Zapach słodkiej zemsty (I)

31 sierpnia 2015

Szacowany czas lektury: 11 min

Zaczynam skromnie, dopiero co raczkuję z pisaniem, liczę na wasze cenne uwagi dotyczące jakości pisania, czy temat jest ciekawy, jak się to czyta . Pozdrawiam Qkiełka.

Rok 2053, zjednoczona Europa, którą znali wszyscy z początku XXI wieku przestała istnieć. Jeszcze w ubiegłym roku główny przewodniczący Rady Europy, mówił jak ważna dla świata jest sprawa jedności, zaufania i współpracy. John Straus nigdy nie wierzył w ani jedno słowo, które wypowiadał przed kamerami. Wszystko co mówił, było z góry zaplanowane, dopięte na ostatni guzik, tak też było i tym razem.

Przemowa nie trwała długo, jak zwykle znajdowały się w niej wzmianki o poprawieniu dobrobytu, zapewnieniu spokojnej starości, walki z przestępczością zorganizowaną. Ilekroć wymawiał "przestępczość zorganizowana" w myślach śmiał się sam do siebie, przecież mówił o sobie i całej świcie rządzącej tym światem. Ostatnie słowa padły bardzo szybko, John Straus podziękował zgromadzonym dziennikarzom, społeczeństwu i życzył wszystkiego najlepszego.

Ekran zrobił się czarny, po chwili w telewizorze pojawił się film na kanale OldMoveTV pt. "Avatar". W mieszkaniu zapanowała cisza.

- Pieprzony John Straus, kłamliwa parszywa gnida.

Złość w wypowiadanych słowach Toma nie była przypadkowa, jeszcze do niedawna Tom był współpracownikiem Johna w Radzie Europy. Niestety wszystko co dobre kiedyś się kończy, tak też było z jego pracą. Wszystko układało się bardzo dobrze, wręcz idealnie. Praca była bardzo odpowiedzialna, wymagała poświęceń i wyrzeczeń. Tom idealnie pasował do całej warstwy "ludzi w garniturach", ukończył najlepsze szkoły w Anglii, pracował dla największych europejskich korporacji. Był najlepszym fachowcem w swoim zawodzie. Zajmował się Public Relations, całe swoje życie poświęcał na tworzeniu iluzji, był odpowiedzialny za wizerunek firmy, pracowników, kierowników, szefów. Można powiedzieć, że tworzył swój własny spektakl, którego był reżyserem. Poświęcił na to całe 20 lat swojego 42 letniego życia.

Lata pracy, ciągłe sukcesy nakierowały go na drogę której nigdy nie chciał obrać - polityka. To jedno z tych najbardziej prestiżowych ale zarazem najbardziej pogmatwanych, irracjonalnych miejsc do jakich chciał przyjść i oferować swoje usługi. Jednakże życie nie raz płata nam figla i tak było w przypadku Toma. Jego sukcesy przykuły uwagę tych najbardziej ważnych na świecie, jednym z nich był John Straus, człowiek który był u szczytu sławy politycznej. Niebawem miał startować w wyborach na szefa Rady Europy, ale by tego dokonać potrzebował czegoś co wyróżni go na tle reszty polityków, tym kimś był Tom Mars.

"Kiedyś uda mi się wyrównać rachunki, kiedyś popamiętasz mnie za te wszystkie perfidne sztuczki i intrygi w które mnie wplątałeś. Zniszczę całe twoje otoczenie, cały twój świat, który to został zbudowany dzięki mojej ciężkiej pracy a nie tobie parszywy kłamco, przyjdzie taki dzień, że będziesz żałował każdej swojej nieprzemyślanej decyzji GNIDO!!!". Tom uchylił potężny łyk trunku, nie był to w prawdzie koniak do jakiego był przyzwyczajony, ale ważne były w tym momencie procenty, które uderzały w jego zmysły. Powoli lecz z sukcesem Tom coraz bardziej upijał się tej nocy jak i każdej poprzedniej, oglądając wiadomości. Tym razem jednak jego nerwy nie wytrzymały i cisną pustą butelką śmierdzącego trunku o telewizor.

- Pieprze cię, całe twoje życie to jedna wielcha ilusjjjjjjjja bydlakuuu.

Pijany jak szpada, Tom wydał z siebie słowa po czym padł na dywan, nieprzytomny od alkoholu zasną jak zabity. Powoli do jego pijanego umysłu zaczynały wtaczać się obrazy, które nie są snem, a raczej retrospekcją tego co miało miejsce jakiś czas temu... Grymas na twarzy pijanego śpiącego Toma, pojawił się szybko. Podczas snu jego umysł tworzył obrazy na których pojawiali się wszyscy ci którzy są odpowiedzialni za jego upadek... Śmiech każdej z tych osób spowodował, iż na czole śpiącego Toma pojawiły się krople potu.

- Ty sukkko... wybełkotał coś przez sen, Ty sukooo.

Tom już od paru ładnych chwil znajdował się daleko w świecie Morfeusza. Ponownie stoi przed wielkim pięknym domem, a raczej luksusową willą. Na tarasie znajduje się kilka osób, każdą z nich dobrze zna, wita się wymieniając przyjazne gesty. Wchodząc do środka słyszy miłą dla ucha muzykę, służba która go zobaczyła natychmiast podbiegła do niego, prosząc o oddanie płaszcza. Tom bez namysłu oddaje swoją garderobę, pyta się gdzie znajdzie gospodarza, służba wskazała na tylną część posesji. Powolnym krokiem zbliża się do szwedzkiego stolika, częstuje się pyszną przekąską, w dłoń bierze najlepszy koniak jaki istnieje, jego woń przyprawia go o lekkie podniecenie. Łyk trunku uspokaja go niczym kojąca kąpiel. Tom przekracza wejście na ogród, rozgląda się dookoła.

- Witam przyjaciela, czekałem na ciebie z niecierpliwością

Gdy tylko Tom się odwrócił w prawą stronę ujrzał jak w jego kierunku podchodzi John. Szybko przekłada koniak w lewą rękę i podaje dłoń swojemu przyjacielowi

- Witam cię John, widzę jak zawsze lubisz spędzać czas na spotkaniach nieco luźniejszych niż te w pracy

- Wiesz jak jest, w pracy trzeba być zawsze czujnym, tu zaś mogę się odprężyć, napić czy zjeść coś pysznego. Nie patrząc na twoją minę czy robię to dobrze czy źle.

Tom lekko się uśmiechną, wiedział dobrze, że John nie jest zadowolony z większości jego pomysłów, ale są one na tyle skuteczne, by w trakcie kampanii słuchać swojego piarowca i zgadzać się na wszystko co powie. Taką cenę John jest w stanie zapłacić by tylko dostać się na sam szczyt władzy.

- Dobrze Cię rozumiem, a co słychać u Loren? Dalej zła na Ciebie za ten 2 tygodniowy wyjazd w sprawie interesów.

- Już jej przeszło, ale widzisz kobiety tak mają jak zaczynasz je olewać, one robią tobie III wojnę światową we własnym domu.

Tom i John wznieśli toast , mówiąc razem"Za piękne kobiety" i w geście porozumienia wypili jednym łykiem całą zawartość szklanek. Podeszli do znajomych, jedni byli pracownikami kancelarii, inni zaś byli osobami bez których John po prostu by nie za istniał. Ot kolejne niedzielne popołudnie, które pozwala zwiększyć swoje szanse na wygraną w wyborach. Rozmawiali przez krótszą chwilę o pracy, kancelarii, sytuacji jaka ma miejsce na bliskim wschodzie i oczywiście wyborach.

- John wybacz mi muszę skorzystać z toalety. Zaraz do was wracam, musimy jeszcze pogadać o poniedziałkowym spotkaniu, mam kilka wskazówek jak rozegrać to po naszej myśli.

- Nie ma sprawy, wiesz jak trafić i wrócić. - Uśmiechnął się John, po czym odwrócił się w stronę gości. Tom szybszym krokiem opuścił towarzystwo kierując się w stronę ubikacji. Mieszkanie w którym mieszka Tom może nie jest tak wielkie, piękne, ale na pewno jest luksusowe. "Może nie aż tak" pomyślał Tom widząc kolejny raz w głównym holu fontannę z której leciała woda, tworząc charakterystyczne dźwięki odbijającego się strumienia od tafli wody.

Po drodze do łazienki Toma zaczepiło paru gości, ale szybko ich odesłał z kwitkiem, pęcherz już po prostu domagał się wypróżnienia. Wchodząc na piętro, po lewej stronie znajdowały się drzwi od łazienki, Tom pośpiesznie złapał za klamkę i zamknął za sobą drzwi. Gdy przymierzał się do swojej czynności usłyszał dziwne dźwięki dobiegające za ścianą. Nie były to typowe odgłosy, które można usłyszeć podczas bankietów itp. Ktoś za ścianą uprawiał seks, a sądząc po dźwiękach jakie dochodziły do jego uszu, nie był to spokojny, cichy i romantyczny seks. Przez chwilę Tom myślał, że tylko mu się wydaje, ale po chwili usłyszał jak ktoś dostaje potężnego klapsa, po czym krzyczy "Tak traktuj mnie jak dziwkę, jestem twoją niewolnicą" i kolejny klaps.

Tom szybko otrzeźwiał, czyżby słyszał głos Loren? Nie, to nie możliwe, przecież ona jest żoną Johna, jednego z bardziej poważanych na świecie polityków, który dba o to by wszystko było jak na obrazku. Jednak ciekawość nie dawała mu spokoju, wyszedł z łazienki, jednak nie poszedł w stronę schodów tylko dalej w głąb korytarza. Odgłosy które słyszał już nie są zagłuszane przez ściany, coraz wyraźniej słychać osoby które oddają się wielkiej rozkoszy. Ostatnie drzwi po lewej stronie były zamknięte. Ale krzyki były wyraźne, to Loren coraz bardziej odpływa w świat rozkoszy. "Włóż go jeszcze bardziej", " Kto jest twoją suką", "Będziesz mnie pieprzyć jak tylko będę miała na to ochotę", co chwilę słychać jak obija się ciało o ciało. Tom już wie, że to co słyszy to nie iluzja, żona jego przyjaciela, pracodawcy pieprzy się z kimś i to w czasie gdy jej mąż jest na dole. Tom oparł się o ścianę i jak zahipnotyzowany nasłuchiwał dźwięków dobiegających za drzwi. Niewiele myśląc, Tom przymkną oczy... nieraz wyobrażał sobie Loren w takiej sytuacji, ale zamiast tego kogoś, był on. Ona brunetka, o pięknej figurze, z piwnymi oczyma i czerwonymi ustami patrzy się mu prosto w oczy i mruczy... szepcze mu do ucha sprośne rzeczy, a on powoli kładzie dłonie na jej pięknych piersiach. Nie są małe, w końcu przy takich pieniądzach jakie zarabia mąż, można sobie co nieco poprawić. Zaczyna powoli pieścić jej brodawki, Ona w tym samym czasie wygina się tak bardzo, że Tom czuje jak ociera się swoją cipką o jego sterczącego w spodniach penisa. Nie wytrzymuje i obniża dłonie w kierunku jej oazy. Wydepilowana taka jaką sobie wyobrażał cipka, jest mokra, jego palce całe pokryte w jej śluzie coraz mocniej i pewniej wiją się po jej sromach. Prawa dłoń coraz pewniej sobie poczyna z jej kroczem, lewa zaś brutalnie łapie ją za kruczoczarne włosy i ciągnie je tak by odsłonić piękną łabędzią szyję. Usta same kierują się na jej odsłoniętą część ciała i namiętnie pieszczą kawałek po kawałku, język kroczy po jej szyi powodując spotęgowaną gęsią skórkę. W połączeniu z penetrującymi palcami, Loren nie wytrzymuje i zaczyna odlatywać, nadchodzący orgazm jest silny, Tom widząc jak kobieta zaczyna dochodzić, mocnym ruchem odwraca ją do siebie plecami i szepcze do ucha.

- Poproś, to zrobię to na co masz ochotę. Mówiąc to Tom, wyciąga ze spodni swojego penisa i ociera nim o mokrą od soków pochwę.

- Proszę, zrób mi dobrze, chce byś mnie pierdolił, chce być twoją suką. Odpowiedziała, wiedziała, że facetów kręcą takie brudne rozmowy, wiedziała i dlatego zawsze prowokowała ich takimi pikantnymi słowami. W dodatku zawsze działało to na nich jak dodatkowa viagra, po prostu dostawali tego zwierzęcego instynktu.

Tom słysząc te słowa powolnym ruchem bioder, wbija się w jej już nie tak ciasną cipkę. Loren jęczy jak gwiazda porno, gdy kochanek łapie ją za dłonie i wykręca ręce do tyłu, stojąc odwrócona oddała w pełni kontrolę dla Toma. On szaleńczo wbija się, co raz to mocniej uderzając podbrzuszem o odstające pośladki kochanki. Odgłosy przy tym stają się coraz bardziej donośne, klapsy mieszają się z dźwiękiem wypływających soków. W tym momencie dla obojga nie liczy się nic, tylko rozkosz. " Pieprz mnie, dalej nie przestawaj, nie przestawaj" kobieta unosi swoje stopy na palcach by jeszcze bardziej poczuć wspaniałego członka. Wygięta do granic możliwości przyjmuje każde pchnięcie z jękiem rozkoszy. Jej cipka zaczyna kolejny raz odczuwać tak brutalne wejścia, swoje soki czuje już na wewnętrznej stronie ud. Wie że już niebawem ponownie dojdzie, znowu osiągnie orgazm. "Proszę skończ we mnie, chcę Ciebie poczuć w sobie, tak bardzo pragnę byś mnie zalał", krzyczy już na całe gardło. Tom nie potrzebował wiele, puścił ręce kochanki by mocnym ruchem złapać ją za biodra. Zmusił swoją siłą by Loren złapała się o poręcz łóżka, teraz ma idealne dojście do jej pizdeczki. Z całym impetem zaczyna penetrować jej jamę, czuje jak jego grzyb uderza o jej ściankę macicy. Teraz już nie ma odwrotu, chwila jeszcze tylko chwila... Jednocześnie, w tym samym czasie oboje osiągają orgazm, sperma zalewa jej całą cipkę. Wyciągając penisa widzi jak z jej szparki wyciekają osocza wraz z białym nasieniem, ona zaś stojąc na trzęsących się nogach, odwraca się do niego, klęka i zlizuje to co zostało na jego penisie. Temu wszystkiemu przygląda się, jego przyjaciel, a jej mąż.

- Tom, jesteś Tooooom? Mam sprawę...

Tom otwiera oczy, za drzwiami panuje cisza, słyszy tylko w oddali głos swojego przyjaciela. Odwraca się w stronę schodów i powolnym krokiem idzie w stronę gospodarza który zapewne już się niecierpliwił. "Jeszcze tylko muszę ukryć moją erekcję", pomyślał patrząc na charakterystyczny stożek w spodniach, idąc w stronę schodów, zaszedł raz jeszcze do łazienki, by ochłonąć polał się zimną wodą. Popatrzył w lustro przetarł twarz ręcznikiem " kurwa to może nas zniszczyć, co Ona sobie wyobraża" pomyślał, po czym ruszył w stronę znajomych na parterze.

Schodząc po schodach, Tom ciągle miał przed oczyma całą sytuację jaka miała miejsce nie tak dawno. Bał się cokolwiek powiedzieć, nie chciał niszczyć tej utopi jaką zbudowali razem wraz z Johnem. Z drugiej strony trzeba być lojalnym wobec przyjaciół, a za takiego uważał właśnie swojego przyszłego szefa Rady Ministrów. Ale może będzie lepiej jak poczeka z tym do wyborów."Na ten czas po prostu nic nie widziałem", pomyślał. Chwycił za kieliszek, który podał mu kelner i podszedł do grupki osób siedzących w ogrodzie.

- Co tak długo? Jakieś problemy z oddawaniem moczu. Zaśmiał się John.

- Wiesz jak jest, idziesz na jedynkę a tu nagle druga sprawa się rodzi. Zażartował Tom wiedząc, że w dni wolne od pracy może sobie na takie wymiany zdań pozwolić.

- To o czym mieliśmy porozmawiać, mój przyjacielu?

- Chodźmy w bardziej odosobnione miejsce. Poprosił Tom

- Uuuu zaczynam się bać. John chwycił po przyjacielsku Toma za kark i odeszli w stronę jego gabinetu.

Dźwięk budzika, ten pieprzony przebijający się dźwięk budzika... Tom podnosi się z podłogi, obok leży pusta butelka po alkoholu, oczy powoli nabierają ostrości, widzi rozbity ekran telewizora. Rozgląda się po mieszkaniu, szukając wyjaśnienia całej sytuacji. Jak każdego poranka odkąd stracił swoją pracę, swoje życie, swoją pasję, swój świat. Jak to się stało, że wszystko co miał skończyło się tak nagle. Po chwili wrócił do niego rozum, kac nie pozwalał mu na racjonalne myślenie, ale wiedział już przynajmniej kto jest temu winien... John Straus, pieprzony John Straus..." Gdybym wiedział, że to wszystko się tak skończy, gdybym wiedział..." po chwili dodał w myślach, "Pomyśleć , że wszystkiemu winna jest ta jedna pieprzona wizyta w toalecie, od niej zaczęło się to całe piekło"

Tom przetarł twarz śmierdzącymi od rozlanego alkoholu rękoma, rozgląda się raz jeszcze po mieszkaniu które zamienił w ruinę. Nie wierzy, że to jego życie. Ten który był na samym szczycie, ten który tworzył ludzi, teraz sam potrzebuje kogoś kto by stworzył na nowo jego samego. "John Straus, obiecuję tobie, za twoje kłamstwa, za twoje intrygi zapłacisz mi... obiecuje". Tym czasem Tom, odkłada swój gniew na bok i zastanawia się w jaki sposób najszybciej wyleczyć tego kaca.

Ten tekst odnotował 20,360 odsłon

Jak Ci się podobało?

Średnia: 6.82/10 (22 głosy oddane)

Pobierz w formie ebooka

Komentarze (2)

0
0
Trochę literówek i to co gorsza, powtarzanych ("uśmiechną", "w prawdzie" ) . W paru miejscach interpunkcja wyraźnie kuleje. Chyba najbardziej mnie drażniła niespójność czasu - te przeskoki z przeszłego w teraźniejszy, zupełnie niepotrzebne i psujące narrację.
Za to chwali się dbałość o zbudowanie fabuły i jej tła, wyjście poza pewien standard, będący zwykle tylko pretekstem do pokazania seksu. Widać, że chcesz coś tutaj opowiedzieć, jakąś historię - i za to plusujesz u mnie. Dlatego jednak 6/10, choć początkowo chciałem dać mniej.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Ciekawa fabuła, czekam na więcej.
Zgadzasz się z tym komentarzem?

Dodaj komentarz

Zaloguj się

Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.