Kara za grzechem chodzi (I)
12 lipca 2020
Kara za grzechem chodzi
Szacowany czas lektury: 41 min
Pierwsza część dłuższej, skończonej historii. Kolejne części w kolejnych dniach.
Marta i Paweł, aby odpocząć od problemów codziennego życia, wylatują na wakacje na tropikalną wyspę. Tam poznają zmysłową dziewczynę o uwodzicielskim spojrzeniu, która pragnie spędzać z nimi coraz więcej czasu. Kuszeni przez atrakcyjną dziewczynę nie pozostają obojętni na jej wdzięki. Czy wybuch namiętności między nimi sprawi, że ulegną pokusie? Czy uda im się stworzyć udany związek i odnaleźć w swoich ramionach szczęście i zrozumienie?
Rozdział 1
Są dni, które pamiętamy do końca życia. Dni, które odmieniają nasze losy, dni które są początkiem nowego etapu. Dni, które są jak pierwszy klocek domina, gdy pojawienie się nowej osoby w naszym życiu, popycha kolejny bieg zdarzeń.
Ten dzień był pierwszym z takich dni.
Był wtedy późny wieczór, gdy obudziło mnie głośne pukanie do drzwi. Zeskoczyłem z łóżka i, potykając się o porozrzucane na podłodze ubrania, zrzucone w pośpiechu w szale namiętnego seksu, wyszedłem do salonu.
– Kto tam? – Uchyliłem drzwi, aby zajrzeć przez wąską szparę.
– To ja, Patrycja.
Otworzyłem szeroko drzwi i spojrzałem zdziwiony na uśmiechającą się do mnie Patrycję.
Poznaliśmy się trzy dni temu na lotnisku w Poznaniu, skąd wylatywaliśmy na Dominikanę. Leciała sama. Szukała towarzystwa do rozmów, a my byliśmy w pobliżu. Możliwe również, że nas wyparzyła i uznała, że jesteśmy świetnym materiałem na wakacyjnych kompanów.
Była krótko po zerwaniu z chłopakiem, więc marzyła, aby na wakacjach zresetować umysł i zapomnieć o przykrych doświadczeniach z mężczyznami.
Była wysoka, odrobinę za chuda, z wystającymi z przodu kośćmi miednicy. Włosy długie za ramiona, koloru ciemny blond. Niefarbowane.
– Idziemy – powiedziała radośnie.
– Gdzie?
– Na basen.
– W nocy? – Wyjrzałem przez okno na ciemne niebo.
– W nocy najlepiej. Nie ma ludzi.
– A nie jest zamknięte?
Zaśmiała się łobuzersko.
– Paweł, ja mam klucz, który otwiera wszystkie bramy. – Wskazała palcem na swój szeroki, uwodzicielski uśmiech.
W to mogłem uwierzyć. Miała uśmiech kokietki i zalotny błysk w oku.
Podeszła do nas moja dziewczyna, Marta, która przecierała dłonią zaspane oczy. Odgarnęła z twarzy długie, czarne włosy i wlepiła wzrok w Patrycję.
– Marta, zabieraj chłopaka. Idziemy razem na basen. – Patrycja złapała Martę za rękę i pociągnęła do wyjścia.
– Wezmę tylko kąpielówki – powiedziałem.
– Weź też ręcznik i olejek do opalania. – Patrycja zaśmiała się ponownie, z czego wywnioskowałem, że kąpielówki nie będą potrzebne.
Ruszyliśmy ku przygodzie. Niedaleko naszych domków, za plażą, znajdował się kompleks basenów. Po przejściu przez pomost, a potem plażę, stanęliśmy przed błękitnym lustrem wody. Wokół panowała ciemna noc. Basen rozświetlało jedynie jasne światło pod lustrem wody.
Rozejrzałem się dookoła. Nie było nikogo oprócz naszej trójki. Schyliłem się, aby sprawdzić temperaturę wody. Gdy podniosłem głowę, Patrycja zrzucała właśnie ostatnią część garderoby i wskakiwała do wody z radosnym okrzykiem. Zrobiłem to samo i dołączyłem do Patrycji, ale Marta wciąż stała oszołomiona na brzegu basenu.
– Wskakuj – zawołała Patrycja.
Marta powoli zdjęła koszulkę odrzucając ją za siebie, rozpięła guzik od spodenek i chwyciła suwak zamka. Spojrzała na Patrycję i dostrzegła jej wzrok na sobie.
Patrycja wpatrywała się w jej piersi rozświetlone błękitem wody. Jej wzrok obniżył się na suwak zamka i zatrzymał w oczekiwaniu na ruch.
Marta pociągnęła suwak w dół i łapiąc za brzegi spodenek rozchyliła je na bok odsłaniając swoje łono. Poruszyła na boki biodrami, aby poluzować spodenki i ściągnęła szorty niżej na uda. Gdy puściła spodenki, te opadły na ziemię i stanęła przed nami naga.
Patrycja zmierzyła wzrokiem każdą cześć jej ciała.
Natura obdarzyła Martę wyjątkową figurą. Idealne proporcje i dziewczęcy, niewinny wygląd przyciągał wzrok. Można było zakochać się od pierwszego wejrzenia.
Marta wyczekała chwilę, jakby chciała sprawić Patrycji przyjemność. Pozwoliła jej chwilę nacieszyć się widokiem swojego nagiego ciała i wskoczyła z impetem do wody.
Spojrzałem w gwiazdy i wciągnąłem do płuc rześkie, nocne powietrze. To jest życie, pomyślałem. Nie w mieście, nie przed komputerem i nie z telefonem przy uchu oraz upierdliwym klientem po drugiej stronie. Chwilo, trwaj.
– Zazdroszczę ci – usłyszałem Patrycję podpływającą bliżej. – Marta jest piękną dziewczyną. – Spojrzała w jej stronę z wyraźnym zachwytem. – A jej nieśmiałość jest urocza.
– Nie przywykliśmy do takiej swobody jak ty.
– Ja mieszkałam z rodzicami na wsi, w domu ze sporym ogrodem, basenem i wysokim żywopłotem. Mieliśmy prywatność i odkąd pamiętam rodzice opalali się na tarasie nago, kąpali nago w basenie i chodzili nago po ogrodzie. Dla mnie, jako małego dziecka, które też biegało wszędzie nago, to było naturalne. Wstawałam rano, zrzucałam piżamę i wskakiwałam do basenu.
– Zazdroszczę ci takiego dzieciństwa. Ja, niestety, nie mam takich beztroskich wspomnień. Mieszkałem z rodzicami w mieście, w zapyziałym bloku z płyty. Małe mieszkanie z małym balkonem i wścibską, starą sąsiadką za oknem.
– Nie za fajnie. Ale przynajmniej miałeś motywację, żeby się z tego wyrwać. Ja miałam za lekko w życiu i wyrosłam na rozkapryszoną dziewczynę, która nie potrafi docenić tego co ma. – Westchnęła ciężko, spoglądając na siebie z niesmakiem. – Ale przynajmniej nauczyłam się, że nie ma dla mnie rzeczy niemożliwych do osiągnięcia. Gdy sobie coś ubzduram, na przykład że chciałabym cię zdobyć, to idę po trupach i osiągam cel. Nie zważam na konsekwencje, a przeszkody mnie tylko nakręcają.
– Ot, tak? Takie to łatwe zdobyć kogoś, choć ten ktoś jest szczęśliwy z inną i nie jest zainteresowany zmianą?
– Łatwiejsze niż myślisz. Dlatego ci odpuszczę, bo nie jesteś dla mnie wyzwaniem. – Zaśmiała się zuchwale. – A ja lubię wyzwania. Im trudniej coś zdobyć, tym większa rozkosz ze zdobyczy. – Spojrzała w stronę Marty, która wynurzyła się spod wody. Wyglądała uroczo z mokrymi włosami, przyklejonymi do szyi i ramion. Krople wody, rozświetlone niebieską poświatą, spływały z jej bujnych, połyskujących teraz, piersi.
Pomyślałem o pierścionku zaręczynowym, który schowałem w walizce. Oczyma wyobraźni widziałem już tę scenę: w małej, przytulnej restauracji pod palmami, przy akompaniamencie lokalnej muzyki, wręczam jej mój dowód miłości, ona szczęśliwa, ze łzami w oczach, mówi "tak", ja całuję ją namiętnie, a potem spędzamy razem cudowne życie z dwójką małych urwisów.
Położyła się na plecach i odpłynęła. Patrzyłem jak faluje na wodzie i zazdrościłem godzin spędzonych w basenie. Jej piersi wynurzały się ponad lustro wody, rozpalając moje zmysły.
Wyszła z basenu i zaczęła wspinać się po rusztowaniu na dach restauracji basenowej.
– Patrycja, nie wygłupiaj się – krzyknęła Marta. – Schodź.
Patrycja wspinała się dalej.
– Jesteś mokra. Poślizgniesz się i spadniesz. – Marta zaniepokoiła się na poważnie.
Patrycja weszła na dach i stanęła na krawędzi przed basenem.
– Nie da rady – powiedziałem do Marty. – Dach jest ze dwa metry od basenu.
– Nie skacz – krzyknęła Marta. – Proszę cię.
– Lepiej zacznij wstukiwać w telefonie numer na pogotowie.
Marta spojrzała na mnie wystraszona.
– Patrycja chce podnieść wartość swojego życia – wyjaśniłem.
– Ryzykując życiem? – Marta rzuciła się w stronę Patrycji, aby swoim ciałem zablokować jej skok.
– Gdy wiesz, że możesz coś stracić, staje się to cenniejsze. – Marta już nie słuchała, tylko walczyła z oporem wody.
Patrycja podniosła ręce za głowę.
Błękitne od wody światło mieniło się na jej nagim ciele. Opalona złocistym kolorem wyglądała zachwycająco na tle czarnego nieba. Patrzyła w gwiazdy z promieniejącą radością i wydawała się być najszczęśliwszą osobą na świecie.
Cofnęła się kilka kroków, po czym ruszyła do przodu. Zrobiła kilka podskoków, wybiła się energicznie z krawędzi dachu i poleciała w dół. Z rękoma w górze, w stronę basenu.
Marta zamknęła oczy i wstrzymała oddech.
Ja próbowałem przypomnieć sobie jak tamować krew, nie mając przy sobie bandaży. Jak usztywnić połamane kości i jak poskładać czaszkę, gdy rozbije głowę o krawędź basenu.
Woda chlupnęła wylewając się z basenu.
Marta walczyła z utratą równowagi, gdy fale zalewały jej twarz.
Patrycja zniknęła pod wodą. Na szczęście wpadła do wody kilka centymetrów od brzegu basenu i nie musieliśmy składać jej połamanego ciała. Gdy wynurzyła się, pokiwałem głową z dezaprobatą.
– Niewiele brakowało. – Skarciłem ją surowym wzrokiem.
– Ale teraz wiem, że warto żyć.
Rozdział 2
Popołudnie spędziliśmy relaksując się na tarasie naszego bungalow. Wynajęliśmy drewniany dom z ogromnym tarasem, z salonem ze szklaną podłogą i sypialnią z wielkim oknem na zatokę. Marcie szczególnie spodobała się ogromna łazienka z wolnostojącą wanną przy szklanej ścianie z widokiem na lazurowy krajobraz. Wiele podobnych drewnianych domków połączono długim pomostem ciągnącym się od plaży w głąb morza.
Wskakiwaliśmy z tarasu do morza, żeby schłodzić rozgrzane od gorącego słońca ciała, i ponownie kładliśmy się na leżakach, aby nabrać złocistego koloru opalenizny.
Marta wyciągnęła farby oraz pędzle, które przywiozła z Polski i zaczęła malować pejzaż pełen palm, złocistego piasku i turkusowej wody. Po lewej umieściła bujną roślinność oraz plażę, a po prawej skalistą wyspę, którą widzieliśmy w oddali. Gdy szkicowała morskie fale, z tarasu swojego domu, obok nas, odezwała się Patrycja.
– Co malujesz? – zapytała z entuzjazmem na widok Marty z paletą w ręku.
– Taki mały widoczek z tarasu. – Marta ucieszyła się z obecności Patrycji. – Chcę potem wzdychać w domu z tęsknoty za tym bajkowym miejscem.
– Wygląda pięknie. – Pokiwała z uznaniem. – Masz talent.
– Dzięki.
– Wpadnij zobaczyć z bliska. – Zachęciła Marta.
Patrycja, nie namyślając się, wskoczyła do wody, podpłynęła do schodów na tarasie i po chwili stała mokra obok Marty.
– Uczyłaś się malować? – zaciekawiła się Patrycja.
– Skończyłam Akademię Sztuk Pięknych.
– Prawdziwa artystka – zachwyciła się dziełem. – Palmy jak prawdziwe.
– Ja bym domalował jeszcze modelkę na tle tego krajobrazu. – Wpadłem na błyskotliwy plan, który pozwalałby mi później podziwiać urodziwą Patrycją, wiszącą na ścianie w domu.
– Tylko skąd ja wezmę tutaj dziewczynę, która pozowałaby cierpliwie przez dwie godziny?
Patrycja skierowała na siebie palce wskazujące i uśmiechnęła się szeroko.
– Jak się ustawić? – Od razu zapaliła się do pomysłu.
– Namalowałabym cię na środku, między plażą, a wyspą, jak opierasz się o balustradę i patrzysz w dal zachwycona otaczającym krajobrazem.
– Od tyłu chcesz mnie namalować?
– Taki mam pomysł.
– Dlatego, że mam małe piersi? – Zrobiła smutną minę.
– Nie, nie. – Marta zaprotestowała zakłopotana.
– To dlatego, że masz cudowny tyłek – ponownie wtrąciłem się do rozmowy i od razu pożałowałem szczerego wyznania.
Marta zmierzyła mnie lodowatym spojrzeniem.
Jakże innym, ciepłym spojrzeniem obdarowała mnie Patrycja.
– Teraz podoba mi się ta koncepcja. – Patrycja zapatrzyła się na mnie dłuższą chwilę dodając mi odwagi, abym pokusił się o nowy brawurowy pomysł.
– Myślę, że do rajskiego krajobrazu najlepiej pasowałby akt. Natura w czystej postaci. – Zaryzykowałem kolejne lodowate spojrzenie Marty, ale chyba spodobał się jej mój pomysł, bo zamyśliła się spoglądając przenikliwie na Patrycję, jakby oceniała proporcje obiektu do namalowania.
Patrycja, widząc wahanie Marty, podjęła decyzję za nią, zdejmując w kilku ruchach brązowy strój kąpielowy.
– Jestem gotowa. – Uśmiechnęła się i wykonała piruet, prezentując swoje wdzięki.
Marta otworzyła szeroko usta, zaskoczona śmiałością i swobodą naszej nowej koleżanki. Było już za późno na zastanawianie się, czy nie przeszkadza jej, że jej chłopak będzie oglądać inną rozebraną dziewczynę. Patrycja stała przed nami nagusieńka, tak jak Bóg ją stworzył.
Podeszła do balustrady, odwróciła się tyłem i wypięła pośladki przyjmując uwodzicielską pozę.
– Nie tak. – Zaprotestowała Marta. – To nie do Playboya. Stań naturalnie, bez sztucznej pozy. To ma być obraz dziewczyny, która spędza wakacje na rajskiej wyspie. Obraz uchwycony jakby przypadkiem, gdy zaspana jeszcze zaraz po przebudzeniu wychodzi na taras i przystaje na chwilę, aby zachwycić się kolorami natury.
– Aha, Rozumiem – powiedziała Patrycja. – Taki pomysł. Rozmarzona romantyczka odnajduje szczęście w bajkowym świecie?
– Taki mi się zamarzył.
– Może ustaw mnie?
Marta podeszła do Patrycji, złapała ją za talię i przestawiła na bok, aby słońce lepiej oświetlało jej nagie ciało. Przesunęła rękę bliżej ciała, nogę ugięła lekko w kolanie, włosy rozłożyła równomiernie na ramionach, a na koniec chwyciła za pośladki i pchnęła lekko do przodu, aby poza wyglądała bardziej naturalnie.
– Teraz nie ruszaj się – powiedziała Marta i klepnęła ją delikatnie w pośladek.
Patrycja cofnęła się, odwróciła i wlepiła w Martę zdziwiony wzrok.
– A to za co?
– To na szczęście. Taki zwyczaj malarzy.
– Naprawdę?
– Nie. – Pokładała się ze śmiechu. – Chciałam, żebyś nie wypinała pupy, bo wygląda to nienaturalnie. Masz takie jędrne pośladki, że nie musisz ich dodatkowo eksponować taką sztuczną pozą. Na pewno w sypialni taka pozycja ci się przyda, ale tutaj tworzymy sztukę.
Marta przerwała, a ja wyobraziłem sobie jak można wykorzystać taką pozę. Uwielbiam patrzeć w dół na pośladki Marty, gdy kocham się z nią od tyłu. Patrycja wyglądałaby w tej pozycji równie apetycznie. Boskie, kuliste kształty rozdzielone penisem pośrodku.
Marta ustawiła ponownie Patrycję, podeszła do płótna, złapała pędzel i zaczęła przenosić na płótno doskonałe kształty naszej wakacyjnej towarzyszki.
– Gdzie zawiesisz obraz? – zapytałem Martę.
– Może w salonie. Wymienię ten znad Morskiego Oka, który namalowałam dwa lata temu.
– Patrycja, co za zaszczyt – krzyknąłem entuzjastycznie. – To najlepsze miejsce w całym mieszkaniu. Każdy, kto odwiedzi Martę, będzie zachwycał się piękną modelką o miodowych włosach.
– Ty też? – zapytała prowokacyjnie.
– Ja zachwycam się każdym nowym obrazem Marty – odpowiedziałem wymijająco, aby nie zostać skarconym przez Martę.
– Marta, zajmujesz się sztuką zawodowo? – Zaciekawiła się Patrycja.
– Nie do końca można to nazwać sztuką. Opracowuję projekty graficzne w agencji reklamowej. Trochę przemycam artystycznej wizji, ale oni wolą proste schematy działające podprogowo na ogłupienie klienta.
– Jakieś ciekawe wyzwania ostatnio?
– Przygotowujemy teraz kampanię salonu z gadżetami erotycznymi.
– Ooo. – Ożywiła się Patrycja. – Ciekawą masz pracę. I co przygotowałaś?
– Firma chce wypromować małe masażery wodoodporne zakładane na palec. Pomysł jest taki, że kobieta leży w wannie pełnej piany. Ma zamknięte oczy i rozchylone lekko usta. Jedną rękę trzyma pod wodą, pod pianą, a drugą na krawędzi wanny. Na palcu widocznej dłoni znajduje się duży złoty pierścionek, który ma sugerować inną obrączkę założoną na palcu drugiej ręki pod wodą. A obok wanny leży otwarte, małe pudełko po wibratorze. Na dole napis, hasło reklamowe. Tylko nie wiemy jeszcze jakie. Mamy problem z wymyśleniem dobrego hasła.
– Może: „Nie licz na innych. Licz na siebie”.
– Hmm, niezłe. Rzucę ten pomysł na zebraniu jako propozycję.
– A może coś takiego: „Twój chłopak ogląda Ligę Mistrzów w telewizji? Niech ogląda. Masz do przerwy czterdzieści pięć minut dla siebie, aby zrelaksować się w samotności”.
– Też mi się podoba.
– Po takiej reklamie ja bym się skusiła.
– Firma dostarczyła nam kilka sztuk jako gratisy, żebyśmy mogły zapoznać się z produktem. Po godzinie nie było już ani jednej sztuki. Rozeszły się nie wiadomo gdzie.
– Też skubnęłaś jedno pudełko?
Marta zarumieniła się i spuściła wzrok.
– Produkt godny polecenia – powiedziała wyraźnie zakłopotana.
Po godzinie malowania kształtów sylwetki Patrycji, zajęła się cieniowaniem i detalami.
– Czy mogę napić się zimnej wody? – odezwała się spragniona Patrycja. – Gorąco w tym słońcu.
Poszedłem po szklankę wody i chciałem podać Patrycji, ale Marta zakazała jej się poruszać. Przyłożyłem więc szklankę do jej ust i przechyliłem, aby mogła się napić. Zrobiłem to jednak za mocno i zimna woda spłynęła po podbródku na jej piersi.
– O, jak dobrze. – Westchnęła głęboko Patrycja. – Paweł, czy mógłbyś oblać mnie resztką wody?
Wylałem wodę na jej plecy i patrzyłem jak spływa po rozgrzanych pośladkach, a potem udach. Naprężyła pośladki i westchnęła z ulgą. Poszedłem po kolejną szklankę i tym razem skropiłem jej piersi. Podążyłem wzrokiem za wodą, która minęła jej płaski, wysportowany brzuch i dotarła do gładko wygolonego łona. Podniosłem wzrok. Zauważyłem na jej ciele gęsią skórkę i powiększone sutki. Zastanawiałem się, czy to efekt zimnej wody.
– Dzięki – powiedziała powoli niskim tonem głosu, jakby tym jednym wyrazem chciała przekazać jak wiele przyjemności jej sprawiłem.
Zdałem sobie sprawę, że zbyt długo przyglądałem się jej jak zahipnotyzowany i mogłaby to odczytać jako molestowanie wzrokiem. Spojrzałem w jej oczy, ale zamiast dezaprobaty zobaczyłem akceptację i przyzwolenie. Przeszywała mnie głębokim, kokieteryjnym spojrzeniem, a ja znów jak zahipnotyzowany podziwiałem jej nieziemskie szmaragdowe oczy.
Z transu wyrwał mnie dźwięk mojego telefonu. Spojrzałem na wyświetlacz.
– Twoja siostra do mnie dzwoni. – Spojrzałem w stronę Marty. – Co ona może chcieć?
– Nie wiem. – Wzruszyła ramionami. – Może zakochała się w tobie?
Zignorowałem jej sarkastyczną uwagę i odebrałem.
– Cześć Ania.
– Cześć. – Przeciągnęła. – Wiem, że jesteś na wakacjach, ale mam właśnie mały problem z komputerem, a ty jesteś w tym najlepszy. – Posłodziła, żeby zachęcić mnie do pomocy. – Przy okazji pozdrów Martę.
– Pozdrawiam.
Marta kiwnęła lekko głową, ale bez wyraźnego entuzjazmu.
– Marta też cię gorąco pozdrawia. – Podkoloryzowałem rzeczywistość. – Co popsułaś w komputerze?
– Nie wiem jak to się stało, ale mam literki do góry nogami. Cały ekran mam do góry nogami. Wszystko mam do góry nogami.
– Świat wywrócił ci się do góry nogami?
Pomyślałem o Marcie i Patrycji i naszła mnie obawa, aby mój świat nie wywrócił się do góry nogami.
– Świat jeszcze nie, ale chciałabym, aby ktoś go kiedyś wywrócił i zmienił. Lubię zmiany.
– Sami musimy stać się zmianą, do której dążymy, więc działaj. W życiu nie ma nic dla tych, którym brakuje odwagi.
– Staram się. Naprawdę staram się.
– No to powodzenia. A co do komputera to naciśnij równocześnie Control, Alt i strzałkę do góry.
– Poczekaj, bo potrzebuję drugiej ręki. – Usłyszałem trzaski w telefonie. – Wow. Działa. Jesteś moim najlepszym informatykiem. Zawsze mi pomożesz.
– Podobno lubimy bardziej osoby, którym pomagamy.
– I co? Działa? Lubisz mnie bardziej?
– A można cię lubić jeszcze bardziej?
Marta opuściła paletę malarską i wlepiła we mnie badawczy wzrok.
– Można. – Zaśmiała się Ania. – Muszę ci się kiedyś w końcu odwdzięczyć za tę pomoc. Wykorzystać regułę wzajemności. A jak wakacje?
Spojrzałem na nagą Patrycję opartą o balustradę.
– Spędzamy czas z Martą w miłym towarzystwie. Naprawdę sympatycznie. A jakie tu widoki. – Skupiłem wzrok na apetycznych pośladkach Patrycji. – Przecudowne.
– Ok. To życzę udanych wakacji i bezpiecznego powrotu do mnie, to znaczy do Polski.
– Dzięki. Miło było pogadać. – Rozłączyłem się.
– Kurwa. – Marta zaklęła. – Za mocno pociągnęłam tym pędzlem. – Machnęła ręką ze złością. – Muszę teraz poprawić.
– Dobra artystyczna kreska. – Chciałem ją pocieszyć.
Spojrzała na mnie srogo.
– Trzeci raz już dzwoni do ciebie w tym tygodniu. Nagle dwie lewe ręce dostała jak jesteśmy na wakacjach. A do mnie nie zadzwoni zapytać jak spędzam wakacje.
– Jakbyś była dla niej bardziej życzliwa to by dzwoniła. Czy wy nie możecie zakończyć etapu wzajemnych żali i pretensji z dzieciństwa? Czas ruszyć do przodu i cieszyć się, że siostra odnosi sukcesy.
– Mhm. Ukochana córeczka tatusia. – Zamknęła oczy i wzięła kilka głębokich wdechów, aby się wyciszyć.
Zamoczyła pędzel w ultramarynie i poprawiła morskie fale. Pół godziny później skończyła malować.
– Uff – westchnęła Patrycja. – Nie wiedziałam, że to takie męczące zajęcie. Wolę jednak być w ruchu.
Podeszła do Marty, wykonując po drodze kilka skłonów i przysiadów, aby pobudzić ciało do życia.
– Wow – krzyknęła z ekscytacją, spoglądając na dzieło Marty. – Dla takiego efektu, warto było się pomęczyć. Zazdroszczę ci takiego obrazu na ścianie.
– Tak, faceci będą zachwyceni. – Marta wpatrywała się w namalowaną na obrazie Patrycję z zachwytem. – Będą pytać skąd wzięłam taką piękną modelkę.
Dziewczyny spojrzały na siebie.
– Dzięki. – Patrycja objęła Martę i przytuliła do siebie.
Marta zastygła i zrobiła wielkie oczy. Ja też. Nie przywykliśmy do tak swobodnego i spontanicznego zachowania. Żałowałem, że to nie ja byłem wirtuozem pędzla i że to nie mnie ujmuje teraz w swoich ramionach. Zazdrościłem Marcie kontaktu z nagim ciałem Patrycji.
Patrycja widząc zakłopotanie Marty cofnęła się i uwolniła ją z objęcia.
– Nie wiedziałam, że jestem taka seksowna od tyłu. – Patrycja pochyliła się nad obrazem. – Ale nie namalowałaś blizny.
– Jakiej blizny?
Odwróciła się i wskazała palcem ledwo widoczną skazę na plecach.
– Pamiątka po rowerowych szaleństwach z przyjaciółmi. Trenują downhill, takie ekstremalne zjazdy po stromych stokach. Chciałam im dorównać i skończyłam na drzewie wystrzelona po wysokim dropie.
– Widzę, że lubisz ekstremalne przygody.
– Tarapaty to moja specjalność.
Marta złapała pędzel i domalowała małą bliznę.
– No, teraz widać, że to ja – powiedziała zadowolona Patrycja.
– Po samym tyłku można rozpoznać. Nie znam nikogo z takimi krągłościami.
– Dzięki. Lata ciężkich treningów. Trenuję zawodowo taniec. Hip hop.
– No to pewnie zwiedziłaś trochę świata z występami?
– Tak, parę punktów na kartach lotniczych zebrałam. Tak więc miałam czas wytrenować ciało.
– Efekt robi wrażenie. Zazdroszczę. A ty, kochanie – zwróciła się do mnie – co myślisz?
– O czym? – Udawałem, że nie rozumiem pytania, aby zyskać na czasie, aż wymyślę jak wybrnąć z niezręcznego pytania.
– Podobają ci się takie pośladki?
Zastanawiałem się jak odpowiedzieć dyplomatycznie, aby nie skłamać.
– Wiele rzeczy mi się podoba. Na przykład twoje bujne piersi. – Podjąłem próbę wymigania się od odpowiedzi.
– Ale chciałbyś pewnie, żeby twoja dziewczyna miała takie kształty? – powiedziała smutno, odwracając się do mnie tyłem, abym mógł porównać.
– Marta – wtrąciła się Patrycja – spójrz na moje drobne piersi. Twój chłopak na pewno woli twoje duże, pełne piersi. I z tego się ciesz. Nie można mieć wszystkiego.
– Marta, masz piękne ciało i uwielbiam twój zgrabny tyłeczek – powiedziałem szczerze.
Rozpromieniła się.
– Ale ukrop. – Patrycja spojrzała w stronę Słońca. – Mogę skorzystać z waszego prysznica na tarasie, aby schłodzić się po wyczerpującym pozowaniu.
– Jasne.
Patrycja poszła na drugi koniec tarasu i odkręciła wodę. Rękoma dotykała swojego ciała spłukując pot, a ja patrzyłem i żałowałem, że to nie moje ręce wędrują po jej piersiach. Gdy skończyła, stanęła w słońcu obok Marty.
Patrzyłem na dwie piękne dziewczyny i zastanawiałem się, czy monogamia to dobre rozwiązanie. Szczególnie na wakacjach, gdzie luzujemy nasze bariery. Gdyby inaczej poukładać świat mógłbym na przykład najpierw pokochać się z Martą pod prysznicem, potem pokochać się z Patrycją na leżaku, a na koniec dziewczyny pokochałyby się ze sobą. Dlaczego taki układ nie jest idealny, gdy nie planujemy jeszcze zakładać rodziny? Odpowiedź jest prosta. Zazdrość.
Marta dostrzegła, że im się przyglądam i rozszyfrowała moje myśli.
– Fajnie byłoby mieć dwie dziewczyny, no nie? – Zwróciła się do mnie. – Pokochać się z dwiema naraz to marzenie każdego faceta.
– A ty byś chciała mieć dwóch chłopaków?
– Nie.
– Nie?
– Chciałabym chłopaka i dziewczynę. – Roześmiała się na głos żebyśmy nie mieli wątpliwości, że to żart.
– Myślisz, że dałbyś radę zaspokoić dwie dziewczyny? – Patrycja zwróciła się do mnie prowokacyjnie.
– Lubię wyzwania.
– A gdyby trafiła ci się druga dziewczyna z dużym temperamentem. Taka jak ja, która uwielbia kochać się prawie codziennie.
– Codziennie? – Niedowierzała Marta.
– I to nie raz.
– Twoi partnerzy nadążają za tobą? – Zainteresowała się Marta.
– Nie nadążają. Dlatego szkoda, że nie wzięłaś z pracy dwóch gratisów, jednego dla koleżanki z wakacji. – Uśmiechnęła się szeroko.
– Dla ciebie, życie w trójkącie byłoby najlepszym rozwiązaniem – powiedziałem rezolutnie. – Większa szansa, że dwoje partnerów sprosta twojemu zapotrzebowaniu.
– Miałam kiedyś krótki epizod życia w trójkącie.
– Dlaczego krótki? – Zaciekawiłem się.
– Ja byłam tą trzecią, więc chyba przeze mnie się rozpadło.
– Jedna z partnerek zaczęła być zazdrosna?
– Moja koleżanka ze szkoły miała dziewczynę i poszłyśmy razem na imprezę do znajomych. Wiele osób zostało na noc. Było mało miejsca, więc położyłyśmy się w trójkę w jednym łóżku w pokoju. Już prawie zasypiałam, gdy usłyszałam jak dziewczyny się całują. Nie wiedziałam jak zareagować, więc udawałam, że śpię. Po chwili usłyszałam jak jedna z dziewczyn wchodzi pod kołdrę i zdejmuje drugiej majtki. Przekręciłam lekko głowę i spojrzałam ukradkiem. Moja koleżanka pieściła swoje piersi, a jej partnerka pracowała językiem między jej nogami. Patrzyłam z narastającym podnieceniem na moją koleżankę, gdy nagle otworzyła oczy i spojrzała na mnie. Wtedy ja, przerażona, zacisnęłam powieki, ale od razu zdałam sobie sprawę, że na pewno koleżanka zauważyła, że jej się przyglądałam. Nie otwierałam jednak oczu. Leżałam na plecach nieruchomo i nagle poczułam jak wkłada rękę pod moje majtki. Otworzyłam oczy i chciałam zaprotestować, ale jej usta przywarły do moich odbierając mi opór. Jak ona całowała. Pierwsza osiągnęłam orgazm, a wtedy spod kołdry wyskoczyła zdziwiona koleżanka. Poczułam się jakby nas nakryła na zdradzie, ale ona uśmiechnęła się tylko i wróciła pod kołdrę. Tak zaczęła się nasza przygoda.
– I co się stało, że nie jesteście już razem?
– Przez pierwsze tygodnie było wspaniale, ale potem okazało się, że jedna z kochanek woli bardziej mnie i coraz częściej kochałyśmy się tylko we dwoje. Druga kochanka była coraz bardziej zazdrosna i w końcu odeszła. Nasz związek przetrwał jeszcze pół roku i też się rozpadł.
– Dlaczego się rozpadł? – Zaciekawiłem się ponownie.
– Zabrakło miłości. Zdradziłam ją z nowopoznanym chłopakiem, w którym się zakochałam. – Przyznała niechętnie.
Nastała dłuższa cisza.
Nie zdziwiło mnie, że miała doświadczenie seksualne zarówno z kobietami jak i mężczyznami. Roztaczała wokół siebie erotyczną aurę i przyciągała uwagę kokieteryjnym zachowaniem.
– To ja uciekam – powiedziała. – Do następnego spotkania. – Podkreśliła ostatnie zdanie przeciągając sylaby.
Założyła strój kąpielowy i wskoczyła do morza.
– Dzięki za pozowanie – krzyknęła za nią Marta.
Patrzyłem jak odpływa i żałowałem, że zapytałem o przyczynę rozpadu jej związku. Może zostałaby dłużej.
Marta poszła do sypialni, a ja zaraz za nią. Gdy stanąłem w progu, Marta zdjęła majtki i rozchyliła szeroko nogi opierając się o łóżko. Podszedłem do niej, chwyciłem za nogi i uniosłem do góry rozkładając na boki. Patrzyłem w dół na rozchylone wargi. Położyłem na nich penisa i powoli wszedłem do środka. Była wilgotna. Zastanawiałem się, czy to ja rozpaliłem jej wnętrze, ale przypuszczalnie źródło podniecenia było inne.
Trzymałem jej nogi w górze w szerokim rozkroku i patrzyłem jak pieści łechtaczkę. Lubiłem wychodzić z niej i patrzeć jak na nowo zagłębiam się w jej wnętrzu.
Marta szczytowała nadzwyczaj szybko, a ja chwilę po niej, gdy przechodziły przez nią ostatnie skurcze orgazmu. Padłem zdyszany na łóżko obok Marty.
Wtuliła się we mnie, a ja rozkoszowałem się jej gorącym, rozpalonym ciałem.
– Wariatka, co? – Marta patrzyła rozmarzona, przez uchylone drzwi, w dal na ocean.
Nie miałem wątpliwości kogo ma na myśli.
Rozdział 3
Patrycja przygotowała dla nas niespodziankę, o której nie chciała mówić. Bawiło ją, że jesteśmy poukładani i strasznie chciała pokazać nam barwy życia. Spotkaliśmy się w porcie o umówionej godzinie. Wsiedliśmy do motorówki i wypłynęliśmy w spokojne morze w stronę innej wyspy. Gdy dopłynęliśmy, ujrzeliśmy na plaży ognisko z wielkim płomieniem. Wokół ogniska tańczyły dziewczyny przebrane w kolorowe stroje z piórami i muszelkami.
– To miejscowe dziewczyny – wyjaśniła Patrycja. – Żyją na tej wyspie.
Obok, na bębnach, rytm wybijali miejscowi mężczyźni, a wokół ogniska organizatorzy porozstawiali drewniane ławeczki, na których siedziało kilku innych turystów. Dziewczyny tańczyły regionalne tańce, które wyglądały jak połączenie indiańskich podskoków i tańca brzucha. Usiedliśmy na ławeczkach i oddaliśmy władzę naszym zmysłom wzroku i słuchu. Tańczące dziewczyny zaczęły zachęcać innych do wspólnego tańca. Patrycja od razu wyrwała się do podskoków i rzuciła w wir muzyki. Gestem ręki pokazała na Martę, aby do niej dołączyła i nie musiała czekać długo na reakcję.
Patrycja, jak nam powiedziała, jest zawodową tancerką hiphopową. Zdobyła wiele nagród i medali. Jeździ po świecie, szuka inspiracji do swoich występów i dlatego jesteśmy na tej plaży.
Poruszała brzuchem tak płynnie i zgrabnie, że większość turystów patrzyła tylko na nią. Długie miodowe włosy zarzucała w rytmie bębnów, a ognisko przepięknie rozświetlało jej złocistą cerę.
Zauważyłem, że Marta intensywnie starała się nadążyć za Patrycją i wciąż ją podpatrywała. Widziałem, że jest pod wrażeniem jej tańca.
Po kilku piosenkach, umęczone, ale roześmiane, wróciły do mnie odpocząć.
– Nie pijesz? – Patrycja patrzyła na mój niewypity drink ze słomką.
– Nie piję.
– Zdrowie szwankuje?
– Nie, to przez ojca. Za dużo widziałem w dzieciństwie negatywnych skutków picia. Awantury, przemoc, wypadki samochodowe. Moja mama cierpiała, popadła w nerwicę, a potem w depresję. Wolę przeżyć życie na trzeźwo i nie być dla innych powodem cierpienia.
Niewesołe dzieciństwo, co? – Patrycja dotknęła mojego ramienia, aby mnie pocieszyć. – Moje na szczęście było bardziej pogodne, ale swoją traumę też noszę.
– Jaką?
Patrycja wzięła głęboki wdech. Spoważniała na twarzy.
– W wieku czternastu lat zostałam zgwałcona.
Marta i ja spojrzeliśmy po sobie zszokowani jej wyznaniem. Zaniemówiliśmy.
– Zbyt późno wracałam do domu sama po imprezie – kontynuowała. – Było ich dwóch, a ja jedna, słaba, krucha nastolatka. Jeden mnie trzymał, a drugi gwałcił. A potem się zamienili. – Po jej policzku spłynęła łza. – Dzisiaj żałuję, że nie zamknęłam wtedy oczu. Teraz wciąż pojawiają mi się ich twarze i nie potrafię wymazać ich z pamięci. To jest moja trauma. Długo nienawidziłam facetów.
Marta objęła Patrycję i przytuliła do siebie. Była wyraźnie poruszona jej historią. Nieobecny wzrok zdradzał, że w jej głowie odtwarzał się obraz zasłyszanego dramatu.
– Złapali ich przynajmniej? – spytałem.
– Siedzą skurwiele w pierdlu. Dzięki temu, że tak dobrze ich zapamiętałam. Proces sądowy to jak druga trauma. Musiałam opowiadać obcym ludziom co mnie spotkało i przywoływać wspomnienia, które nastolatka wolałaby zapomnieć na zawsze.
– Straszne. – Marta płakała razem z Patrycją.
– Niektórzy ludzie zastanawiają się, czy w pewnych okolicznościach w ramach zemsty byliby w stanie kogoś zabić. Ja znam odpowiedź na to pytanie.
Patrzeliśmy w trójkę na ognisko i na tańczących ludzi. Uderzył mnie kontrast tego co widziałem, z tym co usłyszałem. Jak diametralnie nasze życie może się zmienić pod wpływem jednego zdarzenia. Radosne, szczęśliwe życie w jeden dzień zamienia się w koszmar, który rujnuje naszą wiarę w ludzi.
– Dość tych smutnych opowieści. – Patrycja wstała i poszła po kolejnego drinka. – Bawmy się – rzuciła z oddali.
Wróciła z dwoma kieliszkami. Jeden podała mojej dziewczynie.
– Nasze zdrowie – krzyknęła i upiła pół kieliszka za jednym razem.
Zastanawiałem się dlaczego Patrycja opowiedziała nam, obcym osobom, traumatyczną historię gwałtu ze swojego młodzieńczego życia. Podobno łatwiej powiedzieć coś, co męczy nas w środku, osobom obcym, z którymi nie łączy nas wspólny bagaż doświadczeń. Traktujemy takie osoby jak spowiednika, na którego możemy przerzucić część ciężaru i oczyścić duszę bądź sumienie.
A może zaczęła traktować nas jak przyjaciół, z którymi pragnęła podzielić się swoim życiem.
– Zobacz jakie ładne warkocze mają tancerki? – Patrycja wskazała na szalejącą w tańcu dziewczynę. – Chodź, zrobię ci takie same. – Zachęciła Martę przysiadając się bliżej. – Poczuj luz na wakacjach. Odmień się. Zaszalej.
Usiadła za moją dziewczyną i dotknęła jej długich, czarnych włosów. Patrzyłem, jak zaplata cienkie warkoczyki, bawiąc się włosami Marty. Co pewien czas, niby przypadkiem, delikatnie dotykała jej szyi i ramion. Miałem wrażenie, że Marta odchyliła się bardziej do tyłu, żeby tych „przypadkowych” dotknięć poczuć jeszcze więcej.
– Masz zadbane włosy, takie delikatne i miłe w dotyku – skomplementowała, a na twarzy Marty pojawił się nieśmiały uśmiech.
Patrycja skończyła swoje dzieło.
– I jak ci się podobam? – Marta zwróciła się do mnie.
Otworzyłem usta, żeby wyrazić swój zachwyt, ale Patrycja mnie ubiegła.
– Super. Mnie się bardzo podobasz – rzuciła bez namysłu. – To znaczy, warkoczyki mi się bardzo podobają – poprawiła się.
– Wyglądasz prześlicznie. Młodo i seksi – powiedziałem.
– Jak nastolatka. Nie kochaj się z nią w miejscu publicznym – zwróciła się do mnie – bo cię zamkną za seks z nieletnią.
Wokół nas nastąpiło poruszenie. Ludzie wstali z ławek i zaczęli iść w jedną stronę.
– Chodźcie, czas na kąpiel błotną – zachęciła Patrycja. – To jest lecznicze błoto, które wygładza i odmładza skórę.
Na plaży w piasku zobaczyliśmy wielkie zagłębienie szerokości około dziesięciu metrów, do którego naniesiono czarne, lecznicze błoto. Znajdowało się z dala od ogniska, które już przygasało, więc niewiele widzieliśmy. Jedynie blask księżyca rozświetlał to miejsce. Patrycja jednym ruchem zdjęła sukienkę, pod którą nie nosiła biustonosza i wskoczyła do błota. Spojrzeliśmy na siebie z Martą, zdziwieni tą nową atrakcją, ale też się rozebraliśmy i wskoczyliśmy za nią. Położyliśmy się i zaczęliśmy obracać, żeby jak najwięcej błota przyległo do naszych ciał. Zapach nie zachwycał, ale błoto było miłe w dotyku. Położyliśmy się na plecach, wpatrując się w pełny księżyc.
– Musisz dokładnie się wysmarować, bo będziesz nierównie piękna – zażartowała Patrycja, zwracając się do Marty. – Pomogę ci.
Patrycja wzięła na ręce błoto, położyła je na brzuchu Marty i zaczęła rozsmarowywać na jej nagim ciele.
– Masz duże piersi, więc musisz starannie je przykryć, bo błoto się osuwa na boki.
Mówiąc to, wzięła kolejną porcję błota i położyła na jej piersiach, rozsmarowując dokładnie i powoli. Marta leżała bez ruchu jak sparaliżowana. Patrycja nanosiła błoto, potem zbierała dłonią nadmiar i znów nanosiła. Spojrzałem na sutki Marty. Dotyk Patrycji powiększył je do pełnych rozmiarów, które przebijały cienką warstwę błota.
Ludzie obok zaczęli już wychodzić i iść w stronę morza, aby spłukać z siebie zdrowotny „krem naturalny”. Marta wyskoczyła pierwsza z nas, wyrywając się Patrycji.
– Czas na kąpiel – rzuciła, biegnąc w stronę morza.
Pobiegliśmy za nią i za chwilę byliśmy już razem, unosząc się na morskich falach. Spłukaliśmy się dokładnie z błota, popływaliśmy w morzu i poszliśmy z Martą na spacer wzdłuż plaży, z dala od ogniska i ludzi. Szliśmy ciemną nocą, nadzy, trzymając się za ręce, szczęśliwi i spełnieni.
Wróciliśmy do domu późnym wieczorem. Położyłem się na łóżku, wyczerpany całym dniem. Marta brała jeszcze prysznic w łazience, gdy zasnąłem.
Poczułem lekkie uderzenie w lewy bok. Obudziłem się na sekundę, aby stwierdzić, że jest noc, i pogrążyłem się we śnie. Znów poczułem lekkie muśnięcie z lewej strony. Przekręciłem ospale głowę i powoli otworzyłem oczy. Obok leżała Marta. Naga. Odkryta. To jej ręka pracowała i mnie obudziła.
– Nie możesz zasnąć, kochanie? – wymamrotałem niewyraźnie, wciąż nie w pełni przebudzony.
Spojrzała na mnie zaskoczona, że nie śpię i zabrała rękę spomiędzy nóg.
– Mogłaś mnie obudzić, bym ci pomógł – powiedziałem z troską w głosie.
– Tak słodko spałeś. – Przygryzła wargę. – Ja nie mogę zasnąć.
– Co cię męczy, że nie możesz spać?
Rozbiegany wzrok nasuwał myśl, że szukała gorączkowo w myślach wymówki, która dobrze brzmi.
– To chyba ten klimat wilgotny. Gorąco mi i nie mogę spać.
Temperatura w pokoju była idealna do spania, a kołdra leżała obok i jej nie przykrywała. Dotknąłem jej ciała. Nie było rozgrzane.
– Ja w domu często nie mogę spać, bo myślę o pracy, ale tutaj czuję się zrelaksowany i dobrze mi się śpi. Może za dużo myślisz? – zapytałem wciąż zatroskany.
– Może. Wiesz, czasami pojawiają się w człowieku różne emocje, których wcześniej nie odczuwał... – Nie dokończyła i zamyśliła się. – Chciałam rozładować te emocje, żeby mnie nie męczyły.
– Okres wakacji jest wyjątkowy, bo zostawiamy w domu część ograniczeń, które nas zniewalają. Nowe doznania wyzwalają ukryte przez długi czas pragnienia – odpowiedziałem mądrością ludową i zerknąłem na jej nowe warkoczyki.
– Pewnie masz rację. Kocham cię, wiesz? Dobrze mi z tobą i dobrze się dopasowaliśmy. Mało się kłócimy, potrafimy odpuścić gdy trzeba i wiemy co to kompromis.
– Może to niedobrze? Może za mało emocji i przez to nudno?
– Nie. Jest idealnie. – Wypuściła powietrze z płuc i utkwiła wzrok w suficie.
Patrzyłem na nią i wiedziałem, że mówiła szczerze, co myśli, ale trochę brakowało w tym przekonania.
– Pomogę ci zasnąć – zaproponowałem i położyłem rękę na jej piersi. Językiem wodziłem wokół jej brodawki, całując od czasu do czasu nabrzmiały sutek.
Marta rozchyliła szerzej nogi i zaczęła ponowie poruszać palcami. Po kilku minutach wygięła się w łuk, unosząc wysoko brzuch. Włożyłem palec do jej wnętrza i odnalazłem punkt G. Wystarczyło kilka zgranych ruchów naszych palców, aby wznieść się na szczyt. Złączyła nogi i rozkoszowała orgazmem, który rozlewał się po jej ciele wprawiając jej ciało w drgania.
Opadła zdyszana na łóżko. Przytuliła się mocno, objęła mnie i zasnęliśmy.
Rozdział 4
Rano wiał silny wiatr, więc Patrycja namówiła nas na surfing. Poszliśmy na plażę po drugiej stronie wyspy. Tam, otwarte wody oceanu tworzyły ogromne fale, które spiętrzały się na rafie koralowej. Pożyczyliśmy deski surfingowe i ruszyliśmy w morze. Patrycja była doświadczoną surferką, więc uczyła nas jak pływać po krawędzi załamującej się fali. Oczywiście, jako początkujący, więcej leżeliśmy w wodzie niż na desce, ale staraliśmy się nie utopić. Po kilku wywrotkach na wysokich falach podpłynąłem do brzegu odetchnąć i pozbyć się resztek wody z płuc. Patrycja, wyczerpana, również podpłynęła i usiadła na piasku obok.
– Oberwałam deką w głowę.
Pocierała dłonią tył głowy, krzywiąc twarz. Rozchyliłem jej włosy, żeby zobaczyć, czy nie ma rany.
– Będzie dobrze.
– Widzę, że Marta świetnie sobie radzi na desce.
Patrzyliśmy jak Marta wstaje na deskę i płynie na fali na ugiętych nogach z szeroko rozłożonymi rękoma. Wyglądała jak zawodowa surferka.
– Złapała bakcyla – powiedziałem.
– Dobrze wygląda na desce. Ma świetną figurę.
Przyjrzałem się Patrycji z góry do dołu.
– Też wyglądasz dobrze na desce. Świetnie pracujesz nogami. Widać, że taniec ci służy.
– Ale nie mam takiej krągłej sylwetki jak Marta. Za chuda jestem i mam małe cycki. Chciałabym mieć takie jak Marta. – Spojrzała na swoje i westchnęła smutno.
– Nie jest źle. – Mimowolnie spojrzałem na jej biust.
– Tak sądzisz?
Rozpięła biustonosz, złapała piersi od dołu i podciągnęła do góry wyraźnie je powiększając.
– Takie chciałabym mieć. – Patrzyła w dół zadowolona.
– Nie powinnaś mieć kompleksów.
Spojrzałem na jej jędrne, pięknie opalone piersi.
Gdy kobieta ma małe piersi, wygląda apetycznie w pozycji wyprostowanej ze sterczącymi sutkami. Gorzej gdy położy się na plecach. Odwrotnie wygląda to u kobiet takich jak Marta. Gdy stoi, piersi zwisają, tracąc swój podniecający kolisty kształt, za to mogę wpatrywać się w nie godzinami, gdy Marta leży nago w łóżku i czyta książkę. Najlepszym połączeniem byłoby mieć je obie.
Patrycja przechyliła się do tyłu i położyła na piasku. Jej mokre piersi promieniały w słońcu.
– Marta dobrze utrzymuje równowagę.
– Dużo ćwiczy. Biegi, rowery, rolki. Jest gibka i sprężysta.
– Musi być niezła w łóżku. – Zaśmiała się donośnie i spojrzała zalotnie w moją stronę oczekując potwierdzenia.
– Patrząc na twoje ruchy w tańcu też można przypuszczać, że jesteś niezła w łóżku.
Uśmiechnęła się lekko. Wpatrywała się we mnie bezwstydnie. Utrzymywała kontakt wzrokowy znacznie dłużej niż robi to większość kobiet. Na facetów działa to jak zaproszenie do upojnej nocy.
– Oddaj mi Martę na noc, to ci Marta opowie, jaka jestem. – Zachichotała i poruszyła głową, aby odsunąć na bok włosy, który przykryły jedną z jej piersi.
– Relacja z drugiej ręki jest niepełna. – Podjąłem grę.
Patrycja zamyśliła się dłuższą chwilę, wpatrując się w surfującą na desce Martę. Wysunęła lekko język i dotknęła górnej wargi.
Spojrzała na mnie bezczelnie z pewnym zaciekawieniem.
– Zrobię ci loda – powiedziała, zaskakując mnie nietypową propozycją. – W zamian za Martę na jedną noc. – Szeroki uśmiech nie schodził z jej twarzy.
Kilka myśli pojawiło mi się w głowie. Zastanawiałem się, czy nasza znajomość z Patrycją nie zaszła za daleko. Byłem szczęśliwy z Martą, nasze życie było poukładane. Zamierzaliśmy się pobrać, spłodzić dwójkę wspaniałych dzieciaków i spędzić miło czas w małym rodzinnym gniazdku na planecie Ziemia.
Patrycja wprowadziła anomalię do naszego świata. Obudziła skrywane demony, działała na naszą wyobraźnię zasiewając ziarna pokusy. Działała jak magnes, od którego nie można było się oderwać.
Wpatrywałem się w nią i zastanawiałem, czy prowadzi ze mną grę, czy może jest w tym szczera i mówi wprost, czego pragnie, bez refleksji nad konsekwencjami.
– Żartowałam. – Zaśmiała się na cały głos, aż zafalowały jej piersi. – Długo się zastanawiałeś. – Wciąż przeszywała mnie badawczym wzrokiem.
Zauważyła moje spojrzenie na biust, więc odwróciłem wzrok w stronę morza.
– Ups. – Wyrwało się z moich ust, gdy zobaczyłem jak Marta wpada do wody strącona z deski wielką falą.
Patrycja podniosła się z piasku i wyczekiwaliśmy razem z niepokojem na wypłynięcie Marty.
– Cholera, gdzie ona jest? – Zaniepokoiłem się.
Chciałem ruszyć z pomocą, ale zanim otrząsnąłem się z moich rozmyślań na temat Patrycji, Marta wynurzyła się z wody i wyciągnęła dłoń z kciukiem w górze. Odetchnęliśmy z ulgą. Podpłynęła do nas i padła na kolana przed nami.
– Na razie dość – powiedziała, próbując złapać oddech.
– Niezłe salto – skomentowałem jej upadek z deski.
– Nie widziałam, żebyś rzucił się na pomoc.
– Marta, nie wkurzają cię czasami faceci? – zapytała Patrycja.
– Jak nie pomagają i głupio komentują to wkurzają – odpowiedziała zerkając w moją stronę.
– I nie potrafią wynieść kubka do zlewu lub zmywarki – dodała Patrycja podkręcając Martę, jakby intencjonalnie chciała mnie skłócić ze swoją dziewczyną i przejąć ją ode mnie.
– I zostawiają włosy po goleniu w umywalce.
– I nie mamy czytnika kobiecych myśli i emocji – wtrąciłem do wyliczanki naszych wad.
– Nie macie. A na koniec nas zdradzacie – powiedziała oskarżycielskim tonem Patrycja.
– Fajnych kobiet nie zdradzamy.
– A jakie zdradzacie?
– Jak kobieta nami rządzi, kontroluje, wymaga, awanturuje, nie daje swobody i uprawia gry emocjonalne, to wtedy szukamy takiej szarej myszki, która nas zrozumie, wysłucha i przytuli.
– I zrobi loda – dodała Marta.
– Mężczyźni zdradzają też, gdy kobieta zamienia się w matkę. Wszystko za niego zrobi. Ugotuje, posprząta, wyprasuje, załatwi sprawy na mieście. Myśli, że do innej nie pójdzie, bo gdzie znajdzie drugą taką gosposię.
– Tyle dla niego robi, a on ją zdradzi? – zapytała Patrycja.
– Świat się zmienił. Dzisiaj facet może zjeść fastfooda na mieście, wynająć sprzątaczkę, oddać rzeczy do prania i prasowania, a sprawy załatwi przez Internet, bez konieczności oglądania ludzi, którzy go wkurzają lub onieśmielają. Jego kobieta zamienia się matkę, a seks z matką nie kojarzy się dobrze, więc idzie do innej seksownej dziewczyny, gotowej oddać mu się w każdej pozycji i o każdej porze.
– A Marta to który typ? – zaciekawiła się Patrycja.
Marta spojrzała w moją stronę wyczekując odpowiedzi.
– Żaden z wymienionych. Dlatego z nią jestem i nie mam potrzeby zdradzać.
Marta uśmiechnęła się zadowolona z odpowiedzi, ale Patrycja postanowiła rozwinąć temat.
– A jakby zaproponowała ci seks inna, ładna, młoda, seksowna...
– Taka jak ty? – wyrwało mi się na głos, chociaż powinienem był zostawić tę myśl niewypowiedzianą.
Marta zmierzyła mnie srogim wzorkiem, za to w spojrzeniu Patrycji dostrzegłem wdzięczność za miły komplement.
– No więc – kontynuowała Patrycja – jakbym ja zaproponowała ci seks na jedną noc, bez zobowiązań i Marta nigdy by się o tym nie dowiedziała, to skorzystałbyś? – uniosła zalotnie jedną brew i wpatrywała się we mnie wielkimi zielonymi oczami.
Marta założyła ręce na klatce piersiowej w pozycji obronnej, spodziewając się niekorzystnej odpowiedzi.
– Jakby odcięli mi mózg i zostawili tylko zwierzęce instynkty...
– To co!? – krzyknęła Marta przerywając moją wypowiedź, a jej pytanie nie było zachętą do kontynuacji, tylko próbą przerwania mojej myśli.
– Jak widzisz mózg mam – wskazałem palcem na głowę – i dlatego Patrycja spędzi dzisiaj noc sama.
– Hmm – westchnęła głęboko, wbijając we mnie ostre spojrzenie.
– A ty? – Zwróciłem się do Patrycji. – Gdyby tobie zaproponowała seks taka urodziwa Marta?
– Nie wiem, czy nawet bez odcięcia mózgu, byłabym w stanie oprzeć się takiej seksownej dziewczynie.
Marta zawstydzona dotknęła włosów, które opadały obok ucha. Uśmiechnęła się nieśmiało pod nosem i spojrzała rozmarzona w dal, w stronę morza.
Rozdział 5
Po wyczerpującym poranku postanowiłem odpocząć na tarasie. Wiatr ustał, a temperatura spadła do przyjemnego poziomu. Z największą przyjemnością położyłem się na leżaku z książką Marsjanin w ręku. W końcu dowiem się, czy bohaterowi udało się wydostać z Marsa. Współczesny Robinson Crusoe, pozostawiony samotnie na Marsie nie poddaje się, tylko uprawia ogród, odnajduje starego łazika marsjańskiego, którego naprawia i dzięki niemu komunikuje się z Ziemią. Oto determinacja i chęć życia.
Na taras weszła Marta, przysunęła leżak bliżej mojego, wzięła do ręki kobiece czasopismo i położyła się obok.
Mój Marsjanin ma się nie najlepiej. Rakieta, wysłana przez NASA z pomocą, właśnie eksplodowała. Drugiej nie ma. I co teraz?
Marta zdjęła strój kąpielowy i przysunęła się jeszcze bliżej. Położyła nogę na moim udzie i czytała dalej.
Jest wyjście. Jest nadzieja, że Amerykanie dogadają się z Chińczykami i wykorzystają ich rakietę – czytałem zafascynowany.
– Posłuchaj – przerwała mi Marta. – „Mój horoskop wakacyjny. Rak. Jowisz przyniesie ci szansę, aby odmienić na lepsze miłosne życie. Przed tobą nowe miłosne fascynacje. Będziesz narażona na wielką pokusę romantycznego flirtu. Ktoś sprawi, że będziesz kochana, podziwiana i doceniana. Jowisz będzie nakłaniać cię do uczuciowej rewolucji i postawi na twojej drodze bardzo interesujących, a nawet niezwykłych kandydatów.”
– Niezwykłych kandydatów? – Pomyślałem o Patrycji.
– Zapowiada się jeszcze więcej wrażeń. – Marcie wyraźnie spodobał się jej horoskop.
– Przecież te horoskopy są zmyślane, pisane według szablonów przez pseudowróżki.
– Ty raczej nie odpoczniesz na wakacjach?
– Dlaczego?
– „Strzelec. – Zaczęła czytać. – Pojawią się nowe wyzwania, które wymagać będą od Ciebie odwagi. Saturn nie będzie przychylny i postawi przed tobą trudne decyzje. Nowe okoliczności, w których się znajdziesz, przewartościują twój świat na nowo.”
– U Ciebie Jowisz przynosi miłość, a mój Saturn same problemy?
– W tym tygodniu planety są po mojej stronie.
– A chciałem tylko odpocząć.
– W przyszłym roku, kochanie. W przyszłym roku. – Marta pocałowała mnie na pocieszenie.
Wróciłem do mojej wciągającej lektury. Nie mogłem się nadziwić ile trzeba mieć woli przetrwania, żeby walczyć w tak beznadziejnej sytuacji na Marsie.
– Powinnam się częściej z tobą kochać. – Marta ponownie przerwała moją lekturę.
– Mhm.
– Słyszałeś?
– Co?
– Mówiłam, że powinnam się częściej z tobą kochać.
– Dlaczego?
– Piszą, że częste uprawianie seksu odmładza skórę. W czasie zbliżenia krew krąży szybciej, co zwiększa dostawy tlenu i składników odżywczych dla naszej skóry. Cera nabiera zdrowego kolorytu, a włosy stają się błyszczące i mocniejsze.
Wysunęła rękę przed moje oczy zasłaniając książkę.
– Mam suchą skórę – powiedziała.
Westchnąłem ciężko, niezadowolony, że Marta przerwała moją lekturę.
– A to nie od słońca i słonej wody w morzu?
Cofnęła rękę, a ja wróciłem do mojego Marsjanina.
– Seks jest dobry na odchudzanie – kontynuowała – podczas jednego stosunku możemy spalić od dwustu do czterystu kalorii.
– Jesteś szczupła.
– Ale jakbym się częściej kochała, to mogłabym więcej jeść.
Marta zahaczyła stopą o moje kąpielówki, aby je ściągnąć. Uniosłem się do góry, a ona wyprostowała nogę zsuwając szorty poza leżak.
– Może wystarczy więcej aktywności?
– Piszą, że najlepsza pozycja, aby spalić kalorie to pozycja na stojąco. Ty lubisz mnie brać na stojąco od tyłu, co?
Spojrzałem na Martę. Była wyraźnie pobudzona.
– Marta, w każdej pozycji uwielbiam się z tobą kochać. – Dotknąłem jej policzka i pogłaskałem czule. – Widzisz, dzięki mnie nie musisz walczyć z tłuszczem.
– Dzięki. – Marta położyła delikatnie ciepłą stopę na moim brzuchu. – Ale trochę mogłabym jednak zrzucić, co?
– Jeśli poczujesz się lepiej.
– A więc jednak?
– Co jednak?
– Mam za dużo?
– Może kilogram.
– Świnia.
– Dobra. Cofam to. Masz idealne proporcje.
– Jak wrócę z wakacji zaczynam dietę.
– Kolejną? – Spojrzałem z politowaniem, przypominając sobie kilka ostatnich zrywów.
– Przez miesiąc tylko warzywa i owoce.
– Oczywiście.
– Nie wierzysz, że wytrwam?
– Wierzę, wierzę – skłamałem, choć dla jej lepszego samopoczucia, chciałem wierzyć, że uda jej się dotrzymać postanowienie dłużej niż ostatnio.
– Chciałabym mieć taką talię jak Patrycja.
– I wystające żebra? – Zwróciłem uwagę na minusy szczupłej sylwetki, aby nie wpadła w zły nastrój i nie popsuła nam reszty dnia.
– Podobają wam się takie szczupłe dziewczyny, co? Pewnie chciałbyś mieć taką Patrycję? – Spojrzała w moją stronę oczekując odpowiedzi.
Jak odpowiedzieć swojej dziewczynie, aby jej nie zranić, że podoba nam się inna. Przecież nie powiem Marcie prawdy, jak działa na mnie Patrycja. Nie wspomnę o jej uwodzicielskich zielonych oczach, jedwabistych miodowych włosach i cudownie jędrnych pośladkach.
– Marta, musisz popracować nad swoim systemem wartości. Nie wpadaj w kompleksy, bo inna dziewczyna nie dojada.
– Ale ładna jest – powiedziała to z nieskrywanym zachwytem.
– Ty też jesteś piękną dziewczyną i taką cię kocham.
Pocałowała mnie i wróciła do lektury magazynu. Przerywała od czasu do czasu czytanie i wpatrywała się zamyślona daleko w morze, jakby coś ją gryzło, jakby toczyła wewnętrzny bój i starała się poukładać myśli.
– Piszą, że orgazm pomaga na ból głowy. Wydzielają się odpowiednie hormony.
– No właśnie, a mnie zaczyna coś z prawej strony... – Nie dokończyłem, tylko złapałem się za skroń udając ból z powodu poirytowania, że znów przerywa moją przygodę na Marsie.
Marta przysunęła drugą stopę do pierwszej, objęła członek z dwóch stron i zagięła palce tworząc miły w dotyku chwyt. Zaczęła poruszała delikatnie palcami u stóp.
– Słuchaj tego. Badanie wykazało zależność między ilością orgazmów a zachorowaniem na raka prostaty. – Marta czytała dalszą część artykułu. – Okazało się, że ci, którzy mieli regularne i częste ejakulacje, rzadziej zapadali na raka prostaty. Dzięki ejakulacji organizm wydala substancje rakotwórcze oraz aktywuje się odnowa komórek.
Marta dużym palcem stopy gładziła główkę mojego penisa, a ja starałem się czytać moją lekturę.
– Muszę dbać o ciebie, żebyś długo żył – powiedziała i chwyciła członek ściskając go mocniej stopami.
Wychyliłem głowę zza książki, żeby zobaczyć jej zwinną pracę stóp. Zobaczyłem Patrycję, która płynęła w naszym kierunku. Marta zaczytana, zasłonięta czasopismem nie dostrzegła sąsiadki.
Patrycja zobaczyła, że leżymy nago i zatrzymała się. Spojrzała na mnie, potem na pracę stóp Marty i uśmiechnęła się. Podpłynęła bliżej i położyła palec na ustach, co odczytałem jako „nie przeszkadzaj Marcie”. Patrzyła z zaciekawieniem na wprawne ruchy Marty, która masowała członek podnosząc i opuszczając stopy. Położyła się na wodzie i rozsunęła nogi, a ja wpatrzony w jej nagie ciało wyobraziłem sobie, że leżę na niej delektując się jej delikatną skórą. A potem wchodzę w nią i kochamy się namiętnie do utraty tchu.
Marta była doskonałą masażystką. Penis naprężył się i trysnął na stopy Marty, a ja patrzyłem na Patrycję i wyobrażałem sobie, że oblizuje go językiem, a potem wkłada głęboko do ust.
– Na zdrowie – powiedziała Marta.
Patrycja kokieteryjnie mrugnęła okiem, uśmiechnęła się i odpłynęła pospiesznie, aby Marta jej nie dostrzegła.