Blanka (IV)

7 lipca 2024

Opowiadanie z serii:
Blanka

Szacowany czas lektury: 40 min

Poniższe opowiadanie znajduje się w poczekalni!

Wtorek. Rano, za kwadrans dziesiąta. Olek leżał na łóżku i czekał. Nie spał już od co najmniej godziny. Leżał i czekał. Blanki nie widział już kilka dni, co zdarzało się bardzo rzadko. Grzesiek opowiedział mu jak wyglądało jego ostatnie spotkanie z Blanką i oczekiwał tego samego.

Nagle usłyszał drzwi wejściowe do domu. “O! Jest!” — pomyślał i szybko obrócił się ma brzuch. Przykrył się i udawał, że śpi. Po chwili do pokoju weszła Blanka.

— Śpisz? — zapytała szeptem.

Brak odpowiedzi. Blanka uśmiechnęła się pod nosem — “No dobrze, twoja kolej!” — pomyślała i wślizgnęła ręce pod kołdrę i delikatnie odkryła tyłek Olka. Oczywiście był bez szortów. I nie reagował zupełnie. Zaczęła delikatnie całować go po pośladkach. Olek wykonał drobne ruchy biodrami, bo chciał się lepiej wypiąć. Blanka rozchyliła pośladki i zaczęła schodzić całusami od góry w dół rowka. W końcu dotarła do dziurki. Delikatnie dotknęła ją językiem.

— O kurde! — powiedział szeptem Olek. Blanka uśmiechnęła się pod nosem. Usłyszała to. Zaczęła czule lizać Olka. Coraz mocniej i intensywniej. Potem powolutku zaczęła wkładać język w dziurkę.

— Czekaj, muszę się podnieść — powiedział Olek i kucnął na łóżku na kolanach, wypiął tyłek a jedną ręką oparł o szafę. Drugą zaczął sobie walić. Blanka kucnęła z nim i wróciła języczkiem do odbytu. Czuła, że Olek sobie robi sobie dobrze, więc przełożyła rękę pomiędzy jego nogami. Złapała go za dłoń. Olek zatrzymał się. Wziął rękę i oparł nią o szafę.

Blanka waliła mu sterczącego penisa, jednocześnie liżąc tyłek. Olek stękał pod nosem. Włożyła mu języczek w dziurkę. Kręciła nim aby dobrze go poczuł. Mocno chwyciła penisa w dłoń. Nie dawała rady całego go objąć, ale robiła co mogła. No i był długi więc dość ciężko było go miętosić po całej długości. W końcu wsadziła cały język. Przyssała się do Olka i tylko było słychać odgłosy cmokania. Olek dochodził. Nastolatka zajmowała się nim niesamowicie. Wiedział, że finał jest blisko.

— Tak mała! Świetnie! Wsadź języczek głęboko. Tak! Chce cie dobrze poczuć. I trzep mi z całej siły! — podgadywał Olek. Blanka zastosowała się do poleceń Olka. Ten w końcu odskoczył od niej i szybko się obrócił. Wcisnął penisa do ust Blanki i strzelił. Jedną ręką trzymał głowę Blanki z tyłu a drugą trzepał fiuta. Blanka złapała włosy w koka, aby ich nie zabrudzić. Nadmiar spermy wylewał jej się kącikami ust na pościel. W końcu Olek wypompował całą kilkudniową spermę. Wyciągnął fiuta z ust Blanki i ostatnie krople strzepnął na jej twarz. Blanka przełknęła resztki spermy i przetarła kąciki ust. Nic nie mówiąc wstała z łóżka, uśmiechnęła się i wyszła.

— No i takie budzenie to ja rozumiem! — Olek legł na łóżko, ręce założył za głowę. Leżał tak chwile po czym wziął telefon i napisał do Grześka.

“Była u mnie. Co za akcja!”. SMSa odebrał Grzesiek i kamień spadł mu z serca. “Dobrze. Anka jeszcze Blanki nie przekabaciła. Trzeba ją pilnować” — pomyślał.

Blanka, schodząc po schodach przetarła spermę z policzka. Po drodze na szczęście nikogo nie spotkała. Wyszła z domu i skierowała swoje kroki do sklepu. Po chwili podbiegła do niej Ania.

— Hej Blaniuś! — powiedziała dyszącym głosem Ania.

— O! Ania! Cześć! — powiedziała radośnie Blanka.

— Wyszłam pobiegać. Ale mi teraz powietrza brakuje — powiedziała zdyszana

W końcu Ania załapała oddech i poprawiła sobie kosmyk włosów, zakładając za ucho. Rozejrzała się po ulicy. Był dziś spory ruch, więc złapała Blankę za dłoń i wciągnęła za sobą w boczną uliczkę. Było tu sporo drzew i nikt ich nie widział. Szybko nachyliła się do Blanki i pocałowała ją czule. Poczuła dziwny smak — “Hm, smakuje dziś inaczej. Może jadła coś. Aaa… nieważne” — pomyślała. Odchyliła głowę i zobaczyła delikatnie skrzywioną minę nastolatki. “O kurdelek, oby nic nie poczuła” — pomyślała Blanka.

— Coś nie tak Blaniuś? — zapytała Ania.

— Nie, nie, wszystko w porządku. Ale chodźmy — odparła Blanka i dziewczyny wyszły z uliczki.

— Cieszę się, że cię widzę — powiedziała Ania, zapatrzona w Blankę.

— Ja też się bardzo cieszę — odpowiedziała z uśmiechem Blanka — tylko muszę zrobić zakupy dla mamy. Chcesz iść ze mną?

— Jasne. Zrobię sobie przerwę.

Dziewczyny szły w kompletnej ciszy. Sklep był niedaleko. Co jakiś czas jedna zerkała na drugą.

— Pisałam do ciebie wczoraj — powiedziała Ania.

— Tak? Gdzie? Nic nie dostałam

— Wzięłam numer do ciebie z komórki Grześka. Mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe?

— Aniu, no coś Ty! — uśmiechnęła się Blanka — właściwie sama miałam zapytać o twój numer wczoraj, ale wiesz, jakoś tak nie było momentu — dziewczyny zaśmiały się.

— Aaa! Jeśli pisałaś SMS-a to ja mam blokadę na nieznane numery. Dlatego nic nie odebrałam. Czekaj, masz mój telefon, wbijesz numer do siebie? — zapytała Blanka.

— Jasne — Ania wpisała swój numer, jako podpis podała “BU!” — proszę, znajdziesz mnie jakoś.

— Dziękuje Aniu.

Dziewczyny były już pod sklepem. Weszły do środka, ale Ania zatrzymała się przed bramką.

— Zaczekam tu ok?

— Ok, jasne. To ja lecę zrobić szybko te zakupy.

Ania uśmiechnęła się i oparła ramieniem o ścianę. Obserwowała Blankę.

Blanka przeszła przez bramkę.

— Dzień dobry Pani Tereso — Ania usłyszała słowa Blanki, która spotkała jedną z pracownic sklepu.

— O dzień dobry kwiatuszku! — odparła rozpromieniona pani Teresa.

Blanka weszła w głąb sklepu. Rozmawiała z jakimś starszym chłopakiem, też pracownikiem sklepu, ale Ania nie słyszała już słów. Jedynie śmiech chłopaka. Przyglądała się Blance bardzo uważnie. Jak kręci nóżką, jak poprawia włosy. Blanka, jak zwykle ubrana była uroczo. Krótkie jeansowe spodenki, sporo na nią za szerokie opadały na bioderka. I czarną koszulkę na ramiączkach. Pępek odkryty. Staniaka nie nosiła. Mimo że nie była bardzo wysoka, to jej szczuplutkie nogi wyglądały na bardzo długie. Ania zastanawiała się, czy to ubranie jest takie urocze na prawdę czy to dlatego, że to Blanka je nosi.

Po chwili zobaczyła jak chłopak lata wokół niej i wkłada jej produkty do koszyka. Blanka poszła dalej. Ania zwróciła uwagę jak chłopak odprowadza ją wzrokiem. “Ej! Gdzie się gapisz!” — pomyślała z zazdrością. Blanka minęła jeszcze kilka osób. Z każdym zamieniła słowo. Wszyscy się do niej uśmiechali albo machali. W końcu koszyk zrobił się ciężki i Blanka miała trudność go nieść. “No oczywiście… Nie mogło być inaczej” — pomyślała Ania widząc jak dwóch gości podeszło do Blanki i wyraźnie chcieli jej pomóc z tym koszykiem. Oddała go facetowi w białej koszuli. To pewnie kierownik sklepu. Drugi sobie poszedł. Obrócił się tylko na moment, aby spojrzeć na Blankę. Po chwili zobaczyła jak Blankę mija jakieś małżeństwo. Facet tak się za nią obrócił, że wszedł we własną żonę, która się zatrzymała przy regale. “Litości...” — pomyślała Ania. Kierownik przyniósł koszyk do kasy. Blanka ładnie podziękowała. Speszony kierownik, coś odpowiedział i poszedł.

Blanka zobaczyła Anię, uśmiechnęła się promiennie i pomachała jej. W końcu zapłaciła telefonem za produkty i po chwili przytaszczyła torbę pod nogi Ani. Ania patrzyła na nią z miną w stylu “Co ty knujesz?”.

— Uf, udało się — powiedziała uśmiechnięta Blanka.

— No widziałam, że ciężko było, kwiatuszku — powiedziała Ania z udawaną powagą.

— Haha — zaśmiała się Blanka — znam tu już parę osób.

— Ja też znam z widzenia, ale wokół mnie nie skacze stado facetów, żeby zrobić za mnie zakupy.

— Hm, nie wiem. Czasem mi ktoś pomoże. To prawda.

— Przy okazji rozbiłaś jedno małżeństwo, wiesz?

— Ale jak? Nie wiem, o czym mówisz — odrzekła roześmiana, a zarazem zaintrygowana Blanka.

— No tak. Facet tak się na ciebie zapatrzył, że wlazł w żonę. I poleciała jakaś wiązanka…

— Ojej. Może ich zagadnąć czy wszystko gra?

— O nie! Lepiej nie! Zostaw już tego biedaka.

Blanka wybuchła śmiechem.

— Oj Blaniuś, Blaniuś — pokręciła głową Ania. A tę torbę to niby jak dotaszczysz do domu?

— Pan Andrzej mnie podrzuci. To mój sąsiad. Spotkałam go w sklepie.

— No ba! Pan Andrzej… Może jeszcze zrobi ci pranie?

— Hm, mogę zapytać — odparła zalotnie Blanka.

— Dobra! Dość tego! Idę biegać — Ania nie wytrzymała.

Blanka znowu wybuchła śmiechem. Ania pokręciła głową i ruszyła do wyjścia. Idąc, usłyszała:

— Aniu, a odezwiesz się później?

— Tak, pewnie! — odparła po czym się zatrzymała. Napięła pięści, podniosła na wysokość ramion i strzepnęła w dół luźno — “Och ty!” — pomyślała. Blanka parsknęła śmiechem po cichu. Ania ruszyła ponownie, szybkim krokiem.

— Ja też cię lubię! — powiedziała głośniej Blanka, aby Ania mogła usłyszeć i znowu się zaśmiała. Ania uśmiechnęła się pod nosem idąc i pokręciła głową. Wyszła.

“Wszystkich omotała w tym sklepie! A na koniec mnie! No nie mogę...” — pomyślała Ania, po czym założyła słuchawki na uszy i ruszyła truchtem wzdłuż drogi.

Przyszedł wieczór. Zrobiło się chłodniej a na niebie pojawiło się kilka ciemnych chmur. Ania postanowiła napisać do Blanki.

“Zapraszam. Jeśli masz czas. I ochotę.”.

Blanka usłyszała sygnał powiadomienia. Odebrała wiadomość. “BU?? Aaa!” — i wybuchła śmiechem.

— Z czego się tak śmiejesz? — zapytała mama Blanki.

— A nic takiego. Wiadomość od Ani.

— Od Ani? Od siostry Grześka?

— Tak, od tej Ani właśnie — uśmiechnęła się Blanka.

— Zaprzyjaźniłyście się?

— Tak, myślę, że tak.

— Fajnie. Zawsze to miła odmiana od chłopaków — powiedziała z uśmiechem mama. Blanka nic nie odpowiedziała.

— Ona jest starsza jeszcze od Grześka prawda?

— Tak. O rok ale fajnie się dogadujemy. Mam dziś ją odwiedzić.

— Dziś? Tylko się ubierz. Robi się pochmurnie.

— Jasne.

Blanka złożyła ciemnoszare spodnie na kant oraz króciutki, jasny sweterek, spod którego wystawała biała, obcisła koszulka. Na dworze było dziś naprawdę chłodno.

— Będę wieczorem. Papa! — powiedziała do mamy i wyszła

Kilka minut później była już na miejscu. Zadzwoniła do drzwi. Ania siedząc w salonie, usłyszała dzwonek, . Wstała szybko by przywitać Blankę. Jednak idąc przez kuchnię, usłyszała zbiegającego po schodach Grześka. Mama, która była w kuchni obejrzała się tylko.

— O! Blanka! Wchodź! — powiedział Grzesiek. Ania zatrzymała się w progu kuchni, skąd było dobrze widać Grześka i Blankę.

— Cześć! Wiesz ja… — zaczęła lekko speszona.

— No chodź szybko, bo mam kolację na biurku. Stygnie mi.

— No… dobrze — odparła Blanka i rozjarzała się, ale Ani nie dostrzegła — wejdę na chwilę.

Grzesiek szedł pierwszy. Złapał Blankę za dłoń i ciągnął za sobą. Blanka, będąc już na schodach zobaczyła Anię stojącą w progu kuchni.

— Ania? — zapytała Blanka, ale Grzesiek wciągnął ją na górę.

Ania popatrzyła tylko jak nogi Blanki znikają na szczycie schodów i obróciła się w stronę mamy.

— Oj skarbie… — powiedziała mama, widząc smutek córki.

— Idę stąd — powiedziała Ania i wyszła z domu.

“No i sytuacja się komplikuje” — pomyślała mama.

Tymczasem Blanka była już u Grześka w pokoju. Wiedziała, że źle to wszystko wyszło. To Ania ją zaprosiła i czuła teraz wyrzuty sumienia.

— Siadaj, mała.

Blanka usiadała.

— Wiesz Grzesiek, muszę ci coś powiedzieć — powiedziała dziewczyna ze skrzywioną miną.

— Niech zgadnę. Chodzi o Ankę?

— Tak — odpowiedziała odrobinę zaskoczona Blanka — Ania mnie dziś zaprosiła.

Grzesiek chwilę patrzył w oczy Blanki i odrzekł:

— Szybko spadliśmy na dalszy plan.

— Nie mów tak, to nie prawda.

— Zobaczymy. Jeśli chcesz, to leć do niej.

— Oj Grzesiek — powiedziała ze smutną miną — przepraszam. Chodź do mnie, spróbuję ci to wynagrodzić.

Grzesiek, niechętnie wstał i podszedł do Blanki. Blanka zaczęła rozpinać mu pasek, potem guzik, rozporek i zsunęła spodnie na podłogę. Potem zdjęła szorty. Zobaczyła penisa Grześka. Wzięła go w dłoń i zaczęła masować. Poczuła, jaki jest gorący w jej zimnej dłoni. Penis rósł z każdą chwilą. Wzięła go do buzi i zaczęła ssać. Grzesiek tylko patrzył na nią z góry. Blanka zerknęła na nie go. Uśmiechnął się.

— Cieszę się, że wraca ci humor — powiedziała Blanka z uśmiechem. I dalej go ssała.

— Świetnie, mała! — mówił cicho Grzesiek.

Blanka przełożyła dłoń pod kroczem Grześka i zaczęła dotykać go po tyłku, aż wymacała odbyt. Leciutko go tam pieściła i w końcu wsunęła środkowy palec.

— O tak! Ty mała spryciaro! Nie przestawaj! — Grzesiek czuł, że dochodzi. Odchylił tylko głowę do tyłu. Jedną ręką docisnął rękę Blanki, aby mocniej weszła w niego. I trysnął w gardło Blanki.

— Taaak!

Blanka ssała go i przełykała spermę. Część wylała się na podłogę. Po chwili Grzesiek lekko się zatoczył i usiadł na fotelu.

— Uhhhh to było dobre! — i dychał.

— Dobra, leć już. Tylko o nas nie zapominaj! — i dał jej klapsa, kiedy przechodziła.

— Możesz być o to spokojny — powiedziała z uśmiechem i wyszła. Zajrzała do łazienki. Umyła dłonie i przepłukała usta. Poprawiła włosy. I szybko zbiegła po schodach. Zapukała w próg drzwi do kuchni.

— Ania?

— Hej Blanka — odparła mama.

— O dzień dobry! Czy Ania jest tutaj?

— Nie, wyszła jakąś chwilę temu.

— O rety! — zmartwiła się Blanka — czy mówiła, gdzie idzie?

— Niestety nie, skarbie — powiedziała czule mama, widząc jak Blanka przejęła się tą sytuacją.

— Spróbuję ją znaleźć. Do widzenia! — i wybiegła. Na dworze zaczynało padać. Blanka wyszła z domu i wyjrzała na plac. Sprawdziła, czy Ania jest na werandzie, ale nie było jej.

Mama podeszła do okna i zobaczyła jak Blanka pół krokiem, pół truchtem, kieruje się do furtki.

“Ciekawe jak to wszystko pogodzisz” — pomyślała i uśmiechnęła się.

Blanka była już na ulicy. Stanęła na samym środku i rozejrzała się w każdym kierunku, ale Ani nie dostrzegła.

“Gdzie ona może być, kiedy pada?” — pytała samą siebie w myślach — “Może na przystanku” — i pobiegła na skrzyżowanie skąd było widać przystanek, ale Ani tam nie było. “Może na placu zabaw. Tam jest altana” — Blanka pobiegła dalej. Deszcz padał już mocno i czuła, że ubranie zaczyna przemakać. Pojawiły się kałuże, ale omijanie ich już nie miało sensu. Wpadła na plac zabaw. Zobaczyła w oddali, że pod altaną na końcu placu zabaw, ktoś siedzi. Osoba była tyłem i nie mogła jej rozpoznać przez ten rzęsisty deszcz. Zaczęła iść w jej kierunku. “To ona!” — pomyślała. Podeszła bliżej.

— Ania?

Ania przetarła oczy i odwróciła się.

— Znalazłam cię — powiedziała Blanka. Ania chwile na nią popatrzyła i powiedziała:

— Jesteś cała mokra!

Blanka weszła pod altanę.

— Przeziębisz się. Lepiej wracaj do domu.

— Nie chcę wracać do domu.

Nastała chwila ciszy.

— Chyba lepiej będzie, jeśli pójdziesz

— Aniu, proszę cię — powiedziała smutna Blanka.

Kolejna cisza.

— Chodź, odprowadzę cię. Mam parasol.

Dziewczyny szły, nie rozmawiając ze sobą. Deszcz wciąż padał dość mocno.

— Jest mi bardzo zimno — powiedziała Blanka, kiedy były na wysokości domu Ani. Ania westchnęła.

— Chodź — i skręciły na plac.

Weszły do domu. Blanka trzęsła się z zimna. W progu pojawiła się mama i zobaczyła Blankę całą mokrą. Spodnie zrobiły się czarne od wody, sweterek obwisł a włosy poskręcały. Po twarzy spływały stróżki wody.

“Ta mała wygląda uroczo” — pomyślała mama i z całych sił powstrzymywała śmiech.

— Znalazłam Anię — powiedziała Blanka do mamy Ani.

— Była po drugiej stronie rzeki? — zaśmiała się mama.

— Tak. A kładki nie było jak widać — powiedziała z uśmiechem Blanka i zerknęła na swoje ubrania.

“Chyba jej naprawdę zależało znaleźć Anie” — pomyślała mama.

— Leć szybko pod prysznic. Ania znajdziesz Blance jakieś ubrania? Ja zrobię herbatę.

Blanka poszła po schodach na górę, robiąc mokre plamy od przemoczonych skarpetek.

Mama spojrzała wymownie na Anię.

— Nie bądź dla niej zbyt surowa. Widać, że się stara.

— Tak, wiem, że się stara.

— Ona jest w trudnej sytuacji. I jest jeszcze młodziutka.

— Oj, nie doceniasz jej — powiedziała Ania.

— Co masz na myśli?

W tym momencie usłyszały kroki. To Grzesiek schodził po schodach.

— A to, kto jest pod prysznicem? Tata już jest? I co tu tak mokro? — zapytał Grzesiek.

— To Blanka. Cała się przemoczyła. I to przez ciebie — powiedziała Ania.

— Blanka? — powiedział Grzesiek i spojrzał za siebie.

— Nawet o tym nie myśl! — rzuciła groźnie Ania.

— Haha, spoko. Idę na TV — a potem przechodząc koło siostry, dodał po cichu — “Oj Anka Anka...”

— Dobra, leć jej coś przygotuj — powiedziała mama.

Ania poszła do swojego pokoju. Otwarła wszystkie szafy i zaczęła się zastanawiać, co może pasować Blance. Była od niej sporo wyższa więc na długość będzie ciężko — pomyślała. Ania była też szersza od Blanki w biodrach. “Po prostu dam jej jakiś dres. Nie będzie wyglądać tak szykownie jak w tym co przyszła, ale trudno.” — pomyślała Ania.

— Blanka? To ja zostawię Ci ubrania — powiedziała Ania przez uchylone drzwi do łazienki. Zerknęła tylko na kabinę prysznicową, ale była cała zaparowana i Blanki nie było widać.

— Jasne. Dziękuję!

Ania wróciła do pokoju. Po chwili mama przyniosła gorącą herbatę i wyszła. Po paru minutach w progu pojawiła się Blanka.

— Ania?

— Tak, tak. Jestem. Wchodź. I jak lepiej?

— Dużo lepiej. Dziękuję. Mokre ubrania powiesiłam na suszarce.

— To dobrze, ale nie spodziewaj się je dziś jeszcze założyć. To znaczy chodzi mi o to…. — poprawiała się Ania. Blanka uśmiechnęła się — że one tak szybko nie wyschną. Blanka popatrzyła tylko na Anię z leciutkim uśmiechem, nic nie mówiąc.

— A w tym, jak wyglądam? — powiedziała Blanka, rozłożyła szeroko ręce i zaczęła się kręcić wokół siebie. Miała na sobie szare, za duże, spodnie dresowe i czarną bluzę z kapturem. Też za dużą. Jej długie, wilgotne włosy szeroko rozłożyły się na boki pod wpływem kręcenia się.

— Wariatka — zaśmiała się Ania. Dziewczyna oczywiście wyglądała w tym ubraniu rozkosznie.

Blanka zatrzymała się. Opuściła ręce a uśmiech zniknął z jej buzi. Wolnym krokiem podeszła do Ani, która opierała się pupą o biurko. Stanęła blisko.

— Aniu, przepraszam za dziś.

Ania nie odpowiadała — “Ciekawe co zrobisz teraz...” — pomyślała tylko.

— Stało się to tak szybko, że nie zdążyłam nic powiedzieć — dodała Blanka. Grzesiek wciągnął mnie za rękę na górę, a kiedy zeszłam to już cię nie było. Twoja mama nie widziała gdzie jesteś więc szukałam cię wszędzie.

Ania nadal nic nie mówiła.

— Wiesz Aniu, że nie chciałam cię zranić. Wybaczysz mi?

Ania chwile zwlekała z odpowiedzią.

— Wybaczyłem ci już pod altanką — odparła z delikatnym uśmiechem — i nie zraniłaś mnie.

Blanka uśmiechnęła się, ale po chwili wyraz jej twarzy pokazywał delikatne zdziwienie.

— Wydawało mi się, że płakałaś, tam na placu zabaw.

— Nie, no coś ty.

— Hmmm, myślałam, że… — zawahała się Blanka — cieszę się w takim razie, że nie sprawiłam ci przykrości.

— Wszystko gra! — powiedziała Ania. Blanka przyglądała jej się uważnie.

— Podobają ci się twoje nowe ciuszki? — zapytała z uśmiechem Ania.

Blanka z chwilą opóźnienia odparła:

— Tak, są bardzo wygodne. Postaram się ich nie rozciągnąć.

Ania wybuchła śmiechem.

— Może pójdę pokazać się w nich Grześkowi?

Ani zrzedła mina.

— Nie, nie musisz. On teraz ogląda z mamą TV.

— Ok. To może później. A mogę je pożyczyć?

— No chyba tak, bo musisz jakoś do domu wrócić.

— Super, odwiedzę w nich jutro Olka.

“Ona znowu coś knuje… Nie podoba mi się to, co mówi” — pomyślała Ania.

— Pamiętasz Pana Andrzeja? Jego córka zaprosiła mnie dziś na nocowanie. Myślisz, że powinnam iść?

Ani opadła szczęka.

— Jest całkiem fajna! — powiedziała dosadnie Blanka, lekko podnosząc głos.

— Blanka przestań! — powiedziała głośno Ania a w jej oczach pojawiły się łzy. Odsunęła się od Blanki i stanęła przy oknie.

— Dlaczego mi to robisz? — zapytała Ania, przecierając oczy.

— Dlaczego nie jesteś ze mną szczera? — zapytała Blanka.

— Bo… nie mogę.

— Nie możesz być ze mną szczera?

— Nie wiem, może po prostu boję się być szczera.

— Aniu, powiedz mi.

Ania gwałtownie odwróciła się do Blanki.

— Co mam Ci powiedzieć? Że się w tobie zakochałam? Dobrze! Zakochałam się w Tobie! Zadowolona? — Ani popłynęły z oczu łzy.

— Na prawdę? Zakochałaś się we mnie? — zapytała Blanka ciepłym głosem.

— Tak — powiedziała Ania, przecierając oczy. Po czym odwróciła się do okna. Blanka cichutko podeszła do Ani. Dotknęła jej ramienia, dając do zrozumienia, aby Ania odwróciła się do niej.

Dziewczyny spojrzały sobie głęboko w oczy.

— Zaczynam się trochę ciebie bać — powiedziała Ania z leciutkim uśmiechem. Blanka również się uśmiechnęła. Wyciągnęła dłoń i przetarła łzę z policzka Ani.

— I co teraz? — zapytała Ania, czując niepokój po swoim wyznaniu.

Blanka w odpowiedzi przymrużyła oczy, podniosła prawą brew w górę i wydała z siebie “hmmm”.

— Głuptas! — zaśmiała się Ania i przygryzła dolną wargę. Blanka chwyciła dłonie Ani i robiąc drobne kroczki w tył ciągnęła, Anię w kierunku łóżka.

“Jeszcze przed momentem doprowadziła mnie do płaczu a teraz jej się oddam… Czy ja tu mam jakąś kontrolę?” — zastanawiała się Ania.

Blanka delikatnie pchnęła Anię na łóżko. Ania usiadła i zaraz potem położyła się. Głowę miała na poduszce. Blanka usiadła okrakiem nad jej biodrami. Chwyciła Ani ręce w nadgarstkach i docisnęła do poduszki nad jej głową. Pochyliła się nad nią. Prawie stykały się noskami. Włosy Blanki rozłożyły się szeroko wokół tak, że Ania nie widziała nic poza buzią Blanki.

“Uwielbiam, kiedy ona przejmuje inicjatywę. Jest w tym coś tak podniecającego” — rozmarzyła się Ania.

Blanka zaczęła bardzo delikatnie całować Anię po prawym policzku. Włosy Blanki muskałby twarz Ani.

“Ale ona pięknie pachnie!” — zachwycała się Ania. Czuła przy tym, jak serce dudni jej w piersi.

Blanka całowała powoli i w zupełnej ciszy. Była coraz bliżej ust Ani. Kiedy już miała by je pocałować, przejechała nad nimi tylko delikatnie ocierając je wargą. Teraz całowała lewy policzek.

“Nie wytrzymam z nią!” — Ania nie mogła sama uwierzyć co ta młodsza dziewczyna z nią robi. Czuła się bardzo podniecona. Nieświadomie zaczęła pocierać stopę o stopę. Oddychała głęboko.

“To najbardziej romantyczna chwila, jaką przeżyłam” — myślała Ania.

Blanka kierowała się ponownie do ust Ani ale znowu przeskoczyła — teraz całowała Ani po szyi. Zbliżała się do ucha. I szepnęła cichutko:

— Zawsze bądź ze mną szczera

— Dobrze — odpowiedziała Ania. I wtedy Blanka pocałowała Anię. Poczuła jej głęboki oddech. Całowała ją bardzo delikatnie i czule.

Ania czuła się bardzo podniecona. “Ogarnij się Anka! Chyba nie dostaniesz orgazmu od pocałunku?!” — krytykowała się w myślach.

Po chwili Blanka odsunęła usta na jakiś centymetr. Czuła tylko na swoich mokrych wargach szybki i głęboki oddech Ani. Ania otwarła oczy. Było prawie ciemno pod parasolem Blanki włosów. Szybko podniosła głowę z poduszki i pocałowała Blankę. Blanka powoli uwolniła ręce Ani. Ania usiadła a Blanka wraz z nią. Całowały się ciągle. Ania objęła rękoma Blankę za plecami a Blanka przełożyła nogi do przodu i objęła nimi Anię.

Ania coraz bardziej podniecona traciła nad sobą kontrolę. Całowała Blankę coraz mocniej. Do pocałunku dodała języczek, na co Blanka przystała i teraz całowały się jeszcze namiętniej i intensywniej.

— Blaniuś? — zapytała cichutko Ania.

— Tak?

— Nie wiem jak to powiedzieć… Ale miałam być szczera tak? — mówiła delikatnie speszona Ania.

— Po prostu powiedz Aniu.

— Chciałabym cię pocałować. Tam niżej. I nie wiem co Ty na to.

Blanka chwilę milczała. Ania poczuła niepokój.

— Zamknij drzwi, dobrze? — powiedziała spokojnym głosem Blanka.

— Jasne!

Dziewczyny wstały z łóżka i Ania poszła zamknąć drzwi na klucz.

— Usiądź na fotelu — powiedziała Blanka. Ania uśmiechnęła się i tak zrobiła.

“Co ona znowu wymyśliła” — zastanawiała się Ania.

Blanka ustawiła się na środku pokoju. Zamknęła oczy. Głowę odchyliła do tyłu. Przytrzymała lewy rękaw bluzy prawą dłonią. Lewą rękę wsunęła do bluzy. Potem, pomagając sobie od środka wsunęła pod bluzę prawą rękę. Skłoniła się nisko tak, że włosy dotykały ziemi i jej gołych stópek. Bluza opadła i Ania zobaczyła jej szczuplutkie plecy. Widać było wszystkie kręgi i żeberka. Bluza spadła na podłogę. Blanka powoli zaczęła się prostować, gładząc dłońmi wewnętrzne strony nóg.

Ania oglądała co robi Blanka z otwartymi ustami. Dotknęła się w kroku. “No całe jeansy mam mokre...” — pomyślała, nie odwracając wzroku od Blanki.

Blanka powoli prostowała się. Oczy miała ciągle zamknięte. Dotarła dłońmi do krocza. Przycisnęła mocniej spodnie. Wyprostowała się. Jej włosy okrywały obie piersi i brzuszek. Głowę odchyliła do tyłu. Widać teraz było jej pępek. Szersze dresy jeszcze bardziej podkreślały jak szczupła jest w talii. Dłońmi, podjechała na wysokość pępka. Wciągnęła brzuch i wypięła do przodu bioderka. Powolutku zjechała dłońmi pod spodnie, prostując również głowę. Oczy miała zamknięte a usta delikatnie otwarte. Dotykała się w kroku a po chwili rozszerzyła ręce rozciągając spodnie tak by zjechały na podłogę. Krokiem modelki, kręcąc bioderkami zrobiła dwa małe kroki wychodząc stópkami ze spodni. Stała teraz zupełnie golutka. Jej długie, szczuplutkie nogi były w lekkim rozkroku. Dłonie położyła na wystających kostkach biodrowych i zaczęła się przechylać biodra w prawo a głową w lewo. Na sekundkę była w bezruchu. Potem w drugą stronę — bioderka przechyliła w lewo a głowę, półkolistym ruchem w prawo. Jej włosy falowały po niej, odsłaniając jej drobne, ale okrągłe piersi z różowymi sutkami. Po chwili zrobiła szeroki ruch głową i całym ciałem i ustawiła się tyłem do Ani. Było widać jej małe ramionka i drobne łopatki. Zrobiła kolejny okrężny ruch głową i jej włosy okryły jej plecy. Głowę odchyliła i włosy sięgnęły prawie do pupy. Ręce powoli przesunęła na jędrne pośladki i rozchyliła je. Ania dostrzegła drugą dziurkę. Blanka puściła pupę. Po chwili obróciła samą głowę i spojrzała na Anię.

— Aniu, czy masz na mnie ochotę?

Ania zaniemówiła wgapiona w Blankę. Zamknęła tylko usta. Blanka spokojnym krokiem podeszła do łóżka i położyła się. Głowę miała na poduszce. Obróciła się do Ani i uśmiechnęła lekko zniecierpliwiona.

— Nooo! Buuuu! — zaśmiała się Blanka. Ania oprzytomniała i ze śmiechem podeszła do Blanki.

— Jesteś… brak mi słów — powiedziała z poważną miną Ania.

— To nic nie mów.

Ania usiadła okrakiem na udach Blanki. Pocałowała ją w usta, potem po szyi i dalej w dół. Dotarła do piersi. Polizała sterczący sutek. Potem drugi. Były cudownie różowiutkie. Blanka leżała z zamkniętymi oczami i cichutko mruczała. Ania całowała Blankę po brzuszku muskając drobne włoski ustami. “Ależ ona pachnie” — zachwycała się Ania. Schodziła coraz niżej. W końcu wsunęła swoje nogi pomiędzy nogi Blanki. Dziewczyna podciągnęła wysoko kolanka całkowicie odsłaniając się przed Anią. Ania była już między nogami Blanki. Położyła dłonie na napiętych ścięgnach nóg przy samym kroku. Zaczęła lizać Blankę delikatnie po całym rowku. Czuła jak dziewczyna robi się mokra a jej cipeczka coraz bardziej czerwona. Ania zapragnęła wejść w nią językiem. Zjechała niżej, do dziurki. Włożyła język, ale poczuła, że Blanka wciąż jest niedostępna. Wylizała cały otworek spijając soki dziewczyny. Blanka czuła ogromne podniecenie. Jej ciało drgało co chwilę. Była już blisko. Ania wróciła wyżej i pomogła sobie palcami rozchylając wargi Blanki. Zaczęła lizać jej łechtaczkę. Potem delikatnie ssać. Potem troszkę mocniej. Łechtaczka Blanki wyłoniła się cała. Każdy dotyk języka Ani dawał Blance niesamowitą rozkosz. W końcu nogi Blanki zaczęły drżeć. Blanka przygryzła palec wskazujący i głęboko oddychała na zmianę ze stękaniem. Ania intensywnie lizała łechtaczkę w górę i w dół jednocześnie patrząc jak Blanka wije się na jej łóżku. Nagle Blanka wygięła się i jęknęła. Ania poczuła, że jej dłonie i pościel są całe mokre. Zmniejszyła intensywność lizania i dała czas małej dojść do końca na spokojnie.

W końcu Blanka wyprostowała nogi i otwarła oczy.

— Dobrze ci było Blaniuś? — zapytała z uśmiechem Ania.

— To było cudowne — odpowiedziała.

Ania klękła i usiadła na swoich piętach. Blanka po chwili przełożyła jedną nogę nad Anią i usiadła na skraju łóżka. Wstała. Poprawiła włosy, by całe okalały jej plecki. Ania obserwował uważnie Blankę. Ta stała do niej tyłem.

— Czy masz jeszcze na coś ochotę? — zapytała Blanka.

“Co ona ma na myśli?” — pomyślała Ania po czym zmierzyła ją wzrokiem zatrzymując się na pupie — “czy ona chce, żebym zajęła się jej pupcią?

Ania usiadła na skraju łóżka tak, że miała nogi Blanki między swoimi kolanami. Położyła dłonie na jej bioderkach i dała całusa w pośladek. Potem w drugi.

“Może spróbuję ją tu polizać. Przecież jak się jej nie spodoba to powie” — pomyślała Ania i poczuła jak Blanka odrobinę pochyla się do przodu wypinając pupę. Ania chwyciła jędrne pośladki i lekko je rozwarła. Zobaczyła drugą dziurkę. Idealnie różową.

“Nawet tu jest urocza!” — pomyślała i zaczęła całować Blankę. Potem dodała języczek i jeździła nim wokół dziurki. Blanka sięgnęła swojej pupy i mocniej rozwarła pośladki dając do zrozumienia Ani, aby ta nie była taka delikatna. Ani mocniej zbiło serce. Wyczuła dobrze dziurkę językiem i zaczęła go tam wciskać. Blanka otwierała się przed nią i wpuszczała do środka.

Ania czuła się bardzo podniecona. Nigdy wcześniej tego nie robiła a teraz kręci ją to niesamowicie. Weszła w dziewczynę głębiej i kręciła językiem. Bawiła się małą dziurką koleżanki. Ssała ją, lizała, wkładała język do dziurki i kręciła nim w koło.

Blanki nogi znowu zaczęły drżeć. Jej uda były mokre. Czuła, że zaraz dojdzie drugi raz. Zaczęła jęczeć. Ania nie przestawała penetrować językiem jej tyłeczka. W końcu jęknęła i padła na kolana. Zwinęła się w kuleczkę, dotykając głową kolan.

Ania zeszła z łóżka i przytuliła Blankę, kładąc głowę na jej plecach. Czuła jak dziewczynie bije mocno serce. Jak ciężko oddycha.

— Wszystko w porządku, skarbie? — zapytała Ania.

— Tak… tak… Już jest dobrze — Blanka odparła sapiąc. Po chwili podniosła się i stanęła na chwiejne nogi. Uśmiechnęła się do Ani.

— Ja tu chyba miałam gdzieś ubrania.

— Usiądź, podam ci — powiedziała Ania i podeszła do rozrzuconych na podłodze ubrań. Wzięła spodnie w ręce i zobaczyła, że są one mokre w kroku od wewnętrznej strony. Ania była tyłem do Blanki więc uległa pokusie — powąchała mokre miejsce — “O rety, pachną Blanką, chyba ich już nie wypiorę nigdy” — uśmiechnęła się pod nosem Ania.

— Proszę, to twoje szykowne ciuszki — powiedziała z uśmiechem.

— Mmm, uwielbiam je — zaśmiała się Blanka. Założyła spodnie, które ledwo się na niej trzymały.

— Ale jesteś szczuplutka. Może coś zjesz?

Blanka założyła bluzę. Włosy przerzuciła na piersi i poprawiła z tyłu kaptur. Przypomniała sobie jej ostatni posiłek.

— Tak, właściwie to z chęcią bym coś zjadła.

— Ok, poproszę mamę.

— Nie, nie, może same coś przygotujemy? — zapytała z uśmiechem Blanka.

— No dobrze. To chodźmy. Tylko załóż coś na te gołe stopy.

Ania otwarła szafę i wygrzebała kapcie.

— Proszę, te będą ci pasować — i podała Blance puszyste kapcie w kształcie kreskówkowych krówek. Po czym parsknęła.

Blanka popatrzyła na nie i powiedziała:

— Serio? — zmrużyła brwi z udawaną złością i wzięła kapcie.

— No teraz wyglądasz idealnie! — zaśmiała się Ania, po czym podeszła do Blanki, chwyciła jej bródkę w dwa palce i pocałowała — wyglądasz uroczo — szepnęła. Po chwili rzuciła — chodźmy.

Dziewczyny weszły do kuchni. Mama kręciła się tam też.

— O! jesteście! — powiedziała mama i zerknęła na strój Blanki. Uśmiechnęła się i przystawiła palec do ust, aby nie wybuchnąć śmiechem. Blanka przymrużyła oczy i spojrzała na Anię. Ania parsknęła śmiechem.

— Ślicznie wyglądasz, na prawdę — powiedziała mama do Blanki i pogładziła ją po włosach.

— Przyszłyśmy zrobić sobie kolację — powiedziała Ania.

— Tak? Pewnie. Kuchnia jest wasza.

Dziewczyny zaczęły kręcić się po pomieszczeniu. Rozmawiały i śmiały się. Mama przyglądała im się z uśmiechem.

— Blaniuś, podasz mi szklanki? Są w szafce nad kuchenką.

— Jasne, już — Blanka podeszła do szafki, wyciągnęła ręce w górę, by sięgnąć po szklanki. Szafka była zawieszona znacznie wyżej niż te u niej w domu. Bluza podniosła się w górę a spodnie zjechały do połowy pupy.

Ania cichutko parsknęła śmiechem a wraz z nią jej mama.

Blanka postawiła szklanki na blacie. Podciągnęła spodnie i sięgnęła w górę, aby zamknąć szafkę. Spodnie znowu zjechały do połowy pupy.

Mama Ani dostrzegła dołeczki wenus nad pupą Blanki. “No urocza jest” — pomyślała.

Blanka wzięła szklanki i zaczęła mówić sama do siebie pod nosem, odwracając się do Ani.

— Kurdelek, ciągle mi te spodnie spadają — i spostrzegła, że Ania i jej mama patrzą na nią i śmieją się. Speszona odstawiła szklanki. Spodnie wisiały jej na udach, odsłaniając kosteczki biodrowe. Prawie było widać jej krocze. Szybko podciągnęła je do góry.

— Przepraszam, nie wiedziałam, że ktoś to widzi — odparła zawstydzona.

— Spokojnie, nic się nie stało aniołku — odparła mama.

“Oj, gdyby mama wiedziała, jaki z Blanki jest aniołek...” — pomyślała Ania.

— Idę do salonu. Tylko ogarnijcie tu potem — powiedziała mama i wyszła.

Ania siedziała przy stole — wyspie. Blanka podeszła do niej bliżej i oparła łokcie o blat. Przy okazji wypięła odruchowo pupę. Wzięła dłonie Ani w swoje drobne paluszki. Nie wiedziała, że mama Ani ciągle zerka na nie.

— Jak ci idzie z tymi kanapkami? — zapytała zalotnie Blanka i przygryzła dolną wargę.

“Fajnie razem wyglądają. Tylko jak to się wszystko ułoży to ja nie mam pojęcia” — pomyślała mama.

Blanka nachyliła się do Ani i dała jej buzi.

“O rety! One są już na tym etapie? To idzie stanowczo za szybko!” — pomyślała poddenerwowana mama Ani.

Dziewczyny wymieniły się uśmiechami, patrząc sobie głęboko w oczy.

— Są gotowe. Siadaj koło mnie — powiedziała Ania i dziewczyny zaczęły jeść kanapki.

Po dłuższej chwili:

— Aniu, możesz podejść na chwilę? — krzyknęła mama z salonu.

— Już idę.

Blanka została sama w kuchni.

— Tak?

— Wiesz, bo widziałam was. Jak się pocałowałyście… — powiedziała po cichu mama.

— No i? — odparła z poważną miną Ania.

— Czy to trochę nie za szybko?

— Nie wiem, nie obchodzi mnie to czy to za szybko.

— Powiedziałaś jej, że coś do niej czujesz?

— Tak, musiałam…

— I co Blanka na to?

— No, właśnie widziałaś.

Mama jednocześnie uśmiechnęła się i zmartwiła.

— Ja wiem, że ona jest urocza, ale…

— Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo — wtrąciła się Ania.

— Tak, tak, ale…

— To najcudowniejsza osoba, jaką spotkałam.

Mama zamilkła w pół zdania a Ania dodała:

— Zakochałam się w niej.

Mama odpuściła. Ania odwróciła się na pięcie i poszła do kuchni.

“O rety! To się nie może udać” — pomyślała zmartwiona mama.

W momencie, kiedy Ania weszła do kuchni w drugim progu pojawił się Grzesiek.

— O Blanka! Tak, myślałem, że jesteś, bo w naszej łazience suszą się twoje majtki.

“O ty! Zamorduje cię zaraz! Skąd wiesz, że to majtki Blanki?!” — pomyślała Ania.

— Tak, wybacz, musiałam je wywiesić — zaśmiała się Blanka.

— I co ty masz na sobie? — zaśmiał się Grzesiek.

— To mój nowy image, podoba ci się? — śmiała się Blanka.

“Irytuje mnie ta rozmowa” — pomyślała Ania.

— Weź to zrzuć! — odpalił Grzesiek.

— Ha-ha — Blanka udała śmiech — chciałbyś!

— No co? Przecież umiesz!

Ania nie wytrzymała i rzuciła się na brata. Pchnęła go, ale nie zrobiło to dużego wrażanie na rosłym Grześku.

— Zamknij się! — krzyknęła.

— Co ci odbiło Anka?! — odrzekł Grzesiek.

— Nie mów do niej w taki sposób!

— To był żart! Poza tym to ty się tu trącasz!

— Jak to ja się wtrącam?!

— No tak. Zapomniałaś już, że Blanka spotyka się ze mną i Olkiem?

Ania nie wiedziała co powiedzieć.

— Blanka, powiedź jej.

Blanka nic nie odpowiedziała, będąc lekko zszokowana całą sytuacją. Ania odwróciła wzrok i spojrzała na Blankę.

— Powiedz jej — powiedział poddenerwowany Grzesiek i wyszedł z kuchni.

Blanka spojrzała na Anię a ta spuściła wzrok i też wyszła.

Blanka odwróciła wzrok w kierunku salonu. Zobaczyła zbliżającą się mamę Ani.

— Chyba musisz porozmawiać z Anią. Z Grześkiem właściwie też.

— Wiem — odparła zasmucona Blanka i spuściła wzrok. Mama podeszła do niej blisko, przytuliła ją i pogłaskała.

— Jeśli chcesz to cię odwiozę do domu i może ja z nimi porozmawiam? — zaproponowała mama, chcąc uratować młodą Blankę przed taką konfrontacją.

— Nie, nie, ja muszę to zrobić — odrzekła Blanka i mocno westchnęła.

“Faktycznie chyba jej nie doceniałam. Kiedy trzeba, zachowuje się dojrzale. A innym razem pół jej pupy jest na widoku” — pomyślała mama.

— Pójdę do Ani — powiedziała Blanka i wstała od stołu.

— Blanka bądź po prostu szczera, tak będzie najlepiej.

Blanka kiwnęła głową i wyszła. Drzwi do pokoju Ani były zamknięte. Zapukała cichutko.

— Ania? — powiedziała, po czym otwarła drzwi i lekko je uchyliła.

— Mogę wejść?

Ania nie odpowiedziała, ale mimo tego Blanka weszła do pokoju. Zamknęła drzwi. Ania siedziała na łóżku, nogi miała podciągnięte i objęte rękoma. Głowę opartą miała o kolana. Blanka podeszła do niej, uklękła przed nią i leciutko dotknęła jej nóg.

— Porozmawiamy? — zapytała cichutko.

Ania podniosła głowę. Jej oczy szkliły się.

— Czy łączy cię coś więcej z Grześkiem? I Olkiem?

— Tak, ale to nie to, co myślisz.

— Czyli co?

— Są mi bardzo bliscy, mówiłam na początku.

— Wiem, że mówiłaś ale trochę się pozmieniało od tego czasu.

— Tak, wiem Aniu. Nie chcę ci sprawiać przykrości.

— Co jest właściwie między wami?

Blanka nie była pewna co odpowiedzieć.

— Czuję coś do nich, ale to nie tak jak do ciebie.

Ania patrzyła smutnymi oczami na Blankę, czekając na kolejny cios.

— Nasza relacja jest… jak by to ująć… bardziej cielesna.

— Ale… jak to?

— Po prostu tak się nam ułożyło.

— Czy wy uprawiacie seks? Przecież ty jesteś jeszcze… — Ania nie dokończyła zdania.

— Można tak powiedzieć — odpowiedziała Blanka ze skrzywioną miną, bojąc się reakcji Ani.

— Coś do nich czujesz i jeszcze to — po chwili dodała — to… to… to gdzie tu miejsce dla mnie?

Blance popłynęła łza po policzku.

— W moim sercu — odpowiedziała.

Ania przytuliła Blankę. Po chwili ją puściła i spojrzała jej głęboko w oczy.

— Dlaczego pozwoliłaś na to, co jest między nami?

— Nie wiem, po prostu chciałam tego — odpowiedziała smutno Blanka — żałujesz? — zapytała Blanka po chwili.

— Jest mi bardzo trudno — odparła ciężkim głosem Ania — nie wiem co o tym myśleć… Czy powinnam się usunąć z twojego życia?

— Nie! — powiedziała głośniej Blanka a z jej oczu popłynęły łzy. Po chwili Ania dodała:

— Blaniuś, chyba nie mam wyjścia — powiedziała smutno Ania.

— Masz! Jakoś to sobie ułożymy! — powiedziała przez łzy Blanka.

Ania patrzyła na nią smutnym wzrokiem, nic nie mówiąc.

— Nie możesz mnie zostawić! — rozpłakała się Blanka.

Ania czuła, że pęka jej serce, patrząc na rozpłakaną Blankę. Po krótkiej chwili odrzekła:

— Chodź do mnie Blaniuś — i obie dziewczyny położyły się na łóżku wtulone w siebie.

Leżały tak kilka minut. Blanka trochę się uspokoiła.

— Naprawdę myślisz, że taki układ ma jakieś szanse? — zapytała Ania.

— Tak. Jeśli tylko ty i ja będziemy razem jak teraz, to wszystko się ułoży. O chłopaków to się nie martwię.

— Nie?

— Nie, oni mają inne priorytety… uczucia nie są takie ważne.

— No tak, nie wątpię w to — uśmiechnęła się Ania. Nastała chwila ciszy.

— Aniu?

— Tak?

— A ty? Czy dasz sobie z tym radę? Twoje uczucia są dla mnie najważniejsze.

— Zobaczymy. Świadomość, że muszę się tobą dzielić z kimkolwiek, nie jest miła.

— Wiem ale spróbujmy, dobrze? — zapytała z nadzieją w głosie Blanka.

— Dobrze. Spróbujemy.

Blanka pocałowała w usta Anię. Ania poczuła mokre policzki Blanki.

— Ale nie obiecuję, że chłopaków nie spotka jakiś wypadek.

Dziewczyny zaśmiały się i mocno wtuliły się w siebie. Minęło kilka minut.

— Czy Grzesiek i Olek wiedzą o nas? Czy mówiłaś im?

— Nie ale muszę to zrobić.

— Może idź od razu?

— Tak. Zaczekasz?

— Nigdzie się stąd nie ruszam.

Blanka wstała i poszła do pokoju Grześka. Zapukała.

— Grzesiek, mogę?

— Proszę.

Blanka podeszła do Grześka, który siedział przy laptopie.

— Wiesz, rozmawiałam z Anią i… powiedziałam jej o nas. I o Olku.

Grzesiek przyjrzał się jej twarzy. Ślady płaczu było łatwo dostrzec.

— Widzę, że lekko nie było.

— Nie, nie było.

— Jak przyjęła to Anka?

— No właśnie… — Blanka nie chciała komentować reakcji Ani

— Czy wy coś do sobie… no wiesz… czujecie?

— Tak — odparła stanowczo Blanka.

— Ok, ale…

— Ale mam też was — przerwała mu Blanka — ciebie i Olka.

— A my mamy ciebie… Anka wie o tym?

— Tak, wie.

— I zgodziła się na to?

— Tak, ale, Grzesiek, musisz pamiętać, że Ania też coś do mnie czuje! Nie możesz jej ranić!

— Wiem, rozumiem. Pogadam też z Olkiem.

— Dobrze. Ja też z nim pogadam.

Grzesiek się uśmiechnął.

— No nieźle. Masz dwóch chłopaków i dziewczynę! — zaśmiał się.

— Oj przestań sobie żartować — uśmiechnęła się Blanka.

— No dobra. Mogę zajrzeć z tobą do Ani? Wiesz, lepiej od razu…

— Tak, myślę, że tak — odparła Blanka.

Po chwili oboje stali pod drzwiami Ani. Blanka zapukała.

— Ania? Jest ze mną Grzesiek. Możemy wejść?

— Tak, wejdźcie.

— Hej siorka.

— No hej.

— Wszystko gra?

— Powiedzmy.

— Przepraszam, za to gadanie w kuchni. Nie wiedziałem, wiesz… o was.

— W porządku. Ja też przepraszam. Zdenerwowałam się.

— Nie ma sprawy. To co? Jest ok?

— Tak — powiedziała Ania i spojrzała na Blankę.

— Blanka, jak Ty chcesz to zrobić, to ja nie wiem… — zaśmiała się Ania.

— Mmmmm… coś wymyślę — powiedziała uśmiechnięta i jednocześnie speszona Blanka, kręcąc nóżką.

— Oj… no tak. Nie jesteś zwykłą dziewczyną. Tego jestem pewna.

Blanka uśmiechnęła się mocniej.

— Mam do was prośbę — zaczęła Ania — wiem, że łączą was, jak by to ująć, przyjemności cielesne. Więc, czy możecie się pocałować? Wiem, że to głupie, ale chciałabym to zobaczyć od razu. Tu. I teraz.

— Hm no dobrze. Jeśli tego chcesz… — odparł Grzesiek — Blanka?

Blanka odwróciła się do Grześka i wspięła na palce. Grzesiek nachylił się nad nią i pocałował ją namiętnie w usta. Blanka założyła mu ręce na kark a on po chwili położył dłonie na jej pupie. Całowali się intensywnie, z języczkiem.

Ania patrzyła uważnie, jak jej Blanka całuje się z Grześkiem. Jak Grzesiek obłapia ją łapskami, ale nie czuła przykrości. Widok małej Blanki całowanej przez jej dużego brata wydał jej się nawet podniecający.

W końcu pocałunek się skończył. Blanka i Grzesiek spojrzeli sobie w oczy i uśmiechnęli się.

— Ania, w porządku? — zapytała Blanka.

— Tak, tak. Wszystko gra — odparła uśmiechnięta Ania.

— Jeśli chcesz, możemy się tu pobzykać z Blanką — rzucił rozbawiony Grzesiek. Blanka od razu klepnęła go w ramie.

— Ej!

— Nie, nie trzeba — odparła Ania — innym razem, dobrze? — zapytała poważnie.

Grześka zatkało. Blanka odwróciła się do Ani i spojrzała pytającym wzrokiem.

— No co, Blankę mamy jedną. Jakoś to musimy pogodzić, prawda? — zapytała z uśmiechem Ania.

— No tak. Dobra, idę. Jak bym był potrzebny, to wiecie gdzie jestem — powiedział Grzesiek i wyszedł z pokoju.

— Na pewno wszystko gra Aniu?

— Tak. Chodź do mnie.

Blanka podeszła do Ani i dziewczyny przytuliły się.

— Muszę jeszcze coś załatwić? Zaczekasz? — powiedziała Blanka.

— Yy, no dobrze — odparła Ania, nie wiedząc co Blanka ma na myśli.

Blanka wyszła z pokoju i zeszła na dół. Zapukała w drzwi do kuchni.

— Pani Sylwio?

— Tak? Wejdź, proszę — odpowiedziała mama Ani i Grześka.

— Wszystko jest dobrze — powiedziała Blanka i przytuliła ich mamę.

— To dobrze, to bardzo dobrze — mówiła mama, głaszcząc Blankę po głowie — tylko kogo będę musiała dziś pocieszać?

— Nikogo — odparła Blanka z leciutkim uśmiechem — wracam do Ani — i pobiegła.

Mama stała jak sparaliżowana.

— Ale jak to?! — powiedziała cicho pod nosem.

“No chyba ich nie udobruchała obojga!” — pomyślała — “Z tą małą jest coś nie tak!”

Po chwili wszedł pan Michał, ojciec Ani i Grześka. Wrócił z pracy.

— Jestem — powiedział i minął żonę — co tak stoisz, jakbyś ducha zobaczyła?

— Gorzej…

— Tak?

— Blanka.

— Co Blanka?

— Ostatnio często się tu pokazuje.

— Ostatnio? Od lat przychodzi do Grześka.

— A teraz też do Ani.

— No i co w tym niezwykłego?

Mama się zawahała.

— No niby nic. Tylko że ona jest, nie wiem jak to ująć, trochę inna.

— Inna? Wiesz, jakie teraz są dzieciaki, pokręcone zupełnie…

— No nie wiem… To nie to samo.

— Ja też nie wiem… Ale dla mnie ona jest w porządku. Zawsze grzeczna i uśmiechnięta i…

Spojrzała na męża uważnie.

— Wiesz co? Zostawmy ten temat…

Tymczasem Blanka była już u Ani. Leżały przytulone do siebie na łóżku.

— Gdzie byłaś? — zapytała Ania.

— A u twojej mamusi.

— Aha. A po co?

— Zmartwiła się tą sprzeczką w kuchni.

— I poszłaś jej powiedzieć, że wszyscy żyją?

— No coś w tym stylu — zaśmiały się obie.

— Powiedziałam jej, że jakoś to sobie poukładaliśmy.

— Poukładaliśmy? To znaczy ja, ty i… Grzesiek?!

— Tak, chciałam, żeby była spokojna.

— O rety, no to teraz musi być bardzo spokojna — Ania wybuchła śmiechem.

— Żadnych tajemnic, pamiętasz? — zapytała Blanka.

— Między nami? Tak ale rodziców może nie wtajemniczajmy w szczegóły — śmiała się dalej Ania.

— Nic więcej nie powiedziałam — uśmiechnęła się Blanka.

— Ok — powiedziała Ania, choć wiedziała, że czeka ją poważna rozmowa z mamą. I Grześka pewnie też.

Chwile później.

— Mogę cię o coś zapytać? — powiedziała Ania.

— Oczywiście.

— Czy chłopaki są dla ciebie dobrzy?

— Tak, są, choć wiesz, z nimi to nie tak jak z Tobą.

— No tak, zdaję sobie sprawę… Czyli wy… no wiesz…

— Robimy różne rzeczy.

— Widziałaś ich nago?

— Oczywiście — uśmiechnęła się Blanka — inaczej byłoby trudno.

— No tak, wiem… Dotykałaś ich tam i ówdzie?

— Tak. Aniu, na pewno chcesz o to pytać?

— Właściwie to tak — powiedziała uśmiechnięta Ania — chyba nawet mnie to trochę kręci.

— No dobrze — uśmiechnęła się Blanka — więc tak, dotykałam ich.

— I… no wiesz… doprowadziłaś ich?

— Tak. Raczej nie udawali — dziewczyny parsknęły śmiechem.

— I co jeszcze robiliście?

Blanka spojrzała w oczy Ani.

— Ale jeśli nie chcesz, to nie mów.

— Spoko, mogę powiedzieć. No np. brałam ich do buzi.

— Aha. Ok — Ania nie wiedziała co powiedzieć — i podobało Ci się?

— Tak, bardzo.

— Hm. Coś jeszcze? Czy oni weszli w ciebie?

— Tak.

— Ale jak? Przecież czułam…

— Ale nie tu — przerwała Ani Blanka. Ania zaniemówiła na chwilę.

— To gdzie?

— W pupę.

— Yyy ale jak… Nawet ja nigdy tego nie robiłam.

— Nie chciałaś?

— Chciałam, ale jakoś nie dałam rady.

— W jakim sensie nie dałaś rady?

— No próbowałam, z moim byłym, ale ból był za duży i kiepsko się to skończyło.

— Rozumiem.

— A ty dałaś radę? — zapytała zaskoczona Ania.

— Tak. Choć nie było to proste. Chłopaki są, jak by to ująć, duzi…

— I sprawia ci to przyjemność?

— Jasne.

— Serio?

— No tak Aniu, inaczej bym się na to nie godziła.

— No nieźle… — Ania zamyśliła się — w twoim wieku twoje życie seksualne jest o wiele bogatsze niż moje.

— Wiesz, że to nie o to chodzi. Pamiętaj, że oni są dla mnie naprawdę ważni.

— Tak, wiem, rozumiem.

— A teraz mam również ciebie — uśmiechnęła się Blanka.

— No… masz mnie i dwóch chłopaków.

Blanka uśmiechnęła się.

— Ty, ja z bratem i kolega — ciekawy czworokącik! — zaśmiała się Ania.

— Eeej! — zaśmiała się Blanka i pogilgotała Anie — nie dokuczaj mi!

— Naprawdę niezłe z ciebie ziółko! — śmiała się dalej Ania.

— Mówiłam, że nie jestem zwykłą dziewczyną.

— To prawda, nie jesteś. Masz jakieś super moce?

— Kilka

— Aha. To by wiele tłumaczyło. Niech zgadnę — kontynuowała Ania — niebywała uroda to jedna z nich?

— Mmmhy — przytaknęła Blanka.

— Uwodzicielskie promienie w oczach?

— Tak, zdecydowanie! — powiedziała dobitnie Blanka.

— Czytanie w myślach?

— Bez problemu!

— Przejmowanie kontroli umysłem?

— Nawet od niechcenia!

— O rety! Już po nas — wysapała Ania.

— Jest jeszcze coś — powiedziała poważnie Blanka.

— Lepiej nie mów… no co?

— Seksu ze mną nie zapomnisz do końca życia!

Ten tekst odnotował 7,024 odsłon

Jak Ci się podobało?

Średnia: 9.03/10 (15 głosy oddane)

Z tej samej serii

Komentarze (3)

+1
-1
Strona poprawnościowa i edycyjna na niezmienionym (niestety) poziomie.
Tu autor pokusił się o opis psychiki postaci. Wyszło to średnio, w każdym razie wiemy wreszcie, że Blanka jest "nie z tej Ziemi". Przez cały czas czytania odnosiłem wrażenie, że nie tylko ona, że czytam o innej rzeczywistości.
Upewniłeś mnie, Autorze, że przechodzimy epidemię antystylistyczną. Niedawno u @Vee "dzwon był niesiony wiatrem" i "przeciskał się", a u Ciebie ktoś "usłyszał drzwi".
Był taki suchar o słuchaniu płyt... chodnikowych, ale myślałem, że wszyscy, a nie tylko ja, traktują go jako dowcip. Jednak autorzy pokatne potrafią zaskoczyć... 😉 😉 😉
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
Ja za to nie mam jak przyczepiać się czy to do stylu czy też poprawności bo zwyczajnie się na tym nie znam, za to mogę napisać że tak jak poprzednio tak i w tej części, czytało mi się lekko i przyjemnie.

Wciągnąłem się w historie na tyle że zastanawiam się czy będą jakieś interakcje między Grześkiem a Ania, a może nawet między Grześkiem i Olkiem za namową Blanki skoro obojgu podobały się takie a nie inne zabawy?
Czekam z niecierpliwością na kontynuację 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
@Madixs - Na samego Grześka i Olka raczej nie ma co liczyć ale na wszystkie inne kombinacje już tak ;-) Dzięki za komentarz. Kolejna część jest już w moderacji. Miłego czytania!
Zgadzasz się z tym komentarzem?

Dodaj komentarz

Zaloguj się

Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.