Gówniarz

20 marca 2013

Opowiadanie z serii:
Gówniarz

Szacowany czas lektury: 19 min

Dotarła nareszcie do mieszkania. Otworzyła drzwi kluczem, zamknęła je za sobą i oparła się o nie mrużąc oczy. Ten tydzień czuła na całym swoim ciele. Szef ostatnio jeździł po jej psychice zdecydowanie zbyt często. W firmie krąży plotka, że się rozwodzi. Zapewne to był główny powód jego złego humoru. Nie mniej jednak – miała dość ciągłego panowania nad sobą i kontroli nad własnym słownictwem, tylko po to, aby utrzymać posadę. Znając dobrze samą siebie, wiedziała, że długo w takim położeniu nie wytrzyma i wybuchnie emocjami.

- Uh... piątek, weekend. – westchnęła, odsuwając myśli o szefie w kąt. Jedyne czego teraz potrzebowała to wanna pełna piany, wino i Beethoven grający tylko dla niej. Zrzuciła szpilki, zrobiła krok w przód i omal się nie przewróciła. "Co jest do cholery?!" – zbulwersowana kopnęła ciężkie, męskie buty na bok. Olśniło ją – kochany braciszek u niej w mieszkaniu. Do tej pory zastanawia się, co nią kierowało, gdy zgodziła się by na okres jego studiów u niej zamieszkał. Przecież po studencie, dwudziestolatku nie można było się spodziewać odpowiedzialności czy porządku. Kumple, których zapraszał do siebie na małe imprezki, nie znali umiaru w niczym. W całym mieszkaniu po takich spotkaniach unosiły się brud, syf i pijaństwo, co czekało zawsze na gruntowne sprzątanie jej rękami. "Miłość, pff. Gówniarz nawet nie podziękuje wspaniałomyślnej siostrze." – pomyślała zdenerwowana. Weszła do kuchni i zarejestrowała zlew z górą brudnych naczyń.

- No.. gówniarz! – krzyknęła. Fakt, dwa miesiące to za mało, żeby wychować człowieka, ale ona już dołoży wszelkich starań do jak najszybszej zmiany sposobu bycia tego niechluja. Poczynając od jutra.

Na blacie leżała kolorowa kartka z krótkim tekstem: "SIOSTRZYCZKO KIEDYŚ WRÓCĘ, URSYNALIA – CHYBA ROZUMIESZ". Jasne. Zrozumiała tylko tyle, że braciszek ma zamiar pić w plenerze do momentu, kiedy urwie mu się film i następnego dnia nie będzie pamiętał jak i z kim wrócił do domu.

- Fantastycznie! – mruknęła ze złością. – Przynajmniej karteczkę mi zostawił tak jak prosiłam. Heh.

Ogarnęła kuchnię, zjadła wczorajszy obiad i odkręciła kran w wannie. Uwielbia szum wody. Siadła na brzegu wanny. Popijając wino wsłuchiwała się w spływającą wodę. Stres zaczął z niej powoli odparowywać. W ciasnej łazience zrobiło się duszno i gorąco, unosząca się para zdążyła już zgromadzić się na powierzchni lustra. Stanęła przed nim i machnęła parę razy dłonią zbierając wilgoć. Nigdy nikomu by się nie przyznała – nie chciała uchodzić za próżną – ale lubiła lustra. W samej łazience były dwa: nad zlewem i naprzeciwko niego; nie wspominając o jednym w przedpokoju, drugim na ścianie w sypialni i jeszcze jednym – jej ulubionym – na suficie nad łóżkiem.

Spojrzała w lustro i znów zobaczyła młodą kobietę z przygasającą iskrą w zielonych oczach. Proste brązowe włosy ciężko opadały jej na ramiona. Jedno pasemko przykleiło się do wilgotnego czoła. Odgarnęła je z irytacją i patrzyła ze znużeniem na swoją twarz. Obrysowała palcem pełne wargi. Miała ładne usta. Często słyszała, że są wprost stworzone do całowania. Przygryzła ze zdenerwowania dolną wargę. Jeśli tak to czemu nie są teraz całowane? Wysokie kości policzkowe, mały nosek, dobrze zaokrąglona figura – to wszystko razem sprawiało całkiem niezłe wrażenie. "Idioci. – pomyślała. – Idioci są moim utrapieniem. Dlatego nie jestem całowana. Kto by chciał pójść do łóżka z idiotą?" Rozpięła suwak w spódnicy i pozwoliła jej opaść na zimne płytki. "Każdego z nich można tak łatwo okręcić wokół palca." Powoli rozpinała guziki dopasowanej koszuli, kręcąc biodrami i wciąż podziwiając się w lustrze. "Zrobią dla Ciebie wszystko, byle wygraną było pójście z Tobą do łóżka. Ale – nie dla psa kiełbasa. Idioci." Nastawiła playlistę w laptopie, szybko zrzuciła bieliznę i usiadła na brzegu wanny. Zanurzyła ostrożnie stopę, później drugą, po chwili całe ciało szczypane było przez parującą wodę. "Przydałoby mi się jakieś ostre rżnięcie. – pomyślała.– Za długo już trwam w tym poście. Może ten nowy barman z pubu? Ostatnim razem dawał mi wyraźne sygnały zaproszenia." Ociężałe powieki opadły sennie. "Ale później wyszedł z tą suką Lindą. Uczepiła się go, gdy zauważyła, że jestem zainteresowana. – na twarzy pojawił się grymas rozczarowania. - Nie, koleś zdecydowanie odpada jeśli Linda go miała." Odchyliła się do tyłu i zanurzyła włosy w wodzie. "To może stary poczciwy Paweł? Niby się przyjaźnimy a jednak przeleciałby mnie przy pierwszej lepszej okazji." Wycisnęła z tubki szampon i spieniła go na włosach. "Nie, on się nie nadaje. Poczciwość w tym przypadku nie jest zbyt seksowna." Spłukała resztki szamponu i ułożyła się w wodzie zamykając oczy.

- Beznadzieja. – westchnęła. Odpływała z przyjemności. Woda miała na nią cudotwórczy wpływ. Poczuła się zrelaksowana, w jednej chwili wszystkie problemy życiowe przestały ją nękać. Duchota jaka panowała w pomieszczeniu sprawiała, że serce biło szybko i płytko. Jej ciało powoli się budziło. Podniosła jedną nogę, stopę oparła na brzegu wanny. Wyciągnęła rękę, przejechała palcem wzdłuż nogi, od kształtnej łydki po miejsce, w którym resztę uda zakrywała piana. Tym samym palcem okrążyła sutek i uszczypnęła. "Mm." Otoczyła jedną z piersi dłonią i zaczęła pewnie dotykać. Druga ręka zabłądziła pod wodą w poszukiwaniu miękkości między udami. W głowie przewijały jej się dzikie obrazy: ona i przystojny barman na ladzie, ona i barman w schowku w czasie pracy, ona i barman...

Nagły dźwięk dzwonka do drzwi wyrwał ją z sennej fantazji. "Kurwa. – skrzywiła się. – dlaczego teraz...". Nie zamierzała przerywać swojej przyjemności, wciąż leżała otępiała w wannie, gdy dzwonek rozszalał się na dobre. Podniosła się zrezygnowana i wyszła niezgrabnie. "Pewnie gówniarz kluczy zapomniał. Jeśli będzie znów pijany z kumplami, albo co gorsze przyprowadzi jakąś lalunie na noc – nie zdzierżę, zrobię mu wieś przy ludziach." Okryła się satynowym szlafrokiem i ze złą miną otworzyła drzwi. Przed nią stał jeden z tych szczeniaków, kumpli jej brata. Nawet nie pamiętała jak ma na imię.

- Cześć, Eliza – odezwał się pierwszy, wszedł bez zaproszenia i zaczął ściągać buty.

- Adriana nie ma. Szukaj go gdzieś na koncercie – odparła nie zamykając drzwi.

- Nie ma? Co za buc. Przecież się już ustawiliśmy tydzień temu. Pewnie zapomniał. Zaraz zadzwonię do niego – powiedział i poszedł do kuchni.

- Spoko nie krępuj się – mruknęła z irytacją. "To, że jest kumplem mojego brata, dość ładniutkim, wysokim i barczystym, nie daje mu prawa do tak grubiańskiego zachowania." Trzasnęła drzwiami i boso powlokła się za nim.

- O widzisz, jednak o mnie nie zapomniał. Właśnie dostałem smsa, że się spóźni jakieś pół godzinki. – Usiadł na krześle, rozparł się wygodnie i patrzył na nią oceniającym wzrokiem.

- Bosko – mruknęła. – To ja cię tu zostawiam. Jak chcesz przejdź do jego pokoju i włącz sobie TV. Odwróciła się na pięcie nie czekając na odpowiedź, poszła do łazienki i wskoczyła znów do wanny. "Szczeniak. Ile on może mieć lat, żeby tak na mnie patrzeć? Jeśli jest w wieku braciszka to jestem siedem lat starsza. Małolaci mnie nie interesują. Rola nauczycielki mnie nie interesuje. Koleś ma jeszcze mleko pod nosem a już chce dupczyć jak zawodowiec." Zamknęła oczy i wsłuchała się w muzykę. "Szkoda, że nie jest starszy... Za kilka lat będzie z niego prawdziwe ciacho. Te hipnotyzujące oczy zrobią furorę. Tak ciemne, że aż prawie czarne." Obróciła powoli głowę i właśnie te oczy, o których przed chwilą myślała, były w nią wpatrzone.

- Co ty tu kurwa robisz? – powiedziała, akcentując słowo "kurwa". Nie odpowiedział. Stał z założonymi rękami, oparty o futrynę, obserwując ją z przymrużonymi oczami.

- Halo? Jest tam kto? Wypierdalaj stąd! – wykrzyknęła podnosząc się z wanny. Drgnął, podszedł do niej szybko, chwycił za włosy i spoliczkował. Pochylił się i wciąż ciągnąc ją za włosy spojrzał prosto w oczy. Zaskoczona agresją próbowała coś z nich wyczytać. Poza intensywnością spojrzenia i niemaskowaną zawziętością, nie potrafiła odgadnąć jakie ma zamiary. Jej oczy natomiast przechodziły falę najpierw szoku, następnie zaokrągliły się ze strachu. Puścił ją i zdjął koszulkę, gdy wpatrywała się w niego sparaliżowana. Zaczął rozpinać spodnie, kiedy dotarła do niej świadomość, że powinna coś zrobić.

- Świrze! Gówniarzu wyjdź powiedziałam! – oburzona wykrzykiwała kolejne wyzwiska rzucając po kolei tym co miała pod ręką. Nie uchylił się od szamponu. Zamarł. W ułamku sekundy znów znalazł się obok wanny, podniósł jej głowę do góry ściskając za brodę. Palcem drugiej ręki obrysował jej usta tak jak sama zrobiła przed kąpielą. Zastygła niezdecydowana. Zmuszał ją do kontaktu wzrokowego, jakby to jej oczy mówiły mu co dalej ma zrobić. Jego dłoń powoli zsuwała się z brody, dotykając obojczyka, lekko muskając wierzchem naprężony sutek. Jej piersi były wilgotne i miały na sobie resztki piany. Otoczył jedną z nich dłonią, ścisnął i mocno pociągnął. Rozpiął do końca spodnie i wyciągnął penisa. Miała go tuż przed nosem, tak blisko, że czuła jego zapach. Nie widziała czy był duży, czy w pełni gotowy, nie mogła oderwać się od jego oczu.

Zahipnotyzowana nie zauważyła, że głaszcze penisem jej policzek i przysuwa czubek do warg. Spuścił wzrok, żeby patrzeć jak jej usta go tam całują. Kontakt wzrokowy się urwał. Świadomość sytuacji wróciła.

- Co ty k... – zaczęła mówić wzburzonym głosem, gdy jednym pchnięciem wszedł w nią do połowy. Trzymał ją mocno za włosy, żeby się nie wyrwała. Wstrząs na jej twarzy zamienił się znów w strach, gdy poczuła go w sobie. Spokojnie obserwował ją z góry wyjmując i wkładając powoli. Przyglądał się jak jej usta go obejmują, ślizgają się po jego penisie. W pewnej chwili poczuł zęby i tlącą się w niej wolę walki, więc zdecydowanie przyśpieszył. Pchał teraz mocniej i do samego końca. Krztusiła się, próbowała złapać powietrze, z zielonych oczu bez kontroli leciały łzy. Wiedziała, że już na nic nie ma wpływu. Patrzyła na niego błagalnie, szukając w jego twarzy oznak... litości? Czy satysfakcji? To nie ona mu robiła dobrze. Sam ustalał rytm kołysząc jej głową.

Gdy znów zwolnił, żeby dokładnie zapamiętać widok ust zmuszonych do obejmowania jego członka, jego czarne oczy przybrały wyraz lekkiego zainteresowania zmieszanego z przyjemnością. Ślina spływała jej z kącików ust. Czuł, jak jej broda klei się do trzonu penisa za każdym razem, gdy był w niej cały. Odgarnął kilka mokrych pasemek włosów, które plątały się wokół członka i znikały wraz z nim w ustach. Przeniósł wzrok z twarzy na całą postać. Klęczała w wannie, mocno trzymając się brzegu jak koła ratunkowego. Zgrabny tyłeczek obijał się o drugi brzeg powodując głośne plaśnięcia wody. Zatrzymał się z penisem przy jej wargach, podziwiając zarumienione ciało. Woda przestała się burzyć. Nastała cisza, nie licząc muzyki w tle i ciężkich oddechów dziewczyny.

Strach i gniew zamieniły się w ekscytację i podniecenie. Pomyślała, że zatrzymał się, bo zauważył jak jej się spodobała sytuacja i pozwolił przejąć kontrolę. Liznęła więc czubek penisa i zaczęła ssać. Patrzyła w górę. Czekała. Próbowała złapać spojrzenie i zobaczyć odbijające się w oczach zadowolenie.

Furia na jego twarzy pojawiła się w momencie, gdy zorientował się co zrobiła. Chwycił ją mocno za włosy i pchnął do samego końca, dusząc i nie pozwalając jej odsunąć głowy. Panicznie walczyła o powietrze, szarpała się, na przemian paznokciami drapiąc jego brzuch i odpychając się od niego. Nagłym ruchem puścił włosy. Zdążyła złapać dwa oddechy i odczuć ulgę, gdy znów włożył penisa do jej ust. Uderzał w policzek od środka sprawiając jej ból. Pchał silnie i szybko. Nie widziała już nic przez załzawione oczy. Czarny tusz rozmazywał się na policzkach, kiedy robił sobie nią dobrze. Całe jej ciało ruszało się tak jak on sobie życzył, gwałtownością rozbryzgując wodę na podłogę. Przód jego na wpół założonych spodni był całkiem mokry i pokryty pianą. Z jej gardła wydobywały się zduszone jęki i stęknięcia. Nie była pewna czy jęczy z bólu czy z rozchodzącej się przyjemności.

Skończył nieprzewidywanie zatrzymując się w połowie. Wytrysk był długi i oboje przyjęli go z zamkniętymi oczami. Gdy jego orgazm ucichł przytrzymał jej brodę jedną ręką i zadarł do góry. Zaczekał aż dziewczyna połknie spermę. Drugą ręką trzymając penisa wysunął go powoli. Uginając czubkiem jej dolną wargę zahaczył o zęby. Dreszcz przebieg mu po kręgosłupie docierając do każdej komórki ciała. Podciągnął i zapiął spodnie, założył koszulkę. Czuł zmęczenie i satysfakcję, jak po dobrym biegu.

Odwracając się od niej zesztywniał, gdy poczuł, że łapie go za rękę. Spojrzał pytająco. Wargi miała nabrzmiałe i zaczerwienione. Strużka spermy spływała z obtartego kącika ust, a czarny tusz wyznaczał rozmazane, kręte ścieżki wzdłuż jej policzków. Mokre włosy zaczesane były do tyłu jego rękami. Zielone oczy wpatrywały się w niego błagalnie i wyczekująco. Dyszała ciężko sponiewierana. Świadomość tego, że to przez niego wygląda tak chwiejnie i słabo, na nowo obudziła w nim głód.

- Jeszcze.. – stęknęła nie puszczając jego ręki. Zdziwienie na jego twarzy mile ją połechtało. Była bezwładna, siły w rękach i nogach wyciągnęła woda, ale chciała jeszcze. "Nie spodziewałeś się tego po mnie dupku?" – pomyślała drżąc. "Ja po sobie chyba też nie.." Odzyskała już połowę swojej werwy, gdy uśmiechnął się do siebie, podszedł do wanny i pogłaskał ją delikatnie po mokrych włosach.

- Grzeczna dziewczynka. Jeszcze? Oczywiście, że dam ci jeszcze. – powiedział i podał jej rękę. Próbowała samodzielnie wyjść, ale nogi odmówiły posłuszeństwa. Widząc to, wyciągnął jej drobne ciało z wanny i usadził na brzegu. Znów nad nią stanął. Palcem podniósł jej brodę do góry, żeby spojrzała mu w oczy. Teraz już wiedziała co ten wzrok oznacza. Potrafiła w czerni wychwycić ekscytację z powodu tego na co mu pozwoliła. W zielonych oczach pojawiły się obawa, niepewność i ciekawość.

Cios spadł zapowiedziany przez spojrzenie. Uderzył ją wierzchem dłoni na odlew w ten sam policzek co wcześniej. Uderzył wystarczająco mocno, żeby krzyknęła i stoczyła się na płytki między wanną a ścianą z dużym lustrem. Podwinęła kolana do pozycji embrionalnej, otoczyła je ramionami, schowała twarz i drżąc czekała na jego kolejny ruch.

Podnieciła go. Podnieciła go tym swoim "jeszcze" i tą skuloną postacią. Uniesienie myślą, że poprosiła go o więcej sprawiło, że znów był w pełnej erekcji. Powiódł dłonią po linii jej kręgosłupa, złapał za pośladki i przewrócił na brzuch.

- Wypnij się ładnie dla mnie... – szepnął tuż przy jej uchu. Cicho stękając zebrała resztki sił i podniosła pupę. Rozpiął w tym czasie spodnie, przycisnął jej policzek do zimnych płytek. Chwycił członek, odnalazł wejście mokrej cipki i jednym szybkim pchnięciem wszedł w nią cały. Krzyknęła z zaskoczenia i przyjemności. Od początku pieprzył ją mocno i zachłannie, z zaciśniętą szczęką. Żaden dźwięk nie wydobywał się z jego ust, kiedy ona jęczała i krzyczała niezrozumiałe słowa. Oszołomiona chyba wołała Boga. I żebrała o więcej upokorzenia.

Zwolnił i przyglądał się przez chwilę jak jego penis w niej znika. Przeniósł wzrok na lustro wiszące obok. Spodobał mu się widok różowego ciała, rozpalonego i wilgotnego jeszcze po kąpieli. Wiła się pod nim i skomlała o jeszcze. Przyśpieszył. Podciągnął ją za włosy do góry, żeby zobaczyła w lustrze siebie żebrzącą. Oparta na rękach w oczach miała udrękę zmieszaną z przyjemnością. Gdy ich spojrzenia spotkały się w szkle, pchnął ostatni raz dla niej, dotykając miejsca, które poczuła we wszystkich nerwach. Krzyknęła gardłowe "taak", gdy dreszcze biegały po jej ciele. Puścił ją i popchnął na podłogę. Leżała skulona drżąc i przeżywając ekstazę.

Z obłędem w oczach i myślą, że na niego nie zaczekała z orgazmem, zaczepił rękę o wiszące lustro i zrzucił je gwałtownie. Trzask łamanego szkła wywołał w niej pisk. Drobne odłamki wbiły się jej w rękę zasłaniającą twarz. W niektórych miejscach na ich ciałach pojawiły się malutkie kropelki krwi. Uspokoiło go to. Rozmazał krew w małej ranie na jej ramieniu, tak dla zabawy, odwrócił jej głowę i włożył penisa do ust. Przerażenie w zielonych oczach podsyciło jego pożądanie. Rozpychał się w gardle i coraz głębiej próbował go wcisnąć. Widział, jak jej się zbiera na torsje. Widział drgania, czuł końcem penisa spazmatyczne ruchy gardła. Panika na twarzy dziewczyny przybrała na sile. Odpychała go nerwowo, głucho stękając, jakby cała jej istota zależała od tego czy się uwolni. Wpatrywał się w nią zafascynowany porównując w myślach do zwierzęcia w klatce. Czekał na odpowiedni moment...

Teraz.

Gdy pozwolił jej się odsunąć, w pośpiechu otworzyła klapę muszli zasłaniając piękne usta i zwymiotowała. Czuła jak odłamki szkła ranią jej kolana. Poniżona i wycieńczona zawisła na sedesie opierając spocone czoło o jego brzeg. Trudno jej było złapać oddech, wciąż walczyła z przygasającymi torsjami. On w tym czasie klęczał koło niej całkowicie ubrany i pieścił się ręką. W pewnym momencie odsunął jej włosy i założył czule za kształtne ucho. Przyśpieszył, mocniej ściskając członek w dłoni uderzył nim ją lekko w twarz i spuścił się gwałtownie na policzek. Kilka kropel spadło na jej długie rzęsy. Nie miała siły by protestować. Z przymkniętymi oczami pozwoliła gęstej spermie spływać powoli po szyi. Nie słyszała przy tym jęku. Nie słyszała żadnego westchnienia. Usłyszała tylko obok szelest materiału. Nie podniosła głowy. Poczuła, że bierze w dłoń jej włosy i niedbale wyciera nimi resztki spermy ze swojego penisa.

Wyszedł. Z przedpokoju dobiegały dźwięki niespiesznego zakładania butów, nakładania kurtki. Przez moment zapanowała cisza, przerwana przez głośne trzaśnięcie drzwiami. Siedziała na płytkach kolejne pół godziny w obawie i nadziei, że może jeszcze wróci. Nie wiedziała co ma czuć, co myśleć. Jedyne słowa jakie jej się kołatały w głowie to: "Gówniarz... Gówniarz... Jezu... Boże co za gówniarz..." Trzymała się tego wyrazu jak liny, próbując odzyskać samokontrolę.

Powoli wstała. Zakręciło jej się w głowie, więc oparła się o ścianę, na której wisiało wcześniej lustro. Oderwała się zostawiając ślad krwi ze zranionej ręki. Przetarła zabrudzoną powiekę. Przeszła przez łazienkę omijając co większe kawałki rozbitego szkła. Zamknęła drzwi na zamek, żeby móc poczuć się znów bezpieczną. Skierowała się do kuchni po szklankę zimnej wody lub może jakiś alkohol. Na stole leżała ta sama kolorowa kartka z tekstem: SIOSTRZYCZKO BĘDĘ PÓŹNO, URSYNALIA – CHYBA ROZUMIESZ. Poniżej dopisano tekst: "Wstaw nowe, bo jeszcze kiedyś tu wrócę. Daniel." Zadrżała z półuśmiechem na spuchniętych wargach.

Ten tekst odnotował 71,684 odsłon

Jak Ci się podobało?

Średnia: 9.69/10 (105 głosy oddane)

Pobierz w formie ebooka

Z tej samej serii

Komentarze (6)

0
-1
Brutalne. Nie stroniące od brzydoty. Dobrze tego jeszcze chyba nie było. 9/10


(tylko proszę niech autor nie tłumaczy w następnej części chłopaka, nie wprowadza matki która biła i go biła. Niech sobie będzie po prostu zły... Niech to będzie historia upodlenia i żądzy którą czyta się ze wstydem, po kryjomu. Nie przyznając przed sobą że nie można przestać. bez happy endu)
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
To opowiadanie należy od dziś do listy moich ulubionych.
Idealnie trafione w moje gusta. Nie zastanawiałam się nad ewentualnymi błędami, jeśli takowe były to inni Cię o tym poinformują. Mam cichą nadzieję na ciąg dalszy.. Planujesz coś?
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Opowiadanie w klimacie, jaki lubię. Mimo drobnych błędów dobrze się czyta, a to najważniejsze. Zgrabnie wyszła ramowa kompozycja (karteczka od brata), a najgorętszy moment to wycieranie włosami resztek po zabawie.
Na moją listę ulubionych też trafiło 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Ogromnie się cieszę, że kilku osobom spodobały się moje wypociny😉 Co do realizacji drugiej części.. mam mieszane uczucia. W każdym razie furtka jest otwarta - jeśli pojawi się wystarczająco ciekawy pomysł to i kolejna część powstanie😉
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Mocne, sprawnie napisane. Do mnie to trafia 🙂.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Idealnie trafione w moje gusta,dla mnie bomba 10/10
Zgadzasz się z tym komentarzem?

Dodaj komentarz

Zaloguj się

Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.