Kamila nauczycielka (III). Zwykły obozowy dzień

20 sierpnia 2012

Opowiadanie z serii:
Kamila nauczycielka

Szacowany czas lektury: 36 min

Trzecia część nowej serii i drugi dzień przygód Kamili na wycieczce. Aby uniknąć rozczarowania, uprzedzam, że akcja rozwija się powoli, być może dla niektórych ślamazarnie.
Odpowiadając jeszcze na niektóre komentarze i w pewien sposób wychodząc naprzeciw oczekiwaniom niektórych czytelników - w przygotowaniu jest trzecia seria pt "Kamila i Daniel". Jak sama nazwa wskazuje, będzie to seria poświęcona praktycznie tylko tej parze.
To chyba tyle tytułem wstępu, reszta w ewentualnych komentarzach.

- Coś taki niedzisiejszy? – zagadnął Błażej Łukasza. – Coś ty robił w nocy, że taki niewyspany?

- Nic – zbył go chłopak. – Kiepsko spało mi się na tym łóżku.

- Ja spałem jak zabity – wzruszył ramionami Przemek. – Ty to masz wymagania...

Niezwykłe emocje poprzedniej nocy dały efekt w postaci późnej pobudki. Łukasz wstał z łóżka niemal w samo południe. Niemal od razu udał się pod prysznic. Rozleniwiony i wciąż półsenny, moczył się bardzo długo. Z lubością kierował strumień wody na swoje ciało. Nogi, będące chyba jedyną częścią jego ciała, z których był zadowolony. Raczej szczupłe, lekko umięśnione uda, ładnie zbudowane łydki z mięśniem, łukiem biegnącym od kostek do kolan, w kolorze jasnego brązu. Jak każdy, był trochę próżny i lubił patrzeć na tą cześć ciała, której się nie wstydził. Nieco gorzej w jego opinii, było od pasa w górę, szczupła klatka piersiowa, szczupłe ramiona z lekko zarysowanymi bicepsami... Nie, to mu się nie widziało. W każdym razie długo i leniwie polewał swoje ciało wodą. A w głowie kołatał mu tylko jeden obraz.

Teraz było już po porze obiadowej. Konkretnie, za obiad posłużyły im kebaby w pobliskim barze. I włóczyli się w czwórkę bez celu po całym obiekcie. Las, dróżki obok domków, bar, plaża. Tak mijał im czas a na zegarkach wybiła godzina szesnasta.

- Popływalibyśmy w końcu – niecierpliwił się Krzysztof. – Teraz jest dobra pora.

- Co się tak napaliłeś, jak chcesz pooglądać Karolinę i Dominikę w majtkach, to chodźmy po prostu na plażę – uśmiechnął się złośliwie Błażej.

- Byliśmy i nie ma ich tam – uciął krótko okularnik. – Nie potrzeba mi ich do pływania.

- A może pani profesor przyjdzie? – zaśmiał się z lekkim napięciem w głosie Przemek – Coś jej nie widać dziś...

Właśnie. Łukasz dyskretnie, acz niecierpliwie rozglądał się za nauczycielką, ale w ciągu tych kilku godzin nie trafili na żaden jej ślad. Był w rozterce. Z jednej strony chętnie zobaczyłby ją na plaży w stroju kąpielowym, znaleźć się dużo bliżej niż ubiegłej nocy, widzieć jej ciało wyraźniej. Ale z drugiej stawał się lekko zaborczy. Chciał, by wychowawczyni należała tylko do niego. Nie życzył sobie, by inni oglądali ją w tak skąpym stroju. Bił się z myślami, bo kolejną zachcianką było to, by zobaczyć ją po wczorajszym przedstawieniu. Spojrzeć jej w oczy, zobaczyć, czy ten pokaz odbił się na niej w jakiś sposób.

Nie wiedział, że Kamila spała równie długo, wstała późno i nie miała większej ochoty wychodzić z domku. Ograniczyła się do spotkań i krótkich pogawędek z druga nauczycielką i jej mężem. Daniel szwendał się po ośrodku.

- Dobra, idziemy na ta plażę – zdecydował Błażej.

Ale daleko nie doszli. Po drodze mijali boisko i zauważyli około dwudziestoosobową zbieraninę z obu klas. Zauważyli jak Bartek przywołuje ich ręką.

- Chodźcie tu – nakazał nie znoszącym sprzeciwu głosem. – Chcemy grać klasa na klasę.

- Przecież to za małe boisko, można grać najwyżej po siedmiu – wzruszył ramionami Błażej.

- A skąd uklepię ta siódemkę, skoro reszta naszej klasy to barany, które nie potrafią kopnąć prosto piłki? Jestem ja, Tomek, Konrad i Dominik na bramce. Potrzebujemy jeszcze was trzech.

- Nas jest czterech – uśmiechnął się pod nosem Błażej, wiedząc dobrze, że Krzysztof należy do tej grupy baranów wymienionej przez Bartka.

- Nie udawaj, okularnik, może nam skoczyć po browarki – prychnął Bartek. – wskakujcie zaraz.

- Gramy o coś? – zainteresował się Przemek.

- Tak, o dwadzieścia jeden browców. Po trzy na głowę.

- Dużo – skwitował mrukliwie Łukasz.

- Jakie tam dużo... - warknął Bartek. A oni wiedzieli, że to dla niego pryszcz. Tyle, że nie chodziło o finanse, Bartek był przesadnie ambitny.

- Dobra, wchodzimy – podjął decyzję Błażej. – Ale najpierw musimy wziąć sprzęt z domków.

- Idźcie i wracajcie zaraz.

Ciężko grało im się w palącym słońcu. Dodatkowo rywal był nieco bardziej zgrany. Ale trzymali się dzielnie i do przerwy remisowali 2-2. Po trzydziestu minutach zeszli z boiska obficie racząc się mineralną. Ciężko było im się zebrać do wyjścia na drugą połowę. Rywalom również. W końcu jednak się przemogli. Gdy już wychodzili na boisko, ich oczom ukazała się kilkuosobowa grupka damsko-męska.

- O, idą nasze managerki – zakpił Piotr, kapitan drużyny rywala.

- I nawet stosownie ubrane – ocenił szybko Tomek. – Jedna i druga w spodenkach, może zagrają z nami? – zaśmiał się szyderczo.

- Dobry pomysł, pokryłbym jedną i drugą – uśmiechnął się kpiąco kolejny chłopak z przeciwnej klasy.

- A ja poklepałbym, po strzelonej bramce...

- Bierzemy je? – zwrócił się Piotr do Bartka.

- A zgodzą się? – westchnął. – E, mi tam żadna nie odmawia – zreflektował się szybko.

- No to pokaż bajerę – zakpił Piotr. – drogie panie nauczycielki, chodźcie do nas, mamy problem ze skompletowaniem składu – krzyknął odważnie i zerknął na Bartka. Ten kontynuował dzieło perswazji.

- Ale ja przecież nie umiem grać w piłkę – broniła się wychowawczyni drugiej klasy.

- Ja też nie – odparła Kamila, niechętna bliskiemu kontaktowi ze stadem nabuzowanych chłopaków.

- Ma pani męża piłkarza i nie umie? – podpuszczał Bartek, nie zdając sobie sprawy, że Kamila obycie z piłką jako takie ma.

- No wyobraź sobie Bartek, nie umiem – rozminęła się z prawdą nauczycielka szybko przelatując wzrokiem po zebranych. Było tu obecnych jedenastu chłopaków z jej klasy, czyli większość. A więc "Urugwaj" najpewniej był pomiędzy nimi. Zmieszała się.

- Pani profesor, to sprawa honorowa – pomógł Bartkowi Piotr, zwracając się do Konopackiej, która była łatwiejsza do urobienia. – Chodzi o honor naszej klasy – podkreślił mocno dość banalny argument.

- Jesteście młodzi, silni, połamiecie nas – zaprotestowała Beata.

- Nieee! – rozległ się chór głosów.

- Ustalimy, że kiedy piłka dojdzie do was, to będziemy wobec pań bardzo łagodni i uprzejmi – odparł elegancko Piotr, wzbudzając lekkie uśmiechy kolegów i rozładowując atmosferę.

- Jesteście ubrane w sportowe obuwie a w każdej chwili będą mogły panie zejść z boiska – dodał Bartek.

- Piłkarze i kibice oczekują od pań ofiarności i poświęcenia – Piotr wzbudził kolejne śmieszki.

- Chyba nie mają panie wyjścia. Wychodzimy na boisko – zakomenderował delikatnie, acz stanowczo Bartek i obie nauczycielki, nie umiejąc odmówić uczniom, wyszły na zieloną murawę, zostawiając mężów poza linią końcową.

- Zaczynamy! - zarządził Piotr i kopnął piłkę. Atmosfera podskoczyła o kilka stopni w górę. Znów zachciało im się grać. Początkowo wymieniali piłkę między sobą, ale później zaczęli kurtuazyjnie podawać także do nauczycielek. Wtedy, na moment spadało trochę tempo gry, ale w miarę jak mecz się rozkręcał, chłopaki zapominali o wcześniejszych ustaleniach, zaczynali stosować trochę bliższy pressing. Wszystkim graczom udzieliła się atmosfera pewnego napięcia i podniecenia.

Beata, wychowawczyni drugiej klasy, nie miała zbyt wielkiego pojęcia o piłce, także otrzymywała ją rzadziej, natychmiast starając się oddać ją najbliższemu uczniowi z drużyny. Inaczej zachowywała się Kamila. Z biegiem czasu udzieliła się jej atmosfera rywalizacji. Dzięki prywatnym treningom Daniela, będących częstokroć wstępem do ich erotycznych igraszek, nauczyła się radzić sobie z futbolówką tak, że choć odstawała umiejętnościami od swoich uczniów, to ci przynajmniej nie musieli się za nią wstydzić. Kilka razy próbowała trochę dalszych podań, niż te do najbliżej stojącego ucznia, czasami, spróbowała trochę ją przytrzymać przy nodze, ruszyć do ataku, przebiec kilka metrów. Każde takie akcje wywoływały aplauz uczniów, tych na boisku, jak i tych poza linią.

Młodzi piłkarze coraz odważniej próbowali kontaktu fizycznego z nauczycielkami, choć hamowała ich obawa przed ich reakcją. Pierwszy odważył się dość bezpośredni Tomek. Przy rzucie rożnym dla rywali, ustawił się tak, by walce o piłkę zderzyć się czołowo z nauczycielką drugiej klasy. Nie wyszło mu to idealnie, ale lekki kontakt, że jej niezłym biustem, sprawił mu sporą frajdę jak i wywołał lekkie uśmieszki obserwatorów. Trochę zmieszana pani Konopacka przeszła nad tym do porządku dziennego. Niestety drużynie rywali, takie szczęście nie dopisywało, bo Kamila dość umiejętnie unikała tego typu sytuacji. Z minuty, na minutę, robiło się jednak wobec niej coraz tłoczniej. W momencie, gdy otrzymywała piłkę, zbliżała się do niej coraz większa wataha rywali.

- Grajcie do niej częściej – poprosił rywali ściszonym głosem Arek.

- A wypchaj się – odparł Przemek, ale wizja Kamili w jakimś fajnym zderzeniu, była całkiem podniecająca. Zresztą mało kto zwracał już uwagę na mecz jako taki i jego wynik. Spojrzenia kierowały się w stronę smukłej, ciemnowłosej wychowawczyni, uroczo angażującej się w boiskowe granie. Jej ciało zaczął pokrywać lekki pot, lekko opalone, błyszczące uda zwracały uwagę coraz bliżej znajdujących się graczy jednej jak i drugiej drużyny. Już nie chodziło o strzelenie gola, tylko o to by dojść do jakiegoś kontaktu fizycznego. Długo nie udawało się to i jedynym kontaktem, był tylko zapach nauczycielki, gdy ta znalazła się o kilkanaście centymetrów od przeciwnika.

I gdy czas zbliżał się ku końcowi, Kamila otrzymawszy piłkę na skrzydle, postanowiła przebiec raz jeszcze kilka metrów do przodu. Ruszyła, nieroztropnie wypuszczając piłkę przed siebie na dłuższą odległość. Swoją szansę dostrzegł jeden z obrońców rywala. Szybko wykonał wszystkie obliczenia i gdy Kamila dobiegała do piłki, on wykonał wślizg, blokując nogą futbolówkę, tak, że ta nagle stanęła w miejscu. Kamila wykonując kopnięcie, natknęła się na opór piłki przytrzymywanej przez przeciwnika. Straciła równowagę i runęła na boisko twarzą do przodu.

– Idioto, co robisz – nie wytrzymał Łukasz, podbiegając bliżej.

- Wszystko było czysto, regulaminowo – bronił się obrońca.

- Ale nie taka była umowa – mruknął Przemek. Nie zwracał jednak uwagi na rywala, tylko jak wszyscy, gapił się na leżącą Kamilę. A konkretnie na jej tyłek, na uda, napinające się mięśnie nóg, gdy próbowała nieporadnie wstać. Przez chwilę panowała cisza. Wszyscy z bliska chłonęli ciało nauczycielki.

- Marek, to było za ostro – zwróciła się stanowczo do winowajcy Konopacka.

- Oj, to tylko upadek, nic się nie stało – odparł lekko skrępowany uczeń.

- Ale mogło się stać – pogroziła mu lekko palcem. – No, chyba czas już minął – stwierdziła na oślep, ale nie bez słuszności. Podeszła do zbierającej się z murawy koleżanki. Kamila wstała, przesuwając dłonie po swoim ciele, upewniając się, że wszystko jest w porządku. Poczuła na sobie spojrzenia kilkunastu chłopaków. Nie wytrzymała, spuściła wzrok. Wybąkała kilka słów i zeszła z boiska, udając się w kierunku, lekko rozbawionego męża. Wkurzył ją nieco wyraz jego twarzy.

- Co ci tak wesoło? – burknęła z lekką złością.

- Skoro widzę, że moje nauki nie poszły w las, to dlaczego mam płakać? – uśmiechał się dalej, próbując lekko załagodzić sytuację. – I nie mów, że coś ci się stało.

- Przyjemne to nie było – mruknęła z przekąsem.

- Teraz pomnóż to przez dziesięć i już wiesz, jak ciężkie jest życie piłkarza – uśmiechał się dalej.

- Wiem, wiem – wzruszyła ramionami. – A życie żony piłkarza jeszcze gorsze – westchnęła. – Zwłaszcza takiego piłkarza, co zabiera pracę do domu.

- Nie przesadzaj, jeszcze z dwa, trzy lata i finał.

- Wtedy to dopiero będziesz się wyżywał piłkarsko w domu.

- Pewnie tak. Zwłaszcza z synem, albo córką.

- Coś taki prędki do płodzenia dzieci? Wcześniej ci się tak nie spieszyło.

- Mi nie, ale za chwilę mogą mnie ubiec dwie drużyny piłkarskie.

- A to tu pana boli – roześmiała się w końcu. – Zazdrościsz im? – całkowicie rozpogodzona spojrzała uwodzicielskim wzrokiem.

- Pewnie. Ze mną żadna śliczna nauczycielka nie chciała grać w piłkę.

- Biedactwo.

- Oczywiście. Teraz w ramach rekompensaty, umyjesz swojemu największemu kibolowi plecy w jeziorku – wskazał głową na taflę wody.

- Wolałabym pójść do domu i wziąć porządny prysznic.

- A po co ci prysznic, skoro tutaj mamy wody pod dostatkiem? Chodź, idziemy a za nami przybędzie piłkarski narybek – wskazał głową na zbierających się powoli uczniów.

- Taaak... A ja mam robić im striptiz.

- Kochanie moje, to taki staroświecki zwyczaj, że na plaży chodzi się w samych majtkach, ewentualnie druga połowa ludzkości ma jeszcze staniki. Chyba, że wolisz dołączyć do tej pierwszej, tak jak wczoraj – uśmiechnął się pięknie.

- Niedoczekanie twoje. I innego Urugwajczyka – sprzedała mu kuksańca żona, ale wstała i lekko obolała udała się z mężem w kierunku plaży. A w bliższej, bądź dalszej odległości za nimi, pozostali uczestnicy meczu, którym również zamarzyła się wizja orzeźwiającej kąpieli.

Kamila zdjęła spodenki, koszulkę, buty i szybko, zanim na plażę dotarli pozostali wycieczkowicze wbiegła do jeziora. Wodą ją ukoiła. Pluskała się długo, czekając na męża, który dołączył do niej po jakimś czasie. Oboje przebywali obok siebie, tuląc się i oblewając wodą, nie zwracając uwagi na towarzystwo uczniów. Ci, również nie próżnowali, starając się podpływać jak najbliżej swojej nauczycielki.

W końcu wyszli z wody. Kamila postanowiła trochę poleżeć na plaży i korzystając z mocnego słońca, opalić się trochę. Najpierw przeleżała dwadzieścia minut przodem, następnie przewróciła się na brzuch. Nieobecność Daniela wytrwale pływającego w jeziorze, ośmieliła chłopaków, którzy jakby częściej zaczęli przechodzić obok kocyka, na którym wylegiwała się ich wychowawczyni. Zerkali na jej jędrne, szczupłe, lekko umięśnione i nieźle opalone nogi. Na jej pośladki zakryte dolną częścią stroju kąpielowego w kolorze bieli. Na jej szczupłe, smukłe ramiona i nagie plecy, przez które przebiegał cieniutki sznureczek białego koloru. Robiło im się goręcej, niż wskazywała na to temperatura powietrza.

W końcu jednak, wszystko co dobre musi się kończyć. Daniel zmęczył się pływaniem a Kamila leżeniem. Było już grubo po osiemnastej. Oboje wstali i ubrali się, zbierając się do wyjścia, razem z drugą parą nauczycielską. Drogę zastąpił im Piotr.

- Przyjdą panie dziś do "Pyry"?

- Dziś specjalna impreza – dodał Bartek.

- Na czym polega ta specjalność? – zapytała Beata.

- No... Wchodzą tylko kobiety ubrane w spódniczki o długości maksymalnie trzydziestu centymetrów – odparł śmiało Piotr.

- A faceci? – uprzedził nieco zbulwersowaną Beatę Daniel – W garniturach?

- Nie, krótkie spodenki, aby i panie miały na co popatrzeć.

- I co w tym klubie będziecie robić? – zapytała nieufnie Konopacka.

- To co w klubie wakacyjnym... Grali w bilard, rzucali strzałkami, pili colę, jedli hamburgery – uśmiechnął się nieznacznie Piotr.

- A jak ktoś nie spełni warunków?

- To zadzwonimy po policję – wygłupił się Bartek. – Nie no, ale będziemy mierzyć linijką – pogroził żartobliwie palcem.

- Kto przyjdzie w za długiej, temu ściągniemy – rozładował atmosferę jeden z przysłuchujących się uczniów drugiej klasy, wzbudzając lekki chichot.

- Wakacje są, wszyscy przyjdą ubrani w taki sposób, obie klasy – dodał szybko Piotr. – Zapraszamy.

- Zobaczymy – wykręciła się lekko Kamila i wraz z mężem oraz drugą parą udała się w kierunku domku.

- Nie przesadzasz? Nie lepiej w naszym gronie, bez nauczycielek? Nie nawalimy się porządnie – zwrócił się z pretensją Tomek, najbliższy koleżka Bartka.

- No i dziewczyny są też w obu klasach. Będzie na co popatrzeć... - poparł go drugi kolega, Konrad.

- Co wy? Boicie się dwóch nauczycielek? – prychnął Bartek. – Będziemy mogli żłopać do oporu, wszędzie przecież nie wejdą.

- Jest dużo miejsca, można schować to i tamto, gdzie tylko się da. Albo pić na zewnątrz – dodał Piotr.

- A nasze panie, też pewnie do abstynentek nie należą, więc będzie wesoło – zakończył triumfujący Bartek.

Wieczór zbliżał się szybko. Łukasz zastanawiał się, czy Kamila ulegnie drobnemu terrorowi chłopaków i przyjdzie w kusym stroju. Z jednej strony byłoby fajnie, z drugiej rozumiał, że ta wizyta oznaczałaby, że dzisiaj nie ma co liczyć na jakieś indywidualne emocje, bo impreza skończyłaby się pewnie za późno. Zresztą nie wiadomo, czy mógłby na coś liczyć, nawet, gdyby wychowawczyni zrezygnowała z przyjścia.

Wciąż w głowie miał obraz nauczycielki stojącej kilkanaście metrów przed nim z odsłoniętym biustem. Uporczywie zastanawiał się, czy może wywalczyć coś więcej, czy też był to tylko jednorazowy incydent. Nie chciał wysyłać wiadomości. Przynajmniej nie teraz. Jak nie przyjdzie do klubu, to wtedy może coś wymyśli. A teraz? Zresztą nie bardzo wiedział, co miałby napisać. Że ma ochotę znów zobaczyć jej cycki?

Słońce zaszło, na zegarkach było krótko po dziewiątej.

- Co tam znów kombinujesz, mój drogi? – zapytała niechętnie Kamila przymierzając szpilki.

- Ja? Jak zwykle nic, poza dobrą zabawą – odparł niewinnie mąż.

- Jasne, nie wiem, co cię ciągnie tak do tego klubu.

- Będzie z kim pogadać o piłce, popatrzeć na gorące siedemnastki. A może jeszcze poznam w końcu kolegę "Urugwaja"?

- I co jak go znajdziesz? – zainteresowała się z lekkim przekąsem.

- Nic. Pójdziemy sobie w trójkę na boisko, postrzelacie sobie karne.

- Tak... A ty posędziujesz?

- Wiesz przecież, ze jestem w tym lepszy niż Collina, Vaoutrot, Merk...

- Nie znam tych panów – zrezygnowana machnęła ręką i wstała. – Idziemy?

Czuła się dość niepewnie w tym stroju. Czarna mini spódniczka odsłaniająca spory fragment jej coraz ponętniej opalonych ud. Na górze biała koszulka wprawdzie zakrywająca dekolt, ale z kolei odsłaniająca cześć brzucha. Efektowne szpilki, w których jej nogi prezentowały się imponująco. I wreszcie ściągnięte włosy, związane gumką w kitkę. Mimo niepewności, szła prosto, z uniesioną głową. Wyglądała jak... Jak kto? Na pewno nie jak nauczycielka udająca się na spotkanie ze swą klasą.

Jeden z chłopaków stojących przed wejściem, zobaczył nadchodzącą parę.

- Ludzie – zwrócił się podnieconym głosem do przebywających w środku kolegów – Zaraz zobaczycie coś naprawdę zajebistego.

- Ooo... - przeszedł lekkie szmer przez budynek, gdy w środku pojawiła się Kamila. Speszyła się, ale wciąż trzymała głowę wysoko. Wewnątrz było dość tłoczno. Obecni byli praktycznie wszyscy wycieczkowicze, w sumie ponad dwudziestu chłopaków i niemal trzydzieścioro dziewcząt.

- A gdzie profesor Konopacka? – zapytał Piotr.

- Nie przyjdzie, została w domku – odparła lakonicznie Kamila.

- Chodźmy do baru – zdecydował Daniel. – Napijemy się czegoś, nie ma co czekać.

- Wiesz dobrze, że nie mogę pić przy uczniach – zaprotestowała Kamila.

- Czym się przejmujesz? Weź sobie drinka, nikt nie będzie widział – wzruszył ramionami.

Tak spędzili ponad godzinę. Kamila po pierwszym drinku, zamówiła sobie drugiego a na koniec trzeciego. Początkowo czuła się skrępowana, siedząc w mini na krzesełku, widząc jak jej spódniczka odsłania już naprawdę pokaźne fragmenty jej ud, ale potem w miarę popijania alkoholu wzruszyła ramionami i przestała się o to troszczyć. Uczniowie z obu klas niby zajmowali się swoimi sprawami, dyskretnym piciem browarów, graniem w bilard, rozmowami, flirtowaniem. Ale wielu z nich co chwilę zerkało na stolik przy barze, na którym nauczycielka prezentowała swoje nieziemskie nogi.

- Puste macie laski w tej waszej klasie – westchnął zrezygnowany blondyn średniego wzrostu Arek, przysiadając się do kilkuosobowej grupy uczniów. – Ale wasza wychowawczyni to jest coś! Nie mogłaby dla was zatańczyć na stole bilardowym?

- Zapytaj jej – ironicznie skwitował Błażej.

- Szkoda, że nie przyszła Konopacka i jej dekolt.

- E tam. Nie ma cycków Beaty, są nogi Kamili – uśmiechnął się zawadiacko Przemek.

- Odciągnij od niej jakoś tego piłkarza – zwrócił się do niego Arek – Jesteś kibolem, znasz go trochę.

- Znam... - wzruszył sceptycznie ramionami zagadnięty – Za stary na kolegę, nie to co młodzi. Zresztą, jak go odciągnę, to co wtedy? Zagadasz, żeby zatańczyła na stole? – parsknął śmiechem.

- Kto wie, może się uda – podchwycił z irracjonalna nadzieję Bartek. – Założę się, że to co popija, to nie jest czysta fanta. Trochę się rozweseliła. Spróbuj – skinął głową na Przemka.

- Jasne a ona za dziesięć minut będzie robiła gang bang na ponad dwadzieścia osób – zakpił, ale zebrał się w sobie i ruszył w stronę baru.

- Jak tam? – zaczął niefrasobliwie – Wejdziecie w przyszłym sezonie do tej trzeciej ligi?

- A źle ci w czwartej? Wszędzie macie blisko by jechać na wyjazd – odparł Daniel.

- Ile można? Same wyjazdy na wioski, gdzie połowa drużyn nie ma stadionów, tylko pastwiska. W trzeciej, byłyby już porządniejsze ekipy.

- Jak prezydent da coś więcej niż to co daje, to kto wie – wzruszył ramionami kapitan lokalnej drużyny.

- A to prawda, że Krakowski ma wejść w ten biznes? – podchwycił temat Przemek. – Ten to ma firmę, byłoby go stać na coś więcej niż trzecia liga.

- A ty włożyłbyś wszystko co masz w tak niepewny biznes?

- A możemy wyjść na zewnątrz pogadać o tym? – zapytał i dodał ściszonym głosem – Zapaliłbym a przy nauczycielce nie mogę.

- Dobra, tu i tak jest gorąco – podchwycił Daniel i udał się wraz z kolegą na świeże powietrze.

Kamila została sama. Zatopiła się na moment w myślach. Wcześniej zdążyła się rozejrzeć i policzyła, że jest tu obecny komplet chłopców z jej klasy. Zatem "Urugwaj" też. Cholera, który to...?

- Pani profesor, może zagra pani z nami w bilarda? – wyrwał ją z rozmyślań głos najbardziej elokwentnego chłopaka z drugiej klasy, Piotra – Nie będzie pani tu tak sama siedzieć.

- Słabo gram – odparła nauczycielka, co nie było zgodne z prawdą.

- A czy to ważne, jakie ma pani umiejętności? Liczy się zabawa a my nie pozwolimy, żeby ktoś się nudził.

- Hm... - zastanowiła się dziewczyna. Miał trochę racji, od tego siedzenia na krzesełku zaczął boleć ją tyłek.

- Kilku chłopaków chciało zagrać, chyba ich pani nie rozczaruje. Bo chcemy zagrać z dziewczynami, ale one się wstydzą.

- Może dlatego, że gracie o jakąś stawkę? – odparła nauczycielka, ale posłusznie i ostrożnie, aby nie odsłonić majtek, zsunęła się z krzesełka.

- O stawkę to może później – uśmiechnął się szeroko i lekko chytrze Piotr. Kamila niepewnym krokiem skierowała się w stronę stołu. Nie dość, że w głowie się jej lekko kręciło, to miała na stopach szpilki. Zachwiała się po drodze. Chłopacy przyjęli to lekkim chichotem, część z niedwuznacznymi minami pokiwała głową. Polonistka czuła jak lekko się czerwieni. Odważnie jednak, z drinkiem w dłoni podeszła do stołu.

- No to który z panów? – donośniejszym głosem postanowiła ukryć lekkie zmieszanie. Wyprostowała się, odstawiła szklankę i chwyciła kij. Wyglądała bajecznie.

- Ja zacznę – zaoferował się Piotr. Grał kiepsko, ale umiał prowadzić bajerę i rozluźniać towarzystwo. Liczył, że z nauczycielką pójdzie mu to co najmniej przyzwoicie.

I rzeczywiście, Kamila dała się wciągnąć w pogawędki przy stole. Czuła się coraz bardziej wyluzowana, tak, że wpadki, polegające na lekkim załamywaniu się nóg w tych cholernych szpilkach nie przyprawiały jej o ból głowy. Piotr prowadził konwersację całkiem dobrze. Przez chwilę przyszło jej do głowy, że "Urugwaj", pozmyślał trochę i może to właśnie lider drugiej klasy ukrywa się pod tym nickiem. Zachmurzyła się nieco, czując jednocześnie lekko przyspieszone bicie serca. Ale po chwili machnęła ręką. Chyba nie. Był elokwentny, ale ani jednym słowem nie zasygnalizował, że wczoraj oglądał przedstawienie. No chyba, że się tak dobrze maskował.

Zagrała dwie partie, obie minimalnie przegrywając. Pojedynki gromadziły coraz większą widownię. Wrócił też Daniel, stając sobie nieco z tyłu. Każdy z chłopaków chciał sobie pooglądać piękną nauczycielkę kręcąca się wokół stołu bilardowego. Największe szmery pojawiały się, gdy musiała mniej, lub bardziej wygiąć ciało, by uderzyć w bilę. Początkowo krępowało ją to, później przestała jakby zwracać uwagę. Nabrała ochoty na kolejne partie.

- Jak widzicie kiepsko mi to idzie, ale mogę zagrać raz jeszcze – zwróciła się wyluzowana do gromady swoich uczniów.

- To pewnie dlatego tak słabo, że pani profesor nie grała o stawkę – kurtuazyjnie zwrócił się do nauczycielki Piotr, jednocześnie chytrze ją podpuszczając – Gdyby była stawka, byłaby inna gra.

- A jaką stawkę masz na myśli? – chwyciła haczyk Kamila, choć wiedziała, ze to śliski temat.

- Z reguły gramy o browary i takie tam... - chrząknął – Ale przecież z panię nie zagramy o piwa.

- O piątki z polskiego na koniec roku – wtrącił Błażej wzbudzając chichot kolegów i rozluźniając atmosferę.

- A na to bym się zgodziła... – zaczęła powoli nauczycielka. – Ale pod warunkiem, że po przegranej partii zadam każdemu chętnemu po dziesięć pytań z całorocznego materiału – zgasiła ich szybko po chwili.

- Eee, kto tam teraz pamięta o Illiadzie, albo Tristanie? – rozległy się delikatne głosy sprzeciwu.

- A co ja będę miała, gdy ewentualnie uda mi się wygrać?

- Obie klasy zrobią przedstawienie teatralne na podstawie Illiady, lepsze niż ten film z Bradem Pittem – rzucił ktoś z tyłu.

- Po czym wszyscy dostaniemy piątki na koniec roku - przytomnie uzupełnił Błażej, wzbudzając kolejne salwy śmiechu.

- Albo wszyscy się rozbiorą i przebiegną się do plaży i z powrotem – zarżał śmiechem Tomek. Nikomu innemu nie wydało się to wybitnie śmieszne, ale wzmianka o nagości sprawiła, że z lekkim napięciem czekali na odpowiedź nauczycielki. Nie doczekali się.

- A czego by pani od nas chciała? – zapytał zatem Bartek.

- Na pewno nie grupowego biegania nago – odparła starając się wykpić ekshibicjonistyczne zapędy swoich uczniów.

- To może w takim razie poświęcilibyśmy jednego, to znaczy tego odważnego, który z panią by zagrał – zaproponował z uśmiechem Piotr.

- A innych propozycji nie ma? – stwierdziła udając lekkie zdegustowanie.

- Nic tak nie mobilizuje do lepszej gry jak groźba zdjęcia tego i tamtego – chytrze drążył temat Piotr.

- Masz całkowitą rację Piotrze – odparła poważnie Kamila nie kontynuując tematu i przegapiając moment, w którym mogła zmienić bieg negocjacji.

- Z naszej strony zagrałby pewnie Bartek – intensywnie myślał Piotr. – Jest chyba najlepszy z nas – mówił powoli, rozpaczliwie szukając sposobu do sprowokowania nauczycielki, o której wiedziano, że Bartek ją drażni. Nic dziwnego, żaden z nauczycieli nie przepadał za tym bufonem. – Dlatego rozumiem, że obawia się pani o porażkę – sprytnie usiłował wpłynąć na jej ambicję. Nie pomylił się. Alkohol robił swoje.

- Niczego się nie obawiam – wyrwało się jej, zanim zdążyła pomyśleć. – A już na pewno Bartka, niezależnie od jego umiejętności.

- Bartek naprawdę gra nieźle – ostrożnie podjudzał Piotr – Dlatego może pani zrezygnować.

- Nie, już powiedziałam, że się go nie boję – krew uderzała Kamili do głowy. Nie miała ochoty na przyznawanie się do obawy przed akurat tym ze swych uczniów.

- No dobrze, podejrzewam, że Bartek jest w stanie poświęcić swoje ubranie w razie porażki – uśmiechnął się w duchu Piotr – A pani?

Zaległa cisza jak makiem zasiał. Chłopacy otoczyli ich kółkiem i słuchali w nabożnym milczeniu rozmowy, która potoczyła się w zaskakującym kierunku. Z napięciem oczekiwali odpowiedzi nauczycielki. Ta zmieszała się lekko, rozumiejąc, że dała się zapędzić w kozi róg. Z jednej strony poczuła ochotę by się wycofać, z drugiej ambicja podsycona alkoholem i dość kpiące spojrzenie Bartka nie pozwalały jej na to.

- Tak od razu? Po jednej partii? – teraz ona ostrożnie prowadziła temat, starając się jednocześnie trzymać fason.

- Nie no, to by było za proste – teraz Piotr rozpędził się czując jak jest blisko doprowadzenia do niezwykłego wręcz wydarzenia – Jedna partia i jeden ciuszek leci w dół. Możemy od razy ustalić, ile partii gramy, albo do ilu wygranych, albo zagrać raz a potem decydować czy więcej – zerknął na Bartka szukając pomocy w stłamszeniu nauczycielki i nie dopuszczeniu jej do głosu.

- Właśnie tak, pani profesor – podchwycił skwapliwie – Jesteśmy oboje ubrani, więc mamy co zrzucać...

- Zaraz, chwileczkę – wtrąciła Kamila. – Jeszcze nie wyraziłam swojego zdania na ten temat.

- Oczywiście, czekamy na to – ostrożnie odparł Piotr – Ma pani prawo odpuścić i zrezygnować.

- Niczego nie odpuszczam – zaperzyła się Kamila.

- Świetnie, zatem gramy – szybko wskoczył jej w słowo Bartek i kontynuował – Gramy do konkretnej liczby wygranych pojedynków, czy po prostu raz a potem się zobaczy? – zaschło mu w gardle na samą myśl o pojedynku i przestał mówić.

- No to bierzcie kije w dłonie – zakomenderował Piotr, chyba słusznie rozumując, że im mniej czasu daje nauczycielce na odpowiedź, tym większe są ich szanse na ten rozbierany pojedynek.

Kamila faktycznie nie wiedziała co powiedzieć, zastanawiając się w co dała się wplątać. Wzięła w dłoń szklankę i wypiła gładko resztę drinka. Przez salę przeszedł szmer niedowierzania, zaskoczenia i podniecenia. Piotr nie wierzył, że udało mu się doprowadzić do takiego finału rozmowy. Bartek nagle pojął, że za chwilę będzie mógł chociaż w jakiejś części rozebrać piękną nauczycielkę.

- To jakie są zasady? – zapytał już konkretniej Piotr, gdy stało się jasne, że szansa na rezygnację nauczycielki jest iluzoryczna.

- Gramy do pięciu zwycięstw? – Ni to stwierdził, ni zapytał czujący się coraz pewniej Bartek.

- Nie przesadzaj kolego – zachowała resztki rozumu Kamila. – Najpierw jedna partyjka, potem możemy przedłużyć do dwóch wygranych.

- Nie widzę problemu – kurtuazyjnie stwierdził Bartek, choć w środku wszystko się gotowało – Pani decyduje – dodał, rozumiejąc, że tak sformułowana umowa daje mu niesamowite pole manewru.

Napięcie w sali podskoczyło o kilka stopni. Jeżeli ktoś jeszcze siedział gdzieś dalej, zajmując się czym innym, to natychmiast to rzucał i próbował znaleźć miejsce wokół stołu. Na szczęścia sala była przestronna i na oczach około pięćdziesięciu osób Kamila zmierzyła kijem i uderzyła jako pierwsza.

Obaj uczestnicy byli zdenerwowani stawką gry. Kamila wiedziała, że dała się podpuścić, no i za nic nie chciała się rozbierać przed dwoma klasami, Bartek czuł jak wielkie wyzwanie stoi przed nim i jednocześnie jaka otworzyła się wielka szansa na wykonanie zadania. Tylko niczego nie spieprzyć...

Właśnie dlatego przegrał pierwszą partię. Poświęcił ją na uspokojenie nerwów, ocenę umiejętności przeciwnika i planową porażkę. Po to, aby wychowawczyni uznała, że spokojnie można podnieść granicę rywalizacji do przynajmniej dwóch zwycięstw.

Chłopacy zdawali sobie sprawę, że nie mogą tak bezczelnie traktować nauczycielki jak przedmiotu do rozbierania, bo w przeciwnym przypadku wzięłaby nogi za pas. Dlatego po wbiciu czarnej bili przez nią, z triumfem w głosie zaczęli domagać się ściągnięcia jakiejś części garderoby od Bartka.

- Spokojnie, spokojnie – uciszył ich dłonią i głosem gracz. – Przegrałem a o tym co zdejmę, zadecyduje rywal. Czyli pani profesor. Takie są warunki? – spojrzał czujnie na uśmiechniętą nauczycielkę, licząc na to, że się zgodzi, co dałoby mu podstawy do takiego samego postępowania w rewanżu.

- Zdejmuj co chcesz, nie będę taka – Kamila niestety tylko wzruszyła ramionami.

- No dobrze – zgodził się trochę rozczarowany Bartek. – Tylko jedna rzecz, ja mam na sobie trzy części garderoby, plus buty. Pani pewnie cztery – podkreślił, podnosząc nieco ton głosu. – plus szpilki. Jak to rozwiążemy?

- Wobec tego, proponuję, by buty Bartka liczyły się do garderoby a szpilki pani profesor nie – szybko wkroczył do akcji Piotr jako samozwańczy sędzia. – Będzie równo, tu cztery i tam cztery. Zgadza się? – spojrzał na bilardzistów i nie widząc oznak protestu uznał tę decyzję za zobowiązującą.

- Wobec tego ściągam koszulkę – zdecydował przegrany – I jednocześnie liczę, że podnosimy granicę wyniku, do dwóch wygranych meczów – spojrzał na wychowawczynię.

- Tak, może ściągnę z ciebie coś więcej – odparła z lekkim sarkazmem zadowolona Kamila, nie zdając sobie sprawy, że kręci na siebie bata.

Bartek honorowo zdjął z siebie koszulkę i wypiął dumnie nagą pierś do przodu wydając z siebie głośny, małpi odgłos. Część uczniów zaśmiała się, część dziewczyn pisnęła, po czym przystąpili do drugiej rozgrywki.

W niej, chłopak skupił się trochę bardziej i w pewnym momencie wydawało się, ze wygra. On sam uznał jednak, że to za wcześnie, zepsuł więc kilka strzałów i pozwolił odnieść zwycięstwo nauczycielce. Zresztą swoim ostatnim strzałem z trudnej pozycji, Kamila pokazała, że nie jest taka słaba i uśmiechnęła się z satysfakcją widząc kolejną wygraną i słysząc wrzask publiczności. Z triumfem w oczach spojrzała na przeciwnika.

- Co teraz zdejmiesz? – zapytała lekko złośliwie.

- No właśnie się zastanawiam... - westchnął lekko markotnie i nie udawał, bo faktycznie miał problem. – Na spodenki trochę za wcześnie a nie chcę chodzić po sali na boso. Ale rozumiem, że podnosimy poprzeczkę do trzech zwycięstw?

- Ja cię do tego nie zmuszam – podniosła ręce w obronnym geście – Chcesz się rozbierać dalej, twoja wola – alkohol stępił nieco jej zmysły, więc próbowała mu dokuczać, rewanżując się za dotychczasową dziewięciomiesięczną mordęgę w szkole.

- Czyli gramy do trzech wygranych – ustalił szybko Piotr. Bartek to właśnie chciał usłyszeć.

- Dobra, w dół lecą spodenki – obwieścił donośnie i zrealizował obietnicę przy nie mniej głośnym buczeniu sali. Wiedział co robi, jego długie bokserki zakrywały sporą cześć ud i czuł się w nich bardzo swobodnie. Poza tym świadomość bycia rozbieranym, przez szkolną piękność? Super, tyle, że teraz żarty się skończyły i czas wziąć rewanż. Wiedział to Piotr, wyczuli inni chłopacy, jak Tomek, Konrad, Przemek, Błażej, Łukasz i kilku innych. Teraz miał się zacząć prawdziwy mecz.

Bartek przystąpił bardzo skupiony, wiedząc o co toczy się stawka. Kamila jakby dopiero teraz sobie uzmysłowiła, że zapędziła się trochę za daleko. Ale co tam... Wygrała dwa razy, wygra i trzeci, jeśli nie w tej, to w następnej partii. Nie chciała niczego zdejmować, ale jeśli los sprawi, że przegra jedną rozgrywkę, to ostatecznie koszulkę może poświęcić.

Bartek od początku zdobył przewagę i gra toczyła się pod jego dyktando. Gdy wbijał czarną bilę, Kamila miała na stole jeszcze dwie swoje. Ostatni strzał Bartka spotkał się z dużym aplauzem tłumu uczniów. Napięcie wzrosło, niektórzy szerzej otworzyli oczy. Wprawdzie widzieli już swoją panią profesor w bardziej skąpym stroju, choćby dziś na plaży, ale teraz będzie inaczej. Teraz zdejmie koszulkę, specjalnie dla nich. Taki mały striptiz dla klasy. To było podniecające.

- Pani profesor – chrząknął z radosnym uśmiechem Bartek. – Wypadałoby, by ściągnęła pani koszulkę – jego wypowiedź spotkała się z oklaskami chłopaków.

Kamila czuła jak się czerwieni. Świadomość porażki, jak i hałas w klubie nie wpłynęły na nią zbyt dobrze. Zewsząd otaczały ją twarze rozpalonych chłopaków oczekujących striptizu. Alkohol szumiał jej w głowie. No nic, trzeba trzymać fason. Nie będzie bawić się w dialog z Bartkiem.

- Skoro wypada... - mruknęła ni to do siebie, ni do uczniów, z których w tym tumulcie i tak mało kto usłyszał słowa nauczycielki. Postanowiła twardo zmierzyć się z wyzwaniem i nie przedłużać tej chwili. Odstawiła kij na bok, chwyciła koszulkę, uniosła ją w górę, odwracając się do zwycięzcy plecami i zdjęła przez głowę. Rzuciła ja niby luzacko na krzesełko przy barze i stanęła niby wyluzowana usiłując twardo spojrzeć w oczy bilardowemu rywalowi. Ten wyczytał ze spojrzenia pewną zaciętość. Zaśmiał się w duchu z satysfakcją.

- Uuuu... - Rozległ się odgłos męskiej części obu klas, gdy ich oczom ukazała się nauczycielka w czarnym staniku. Chłopacy mogli podziwiać jej idealny, nieźle opalony brzuch, bez tłuszczu, ale też nie mający nic wspólnego z anoreksją. Ale mało kto patrzył na tę część ciała. Niemalże wszyscy zerkali wyżej, próbując przeniknąć wzrokiem przez czarny materiał biustonosza.

- Spokój chłopaki, trochę kultury – zareagował Piotr, bojąc się, że speszona pani profesor zrejteruje z sali. – Gramy dalej.

Faktycznie speszona Kamila straciła cały rezon, który trzymała po dwóch zwycięskich pojedynkach. Teraz dotarło do niej z całą mocą, że Bartek jest w stanie wygrać dwa razy i zmusić ją do zrzucenia spódniczki, co już byłoby mocno upokarzające, ale także i stanika a to byłaby prawdziwa tragedia, na którą nie mogła pozwolić. Miała paradować z nagim biustem przed swoimi własnymi uczniami? Nie, to jakiś absurd...

Bach! Zanim otrząsnęła się z nieprzyjemnych wizji poszła bila uderzona przez Bartka, potem druga i trzecia. Kamila z coraz większa paniką obserwowała jak chłopak przy coraz większym aplauzie publiczności wbija do łuz jedną bilę za drugą. To była demolka, zanim opanowała drżenie ciała i wbiła swoją pierwszą bilę, rywal nie miał już na stole żadnej swojej. Wbicie czarnej było tylko kwestią czasu. Dokonał tego, gdy Kamila męczyła się z czwartą. Jego zwycięstwo zostało przyjęte już nie ze zwykłym aplauzem a wręcz okrzykiem radości jaki towarzyszy strzelonej bramce na stadionie piłkarskim. Kamila czuła jak serce podchodzi jej do gardła. Starała się uniknąć spojrzenia w oczy triumfującego oponenta. Poszukała wzrokiem stojącego z boku męża, jakby szukając u niego ratunku. Nic z tego, drań jak zwykle dobrze się bawił, uśmiechając się lekko. Westchnęła i skierowała wzrok na Piotra.

- Może zatem tym razem zdejmę coś lżejszego, na przykład szpilki? – zapytała, kiwając lekko głową i przygryzając seksownie wargę, by wpłynąć w ten sposób na arbitra.

- Pani profesor, ustaliliśmy już, że pani obuwie nie liczy się do stroju, gdyż ma pani więcej jego części niż Bartek – wyrecytował bezbłędnie i dyplomatycznie, uprzejmym tonem.

- Ale to trochę nie po dżentelmeńsku rozbierać swoją nauczycielkę, prawda? – spróbowała jeszcze raz, dość cichym głosem, aby nikt z uczniów nie słyszał tego poniżania się będącego w pewnym sensie błaganiem o litość, ale jednocześnie siląc się na pewną siebie.

- Pani profesor, reguły ustaliła pani sama, wspólnie z Bartkiem. Byłoby nieładnie z naszej strony, gdybyśmy usiłowali je zmienić – odparł tak samo uprzejmie, jak poprzednio. – Chyba, że rywal się zgodzi.

Nie zgodzi się, wiedziała o tym dobrze. Nie miała ochoty o nic prosić tego bufona. Ze złością odwróciła się. Nie było sensu zwlekać, to tylko dawało jeszcze większą radość Bartkowi i jego kolegom. A pozostałych uczniów jeszcze bardziej nakręcało.

Znów odstawiła kij. Cała sala, widząc ten gest zamarła w nabożnym oczekiwaniu. Niektórym zaschło w gardle. W powietrzu czuć było niesamowitą atmosferę seksu i pożądania.

Napięcie Łukasza nie odstawało od reszty. Tyle, że z powodu rodzącej się zazdrości nie był tak do końca przekonany, czy chce zobaczyć nauczycielkę rozbierającą się na oczach dwóch klas. Chciał, żeby wychowawczyni była tylko jego. Wciąż jednak pocieszał się tym, że raptem niecałą dobę wcześniej, zobaczył coś więcej. Chociaż, za kilkanaście minut, to może się zmienić.

Kamila wyprostowała się dumnie. Nie, nie da się upokorzyć. Nie będzie sprawiała wrażenia dziewczyny przegranej. Przegrała, trudno. Czekanie dawało im tylko większą satysfakcję. Chwyciła brzegi spódniczki i patrząc śmiało swoim ognistym wzrokiem w twarz Bartka, zdjęła ją, wypinając swoje pośladki w jedyną nieobstawioną przez publiczność stronę sali. W środku bulgotało w niej, ale na zewnątrz nie dała po osobie tego poznać. Pocieszała się, ze to nic strasznego, widzieli już ją przecież na plaży w równie skąpym stroju. Całe szczęście, że miała na sobie normalne czarne majtki a nie żadne stringi. Spuściła wzrok, nachylając się do podłogi, podniosła spódniczkę, rzucając ją na krzesło i oto stanęła przed swoimi dwiema klasami w samej bieliźnie. Poczuła jak ogarnia ją zawstydzenie a jednocześnie po jej ciele płynie fala rozkosznego ciepła. Zadrżała lekko pod wpływem sprzecznych emocji.

A większości obserwatorów zaschło w gardle. Mieli przed sobą nauczycielkę w samej bieliźnie. Wysoka, dość szczupła, ładnie opalona, w samych majtkach i staniku, dodatkowo na wysokim obcasie prezentowała się jak top modelka. Mało tego, zaraz będzie chodzić wokół stołu i wypinać się w niezwykle seksownych pozach.

Nie mogli doczekać się decydującej rozgrywki. A ta zaczęła się szybciej, niż zdążyli o tym pomyśleć. I tak oto przez kilka minut mogli popatrzeć sobie na krążącą wokół stołu bilardowego nauczycielkę w samej bieliźnie. A potem... Serca biły im mocniej na samą myśl o tym, że Bartek mógłby wygrać trzecią partię.

Atmosfera była niesamowita. Emocje sparaliżowały oboje graczy. Skrępowana swoim strojem Kamila starała się nie wypinać za bardzo. Bartek wyraźnie stracił rezon znajdując się blisko nauczycielki, której strój, jak i obezwładniający zapach dekoncentrowały go zbyt mocno. Przegrywał z samym sobą, rzucając obłędne spojrzenia na znajdującą się czasem metr od niego polonistkę. Zepsuł niejedną prostą bilę. Pojedynek przedłużał się. Rozgrzana publiczność dopingowała obojga, ale częściej chłopaka. Jednocześnie ku jej radości, partia przedłużała się, dzięki czemu mogli długo kontemplować urodę nauczycielki, przechodzącą obok niej, w niezbyt dalekiej odległości. Momentami mieli jej tyłeczek na wyciągnięcie ręki. Ale w końcu na stole została tylko czarna bila. Napięcie sięgnęło zenitu. Raz za razem Bartek i Kamila niemiłosiernie pudłowali. Aż do momentu, gdy Bartek przyłożył się do zadania, wykonał go a bila zniknęła w łuzie, przy ryku wydobywającym się z ust gracza.

Wtórowała mu zresztą praktycznie cała sala. Jedni krzyczeli, innym głos zamarł w ustach, niektórzy łapali się za głowę myśląc co zaraz zobaczą.

Kamila przymknęła oczy i otwarła je z powrotem. Starała się trzymać fason, choć nie było jej do śmiechu. Poczekała chwilę, aż uczniowie się uciszą. Spojrzenia Bartka i Piotra mówiły wszystko. Nie czekając na wyrok, uprzedziła ich słowa.

- Przegrałam, zrobię to co trzeba – powiedziała łagodnie i jednocześnie stanowczo. – Ale najpierw przejdźcie wszyscy na jedną stronę, tam pod okno.

Mir wychowawczyni zadziałał. Niecierpliwiąca się publiczność posłusznie zajęła jedną stronę sali. Kamila odczekała chwilę.

- Miało być zdjęcie jednej części ubrania, więc zdejmę – powiedziała donośnym tonem. – Ale gdy zdejmę, to wszyscy grzecznie wyjdziecie. Jest już późno i wszyscy powinniście być w łóżkach.

Część zachichotała nerwowo, ale nikt nie zaprotestował. Niecierpliwość zwyciężyła. Zapanowała względna cisza. Wszyscy w napięciu oczekiwali spełnienia obietnicy.

Miała pecha. Po raz drugi obnaży się przed swoimi podopiecznymi. No, wczoraj, to był pewnie tylko jeden, ale za to widział jej atrybuty w całej krasie. Chciała zakończyć to jak najszybciej. Odwróciła się tyłem do obu klas, czując się niezręcznie, bo wiedziała, że wszyscy teraz filtrują jej opięte czarną bielizną pośladki. Więc szybko odwróciła ich uwagę, sięgając dłonią do zapięcia na plecach.

W sali zrobiło się cicho jak makiem zasiał. Wszyscy jak oczarowani wpatrywali się w smukłą figurę swojej nauczycielki i jej dłonie, które rozpinały stanik. Czynność ta trwała raptem dwie sekundy, ale im wydawała się wiecznością. W końcu zobaczyli jednak nagie plecy swojej pani od polskiego. Ktoś zachichotał nerwowo zdając sobie sprawę z niedorzeczności sytuacji, ale nikt nie zwrócił na to uwagi. Patrzyli jak stanik frunie na podłogę. Patrzyli jak nauczycielka przesuwa swoje dłonie w przód zakrywając nimi biust. "Odwróć się i zdejmij ręce!", krzyknęła w myślach męska połowa znajdująca się w budynku. Ale Kamila twardo trzymała się swoich postanowień. Nie minęło kilka sekund, które z kolei jej wydały się godzinami i odwróciła głowę przez ramię.

- Dobrze drodzy państwo, koniec imprezy, proszę o opuszczenie pomieszczenia – wiele wysiłku kosztowało ją by zachować rzeczowy i donośny ton polecenia.

Ale publiczność opornie podeszła do wykonania tego nakazu. Wyszło tylko kilkanaście dziewczyn i co kilku bardziej nieśmiałych chłopaków. Reszcie się nie spieszyło. Kamila musiała powtórzyć swoje wezwanie, by do wychodzących dołączyli pozostali. Ale dopiero trzecie polecenie w wykonaniu właściciela sali poskutkowało. I tak zresztą musiało upłynąć dobrych kilka minut, by pomieszczenia opustoszało, drzwi się zamknęły, światła przygasły a właściciel się ulotnił. Na miejscu pozostała tylko wciąż zakrywająca się dłońmi Kamila i Daniel.

- No, kochanie, śmiało, możesz sobie bić brawo – Daniel zwrócił się do żony ze zwykłą sobie ironią.

- Czemu ty nie bijesz? Przecież bardzo ci się podobało – odparła, szukając wzrokiem w skąpym świetle stanika.

- Dobrze mnie znasz, owszem podobało mi się, choć brakło happy endu.

- A jaki konkretnie happy end chciałeś wyreżyserować? – zapytała, rozglądając się niepewnie wokół – Gdzie ten barman?

- Dostał wiadomość, by się zmyć i nie przeszkadzać w kręceniu pornosa – wzruszył bezceremonialnie ramionami mąż.

- Nie będzie żadnego pornosa, ubieram się – stwierdziła, siląc się na stanowczość Kamila.

- Nie przesadzaj, przecież gra wstępna już za nami, możemy przystąpić do akcji właściwej – odparł podchodząc do niej i odrywając siłą jej dłonie od piersi.

- Przestań a jeśli on tu jest i patrzy?

- To będzie miał co opowiadać jutro – Daniel chwycił ją za pośladki, podniósł i posadził na stole bilardowym. Jednocześnie pchnął ją mocno do tyłu, tak, że rozpłaszczyła się na stole, opierając się łokciami o sukno, niezdolna do stawienia fizycznej obrony.

- Przestań, wróćmy do domu – zaoponowała jedynie słownie.

- Nie dam rady – pokręcił głową – Mam ochotę wyruchać cię bardziej, niż twoi uczniowie – to mówiąc, złapał za jej majtki i błyskawicznie zsunął je z ciała żony – Szkoda, że tego nie zobaczą.

- Aach – jęknęła, podniecona nową sytuacją. Zawsze lubiła kochać się inaczej niż zwykle. Seks na stole zdarzał im się często. Ale seks na stole bilardowym w obcym pomieszczeniu, to była nowość.

Zdążyła jeszcze poczuć jak Daniel palcem sprawdza stan wilgotności jej cipeczki. Sprawdzian wypadł pozytywnie, bo mąż gwałtownie przysunął jej uda do siebie. Kamila nie była w stanie utrzymać swoich stóp na stole, prawa obsunęła się w dół, tylko lewa pozostała na swoim miejscu. Jej uda były rozłożone szeroko eksponując jej narządy płciowe tak, że bardziej się nie dało. W tej, jak sama lubiła to określać, dziwkarskiej pozycji Daniel, tylko kilka pierwszych ruchów wykonał w spokojniejszym, rozgrzewkowym tempie a po nich posuwał ją ostro, właśnie tak jak to lubiła. Zdała się całkowicie na jego dominację, wiedząc, że jest w tym niezawodny. Zamknęła oczy zdając się na realne doznania dostarczane jej przez męża i fantazje tworzone w wyobraźni. Po dwudziestu czterech godzinach znów poczuła na sobie wyimaginowany wzrok "Urugwaja". Zacisnęła dłonie, rozchyliła usta i przy akompaniamencie wydobywających się z nich niekontrolowanych dźwięków ekspresem pomknęła ku kosmicznej ekstazie.

Ten tekst odnotował 66,425 odsłon

Jak Ci się podobało?

Średnia: 9.78/10 (60 głosy oddane)

Pobierz w formie ebooka

Z tej samej serii

Komentarze (10)

0
0
Podoba mi się, odkąd przestałam zwracać uwagę na to na ile to jest prawdopodobne, czyta mi sie o wiele lepiej. Nawet mnie bawi.
Kilka drobniutkich potknięć stylistycznych, i ta nieszczęsna "cieczka" troszkę psują odbiór, ale ogólnie jest nieźle. O wiele lepsze niż druga część serii.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Mi niestety absurdalnosc motywow nauczycielki ciagle psuje odbior opowiadania , mimo ze pomysl jest dobry i wykonanie tez niezle. Opowiadanie jest dlugie i nie rozumiem dlaczego nigdzie sie nie pojawia jakiekolwiek wytlumaczenie zachowania Kamili. A przeciez mozna by cos wymyslec. Moze ona wogole nie chce byc nauczycielka i traktuje to tylko jak epizod przed wyjazdem do australii wiec jest jej wszystko jedno. Moze cale zycie (i jeszcze na studiach) byla tzw "lodziara" i przeniosla sie do szkoly w x, zeby sie zmienic, ale stare przyzwyczajenia wracaja. Jeden akapit i troche dobrej woli by wystarczylo. A tak...
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
@kornoj, sięgnij do pierwszej części kiedy Kamila jest parę ładnych latek młodsza i jeszcze nie jest żoną Daniela, sporo wyjaśnia 😛

Dla mnie takie zachowanie Kamili wpasowuje się w klimat serii zarówno pierwszej, jak i drugiej.
Inna rzecz że zachowanie jest kompletnie nierealne - jedno zdjęcie nauczycielki bez koszulki umieszczone przez któregoś z niezbyt mądrych uczniów na NK lub FB i mamy skandal na skalę wojewódzką, reportaże w TVN i Kamilę dyscyplinarnie zwolnioną z pracy. Nie mówiąc o tym że również Daniel mógłby sporo stracić na takim skandalu.

Ale to jest fikcja literacko erotyczna, więc nie musimy się przejmować, co się stanie z Kamilą. Może będzie miała ekstremalnie dużo szczęścia i cała sprawa się nie rozniesie...

Może
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
No ale ja mialem wrazenie ze Kamila z pierwszej i drugiej serii to nie jest ta sama osoba ? @Falanga Jons- to jak to w koncu jest ?
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Autor pisał przecież przy pierwszym opowiadaniu z drugiej serii; "Witam wszystkich czytelników. Starsza o pięć lat Kamila wraca w nowej roli."
Znaczy się to ta sama Kamila i ten sam Daniel 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Bieda. Nic dodać, nic ująć.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
Panno MarySue, opowiadanie choćby erotyczne nie musi być ani prawdopodobne ani oparte na faktach. To jest absolutna sprawa autora. Z drugiej strony nieprawdopodobne wydarzenia dla jednych mogą być realnymi doświadczeniami dla innych. Więcej wyobraźni, więcej wiary.

Pozdrawiam
LowRider
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Panie LowRider - Panna MarySue już taka jest, że się czepia. Próbuje sobie zapracować na opinie najbardziej pyskatej niewiasty jaka kiedykolwiek nawiedziła tą stronę, i na razie dobrze jej idzie 😉

I ja tak już mam, że lepiej mi się czyta opowiadanie, które wg mnie ma szanse wydarzyć się w rzeczywistości. Łatwiej wtedy wczuć się w emocje bohaterów, i tak dalej.

Dla mnie druzgocąca lekkomyślność Kamili, która najpierw paraduje w staniku przy uczniach ze swoje szkoły a potem nawet tego stanika się pozbywa, odbiera opowiadaniu pozory realizmu. W prawdziwym życiu to by się naprawdę mogło źle skończyć...
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Chyba powinnam wstrzymać się z komentarzami do trzeciej serii. Wszystko jest świetne, tylko takie stado napalonych dzieciaków jakoś mnie nie rusza. Nie wiem, chyba nie potrafię pokonać bariery wyobrażenia sobie fetyszu Kamili (a raczej siły z jaką wpływa on na jej życie). A i jeszcze Coś od siebie... Wrzucanie przez Autora opowiadań co dwa tyg. chyba mnie uzależniło🙂 zatem pozdrawiam i czekam, czekam:*
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Dla końcówki warto było przebrnąć przez całość. Chociaż krótko. Za krótko.
Zgadzasz się z tym komentarzem?

Dodaj komentarz

Zaloguj się

Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.