Wypad ze starymi przyjaciółmi na Mazury
24 października 2024
Szacowany czas lektury: 8 min
Hej, jestem Julka. Mam 18 lat i chcę opowiedzieć o przygodzie, która mi się przytrafiła.
W czerwcu tego roku wraz z kilkoma moimi przyjaciółmi, zdecydowaliśmy się na kilkudniowy wypad na Mazury. Już od dawna planowaliśmy taki wyjazd, jednak zawsze coś szło nie tak. Tym razem było inaczej i wszystko się udało. Była nas piątka, wszyscy znaliśmy się od dzieciaka. Chodziliśmy do tej samej podstawówki. Występowała u nas zasada jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. Byliśmy jak rodzina, nie mieliśmy przed sobą żadnych tajemnic. Jednak po zakończeniu szkoły podstawowej, każdy z nas poszedł do innego liceum, czy technikum i kontakt się ograniczył. Dlatego też szczególnie cieszyłam się, że spotkamy się w piątkę. Przez ostatnie miesiące nikt z nas się ze sobą nie widział.
Wyczarterowaliśmy jacht, ponieważ cały tydzień mieliśmy w planach żeglowanie i oczywiście spanie na jachcie. Mikołaj, który był najstarszy z naszej paczki, miał patent żeglarski. Z naszej piątki, trzy osoby nigdy nie pływały. Był to Kacper, który był najlepszym przyjacielem Mikołaja, Martyna i Kasia. Ja już raz pływałam z Mikołajem i jego rodzicami. Było to dwa lata temu i bardzo mi się podobało. Mnie i Mikołaja zawsze łączyła szczególna więź, jednak tylko przyjacielska. Zawsze mogliśmy na siebie liczyć, byliśmy po prostu zawsze dla tej drugiej osoby.
Na miejsce wyruszyliśmy w sobotę około 11. Mikołaj, który pożyczył samochód od swojego taty, przyjechał po każdego z nas z osobna, żebyśmy nie musieli nosić swoich bagaży. Byłam pierwszą osobą, po którą miał przyjechać. Czekałam przed swoim domem z dwiema torbami. Wtedy podjechał Mikołaj, zatrzymał się i wysiadł z samochodu. Moim oczom ukazał się zupełnie inny facet, którego zapamiętałam, kiedy ostatni raz się widzieliśmy. Nie umiem dokładnie opisać co dokładnie, po prostu zrobił na mnie po prostu niesamowite wrażenie.
- Hej Julcia – rzucił do mnie kiedy tylko wyszedł z samochodu.
Również się z nim przywitałam, podeszliśmy do siebie i przytuliliśmy się na przywitanie. Wrzuciliśmy moje bagaże do bagażnika i ruszyliśmy po resztę ekipy. Zebranie ich z domów zajęło nam około 40 minut, potem ruszyliśmy już w kierunku Mazur. Przez całą drogę wszyscy się śmiali, rozmawiali o wszystkim i o niczym. Opowiadali co u nich. Ja natomiast nie mogłam wyjść z zachwytu, jak bardzo zmienił się Mikołaj. Jakby wydoroślał, sama nie wiem. Było to jednak coś co robiło na mnie ogromne wrażenie.
Droga przebiegła bez zarzutu, przyjechaliśmy na miejsce. Był to moment chwilowego odpoczynku przed późniejszym rozpakowaniem auta, ponieważ Mikołaj poszedł do bosmana po klucze do jachtu. Potem bosman wraz z Mikołajem musieli wypełnić protokół dotyczący stanu i wyposażenia jachtu. Zajęło im to około godziny. Po tym czasie mogliśmy zacząć się rozpakowywać. Nasz jacht to prawie dziesięciometrowa jednostka, trochę się obawiałam tego, jak Mikołaj będzie nią sterował w małych portach. Jednak miało to też swoje plusy. Część mieszkalna jachtu była ogromna. Faktycznie pływałam kiedyś jachtem, ale mniejszym i co najważniejsze, nie spalam na nim. Stąd też było moje zdziwienie. Na jachcie mogło swobodnie spać 8-9 osób. Ucieszyłam się, kiedy zobaczyłam, że Mikołaj z samochodu wyciąga gitarę, nie widziałam jej w aucie kiedy jechaliśmy.
- Nauczyłeś się grać na gitarze? – zapytałam lekko się uśmiechając.
- Kochana, poczekaj a sama się przekonasz jak dobrze – odpowiedział śmiejąc się do mnie.
Była godzina 17, więc tego dnia poszliśmy już tylko na obiadokolację do pobliskiego baru. Później wróciliśmy na jacht i poszliśmy spać. Mikołaj i Kacper spali razem w zamykanej koi dziobie (chodzi o przednią część jachtu). Tylna część jachtu dzieliła się na dwie zamykane koje, w jednej spałam ja, w drugiej Martyna. W części, która za dnia jest „salonem” spała Kasia. Wieczorem jeszcze rozmyślałam o Mikołaju. Poczułam nagle, że zrobiłam się wilgotna tam na dole. Zdziwiło mnie to. Bardzo rzadko się masturbowałam. Mimo, że uważałam się za dość ładną dziewczynę, to nigdy nie miałam chłopaka. Nie miałam zatem z kim spróbować ewentualnych igraszek. Po dłuższej chwili namysłu moja ręka zawędrowała do moich majtek. Zaczęłam jeździć palcem wzdłuż wejścia do pochwy. Nagle głośniej jęknęłam, przestraszyłam się, że ktoś to usłyszał. Po chwili ciszy, kontynuowałam. Jedną rękę trzymałam w majtkach, drugą dotykałam swoich piersi. W głowie wyobrażałam sobie Mikołaja. Jednak nie były to myśli erotyczne. Przed oczami widziałam jego uroczy uśmiech i jego dobrze zbudowane ciało. Po chwili zabawy osiągnęłam niesamowicie mocny orgazm. Nigdy przedtem takiego nie miałam. Bicie mojego serca powoli wracało do normy.
Następnego dnia rano obudziłam się około 8. Wyszłam po cichu na zewnątrz. Był tam Mikołaj, który właśnie się zbierał aby pojechać po jakieś śniadanie. Przywitałam się z nim i zapytałam, czy mogę pojechać z nim. Bardzo szybko i chętnie się zgodził, poszłam się przebrać i dołączyłam do niego. Założyłam krótkie spodenki i biały top z dość dużym dekoltem. Chciałam żeby Mikołaj zwrócił na mnie uwagę. Byłam trochę zaskoczona swoim zachowaniem, ponieważ nigdy nie ubierałam się dla chłopaka. Zapytałam samą siebie: „Julka, czy ty się w nim zakochałaś?”. Jednak nie znałam do końca odpowiedzi na to pytanie. Kiedy wróciliśmy z pobliskiej kawiarni ze śniadaniem, wszyscy byli już na nogach. W miłej atmosferze spożyliśmy posiłek i powoli zaczęliśmy się przygotowywać do wypłynięcia. Godzinę później byliśmy już na wodzie. Mikołaj będąc za sterem wyglądał tak męsko, w dodatku zjął koszulkę! Moim oczom ukazało się jego piękne, bardzo dobrze zbudowane ciało. Bardzo mnie to podnieciło. Stwierdziłam, że może i ja mu pokaże co nie co. Zeszłam pod pokład i ubrałam bikini. Stanik podkreślał moje piersi. Były one średniej wielkości, za to bardzo jędrne. Miałam nadzieję, że Mikołaj zwróci uwagę na mój wygląd, na moje długie, zgrabne nogi, na mój biust. Chcę też zaznaczyć, że jestem dość wstydliwą osobą, więc trochę było to dla mnie wyzwanie. Wyszłam na zewnątrz. Mikołaj stał z Kacprem przy sterze. Rozmawiali o czymś. Poczułam ich wzrok kiedy wyszłam i skierowałam się ku przodu jachtu. Chciałam się tam położyć i poopalać. Słyszałam tylko jak chłopacy szeptali: „O stary… Jaka ona jest śliczna”. Dodało mi to trochę odwagi. Przez następne godziny płynęliśmy w kierunku naszego kolejnego portu. Dopłynęliśmy, odpoczęliśmy i poszliśmy wszyscy wspólnie coś zjeść. Nie mogłam się doczekać aż zostaniemy z Mikołajem trochę na osobności. Chciałam z nim spędzić trochę czasu, tak po prostu. Pogadać po śmiać się, tak jak to było kiedyś. On dalej darzył mnie taką samą sympatią, jak przez ostatnie lata. Tak też się stało. Było około 22, wszyscy siedzieli na jachcie. Ja poszłam do toalety (toalety nie było na jachcie). Wracając spotkałam Mikołaja, usiedliśmy na łatce nieopodal naszego jachtu. Modliłam się tylko, żeby nikt nam nie przeszkodził. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. O szkole, o tym, co chcemy robić w życiu. W pewnym momencie wypaliłam pół żartem, pół serio, jak u niego ze sprawami miłosnymi. Uśmiechnąć się lekko i powiedział: „wiesz jak jest, ciężko teraz znaleźć kogoś, kto jest normalny i nie leci na twoją kasę, czy samochód”. Poczułam jakby trochę ulgi. On też się mnie zapytał, jak u mnie. Odpowiedziałam w zasadzie podobnie. Nie wspomniałam o tym, że całowałam się tylko raz w życiu. I to w przedszkolu. Po chwili rozmowy o naszych miłosnych rozterkach. Powoli Mikołaj jakby przysuwał się do mnie i objął mnie ręką. Powiedział coś w stylu: „bardzo mi ciebie brakowało przez ostatnie miesiące, wiesz, że jesteś dla mnie dalej bardzo ważna”. Odpowiedziałam, że on dla mnie też, że bardzo tęskniłam za nim i naszymi spotkaniami. Nie wiedząc czemu, spojrzeliśmy sobie w oczy i się pocałowaliśmy. Był to mój w zasadzie pierwszy pocałunek. Nie mogłam uwierzyć, że to się dzieje. Całowaliśmy się kilka sekund. Kiedy skończyliśmy, Mikołaj spojrzał mi odważnie w oczy. Ja trochę się speszyłam, ale też się na niego zerknęłam. Powiedział, że kiedy zobaczył mnie wczoraj, kiedy przyjechał po mnie, zobaczył we mnie coś, czego nikt wcześniej nie widział. Po prostu strasznie mu się spodobałam. Do tego bardzo dobrze się znaliśmy, byliśmy jak rodzeństwo. Mikołaj był zawsze opiekuńczy, troskliwy. Czułam się przy nim bezpiecznie. Posiedzieliśmy tak chwilę jeszcze i wróciliśmy na jacht. Nikt nic się nie domyślił, ponieważ nie było nas jakoś bardzo długo. Następne dni minęły bez większych „incydentów”, nie rozmawialiśmy z Mikołajem na temat tego, co się wydarzyło. Byłam ciekawa co nastąpi po naszym powrocie do domu. Czy utrzymamy kontakt? Czy może nic się nie wydarzy.
Dwa dni po powrocie do domu dostałam wiadomość na Messengerze od Mikołaja. Napisał, że chciałby się spotkać. Bardzo się ucieszyłam, zaprosiłam go do siebie tego samego dnia na 18. Jestem jedynaczką, rodzice byli w delegacji, więc miałam wolny dom. Zrobiłam sobie ładny, ale niezbyt mocny makijaż. Założyłam krótkie, jeansowe spodenki i białą bluzkę, która odkrywała mój brzuch. Chciałam mu się podobać. Przyszedł punktualnie o 18. Zaprosiłam go do środka. Poczułam zapach jego perfum, kiedy się witaliśmy. Kiedy weszliśmy do pokoju zapytałam się go, czy myślał o nas, o tym co wydarzyło się na Mazurach. Kiwnął twierdząco głową i uśmiechnął się. Podszedł do mnie i delikatnie pocałował mnie w usta. Lekko go odepchnęłam, dając mu znak, żeby przestał. Nie byłam do końca przekonana, czy to dobry pomysł, powiedziałam mu o tym. Pomyślałam jednak, że co jeśli to ten jedyny. Porozmawialiśmy na ten temat przez około dwie godziny. Na koniec rozmowy lekko go pocałowałam, po czym wtuliłam się w niego. Leżeliśmy tak przez następne kilka dłuższych chwil, co chwilę przytulając się i całując na zmianę. Moja ręka raz nawet zawędrowała pod jego kosztuję, ale byłam za mało odważna żeby ją tam zostawić. Mikołaj widział mój lęk i chyba celowo nie dotykał mnie nie wiadomo gdzie. Chciał mi dać przestrzeń, nie był nachalny. Odprowadzając go do drzwi zatopiliśmy się w kilkunastosekundowym pocałunku. Totalnie po nim odleciałam. Wróciłam do siebie do pokoju, rozebrałam się całkowicie do naga i zaczęłam się masturbować. Moja wyobraźnia kreowała wyimaginowane scenariusze na temat mój i Mikiego. Byłam niesamowicie podniecona, po chwili samo dotykanie przestało mi wystarczać. Wsadziłam sobie do środka palec. Jęknęłam głośno. Nigdy nie robiłam sobie palcówki, to był pierwszy raz. Chwilę później zasnęłam na łóżku i spałam tak do rana.
Ja i Mikołaj miesiąc później zostaliśmy parą, do teraz jesteśmy bardzo, ale to bardzo szczęśliwi. Uzupełniamy siebie w każdej dziedzinie, ale przede wszystkim jesteśmy dla siebie niesamowitym wsparciem.