Wyznanie (I)
16 maja 2016
Szacowany czas lektury: 11 min
Uśmiech, dołeczki w policzkach. Burza blond loków. Marta, Marta wszystko odmieniła. Z początku nie akceptowałam tego uczucia. Było dla mnie nowe, nieznane i może trochę przerażające. Zakochać się w kobiecie? Kto by pomyślał. Przecież zawsze fantazjowałam o mężczyznach. No, może nie zawsze. Czasami zdarzyło mi się pomyśleć o kobiecie jako obiekcie seksualnym. Lecz to mężczyźni częściej zaprzątali moją głowę. Marta była moją przyjaciółką. Mogłam powiedzieć jej o wszystkim, o troskach, o zmartwieniach. Nawet o chłopakach, ale kiedy zaczynałam ten temat od razu szeroki uśmiech znikał z jej twarzy i poważniała. Kiedyś nawet zapytałam ją o to, ale zbyła mnie jakimś banalnym wytłumaczeniem. Więcej nie poruszałam tego tematu. Wspomniała również, że podobają się jej kobiety, ale ja od razu traktowałam ją jako przyjaciółkę. Sądziłam, że ona mnie również. Jak bardzo się myliłam...
Wszystko zaczęło się całkiem niewinnie. Martę znałam już prawie roku. To było normalnie studenckie wyjście. Na piwko albo winko. Kufel za kuflem, kieliszek za kieliszkiem i tak wylądowałyśmy w mieszkaniu przyjaciółki. Nieraz tak było. Ale czułam, że coś jest nie tak. Marta nie była taka uśmiechnięta i wesoła jak zawsze. Widziałam, że coś ją gnębi. Pchnięta siłą alkoholu nie wytrzymałam.
- No Marta, wyduś to w końcu z siebie. Od jakiegoś czasu nie zachowujesz się normalnie. – powiedziałam i rzuciłam się na łózko. Zaczął się dobrze znany helikopter.
- Anuś. Za dużo wypiłaś. Jutro porozmawiamy dobrze? – szepnęła w drzwiach i przebrała się w piżamę.
- Nie! Masz teraz mi powiedzieć o co ci chodzi! – Wstałam, stanęłam szeroko na nogach i oparłam dłonie na biodrach. Zrobiłam groźną minę i patrzyłam na kobietę. Musiałam wyglądać komicznie bo zaczęła się bezczelnie śmiać. A to wredna małpa.
- Usiądź to porozmawiamy. I nie rób takiej miny, bo ci zostanie. – Zaśmiała się, a ja posłuchałam jej polecenia niczym grzeczna córeczka mamusi i usiadłam z powrotem na łóżku.
- Siedzę, słucham. – Uśmiechnęłam się i czekałam aż zacznie mówić. No, nie powiem, trwało to trochę dłuższą chwilę. Widziałam jak bije się z myślami.
- Dobra, powiem prosto z mostu. Zakochałam się w tobie. – To alkohol płata mi figla, czy ona powiedziała, że się we mnie zakochała? Otworzyłam szeroko buzię i wytrzeszczyłam oczy.
- Yyy… Co? – Nie wiedziałam co mam powiedzieć.
- Tak, zakochałam się w tobie. Nigdy nie poznałam tak interesującej osoby. Jednego dnia jesteś żywiołowa, rozpiera cię energia, masz tysiąc pomysłów na minutę, a drugiego ciężko wyciągnąć cię z łóżka sprzed laptopa. Jesteś również bardzo wrażliwa, ale czasem wredna. Jakby dwie odmienne osoby połączyć w jedno i wychodzi mieszanka wybuchowa. Czyli ty. Ale kocham cię. Od pierwszego dnia znajomości wiedziałam, że wpadłam po uszy. – Marta mówiła swój monolog, a ja starałam się zamknąć buzię. Wiedziałam, żeby nie pić następnego drinka.
- Ty tak na poważnie? To nie jest żadna ukryta kamera? – Wypaliłam pierwsze co przyszło mi do głowy.
- Nie, Anka. Mówię śmiertelnie poważnie. Z początku myślałam, że to zauroczenie, ale z każdym dniem przekonywałam się, że to nieprawda. Dla dobra naszej przyjaźni starałam się stłamsić to uczucie. Ale dłużej już tak nie mogę. Nie chcę być tylko twoją przyjaciółką. – Położyłam jej palec na ustach.
- Cii... Już nic nie mów - szepnęłam i pocałowałam ją. Sama byłam zaskoczona, ale Marta miała takie słodkie usteczka. Zawsze zazdrościłam jej figury. Szczupła, z długimi nogami. Niejeden facet się za nią uganiał.
- Anuś...? Co ty robisz? – Oderwała się ode mnie, ale tylko po to żeby złapać oddech.
- Nie wiem... Ale zawsze chciałam tego spróbować. A teraz jestem pijana i w dodatku to twoje wyznanie. – Pogładziłam delikatnie policzek przyjaciółki. Czułam na ustach ciepły oddech. Lecz nie było nam dane skosztować swoich ciał, gdyż do mieszkania wparował współlokator Martusiu z butelką wina. Od razu wszedł do jej pokoju.
- O jesteście dziewczyny! To nie będę musiał pić sam. – Odskoczyłyśmy od siebie jak oparzone. Tomek był już trochę pod wpływem i nawet nie zauważył rumieńców na mojej twarzy.
- Wcześnie wróciłeś? Randka nie udana? – Zmieniła szybko temat i poszła po otwierać oraz kieliszki.
- A weź nic nie mów. Laska nadęta jak balon. Mówiła tylko o swoim byłym i paznokciach. Dobrze, że was zastałem to chociaż część wieczoru będzie udana. – Uśmiechnął się wesoło, ale ja widziałam, że Marta chciała zabić go wzrokiem. Położyłam się z powrotem na łóżku i w głowie nadal miałam słowa przyjaciółki. ‘Kocham cię’...
Tomek siedział z nami do rana. Bardzo go lubiłam. Był zabawnym facetem i wyluzowanym. Po drugiej butelce wina poszedł w końcu do siebie.
- Martuś? – uniosłam się trochę na łóżku.
- Jutro porozmawiamy, dobrze? – Pokiwałam głową i zrobiłam jej miejsca na wąskim łóżku. Zamknęłam oczy i od razu odpłynęłam do krainy snów.
Rano przywitał mnie całus w policzek. Otworzyłam powoli powieki i ujrzałam nad sobą Martę.
- Dzień dobry. - Uśmiechnęłam się i patrzyłam na nią. W głowie ciągle miałam te dwa słowa i nie mogłam o nich zapomnieć. Miałam mętlik w głowie. Takiego wyznania od przyjaciółki to się nie spodziewałam.
- Jeśli chodzi o wczoraj... – zaczęłam, ale Marta od razu mi przerwała.
- Zapomnij. Wczorajsza rozmowa nie miała miejsca. – Powiedziała smutno i wstała z łózka. To teraz już kompletnie jej nie rozumiałam. Pokiwałam głową, a Marta zniknęła za drzwiami. Słyszałam jak zaczyna robić śniadanie. Westchnęłam i poszłam do łazienki ogarnąć się. Gorący prysznic od razu mi pomógł. Tylko głowa jeszcze trochę bolała. Przekroczyłam próg kuchni i do moich nozdrzy dotarł zapach świeżej kawy. Przeciągnęłam się i usiadłam na taborecie.
- Mmm… Kawusiu. Pychota. – uśmiechnęłam się i wzięłam kubek z gorącym napojem. Marta zachowywała się prawie normalnie. Tylko nie uśmiechała się tak jak zawsze.
- Smacznego. – Podała mi talerz z kolorowymi kanapkami. Pochwyciłam jedną i zaczęłam pałaszować jedzonko. Po wypiciu kawy chwyciłam Martę za rękę.
- Wczoraj nie byłam tak pijana. Pamiętam co mi powiedziałaś. Jestem zaskoczona i nie wiem co mam o tym myśleć, ale proszę nie zachowuj się tak jakby nic się nie stało.
- Dobrze. Powiedziałam to i sama nie wiem czy dobrze zrobiłam. – W końcu zaczęła ze mną rozmawiać.
- Mam mętlik w głowie. Mogę przemyśleć to? – Zapytałam, chociaż sama nie wiedziałam po co. Nigdy nie sądziłam, że mogłabym kochać kobietę jako partnerkę, a nie jak przyjaciółkę.
- Tak, oczywiście. Ale nadal jesteśmy przyjaciółkami? – Widziałam niepewność na jej twarzy.
- Martuś, tak! Ty zawsze będziesz moją przyjaciółką! – powiedziałam i ścisnęłam mocno jej rękę. Do kuchni wszedł Tomek.
- Cześć. – Odezwał się słabym głosem i od razu wziął butelkę z wodą.
- Oj, ktoś tu ma kaca. – Zaśmiałam się cicho i zniknęłam w pokoju Marty. Zaczęłam się ubierać. Musiałam jeszcze wrócić do swojego mieszkania. Dziś wracałam do domu. Po wczorajszych wydarzeniach nie miałam zbytnio chęć.
- Już idziesz? – Oparła się o framugę i patrzyła na mnie. Zakładałam właśnie bluzkę.
- Tak, muszę jeszcze do siebie pojechać, a potem do domu. – Zawiązałam buty i zaczęłam szukać torebki.
- A nie mogłabyś zostać na weekend w mieście? – Stanęłam i spojrzałam na nią. Dopiero teraz zauważyłam jaka jest piękna. Długie blond kręcone włosy, zielone oczy, piękny uśmiech. A do tego świetna figura. Duże piersi, płaski brzuszek i długie nogi. Zupełne przeciwieństwo mnie. Byłam grubaskiem i teraz naprawdę zastanawiałam się jak taka piękność zakochała się we mnie. Przecież mogła być mieć każdą inną dziewczynę albo faceta.
- W sumie mogłabym. A masz jakiś plan? – Usiadłam z powrotem na łóżku. Wystukałam do mamy krótką wiadomość, że jednak nie wrócę na ten weekend po czym schowałam telefon głęboko do torby.
- Może weekend filmowy? Pójdziemy do Tomka, on też nie ma jakoś dziś nastroju. – Uśmiechnęła się szeroko i widziałam jak poprawił się jej humor. Na razie nie zamierzałam wspominać o jej wyznaniu. Musiałam sobie to wszystko przemyśleć.
- Jasne, czemu by nie. Ale ty wybierasz filmy. Tylko takie, których nie oglądałam. – Ściągnęłam z powrotem buty i poszłyśmy do Tomeczka. Może z początku nie ucieszył się z naszej propozycji, ale nie trzeba było go długo namawiać. Rozsiedliśmy się wygodnie na jego wielkim łóżku, a Marta puściła jakiś film. W międzyczasie Marta przygotowała przekąski i coś do picia. Przykryłam się kocykiem i położyłam głowę na ramieniu Tomka. Był on naszym wspólnym przyjacielem. Trochę starszy, ale wcale nie dojrzalszy. Studia dawno już skończył, miał pracę, ale czasem zachowywał się jak typowy student. I tak minął nam piątek. Odpuściliśmy sobie alkohol, ale za to w sobotę Tomek znów pojawił się z butelką wina. Picie zaczęliśmy już od rana. Po południu byłam już trochę pijana. Tomek musiał gdzieś wyjść, a my zostałyśmy same w mieszkaniu.
- To co będziemy robić? – zapytałam i ułożyłam się wygodniej na łóżku. Martusia położyła się obok mnie. Chwilę leżałyśmy w ciszy.
- A na co masz ochotę? – Obróciła się w moją stronę i uśmiechnęła się delikatnie. Była zdecydowanie za blisko mnie. Czułam się dziwnie przy niej. Zaczęłam teraz postrzegać ją nie jak przyjaciółkę, ale jako kobietę.
- Hm… - Zbliżyłam się jeszcze do niej i pogładziłam opuszkami palców policzek. Alkohol tak jak wczoraj zrobił swoje.
- Ania... Naprawdę tego chcesz? – Patrzyła w moje oczy, a ja z każdą sekundą pragnęłam jej. Swojej przyjaciółki. Pokiwałam głowa i przysunęłam się jeszcze bardziej do twarzy i delikatnie musnęłam usta Marty. Próbowałam ich smaku. Nigdy nie całowałam się z kobietą... Zresztą z facetami również nie miałam zbyt dużego doświadczenia. Marta uznając pocałunek za zgodę zaczęła całować mnie intensywniej, mocniej. To było dla mnie nowe doznanie. Ręce przyjaciółki znalazły się pod koszulką i zaczęły niepewnie masować brzuszek. Kierowały się w górę do piersi. Kobieta oplotła mnie jedną nogą w pasie i wsunęła język do buzi. Szumiało mi w głowie, ale czy to był tylko alkohol... Zamknęłam powieki i rozkoszowałam się przyjemny dotykiem kobiecych rąk i ust. Odezwało się dawno skrywane pożądanie i zawładnęło moim ciałem. Usta zajęte były wargami przyjaciółki, a ręce same zaczęły ściągać ubranie. Marta nie zatrzymała się. Nie było teraz odwrotu. Wpiłam się namiętnie w wargi, zachwycając się ich kształtem. Składałam pojedyncze całusy, a dłonie odnalazły zapięcie od stanika. Po chwili leżałyśmy bez koszulek w namiętnym uścisku.
- Jesteś taka piękna... – wyszeptała Marta i zaczęła schodzić z pocałunkami. Dotyk ust parzył moją skórę. Oddychałam naprawdę szybko. Każde muśnięcie i dotyk były dla mnie wielkim przeżyciem. Przyjaciółka zatrzymała się na piersiach i patrzyła na mnie dłuższą chwilę po czym zatopiła usta w sterczącym sutku. Jęknęłam pod wpływem tej pieszczoty. Nawet nie poczułam, kiedy zdjęła ze mnie spodnie i majtki. Leżałam pod nią naga, z rozchylonymi ustami i rozmarzonymi oczami. Martusia ucałowała kilka razy brzuszek po czym rozszerzyła uda.
- Jest taka jak ją sobie wyobrażałam... Różowa ze ślicznymi wargami... Sprawdźmy jak wygląda guziczek. – Pochyliła się nad moim skarbem i rozchyliła go paluszkami.
- Och… - wyrwało mi się, a Marta uśmiechnęła się tylko. Czułam jak już bardzo jestem mokra. Dotknęła koniuszkiem języka guziczek, a ja wyginęłam biodra do góry.
- Anuś... Od dawna tego pragnęłam. – Zachwycała się moją cipką, a ja leżałam rozgrzana i czekałam na pieszczoty. Nie trwało to zbyt długo. Marta przyssała się do skarbu i spijała z niego wszystkie soki. Nigdy się jeszcze tak nie czułam. Przyjemność zalała moje ciało. Każde liźnięcie dostarczało nowych, nieznanych doznań. Ścisnęłam mocno pościel i uniosłam biodra do góry. Marta lizała zachłannie cipkę, zahaczając zębami o guziczek. Do mokrego wnętrza wsadziła jeden paluszek. Poruszała nim, rozpychając wąską cipkę. Usta przyjaciółki wyprawiały cuda, chciałam żeby to trwało i trwało. Jęczałam już naprawdę głośno. Krzyczałam wręcz. Marta wykonała jeszcze kilka ruchów palcem i ustami, a ja wygięłam się pod wpływem przeżytego orgazmu. Nie otwierałam oczu. Starałam się zapanować nad oddechem i biciem serca. Czułam jak kobieta składa delikatne pocałunki na udach, brzuchu aż dotarła do moich warg. Zaczęłam całować ją namiętnie smakując swoich soczków.
- Martuś… Aż nie wiem co powiedzieć… To było cudowne... – Wyszeptałam między pocałunkami. – Teraz ja chcę spróbować twojej cipki... – Uśmiechnęłam się seksownie i przekręciłam się, że teraz ja leżałam na Marcie. Widziałam zdziwienie w jej oczach, ale naprawdę miałam ochotę posmakować jej soków. Byłam jeszcze rozpalona po niedawnym orgazmie. Ułożyłam się między nogami przyjaciółki i zaczęłam bawić się cudownymi cycuszkami. Najpierw wzięłam je w ręce i ugniatałam, sprawdzając ich jędrność. Sutki były twarde jak kamienie. Pochyliłam się na półkulami i pochwyciłam w wargi sutka. Badałam go językiem i gryzłam delikatnie. Boże... Nigdy nie przeżyłam czegoś tak interesującego. A teraz jeszcze bawiłam się cyckami Marty. Słyszałam jęki przyjaciółki, co znaczyło, że bardzo się jej to podoba. Przestałam ssać cycki i wróciłam do całowania brzucha. Płaski, umięśniony. Ach... Cudowny. Marta sama rozchyliła nogi, ukazując swój skarb. O matko! Jaki on był piękny! Cipka jak marzenie. Delikatne wargi, ukryty guziczek, który aż prosił się o przyssanie. I do tego pełno wilgoci. Przystawiłam głowę i chwilę wdychałam zapach kobiety. Zupełnie inni niż mój. Przejechałam językiem. Zamknęłam oczy i zatraciłam się w pieszczocie. Lizałam dokładnie łechtaczkę, próbując soków. Były wyśmienite. Chwyciłam mocno biodra Marty i zatopiłam zęby w guziczku. Ręka przyjaciółki spoczęła na mojej głowie i jeszcze bardziej dociskała do krocza. Ssałam i lizałam najlepiej jak umiałam. Nigdy tego nie robiłam, ale chyba wychodziło mi dobrze, sądząc po jękach i krzykach kobiety. Wierciła się pod moim językiem. Dołączyłam jeszcze do zabawy dwa paluszki. Od razu wpakowałam je do gorącego wnętrza. Jak tam było mokro… Wpychałam palce i lizałam łechtaczkę. Długo nie musiałam czekać na wynik. Cipka zacisnęła się na moich palcach, Marta wygięła się w spazmach orgazmu, a ja nadal nie przestałam robić jej minety. Dopiero kiedy położyła się z powrotem na łóżku, ja spoczęłam obok niej. Przytuliłam się do nagiej piersi.
- Ania... Nigdy nie miałam jeszcze takiego orgazmu - powiedziała i pocałowała mnie w głowę. Ale ja nie słuchałam, bo powoli zapadałam w sen.