Rock and Roll (III)
30 marca 2013
Rock and Roll
Szacowany czas lektury: 14 min
Jest to ostatnia część tej historii. Mam nadzieję, że nie będziecie rozczarowani.
W pokoju paliła się nocna lampka, w kącie cicho szemrało radio, siedziałam na łóżku otulona kocem wpatrując się w kilka cyferek napisanych szybko na kawałku serwetki. Zegarek pokazywał godzinę pierwszą w nocy, jednak nie mogłam spać. Radość, którą czułam widząc go, czując dotyk jego dłoni, zapach perfum, a następnie gorzki smak rozczarowania, to było nie do zniesienia. A co do cholery znaczyć miał ten numer? Przecież nie mogę do niego napisać. Ta kobieta niewątpliwie była jego dziewczyną, lub nową kochanką... ale skoro napisał mi ten numer... może mu zależy, Ta myśl towarzyszyła mi przez całą noc i następny poranek.
Następnego dnia wstałam rano i poszłam do parku, usiadłam nad rzeką z telefonem w dłoni rozmyślając nad treścią wiadomości. Chciałam do niego napisać, w głowie kłębiło mi się tyle słów, które chciałam mu powiedzieć. O niesamowitej nocy i wczorajszym rozczarowaniu, powiedzieć, że tęsknię? Tęskniłam, cholernie tęskniłam, chciałam więcej.
Napisałam jednak tylko "Dzień dobry, mam nadzieję, że wczorajszy wieczór zakończył się dla Ciebie lepiej niż dla mnie". Odrzuciłam telefon na bok i rozłożyłam się na chłodnej trawie. Leżałam tak przez chwilę, a może przez godzinę. Z zamkniętymi oczami wyobrażałam sobie jego głos nucący mi do ucha najwspanialsze melodie. Poczułam obok siebie wibracje telefonu. Szybko podniosłam się i zerknęłam na wyświetlacz . Sms. "Spotkajmy się, dzisiaj wieczorem, gdziekolwiek zechcesz." Wpatrywałam się przez chwilę w te kilka słów. Pewnie żałuje, chce się pożegnać. To była pierwsza myśl jaka przyszła mi do głowy. Pomyślałam o pubie, ale wydał mi się za bardzo zatłoczony. Wpadł mi do głowy pewien pomysł. "Spotkajmy się nad rzeką, na pierwszej tamie, o 20" Wysłałam. Nie dostałam żadnej odpowiedzi. Obiecałam sobie, że nie będę płakać jeśli poprosi o zakończenie znajomości. Nie będę płakać przy nim. Nie zobaczy tego jak bardzo mi na nim zależy.
Po kilku godzinach byłam gotowa do wyjścia, miałam na sobie ciemne dżinsy, kremową koszulę bez rękawów i czarne baleriny. Włosy upięłam wysoko. Zabrałam ze sobą jego kurtkę, chciałam mu ją oddać. O 19:30 wyszłam z domu, chciałam być pierwsza, jestem pewna, że nie byłabym na tyle silna aby do niego podejść. Gdy dotarłam w wyznaczone miejsce nie było go jeszcze, położyłam się na trawię z zamkniętymi oczami, nie chciałam czuć rozczarowania jeśli się nie pojawi. Wsłuchiwałam się w szum wody i śpiew ptaków, byłam zdenerwowana. Po paru minutach usłyszałam kroki, nie odważyłam się otworzyć oczu. Stał przez chwilę nieruchomo, czułam na sobie jego wzrok. Następnie położył się po mojej prawej stronie i ujął moją dłoń. Obróciłam się w jego stronę i powoli otwarłam oczy, wpatrywał się we mnie. Otworzyłam usta aby coś powiedzieć, przyłożył do swoich ust palec nakazując mi milczeć. Leżeliśmy tak w bezruchu wpatrując się w siebie. Mogłam tak trwać wiecznie.
Zaczęło się ściemniać. Położył dłoń na moim policzku.
Jestem szczęśliwy, tu, teraz z Tobą, nie pragnę niczego innego. - Milczał przez chwilę, czekając na moją odpowiedź, nie powiedziałam nic, przecież był z wczoraj z tamtą kobietą. - Nie żałuję tego co się stało, wręcz przeciwnie, bardzo się cieszę, że Cię poznałem.
Dlaczego nie powiedziałeś, że kogoś masz? - wpatrywałam się w niego uparcie – Dlaczego pozwoliłeś by wtedy do tego doszło.
Ja... - zamilknął, chyba szukał słów – Gdy odprowadzałem Cię wtedy do domu czułem się jak w jakieś bajce – zaśmiał się - jesteś jak taka mała dobra wróżka, emanujesz dobrem, wrażliwością. - Zastanawiał się przez chwilę – wpadłem w twój świat i nie mogę z niego wyjść.
Podniósł się i usiadł, ja nie zmieniłam swojej pozycji, czułam się wobec niego bezbronna.
Z Julką jesteśmy w związku od kilku lat, ale coś się wypaliło, nie czuje do niej nic, pewnie to przyzwyczajenie nie pozwala mi od niej odejść, a może boję się samotności. Nie wiem. Mieszkamy razem, ale nie ma już tej miłości, spontaniczności. Nie jestem szczęśliwy.
Wstałam, podałam mu kurtkę. Zrobiłam kilka kroków w stronę brzegu, ujęłam w dłoń kilka kamyczków i zaczęłam nimi rzucać.
- Co teraz? - zapytałam po chwili odwracając się w jego stronę. Wstał i podszedł do mnie.
Nie wiem, Magda... Nie wiem. - Wpatrywał się we mnie. - Co Ty czujesz?
Milczałam przez chwilę, zastawiając się nad odpowiedzią. Odwróciłam się do niego tyłem.
Nie chcę być Twoją kochanką, nie chce być tą drugą, pokręciłam głową - Jeśli chcesz wieść podwójne życie, spędzać noc z nią, a następnie kochać się ze mną... Ja się na to nie pisze. Może... po prostu potraktujmy to jak przygodę na jedną noc, pożegnajmy się dzisiaj i nie wracajmy do tego co było. - Sama nie wierzyłam w to co mówię, przecież mogłabym być jego kochanką, jeśli tylko zechciałby co noc wracać do mojego łóżka, do mnie...
Nie odpowiedział nic. Usiadł na trawie, chwycił mnie za dłoń, i pociągnął do siebie, uległam, usiadłam przed nim opierając się o jego tors. Objął mnie ramieniem i wtulił twarz we włosy, czułam na szyi jego ciepły oddech. Mogłabym tak siedzieć wiecznie, nie potrzebowaliśmy zbędnych słów.
Po dłuższej chwili postanowiłam przerwać milczenie.
Lepiej będzie jak już pójdę - nie chciałam iść, ale wiedziałam, że tak będzie dla nas lepiej.
Wstałam. - Jeśli przemyślisz wszystko... daj mi znać. - Nie spojrzał na mnie, patrzył przed siebie, jakby w ogóle mnie nie słyszał.
Oddalałam się powoli, niespiesznie. Miałam nadzieję, że mnie zatrzyma, nie zrobił tego jednak.
Starałam się ukryć rozczarowanie i smutek przemykając obok rodziców i brata oglądających telewizor. Weszłam do siebie do pokoju, upadłam na łóżko i zaczęłam płakać. Płakałam cicho, w poduszkę, nie chciałam aby ktoś usłyszał. W takim stanie zasnęłam.
Następnego dnia wstałam późno z przerażeniem odnotowałam swój wygląd w lustrze, opuchnięta twarz, czerwone oczy, rozmarzany makijaż. Wyglądałam koszmarnie. Wzięłam długi relaksujący prysznic, założyłam ulubioną bieliznę, krótkie spodenki i koszulkę, włosy związałam w niechlujnego koka. Zeszłam na dół aby zjeść śniadanie.
- Cześć córeczko – powitała mnie mama z promiennym uśmiechem na twarzy. - Nie wyspałaś się? Nie wyglądasz za dobrze, może jesteś chora? - położyła mi dłoń na czoło aby sprawdzić czy nie mam gorączki.
Nie mówiąc nic przytuliłam się do mamy, zaskoczona objęła mnie i pocałowała w policzek.
- Kocham Cię mamo – powiedziałam przytulając się mocniej. Dotyk mamy jak zawsze zadziałał kojąco, uspokoił i pocieszył.
- Stało się coś? - jak zawsze troszczyła się o mnie, byłam w końcu tą młodszą z jej dzieci.
Nic, po prostu chciałam się przytulić. - Odsunęłam się od niej i zanurkowałam do lodówki w poszukiwaniu czegoś na śniadanie.
Mój plan dnia zapowiadał się następująco, miałam o nim nie myśleć, robić wszystko tak jak dawniej, zaczynając od długiego spaceru z psem.
***
Całą noc spędziłem u Marcina, nie miałem odwagi wrócić do domu, nie chciałem spojrzeć Julii w oczy, bałem się. Sms od Magdy sprawił, że zapomniałem o wczorajszej nocy, na spotkanie leciałem jak na skrzydłach. Czułem się jak głupi zakochany nastolatek, a miałem prawie trzydzieści lat, przecież pora się ustatkować, założyć rodzinę. Rozbawiło to mnie, ciekawe z kim chciałabym zbudować rodzinny dom, do którego na święta wracałyby moje dzieci.
Miałem nadzieję, że po spotkaniu z Magdą będę szczęśliwszy, radosny, coś się wyjaśni. Spełniony byłem tylko wtedy, gdy siedziałem z nią, wtulony w jej zapach, czułem wtedy jakbym trzymał w objęciach cały świat. Teraz siedziałem sam a chłód nocy powoli osiadał na mojej twarzy, z zamkniętymi oczami wsłuchiwałem się w szum rzeki. Nie wiedziałem co zrobić, jak się zachowywać. Miałem po prostu wrócić do domu zabrać swoje rzeczy i powiedzieć Julce, że to koniec, że te lata wspólnego życia się skończyły, że zdradziłem ją z nieznajomą dziewczyną na koncercie, bo mnie zauroczyła oraz, że najprawdopodobniej jestem w niej zakochany? Przecież ona mnie zabije. Wystarczająco ją wczoraj zraniłem, potraktowałem ją jak dziwkę, wykorzystałem i zostawiłem. Nigdy nie zachowałem się tak w stosunku do niej, nie wiem co we mnie wstąpiło.
Po pewnym czasie postanowiłem wrócić. Niepewnym ruchem przekręciłem klucz w drzwiach, nie wiedziałem co tam zastanę. Julka siedziała przed telewizorem głaskała kota. Powoli odwróciła wzrok w moją stronę.
- Gdzie Ty byłeś do cholery?! - wstała z kanapy i podeszła do mnie. Była niska więc musiała unieść głowę do góry aby spojrzeć mi w oczy. - Myślisz, że możesz wyjść w środku nocy i nie dawać oznak życia przez cały dzień! - zdenerwowana uderzyła mnie w tors. Zaczęła płakać, uderzając mnie jeszcze kilka razy, pozwoliłem jej na to. Po chwili objęła mnie, poczułem jak łzy moczą moją koszulę. Przytuliłem ją do siebie, chociaż tyle mogłem dla niej zrobić po tym wszystkim. Staliśmy tak przez kilka minut, jej oddech zaczął się uspokajać.
- Paweł co się z Tobą dzieje? - spojrzała na mnie, jednak nie mogłem jej opowiedzieć prawdy, nie teraz. - Coś się zmieniło prawda?
- Wyjaśnię, Ci wszystko jutro, a teraz chodźmy spać. - Wziąłem ją za rękę i poprowadziłem do sypialni. Położyłem ją na łóżku i usiadłem obok, patrząc na nią dopóki nie usnęła.
Wziąłem prysznic, doprowadziłem się do porządku. Sam położyłem się na kanapie. Długo nie spałem, jutro muszę jej o wszystkim opowiedzieć. Widząc ją nie czułem nic oprócz współczucia i wstrętu do siebie, że mogłem ją tak zranić. Byłem pewny, że wciąż mnie kocha. Złamie jej serce, poczułem się jak ostatni dupek.
Tej nocy nie zmrużyłem oka. Chciałem być z Magdą, ale wiedziałem, że zranię tym Julkę jeśli rano mnie tu nie zastanie.
Wstałem pierwszy, zrobiłem nam śniadanie i kawę, Czekałem w kuchni aż zejdzie, nie trwało to długo. Po pewnym czasie usiadła naprzeciw mnie, jedliśmy w milczeniu, starała się nie patrzeć na mnie.
- Porozmawiajmy – zrobiła łyk kawy i spojrzała na mnie. - Miałeś mi coś do powiedzenia, więc słucham.
Milczałem przez chwilę wpatrując się w kubek.
- Julia... posłuchaj – nie wiedziałem jak zacząć. - Na ostatnim koncercie kogoś poznałem – obserwowałem wyraz jej twarzy, chyba się tego spodziewała bo nie wyglądała na zdziwioną. - Na pewno zauważyłaś, że od pewnego czasu coś się między nami zmieniło. - Nie czuje do Ciebie tego co kiedyś... Spędziłem z tą dziewczyną noc, czułem się przy niej dobrze. Spotkałem ją znowu w pubie, widziałem ją z kimś, stąd moje okropne zachowanie w stosunku co do Ciebie. Wczoraj znowu się z nią spotkałem. Ja... coś do niej czuję... Wiem zachowałem się jak dupek, jak ostatni idiota, masz prawo mnie nienawidzić.
Milczała, wpatrując się we mnie, widziałem że powstrzymuje łzy. Była silną kobietą. Było mi wstyd, że to wszystko kończy się w ten sposób z mojej winy.
- Chcesz, żebym Ci wybaczyła? - powiedziała to z takim wyrzutem, nie mogłam dłużej patrzeć jej w oczy, odwróciłem wzrok. - Paweł, ja Cię kocham, zawszę Cię kochałam. Ostatniej nocy poczułam się jak szmata, dzięki Tobie. Jak mogłeś! Zdradziłeś mnie z jakąś dziwką, nigdy Ci tego nie wybaczę.
Wstała i wybiegła z kuchni z płaczem. Nie zatrzymałem jej. Po chwili usłyszałem tylko zatrzaskiwane drzwi. Schowałem twarz w dłonie, siedziałem tak przez chwilę. W głowie miałem zamęt, wiedziałem, że to koniec. Wszystko się skończyło, zniszczyłem jej życie, tego nigdy nie chciałem.
Noc spędziłem z kumplami w barze, nie pamiętam jak trafiłem do domu. Rano okazało się, że Julka dalej nie wróciła. Martwiłem się, zwłaszcza, że zostawiła swojego kota. Próbowałem się do niej dodzwonić, bezskutecznie. Wsiadłem w samochód i pojechałem do jej koleżanki. Po kilku minutach otworzyła drzwi.
- Cześć, jest Julka? - starałem się wyglądać spokojnie, miło. Patrzyła na mnie przez lekko uchylone drzwi, kątem oka zdążyłem zarejestrować buty Julii.
- Nie ma jej... - próbowała zamknąć drzwi, przytrzymałem je ręką – Idź sobie, ona nie chce Cię widzieć.
- Daj mi z nią porozmawiać. Proszę – Odsunęła się, wszedłem do środka, Julka stała w drzwiach, wyglądała strasznie, włosy spięte byle jak, zapuchnięte oczy świadczyły o nieprzespanej nocy.
- Julia... przepraszam. - Nie chciałem jej tak zranić, porozmawiaj ze mną. - Podszedłem do niej bliżej, nie odsunęła się. - wróć do domu. Wyprowadzę się jeśli chcesz - nie odpowiedziała nic. Stała i wpatrywała się we mnie. Wydawało mi się, że ta chwila milczenia trwała wieczność
- Wrócę jak Ciebie tam nie będzie - miała słaby głos. - Dzisiaj masz się wyprowadzić.
Przepraszam.... - spojrzałem na nią jeszcze raz i wyszedłem.
W domu spakowałem swoje rzeczy, zabrałam gitarę, kilka ulubionych książek, nakarmiłem kota. Zostawiłem klucz pod wycieraczką. Siedziałem przez chwilę w samochodzie zastanawiając się nad kolejnym miejscem miejscem mojego pobytu. Postanowiłem udać do salki prób, była tam stara kanapa, mogłem się tam przespać kilka dni.
Siedziałem z telefonem w ręce i wpatrywałem się w numer Magdy, chciałem do niej zadzwonić. Powiedzieć o wszystkim, poczuć ją obok siebie. Czuć jej zapach, słyszeć jej głos. Spojrzałem na zegarek było już późno, 22. Napisałem SMS-a. "To już koniec, jestem sam. Jeśli chcesz możesz do mnie dołączyć, jestem w salce na ulicy Słowackiego".
Czekałem na odpowiedzieć długo, nie doczekałem się. Pewnie już spała.
Około godziny 24 usłyszałem ciche pukanie do drzwi, otworzyłem. Stała przede mną, uśmiech sam wkradł się na moją twarz. Zarzuciła mi ręce na szyję, uniosła się i oplotła mnie nogami, moja dłonie powędrowały na jej uda. Kopniakiem zamknąłem drzwi. Całowała mnie a ja odwzajemniałem pocałunki. Powoli, niespiesznie kierowałem nas w stronę kanapy, chciałem by to wszystko trwało wiecznie. Ubrania jakby same z nas opadły, całowałem jej szyję, piersi, każdy kawałek ciała. Czułem pod palcami drżenie jej ciała, przyspieszony oddech. Słyszałem jak szeptała moje imię. Sam również nie mogłem powstrzymać cichych westchnień, wypowiadania tych wszystkich stęsknionych słów.
Nigdy seks nie przynosił mi tyle przyjemności, nie tylko fizycznej, była to także ulga psychiczna.
Wszedłem w nią powoli, delektując się każdym centymetrem naszych połączonych ciał. Drżała pode mną, ja również drżałem. Widziałem jak rumieniec wkrada się na jej policzki, całowałem wypchniętą do przodu dolną wargę. Przygryzałem płatek jej ucha.
Kiedy wszystko się skończyło leżeliśmy wtuleni w siebie, słuchając swoich oddechów. Głaskałem ją po włosach gdy zasypiała.
Rano obudziłem się czując ją w objęciach. Nie spała, wpatrywała się we mnie swoimi dużymi oczami.
- Dzień dobry – jej uśmiech sprawiał że zapomniałem o wszystkich problemach. Pocałowała mnie delikatnie.
- Dziękuję, że przyszłaś. - Leżeliśmy w bezruchu. Ta chwila była idealna.
Opowiedziałem jej o Julii, o tym jak zareagowała, jak kazała mi się wyprowadzić. Długo rozmawialiśmy. Rozmowę przerwał dźwięk sms-a mojego telefonu, wstałem odszukałem telefonu w spodniach leżących gdzieś na podłodze. Wiadomość była od Julii, "Jeśli możesz zadzwoń, musimy porozmawiać" Ubrałem się. Nie miałem ochoty rozmawiać z nią w tej chwili, nie przy Magdzie.
Podeszła na mnie ubrana tylko w bieliznę i koszulkę.
- Na co masz ochotę? - odwróciłem się do niej z uśmiechem
- Na Ciebie – pocałowałem ją przeciągle, zaśmiała się.
- Pytałam o śniadanie głuptasie. - poczochrała moje włosy. Ubrała spodnie i buty, w jej oczach było widać szczęście. - Skoczę do sklepu po coś do jedzenia, bo tu raczej nic nie ma.
Przyglądałem jej się przez chwilę. W tej chwili żyliśmy w naszej małej bajce, ona była małą skrzydlatą wróżką, ja zwykłym śmiertelnikiem, który się w niej zakochał.
- Jak wrócisz zaśpiewam Ci piosenkę, napisaną specjalnie dla Ciebie. - mrugnęła do mnie i zniknęła za zamykanymi drzwiami.
Usiadłem na kanapie i zadzwoniłem do Julii. Odebrała po kilku sygnałach.
- Paweł... miałam Ci to powiedzieć wcześniej, jednak to wszystko co się ostatnio działo... nie mogłam. - przerwała na chwilę, słyszałem jak wzięła głęboki oddech. - Ja... jestem w ciąży. Chciałam Ci to powiedzieć po koncercie, jednak nie wróciłeś do domu. Chcę żebyś wiedział to teraz. Będziesz ojcem. Co z tym zrobisz... decyzja należy do Ciebie.
Milczałem, nie wiedziałem co powiedzieć, nie tego się spodziewałem.
- Powiedz, że żartujesz! - tylko tyle zdołałem z siebie wydusić. - To nie może być prawda, nie teraz...
- Myślisz, że po tym jak mnie potraktowałeś żartowałabym sobie? Nie.
Nie odpowiedziałem nic, rozłączyłem się. Siedziałem bez ruchu wpatrując się w drzwi. Co teraz? Jeśli to prawda?
Nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Będę ojcem ! Kurwa... nie chciałem tego. Nie mogłem powiedzieć o tym Magdzie, nie teraz kiedy było idealnie. Miałem nadzieję, że Julia się myli.
Kręciłem się po salce, minuty mijały powoli. Czułem się w tej chwili bardziej samotny niż kiedykolwiek. Chciałem żeby wróciła.
***
Był to idealny letni poranek, słońce świeciło, ptaki śpiewały. Spędziłam noc z ukochanym mężczyzną, nie przeszkadzało mi to, że był sławny ani że kilka godzin temu zerwał z dziewczyną, jestem samolubną marzycielką, cóż, w końcu należało mi się od życia coś czego zawsze chciałam. A chciałam być szczęśliwa. Teraz jestem! Zrobiłam obrót i zaśmiałam się głośno. Ludzie patrzyli na mnie jak na wariatkę. Trudno, niech sobie myślą co chcą. Nie obchodziło mnie to.
Przemierzałam chodnik jak na skrzydłach, chciałam jak najszybciej do niego wrócić. Zjeść razem śniadanie, potem iść na długi spacer. Żyć idealnie. Wyciągnęłam telefon z kieszeni, postanowiłam napisać do Kuby, w końcu nie odzywałam się do niego przez dwa dni, zaniedbałam go. Pewnie czuł się zaniedbany. Musiałam to nadrobić. Napisałam kilka wyrażających wszystko słów. "Jestem teraz cholernie szczęśliwa!" Wpatrywałam się w wyświetlacz, który oświadczył, że sms został dostarczony. Szłam nie patrząc przed siebie, szczęśliwa nie zauważyłam, że z uliczki wyjechał samochód. W ostatniej sekundzie spojrzałam w twarz kierowcy. Widziałam jego przerażenie. Więcej nie było już nic.
"Tak cicho zrobiło się w moim świecie bez Ciebie."