Wirus
4 listopada 2013
Wirus
Szacowany czas lektury: 14 min
Trzeba iść za ciosem, mam nadzieje że odrobiłam pracę domową... miłej lektury :)
Rzuciła okulary na stertę papierów zalegających na jej biurku. Ścisnęła palcami nasadę nosa i zamknęła oczy. Pozostało tylko wprowadzić do komputera jedno zestawienie i prezentacja będzie gotowa. Agata pracowała nad tym od tygodnia. Przecież może sobie pozwolić na chwile odpoczynku. Już to, że zabierała pracę do domu i traciła każdą wolną chwilę było dużym poświęceniem. Tak, tego właśnie potrzebowała, odrobiny wytchnienia i mocnej kawy. Wstała i potykając się o pudło próbkami materiałów poczłapała w kierunku kuchni.
Aromat czarnej kawy podziałał na nią pobudzająco. Uśmiechnęła się pod nosem. Jak wszystko pójdzie po jej myśli Prezes będzie jadł jej z ręki i teraz na pewno nie będzie miał wymówki żeby ją w końcu awansować. Pracuje w firmie już trzy lata i praktycznie wypruwa sobie flaki, żeby wszystkim udowodnić, że jest coś warta.
Do wszystkiego w życiu doszła własnymi siłami. Nigdy nie prosiła nikogo o pomoc, bo niby kogo miała poprosić? Wyjechała z rodzinnego miasteczka jak tylko skończyła osiemnaście lat. Ojciec uważał ją za wrzód na tyłku, który plącze mu się pod nogami zawsze wtedy, gdy wraca „zmęczony” z pracy. A matka, cóż, była przekonana, że kobiecie do szczęścia potrzebny jest tylko dom. W jej rozumieniu chodziło o bycie wzorową kurą domową, pranie sprzątanie, gotowanie... pełnia szczęścia. Agata nie rozumiała matki. W głowie jej się nie mieściło to, jak można tak po prostu zrezygnować z samej siebie.
Wróciła do komputera, kubek z kawą ogrzewał jej dłonie. Jeszcze chwila i będzie mogła wziąć długą relaksującą kąpiel. Spojrzała na monitor.
- Co do cholery – zaklęła pod nosem.
Na ekranie po zapisanych wierszach z werwą poruszał się ludzik, który zjadał literki. Linijki tekstu uciekały w zastraszającym tempie. Agata z niedowierzaniem patrzyła jak długie godziny jej pracy znikają w paszczy jakiegoś wirtualnego stwora. Odstawiła kubek na blat i desperacko zaczęła stukać w klawiaturę.
– Nie, to niemożliwe – mamrotała. – Jak to zatrzymać? – Niech to szlag!
Ekran monitora zrobił się czarny. Wszystko przepadło. Do oczu napłynęły jej łzy. Myśl dziewczyno, kołatało jej się po głowie. Zaraz, zaraz. Gdzieś tu miała numer telefonu do informatyka. Dostała go od koleżanki z pracy. Zaczęła gorączkowo przeszukiwać notes z adresami
– Jest! - wykrzyknęła.
Wszystko będzie dobrze, jej myśli goniły. Wybrała numer. Na kartce zapisane było tylko imię, Paweł, numer telefonu i wielkimi literami „Dzwonić tylko w nagłych wypadkach”. Przecież to jest nagły wypadek, pomyślała. Od tego zależy moja przyszłość.
Usłyszała w słuchawce ciepły męski głos, lekko zachrypnięty.
- Mam nadzieje, że to ważne, inaczej policzę się z Moniką - powiedział odbierając telefon. Przez chwilę słuchał trajkotania, które zaczynało już go irytować. Dziewczynie bez wątpienia bardzo zależało na odzyskaniu danych z komputera. Odnosił nawet wrażenie, że zaraz popadnie w histerię. Musiał to przerwać, jeszcze gotowa mu się rozpłakać.
- Dobrze, niech Pani przestanie już mówić - powiedział najspokojniej jak tylko umiał. - Proszę podąć mi adres. Zobaczę, co da się zrobić.
Po dziesięciu minutach od skończenia rozmowy Agata usłyszała dzwonek do drzwi. Kurcze, pomyślała, teraz mi tylko trzeba wizyt domowych. Mam inne sprawy na głowie niż pożyczanie cukru natrętnej sąsiadce. Otworzyła drzwi z zamiarem spławienia nieproszonego gościa i zatrzymała się w pół słowa. Stał przed nią wysoki facet w czapce z daszkiem nasuniętej na oczy, wielkiej bluzie i znoszonych jeansach.
- Dzwoniła Pani, ja do komputera - mruknął pod nosem.
- Proszę, niech Pan wejdzie - odpowiedziała Agata wskazując mu drogę. – Komputer jest na ławie w salonie – dodała, gdy Paweł wymijał ja w przedpokoju.
Była zaskoczona, nie spodziewała się informatyka tak szybko, ale najwyraźniej był w pobliżu. Wchodząc do pokoju zauważyła, że gość podłącza do jej laptopa jakieś kable. Mamrotał coś sam do siebie i wyjmował kolejne urządzenia z plecaka, rozkładając je na ławie.
- Zapłacę ile trzeba, muszę odzyskać te dane – powiedziała z nutką rezygnacji w głosie.
- Mam za mało sprzętu, muszę zabrać komputer do domu - odpowiedział Paweł.
- Niech się Pani nie martwi, jutro będzie do odebrania, tak się składa, że mieszkam w sąsiedniej klatce, zapisałem Pani dokładny adres - wyjaśnił i zaczął zbierać się do wyjścia.
Agata była oszołomiona, całe zdarzenie nie trwało nawet dziesięciu minut. Szła przed mężczyzną odprowadzając go do drzwi z mieszanymi uczuciami. A co jeśli nie odzyska prezentacji, a na dodatek straci jeszcze komputer? Odpędziła od siebie tą myśl, przecież Monika mówiła, że to najlepszy informatyk w mieście. Podobno wyciągnie utracone informacje nawet z samego dna piekła. Musiała mu zaufać.
Miał do czynienia już z tym wirusem, wiedział jak to obejść, ale potrzebował dostępu do swojego komputera. Zresztą nie lubił pracować u klienta. Musiał jednak przyznać, że ta dziewczyna miała w sobie coś znajomego. Nie wiedział jeszcze co, ale zdecydował, że nie będzie się teraz nad tym zastanawiał. Szedł za Agatą do drzwi i jego uwagę zwróciło jej odsłonięte ramię, a na nim ciemne znamię w kształcie siedzącego kota. Świadomość tego uderzyła go niczym grom. Jasne, pomyślał, Agata. Wszystko się zgadza. Bo ile jest dziewczyn na świecie z taką myszką w tym konkretnym miejscu. Fakt, zmieniła kolor włosów, już nie była tym płomiennym rudzielcem, którego pamiętał z czasów licealnych. Przestała być też taka koścista. Jej kształty były teraz bardzo kobiece, mógł nawet powiedzieć, że bardzo pociągające. Pomyślał, że nie powie jej na razie o tym, co sobie uświadomił, skoro ona go nie poznała, zobaczy jak się sprawa rozwinie. Nasunął czapkę na oczy i wyszedł.
Dziewczyna zamknęła drzwi i podreptała prosto do łazienki. Jak nie może skończyć pracy to zafunduje sobie tą tak długo oczekiwaną kąpiel. Nalewając wody do wanny obmyślała plan następnego dnia. Rano wyskoczy na zakupy, a w drodze powrotnej wstąpi po komputer. Weszła do wody. Po chwili zaczęła się odprężać.
Paweł uporał się z wrogim oprogramowaniem w godzinę. Zgrał wszystko na pendrive i wyłączył sprzęt. Nie mógł przestać myśleć o Agacie. Teraz już wszystko sobie poukładał. Była przyjaciółką ze szkolnej ławki jego młodszej siostry. Ewa nawet kiedyś ich sobie przedstawiła, ale Agata pewnie tego nie pamiętała. Gdy był nastolatkiem siedział ciągle w swoim pokoju ze słuchawkami na uszach zapatrzony w monitor. Przez jego dom przewinęła się cała masa przyjaciółek młodej. Krzykliwych nastolatek, które tylko chichotały i robiły się czerwone na jego widok, gdy Ewka nazywała go komputerowym Pawciem. Swoją drogą bardzo go to denerwowało. Większości tych dziewczyn nie pamiętał, ale Agata była inna. Nie zachowywała się jak małolata. Przypominał sobie, że prowadziła z jego mamą bardzo dojrzałe rozmowy, o tym jak to każda kobieta powinna być samowystarczalna i że ona będzie kiedyś szefową w wielkiej firmie. Mama Pawła tylko się uśmiechała i powiadała, że jego siostra powinna brać z niej przykład.
Był czas, że dziewczyny były nierozłączne i Agata czasem zostawała na noc u swojej przyjaciółki. Paweł chyba nigdy nie zapomni pewnej letniej nocy. Długo wtedy siedział przed komputerem. Wszyscy w domu już się położyli i panowała zupełna cisza. Wyszedł na korytarz i idąc do kuchni po szklankę soku zatrzymał się przed pokojem siostry. Drzwi były uchylone. Odruchowo zerknął w głąb pokoju. To, co zobaczył wywołało u niego dreszcz. Na łóżku słodko spała Agata. Leżała na boku z dłonią pod głową, była odkryta. Mimo, że była noc w pokoju było dość jasno, bo przez okno wpadała poświata księżyca. Podkulona noga eksponowała jej jędrny pośladek odziany w skąpe bawełniane majteczki. Wąska talia i drobne piersi odznaczały się lekko pod cienką koszulką na ramiączkach, którą miała na sobie. Wtedy zauważył to znamię. Jej kobiecość dopiero budziła się do życia. Paweł patrzył jak zahipnotyzowany. Z trudem opanował emocje i wrócił do pokoju. Zapomniał o soku. Od tej pory często myślał o dziewczynie, ale nigdy nie odważył się z nią zagadać. Po pewnym czasie wyjechał na studia i kontakt się urwał. Minęło kilka lat, a dziś, znowu ją spotkał. Świat jest jednak mały, pomyślał wchodząc pod prysznic. Jutro znowu ją zobaczy, postara się wszystko jej wyjaśnić.
Agata wracała obładowana zakupami. Wreszcie uzupełni lodówkę, która od jakiegoś czasu świeciła pustkami. Nie ma sensu nadkładać drogi, od razu wstąpi po komputer, a potem zrobi sobie lekki obiad i skończy prezentację. O ile ten komputerowiec odzyskał to, co utraciła. Stanęła przed drzwiami lekko zdyszana i nacisnęła dzwonek. Raz, drugi, trzeci, nikt nie otwierał. Już miała odwrócić się na pięcie i odejść, drzwi się otworzyły. Widok, który miała przed sobą wprawił ją w osłupienie. Bez wątpienia musiała głupio wyglądać stojąc tak z otwarta buzią i wielkimi oczami. Miała przed sobą mężczyznę, stojącego boso, ubranego tylko w luźne spodnie od piżamy, spuszczone nisko na biodrach. Kręcony kosmyk ciemnych włosów opadał mu zawadiacko na czoło, a na twarzy miał delikatny wczorajszy zarost. Wyglądał jak facet z żurnala, który przed chwilą wstał z łóżka. Wczoraj nie zauważyła, że jest taki męski. Dosłownie ją zatkało.
- Dziewczyno, czy ty nie możesz spać? - zapytał.
– Czy mój komputer jest już gotowy? - wyjąkała odzyskując głos
Paweł zaprosił ją do środka i zamknął za nią drzwi.
- Daj mi chwilę. Napijesz się czegoś? Woda? Sok? Weź sobie coś z lodówki – krzyknął - znikając w łazience.
Weszła do kuchni. Była urządzona bardzo nowocześnie. Wzięła z lodówki butelkę wody. O tak, potrzebuje się napić. Ale ciacho, pomyślała, siadając na wysokim stołku. Jej ciało zareagowało bardzo gwałtownie na wspomnienie tego seksownego widoku. Dawno nie była z żadnym mężczyzną, ale wiedziała, co to rozkosz dotyku męskich dłoni na skórze. Nie była jakaś cnotką. Umiała się bawić. W przeszłości spotykała się z kilkoma chłopakami, ale żaden z tych związków nie przetrwał próby czasu. Posyłała wszystkich facetów w diabły, zaraz po tym jak zauważała, że w jej mieszkaniu przybywa ich osobistych rzeczy. O nie, nie da się wrobić w domowe obiadki i ciepłe kapcie. Była ulepiona z zupełnie innej gliny. Od ponad pół roku była sama i do dziś uważała, że do szczęścia nie potrzebuje rozrywek cielesnych. Bez seksu da się żyć, powtarzała sobie w nieliczne bezsenne noce, kiedy trochę wbrew przekonaniom tęskniła za czyjąś obecnością, dotykiem, pieszczotą.
Paweł wszedł do kuchni chwilę po tym jak Agata uspokoiła swoje emocje. Postawił przed nią komputer i wręczył pendrive.
- Mogłabyś nauczyć się tego używać, oszczędziłoby Ci to kłopotów – powiedział cicho, patrząc jej głęboko w oczy.
Agata wzięła urządzenie drżącymi palcami i poruszyła się niespokojnie na stołku. Był tak blisko, że czuła ciepło którym emanował i delikatny zapach, chyba cedru. Nie potrafiła tego dokładnie zdefiniować. Dobrze, że się przebrał. Wskazał jej monitor i lekko się nad nią pochylił, żeby dosięgnąć klawiatury.
- Pokażę Ci jak postępować w sytuacji, gdy troll chce pochłonąć twoja pracę – powiedział wprost do jej ucha. - To bardzo proste, nie można wtedy wpadać w panikę – dodał.
Udawała, że słucha z zainteresowaniem, choć każda komórka jej ciała reagowała na tą zuchwałą bliskość. Była na siebie zła, że nie może zapanować nad coraz większym podnieceniem, które w tej sytuacji czuła. Ten mężczyzna działał na jej zmysły jak kocimiętka na mruczka w ogrodzie. Zupełnie obcy mężczyzna, uświadomiła sobie ze zgrozą. To do niej nie podobne. Zawsze opanowana i konkretna teraz miała ochotę ściągnąć ciuchy z chłopaka, który stał obok i beztrosko ocierał się o jej ramię, paplając o jakiś skrótach na klawiaturze.
Sięgnęła po torebkę, żeby mu zapłacić, ale w tej chwili się zachwiała i wpadła wprost w jego ramiona. Delikatnie ją przytrzymał i pomógł złapać równowagę. Musiała teraz wyglądać jak skończona idiotka z tym rumieńcem na twarzy i torebką przyciśniętą do piersi. Opanuj się dziewczyno, zganiła siebie w myślach. To zwykły facet, zmiataj stad póki czas.
- Dziękuję, ile się należy? – zapytała już bardziej pewnym głosem.
Paweł przyglądał się Agacie z zainteresowaniem, ale też z nutka rozbawienia. Starała się za wszelką cenę ukryć swoje zdenerwowanie. Wyczuwał, że spowodowane jest ono jego wyglądem. Zdawał sobie sprawę z tego jak działał na kobiety. Zawsze powiadał z humorem, że ma dobre geny, choć nie stronił od siłowni. Uśmiechnął się do niej i pokazał palcem na swój policzek.
- Buziak wystarczy – odparł - Nie napracowałem się zbytnio.
Tak chce to rozegrać? Dobrze. Agata jest twarda. Jak uważa, że to wystarczy to ona chce mieć to już za sobą. Nie z takimi wyzwaniami sobie radziła bez problemu. Musi stąd jak najszybciej wyjść. Z każda kolejną chwilą czuła, że ten mężczyzna coraz bardziej ją podnieca. Miała wrażenie, że powietrze wokół nich gęstnieje, a ją przytłacza uczucie tęsknoty i ucisku w dole brzucha. Podeszła do Pawła i wspięła się lekko na palce. Położyła mu ręce na ramionach i zbliżyła usta to jego policzka. Jednak on w ułamku sekundy przechylił tak głowę, że jej usta zamiast musnąć policzek złączyły się z jego ustami. To było jak impuls elektryczny. Aż podskoczyła zaskoczona intensywnością doznania. Była jak sparaliżowana i nie potrafiła się cofnąć. Wręcz przeciwnie chciała się do niego przytulić. Obudziły się w niej wszystkie ukryte pragnienia.
Całą noc Paweł spędził na rozmyślaniach o Agacie. Zastanawiał się czy i jak jej powiedzieć o tym, że się kiedyś poznali. Zasnął nad ranem i obudził go dzwonek do drzwi. Nie zdawał sobie sprawy, że jest tak późno.
Teraz właśnie skradł jej całusa i wiedział już, że na tym nie poprzestanie. Musiał wykorzystać to, że Agata jest taka zdezorientowana. Z reguły tego nie robił, ale był ciekawy, ta dziewczyna go przyciągała jak magnes. Złapał ją w talii i przytulił do siebie. Spojrzał jej w oczy. Nie zobaczył w nich tak jak się spodziewał sprzeciwu, ale pożądanie. Jej zielone tęczówki były teraz lśniące, a źrenice powoli się rozszerzały. Pocałował ją delikatnie. Rozchyliła usta i całym ciałem przylgnęła do niego. Przesunął językiem po pełnej dolnej wardze i lekko ją przygryzł. Oddała pocałunek. Sięgnęła do jego głowy i wplotła palce we włosy Pawła. Oderwała wargi od jego ust i przesunęła nimi delikatnie po linii szczeki. Nie spodziewał się tego, że podejmie wyzwanie. Myślał, że raczej dostanie od niej w twarz i zabawa się skończy. Zamierzał się z nią chwilę podroczyć, a potem wytłumaczyć, że się znają. A ona, nie przestawała go dotykać. Wszędzie czuł jej dłonie, na twarzy, we włosach, dotykała żeber, gładziła po brzuchu. Była wręcz zuchwała, bezwstydna. Sam już nie wiedział, kto kogo rozebrał. Uczucia, których doznawał zaskoczyły jego samego. Namiętność między nimi wzrastała z każdą chwilą, zatracali się w odczuwaniu.
W przypływie jakiegoś nieokreślonego szaleństwa Agata oparła się o coś plecami, nie zwracała uwagi, że coś uwiera ją w pośladek. Przywarła rozgrzanymi ustami do nagiej skóry Pawła. Całowała zachłannie, jakby od tego zależało to czy ją odepchnie, czy opanuje swoje narastające pożądanie. Wyłączyła zdrowy rozsadek, teraz liczyło się tylko to miejsce, ten mężczyzna i ta chwila. Palący głód w lędźwiach, napięcie i pulsująca chęć wypełnienia. Działała instynktownie, dążyła do najbardziej naturalnego aktu, który może zaistnieć między dwojgiem dorosłych ludzi. Zespolenie, przyjemność, zaspokojenie potrzeb.
Rzucił ją na łóżko, w jednej chwili był obok i całował z pasją jej sterczący twardy sutek. Wyginała ciało w łuk poddając mu swoje piersi. Spojrzał na jej twarz. Miała rozkosznie przymknięte powieki i przygryzała dolna wargę. Uderzyła go myśl, że ta dziewczyna ma w sobie olbrzymie pokłady ukrytej namiętności. Fascynowały go jej reakcje na każdą pieszczotę, która ją obdarzał. Nie była bierna, brała, ale też dawała. Patrzył jak jej smukłe palce obejmują jego męskość. Pewnie gładziła trzon nabrzmiałego penisa. Pulsował jej w dłoni domagając się intensywniejszych pieszczot. Agata wolno oblizała wilgotne wargi i pochyliła się żeby wziąć go do ust. Ssała, mrucząc jak kot, co sprawiało, że chłopak odchodził od zmysłów. Poddał się, odłożył na później wszelkie zasady. Ta drobna dziewczyna była teraz dla niego spełnieniem. Wciągnął ją na siebie i głęboko pocałował. Usadowiła się na jego biodrach, ocierała się o jego uda znacząc je obficie swoimi sokami. Pomyślał tylko, że jest stworzona do dawania rozkoszy, a w tej samej chwili ona go dosiadła. Ciepło i aksamit jej wnętrza oszołomiły go. Starał się nadać swoje tempo pchnięciom, ale ona coraz bardziej przyspieszała. Wspinała się na szczyty, zataczając kółka biodrami, a jej nabrzmiała łechtaczka ocierała się o jego podbrzusze. Napierała na jego dłonie, którymi badał każdą krągłość wspaniałego ciała. Była bliska spełnienia, śliska od potu i bardzo głośna. Stracił kontrolę pozwolił się wziąć tak jak tego potrzebowała. Mocno i intensywnie. Jej orgazm był jak lawina, niszczycielski. Straciła oddech, zamknęła oczy i drżała, a Paweł razem z nią. Wytrysnął chwilę po tym jak poczuł intensywny skurcz, a Agata wbiła paznokcie w jego tors.
Świadomość tego co zrobiła zmusiła ją do działania. Jakoś trzeba wybrnąć z twarzą z tej sytuacji. Dała się ponieść, złamała zasady. Teraz musi wypić to piwo. Zsunęła się z mężczyzny i zaczęła szukać swoich ubrań. Trzeba przyznać, że to było nie lada wyzwanie zważywszy na to, w jakim tempie i okolicznościach je zdejmowała.
- Przepraszam - rzuciła w przestrzeń za siebie, w kierunku łóżka, na którym leżał oszołomiony Paweł. To było głupie, nie wiem co we mnie wstąpiło, ale jesteśmy dorośli - dodała - zdarza się, zapomnijmy o tym dobrze?
- To było niesamowite i musimy to powtórzyć - odparł gramoląc się z łóżka z szerokim uśmiechem na twarzy. Zauważył, że jest już prawie ubrana.
– Zaczekaj - zawołał szukając swojej bielizny. Przecież nie będzie jej tłumaczył zawiłości ich znajomości niekompletnie ubrany. – Muszę ci coś powiedzieć. Ale Agata była już w przedpokoju i zakładała buty. Musiała stąd wyjść. Teraz. Pośpiesznie pozbierała zakupy i chwyciła komputer. W chwili, gdy zakładał koszulkę usłyszał odgłos zamykanych drzwi...