Zielono-niebieska
20 sierpnia 2013
Szacowany czas lektury: 11 min
Delikatnym szarpnięciem otworzyłam okno, wpuszczając tym samym orzeźwiające powietrze. Jak co wieczór oparłam łokcie na zimnym parapecie i jak co wieczór wpatrywałam się w rozświetlone okna sąsiedniego bloku. Na czwartym piętrze starszy mężczyzna oglądał przegląd wiadomości, okno dalej jakaś młoda kobieta krzątała się po kuchni, a na parterze trwała w najlepsze studencka domówka. Jako, że sama mieszkam już od dwóch lat w akademiku uśmiechnęłam się na myśl o własnych imprezach, tych za mną i tych, które jeszcze mnie czekały.
Zwyczajny koniec dnia z otwartym oknem, tak myślałam. Jakże się myliłam.
Zapewne nie raz mieliście tak, że tłoczyły się w was uczucia, ale zdrowy rozsądek nie pozwalał zrobić wam tego, czego pragniecie najbardziej? Rozsądek jednak to stary głupiec, który przeważnie ponosi klęskę, w zderzeniu z ludzką, nieprzewidywalną naturą.
Paliła się jedynie nocna lampka, na ścianach połyskiwały rysunki węglem, szkice granitem, albo płótna pokryte olejnymi farbami, które zaschły w swej koncepcji tworząc nierówną fakturę.
Lena wtargnęła do pokoju jak burza, czyli jak zawsze. Standardowa procedura, dwa mocne walnięcia, a ja podskakuje ze strachu. Przyzwyczaiłam się do tego, że nie musiałam odpowiadać "proszę", bo zawsze wiedziałam kogo zobaczę. Delikatnie miękka w nogach z przyklejonym uśmiechem na twarzy i błyszczącymi dużymi zielono-niebieskimi oczami.
Lena i Liv, totalnie różne.
Wulkan, z którego tryskają wszelkie emocje w nadmiernych ilościach, kontra góra lodowa skrywająca jakiekolwiek uczucia...
- Cześć kochanie! – powiedziała Lena szeroko uśmiechając się do mnie.
- Cześć brzydalu - odpowiedziałam z lekkim przekąsem.
- Noo nie! To ja przynoszę ci prezent (ceremonialnie wyciągnęła zza pleców torbę pełną piw), a ty ranisz moje uczucia i niszczysz moją, jakże wysoką samoocenę! Po czym obie parsknęłyśmy śmiechem.
- Niech zgadnę, domówka? - zapytałam.
- Oj tam, oj tam - uśmiechnęła się wyciągając przy tym język.
Nie minęło dużo czasu jak dałam namówić się na jednego, dwa ewentualnie pięć browarów. Siedziałyśmy tak dłuższy czas, sącząc piwo i gadając jak zwykle o wszystkim i o niczym. Lena siedziała na dywanie, oparta o szafę trzymając w ręku puszkę, robiąc przy tym palcem okrężne ruchy na jej górnej krawędzi.
Światło lampki zwiększyło jeszcze bardziej kontrast między jej ciemnymi, właściwie czarnymi, pofalowanymi włosami, a niezwykle jasną cerą. Była bardzo ładna, największą uwagę przyciągały jej oczy. Duże o niesłychanie intensywnym kolorze i z grubymi czarnymi obwódkami, które dopełniały niezwykłości tego widoku.
Ja natomiast byłam drobną, filigranową blondynką o szarych oczach. Siedziałam na łóżku w białym, satynowym szlafroku z lekko wilgotnymi poskręcanymi włosami, istny artystyczny nieład.
- Tęskniłam za tobą - powiedziała prawie niesłyszalnym szeptem.
A mnie aż skręciło, bo ja czułam dokładnie to samo. Zaskoczyła mnie. Była dla mnie kimś więcej, nigdy jednak nie przyznawałam się do tego ani przed samą sobą, ani tym bardziej przed nią. Mimo tego, że miałam świadomość upodobań Leny, co do płci przeciwnej jak i tej pięknej, to nigdy nie chciałam przekraczać granicy bojąc się, że taki ruch mógłby wszystko zaprzepaścić. Zniszczyć naszą przyjaźń. Nie, ryzyko było zbyt duże. Tym bardziej, że sama nie miałam pojęcia, co tak naprawdę siedzi mojej w głowie.
- Ja też, bardzo... – mówiąc to opuściłam głowę, wzrok utkwiwszy we własnych kolanach.
Poczułam muśnięcie palców na łydce. Popatrzyłam na nią z góry. Przeszył mnie prąd. Zawsze tak było, byłam niezwykle czuła na dotyk, a ona o tym wiedziała.
- Nie lubisz tego? Wpatrywała się we mnie. Delikatnymi ruchami posuwała się coraz wyżej, milimetr po milimetrze. W głosie było słychać te jej... niesłychaną pewność siebie.
- Nie. Ucięłam drżącym głosem.
- Och... dlaczego? Droczyła się.
- Dobrze wiesz, że.. że tak mam i już... Jąkałam się jak kretynka.
Bez skrępowania brnęła dalej w swojej podróży. Łydka, kolano... Nagle poczułam dotyk na wewnętrznej stronie uda i z sykiem wciągnęłam gwałtownie powietrze. To było coś nowego. Intensywne uczucie, które wypełniało całe moje ciało. Na twarzy Leny było widać tryumfalny uśmiech i coś jeszcze... pożądanie? Ewidentnie chciała zburzyć moje wewnętrzne mury.
- Ach te twoje cudowne reakcje... - powiedziała uwodzicielskim głosem.
Chwilę później wstała i usiadła mi na kolanach, twarzą do mnie. Teraz ona patrzyła z góry, a ja praktycznie widziałam tylko oczy, te oczy...
Tym razem nie opuszczałam wzroku. Jak zahipnotyzowana wpatrywałam się prosto w jej twarz, nie wiedząc w gruncie rzeczy, co się dzieje. Uśmiechnęła się lekko, po czym ostrożnie dotknęła mojego policzka... poczułam dotyk ciepłych opuszków, ale bardziej intensywne było mrowienie na szyi, zbiegające po udzie, sięgające do koniuszków palców u stóp.
- Mam przestać?
Nie odpowiedziałam. Oczywiście, że nie chciałam, ale skoro zwykłe muśnięcie wywoływało u mnie takie reakcje to co będzie dalej? Byłam jak sparaliżowana.
Schyliła się muskając moją twarz swoimi hebanowymi włosami, jej wargi niemal dotykały mojego ucha. Lena szepnęła:
- To będzie nasza tajemnica... Mrowienie stało się jeszcze bardziej intensywne, czułam je na uchu i karku, a dreszcze przebiegały po kręgosłupie. Słyszałam w uszach jak krew huczy mi w żyłach.
Wyprostowała się i patrząc na mnie z wyższością.
- Zdejmij... - powiedziała stanowczym, ale subtelnym głosem, chwytając lekko swoją koszulkę.
Byłam przerażona, ale jeszcze bardziej podniecona. Bez namysłu i wahania wykonałam rozkaz. Kilka sekund i siedziała na mnie w szortach i samym staniku. Nie mogłam się oprzeć, drżącą ręką dotknęłam jej śnieżnobiałego ramienia i powoli, bardzo powoli zjechałam w dół, wzdłuż przedramienia, aż do samej dłoni. Nasze palce splotły się w uścisku.
- Mmmm... lubię jak mnie dotykasz. Powiedziała z zadowoleniem w głosie. – Teraz to. Wzrokiem wskazała mi czarny stanik.
Wiedziałam o co jej chodzi, chciała w końcu żebym się odważyła, podejmowała decyzje i nie bała żyć. Wiedziała też, że nie potrafię jej odmówić. Jednym ruchem odpięłam zapinkę na plecach, jednocześnie nie spuszczając z niej wzroku. Kiedy stanik opadł, moim oczom ukazały się pełne piersi. To był niesamowity widok, światło odbijało się od ich zaokrąglonej formy, a na sutkach pokazały się intensywne refleksy. Wielokrotnie rysowałam akty, więc nagość nie była mi obca. Jednak było to zupełnie coś innego.
Widziała w moich oczach strach i wahanie. Więc po chwili powiedziała:
- Ty się już troszkę pobawiłaś skarbie, teraz moja kolej. Zdjęła szorty stojąc jedynie w czarnych stringach.
Serce podeszło mi do gardła. Zanim zdążyłam zareagować poleciła:
- Wstań...
Tak też zrobiłam. Stanowczym ruchem zrzuciła z mych ramion satynowy materiał, który miękko opadł na podłogę. Byłam naga i bezbronna. Palcem wskazującym i kciukiem chwyciła mój podbródek, tak abym na nią spojrzała.
- Jesteś piękna...
Nie wierzyłam. Moja samoocena zawsze była poniżej poziomu morza.
Widziała moje niedowierzanie. Och... tak dobrze mnie znała.
- Jesteś piękna! Powiedziała nader mocno świdrując mnie wzrokiem. Potem zaskoczył mnie dotyk jej warg, które stykały się z moimi. Serce waliło mi jak młotem. Czułam te niezwykłą delikatność, a zarazem zachłanność jej ust. To tak jakby chciała mi udowodnić, że widzi we mnie to, czego ja nie dostrzegam. Pewnym ruchem chwyciła mnie za kark, przysuwając tym samym szczelnie do swojej sylwetki. Poczułam tak wszechogarniającą mnie błogość, która prawie zwaliła mnie z nóg. Lena jednak nie pozwoliła na to, całowała mnie coraz mocniej, intensywniej i zachłanniej, brała w posiadanie moje usta, całe moje ciało, moje jestestwo. Niemiłosiernie huczało mi w głowie, zapewne od mieszanki alkoholu i podniecenia. Tak delikatnie dotykała mojej twarzy. Skóra parzyła mnie, czułam żywe płomienie i słodycz jej niezwykle miękkich warg.
Oderwała się ode mnie na kilka sekund, po między krótkimi wdechami wydyszała...
- Płonę... pragnę cię, teraz.
I właśnie wtedy wszystko inne przestało dla mnie istnieć. Nie było już granic. Łapczywie dotykałam delikatnej rozpalonej skóry, muskałam ustami kąciki aksamitnych ust, czując tym samym jej uśmiech zadowolenia. Lena wygrała. Jej język wtargnął gwałtownie w me usta, moja krew wrzała, wiedziałam, że ona również czuła ten żar. Nie byłam dłużna, dorównywałam Lenie w tym rozkosznym tańcu naszych warg i języków. Dotykałam jej białą skórę, piersi i krągłe biodra, pewnie chwytałam za pośladki. Od tak dawna tego chciałam, a teraz miałam świadomość, że ona równie mocno tego pragnęła. Minęła sekunda, godzina może całe lata, kiedy poczułam jak dłoń Leny błądzi na moim ciele.
Wydyszała:
– Kocham twój złocisty odcień skóry, kocham patrzeć jak patrzysz mi w oczy... kocham to jak reagujesz na mnie, na mój dotyk... I wtedy delikatnie pchnęła mnie na łóżko. Chwilę potem Lena położyła się tuż obok, patrzyła z góry, w moje rozszerzone źrenice, a kaskada czarnych włosów okalała moją twarz. Jej dłoń dotknęła najczulszego miejsca. Podniecał ją widok mojej szybko unoszącej się i opadającej klatki piersiowej. Widziałam to. Szepnęła – Oddaj mi się proszę... Już dawno byłam jej. Odsunęła się schodząc w dół, pieszcząc moje piersi, jej usta dotknęły moich twardych sutków, słyszałam, że Lena mruczy z zadowoleniem, schodziła niżej i niżej. Mój oddech był płytki i szybki. Jej wilgotny język dotknął mnie... lekkimi, okrężnymi ruchami szybciej i szybciej! Sprawiała, że umierałam co sekundę i co sekundę rodziłam się na nowo. Co zabawne czułam uśmiech Leny i jej satysfakcję. Widziała jak reaguje, a jej oczy płonęły i wtedy smukłe palce znalazły się we mnie. Nie mogłam przewidzieć tego jak zareaguję, poczułam silny impuls w dole brzucha, krzyknęłam z rozkoszy. Mimowolnie poruszyłam biodrami, falując nimi. Myślałam, że więcej nie zniosę, a jednak. Lena zaczęła miarowymi ruchami palców wysuwać i raz za razem wchodzić we mnie. Jednocześnie wpadła w pewien rytm, poruszając się całym ciałem lekko w tył i przód zgodnie z pchnięciami. Robiła to coraz szybciej i mocniej. Nie odrywając przy tym ode mnie wzroku. Przez chwilę przymknęłam powieki dysząc coraz mocniej, jęcząc, krzycząc. Widziałam podniecenie Leny, rozchylone malinowe usta, czułam słodki oddech. Coraz szybciej, gwałtowniej... Nie wytrzymałam chwyciłam jej kark chciałam być jak najbliżej... mimo tego wydawało mi się, że jest za daleko. Miarowym ruchem ocierałyśmy się naszymi rozpalonymi ciałami. Przywarła znów do moich ust, całując namiętnie, nie przerywając jednak cudownej tortury. W kulminacyjnym momencie wybuchłam a plecy wygięły się w łuk. Rozkosz mnie ogłuszyła, słyszałam jedynie mocne bicie własnego serca i nasze urywane oddechy.
Nie chciałam tak szybko kończyć najcudowniejszej chwili w moim życiu. Teraz ja chciałam dominacji. Lena wiedziała, czego chce, przyjmując to jedynie lekkim zaskoczeniem.
Powiedziałam zachrypniętym głosem:
- Usiądź... proszę. Zdjęła czarne koronkowe stringi i usiadła po turecku. Usiadłam za nią okalając ją udami, kiedy poczuła na plecach moje twarde z podniecenia sutki wymruczała:
- A no i kocham twoje cycki!
Wybuchłam śmiechem. Chwyciłam jej włosy odrzucając je na jedną stronę zbliżając tym samym usta do karku. Zaczęłam składać na skórze delikatne pocałunki, co jakiś czas wysuwając koniuszek języka, poczułam gęsią skórkę, całowałam linię kręgosłupa, ramiona.
- Zawsze chciałam to zrobić z tobą, bo wiesz... od zawsze na mnie działasz. Szeptałam między pocałunkami.
- Wiem - powiedziała wesoło.
W odpowiedzi przygryzłam płatek jej ucha. Zaśmiała się.
Miałam świadomość tego, że się dotyka, pragnęła zaspokojenia, więc pewnie chwyciłam jej pierś, a drugą ręką zaczęła wędrować po brzuchu i udach. Chciałam sama dać jej rozkosz.
- Pozwól, że ja to zrobię szepnęłam jej do ucha. Dotknęłam palcami jej szyi, a potem ust. Wiedziała co chce zrobić, odwróciła się, spojrzała na mnie, mając uniesione brwi ze zdziwienia, ale też figlarny uśmiech, a oczy jej rozbłysły. Robiła to co chciałam, wzięła mój środkowy palec do ust, po czym zaczęła go cudownie ssać. Teraz ja mruczałam, rozpalała mnie, zaczęłam poruszać biodrami byłam pewna, że czuje na pośladkach moje podniecenie.
- Ej ej myślałam, że teraz ja rządzę, nie ładnie tak oszukiwać panno kusicielko! Zbeształam ją.
Wyjęłam palec z jej rozkosznie wilgotnych ust, przejechałam nim po jej brodzie, po linii żuchwy. Chwilkę później dotknęłam sutka bawiąc się nim jakiś czas, Lena zaczęła szybciej oddychać. Palec błądził na mostku, potem zjechał na brzuch.
- Czas się odwdzięczyć. Powiedziałam to pociągając ją lekko za włosy. Syknęła.
- Następnym razem cię zwiążę, obiecuję. Zagroziła, a w jej głosie było słychać narastające podniecenie.
- Następnym razem? Obiecujące... Zeszłam niżej.
Zaczęłam pieścić ją okrężnymi, energiczny ruchami, coraz szybciej i szybciej. Na palcach czując cudowną wilgoć. Lena wyprostowała się gwałtownie, podniecenie zmusiło ją do wyprostowania nóg.
- No dalej... powiedziała z mocą. Wiedziałam, że jest blisko. Zanurzyłam w niej wilgotny od soków i od śliny pale. Wciągnęła gwałtownie powietrze, jęcząc przeciągle. Czując jej żar, zaczęłam rytmicznie poruszać biodrami ona również. Coraz szybciej, mocniej... szybciej, moje palce same wiedziały co robić. Słyszałam tylko jak dyszy, jęcząc rozkosznie. Trwałyśmy tak w tańcu naszych ciała aż do momentu, kiedy obie doszłyśmy. Opadłam na jej plecy.
- Zdolna dziewczynka... - wydyszała.
- Uczę się od najlepszych... - powiedziałam z ustami przytkniętymi do jej wilgotnych i rozgrzanych pleców.
Leżałyśmy nagie, głowa Leny spoczywała na moich piersiach.
- Mówiłam ci, że lubię twoje cycki? Próbowała powstrzymać śmiech. – A no i lubię robić z tobą różne fajne rzeczy... Wiedziałam co miała na myśli. Dotknęłam ustami jej ucho lekko je przygryzając.
- "To będzie nasza tajemnica..." - zacytowałam.
Popatrzyła na mnie śmiejąc się, a ja widziałam w jej pięknych oczach szczęście.
- Hehehe pamiętaj, że i tak cię zwiążę! Dalej się śmiała, a potem przywarła do moich ust składając na nich namiętny pocałunek.