Wsparcie
10 listopada 2014
Szacowany czas lektury: 8 min
Opisana w poniższym tekście sytuacja to fikcja literacka, a występujące w niej kraje, osoby i zdarzenia to wymysły autorki, niemające żadnego odzwierciedlenia w rzeczywistości.
Chłopak jęknął i położył głowę na moich udach.
- Spokojnie - pogłaskałam go po włosach. - Postaraj się rozluźnić, a wszystko będzie dobrze.
Skinęłam głową patrzącemu z wyczekiwaniem mężczyźnie, który na ten znak zaczął poruszać biodrami.
Młody leżący na moich nogach usilnie starał się nie krzyczeć z bólu.
- Będzie dobrze - powtórzyłam. - Wszystko będzie dobrze.
<center>~*~</center>
Chyba w tym miejscu powinnam Cię drogi Czytelniku uprzedzić, że ta historia raczej nie należy do lekkich, łatwych i przyjemnych. Mimo wszystko chcesz ją poznać? Twoja wola. Zacznijmy więc od początku...
<center>~*~</center>
To od początku nie był dobry dzień. Wstając do szkoły uderzyłam czołem w futrynę drzwi od własnego pokoju, później włożyłam kurtkę na lewą stronę (co, oczywiście, zauważyłam dopiero w szatni), a na ostatniej lekcji matematyczka zarządziła kartkówkę, po czym zadała pięć zadań do domu. Po powrocie do mieszkania i stwierdzeniu, że majtki mam pochlapane krwią, uznałam, że ten dzień nie mógł być gorszy. Ktoś na górze chyba uznał wtedy, że rzuciłam mu wyzwanie.
Tego popołudnia, niedługo po obiedzie, w domu pojawili się niespodziewani goście. Wyobraźcie sobie wysokich, ubranych w zielone mundury, niezwykle przystojnych mężczyzn. Macie? Świetnie. Właśnie tacy wkroczyli do salonu. Było ich trzech. Dwóch czarnowłosych stanęło po obu stronach trzeciego. Wyglądający na przywódcę blondyn w okularach, zapytał:
- Państwo Pisareczcy, zgadza się?
Dostosowałam się do nowej sytuacji szybciej niż moi rodzice.
- Zgadza się - odparłam, starając się brzmieć tak, jakby tak dziwne sytuacje zdarzały mi się codziennie. Nie udało mi się to, mój głos z natury dość niski jak na kobiecy, tym razem był niemal piskliwy.
Mężczyzna uśmiechnął się przyjaźnie.
- Zapewne macie wiele pytań. W końcu oficerowie wchodzący bez pukania do czyjegoś domu to w tej okolicy rzadkość. Obawiam się jednak, że miejscowi będą musieli się do tego przyzwyczaić.
- Dlaczego? - spytał mój ojciec.
- Cóż, znacie państwo prezydenta swojego kraju? - Pokiwaliśmy głowami. - Wiecie więc także, że dwa dni temu odbyło się spotkanie na szczeblu międzynarodowym. Oficjalnie między naszymi krajami podpisano dokument, korzystny dla was, ponieważ obniża ceny gazu. Zawarto też nieoficjalną umowę, która jest bardziej korzystna dla nas. Mam przy sobie kopię, przeczytam państwu najważniejszy jej fragment - wyjął papier z wewnętrznej kieszeni płaszcza. - Ja niżej podpisany prezydent wspaniałej Dyktatorskiej Republiki... hmhm, hmhm... zobowiązuję się do obniżenia cen gazu dla Demokratycznego Księstwa, w zamian za dziewictwo osób w wieku od 16 do 30 lat włącznie, zamieszkujących Region Leśny na terenie ww. Księstwa na okres lat trzech - blondyn skończył czytać.
Przez dłuższą chwilę panowała cisza. Potem wybuchłam nieopanowanym szaleńczym śmiechem. Zebrani w pokoju popatrzyli na mnie ze zdziwieniem.
- Przepraszam - powiedziałam, gdy już się uspokoiłam. - Po prostu ta sytuacja jest tak absurdalna, że musiałam się roześmiać. Podchodząc jednak na poważnie do tej sprawy... Obywatele naszego kraju nie są własnością prezydenta. Co się stanie jeśli z jakiegoś powodu odmówią wykonania tego zobowiązania?
- To zależy od powodu. Mamy tutaj pewną listę, dotyczącą kobiet - wyjął z wewnętrznej kieszeni kolejny papier i podał mi go.
Co zrobić, gdy kobieta odmawia z powodu:
1) Przekonań religijnych, moralnych - postawić wyborem: przekonania lub życie jednej z bliskich osób.
2) Okresu - poczekać tydzień, aż przejdzie, a do tego czasu znaleźć inne zajęcie.
3) Choroby:
a) dróg rodnych - znaleźć inne zajęcie,
b) inne - poczekać tydzień, aż przejdzie
- Nie powiem, ciekawy plan działania - poprawiłam spadające z nosa okulary. - Proszę jednak sprecyzować co oznacza sformułowanie "inne zajęcie".
- Choruje pani?
- Mam okres.
- Rozumiem. Jednym z takich zadań, do którego prawdopodobnie panią przydzielą, jest wsparcie. Wsparcie to interesujące zajęcie, wymyślone przez naszych psychologów. Jak nazwa wskazuje polega na udzielaniu psychicznego lub psychofizycznego wsparcia osobie tracącej dziewictwo.
- "Tracącej dziewictwo"? Ciekawa składnia. Jeśli dobrze rozumiem oznacza to, że wsparcie ma być w trakcie stosunku?
- Zgadza się, choć dobrze też będzie zarówno w trakcie jak i po. Jak można się domyślić jest to zadanie tylko dla osób z silną psychiką, ale sądząc po aktach na pewno sobie poradzisz, Aurelio.
- Moment, skąd macie moje akta?
- Sporządziliśmy takie z chwilą zawarcia umowy między naszymi krajami.
- Rozumiem. Co się w nich znajduje?
- Data urodzenia. Płeć. Życiorys. Zainteresowania, a także prawdopodobne preferencje seksualne i stopień tolerancji różnych "odchyłów" na podstawie oglądanych materiałów pornograficznych.
- Interesujące. Kiedy dowiem się, jakie przydzielono mi zadanie?
- Jeśli zadzwonię teraz, to prawdopodobnie jutro rano.
- Proszę więc dzwonić.
Mężczyźni zasalutowali i wyszli.
<center>~*~</center>
Zgodnie ze słowami blondwłosego oficera następnego poranka dowiedziałam się o tym, że zostałam wybrana do wsparcia, rejonem, który jest mi przynależny jest moja gmina, a pierwsze zadanie czeka mnie jeszcze tego samego wieczora. Gotowa do wyjazdu byłam długo przed czasem. Trochę się denerwowałam. Nie do końca rozumiałam postawione przede mną zadanie. W czasie półgodzinnej podróży wciąż się nad tym zastanawiałam. Może powinnam ustalić to z osobą, która będzie korzystać z moich usług? Dotarliśmy na miejsce. Zaprowadzono mnie do salonu, gdzie już na mnie czekano.
- Aurelia Pisareczka, wsparcie - przedstawiłam się. - Mam nadzieję, że nie musieliście długo czekać?
- Nie. Zjawiła się pani szybko, za co jesteśmy wdzięczni - powiedziała siedząca w salonie kobieta, zapewne matka osoby, którą miałam wspierać. - Myślę, że mój syn powinien mieć wsparcie.
- Rozumiem, mogłabym w takim razie porozmawiać z pani synem?
- Oczywiście. Ignaś, zejdź proszę do nas.
W pokoju zjawił się młody chłopak o dość kobiecej budowie ciała i jasnych włosach. Za nim wszedł wysoki i potężnie zbudowany żołnierz. Domyśliłam się już, dlaczego Ignacy może potrzebować wsparcia. Przywitaliśmy się i przeszłam do sedna.
- Jakiego rodzaju wsparcia oczekujesz?
- Chciałbym... - cholera, nawet głos miał jak laska. - Chciałbym, żebyś po prostu była blisko.
- Możesz też powiedzieć coś uspokajającego, jakiś frazes w stylu: "wszystko dobrze" - dodał Oleg, żołnierz.
- Dobrze. Powinnam zrobić coś jeszcze?
- Gdybyś... Gdybyś też była rozebrana, znaczy tyle ile możesz przy okresie... - zająknął się młody.
- W porządku - uśmiechnęłam się lekko do chłopaka, po czym zwróciłam się do zebranych. - Ustaliśmy już wszystko?
- Zgadza się - powiedziała matka mojego "klienta", który na te słowa wstał, co i ja uczyniłam.
- Bądź dzielny synu - dodał ojciec, gdy wychodziliśmy.
<center>~*~</center>
W pokoju chłopaka było ciemno, paliła się jedynie stojąca przy łóżku lampa. Oleg wskazał je ręką.
- Gdybyś mogła usiąść, opierając się o nie plecami...
Skinęłam głową. Ciuchy porzuciłam na łóżku, zostając jedynie w majtkach.
Obróciłam się, siadając na podłodze. Oni byli już nadzy. Żołnierz podszedł do stojącego ze spuszczoną głową Ignacego i prawą ręką ujął chłopaka pod brodę, zmuszając go by podniósł wzrok. Przybliżył się do niego jeszcze bardziej. Lewa ręka dotknęła biodra chłopca. Zadrżał, ale nie zaprotestował. Oleg dłuższą chwilę przesuwał zmysłowo dłonią wzdłuż boku młodego, nie pomijając żadnej jego części, by ostatecznie zatrzymać się na jego plecach. Mężczyzna pochylił się i zaczął całować Ignacego. Jego prawa dłoń puściła podbródek, a lewa mocniej przycisnęła młodzieńca do piersi żołnierza, podczas gdy druga przesuwała się coraz niżej i niżej. Do moich uszu dotarł stłumiony przez pocałunek jęk, kiedy wsunęła się między pośladki.
Siedziałam tam, rozdarta pomiędzy chęcią odwrócenia wzroku i chęcią przyłączenia się do nich. Jakim cudem całowanie i dotykanie się przez dwóch facetów może u kobiety wzbudzać tak skrajne emocje?
Tymczasem Oleg oderwał się od ust chłopaka, obrócił go i popchnął lekko do przodu, idąc w moim kierunku. Gdy byli przy mnie, kazał mu uklęknąć na czworaka. Gdy Ignacy to zrobił, żołnierz brutalnie wszedł w niego, ale zatrzymał się widząc jego reakcję.
Chłopak głośno jęknął i położył głowę na moich udach.
- Spokojnie - pogłaskałam go po włosach, mówiąc zadziwiająco spokojnym głosem. - Postaraj się rozluźnić. Wszystko będzie dobrze.
Skinęłam głową patrzącemu z wyczekiwaniem mężczyźnie, który na ten znak zaczął z początku powoli, a potem coraz szybciej, poruszać biodrami.
Młody, leżący na moich nogach, usilnie starał się nie krzyczeć z bólu.
Cały czas głaskałam go uspokajającym gestem po głowie.
Nie wiem jak długo to trwało.
W końcu Oleg doszedł i odsunął się od Ignacego. Chłopak niepewnie podniósł głowę z moich kolan, jakby nie wierząc, że to już koniec.
- Wszystko w porządku? - zapytałam, wciąż trzymając się blisko niego.
Niepewnie pokiwał głową.
- Dziękuję - szepnął z wdzięcznością.
- Nie masz za co - pogłaskałam go raz jeszcze po głowie i również się odsunęłam.
- Wolałbyś się teraz umyć czy przespać? - zapytał go Oleg.
Młody zastanawiał się przez chwilę.
- Umyć - zadecydował.
- W porządku, zostań tu, ja tylko odprowadzę Aurelię i zaraz zaniosę cię do łazienki.
Chłopak blado się uśmiechnął słysząc ostatnie słowa.
Wyszliśmy z pokoju.
- Niezła jesteś w te klocki - powiedział mężczyzna, gdy schodziliśmy ze schodów.
- Tak uważasz?
- Jasne. Myślę, że powinnaś się tym zająć na stałe.
U stóp schodów czekali już rodzice Ignacego, więc żołnierz pożegnał się ze mną i wrócił na górę.
Para zasypała mnie pytaniami, na które odpowiedziałam tak wyczerpująco jak się dało i dopiero po tym mogłam wsiąść do auta i wrócić do domu.
<center>~*~</center>
Gdy w końcu weszłam do swojego pokoju poczułam ogarniające mnie zmęczenie. Zdejmując okulary, zauważyłam na biurku kartkę.
Aurelio!
Pomyślałem, że powinnaś o czymś wiedzieć:
klienci wystawiają swoim wsparciom noty
w dziesięciopunktowej skali,
a ty jako jedna z nielicznych otrzymałaś dziesiątkę.
Na podstawie tego psychologowie uznali,
że powinnaś pełnić tą funkcję przez najbliższe trzy lata.
sierż. Fiodorowsky
Wygląda na to, pomyślałam kładąc się spać, że chcąc nie chcąc, utknęłam w tym na dobre. Teraz jednak, gdy już wiedziałam, co powinnam robić, ta perspektywa wcale mnie nie przerażała.