Moja legenda (III)
18 marca 2011
Moja legenda
Szacowany czas lektury: 10 min
Na zewnątrz komisariatu zaczęło już świtać. Ostatnia doba była dla Yukovicia wyczerpująca. Najpierw dokonywał aresztowań bossów całej mafii, a następnie zmuszony był wstępnie przesłuchać Sevetowa, bosa ramienia prostytucji nieletnich. Historie, które on opowiadał szokowały inspektora mimo jego długiego stażu.
Twarz policjanta zdradzała wyczerpanie. Nie chodziło tu wcale o wyczerpanie fizyczne, tu chodziło o jego psychikę.
Sam posiadał młodziutką, 9 letnią córeczkę, jego oczko w głowie. Z każdą chwilą jednak zaczynał coraz bardziej obawiać się, czy aby na pewno tutaj jest jej w stanie zapewnić bezpieczeństwo.
Załamał ręce, którymi przetarł wyczerpaną twarz i wyłączył dyktafon. Wolnym ruchem starał się przełożyć zapisane ważnymi informacjami dwanaście stron A4. Te jednak okazały się za ciężkie dla Antonyia i wypadły mu na podłogę. To nie był już oficer policji, teraz ten potężny stróż prawa stał się słabym, odartym z ducha człowiekiem.
- Sevetow, słuchaj... - zaczął nie pewnie, starając przypomnieć sobie cały, misternie ułożony plan. - Zabiorą ciebie moi agenci, nie do więzienia - rzekł ucinając jego spekulacje, które sunęły mu się na język. - Raczej do hoteliku. Tam przypilnuje ciebie kilkudziesięciu naszych agentów. Do rozmów wracamy za kilka godzin. Vladymir! - zawołał, a do pokoju wszedł wysoki policjant w niebieskim mundurze. - Rozpoczynamy plan "Poranny zmrok".
- Haraszov - powiedział i wyprowadził bez słowa aresztowanego.
Gdy policjant został sam opadł ciężko na krzesło pogrążając się w łzach. Nie mógł pojąć zła tego świata. Został policjantem chcąc bronić ludzi od zła. Jednakże to zło przerastało go. Nie. Przerastało go zło tego człowieka. Zło Ivana Sevetowa.
Pomimo niepozornego wyglądu jego siła psychiczna była niesłychana. Historia znała wielu złych ludzi. Stalin czy Hitler, obaj zarodniki zła posiedli od rodziców, którzy byli katami dla swych dzieci, tworząc z nich podległych złu morderców.
Yuković zebrał zapisane strony i odłożył je na stół,a sam znów zatopił wzrok w kartotece bosa mafii. Policja wielokrotnie interweniowała za młodu u niego w domu. Zarówno dla matki jak i dla ojca był nieudanym eksperymentem. Bili go, głodzili, torturowali psychicznie. W Sevetowie od tamtego dnia zaczęło się rodzić zło. Nie umiejąc się wybić poddał się złu, bowiem nie było innego wyjścia. Rozpoczął od terroryzowania słabszych dzieci, ściągał z nich pieniądze, rządził nimi. Wcześnie otrzymał kuratora i dość szybko, gdyż w piątej klasie trafił do poprawczaka za swoje zachowanie. Gdy nauczyciel wyszedł z klasy przy wszystkich dzieciach rozebrał dwie koleżanki z klasy i kazał pozostałym podziwiać widok "mięsa".
Psychiatrzy stwierdzili u niego psychopatyczne myśli, kompleks niższości który starał się nadrobić zdobywając pozycje poprzez strach. Jednak była jedna ciekawa rzecz. Po upływie dwóch miesięcy pojawiły się informacje, iż w szeregi Ivana wstąpił jego brat, Siergiej. Był młodszy, słabszy, ale z czasem nabył bezwzględność swego starszego brata. Jednakże zaginął po około miesiącu. Kontakty Antonyia w Interpolu podały mu informacje, iż są podejrzenia, że pracuje dla Camory w Neapolu, ale na tym ślad się urwał.
- Kurwa mać - zaklął Yuković. - Wiedziałem, że będzie ciężko, ale ja nie mam nerwów do takich spraw - wstał i zaczął krążyć po pokoju przesłuchań. - Wpadłem w niezłe bagno. Muszę to skończyć. Bycie policjantem... za wiele ryzykuję. Sasza... Boże moja maleńka Sasza -rozmyślał gestykulując rękoma. - Moja maleńka córeczka... Dla niej muszę zmienić pracę.
Inspektor sięgnął po chusteczki i wydmuchał cieknący nos i udał się do domu na odpoczynek, przed kolejną torturą.
***
Gdy nastał wieczór Antonyi już czekał na Sevetowa. Ten przyszedł w nowych, zapewnionych przez inspektora nie drogich ubraniach. Była to część planu która miała zapewnić nierozpoznanie celu przez wrogów, zresztą jak wiele innych czynników.
- Witaj piesku, w budzie się wyspałeś? - zapytał Ivan.
- Tak, nie martw się synku, wyspałem się.
Boss usiadł na krześle. Dyktafon i kartki były gotowe, czekające na użycie.
- Sevetow - zaczął policjant. - Słuchaj mnie uważnie. Chcę dzisiaj dowiedzieć się o dwóch rzeczach.
- Jakich?
- Siergiej oraz hierarchizacja cennika.
- A to drugie, to co kurwa?
- To drugie to jak ustalaliście, ile która ma kosztować, a także jakie usługi wyświadcza.
- Wiesz inspektorze - zaśmiał się Ivan. - Dużo moje dziewczynki robiły. Wiesz komu to zawdzięczam?
- Ługiewnikowi?
- Nie - zaśmiał się głośno - Ługiewnik był rybą trzymającą władzę, ale to Siergiej to zaplanował. Zaplanował to... doskonale.
Nie czekając Antonyi włączył dyktafon, a sam wziął w ręce papier i jeden z czterech przyszykowanych długopisów.
***
Szeremietiewo jak zawsze było zatłoczone. Niestety, ale im większe lotnisko, tym większe tabuny ludzi nim się przeprawiały.
Szczęściem Sevetowa, w przeciwieństwie do tych ludzi nie musiał przeprawiać się przez zimne, styczniowe ulice wychodząc z lotniska. Śnieg zalegiwał, wciąż także padał nowy, będąc zmorą kierowców i wszystkich zwykłych ludzi. Gdyby nie grzanie, które człowiek Ługiewnika miał włączone w swoim pięknym, czarnym Mercedesie, sam podzielałby los tych ludzi. Teraz jednak był ponad nimi. Z lotniska wyszedł średniego wzrostu, łysy, brodaty chłopak, raptem po 18, w dżinsach popularnie zwanych traperach.
Widząc go Sevetow zatrąbił potrójnie. Chłopak od razu zrozumiał przekaz i wsiadł na miejsce pasażera.
- Siergiej!
- Ivan! - ucieszył się na widok brata chłopak.
Gdy usiedli już normalnie, młodszy przyjrzał się starszemu od stóp do głów.
- Ustawiłeś się tutaj - zaczął - drogi garnitur, perfumy, złoto, piękny samochód... szkoda tylko, że w ten sposób.
- Nie narzekaj, dobra kasa i szybka kasa - uciął słowa brata. - Przemyślałeś to co pisałem?
- Tak, mam kilka pomysłów.
- Więc mów, nie pierdol się. Teraz siedzisz w tym tak jak i ja.
- Jeżeli chcesz zmienić cennik, musimy ustalić kryteria. Stworzyłem trzy priorytetowe - wygląd, szkolenie, świeżość. Do tego warto rozwinąć wachlarz usług.
- Spełniamy fetysze, jakby co dokonujemy aborcji...
- Kurwa, słuchaj i nie pieprz - uciął lekko wściekły brat.
- Wybacz, zapomniałem żeś jest zakichany katolik - mówił prowadząc powoli przez miasto ku burdelowi.
- Pomyślałem, że można wynajmować brzuchy. Poza tym na zachodzie jest tak zwany gang bang. Wyjaśnię ci. A poza tym... co to za zasada jeden facet jedna laska?
- Więc mów.
- Wynajmowalibyśmy więcej jak jedną, jakby ktoś chciał, ale zamiast regularnej ceny dochodziłby procent za to, że wynajął sobie dwie na raz. Pisałeś w listach, że masz kontakty na świecie, nie?
- Tak. Europa zachodnia, Turcja, Indie, Japonia no i nasze podwórko.
- Spróbuj z centralną, wiesz, Polska, Rumunia, te kraje słowiańskie. Dupy są tam niezłe.
Wpadłem na pomysł porwań na zlecenie w zasięgu międzynarodowym.
Tym razem Ivan milczał, a jego brat dalej mówił.
- Klient zleca nam z jakiego kraju jaką mniej więcej chce dziewczynę. Nasi ludzie znajdują kilka propozycji, w zależności ile zapłaci. Potem tym proponowanym robią zdjęcia, a my pokazujemy je klientowi, który wybiera sobie towar. Ostatnim krokiem jest porwanie.
- Dobry plan... a świadkowie?
- A na chuja nam oni?
- Widzę, że gadasz do rzeczy - zaśmiał się - to dobrze, przynajmniej ciebie tu nie zjedzą. Ty wciąż sobie nie ruchałeś, nie?
- Wiesz dobrze.
- Dam ci młodą dupę. Wciąż te same wymogi?
- Nie zmieniam się - powiedział, gdy zajeżdżali pod burdel.
- To masz farta. Masz dodatkowo dziewicę.
- Aha - przypomniał sobie Siergiej. - Za dziewice bralibyśmy trzykrotną stawkę.
- Ok. Ja dzwonie do Ługiewnika i przedstawię mu Twoje plany. Masz - rzucił mu klucze. - To klucze od pokoju 104, tam masz swoją dupcię. Możesz zrobić z nią co chcesz.
- Do środka też?
- Co chcesz - powiedział, odchodząc do biura.
Piotr odebrał od braci Mercedesa i jak na szofera przystało zabrał samochód szefa do garażu.
W asyście jednego z goryli Siergiej dotarł do 104. Otworzył drzwi i wszedł do pokoju. Pokój był średniej wielkości, nadano mu różowego koloru pokoju młodej dziewczynki. Stało w nim duże łózko, gablotka, średniej wielkości biurko. Wszystkie meble były koloru białego. W pokoju panował już jasny dzień.
W międzyczasie z łazienki wyszła obiecana dziewczyna dla Siergieja.
Była to blondynka, około metra pięćdziesięciu pięciu wzrostu, o pięknych, bujnych włosach układających się w fale, ubrana w niebieską koszulkę i dżinsową mini. Do tego na nogach baleriny.
Siergiej uśmiechnął się delikatnie, po czym przyjrzał się najważniejszym punktom. Ciekawe, kształtne, średnie piersi i ładne, drobne biodra i niewielka pupcia. Jego osobisty ideał. Do tego miła około piętnastu, szesnastu lat.
Dziewczyna wzrok wbijała w ziemię, Siergiej podejrzewał, że szkolił ją jego brat, bowiem widać było, iż nie jest skora do nieposłuszeństw.
- Jak się nazywasz? - spytał brat bossa.
Dziewczyna jednak milczała, bojąc się jego. Po jej policzku powoli pociekła łza.
Widząc to zbliżył się do niej i starł ręką jej łezkę, a następnie objął i utulił ją do siebie.
- Hej, spokojnie, nie płacz - mówił gładząc jej włosy.
Dziewczyna mimo początkowej niepewności objęła mężczyznę.
Odsunął ją lekko od siebie i ucałował delikatnie w wąziutkie, boskie usta.
- Boisz się?
- Troszkę - odrzekła niepewnie.
Ucałował ją ponownie.
- Spokojnie, ja nie z takich.
Usiedli na łóżku. Lekkim ruchem obrócił dziewczynę plecami do siebie i zaczął masować okolice jej karku. Zadowolona niewolnica zaczęła lekko mruczeć.
- Lepiej?
- O wiele.
Zabrał ręce, objął ją wokół pasa i ucałował w kark. Był już lekko podniecony, ale póki co pragnął ją poznać.
- Kim byłaś wcześniej?
- Nikim - odparła dziewczyna. - Uczyłam się w szkole, a mieszkałam z dziadkami. Potem... pojawił się ten wysoki. Nim zdążyłam dojść do domu, porwał mnie wysoki, barczysty mężczyzna. Psiknął czymś w twarz... potem byłam tutaj.
- Miałaś jakąś pasję?
- Tak, ćwiczyłam gimnastykę.
- Poćwiczymy ją?
Nie odpowiedziała. Znała intencję mężczyzny. Kiwnęła tylko głową. Korzystając z chwili znów całował ją, podciągając bluzkę. nie opierała się, pozwoliła mu ją ściągnąć. Nie miała staniczka, tak więc, gdy bluzka wylądowała gdzieś w pokoju, oczom Siergieja ukazała się para cycuszków. Białe, delikatne, okrągłe, z niewielkimi, różowiutkimi sutkami. Prosiły się aby niczym pijawka zaczął je ssać. Dziewczyna syknęła tylko, czując delikatną rozkosz. Siergiej lizał jej sutki okrągłymi ruchami języka, czasem podgryzając je, dając dziewczynie spazmy przyjemności. W międzyczasie jego ręka powędrowała w dół, ściągając majtki dziewczyny. Zaczął lekkimi ruchami masować jej wygoloną szparkę zatapiając w płytkim stopniu paluszek wewnątrz niej. Dziewczyną targały lekkie spazmy, ta jednak nie przerywała długiego, namiętnego francuskiego pocałunku. Odepchnęła lekko swego partnera, posadziła go na łóżku, a sama klęknęła przed nim i rozpięła rozporek dżinsów, wyciągając z nich 17 centymetrową pałę. Zaczęła powoli ręką bawić się nim, stopniowo zwiększając tempo. Dawało to Siergiejowi przyjemność. Ruchy dziewczyny świadczyły, iż była w tym doświadczona.
Momentalnie jego ręka powędrowała ku głowie dziewczyny. Gdy ujął jej głowę jedną ręką, dziewczyna ujęła członka usta. Sprawnymi ruchami dawała Siergiejowi relaks po ciężkim locie.
Nie chcąc aby Siergiej szybko kończył, bawiła się nim, zwalniając i zwiększając tempo ssania i zabaw.
Młody Sevetow mając dość po kilku minutach podciągnął ją na łózko, przerywając jej zabawę. Rozciągnął maksymalnie jej nogi i od razu wbił się w nią bez żadnych ceregieli.
Pomieszczenie wypełnił wrzask rozdziewiczanej nastolatki. Sapała ciężko, a na pościel zaczęła wyciekać krew. To jednak nie zmartwiło Siergieja, który zaczął ją posuwać. To był jego pierwszy raz. Pierwszy raz z tak piękną dziewczyna. Dziewicą. Żyć nie umierać.
Poruszał się szybko, będąc nie doświadczonym wbijał się w nią głęboko, aż po tylną ściankę jej macicy.
Młodociana od dołu załapała swoje nogi, chcąc ułatwić chłopakowi penetrację. Penetrację targającą ją w spazmach uczucia fizycznej rozkoszy. Tak jak mówiły jej nauczycielki, wieloletnie kurwy - tego się chce po prostu.
Siła z jaką to robił przesuwała ją powoli. Widząc to Siergiej wskoczył na łózko i zaczął rżnąć ją na szybko, obejmując ją i tonąc w jej objęciach. Wbijał się w nią teraz szybko, płytko. Jego fiut domagał się, już był blisko. Nie chciał przestawać.
Dziewczyna doszła pierwsza. Wygięła się w łuk, zalewając jego członka swoim śluzem. Dodatkowy poślizg tylko wzmógł emocje chłopaka, który wbił się głęboko w nią i wypełnił ją swoją spermą. Targani emocjami, uwalnianymi krzykiem, opadli nagle na łózko ciężko dysząc. Ucałowali się jeszcze, a Siergiej okrył ich pierzyną łózka.
- Nazywam się Irina - powiedziała mu dziewczyna, nim zasnął tuląc ją do siebie. Nie liczyło się dla niego, że oboje idą wpół ubrani, obchodziła go ona. Już wtedy Siergiej wiedział, o co prosić Ługiewnika.