Wynagrodzenie cierpień
3 czerwca 2014
Szacowany czas lektury: 48 min
Nareszcie wybiła piętnasta i skończył się ostatni, nudny wykład. Spakowałem się, wstałem i zacząłem zmierzać w stronę wyjścia. Był piątek, w perspektywie miałem więc dwa dni wolnego, a także dzisiejszy wieczór, który zamierzałem przyjemnie spędzić przed komputerem. W ten sposób zresztą spędzałem prawie każdą wolną chwilę. Opuściłem budynek uczelni i zobaczyłem stojącą nieopodal grupkę chłopaków z mojej grupy. Palili papierosy i też mnie dostrzegli, bo na ich gębach pojawiły się drwiące uśmiechy. Zestresowałem się, bo wiedziałem, że będę musiał koło nich przejść. Znowu pewnie będą gadać do mnie jakieś głupoty, a ja jak zwykle nie będę wiedział co odpowiedzieć i spalę buraka. Szedłem jednak twardo przed siebie, z zaciśniętymi zębami i czekałem tylko, aż „koledzy” zaczną się ze mnie śmiać. Zawsze znajdowali jakiś powód, żeby mnie wyśmiać – nawet, kiedy nie robiłem nic śmiesznego, to i tak byłem obiektem drwin. Tak działo się od zawsze, już od czasów podstawówki.
- Nara, Ludek! – krzyknął do mnie wesoło jeden z chłopaków.
Ja oczywiście słyszałem w jego głosie drwinę, jakby odezwał się do mnie tylko po to, żeby sprowokować mnie do zrobienia lub powiedzenia czegoś głupiego. Zestresowałem się jeszcze bardziej i moja twarz zrobiła się gorąca. Zastanawiałem się gorączkowo, czy odpowiedzieć mu „cześć”, czy może minąć grupkę, nic do nich nie mówiąc. Z tych nerwów zapomniałem patrzeć pod nogi i nie zauważyłem kilku schodków, po których trzeba było zejść, opuszczając teren uczelni. Potknąłem się, przewróciłem i w ostatniej chwili zdążyłem zamortyzować upadek dłońmi. Nic mi się nie stało, ale już wiedziałem, co zaraz usłyszę. Nie myliłem się – koło mnie rozległ się donośny śmiech chłopaków z mojej grupy. Nie tylko ich, bo śmiali się wszyscy, którzy akurat znajdowali się w pobliżu.
- Ale fujara, po schodach nawet nie umie zejść!
- Haha, co za ciota!
Takie i inne podobne obelgi dolatywały do moich uszu. Wiedziałem, że wiele par oczu mnie teraz obserwuje i każda z nich tylko czeka, aż popełnię kolejny błąd, by móc wyśmiać mnie jeszcze bardziej. Bezzwłocznie wstałem i szybko ruszyłem przed siebie, chcąc jak najprędzej zniknąć z zasięgu ich wzroku. Jak się oddalałem, to śmiechy za mną powoli cichły, aż w końcu umilkły zupełnie. Echh, czy musiałem pod koniec tygodnia znowu zrobić z siebie pośmiewisko? Nieważne, teraz liczyło się tylko to, że mam przed sobą cały weekend spokoju i nikt mi przez ten czas nie będzie dokuczał.
Wracając do domu wstąpiłem do sklepu, żeby kupić sobie dwa piwka, które pomogą mi się odprężyć w to piątkowe popołudnie. Podszedłem do lady, za którą siedziała młoda sprzedawczyni i uśmiechała się do mnie, co oczywiście było dla mnie peszące.
- Proszę dwa Lechy w butelce – rzekłem nieśmiało.
Dziewczyna podała mi piwa, ja zapłaciłem, a kiedy liczyła otrzymane pieniądze, mi rzuciło się w oczy, że ma dość głęboko wycięty dekolt w swojej sukience. Oczywiście zacząłem się w niego wpatrywać i czułem, jak w spodniach momentalnie twardnieje mi fiut. Widziałem na żywo wystającą spod materiału górną część ściśniętych piersi i ciemną szczelinkę pomiędzy nimi! Zanim pani przeliczyła pieniądze, miałem w majtkach już całkiem sztywno.
- Dziękuję – powiedziała kasjerka, patrząc się na mnie i wydając resztę.
- Dziękuję – bąknąłem, czerwieniąc się na twarzy, bo chyba dostrzegła, że patrzyłem na jej dekolt. Schowałem piwa do plecaka i zażenowany wyszedłem ze sklepu. Już nie mogłem się doczekać, aż znajdę się w domu, sam na sam ze swoim fiutem, komputerem, pornosami i browarami. Zapowiadało się naprawdę cudowne popołudnie, spędzone na masturbacji i piciu piwa. Piękno tej sytuacji potęgował jeszcze fakt, że nie onanizowałem się już od kilku dni, więc nazbierało mi się w jądrach całkiem dużo spermy i byłem nabuzowany jak cholera. Podniecało mnie teraz prawie wszystko – choćby sam fakt, że mijam na ulicy jakąś kobietę, powodował przyjemne mrowienie w kroku. Zazwyczaj dawałem upust swojemu wiecznemu podnieceniu przynajmniej raz dziennie, ale kilka dni temu postanowiłem sprawdzić, ile uda mi się wytrzymać bez masturbacji i wytrwałem do dzisiaj, jednak brakowało mi już silnej woli, by móc przedłużyć to jeszcze choćby o dzień.
W końcu dotarłem na przystanek i usiadłem na ławce, oczekując autobusu jadącego w stronę mojej wioski. Niestety, miałem z uczelni daleko do domu, ale na szczęście mogłem dojeżdżać autobusem i nie musiałem zamieszkać w akademiku, bo nie zniósłbym życia z kilkoma osobami w jednym pokoju – zwłaszcza, że zapewne byłbym przez nie jak zwykle szykanowany.
Nareszcie znalazłem się u siebie. Włączyłem kompa i czekając, aż się uruchomi, rzuciłem się na fotel i odetchnąwszy z ulgą, otworzyłem piwo i wziąłem parę łapczywych łyków. Kiedy tylko pomyślałem sobie, że zaraz włączę mojego ulubionego pornosa, znów zabuzowało mi w majtkach. Pornografia była moim zamiłowaniem. Na dysku miałem kilkadziesiąt gigabajtów filmów oraz zdjęć porno. Od kiedy odkryłem, jak można ściągać pornole z internetu, poświęcałem temu zajęciu mnóstwo czasu. Wszystkie filmiki i fotki dokładnie opisywałem i segregowałem. Dzięki pornosom moje życie seksualne stało się o wiele bogatsze niż wtedy, kiedy jeszcze masturbowałem się jedynie wyobrażając sobie różne erotyczne sceny. Prawdziwego stosunku, z realną kobietą, nie odbyłem jeszcze nigdy i nawet nie łudziłem się, by kiedyś mogło spotkać mnie takie szczęście. Byłem zbyt zakompleksiony, nieśmiały i ofermowaty, żeby jakakolwiek dziewczyna mogła zwrócić na mnie uwagę. Czasami jednak udawało mi się podglądnąć – przez służące jako wywietrznik dziurki, znajdujące się u dołu drzwi do łazienki – moją młodszą siostrę, kiedy rozbierała się przed wejściem pod prysznic. W takich wypadkach widok jej ciała zaprzątał moją głowę przez kilka kolejnych dni, bo to było naprawdę coś wspaniałego – zobaczyć nagie piersi i pupkę na żywo. Raz widziałem nawet cipkę siostry, ale była tak zarośnięta, że zapamiętałem tylko kłębiące się po całym jej kroczu włosy.
Aktualnie oprócz mnie w domu nie było nikogo, więc kiedy komputer już się uruchomił, podsunąłem fotel do biurka i popijając piwko włączyłem pornola. Wyjąłem na wpół wzwiedzionego fiuta na wierzch i zacząłem go delikatnie ugniatać. Dziewczyna na ekranie całowała się soczyście ze swoim partnerem. Po chwili mój członek był zupełnie sztywny. Mimo, iż tego dnia miałem zamiar zwalić sobie kilka razy, to nie chciałem zbyt szybko kończyć pierwszej masturbacji. Dlatego gładziłem się po fiucie powoli i delikatnie, patrząc, jak parka na monitorze – obmacując się łapczywie i namiętnie się całując – pozbywa się swoich ubrań. Dziewczyna została w samych czarnych pończochach i zaczęła masować kolanem penisa swojego partnera. Wyobrażałem sobie, że to moja siostra mnie tak masuje nogą po jądrach. Mój penis był już czerwony jak burak i niewiele dzieliło go od wytrysku, kiedy zadzwoniła moja komórka. Oderwałem się od swojego zajęcia, myśląc sobie, że nawet dobrze się składa, bo kutas mi trochę ochłonie i będę mógł całą zabawę zacząć od początku. Spojrzałem na ekran telefonu i z nerwów serce zaczęło mi bić szybciej. To dzwoniła moja koleżanka – Beata. Odebrałem.
- Halo? – spytałem drżącym ze zdenerwowania głosem. Każda rozmowa, nawet telefoniczna, powodowała u mnie stres.
- Siemka Ludek! – powiedziała wesoło i beztrosko Beata. – Co robisz?
Chwilę się zastanowiłem, bo nie mogłem przecież przyznać się do tego, co naprawdę robię, i wymyśliłem tylko:
- A, nic, tak sobie siedzę i nudzę się przy komputerze.
- Nudzisz się? To dobrze się składa, bo mam propozycję. Może wpadłbyś do mnie? Siedzimy sobie właśnie z Dagmarą, pijemy wino i tak sobie pomyślałam, że może byś zechciał też wpaść?
- Tak, chętnie. – Mówiąc to siliłem się na obojętny ton, ale trochę z radości, a trochę z nerwów, mój głos był dyszący. Aż się zapowietrzyłem.
- No to fajnie, to czekamy. Tylko weź kup nam po drodze jakieś wino, bo nasze się już kończy.
- Ok – zakończyłem połączenie.
Zatarłem ręce z uciechy, że zostałem zaproszony do Beaty. Z jednej strony każde spotkanie towarzyskie bardzo mnie stresowało, z drugiej jednak lubiłem od czasu do czasu z kimś się spotkać. Wizyty takie nie sprawiały mi przyjemności samej w sobie, ponieważ i tak – ze strachu przed wyśmianiem – prawie się na nich nie odzywałem, tylko uśmiechałem się głupkowato i przysłuchiwałem się rozmowie reszty. Będąc jednak przez kogoś zaproszonym miałem złudzenie, że jestem przez tą osobę lubiany, a takiego poczucia w życiu bardzo mi brakowało. Od dziecka bowiem wszyscy rówieśnicy zawsze dawali mi do zrozumienia, że jestem odmieńcem i nie chcą się ze mną zadawać – no chyba że jedynie po to, by mi podokuczać. Nikt mnie nigdy nie lubił, zresztą nie mogłem nawet wymagać, żeby inni mnie lubili, skoro ja sam siebie nie lubiłem. Nienawidziłem ani swojego ciapowatego i wstydliwego charakteru, ani dziwacznego wyglądu, ani też tego wstrętnego imienia, którym pokarali mnie rodzice. Jak mogli nazwać mnie Ludomił – przecież tego imienia nie używa się już chyba od wieku, a jedyne, co może ono przywodzić na myśl, to jakiegoś starego dziadka. Znajomi zwracali się do mnie zdrobnieniem „Ludek”, co było po prostu żenujące, ale chyba lepsze, niż gdyby mieli mówić do mnie pełnym imieniem...
Nie dokończyłem przerwanej masturbacji. Schowałem rozgrzanego penisa do gaci, odstawiłem na wpół wypite piwo i zmieniłem bluzę na bardziej elegancką. Postanowiłem bezzwłocznie iść do Beaty, a konia zwalić sobie po powrocie. Podczas wizyty u koleżanki będę mógł popatrzeć sobie na Beatę i Dagmarę, czym podniecę się jeszcze bardziej, więc i masturbacja będzie potem przyjemniejsza.
Wyszedłem z domu – bardzo wysoki, bardzo chudy i bardzo pryszczaty okularnik, idący nieporadnym i sztywnym krokiem, cały spięty i wstydzący się zbyt mocno wymachiwać rękami podczas marszu. Pół piwa, które wypiłem, rozluźniło mnie jednak na tyle, iż mogłem sobie myśleć, jaki to ja jestem fajny, że zaprosiły mnie dwie całkiem ładne dziewczyny. Idąc niezdarnie, uśmiechałem się sam do siebie. Wstąpiłem do sklepu i kupiłem dwa wina – jedno dla dziewczyn, a drugie dla siebie. Zbliżałem się już powoli do bloku Beaty.
Beatkę znałem z gimnazjum – była w mojej klasie jedną z niewielu osób, które mi nie dokuczały. Wtedy traktowała mnie po prostu obojętnie. Zakolegowała się ze mną dopiero wówczas, gdy skończyliśmy już gimnazjum. Przeprowadziła się wtedy ze swoimi rodzicami na wioskę, na której mieszkałem też ja, i byłem jej jedynym znajomym w tym rejonie. Prawdopodobnie dlatego – z braku innych możliwości – zakolegowała się akurat ze mną, żeby kiedy naprawdę nie będzie miała totalnie nic do roboty, mieć się z kim spotkać. Byłem zaszczycony znajomością z Beatą, ponieważ była ona naprawdę fajną i śliczną dziewczyną. Zawsze bardzo mi się podobała i do tej pory podkochiwałem się w niej. Nieraz także baraszkowałem z nią w moich erotycznych fantazjach. Ona jednak traktowała mnie bardziej jak swoją koleżankę, bądź jako „kolegę-geja”, któremu może się wyżalić i pogadać mu o babskich sprawach.
Dagmara także chodziła ze mną i z Beatą do jednej klasy w gimnazjum. Ona jednak zawsze mi dokuczała. Do tej pory – kiedy czasami gdzieś się spotykaliśmy – to albo ostentacyjnie mnie ignorowała, albo uprzykrzała mi życie jak tylko mogła. Nienawidziłem jej. Z drugiej strony jednak trochę mi imponowała, bo mimo swojego opryskliwego zachowania i skłonności do obrażania się na wszystkich i o wszystko, była towarzyska, wygadana i miała wielu znajomych. Miała więc to, czego ja pragnąłem.
Z każdym krokiem serce waliło mi coraz mocniej. Denerwowałem się na myśl, jak wypadnie nasze spotkanie. W głowie układałem sobie plan, o czym rozmawiać z Beatą, żeby znowu nie przesiedzieć całego spotkania milcząc. Mój stres potęgowała jeszcze świadomość, że u Beaty jest Dagmara, która zapewne zrobi wszystko, żeby jak najbardziej uprzykrzyć mi tą wizytę. W końcu stanąłem pod klatką i drżącą ręką nacisnąłem domofon. Po jakimś czasie usłyszałem wesoły głos Beaty:
- Kto tam?
- Ja – bąknąłem.
Wpuściła mnie i z trzęsącymi się nogami ruszyłem po schodach. Stanąłem pod drzwiami i kilka razy odetchnąłem głęboko, żeby nieco się uspokoić. Zapukałem. Drzwi się otwarły i uśmiechnięta Beata wpuściła mnie do mieszkania.
- Siema Ludek! – klepnęła mnie w ramię. – Co tam?
- Nic... – wydusiłem cicho.
Na sam widok Beaty zabuzowało mi w majtkach. Miała na sobie elegancką sukienkę na ramiączkach, z dość głębokim dekoltem, krótszą niż do połowy uda. Na nogach piękne, szare, grube rajstopy, błyszczące od zdobiącego je brokatu. Była bez kapci. Już wiedziałem, że całą wizytę będę się jej przyglądał. W ogóle zawsze wyglądała bardzo ładnie – śliczna twarz, kasztanowe włosy za ramiona, średniego wzrostu i raczej szczupła dziewczyna – ale ten ubiór czynił ją jeszcze kilkukrotnie atrakcyjniejszą. Poprowadziła mnie do kuchni, skąd cicho rozbrzmiewała muzyka disco-polo. Na środku stołu stała pusta butelka po winie, a przy brzegach szklanki dziewczyn. Na jednym z krzeseł siedziała Dagmara, wypuszczająca właśnie z ust papierosowy dym. Była to niska, czarnowłosa, krzykliwa dziewucha, trochę puszysta, choć i tak dużo schudła od czasów gimnazjum i jej tusza nie rzucała się już zbytnio w oczy. Twarz miała ładnie umalowaną i wyglądała całkiem pociągająco.
- Cześć – powiedziałem do niej.
- Kupiłeś wino?! – spytała swoim napastliwym tonem.
Kiwnąłem głową.
- To dawaj.
Wyjąłem dwie butelki i postawiłem na stole. Beata podała Dagmarze korkociąg, a ta otworzyła nim wino.
- Sorry, Ludek, ale nie mam trzeciego krzesła. Zaraz przyniosę ci pufę – powiedziała Beata.
- Dobrze – zgodziłem się pokornie.
Po chwili dziewczyna przyciągnęła niską pufę i postawiła ją przy stole. Usiadłem. Nie było zbyt wygodnie – siedziałem tak nisko, że moje ramiona ledwo wystawały ponad blat. Dostałem od Beaty szklankę, a Dagmara polała wino. Oczywiście nalała tylko sobie i Beacie, żeby pokazać, jak bardzo mnie lekceważy. Polała mi za to Beata, bo ja sam wstydziłem się sięgnąć po butelkę.
- I co tam na uczelni? – spytała mnie Beata.
- W porządku – uśmiechnąłem się. – A u ciebie? – postanowiłem także okazać koleżance zainteresowanie.
- U mnie chujnia. Tyle nauki, że masakra. Nie wiem, czy to w ogóle pozaliczam.
Nie wiedziałem, co mam na to odpowiedzieć, więc tylko uśmiechnąłem się głupio. Zresztą nie musiałem nic odpowiadać, bo Dagmara – której ewidentnie nie pasowało to, że Beata poświęca mi uwagę – brutalnie wtrąciła się w naszą rozmowę, zupełnie zmieniając jej temat.
- Czemu Beti nie chcesz założyć na imprezę swojej nowej sukienki? – spytała.
- Bo ona jakaś taka... za ciasna na mnie. – Beata, jakby zawstydzona, spuściła wzrok. – Muszę schudnąć parę kilo, żebym w niej dobrze wyglądała.
- Aaa. Szkoda, bo nawet cię w niej nie widziałam. Może ubierzesz ją i mi pokażesz?
- Spoko, ale to już nie dzisiaj. Jak już jestem ubrana do wyjścia to nie będę się teraz przebierać.
- Ok, to jutro może, przecież i tak do ciebie wracam po imprezie.
Przyszło mi do głowy pytanie, które mógłbym teraz zadać – przynajmniej miałbym okazję zabrać głos w dyskusji. Zacisnąłem pięści, próbując przełamać tremę przed odezwaniem się, nabrałem tchu i wyrzuciłem:
- Idziecie dzisiaj na imprezę?
Dagmara popatrzyła na mnie trochę zdziwiona, a trochę jakby oburzona, że w ogóle się odezwałem. Beata jednak normalnie mi odpowiedziała:
- Tak, wieczorem jedziemy do miasta, do tego nowego klubu, „Dilsa”, żeby obadać, czy jest fajnie. Ale najpierw chcemy się trochę wstawić z Dagą. Mam dzisiaj wolną chatę, więc się u mnie spotkałyśmy.
- Aha – kiwnąłem głową i uśmiechnąłem się.
- A co, chcesz jechać z nami? – zaproponowała zawadiackim tonem Beata, uśmiechając się kącikiem ust, jakby i tak była pewna, że nie skorzystam z oferty. Zresztą gdyby była jakakolwiek szansa, że zdecyduję się z nimi wybrać, to na pewno nie proponowałaby mi tego, nie chcąc psuć sobie zabawy moją obecnością.
- Co ty, głupia? Nawet mu nie proponuj, po co nam taka ciota?! – Dagmara skarciła koleżankę.
Beata pokręciła tylko głową, udając rezygnację.
Minęła godzina. W tym czasie zdążyłem zauważyć, że Dagmara też jest odstrojona na imprezę. Miała na sobie niebieską sukienkę, niestety z niewielkim dekoltem, ale za to bardzo krótką. Miałem więc prawdziwy raj, mogłem sobie do woli oglądać koleżanki, musiałem uważać jedynie, by nie przyłapały mnie na tym obserwowaniu. Były jednak pochłonięte rozmową między sobą i nie za bardzo zwracały na mnie uwagę, zatem dużego ryzyka nie było. Mój członek był tak wyprężony, że aż mnie bolał, ale całe to podniecenie było bardzo przyjemne. Najwięcej atrakcji zapewniała mi Dagmara, która próbując znaleźć sobie jak najwygodniejszą pozycję, zadarła nogi i postawiła stopy na krześle, koło swojej pupy, a kolana znalazły się wtedy na wysokości jej brody. Sukienka obsunęła się wówczas z jej ud, ukazując mi je niemal w całej okazałości. Widoczna była nawet ciemniejsza część majteczkowa rajstop, która zaczynała się prawie przy samej pupie! Myślałem, że oszaleję... W dodatku Dagmara co jakiś czas wierciła się w krześle tak, że patrząc się wtedy pod jej spódnicę, mogłem dojrzeć różowiące się tam majteczki dziewczyny. Przeszła jednak samą siebie, kiedy – jak gdyby była sama i we własnym domu – położyła nogi na stole. Moje ciało wtedy zapłonęło, a serce nie wyrabiało z pompowaniem krwi. Jej sukienka obsunęła się jeszcze bardziej, a kiedy Dagmara przesunęła pupę na krześle lekko w przód, żeby wygodniej się opierać, to materiał sukienki wyśliznął się spod jej tyłka i zwisał luźno za plecami dziewczyny. Jedynie przód sukienki opadał na krocze Dagmary, zasłaniając je, ale patrząc się wprost na jej pupkę, można było bez trudu dojrzeć majtki. Do tego dziewczyna kręciła znajdującymi się na blacie stopami i poruszała ich palcami w rytm lecącej cicho muzyki. Myślałem, że dostanę orgazmu nawet bez dotykania fiuta – sam ucisk majtek mógł mnie doprowadzić do szczytowania. Otarłem dłonią pot z czoła i spod byka patrzyłem na nogi Dagmary, które teraz, prawdopodobnie bez świadomości ich właścicielki, znalazły się w samym centrum uwagi. Dagmara, chyba zapominając w ogóle o mojej obecności, do tego czerwona na twarzy od zbyt dużej ilości wina, mówiła zapamiętale do Beaty:
- Ale dzisiaj mam zamiar się ruchać... Już od kilku tygodni nikogo nie zaliczyłam, normalnie mam taką chcicę, że już się nie mogę doczekać. – Mówiąc to, przesuwała tyłkiem po krześle w przód i w tył, symulując ruchy wykonywane przez kobietę podczas stosunku. – Na pewno dzisiaj kogoś w klubie wyrwę. A ty, Beti, będziesz się dziś ruchać?
- Nie wiem, zobaczę – zbyła ją zawstydzona nieco Beata, która wciąż pamiętała, że słucham ich rozmowy.
Poczułem się tutaj niepotrzebny. Przeze mnie dziewczyny nie mogły sobie spokojnie porozmawiać o czym chciały. Przynajmniej Beata, bo Dagmary wcale nie krępowała moja obecność. Miałem wrażenie, że tylko czekają, aż sobie pójdę. Do tego w ogóle się nie odzywałem, więc nic nie wnosiłem do tego spotkania. Pomyślałem sobie, że może pora zbierać się do domu. Napatrzyłem się, a teraz do siebie i w końcu sobie ulżyć. To, co tutaj widziałem i słyszałem, w połączeniu z kilkudniową przerwą w masturbacji, czyniło mnie podnieconym tak, jak nie byłem jeszcze nigdy. Przestraszyłem się, że rzeczywiście mogę się spuścić od samego ucisku majtek. Wprawdzie osiągnięcie orgazmu w obecności dwóch dziewczyn, które nie byłyby nawet świadome tego, co dzieje się w moich gaciach, mogłoby być interesującym przeżyciem, ale orgazm, podczas którego nie mógłbym ręką pieścić swojego członka, na pewno nie dostarczyłby tyle rozkoszy co zwykły, masturbacyjny rytuał odprawiony w domowym zaciszu. Przed powrotem do domu postanowiłem jeszcze odwiedzić toaletę, gdyż mój pęcherz był już pełen. Podniosłem się więc z pufy i wtedy zdarzył się wypadek, który diametralnie zmienił dzisiejsze losy wszystkich obecnych. Przez swoją wrodzoną niezdarność i niezgrabną posturę, wstając zahaczyłem łokciem o blat. Stół był lekki, więc jeden jego koniec podskoczył, powodując, że znajdująca się na środku butelka z winem przewróciła się... Szyjką w stronę Dagmary. Całe wino momentalnie wyciekło i poleciało na Dagmarę, zalewając jej sukienkę i rajstopy. Jak oparzona odchyliła się wtedy z całym krzesłem do tyłu, zdjęła nogi ze stołu i szybko wstała. Jakby nie wierząc w to, co się stało, przyglądała się chwilę swojemu mokremu ubraniu z rozchylonymi ustami. Ze strachu nie mogłem oddychać. Dziewczyna powoli podniosła wzrok i spojrzała mi z nienawiścią w oczy.
- Popierdoliło cię?! – krzyknęła. – Pojebany jesteś?! Co ty kurwa zrobiłeś, debilu zjebany!
Chciałem powiedzieć „przepraszam”, ale tak się zapowietrzyłem, że nie mogłem nic wydusić. Dagmara następnie odwróciła się do Beaty, która patrzyła na nią przepraszająco.
- I po chuj go musiałaś tu zapraszać?! – krzyknęła na koleżankę. – On zawsze musi coś odjebać, po co tu w ogóle przyłaził?!
- Przepraszam – wybełkotałem, gdy w końcu odzyskałem głos.
Dagmara znów popatrzyła na mnie swoim nienawistnym spojrzeniem i krzyknęła:
- I co mi kurwa po twoim przepraszam?! Mam zniszczoną kieckę!
- Oddam ci za nią pieniądze...
- Oczywiście, że oddasz, baranie.
- Daga, chyba trzeba to szybko zaprać, może uda się uratować jeszcze tą sukienkę... - rzekła Beata.
Dagmara, która nieco już ochłonęła, powiedziała smutno:
- To sobie poszłam na tą imprezę. Przecież w brudnej i mokrej kiecy nie pójdę, a do siebie już nie zdążę wrócić, żeby się przebrać...
- To może ode mnie jakiś ciuch pożyczysz? – spytała Beata.
- Ta, kurwa, uważaj, bo się zmieszczę w coś twojego...
Rzeczywiście - nie było szans, żeby Dagmara wcisnęła się w jakiekolwiek ubranie Beaty, a nawet gdyby, to wyglądałaby głupio, bo Beata była od niej wyższa i jej ubrania byłyby za długie na Dagmarze.
- No trudno, najwyżej sobie dziś odpuścimy tą imprezę... - powiedziała zrezygnowana Beata. – Wyskakuj z tej sukienki, zapierzemy ją.
Ja, korzystając z zamieszania, wyśliznąłem się z kuchni i poleciałem do łazienki, bo pęcherz naprawdę ledwo mi już wytrzymywał. Wyciągnąłem fiuta z majtek i popatrzyłem na niego z żalem. Wciąż sterczał i celował główką prosto w moją brodę. Naprawdę ciężko jest w takim stanie oddać mocz trafiając prosto do muszli. Miałem wprawdzie na to swoją metodę, wyuczoną podczas licznych porannych wzwodów, ale nie była ona perfekcyjna, bo często trochę moczu i tak nie trafiało do celu. Zastanowiłem się, czy by sobie najpierw nie ulżyć, a dopiero potem się wysikać. Mógłbym to zrobić raz dwa - czułem, że wystarczyłoby kilka szybkich ruchów ręki i byłoby po sprawie. Zaraz się jednak rozmyśliłem, bo przecież ta masturbacja miała być pięknym aktem, a nie takim zaspokojeniem się na szybko w cudzej toalecie. Zdecydowałem się jednak sikać ze sterczącym fiutem, a potem powycierać to, co ewentualnie uronię. Zsunąłem do kolan spodnie wraz z majtkami, zgiąłem się wpół i odchyliłem fiuta jak najbardziej mogłem w dół. Nie dałem jednak rady wycelować w muszlę, więc odszedłem jakieś dwa metry od sedesu, żeby mocz po pokonaniu tej odległości zaczął opadać z powodu grawitacji. Miałem to już obcykane. Napiąłem się i zacząłem sikać. Pierwsze krople trafiły na podniesioną deskę, ale manewrując fiutem kolejną porcję moczu skierowałem do celu. Odciążając pęcherz, odetchnąłem z ulgą. Niewiele mi już brakowało do końca, kiedy nagle drzwi łazienki otwarły się zamaszyście. Ze strachu aż podskoczyłem. Podświadomie czując, w jak śmiesznej pozycji się znajduję, automatycznie się wyprostowałem. Niestety wraz z moim tułowiem do góry poszedł także mój penis i mocny strumień moczu prysnął wprost na ścianę. Nim udało mi się zupełnie zahamować strugę, usłyszałem okrzyk zdziwienia Dagmary – to właśnie ona wtargnęła do łazienki, zapomniawszy zapewne, że ja mogę się tu znajdować. Na sobie miała tylko różowy stanik, kuse majtki i rajstopy, a przez zgięty łokieć miała przewieszoną sukienkę – tą, którą jej zalałem winem. Wybałuszyła oczy i z niedowierzaniem patrzyła na mnie – stojącego ze sterczącym fiutem w ręku. Szybko podciągnąłem majtki i również patrzyłem na nią, nie mogąc uwierzyć, że naprawdę przyłapała mnie w takiej sytuacji. Najchętniej teraz zapadłbym się pod ziemię. Dagmara następnie spojrzała na ścianę, po której spływał mój mocz. Kiedy już dotarło do niej, co widziała, wolnym krokiem ruszyła w moim kierunku, odwracając się przy tym, by krzyknąć do Beaty:
- Beti, chodź tu! Wiesz, co twój koleżka robi u ciebie w kiblu?! Wali se konia i sika po ścianach!
Chciałem wybiec z tego domu i nie pokazywać się więcej na oczy ani Dagmarze, ani Beacie. Dagmara podeszła do mnie i popatrzyła na mnie jak na znienawidzonego psa.
- Jesteś po-je-ba-ny – wycedziła mi w twarz, mówiąc wolno jak do kogoś niespełna rozumu. Była w porównaniu do mnie tak niska, że musiała mocno zadzierać głowę, żeby patrzeć mi w oczy.
Ja cały czas nie mogłem nic powiedzieć. Coś tam bełkotałem pod nosem, ale sam nie wiedziałem co. Nagle aż się wygiąłem. Coś ścisnęło i mocno wykręciło mojego sterczącego fiuta. Spojrzałem w dół. Jego duża część wystawała spod gumki majtek, zbyt krótkich, by zakryć go w całości. Na jego trzonie zaciskała się dłoń Dagmary. Dziewczyna patrzyła mi z nienawiścią w oczy i ściskała mojego członka, co chwilę zwalniając uścisk, by zaraz znowu go ścisnąć. Patrzyłem na nią z przerażeniem i bałem się, co zaraz może zrobić. Do łazienki weszła Beata. Miała ironiczną minę, jakby nie wierzyła w to, co jej przed chwilą powiedziała Dagmara. Kiedy jednak spojrzała na nas – mnie z zakłopotaną miną i purpurową twarzą oraz Dagmarę, trzymającą mnie za wzwiedzionego fiuta – zdziwiła się tak samo jak Dagmara w chwili, kiedy tu weszła.
- Czaisz, Beti, wchodzę do łazienki, żeby zaprać tą sukienkę, i co widzę? Ludomił stoi w tym miejscu – Dagmara wskazała na mnie, znajdującego się wciąż jakieś dwa metry od sedesu. – Trzyma się za stojącego kutasa i leje po ścianie!
Mówiła to takim zszokowanym tonem, jakby opowiadała o tym, że porwali ją kosmici. Beata spojrzała na ścianę, po której spływał mój mocz, tworząc w miejscu, gdzie ściana stykała się z podłogą niewielką kałużę. Ja z kolei czułem coraz intensywniejsze ciepło rozchodzące się od krocza po całym moim ciele. Dagmara wciąż ściskała mego członka.
- Nie wiem, co on cholera robił, ale na pewno nie jest normalny... - ciągnęła Dagmara, zsuwając mi majtki i mocno ściskając moje jądra.
Aż się wygiąłem z bólu. Następnie jej dłoń wróciła na penisa.
- Wiesz co – odezwała się w końcu Beata. – Trzymałaś giry na stole, sukienka ci się podwinęła, to Ludek mógł się podniecić... Chyba się mu nie dziwisz. Więc przyszedł sobie ulżyć... - popatrzyła na mnie wymownie. – Ale nie musiałeś sikać na ścianę... - dodała z wyrzutem.
- Przepraszam... - bąknąłem. – Ale to nie tak... Nie onanizowałem się... Po prostu chciało mi się siku, a fiut mi stał – spuściłem wzrok. – A wiesz, ciężko jest się wysikać ze sterczącym... Dlatego...
- Dobra, spoko – ucięła Beata, nie chcąc mnie dłużej zawstydzać. – Daj, Daga, pomogę ci zaprać tą sukienkę.
Dagmara oddała jej sukienkę, jednak nie zamierzała mi odpuścić tak łatwo, jak jej koleżanka. Patrząc mi w oczy, mówiła:
- Pojebany jesteś, co? Pojebany? Konia se trzepiesz po cudzych domach? Co, przyszedłeś się tu napatrzeć i zwalić konia, zboczku?
Przy tym wciąż masowała mnie po penisie. Wiedziałem, że długo tak nie wytrzymam – nakumulowane podniecenie będzie musiało się w końcu zmaterializować w postaci spermy. Beata odkręciła wodę i zaczęła prać sukienkę Dagmary. Musiałem coś zrobić, żeby Dagmara wypuściła z ręki mojego fiuta. I to szybko, bo zaraz będzie za późno! Ale byłby wstyd, gdybym się spuścił przy dziewczynach... Po co Dagmara mi to robiła? Czyżby z premedytacją chciała doprowadzić mnie do orgazmu po to, żeby mnie upokorzyć? Od finału dzieliły mnie już tylko sekundy, a nie mogłem nic wymyślić. Dagmara teraz palcami ściskała główkę mojego penisa, naciągając na nią napletek.
- Dagmara, nie... - wyjęczałem.
Popatrzyła mi w oczy, a ja spojrzałem na nią. Widziałem z góry jej duże piersi, częściowo okryte prześwitującym stanikiem... Spojrzałem na jej krocze – na różowe majtki, których kolor był lekko rozmyty przez pokrywające je cieliste rajstopy. Małe paluszki dziewczyny zwinnie zaciskały się na główce mojego penisa. Zamknąłem oczy, bo ten widok przeważył o wszystkim...
- Co „nie”?! – spytała agresywnie Dagmara, ściskając mocno mego fiuta.
I wtedy to się stało. Fala potężnego orgazmu rozlała się po moim ciele. Aż zachwiałem się na nogach i jęknąłem mimowolnie. Zacisnąłem mocno powieki i czułem, jakby wszystko wokół mnie wirowało. Jak z jakiegoś innego świata słyszałem głos i śmiech Dagmary:
- Hahaha, Beti, zoba na to, szybko!
Potem chichot Beaty i dalsze „zachwyty” Dagmary:
- Ludomił się spuszcza, o kurwa, spuszcza mi się na brzuch! Widzisz to?! Chwilkę go podotykałam i już się spuszcza!
- No co, biedny Ludek... Ale mocno tryska, chyba dawno sobie nie robił dobrze...
I powoli wracałem do rzeczywistości. Wciąż nie mogłem uwierzyć, że to się stało. Żebym tak mógł teraz zniknąć, po prostu się rozpłynąć... Orgazm zawsze uważałem za coś, co powinno przeżywać się w samotności i bez niczyjej wiedzy, a teraz dostałem go przy dwóch dziewczynach. Wstyd! Najgorsze, że wszystko widziała Beata. Pewnie już nie będzie się chciała ze mną zadawać... Zresztą tym lepiej – wstydziłbym się z nią jeszcze spotykać po tym, co tu zaszło. Żebym tak tylko mógł się stąd jakoś ulotnić. Powoli otworzyłem oczy. Oddychając ciężko spróbowałem ogarnąć sytuację. Dagmara stała przede mną roześmiana, wciąż trzymając mojego fiuta, a obok nas stała Beata i patrzyła z politowaniem na mojego wiotczejącego powoli w ręku Dagmary penisa.
- Muszę iść – oznajmiłem i odsunąłem się od Dagmary.
- Tak?! – odparła mi, znowu jakby wściekłym głosem. – Narozwalać, rozlać wino, obsikać ściany, spuścić się na mnie, a potem sobie iść?! A kto to będzie sprzątał?
Spuściłem głowę.
- Zliżesz to, cipo! – Dagmara wskazała na swój brzuch, po którym obficie ściekała moja sperma. - Na kolana! – rozkazała.
Trzęsąc się, uklęknąłem przed nią. Spojrzałem, jak cieknąca strużka nasienia zatrzymuje się na chwilę, napływając do pępka dziewczyny, po czym, napełniwszy go, zaczyna w jeszcze szybszym tempie spływać dalej. Inny pokład spermy dopłynąwszy do kroku Dagmary i zatrzymawszy się pomiędzy jej nogami, zaczął się tam kumulować i lepki płyn zwisał niczym sopel lodu, aż w końcu nazbierało się go tyle, że oderwał się od dziewczyny i skapnął na ziemię. Dagmara złapała mnie za głowę i przyciągnęła ją do swojego odstającego brzuszka. Mój nos znalazł się w spermie.
- Daga, daj mu już spokój, biedny Ludek... - litowała się nade mną Beata.
Dagmara roześmiała się tylko i krzyknęła na mnie:
- No zlizuj!
Z obrzydzeniem wyciągnąłem język i zacząłem zlizywać własną spermę. Miała odrzucający zapach pleśni i wstrętny, słony smak. Kiedy jednak pomyślałem sobie, że liżę kobiecy brzuch, znów zrobiło mi się ciepło w kroku. Całe moje ciało jednak drżało – trochę z zimna, lecz bardziej ze stresu. Gdy wylizałem całą spermę i przełknąłem ją z największym obrzydzeniem, mając nadzieję, że Dagmara w końcu da mi spokój, ona rzekła:
- Jeszcze tu!
Nacisnęła na moją głowę, obniżając ją. Rzeczywiście, jeszcze trochę nasienia spływało po udzie dziewczyny. Zacząłem więc lizać jej nogę od dołu do góry, od połowy uda aż do bioder. Na rajstopach zostawał mokry ślad od mojej śliny. Lizałem kobiece udo... Nie było już na nim spermy, a wciąż chciałem je lizać. Mój penis znowu sztywniał. Bardzo przyjemny dla mojego języka był lekko chropowaty dotyk rajstop Dagmary. Do tego co chwilę widziałem przed samymi oczami jej różowe majteczki, do których prawie dotykałem nosem. Nic dziwnego, że ponownie byłem podniecony.
- Zobacz, Daga, mały Ludek znowu stoi... - zachichrała się Beata.
Dagmara również się zaśmiała i pchnęła mnie mocno. Poleciałem na ziemię. Leżałem teraz na plecach, ze sterczącym penisem na wierzchu, przed dwoma dziewczynami. Chciałem się podnieść, ale Dagmara postawiła stopę na mojej klacie i przydepnęła mnie.
- Leżeć! – rozkazała jak psu.
Nie śmiałem nic zrobić. Zawstydzenie mieszało się u mnie z ciekawością, jak rozwinie się cała ta sytuacja. Stopa Dagmary sunęła powoli w górę, do mojej szyi, a następnie znalazła się na twarzy. Jeździła po moim czole, policzkach i nosie. Niebawem palce Dagmary wsunęły się pod moje okulary i dziewczyna uniosła lekko nogę, zsuwając mi je z nosa. Okulary wisiały teraz na jej palcach. Szybkim ruchem prostując nogę w kolanie, posłała moje okulary pod ścianę. Obraz stał się jeszcze bardziej rozmazany. Po chwili poczułem stopę Dagmary na swoich wargach. Zaczęła na siłę wpychać mi ją do buzi. Chcąc nie chcąc rozchyliłem wargi i palce Dagmary znalazły się w moich ustach. Miałem jakąś dziwną ochotę, by je possać, ale wstydziłem się, więc czekałem tylko, co Dagmara zrobi dalej. Nagle coś dotknęło delikatnie mojego fiuta. Cały aż drgnąłem. Spojrzałem na swoje krocze i zobaczyłem, że to Beata postawiła stopę na moim członku. Przesuwała nią po penisie w górę i w dół. Beata, moja ukochana koleżanka, dotykała stópką mojego kutasa! To przechodziło ludzkie pojęcie. Czułem się bardzo dziwnie, zatraciłem poczucie rzeczywistości. Cały się trząsłem i miałem zawroty głowy – nie wiem, czy spowodowane winem, czy nadmiarem wrażeń, czy może obydwoma tymi czynnikami. Dziewczyny na chwilkę się oddaliły i zaczęły coś między sobą szeptać. Zacząłem się bezmyślnie podnosić, jak jakiś nieświadomy lunatyk. Dagmara jednak widząc to, krzyknęła:
- Ani się waż ruszać z miejsca!
Padłem z powrotem na podłogę – jakby słowa Dagmary były rozkazem dowódcy. Po chwili dziewczyny wróciły, obydwie nade mną kucnęły i Dagmara zaczęła ściągać mi bluzę oraz koszulkę, a Beata zsunęła mi spodnie i majtki. Nie stawiałem oporu, a nawet im to ułatwiłem, unosząc kiedy trzeba było biodra, a następnie cały tułów. Niebawem leżałem nagi, a dziewczyny przyglądały się mojemu sztywnemu przyrodzeniu. Wciąż nie byłem pewny, czy to może być prawda, bo to wszystko było dziwniejsze od jakiegoś snu.
- Teraz ja mu zrobię dobrze – oznajmiła Beata, wstając.
Postawiła stópkę na moim penisie i znów zaczęła go nią masować. Wyglądało to naprawdę podniecająco – dziewczyna w skąpej sukience i seksownych, ozdobionych brokatem rajstopach, masująca stopą męskiego członka. Zdarzało mi się masturbować oglądając podobne sceny na pornosach, a teraz sam brałem udział w takiej scence i własnym ciałem czułem ten dotyk kobiecej nóżki! Beatka zginając paluszki, chwytała mnie stopą za napletek i unosiła w ten sposób mojego kutasa, po czym go wypuszczała. Powtarzała to kilka razy, a potem zaczęła coraz mocniej naciskać całą stopą na mojego członka i powoli ją po nim przesuwać. Dagmara w tym czasie przyniosła z kuchni drugą butelkę wina, usiadła koło mojej głowy i postawiła mi obydwie stopy na twarzy. Masowała nimi także moją klatę i wpychała mi je na zmianę do buzi. Popijała przy tym wino prosto z gwinta. Przyglądałem się jej obfitym udom i tym jej różowym majteczkom... W pewnym momencie, w jakiś dziwny sposób, zdobyłem się na odwagę i położyłem dłoń na udzie Dagmary. Ścisnąłem je lekko i usłyszałem:
- Łapy precz, zboczeńcu! Macać ci się zechciało?! Nie dla psa kiełbasa!
Speszony zabrałem rękę. Beata, chyba chcąc mi wynagrodzić złe potraktowanie przez Dagmarę, bardzo mocno nadepnęła na mojego członka. Aż stęknąłem i się wygiąłem. Kolejny raz wszystko zaczęło mi wirować i po chwili znalazłem się w swoim świecie. Znów jakby z daleka słyszałem śmiechy Dagmary, którą widocznie bardzo bawiły moje orgazmy. Uniosłem głowę i przez przymrużone powieki patrzyłem, jak z mojego fiuta wystrzeliwują pociski spermy, zalewając mi brzuch i klatę, podczas kiedy Beata pieści mi członka stopą. Kiedy powróciłem z raju, Dagmara popatrzyła na mnie jak na jakiegoś dziwnego stwora i spytała:
- Ile ty się kurwa możesz spuszczać? Niewyżyty jakiś jesteś?
Zamknąłem oczy i nic nie odpowiedziałem. Czułem tylko, jak Beata zsuwa stopę z mojego członka i jeździ nią po moim brzuchu i klacie, wycierając stamtąd spermę rajstopami. Po chwili stopa powędrowała na moją twarz. Poczułem odór swojej spermy, zmieszany ze słabym zapachem stopy Beaty. Delikatnie jeździła nią po moich policzkach, po czym przystawiła mi ją do ust. Nie miałem wyboru - musiałem ją polizać. Przez chwilę Beata pozwoliła mi possać swoje paluszki, co sprawiło, że znów poczułem napływającą do krocza krew. Fiut powoli mi sztywniał i bałem się tylko, jak dziewczyny zareagują, kiedy znowu to zauważą. Przeżyłem dwa orgazmy w jakieś dziesięć minut i stawał mi po raz trzeci. Nie mogłem jednak w żaden sposób tego ukryć. Kiedy spojrzałem w górę, zobaczyłem coś, od czego momentalnie dostałem pełnego wzwodu. Mogłem zajrzeć Beacie, która stała nade mną, pod sukienkę! Była bardzo krótka, więc bez problemu dostrzegłem zarys białych majtek pod rajtuzami dziewczyny.
- Beti... - powiedziała zrezygnowanym tonem Dagmara. – Jemu znowu stanął...
Beata odwróciła się, spojrzała na mojego fiuta i uśmiechnęła się, mówiąc:
- Ojejku...
Sytuacja była po prostu żenująca. Tylko co ja mogłem poradzić na to, że mój fiut tak łatwo się napalał?
- Teraz ja mu go zwalę cyckami! – zaoferowała się Dagmara.
Na tą informację przeszedł mnie kolejny dreszcz.
- Spoko – zgodziła się Beata. – A ja ci tą sukienkę skończę zapierać.
Beata podeszła do zlewu, a ja zostałem sam na sam z Dagmarą. Na początek dziewczyna kopnęła mnie w penisa, aż zafalował, a następnie ukucnęła nad nim. Złapała go i przez chwilę przesuwała po nim dłonią, lecz zaraz przestała, nie chcąc zapewne, bym znów osiągnął przedwczesny orgazm. Niepotrzebnie się tego obawiała, bo jeszcze dużo mi brakowało. Następnie położyła się na brzuchu, a jej głowa znalazła się pomiędzy moimi udami. Zaczęła lizać moje jądra oraz ptaka. Przesuwała językiem od dołu do góry, śliniąc mi całe przyrodzenie. Na koniec splunęła mi na fiuta i roztarła po nim ślinę dłonią. Podsunęła się wyżej – tak, że jej biust dotknął do moich jąder. Zaczęła się lekko poruszać do przodu i to tyłu, ocierając się stanikiem o mojego penisa. Kiedy podnosiła wzrok, by spojrzeć mi w oczy, ja odwracałem się, nie chcąc mierzyć się z nią na spojrzenia. Po chwili poczułem, że coś otula mego członka. Popatrzyłem i zdałem sobie sprawę, że Dagmara wzięła go pomiędzy swoje piersi. Oparła się łokciami koło moich bioder i poruszała się coraz szybciej w przód i w tył, a ściskający jej piersi stanik powodował, że szczelnie opinały one mojego sztywniaka. Obydwoje przyglądaliśmy się, jak jego główka co rusz wyłania się spomiędzy dorodnych piersi. Z każdą chwilą przybliżałem się do szczytowania... Nie mogłem zapanować nad oddechem i nad drżeniem. Kiedy Beata skończyła z sukienką Dagmary, stanęła koło nas i także przyglądała się zetknięciu mojego fiuta z cyckami Dagmary. Ja przeniosłem spojrzenie pod sukienkę Beaty i złapałem ją za łydkę. Spojrzała na mnie trochę zdziwiona, a trochę rozbawiona. Wykrzywiłem się, stęknąłem ciężko i kolejny raz odpłynąłem. Spomiędzy piersi Dagmary wyciekło moje nasienie, lecz było go już bardzo niewiele. Dagmara zwolniła ruchy, dostosowując się nimi do moich wystrzałów. Po wszystkim wysunęła mojego członka spomiędzy swych cycków i wstała. Ja, dysząc ciężko, przyglądałem się jej. Zajrzała sobie pod stanik i stwierdziła, że zostało jej pod nim trochę mojego nasienia. Odeszła ode mnie i od Beaty, żeby się powycierać.
- I co, Ludek, fajnie było? – spytała mnie wtedy Beata.
Kiwnąłem głową.
- Tak? No widzisz, opłacało ci się mnie odwiedzić – uśmiechnęła się przyjacielsko. – Masz jeszcze siłę?
- Nie wiem, chyba już nie... - wybąkałem.
- A mi się zdaje, że da się coś jeszcze z ciebie wykrzesać... Jesteś przecież taki niewyżyty...
Znowu poczułem się bardzo niezręcznie. Beata odwróciła się tyłem do mnie i kucnęła.
- Rozepniesz mi ten zamek? Bo samej ciężko mi tu sięgnąć – wygięła rękę w tył i wskazała na zameczek z tyłu swojej sukienki.
Podparłem się na łokciu i rozsunąłem zamek. Beata wtedy wstała, złapała palcami ramiączka swojej sukienki i zaczęła ciągnąć je w górę. Aż zaparło mi dech. Sukienka Beaty unosiła się, odsłaniając coraz większą część ud dziewczyny, następnie ukazując mi jej majtki, seksowny brzuszek i w końcu biały staniczek, zakrywający średniej wielkości biust. Kiecka wylądowała na podłodze, a Beata stojąc nade mną, zaczęła zsuwać swoje ozdobne rajtuzy. Za chwilę zostały na niej same majtki i stanik.
- Co jest? – spytała obojętnie Dagmara, powróciwszy do nas.
- Ludek twierdzi, że już nic dzisiaj nie zdziała, a ja mu chcę udowodnić, że się myli.
Beata spojrzała na mojego małego fiuta, który jeszcze nie zesztywniał, ale czułem, że niedługo zacznie rosnąć w oczach. Beatka podeszła do niego i po prostu sobie na nim usiadła. Zaczęła poruszać pupą na wszystkie strony, stymulując nią mojego członka. Czułem, że zaczął od tego całkiem szybko rosnąć. Beata widocznie także wyczuła to przez swoje majtki, gdyż po pewnym czasie popatrzyła na mnie, unosząc brwi i przechylając lekko głowę w bok, jakby chcąc powiedzieć: „a nie mówiłam?”.
- Może ci pomóc? – spytała ją Dagmara.
- Poradzę sobie... - zapewniła Beata.
Dagmara usiadła więc na podłodze koło nas i - jak gdyby nigdy nic - włożyła sobie rękę w majtki. Lekko poruszała nią w środku, drugą ręką chwytając butelkę z winem. Beata zdjęła stanik. Ujrzałem wtedy piersi tak cudowne, jakich nie widziałem jeszcze na żadnym pornolu. Sutki były nabrzmiałe i zdawały się wręcz prosić, żeby je wypieścić. Nie śmiałem jednak bez zezwolenia Beaty położyć dłoni na jej piersi. Sam widok jednak podziałał na mnie tak, że momentalnie mój penis był gotów do kolejnej akcji. Beata, czując to pupą, wstała. Zaczęła ściągać sobie majtki. Patrzyłem niczym urzeczony, jak zsuwają się z jej bioder. Nie mogłem uwierzyć, że zaraz zobaczę nagą, kobiecą cipkę! I to cipkę najwspanialszej kobiety, jaką znałem. Beata – jak zauważyłem – bardzo dobrze przygotowała się do wyjścia na imprezę. Jej łono było pięknie wygolone i gładziutkie. Zwisały jej niewielkie wargi sromowe, a przyglądając się dokładniej, można było dostrzec cienką stróżkę przezroczystej wydzieliny, płynącą po kroku mojej koleżanki.
- I co, Ludek? – spytała Beata widząc, jak pochłaniam wzrokiem jej łono. – Fajna cipka?
Pokiwałem zapalczywie głową. Czułem, że jestem na twarzy czerwony jak burak.
- Weźmiesz go w siebie? – spytała zdziwiona Dagmara.
Spojrzałem na nią – wciąż szperała sobie w majtkach. Beata tylko pokręciła przecząco głową i usiadła okrakiem na moim kroczu, przyciskając cipką trzon mojego kutasa. Westchnąłem ciężko. Moja koleżanka zaczęła wykonywać bardzo wolne, namiętne ruchy do przodu i do tyłu, ocierając się swoją kobiecością o moją męskość. Jej wargi sromowe opinały trzon mojego fiuta, a kiedy dziewczyna odsuwała się miednicą do tyłu, spod jej łona wyłaniała się czerwona główka mojej pały. Beata oparła się dłońmi o moją klatę i pochyliła się nieco, przybliżając twarz do mojej twarzy. Po niecałej minucie takiego ocierania, Beatka zaczęła coraz głośniej oddychać, a wręcz dyszeć. Gładziła moją klatę i brzuch, a ja przyglądałem się, jak główka mojego penisa stymuluje jej łechtaczkę. W ten sposób minęło kilka minut, a przez ten czas oddech Beaty przerodził się w głośne odgłosy dobywające się z jej gardła: „OoOo...” „OoOo...”. Ruchy jej bioder stały się szybsze, cycki zaczęły lekko podskakiwać, a cipka jeszcze mocniej przycisnęła się do mojego fiuta. Dziewczyna pochyliła się niżej, jej twarz przybliżyła się jeszcze do mojej, a dyndające piersi co rusz stykały się z moją klatą. Beatka wplotła mi dłoń we włosy i patrzyła mi się w oczy. Jej spojrzenie stawało się coraz bardziej rozmyte. Bijące z cipki gorąco przechodziło na mojego kutasa. Ciepło, które nagromadziło mi się w kroczu, zaczęło powoli rozchodzić się po moim ciele.
- Ludek... - dyszała Beata. – Ludek, przypuszczałeś, że będziemy się kiedyś tak ocierać? Ufff... Że moja cipka będzie dotykać do twojego fiutka? Ludek, chciałeś tego...? Ooochhh...
Obok siebie słyszałem mlaskanie dobywające się z majtek Dagmary, która teraz wykonywała w nich szybkie ruchy dłonią. To wszystko doprowadziło do tego, że znowu odleciałem. Odruchowo – nie myśląc nad tym, co robię – złapałem Beatę za pośladki, ścisnąłem je mocno i z całej siły przyciągnąłem jej łono do swojego krocza. Patrzyłem rozmytym wzrokiem, jak spod cipki Beaty wypływa moja sperma i rozlewa mi się po brzuchu. Był to już mój czwarty orgazm, więc wyciekło mi zaledwie kilka kropli nasienia. Mimo tego moje odczucia były tak samo intensywne, jak przy pierwszym, obfitym spuście z ręką Dagmary. Kiedy doszedłem do siebie, zdałem sobie sprawę, że coś wpija się w moją klatkę piersiową. Okazało się, że to Beata wbija mi w nią paznokcie, krzycząc przy tym głośno. Miała zaciśnięte powieki, a na jej twarzy widać było orgazm, w postaci niekontrolowanych skurczów i wykrzywień. Beata szczytowała siedząc na moim członku... Znowu poczułem się jak w jakiejś nierealnej bajce. Po chwili Beatka otworzyła z wolna oczy i stopniowo zatrzymała ruchy. Popatrzyła na mnie zmęczonym wzrokiem. Wciąż głośno dysząc przez dość mocno rozchylone usta, zeszła ze mnie i padła na ziemię. Leżała tak, przez jakiś czas normując oddech, a ja w tym czasie poczułem na klacie przyjemny dotyk rajstop Dagmary. Siedząc wciąż koło mnie, położyła na mnie stopę i rozcierała mi nią po brzuchu nasienie. Spojrzałem na nią – już nie trzymała ręki w majtkach, tylko odchyliwszy plecy do tyłu, opierała się obydwoma dłońmi o podłogę. Po chwili druga stopa dziewczyny znalazła się na mnie i gładziła moją twarz oraz szyję. Dagmara masowała mnie namiętnie, jakby próbowała mnie znowu podniecić. To jednak było już chyba niemożliwe – mój fiut czuł się już wykończony i obolały od tych wszystkich pieszczot i orgazmów.
- Ale flak... - powiedziała z pogardą Dagmara, patrząc na mojego małego, zwiotczałego członka i stawiając na nim stopę.
Chwilę go nią pomasowała, ale widząc, że nic to nie daje, spytała z oburzeniem:
- Stanie ci jeszcze w ogóle?!
Pokręciłem przecząco głową. Dagmara machnęła ręką i powiedziała:
- Stanie, stanie, przecież ty niewyżyty erotoman jesteś. Wystarczy cię dotknąć i już się spuszczasz.
Zaperzyłem się, ale nic nie mówiłem. Dagmara wzięła mojego ptaszka do ręki i miętosiła go w palcach, a skoro to też nic nie dało, wzięła go w usta i ssała namiętnie. Nie mogłem zaprzeczyć temu, że było to całkiem przyjemne, ale do wzwodu dużo mi jeszcze brakowało. Dagmara w końcu podniosła się i przybliżała swoją twarz do mojej.
- Wezmę go do mojej cipki – wysyczała. – Zerżnę cię tak, że aż ci się w głowie zakręci, napalony prawiczku. Chcesz?
Kiwnąłem nieśmiało głową. Oczywiście, że chciałbym, by mój członek znalazł się w damskiej pochwie, ale wątpiłem, by dziś jeszcze coś z tego wyszło.
- To dobrze, bo i tak nie masz nic do gadania. Tylko niech ci stanie, bo takiego flaka przecież sobie do cipy nie włożę...
- Przepraszam – wymamrotałem. – Ale dzisiaj już nie mam siły... Może jutro się umówimy...? – zapytałem ze strachem.
Dagmara roześmiała się, jakbym powiedział coś strasznie głupiego.
- Jutro, to ty sobie możesz co najwyżej zwalić gruchę! Będziemy się pieprzyć teraz, masz na to jedyną okazję w swoim marnym życiu! A jak nie, to wyliżesz mi pizdę!
Spuściłem wzrok. Jasne, cipkę mogłem jej wylizać, i to z największą przyjemnością. A potem miałbym co sobie przypominać podczas masturbacji. W ogóle tyle się dzisiaj wydarzyło, że wiedziałem, iż przez długi czas nie będę potrzebował pornosów do onanizowania się – wystarczy mi sobie wspomnieć dzisiejsze igraszki z dziewczynami. Ale miałem jeszcze okazję przestać być prawiczkiem, zobaczyć, jak to jest, kiedy fiut znajduje się w prawdziwej, gorącej cipce. Postanowiłem postarać się, by stanął mi jeszcze raz. Jeśli to wszystko mi się nie śni, to miałbym piękne wspomnienia do końca życia.
- Chciałbym, żeby mi stanął – oznajmiłem szeptem.
- Spróbuję ci w tym pomóc. Tylko pośpiesz się!
Dagmara podała mi butelkę z winem, by trunek pomógł mi pobudzić wyobraźnię. Podniosłem głowę, żeby się napić, wziąłem kilka sporych łyków i odstawiłem butlę. Dagmara w tym czasie przeniosła się znów nad moje krocze i pieściła mi członka, na zmianę - ręką, stopami, ustami i biustem. Beata, odpocząwszy trochę, zaczęła się podnosić z podłogi.
- Może byś mi pomogła?! – spytała ją z wyrzutem Dagmara.
- Daj już spokój – odparła obojętnie Beata. – Nie widzisz, że Ludek nie ma już siły? Ja też jestem już zmęczona, chyba się położę. Ludek, nie musisz już iść? – wyprosiła mnie kulturalnie.
- Dobrze – bąknąłem i zacząłem się podnosić.
- Leż! – warknęła Dagmara, po czym odwróciła się do koleżanki. – To ty idź Beti spać, a ja się Ludkiem zajmę. Potem go wyprawię do domu.
- Dobra, miłej zabawy – rzuciła Beata, machnęła ręką i opuściła łazienkę.
Znowu obleciał mnie strach. Zostałem sam na sam z Dagmarą, a przecież jeśli Beata nie będzie mnie przed nią bronić, to Dagmara mnie psychicznie wykończy! Póki co jednak nie krzyczała na mnie, tylko wciąż próbowała obudzić mojego penisa. Kiedy popatrzyła na mnie i zobaczyła, jak pożądliwie przyglądam się jej biustowi, wpadła na pewien pomysł. Zostawiła mojego ptaka i usiadła koło mojej głowy.
- Siadaj! – rozkazała.
Podniosłem się więc. Siedzieliśmy teraz z Dagmarą naprzeciw siebie. Przybliżyła się do mnie i rozsiadła się pomiędzy moimi nogami, a sama także rozłożyła nogi i oplotła mnie nimi. Zsunęła sobie stanik na brzuch i zafalowały przede mną wielkie piersi z nabrzmiałymi brodawkami. Oczy mi się rozszerzyły i oddech przyśpieszył. Dagmara chwyciła moją rękę i umieściła ją na swoim cycku. Wewnętrzną częścią dłoni czułem dużą, sterczącą brodawkę.
- Macaj sobie, macaj – rzekła beznamiętnie. – Może od tego ci stanie...
A ja czułem się jak dziecko, któremu w końcu pozwolono zrobić coś, na co od dawna miało przemożną chęć. Dotykałem kobiecej piersi! Ścisnąłem ją lekko, a że Dagmara nie zaprotestowała, przesunąłem po niej dłonią i napawałem się gładkością i miękkością tego biustu. Niebawem dołączyłem drugą dłoń i nieśmiało miętosiłem obfite piersi koleżanki. Dagmara z kolei zaczęła ściskać mojego „flaka”. Po jakimś czasie, z lekką obawą, czy Dagmara się na mnie nie wkurzy, zsunąłem dłonie z jej piersi i zacząłem jeździć nimi po całym ciele dziewczyny. Dotykałem jej trochę tłustych bioder, pleców, brzucha, a nawet pupy!
- Macaj se, macaj – powtórzyła. – Rób sobie co chcesz, żeby tylko podziałało.
Przytuliłem więc ją do siebie i jej piersi rozgniotły się na mojej klatce. Fiut jednak ciągle nie stawał, a wyczuwałem już zniecierpliwienie Dagmary. Może ucierpiała jej duma, a może po prostu chciała się jak najszybciej na coś nadziać tą swoją piczką. Nie wiem, ale wiedziałem, że nie mam za wiele czasu, bo znudzona tymi macankami Dagmara mogła się w każdej chwili rozmyślić. Obmacywałem jej ciało i mówiłem sobie w myślach, że robię coś, o czym tyle marzyłem, że dotykam kobiety, mogę z nią zrobić, co chcę. Jednakże ta presja, że musi mi stanąć, powodowała, iż nie mogłem się wystarczająco podniecić. Dagmara w pewnym momencie odepchnęła mnie i powiedziała napastliwie, ze słyszalnym zniecierpliwieniem:
- Może nogi se pomacaj, może to na ciebie bardziej podziała...
Położyła się na brzuchu. Dotknąłem nieśmiało tylnej części jej uda, prawie przy samej pupie – w miejscu, gdzie cienki materiał rajstop łączył się z grubszą częścią majteczkową. Uwielbiałem kobiece nogi, tym bardziej, kiedy były w rajstopach bądź pończochach – nylon sprawiał, że wyglądały niewyobrażalnie seksownie... Miałem więc wszystko, czego potrzeba mężczyźnie, żeby się podniecić, ale ja jakoś już nie mogłem. Jeździłem trzęsącymi się dłońmi po łydkach, udach oraz tyłku Dagmary. Dotykałem jej coraz łapczywiej, pieszcząc przy tym swego umęczonego przyjaciela i próbując dotykiem pomóc mu w erekcji. Czułem, że powoli napływa mi do niego krew, ale działo się to tak wolno, że po dziesięciu minutach ściskania Dagmary stał się tylko troszeczkę większy. „Stań, proszę cię, stań...” – prosiłem go. W końcu dziewczyna podniosła się, spojrzała na moje krocze i oceniwszy, że sytuacja niewiele się zmieniła, wybuchła:
- Kurwa! Jak nie, to nie! Wypierdalaj stąd!
Zacząłem się trząść jeszcze bardziej. Poczułem, że jest mi zimno.
- Przepraszam – bąknąłem i zacząłem się podnosić.
Moje nadzieje na stanie się mężczyzną prysły.
- Czekaj! – warknęła. – Wyliżesz mi jeszcze pizdę, a potem won!
Znieruchomiałem. Dagmara siadła na posadzce, rozkraczyła się i chwyciła w kroku materiał swoich cienkich rajstop. Szarpnęła je mocno i zrobiła się w nich dziura.
- No chodź tu! – krzyknęła.
Uklęknąłem więc znowu przed nią i nie za bardzo wiedziałem, jak się za to zabrać. Dagmara odsunęła z łona pasek różowych majtek i ujrzałem jej nabrzmiałą, czerwoną cipkę. Wygoloną i mokrą od śluzu. Rozkraczyła się jeszcze bardziej i warknęła:
- No liż! Na co czekasz?!
Speszony pochyliłem się nad jej łonem i przystawiłem usta do rozpalonej szczelinki. Poczułem na twarzy bijące od niej gorąco. Wysunąłem język i przejechałem nim delikatnie wzdłuż dziurki. Dziewczyna drgnęła. Liznąłem kolejny raz. Zapach cipki spowodował nagłe przyśpieszenie wzrostu mojego członka. Zabuzowało mi w nim mocno i czułem, jak z każdą chwilą staje się coraz większy. Po kilku liźnięciach szparki Dagmary, dziewczyna zaczęła cicho pojękiwać i dziwnie się wiercić. Złapała mnie za głowę i przycisnęła ją do swojej cipki.
- Włóż mi język do środka... - wyjęczała w dziwny dla niej, jakby proszący sposób.
Zacząłem więc wpychać się w głąb szczelinki. Centymetr po centymetrze pochłaniała mój język. Dagmara głaskała mnie i przyciągała z całej siły do siebie, podnosząc przy tym miednicę, by jeszcze mocniej nadziać się na mój język. Z ust wydawała coraz dziwniejsze, jękliwe odgłosy i wierciła się coraz intensywniej. Położyła sobie dwa palce na łechtaczce i zamaszyście się tam pocierała.
- Jeb mnie językiem... - sapała. – O, taaak... Liż mnie... UuU...
Złapałem się za fiuta i ugniatałem go w dłoni, czując, że jest już w półwzwodzie. Mój język znajdował się w kobiecej pochwie... Gorącej, napalonej pochwie... Mógłbym włożyć w tą pochwę fiuta, gdybym się bardziej postarał... Od tych myśli mój członek był już prawie w pełnym wzwodzie. Zacząłem szybko przesuwać po nim ręką.
- O, taaak... - kwiliła Dagmara. – Taaak... Nie przestawaj...
Oderwałem się od niej.
- No mówię kurwa nie przestawaj, to na chuj przestajesz, baranie?!
- Dagmara... – wybełkotałem wstydliwie. – Stanął mi...
- Tak?! – spojrzała mi na fiuta i się uśmiechnęła się wąsko, mrużąc powieki. – No w końcu, kurwa!
Podniosła się i pchnęła mnie na ziemię. Znów leżałem na plecach. Dagmara usiadła na mnie okrakiem i cipką przycisnęła mi prącie do brzucha, żeby ocierając się o nie, nie pozwolić mu ponownie oklapnąć. Napiła się obficie wina, oblewając nim niechcąco swoje piersi. Następnie podała mi butelkę i zaczęła się poruszać na moim członku. Napiłem się – także sporo – i oddałem dziewczynie wino. Położyłem głowę, by Dagmara zajęła się wszystkim. Podniosła nieco miednicę, polała winem mojego penisa oraz trochę swoją cipkę, po czym chwyciła me przyrodzenie w dłoń i przystawiła żołądź do swej szczeliny. Trzymając fiuta w ręku, zaczęła się opuszczać, pochłaniając go powoli. Centymetr po centymetrze zagłębiałem się w kobiecej cipce... Wszystko, co tu się wcześniej wydarzyło, przechodziło po prostu moje pojęcie, ale to, co działo się teraz, niewątpliwie przebijało jeszcze poprzednie zdarzenia. A jednak to się stało - oplatała mnie ciasna, gorąca cipa. Każdym punktem mojego członka odbierałem silne bodźce spowodowane dotykiem i ciepłem wnętrza Dagmary. Byłem już w całości w niej. Dziewczyna oparła dłonie na mojej klacie i zaczęła zataczać lekkie kółka biodrami. Jej oddech przyśpieszał, a piersi falowały w rytm jej ruchów. Jak urzeczony patrzyłem na te podskakujące półkule oraz na nasze złączone ze sobą krocza. Zdałem sobie sprawę, że ja też nieświadomie pojękuję. Rozkosz promieniowała od penisa na całe moje ciało, z każdą sekundą coraz potężniejsza. Co sobie pomyśli Beata, jeśli usłyszy te nasze jęki z pokoju obok? Momentalnie o tym zapomniałem, kiedy moje dłonie znalazły się na podskakujących cyckach Dagmary. Gładziłem ją też po miękkich biodrach i pochłaniałem wzrokiem jej ciało. Niewiele już dzieliło mnie od szczytu, a przecież Dagmara póki co ledwie poruszała biodrami. Na pornosach dziewczyny w takiej pozycji zawsze skakały po swoich partnerach jak na jakimś rodeo, a jak widać, wystarczy nawet leciutka stymulacja członków...
- Co, zboczku, fajnie w mojej cipce? Fajnie sobie poruchać prawdziwą dziewczynę? – pytała tak, jakby wcale nie oczekiwała odpowiedzi.
Kiwnąłem jednak potakująco głową.
- Pewnie marzyłeś o tym od dawna... Ochhh... Pieprzony prawiczek... Uchhh... Marzyłeś czasami o mnie...?
Nie odpowiedziałem, ale Dagmara wcale nie drążyła tematu. Jej ruchy stawały się coraz mocniejsze, aż w końcu rzeczywiście skakała po mnie prawie tak mocno, jak dziewczyny na pornosach. Jej duże cyce latały przy tym na wszystkie strony. Wyła głośno, nie bacząc na śpiącą nieopodal Beatę. Zachowywała się jakoś nienaturalnie głośno, nawet jak na taką krzykliwą dziewuchę. Wbijała paznokcie w moje ramiona, sprawiając mi tym niemały ból, ale nie śmiałem jej nic mówić. Gdy spojrzałem jej w oczy, zobaczyłem, że patrzy przed siebie jakimś nieprzytomnym, zamglonym wzrokiem. Nagle zatrzymała się, jedynie jej biodra lekko chodziły w przód i w tył, wbiła we mnie jeszcze mocniej pazury, i wydyszała:
- Ooo, kurwa...! Jebany... Ale jazda... Ochhh...
Jej powieki zacisnęły się mocno, a twarz skierowała się ku górze. Czułem fiutem, jak pulsują dookoła niego mięśnie jej cipki. Po chwili Dagmara odchyliła mocno plecy do tyłu, aż mój członek wysunął się z niej o jakiś centymetr, oparła się rękoma o posadzkę, i przeżywając ostatnie chwile orgazmu, zaryczała chrypliwym głosem. Skurcze w jej pochwie stawały się coraz słabsze, ale nie czułem już, kiedy zupełnie ustały. Pod ich wpływem bowiem mój członek również zaczął pulsować. Fala orgazmu rozlała się także po mnie, tak mocna, że bezwiednie moje ciało się wygięło. Kilka razy aż podskoczyłem na podłodze, jakby w jakichś dziwnych konwulsjach. Tak silnego orgazmu nie miałem jeszcze nigdy. Moja sperma tryskała właśnie w dziewczęcą cipkę... W tamtej chwili marzyłem o tym, żeby czas się zatrzymał i żebym mógł czuć się tak wspaniale już na wieki. Niestety, nie było mi dane przeżywać tej rozkoszy nawet do końca orgazmu, Dagmara bowiem – mając gdzieś moje odczucia – sama skończywszy szczytować, natychmiast ze mnie zeszła. Byłem wtedy w połowie orgazmu, chwyciłem więc bezwiednie fiuta w dłoń i zacząłem się pocierać. Nie umywało się to co prawda do tego, co działo się z moim penisem w cipie Dagmary, ale cóż mogłem poradzić? W ogóle słabo docierało do mnie, co się w tej chwili dzieje dookoła. Zdążyłem jednak zarejestrować, że Dagmara widząc, iż wyrzucam z siebie niedobitki plemników, wzięła szybko mojego członka do ust i zassała namiętnie. To także było nowe, wspaniałe doznanie. Coś zupełnie innego, niż w pochwie. Tak więc końcówkę orgazmu przeżyłem w kobiecych ustach! Cały aż podrygiwałem i pojękiwałem. Po wszystkim Dagmara jeszcze chwilę ssała mojego penisa, wciągając z niego do swoich ust resztkę spermy. Była tego znikoma ilość. Gdy już wszystko wyssała, to wypluła na podłogę moje nasienie zmieszane ze swoją śliną, po czym popatrzyła na mnie jakoś dziwnie, jakby ostrzegawczo.
- Nikt się nie może dowiedzieć, co tu dzisiaj zaszło – rzekła po chwili, grożąc mi palcem. – Tylko tego by brakowało, żeby nasi znajomi dowiedzieli się, że ja i Beti ruchałyśmy się z takim debilem...
- Dobrze – bąknąłem, udając, że jest mi to obojętne, lecz tak naprawdę cieszyłem się, że Dagmara i Beata też nie mają zamiaru nikogo o tym informować.
Do tej pory bałem się, że to one będą rozpowiadać, z jaką łatwością kilkukrotnie wydoiły mojego fiuta, ale przecież nie mogłyby o tym nikomu mówić, bo fakt, że z braku męskiego członka zdecydowały się zabawić nawet z takim frajerem jak ja, byłby upokarzający również dla nich. Mogłem się więc spokojnie cieszyć tym, że spędziłem najprzyjemniejszy wieczór, jaki mógł mnie spotkać w całym moim nędznym życiu. Wiedziałem, że prawdopodobnie nigdy się to już nie powtórzy i zostaną mi jedynie wspomnienia, ale i tak dostałem więcej, niż mogłem sobie wymarzyć.
- No wstawaj i wypierdalaj stąd! – zdenerwowała się nagle Dagmara. – Chcę iść spać!
Podniosłem się potulnie i poganiany przez zniecierpliwione spojrzenia i chrząknięcia Dagmary, wskoczyłem w ciuchy jak najszybciej się dało. Dopiero w domu zauważyłem, że przez ten pośpiech bluzę założyłem tył na przód i nieświadomie szedłem tak całą drogę, nie wiedząc, czemu zawdzięczam rozbawione spojrzenia przechodniów. Nie miało to jednak teraz dla mnie żadnego znaczenia, bo byłem w pełni zaspokojony i zadowolony. Tego wieczora moje cierpienia zostały wynagrodzone.