Życie to gra
10 października 2023
Szacowany czas lektury: 20 min
Drogi czytelniku! Opowiadanie zawiera liczne odniesienia do slangu graczy. Aby uniknąć spojlerów, umieszczam słowniczek pod tekstem, gdzie objaśnienia ułożone są zgodnie z kolejnością alfabetyczną.
Lubię grać w gry. Na komputerze, konsoli, nawet telefonie komórkowym. Pykam właściwie we wszystko. Strzelanki są fajne, strategie są fajne i przygodówki też. Nawet minigierki. Podobno do tych ostatnich mam talent, bo w mgnieniu oka odnajduję luki systemu i wykorzystuję je na swoją korzyść. Świat wirtualny jest ekstra. Można bić się na całego i nie czuć bólu, można bez strachu skoczyć w przepaść. Nie brak ograniczeń jest jednak najlepszy. Gry lubię przede wszystkim dlatego, że jestem w nich dobry. To wspaniała odskocznia od realu, w którym tak dobrze już mi nie idzie. Dlatego zawsze gdy staję przed wyzwaniem, powtarzam sobie, że życie to gra.
Moje życie toczy się wokół szkoły, a w niej mam osobliwe party: Hania, zwana Końską, zakompleksiona dziewczyna o twarzy przypominającej konia; Basia, inaczej Ruda, czerwonowłosa metalówa, co to z metalami dzieli nie tylko gust muzyczny, ale i częstość brania kąpieli; Szczur, o którym mało kto wie, że ma jakieś imię, zbierający wpierdol na każdej przerwie między lekcjami; no i ja, po prostu Rafał, zbyt nijaki, by zasłużyć sobie na pseudonim.
Powiedzieć, że nie jesteśmy zbyt popularni, to jak nic nie powiedzieć. O naszej pozycji dobitnie świadczy miejsce, w którym przesiadujemy większość czasu — podłoga w zacisznym korytarzyku na drugim piętrze. Mówiąc wprost, jesteśmy bandą noobów, ale nikt nie śmie nas tak nazywać.
Bo jest z nami Olga. Blondwłosa zdolniacha, której talent muzyczny daje boosta do szacunku. Roztacza wokół siebie dziwną aurę wyjątkowości. Na lekcjach bywa rzadko, bo albo szkoła muzyczna, albo jakieś wyjazdy. Kiedy już się zjawia, nie ćwiczy na WF-ie, bo jej pomykające po pianinie dłonie są podobno zbyt cenne, żeby narażać je na wybicie palca piłką do koszykówki.
Nie tylko jest dziewczyną, ale potrafi nią być. Każdy jej ruch wydaje się taki doskonały. Sposób, w jaki chodzi, w jaki trzyma torebkę… nawet zasłaniając ziewające usta, ma w sobie mnóstwo klasy. Uważam, że jest piękna, choć obiektywnie rzecz biorąc, długie nogi, które znajdą uznanie dopiero u starszych panów i zawsze smutny wyraz twarzy, plasują ją niewiele powyżej szkolnej normy.
Początkowo nie rozumiałem, dlaczego chciała się z nami zadawać. Z perspektywy czasu myślę, że wolała założyć własną gildię, niż być numerem dwa w cudzej, bowiem z Alicją, która — wszyscy w szkole jesteśmy o tym święcie przekonani — jest posiadaczką najlepszych cycków na świecie, szanse miała niewielkie.
Cieszę się, że Olga nie podjęła z nią walki. Nie tylko dlatego, że na tych ciężkich dojcach niechybnie połamałaby sobie te delikatne paluszki, ale też dlatego, że dzięki jej towarzystwu czas w szkole jest jakby mniej nieznośny.
Oczywiście niewystarczająco mniej, by odpuścić sobie dzień wagarowicza.
Z pomysłem zrezygnowania ze szkoły i wycieczki do Powiązek wychodzi Basia. Mamy jechać całą paczką, ale Szczur, którego starzy wyjeżdżają wczesnym rankiem do pracy, rzutem na taśmę postanawia zostać w domu.
Jestem wkurzony, bo doskonale wiem, że cały dzień będzie expił. Próbuję głupka przekonać, że będę od niego silniejszy, nawet gdy dogoni mnie z levelem, bo mam lepszy build i złotą halabardę, ale nie wytłumaczysz. Tak naprawdę nie chodzi wyłącznie o grę. Zależy mi na jego obecności, bo zawsze dobrze mieć przy sobie większego frajera od siebie. Zwłaszcza takiego, który niczym tank z prawdziwego zdarzenia bierze na siebie wszelkie pięści i drwiny. Potrzebuję go z jeszcze jednego powodu — przy samych dziewczynach robię się chorobliwie nieśmiały.
— Zostaję w domu — odpisuje mi w przeddzień wyjazdu z nietypową dla siebie asertywnością.
Niech to szlag.
Nazajutrz udaje nam się zająć w pociągu cały przedział. Końska jest szatynką, więc można powiedzieć, że mam do wyboru, do koloru. Ktoś z zewnątrz mógłby pomyśleć, że jestem luckerem, ale prawdę mówiąc, wolałbym pograć na kompie. Bez Szczura siedzę przy dziewczynach jak na szpilkach.
Gdy tylko ruszamy, Olga częstuje nas Raffaello. Aż się zapowietrzam, gdy odgryza połowę kokosowego smakołyku i nie spuszczając ze mnie oczu, wylizuje wnętrze pozostałej w dłoni półkuli. Czuję, jak podnosi się mój towarzysz broni i zakrywam krocze długą kurtką. W tym czasie Ruda, jak ostatnia fleja, kruszy sobie wiórki na czarny podkoszulek i Hania śmieje się z tego, jakże by inaczej, jak koń.
Kiedy wysiadamy na miejscu, jest już tylko gorzej. Godzinami szlajam się cały zasmarkany po zimnych ulicach miasta, które ledwo znam. Olga jest w swoim żywiole, bo przyjeżdża tu kilka razy w tygodniu na lekcje muzyki i doskonale zna okolice. Pokazuje nam budynek, w którym się uczy, a potem idziemy do galerii nieco się ogrzać. Dziewczyny ciągną mnie od ciucholandu do ciucholandu, bez przerwy prosząc o opinie na temat jakichś ubrań. Nie znam się na modzie, jak dla mnie wszystko jest OK.
Po opuszczeniu galerii szybko zaczynam tęsknić za pytaniami o ciuchy, bo do niskiej temperatury dołącza silny wiatr. Mimo to, robimy powolny obchód miasta. W lepszych momentach dziewczyny rozmawiają ze sobą na tematy, o których nie mam pojęcia. W gorszych z kolei mają ze mnie niezłe używanie, przed którym nie potrafię się bronić.
— Powiedz, Rafał, która z nas ma najlepsze cycki? — zagaduje znienacka Olga, gdy zatrzymujemy się przy ławce na skraju parku.
Wszystkie, całe uchachane, skupiają oczy na mnie. W jednej chwili zapominam o chłodzie i robi mi się niewiarygodnie ciepło. Co mam powiedzieć, co mam zrobić? Przecież każda odpowiedź jest zła, bo przynajmniej jednej z koleżanek będzie smutno. Życie to gra, życie to gra… gdybym tylko mógł, natychmiast bym się wylogował, ale to niemożliwe. Próbuję wymigać się od odpowiedzi, ale tak długo mnie dociskają, że wreszcie kapituluję.
— Olga — dukam, licząc, że dadzą mi wreszcie spokój.
Płonne nadzieje.
Zainspirowane jakimś programem z telewizji, wymuszają na mnie podanie także drugiego i trzeciego miejsca w kategorii cycuszków.
— W porządku — akceptuje moją odpowiedź Olga. — A buzię która ma najładniejszą?
W młodzieńczej naiwności stawiam na szczerość i wskazuję Rudą. „Zabawa” trwa, a męczące mnie dziewczyny po kolejnych pytaniach zaczynają reklamować swoje wdzięki w tylko sobie znanych pozach. Pozwalają mi bezkarnie oglądać ich krągłości. Powinno być fajnie, ale peszy mnie, bo one wiedzą, że patrzę i jeszcze chcą bym rozdawał im staty.
Końska dostaje u mnie punkty za swój wspaniały zad, a Ruda wygrywa kategorię „fryzura” za smagnięcie mnie w twarz ognistymi włosami. Mówiąc, że Olga ma najładniejsze nogi, chyba ratuję swoje życie. Dopiero teraz dostrzegam, że jest na mnie wściekła.
Przez blisko pół godziny przebywania daleko poza strefą komfortu przeżywam chyba wszystkie możliwe debuffy: zimne poty, duszności i nieustanny stres. Nic dziwnego, że do dworca wracam na miękkich nogach.
Jakby tego było mało, nie zabrałem z domu legitymacji szkolnej i teraz z trudem wysupłuję golda na bilet powrotny. Już mam chować świstek do portfela, aż tu nagle Olga wyrywa mi go z ręki i ucieka do dziewczyn.
Natychmiast za nią pędzę, ale gdy próbuję odebrać jej moją własność, ta okazuje się w posiadaniu Hani, a następnie Rudej, które dołączyły do swojej liderki. Po kilku chwilach nie mam pojęcia, która dziewczyna trzyma mój bilet.
— Oddajcie — proszę żałośnie.
Ganiam za nimi jeszcze przez chwilę, ale szybko kończy mi się mana. Zrezygnowany siadam na ławce. Podtrzymując głowę dłońmi, udaję obojętność. Próbuję podsłuchać, o czym tam dziewczyny dyskutują, ale trudno coś zrozumieć z takiej odległości.
Po pewnym czasie podchodzi do mnie Olga.
— Chcesz ten bilet, czy nie? — wyciąga do mnie rękę z wejściówką do pociągu.
Podnoszę głowę, by spojrzeć jej w oczy. Patrzy na mnie łagodnie. Chyba wie, że kara za niewłaściwą ocenę jej wyglądu była zbyt surowa. Ciekawe, czy mnie przeprosi. Wstaję i sięgam po bilet, a wtedy Olga cofa rękę i chowa go sobie do stanika.
Próbuję jej na to nie pozwolić, ale bez skutku. Z trudem powstrzymuję dłoń przed dotknięciem jej tam, gdzie nie wypada. Z ręką się udało, ale oderwanie wzroku od widocznego przez rozpiętą kurtkę dekoltu jest ponad moje siły.
— Gdzie się gapisz? No gdzie?! — Stunuje mnie jej donośny głos.
Wreszcie odrywam oczy od piersi i kulę się w sobie pod ciężarem krytyki. Za plecami Olgi staje nasz pociąg.
Mam ochotę na ragequit, ale to w niczym nie pomoże. Dlaczego ona mi to robi?!
— Olga, musimy wsiadać — informuje Ruda.
— Tak, idziemy — odpowiada Olga.
Dziewczyny odwracają się plecami do mnie i Olgi, po czym blondynka porozumiewawczo kiwa mi głową, jakbyśmy nagle zostali najlepszymi przyjaciółmi. Cichaczem podkrada się do koleżanek i dyskretnie wkłada bilet do kieszeni na prawym pośladku Hani.
Co ona sobie myśli?! Nie mogę tego zrobić. Po prostu nie mogę.
Muszę. Życie to gra, uda mi się. Inaczej zostanę w Powiązkach bez kasy na kolejny bilet. Wytłumaczę Końskiej, że to wszystko przez Olgę. Będzie musiała zrozumieć.
Podbiegam do nich i wkładam rękę do spodni Końskiej. Zaskoczona, zaczyna piszczeć i puszcza się galopem do środka wagonu. Ciągnie mnie za sobą, bo moja ręka tkwi w kieszeni, jakby przyklejona do jej pośladka. Próbuję wymacać bilet, ale musiał się zawinąć w materiale spodni. Cholera!
Końska biega w kółko, próbując się mnie pozbyć. Z trudem utrzymuję równowagę.
— Hania, nie ruszaj się — proszę ją.
— Przestań! — wydziera się w odpowiedzi.
Ale wstyd.
Nie chcę, ale muszę. Pomagam sobie drugą ręką i z użyciem siły przyciskam ją do przezroczystej szybki. Po jej drugiej stronie, starsza pani oczami oderwanymi od lektury, wgapia się w rozpłaszczoną na szybie Hanię.
— Co robisz?! — krzyczy Końska.
Sam już nie wiem. Wyściskałem jej dupę na wszystkie sposoby, a po bilecie ani śladu. Zamieszanie zaczyna przyciągać uwagę innych osób.
— Masz z nią jakiś problem, typie? — Podnosi się wielkolud w dresie.
— Co się tutaj dzieje? — Z drugiej strony zbliża się pani konduktor.
No pięknie. Najpierw wlepią mi dwieście złotych mandatu, a potem jeszcze dostanę headshota.
— Mogę to wyjaśnić. — W ostatniej chwili interweniuje Olga.
Serce bije mi jak szalone. Olga ma w sobie coś takiego, że wszyscy jej słuchają. Zamienia kilka zdań z dresem, po czym ten wraca na miejsce. Z dociśniętą do ścianki Hanią patrzę, jak ta blondwłosa cheaterka pokazuje konduktorce mój bilet. Jak ona to zrobiła?
Chwilę nieuwagi wykorzystuje Końska, która wydostaje się z kleszczy. Palę się ze wstydu pod jej smutnym spojrzeniem. Czuję dziwne swędzenie na plecach, jakbym ostatni raz mył się wtedy, co Ruda.
— Nie dziękuj — mówi Olga, jakbym to ja był wszystkiemu winien. — Idziemy.
Całą trójką dołączamy do Basi, która zajęła nam miejsca. Końska siedzi obrażona z rękami założonymi na piersi i nieustępliwie patrzy przez okno. Ja ze spuszczoną głową dalej rozpamiętuję to, co się stało, a Olga z Rudą wspierają nas w trudnych chwilach.
— Już wcześniej mówił, że lubi jej tyłek — rozpoczyna blondynka.
— Rafał jest mężczyzną, który jak czegoś chce, to sobie bierze — wtóruje jej Basia, która z zachowania coraz bardziej przypomina mi Olgę.
— Ale ją docisnął!
— Aż strach pomyśleć, co by się stało, gdyby byli sami…
Wkurza mnie Ruda. Zaczęła się myć i od razu myśli, że jest nie wiadomo kim!
Razem z Hanią zerkamy na siebie nieśmiało i jednoczymy w wielkim rumieńcu. Muszę przyznać, że roztaczana przez dziewczyny wizja nie jest wcale taka zła, ale Końska ma dość.
— Możecie przestać? — prosi. W jej głosie pobrzmiewa jakaś rozpaczliwa nuta, która skłania koleżanki do zaprzestania żartów.
Zaczynają rozmawiać. Po kwadransie Hania zdaje się nie pamiętać sceny. Ja nie zamierzam tak łatwo się poddać i prowadzę strajk milczenia do końca podróży.
Po dojechaniu do Grzeszyna Głównego ogarnia mnie ulga. Wszystko co najgorsze mam już za sobą. Jeśli życie jest grą, to ten wyjazd okazał się survivalem. Nawiedza mnie przygnębiająca myśl, że już lepiej było iść do szkoły. Na całe szczęście zaraz wrócę do domu, napiję się czegoś słodkiego i pogram sobie ze Szczurem.
— Idziemy do mnie, mam dzisiaj wolną chatę — decyduje Olga.
Nie ma mowy!
— Ja idę do domu — protestuję.
Olga nie chce na to pozwolić, ale jestem zaskakująco stanowczy.
— W takim razie musisz nas odprowadzić. Sam rozumiesz. Na wypadek, gdyby ktoś chciał nam wsadzić rękę do spodni.
— Jest jasno — ignoruję jej przytyk.
— Zaraz będzie ciemno.
— Nie będzie — kontruję.
— Rafał, boję się wracać do domu bez faceta. Nie obchodzi cię to?
Nie wiem co powiedzieć. Mam dość. Do Olgi jest blisko kilometr w przeciwną stronę od mojego domu, ale i tak prędzej je odprowadzę niż uda mi się skończyć tę rozmowę. Zresztą trochę ją rozumiem. Ja też nigdzie się nie ruszam bez tanka. Idziemy więc. Przez całą drogę z krzaków nie wyskakuje żaden macacz, a gdy docieramy pod jej dom, wciąż jest widno.
— Na mnie już czas — mówię.
— Idziesz z nami — Olga dalej swoje.
Udaję, że nie słyszałem i rzucam coś na pożegnanie.
— Rafał — mówi tonem, który oznacza „ostatnie ostrzeżenie”. — Zapraszam — dodaje już uprzejmie.
Dociera do mnie, że nikt mnie przed nią nie ochroni. Spuszczam głowę i wchodzę do jej mieszkania.
Dom Olgi zachwyca. Za każdym razem, gdy przynoszę jej zeszyty, by mogła odrobić zaległości, boję się cokolwiek dotknąć. Zdejmujemy kurtki i obuwie, po czym gospodyni prowadzi nas do swojego pokoju. Pozwala nam usiąść na dwuosobowym łóżku i zostawia na moment samych. Z Końską mamy niewyjaśnione sprawy, a Basia bez Olgi nie jest już taka mocna w gębie, więc solidarnie milczymy.
Atmosfera zmienia się, gdy Olga wraca z półsłodkim potionem odwagi i nalewa nam do gustownych szkieł. Robi się wesoło. Ku własnemu zdziwieniu, dołączam do babskich rozmów; nawet śmieszą mnie drętwe dowcipy Hani. Dziewczyny w milczeniu wysłuchują opowieści o dżungli, w której farmimy ze Szczurem. Czuję się tak dobrze, że nie przeszkadza mi nawet, kiedy Olga mówi coś do dziewczyn na priv.
— Rafał, dobrze się dzisiaj bawiłeś? — zagaduje Ruda.
— No jasne — przyznaję. W sumie nie było tak źle.
— Niejeden chciałby znaleźć się na twoim miejscu i tak nas pooceniać. Nie mówiąc nawet o tym, co zrobiłeś Hani. Zasługujemy na rewanż — stwierdza Olga.
Jaki rewanż, co ona wygaduje? Przecież same chciały! Widząc, jak dziewczyny z poważnymi minami przytakują Oldze, wycofuję się w głąb łóżka. Plecami docieram do wezgłowia.
— Ale… — próbuję coś powiedzieć.
— Żadne „ale”! — Olga stawia sprawę jasno.
— Brać to by każdy chciał, ale dać coś od siebie to już ciężko. — Nawet Końska zaczyna mnie dojeżdżać. Nawet ona!
Życie to gra, życie to gra… co ja mam zrobić?!
— Zdejmuj koszulkę — rozkazuje Olga.
— Olga, ja nie…
— Pomogę ci.
Dziewczyna dopada do mnie i podciąga mi koszulę do góry. W samoobronie zginam ręce w łokciach.
— Podnieś ręce, no już — ponagla mnie.
Długo się wzbraniam, ale finalnie się poddaję, bo dalszy opór może tylko pogorszyć i tak już nieciekawą sytuację. Unoszę ręce, a gdy zostaję bez koszulki, opieram się o wezgłowie i wstydliwie zakładam ręce na piersi, chcąc choć trochę się zasłonić. Czerwienię się od prześwietlających mnie damskich oczu.
— Jak jakiś heros — chwali Ruda.
Ta, chyba suchoklates. Zerkam na Olgę, a potem na Końską.
— Jesteś z nas wszystkich zdecydowanie najlepszym facetem — komentuje Hania.
W pierwszej chwili biorę to za drwinę, ale żadna się nie nabija. Może naprawdę im się podobam? Z uwagą przysłuchuję się komentarzom o szerokich barkach i dużych dłoniach. Czuję się coraz mniej skrępowany i odsuwam ręce, by mogły przyjrzeć mi się dokładniej. Tracę czujność. Gwałtownie wyskakuję z łóżka, gdy Końska z Rudą na spółkę próbują ściągnąć mi spodnie. Już mam zapytać, co one wyprawiają, ale gasi mnie spojrzenie Olgi, które jasno daje do zrozumienia, że jeszcze się nie zrewanżowałem. Nie zamierzam pozwolić im ściągnąć sobie spodni. Wolę zrobić to sam, modląc się w duchu, by mój assassin pozostał w ukryciu.
Fartownie udaje mi się schować podniecenie, a potem ze zdumieniem odkrywam, że dziewczyny wstrzymują oddech. Zachowują się dokładnie tak, jak ja podczas zabawy w parku! Przestaje mi przeszkadzać, że mam tak owłosione nogi. Próbuję z pełnym luzem zająć swoje miejsce na łóżku, ale sztywne ruchy chyba mnie zdradzają.
Ledwo przyjmuję wygodną pozycję, a Olga unosi się nieco i podciąga do góry swój kolorowy bezrękawnik. Mimowolnie zerkam na jej brzuch. Dokonuję niezwykłego odkrycia. Jesteśmy do siebie bardzo podobni. Tak jak ja potrafię dobrym buildem wykrzesać z postaci cały potencjał, tak ona swoim sposobem bycia wyciska z siebie maksimum seksapilu. Uśmiecha się do mnie powabnie. Głośno przełykam ślinę i obserwuję, jak Olga zrzuca z siebie zbędny item.
Co?!
Pod spodem nie ma stanika. Nic nie ma. Zostaję dosłownie wbity w wezgłowie łóżka. Doznaję laga mózgu i z rozdziawionymi ustami nie mogę oderwać wzroku od radośnie podskakujących półkul. Kiedy Olga zbliża się do mnie na kolanach, Końska z Rudą rozpływają się we mgle wojny. Jestem tylko ja i Olga. Chyba coś do mnie mówi, ale nie słyszę. Jestem więc właściwie ja i jej cycki.
Blondynka bierze moją rękę, żeby ostrożnie przyłożyć do swojej piersi. Jest miękka i leży w dłoni jak najlepszy kontroler. Mija dłuższa chwila, zanim pozwalam sobie na własną inicjatywę i lekko ją ściskam. Boję się, że zrobię coś źle i będzie game over, ale chyba jej się podoba. Mnie podoba się bardzo. Nic bym w jej cyckach nie zmieniał, ani jednej tekstury. Są doskonałe w każdym pikselu.
Niestety, nic nie trwa wiecznie. Zimna dłoń Olgi na moim udzie sprawia, że ponownie łączę się z serwerem. Cycek wymyka mi się z ręki i nie wiedzieć kiedy, blondwłosa piękność trzyma oburącz moje gatki.
Uciekaj albo walcz.
Mój wojownik ani myśli wiać. Zamierza stawić czoła wyzwaniu i kiedy Olga rozbiera mnie do naga, on wyskakuje z majtek w pełni gotowy. Jestem w takim stanie, że trudno już mówić o wstydzie. Nie przejmuję się, nawet kiedy Końska z Rudą wracają na mapę, by obejrzeć z bliska mojego final bossa.
— Ej! — Olga wydarła się nagle swoim wyszkolonym głosem. — Nie słyszeliście, co mówił? Laskom w stanikach wstęp wzbroniony.
— Właśnie… — potwierdzam.
Dziewczyny patrzą na siebie skonsternowane, ale Olga nie zamierza odpuszczać. Wstrzymuję oddech, gdy chwyta mnie za joystick, kusząc koleżanki swoją zdobyczą. Odciąga mi napletek, ale chyba nie ma za wiele expa, bo robi to bez wyczucia. Au! Tymczasem Końska z Rudą wreszcie pozbywają się części EQ i zdobywam kolejne znajdźki. Pierwsza z nich jest niczego sobie, a cycki Basi mają śmiesznego zeza. Pozostaję wierny Oldze.
Coraz trudniej wytrzymać mi jej „pieszczoty”. Grymaszę, zapieram się rękami i wydaję z siebie żałosne odgłosy. Próbuję być twardy, ale gdy game over ponownie zagląda mi w oczy, interweniuję:
— Proszę, bądź delikatna.
To chyba nie jest męski tekst, ale przecież to żadne zaskoczenie, że w łóżku jestem noobem. Nie wiem czemu, Olga wygląda na dotkniętą.
— Zobaczymy, co ty potrafisz.
Blondynka pozbawia mnie swojego dotyku i zostawia samego. Wykorzystuję moment, by popatrzeć sobie na Basię. Cieszę się, że ma takie śmieszne cycki, a za te wszystkie docinki chętnie bym ją uszczypnął.
Niespodziewanie Olga łapie mnie za nogi i z całych sił pociąga do siebie. Moja głowa opada na materac łózka. Chcę się podnieść, ale blondynka siada mi na brzuchu, przesuwa się dalej na klatkę i zatrzymuje przed szyją.
To właśnie wtedy zauważam, że nie ma na sobie majtek.
— Na co czekasz? Zrób mi raffaello.
Raffaello, tak. Wiem, o co chodzi. Olga jest niecierpliwa, bo chyba myśli, że to moje ulti. Chwyta mnie za ręce, by położyć je na swoich biodrach. Zaproszony, przysuwam ją do siebie, mając przed oczami już tylko jej cipkę wraz z cienkim paskiem jasnych włosów.
Ten quest jest ponad moje skille, dlatego mobilizuję swój umysł do wzmożonego wysiłku. Wpierw dotykam ją językiem, na co wzdryga się momentalnie i wydaje z siebie wstydliwy pisk. Jej reakcja jest cudowna, ale szybko orientuję się, że wynikała bardziej z zaskoczenia, bo oswojona z moimi ruchami wzdłuż jej szpary nie odpowiada już z tym samym entuzjazmem. Podskórnie czuję, że da się zrobić to lepiej i zaczynam eksperymentować. Kiedy rozpycham jej wrota dungeonu, widzę po unoszących się piersiach, że jej oddech przyspiesza. Raz nawet zasłania dłonią usta, by powstrzymać głośniejszy odzew. Później odkrywam to miejsce u góry, które wydaje się wyjątkowo wrażliwe.
— Umhh! — próbuję coś powiedzieć, bo Ruda z Końską gankują mnie na bocie!
Olga chyba nie rozumie, że nasza gra zamienia się w multiplayer, a ja cofam wszystko, co mówiłem o jej braku wyczucia. Kurde, one mi go chyba uszkodzą!
Wiedząc, że nie mogę liczyć na support blondynki, godzę się z sytuacją i ponawiam badania. Moje podejrzenia się potwierdzają, to miejsce jest wyjątkowo value! Z determinacją exploituję tego buga i walę jej crita za critem. Olga nie może już powstrzymać głębokich wdechów i wydechów. Ha! Chyba nie spodziewała się, że ma do czynienia z mistrzem minigierek. Jestem pewien, że jeszcze trochę i dam jej satysfakcję, ale coraz trudniej skupić mi się na jej szparce, gdy tamte dwie bez przerwy zadają mi damage.
Zaczyna przegrzewać mi się procesor i przestaję pracować nad Olgą. Ta nie zamierza się z tym pogodzić. Łapie mnie za głowę i dociska do swojej cipki, ale ja po prostu nie mogę. Mówię coś niewyraźnie, bo dziewczyny robią mi takiego combosa, że nie wytrzymam ani chwili dłużej. Mój penis wystrzeliwuje przy głośnych piskach dziewczyn. Olga zerka za plecy i widzi, co się stało. Nie jest zadowolona.
— Jeszcze raz dotkniecie mojego penisa, to wam go w dupy wsadzę! — Olga wstaje ze mnie i wścieka się na koleżanki.
Nie mam nic przeciwko temu, by nazywała go swoim.
Końska ucieka do rogu łóżka. Basia przez chwilę chce się Oldze postawić, ale szybko rezygnuje i dołącza do Hani.
Moja kochanka była na skraju orgazmu i teraz to wszystko przepadło. Mam nadzieję, że istnieje jakiś checkpoint. Siada obok miejsca, które splamiłem nasieniem i ze smutkiem zerka między moje nogi. Czuję się winny, że moja strzelba jest na cooldownie. Kolejne dziesięć minut, może więcej, jest niezręcznych. Dziewczyny boją się odezwać, a Olga próbuje wskrzesić mojego wojownika. Gdy jej się to udaje, zakłada mu armor i siada na nim okrakiem.
Jedna z najlepszych lasek, jakie znam, nabija się na mnie do oporu, wykonując biodrami koliste ruchy. Z zaskoczeniem odkrywam, że to dla niej nie pierwszyzna. Patrzę na rozanieloną twarz i schodzę w dół, przez falujące cycuszki do roztańczonej cipki. Przez intensywność doznania, wbrew wszelkiej logice, ogarnia mnie niepokój. Co, jeśli nie wytrzymam?
Przypominam sobie, że życie to gra. Z trudem odrywam oczy od jej wspaniałego ciała i zaczynam recytować w myślach kody na staminę.
Chyba coś mi się popieprzyło, bo wchodzę w godmode.
Widząc, że Olga opada z sił, przejmuję dowodzenie. Łapię ją za biodra i narzucam własne tempo.
— Och, ach! — Jej krzyki roznoszą się po całej lokacji.
Opiera się dłońmi o moją klatę, by utrzymać równowagę. Dociera do mnie, że zbliżamy się do lategame’u. Jej wykrzywiona w rozkosznym grymasie buzia mobilizuje mnie do wzmożonego grindu. Tempo jest dla niej zabójcze. Załamują się pod nią ręce i opada na mnie swoją piersią. Wtłacza mi do ucha swój cudowny soundtrack. Ma drżący głos. Zaczyna się szarpać, więc obejmuję ją za plecami i dociskam do siebie, chłonąc wibracje jej ciała.
Wreszcie wydobywa z siebie triumfalny krzyk. Dźgam ją jeszcze kilka razy i sam zastygam w rozkoszy.
Save z tego dnia zostawię sobie do końca życia.
Milczę przez kilka minut, w pełni skupiony na ciężkim oddechu wtulonej we mnie Olgi. Odsłaniam z jej twarzy blond włoski. Ma zamknięte oczy, chyba jest offline.
Unoszę wzrok, a tam Końska z Rudą. Mają wielkie oczy.
GG EZ.
Drogi Czytelniku! Przeczytałeś do końca? Pozostaw po sobie komentarz. To najlepsza nagroda dla twórcy.
Słowniczek:
armor — pancerz
assassin — skrytobójca
boost — wzmocnienie, bonus
bot — tu: dolna aleja, dół
bug — błąd w grze
build — sposób budowania postaci
cheater — oszust
checkpoint — autozapis. Jeśli gracz zginie, powróci do miejsca ostatniego checkpointu, skąd będzie mógł kontynuować grę
combo — sekwencja ruchów dająca graczowi przewagę nad przeciwnikiem
cooldown — czas, jaki gracz musi odczekać przed ponownym wykonaniem określonej akcji
crit — trafienie krytyczne. Wiąże się ze zwiększonymi obrażeniami
damage — obrażenia
debuff — negatywny efekt, czasowo osłabiający atrybuty postaci
dungeon — w grach: lochy, których eksploracja przynosi graczowi duże korzyści
EQ — ekwipunek. Należy do niego także ubranie
exp — doświadczenie
expienie — zbieranie doświadczenia, rozwijanie postaci
exploit — wykorzystywanie
farmienie — konsekwentne atakowanie określonego przeciwnika, celem zbierania przedmiotów lub doświadczenia
final boss — ostatni, najtrudniejszy przeciwnik, stanowiący największe wyzwanie w grze
GG EZ — zbitka skrótowców rozumiana jako podziękowanie za grę. GG w dosłownym tłumaczeniu oznacza „dobra gra”, zaś dodając EZ (łatwo) okazujemy naszą wyższość nad pokonanym oponentem
game over — koniec gry
gankowanie — sytuacja, w której dwóch lub więcej graczy atakuje innego gracza, mając nad nim przewagę liczebną
gildia — drużyna
godmode — tryb boga. Daje nieśmiertelność
gold — złoto, pieniądze
grind — powtarzalna czynność, która przynosi graczowi określone korzyści
headshot — strzał w głowę. Zazwyczaj od razu zabija
item — przedmiot
joystick — dosłownie: patyk radości. Kontroler do gry o fallicznym kształcie
kody — hasła, których wpisanie wywiera w określony sposób wpływ na rozgrywkę, zazwyczaj ją ułatwiając.
lag — opóźnienie wynikające z wolnego łącza internetowego. Mocno zakłóca grę
lategame — końcowa faza gry
level — poziom postaci
lucker — farciarz
mana — energia wykorzystywana do rzucania zaklęć lub wykonywania specjalnych ataków
mgła wojny — niewidoczny dla gracza obszar świata
multiplayer — gra wieloosobowa
noob — słaby gracz (prześmiewczo)
offline — być niedostępny, poza siecią
party — grupa
potion — mikstura, której wypicie przynosi postaci określone korzyści
quest — zadanie
ragequit — wyjście z gry spowodowane złością
save — zapis
skill — umiejętność
soundtrack — ścieżka dźwiękowa, która pojawia się w grze
stamina — kondycja
staty — parametry postaci, np.: życie, siła, szybkość
support – wsparcie
survival — rodzaj gry, w której celem jest przetrwanie
tank — postać cechująca się dużą wytrzymałością, gotowa przyjmować na siebie obrażenia i chronić innych
ulti — umiejętność specjalna, zazwyczaj znacznie potężniejsza od pozostałych
value — opłacalne
znajdźka — sprytnie ukryte przedmioty. Ich znalezienie daje dużą satysfakcję