Urlop (II)
9 lipca 2015
Szacowany czas lektury: 13 min
To jest anioł – pomyślałem patrząc na nią kiedy zasnęła. Leżała na brzuchu z lekko uchylonymi ustami. Jej oddech był szybki, jeszcze nie ustabilizowany po właśnie zakończonych zabawach. Wyraźne rumieńce na jej policzkach sugerowały, że doznania musiały być bardzo intensywne. Leżała tak niewinnie, że aż ciężko mi uwierzyć w to co wydarzyło się zaledwie kilkanaście minut wcześniej. Michał siedział na narożniku łóżka spoglądając na Sarę. On chyba również nie mógł uwierzyć w to co się tutaj wydarzyło. Czekaliśmy tak dobre pół godziny, nie zamieniając ani słowa. W końcu otworzyła oczy, spojrzała na mnie zaspanym wzrokiem uśmiechając się pod nosem i przytulając do poduszki. Michał delikatnie muskał jej łydki opuszkami palców co wyraźnie jej się podobało. Wydawała z siebie dźwięki zadowolonej kotki a jej ciało lekko wyginało się od łaskotania. Przyłączyłem się do tych pieszczot delikatnie muskając jej plecy, powoli schodząc aż na pośladki.
- To było nieziemskie – powiedziała Sara
- Nam również się podobało – odpowiedział za nas Michał
- Nigdy w życiu nie pomyślałabym, że to się spełni...
- Spełni? Co się spełni? – zaciekawiło mnie jej stwierdzenie
- Fantazja. Myślę, że każda kobieta chociaż raz zapragnęła spróbować z dwoma przystojnymi facetami na raz
- Tak myślisz? – dopytywałem dalej
- Myślę, że tak, ale są to raczej fantazje nie do spełnienia. Ja mam to wybitne szczęście, ale nie myślcie, że to zaplanowałam. To naprawdę był impuls z mojej strony i chociaż jest mi z wami bardzo dobrze, bo tak cudownie się mną zajmujecie, jestem świadoma, że to nie może się rozwijać i nie może tak trwać. To był incydent jednorazowy rozumiecie?
- To znaczy, że mamy sobie iść?
- Z jednej strony chciałabym, żebyście zostali, bo to co robicie w tej chwili jest bardzo przyjemne i podniecające, ale z drugiej strony wiem, że to powinno się skończyć, a właściwie nigdy nie powinno mieć miejsca
- A co z twoim „pieprzyć to, mam wakacje”?
- Ohhhh nie róbcie mi tego chłopacy! Toczę ze sobą wewnętrzną walkę, a wy mi w tym wcale nie pomagacie...
Rozejrzała się, spojrzała na Michała i na mnie. Nie dało się ukryć, że jesteśmy gotowi do kolejnych zabaw
- Opowiedz nam jeszcze o tych fantazjach? Fantazjowałaś o nas?
- Nie nigdy, nawet nie pomyślałam, że to moglibyście być wy! Z resztą nigdy nie myślałam, że w ogóle dojdzie do spełnienia tak wyuzdanej dla mnie fantazji. Wiecie... normalnie nie jest łatwo zaciągnąć mnie do łóżka, a jeśli już komuś się uda to raczej nie zachowuję się jak gwiazda porno. Jestem wstydliwa, a teraz nie wiem co we mnie wstąpiło...
- Hmmm, ale nie żałujesz chyba?
- Nie wiem jakie będą dalsze konsekwencje tego co zrobiłam, ale teraz o tym nie myślę i jest mi dobrze.
- Z naszej strony? Konsekwencje? Nie musisz się niczego obawiać!
- Mmm... W mojej głowie znów szaleją dzikie myśli... - powiedziała podnieconym głosem
- Daj więc im upust – odrzekłem sięgając dłonią jej wilgotnej cipki
- Ohhh tak... mmmm...
Delikatnie pieściłem jej łono wsuwając palce w jej gorącą dziurkę.
- Upust... o tak mam pewien pomysł... chodź ze mną – powiedziała podnosząc się z łóżka i ciągnąc mnie za rękę. Wstaliśmy i stanieliśmy na środku pokoju
- Ty tutaj zostań – powiedziała stanowczo do Michała siedzącego na łóżku.
Podprowadziła mnie do stojącej w narożniku pokoju niewielkiej sofy i kazała mi na niej usiąść, po czym cofnęła się kilka kroków stojąc naprzeciw mnie
- Podobam ci się? – spytała patrząc mi prosto w oczy jedną ręką pieszcząc piersi a drugą sięgając łona
- Tak, jesteś śliczna! - odpowiedziałem bez namysłu
- Z każdej strony? – spytała odwracając się i pokazując mi swój krągły tyłeczek
- Tak z każdej strony!
- Więc pozwolę ci popatrzeć
- Popatrzeć? – to mnie bardzo zaskoczyło
- Tak! Chcę, żebyś patrzył więc siedź i patrz.
Natychmiast po tym podeszła do Michała, uklęknęła przed nim i wypinając swoje słodkie pośladki w moją stronę zabrała się za robienie loda. Michałowi jakby w ogóle nie przeszkadzała moja obecność. Próbowałem dołączyć do nich, ale zostałem upomniany przez Sarę, że mam się nie ruszać. Siedziałem więc i rozkoszowałem się widokiem. Z wielkim skupieniem obciągała nie małych rozmiarów penisa, co jakiś czas biorąc go w dłoń i spoglądając zalotnie na mnie. Jeden jej znak i zatopiłbym się w jej łonie, które było tak wilgotne, że soki spływały po udach. Po dłuższej chwili wstała i odwróciła się tyłem do siedzącego Michała. Wolno i delikatnie usiadła na nim w pozycji na odwróconego jeźdźca. Ruszała się rytmicznie patrząc na mnie i cichutko pojękując. Podpierała się jedną ręką odchylając w tył tak aby Michał mógł całować jej ramiona. Drugą dłonią pieściła swój punkt g oraz jaja swojego kochanka. Nie doczekałem się zaproszenia do wspólnych zabaw, ale moja obecność przyczyniła się prawdopodobnie do wzmożenia jej doznań, gdyż doszła bardzo szybko głośno przy tym krzycząc. Natychmiast po tym ponownie uklękła na podłodze i kazała wstać Michałowi. On posłusznie wykonał jej polecenie. Złapała jego penisa w dłoń i zaczęła szybko nim poruszać tuż przed swoją twarzą aż do momentu, kiedy strumień spermy trysnął na jej szyję spływając po piersiach i brzuchu. Spojrzała na mnie i spytała:
- Jak ci się podobało?
- W życiu czegoś tak podniecającego nie widziałem!
- Mmm ale ty jesteś teraz „poszkodowany”, pójdę wsiąść kąpiel, odpocznę i zajmę się tobą. Chyba... chyba, że chcesz iść ze mną?
- Oczywiście, że chcę iść z tobą!
- Więc napuszczę wody do wanny, a ty dołącz do mnie za chwilę.
Zgodnie z tym o co mnie prosiła poszedłem do łazienki chwilę po tym jak ustał szum wody napuszczanej do wanny. Zapukałem do drzwi i usłyszałem, że mogę już wejść. Sara czekała w wannie przykryta gęstą pianą, znad której wystawała jedynie głowa i kolano.
- Chodź do mnie - zaprosiła mnie przywołując palcem wskazującym
Podszedłem do wanny i zacząłem do niej wchodzić
- Zaczekaj! Usiądź na brzegu proszę
Zrobiłem co mi kazała, a ona zaczęła masować i pieścić mojego penisa. Przybliżyła się i wzięła go do buzi. Bardzo się do tego przykładała ssąc i wpychając go w swoje gardło bardzo szybko i głęboko. Miałem wrażenie, że nie zważa nawet na to, że momentami brakowało jej powietrza. Nie zamierzała przerywać tych zabaw i energicznie ssała aż do mojego dojścia. Docisnąłem dłonią jej głowę a sperma zalała jej usta. Część życiodajnego płynu wystrzeliła z jej ust, jednak większość trafiła bezpośrednio do przełyku. Otarła usta i usiadła, a ja osunąłem się w dół zanurzając się w ciepłej wodzie.
- Dobrze ci było? – spytała
- Tak, to było cudowne.
- Cieszę się, ale to już jest koniec zabaw. Jeszcze nigdy nie czułam się tak wyeksploatowana, nie mam już sił na nic i chcę tylko iść spać. Proszę cię, abyś po wyjściu stąd zabrał z mojego pokoju Michała i abyście sobie poszli do siebie. Myślę, że już wystarczy.
- Wystarczy na dziś czy wystarczy w ogóle? – spytałem, lecz nie odpowiedziała tylko się lekko uśmiechając.
Umyłem się dość szybko i spełniłem jej prośbę wychodząc i wracając do swojego pokoju. Michał również poszedł do siebie, więc kiedy wyszła z łazienki nie spotkała już żadnego z nas.
Kolejnego dnia wstałem z samego rana. Michał jadł już śniadanie, więc przyłączyłem się do niego i zaczęliśmy rozmowę na wiadomy temat. Chcąc zrobić przyjemność Sarze przygotowaliśmy śniadanie, które zanieśliśmy do łóżka. Jeszcze spała (lub udawała, że śpi) owinięta po szyję kocem z twarzą zanurzona w poduszce. Postawiliśmy tacę z kanapkami i gorącą kawą na szafce koło łóżka i wyszliśmy. Długo za nią czekaliśmy, jednak w końcu uznaliśmy, że po prostu nie chce z nami nigdzie iść, ani rozmawiać. Za najlepsze rozwiązanie uznaliśmy samotną męską wyprawę.
Tak... nam również przydał się czas na przedyskutowanie pewnych spraw. W końcu byliśmy wieloletnimi współpracownikami, a zaistniała sytuacja mogła położyć cień na naszą przyjaźń. Nigdy ani w pracy ani w życiu prywatnym ze sobą nie konkurowaliśmy. Uważaliśmy to za główny powód naszego ogromnego sukcesu, a tu nagle między nami stanęła kobieta, za którą każdy z nas wskoczyłby w ogień.
- Nie możemy tego w ten sposób ciągnąć! – wykrzyczał w końcu Michał
- Masz rację. Uważam, że to ona powinna dokonać wyboru co będzie dalej.
- Tak... co będzie dalej... - wzdychał zmartwiony Michał
- Napiszę jej sms. Ona nie chce z nami gadać bo myśli, że będziemy na nią nalegać i że nie będzie mogła czuć się z nami komfortowo. Napiszę, że o wszystkim zapominamy, a ona może do tego podejść jak chce.
- To dobry plan. Zróbmy tak.
Odpowiedź przyszła szybko i brzmiała: „ok.”
Po kilku godzinach przyszedł kolejny sms. „przemyślałam wszystko, postaram się zachowywać jak gdyby nic się nie wydarzyło, ale jeśli nie będę potrafiła natychmiast wyjadę najbliższym autobusem”.
Po niedługim czasie byliśmy w domku. Sara początkowo skrępowana opowiadała jak spędziła dzień, a my opowiedzieliśmy o naszej wyprawie. Rozmowa rozwijała się nie poruszając nawet w podtekście tematu poprzedniej nocy dzięki czemu nasze relacje znów się stanowczo ociepliły. Sara znów stała się tą samą wesołą i skromną dziewczyną, która nas urzekła i którą znaliśmy wcześniej, jednak wyraźnie uważała na to co robi i mówi aby nas nie prowokować. Wypiliśmy wspólnie kilka piw i poszliśmy spać.
Wtorek przywitał nas okropnym upałem. Już o 7 rano temperatura sięgała 28 stopni. W domku nie było lepiej – konstrukcja przyjazna naturze nie pozwalała na zamontowanie w niej wydajnej klimatyzacji. Padła propozycja udania się nad źródełko, gdyż pogoda nie sprzyjała wyprawą na szlak, a woda byłaby idealną alternatywą. Sara ubrała zwiewną różową sukienkę, a w dłoni trzymała ręcznik i poszliśmy na dziką plażę. Nie sposób było nie patrzeć na nią kiedy w powabny sposób rozbierała się pozostając w seksownym dwuczęściowym stroju kąpielowym
- Nie gapcie się tak sobie pójdę – zwróciła nam uwagę stanowczo.
- Dobrze, będziemy się pilnować.
- No ja myślę – uśmiechnęła się tym swoim zalotnym uśmieszkiem.
Kilkugodzinne plażowanie nagle przerwał nam olbrzymi huk nie wiadomo skąd.
- musimy uciekać do domu – rzuciłem doskonale wiedząc, że w tych okolicach burza potrafi zaskoczyć i trudno przed nią uciec, jeśli się zbyt długo czeka
- Burza?! Ja się cholernie boję burzy! - krzyknęła Sara
- Tym bardziej musimy już iść – powiedział Michał chyba nie do końca świadomy jak niebezpieczna potrafi tutaj być pogoda.
Pogoda zaczęła załamywać się w ułamkach sekund. Nagle ruszył gwałtowny wiatr, który spychał nas ze ścieżki. Temperatura momentalnie spadła chyba o 10 stopni. Zrobiło się ciemno a za naszymi plecami trzaskały pioruny. Sara faktycznie bała się burzy, a każde uderzenie owocowały krzykiem przerażenia i łzami w oczach. Trzymałem ją mocno za rękę i szybko ciągnąłem za sobą. Zaczął padać lodowaty deszcz, który niesiony przez wiatr uderzał w nas z ogromną siłą. Mimo bólu i niesprzyjającego wiatru dotarliśmy do domku. Kompletnie przemoczeni, zmarznięci i poobijani przez ogromne krople deszczu wparowaliśmy głównym wejściem. Za oknem nie było już widać świata. Kałuże zamieniały się w rwące strumienie, odbijające się od ścian budynków. Gęste chmury przysłoniły góry, a wiatr powodował okropny hałas. W dodatku pioruny uderzały raz za razem. Michał zdawał się być zaskoczony aż tak intensywnym zjawiskiem, Sara natomiast była wyraźnie przerażona. Ze strachu usiadła w salonie i nie chciała się ruszyć.
- Musisz się przebrać bo zamarzniesz – powiedziałem do niej, ponieważ tylko ona jeszcze tego nie zrobiła.
- Nie, ja nigdzie się stąd nie ruszę
- Słuchaj, ja rozpalę ogień w kominku, ale zanim się wysuszysz i ogrzejesz miną godziny. Jeśli się boisz to niech Michał postoi pod drzwiami
- Pójdziesz ze mną? – spytała Michała
- Oczywiście, że tak – odpowiedział
Sara zostawiła uchylone drzwi swojego pokoju instruując Michała, aby nie patrzył. Nie wiem czy był w stanie się powstrzymać, wiem za to, że ja miałbym z tym duży problem. Rozpaliłem ogień i czekałem aż do mnie dołączą. Michał przyszedł pierwszy, a tuż za nim zeszła po schodach Sara. Miała na sobie bardzo obcisłą króciutką mini (i tu pochwalę się znajomością barw) w kolorze łososiowym i białą koszulkę na ramiączkach. Kolejny raz jej widok niemal zwalił mnie z nóg. Wieczór spędziliśmy przy kominku pijąc spokojnie wino aż do ustania wiatru i burzy. Sara siedziała blisko Michała ściskając jego dłoń. Wyraźnie czuła się wtedy bezpieczniej. Dlaczego przy nim a nie przy mnie? W sumie nie wiem, ale pogodziłem się z tym, bo to był jej wybór. Wyszedłem na dwór aby ocenić zniszczenia: zalana działka, zerwane dachówki i uszkodzone przez nie auto. Ehhh... całe szczęście, że nie zerwało dachu, bo cała reszta to problem ubezpieczalni.
- Już jest bezpiecznie – powiedziałem do pozostałych wracając.
- Na pewno burza nie wróci? – spytała Sara
- Hmmm... tego zagwarantować nie mogę
- Pytam, bo wiesz... ja niczego tak się nie boję jak piorunów
- Tu nic ci nie grozi
- Ale ja się boję zostać sama – w tym momencie chyba doszło do niej jak mogliśmy to odebrać, ale było już za późno
- Możemy spać z tobą – szybko rzucił Michał
- Ale...ale spać... - próbowała wyrzucić brzydkie myśli z naszych głów, chociaż sama wyraźnie zaczynała takie myśli mieć i znów wypowiedziała słowa, które w tej sytuacji cisną jej się na usta – pieprzyć to! Mam wakacje! Chodźcie ze mną.
Znów wylądowaliśmy w jej sypialni, gdzie kazała usiąść nam na łóżku. Wzięła swój telefon do ręki i zaczęła go przeszukiwać.
- Jest! – krzyknęła, a z telefonu wydobył się nieznany mi utwór.
Odłożyła telefon obok siebie a sama zaczęła rytmicznie przy nim tańczyć: najpierw rozpuściła włosy kręcąc powabnie biodrami i uśmiechając się do nas. Jednym płynnym ruchem zrzuciła koszulkę odsłaniając biały koronkowy stanik. Odwróciła się tyłem i seksownie wypinając tyłek odpięła spódniczkę, która opadła na podłogę. Naszym oczom ukazał ponownie ukazał się widok cudownej pupy w gładkich białych figach. Odwróciła głowę sprawdzając czy patrzymy odpinając jednocześnie stanik i rzucając go w naszą stronę. Sara zakryła dłońmi piersi i odwróciła się przodem do nas.
- No panowie, teraz ja chcę popatrzeć
Usiadła między nami nie odsłaniając piersi. Wstaliśmy i szybkimi zdecydowanymi ruchami każdy z nas zaczął się rozbierać. Śmiała się z nas, ponieważ nie ma w nas takiej gracji, a zrzucane ciuchy lądowały wszędzie dookoła aż stanęliśmy przed nią zupełnie nadzy.
- Chodźcie tu, świntuchy – powiedziała wyciągając do nas swoje ręce.
Natychmiast złapała nas za penisy i przyciągnęła do siebie. Najpierw pocierała nimi swoje sutki, a następnie zabawiając jednego ręką drugiego brała do buzi. Bawiła się tak na przemian a nam bardzo się to podobało. Dotykaliśmy w tym czasie jej seksownego ciała.
- Róbcie ze mną co chcecie, ale proszę już bez analu, bo to mnie bardzo bolało – zastrzegła kładąc się na łóżku.
Wspólnie zdjęliśmy jej majtki i chwilę bawiliśmy się jej soczystą cipką. Poprosiłem aby stanęła w pozycji na pieska i w tej pozycji wsunąłem w nią swojego penisa. Michał doznawał w tym czasie intensywnych rozkoszy oralnych. Zabawa zdawała się nie mieć końca, często się wymienialiśmy, zmienialiśmy pozycję a Sarze wyraźnie to odpowiadało. Zdaje mi się że doszła kilka razy. W pewnym momencie przerwała i uklękła na środku pokoju. W tej pozycji bawiła się naszymi penisami liżąc je, pieszcząc i obciągając. Doszliśmy niemalże jednocześnie. Sperma która na nią trysnęła spływała po jej ustach, szyi, biuście i włosach. Sara okazując, że tego właśnie chciała zaczęła rozsmarowywać ją po całym swoim ciele cały czas sprawdzając czy nam również się to podoba.
Tej nocy nie zmrużyliśmy oczu. Nie jestem w stanie przypomnieć sobie ile razy się kochaliśmy. Z resztą całą resztę wyjazdu pamiętam jako niekończący się seks. Kochaliśmy się wszędzie i cały czas. Był dzień kiedy nawet na chwilę nikt z nas nie założył bielizny. Kiedy się nie kochaliśmy Sara chętnie przechadzała się między nami wabiąc swoimi kształtami. Ustaliliśmy jedynie, że to co się tam wydarzyło zostanie naszą słodką tajemnicą i nikt nigdy się nie dowie.
Niestety kilka miesięcy po powrocie Sara przyniosła wypowiedzenie z pracy z prośbą natychmiastowego rozwiązania umowy nie podając żadnego powodu takiej decyzji. Wtedy widziałem ją po raz ostatni i już nigdy więcej jej nie spotkałem. Czasem przejeżdżałem przez jej osiedle, ale w końcu dowiedziałem się, że wyprowadziła się z miasta i nie wiadomo gdzie teraz mieszka.
Moja przyjaźń z Michałem przetrwała, ale rozmów na temat tamtych wydarzeń staramy się nie poruszać – myślę, że brakuje mu Sary tak samo jak mi.
brak komentarzy