Weekend w Beskidzie

14 listopada 2019

Opowiadanie z serii:
Weekend w Beskidzie

Szacowany czas lektury: 23 min

Te opowiadanie jest próbą dodatkowego oderwania się od dotychczas prowadzonej historii krwawych zbrodni, do której to mam nadzieję wrócić. Tym razem poruszymy temat zdradzania, czy raczej rozmowy o tym.

Zapraszam do potowarzyszenia naszej parze w wymarzonym wyjeździe.
Z miłą chęcią poczytam, czy wam się taka forma podoba.

Miłej lektury

1

Ostatnie miesiące okazały się dla nas obojga skomplikowane. Praca zajmowała nam obojgu większość czasu, zapełniając większość czasu niekończącą się gonitwą ze stresem i terminami. Zresztą od kilku tygodni chwil, gdy byliśmy oboje w domu, było coraz mniej. Marek domykał projekt przepustów na nowej trasie szybkiego ruchu koło Katowic. Ja kończyłam projekty graficzne dla kilku stron internetowych i do tego zajmowałam się synem.

 

Bez Małego, jak miałam w zwyczaju nazywać Kamila, zniknęłaby dla nas główna motywacja, by w ogóle bywać w domu częściej niż w weekendy. Najczęściej widziałam Marka przy śniadaniu. Czasem nawet to się nie udawało, gdy pojawiał się, jakiś istotny wyjazd. Potem przy kolacji, gdy wracał zmęczony i mimo prób i starań ciężko było zachować mu energię na coś więcej niż relaks i sen, w zasadzie czułam, jakby był w ogóle nieobecny. Były chwilę, gdy to Marek znajdował więcej czasu, by zająć się Kamilem i doprowadzić dom do porządku, ale wtedy na moją głowę wpadały kolejne projekty z etykietką „na teraz”, albo z klasycznym ASAP-em, na którego widok, miałam ochotę skręcać tym korposzczurom karki.

 

Mimo wszystko staraliśmy się znaleźć jakiś wspólny czas, dla siebie i syna. Szkoła i gosposia nie zastąpią rodziców. Szczerze, pragnęłam powrotu do dobrych studenckich czasów, gdy człowiek miał ułamek zmartwień na głowie.

 

Kocham Marka z całego serca, ale… my się tak bardzo oddalamy. Kiedyś znaliśmy siebie nawzajem w stopniu, który można określić, jako zupełnie inny poziom.

 

Te wieczory, gdy leżeliśmy wtuleni w siebie, gdy każdy jego dotyk był perfekcyjnie dobrany, by trafiać we wszystkie moje czułe punkty. Byliśmy dla siebie nawzajem, jak skrzypkowie, którzy nauczyli się grać na instrumencie, jakim jest druga osoba.

 

Dotykiem, słowem, gestem, czy uśmiechem. Chciałabym wrócić do tego momentu. Nie wiem, co poszło między nami nie tak. Wciąż pamiętam wieczór, gdy wreszcie zdołaliśmy wyłuskać dla siebie spokojną noc. Marek przyniósł otwartą butelkę wina i dwie lampki, po czym ustawił je na nocnym stoliku przy łóżku. Ku mojemu zadowoleniu rozlał, tak jak lubię. Dużo i z uczuciem, co zawsze sprawiało, że czułam się, jakoś swojsko. Pełna, ciężka lampka nie była co prawda ciężkim kubkiem, który podawaliśmy sobie, leżąc na materacu w naszej stancji. Była jednak dostateczna, wino miało przyjemny cierpki smak, który po chwili zginął w słodyczy pocałunku. Uwielbiam całować i być całowana. Marek wiedząc o tym, odstawił lampkę na bok. Uniósł moją stopę, jak przystało na dobrą żonę, obutą w wysoką, białą i bardzo ciepłą skarpetę w niebiesko-czerwone papugi. Delikatnie masował moje palce i uważnie zsunął skarpetę z mojej stopy i pocałował duży paluch. Lekko go nagryzł, rozcierając wnętrze stopy. Stopy to ponoć mapa całego ciała i kontakt z ziemią. Teraz z każdym uciskiem, czułam łagodny prąd przechodzący przez moją łydkę w górę, który wprowadzał mnie w stan głębokiego relaksu. Potem czule całował kolejne palce stopy i kostkę.

Śmiałam się łaskotana przez jego brodę i owłosione ramiona. Piłam wino i dawałam się pieścić. Najpierw wypukłość kostki, potem krzywiznę łydki i w reszcie krągły kształt uda, zbadał je dokładnie. Ustami, dłońmi, czasem zębami, aż dotarł do mojej szparki. Opadła zasłona delikatności, gdy Marek mocnym szarpnięciem zdarł ze mnie majtki i wbił się ustami w moją różę. Wiem, że szarpałam się na łóżku niczym zdziczałe zwierzę, gdy wpychał we mnie język. Gdy zasysał moje wargi sromowe i wkładał palce do mojej mokrej dziurki. Ja nie potrafiłam się powstrzymać, jęczałam, śmiałam się i płakałam naraz, z trudem tłumiąc krzyk, który potrafił ze mnie wydobyć tylko mój mąż. Wtedy zrzucił bokserki i wszedł we mnie. Podciągnął mnie bliżej, niemal siłą rozwierając nogi i trzymając je w górze, wbił się we mnie, zatykając mi usta pocałunkiem. Każdy puls, każdy atak na moją kobiecość złożyły się na cudowny orgazm. Kochaliśmy się jeszcze potem, delikatniej i nie tak mocno. Posadziłam Marka w głębokim fotelu i dając mu spokojnie dopić wino, uklękłam, jak grzeczna dziewczynka u jego stóp. Polizałam jego żołądź samym czubkiem języka, a gdy zadrgała ugryzłam ją lekko. Wzdychał i unosił biodra ku górze, gdy zamykałam jego penisa w uścisku moich wargi. Pragnęłam odwdzięczyć się za orgazm, ale też poczuć jego ciepły nacisk w gardle i lepkość spermy w ustach. Może i brzmię wulgarnie, ale taki jest i ma być seks. Ten bezceremonialny stosunek był tym czego oboje potrzebowaliśmy. Usiedliśmy obok siebie i spojrzeliśmy sobie w oczy, gdy rozległ się odgłos stóp. Marek wbił się w bokserki i koszulkę, szybko wychodząc, by położyć ponownie spać nasze wybudzone dziecko. Wstałam i po cichu pobiegłam do łazienki, wziąć szybki prysznic. Gdy Marek wrócił, leżałam czysta i pachnąca w nocnej koszulce koloru khaki i różowych majteczkach ze wstążeczką na boku.

– Dlaczego nie możemy tak częściej? – spytałam Marka, gdy usiadł obok mnie i czule głaskał mnie po policzku.

– Nie wiem.

– Chcesz tego?

– Tak, ale… Sama wiesz.

– Dzisiaj było cudownie.

– Cieszę się – uśmiechnął się. Widząc to, potargałam jego lekko kręcone, czarne włosy.

 

Wtedy było mi bajecznie, ale mimo to, czegoś brakowało. Jakby jakaś przyprawa dodająca naszemu życiu smak, endorfina, czy jak to nazwać, ulotniła się, a przynajmniej straciła na mocy i jakby zwietrzała.

 

Kilka dni temu w dziale Marka była organizowana impreza integracyjna. Szumna nazwa dla spotkania przy kilku lożach, wynajętych w niedużym klubie blisko centrum. Małym zajęli się dziadkowie i mogliśmy wyrwać się razem. Dawniej lubiłam bawić się w klubach. Niezbyt często, ale gdy nachodziła mnie na to ochota, potrafiłam przetańczyć całą noc.

 

W zasadzie cały wieczór mogłabym skwitować jednym słowem „przyjemny”. Nie doskonały, idealny, dobry, a jedynie, taki miałki, jak ciepła woda. Wieczór, który spływa po człowieku i nic nie zostawia ani nic nie zabiera. Odkryłam na tej imprezie coś jeszcze innego. Gdy Marek siedział przejęty dyskusją, ja podeszłam do baru po kolejnego drinka. W pewnym momencie poczułam na swoim ramieniu czyjąś dłoń, a gdy spojrzałam w górę, jej właścicielem okazał się być przystojny młody mężczyznę. Może dwudziestoparoletni, dobrze zbudowany i obcisłej białej koszulce polo, zaproponował mi drinka, a gdy grzecznie odmówiłam, poprosił mnie na parkiet.

 

Tym razem wiedziona nudą zgodziłam się na jego propozycję. Muszę przyznać, że ten chłopiec, był ładny. Podobał mi się jego orli nos i ostre rysy twarzy. Zatańczyliśmy raz, potem drugi, gdy zbliżył się bardziej do mnie. Mimo że nie był do końca w moim typie, to tańcząc, było mi bardzo dobrze. Świetnie się ruszał, a ja zdawałam sobie sprawę, że szczerzę się, jak małolata, gdy ocierał się o mnie gibkimi biodrami. Rozstałam się z nim po kolejnym kawałku i korzystając z chwili spokoju, poszłam prosto do Marka. Wtedy dotarło do mnie, że mój mąż obserwował mnie w tańcu z nieznajomym. Znałam to spojrzenie, przypominało mi czasy dawnych imprez w zadymionych klubach, gdzie oboje tańczyliśmy ze sobą, a potem raczej na wyścigi flirtowaliśmy z kolejnymi osobami, traktując to, jako swego rodzaju grę. Ufaliśmy sobie, ale teraz czułam w jego spojrzeniu, że to zaufanie, gdzieś się upłynniło. Może nie zginęło, ale nie było go tyle. Usiadłam bliżej i dałam mu wielkie całusa z języczkiem, ku uciesze jego kolegi z pracy i dwóch koleżanek, które zostały przy stoliku.

Oczywiście okazał się nie być mi dłużnym i przed końcem wieczoru, wyrwał do tańca, jakąś studentkę o włosach splecionych w czarny kucyk i króciutkiej czerwonej sukience.

Widząc to, poczułam ukłucie zazdrości, ale nie potrafię powiedzieć, czy było ono nieprzyjemne, czy tylko pobudziło we mnie coś, o czym dawno zapomniałam. Gdy wróciliśmy do domu, Marek zaprowadził mnie do salonu i rzucił na sofę. Próbowałam narzekać na to traktowanie, ale on nie słuchał mnie. Obrócił mnie pupą do siebie i niemal zdarł moją ołówkową, zieloną sukienkę. Pieprzył mnie z całej siły, obijając się mocno o moje wypięte pośladki. Zdarł ze mnie cieliste rajstopy i czerwone stringi. Pamiętam, że krzyknęłam na niego z wyrzutem, czując jak targa nimi i rozdziera materiał, pozostawiając ciemnoczerwone pręgi na moich biodrach.

Nie byłam gotowa na to, że wejdzie we mnie tak szybko, jakby chciał mnie za coś ukarać, albo coś udowodnić.

Pieprzyliśmy się długo, aż oboje padliśmy zmęczeni. Obudziliśmy się rano, jak wciąż w sukience i majtkach pokrytych skorupą jego spermy, on w koszuli. Oboje na potwornym kacu. Spojrzeliśmy na siebie ze zrozumieniem.

 

2

 

Marek wyglądał rano na mocno ożywionego. Najpierw się nie odzywał, robiąc sobie śniadanie i szykując się do pracy.

 

– Julka, co powiesz na wspólny wyjazd. Domek w górach i weekend we dwoje – wyrzucił z siebie niemal jednym tchem.

– Brzmi dobrze, sami?

– Dziadkowie chętnie przygarną Kamila.

– Skąd ta zmiana? – zapytałam Marka, wpatrując się mu z lekkim zaskoczeniem.

Uśmiechnął się szeroko, po czym dał mi buziaka, po czym ruszył do ekspresu, by nalać sobie kawy.

– Zamykamy jeden projekt, te przepusty, o których ci mówiłem i póki, co jest chwila spokoju. Do tego dostaliśmy dodatkowy urlop za te wszystkie nadgodziny.

– Urlop. Mnie się podoba, mi jeszcze coś zostało w tym roku. Gdzie chcesz jechać?

– Znalazłem miły domek myśliwski niedaleko Ustronia, a że nie ma teraz sezonu, to są miejsca.

– Jestem na tak – Marek podszedł bliżej i objął mnie w pasie i przyparł do blatu. Pocałował mnie, podgryzając moje wargi. Jego pocałunek smakował kawą.

– To, co? Może przyszły weekend? Weźmiesz dzień wolnego.

– Mhm – potwierdziłam, gdy pocałował mnie kolejny raz. Dałam mu klapsa na odchodne.

– Auć – wyszczerzył się i usiadł przy taborecie obok mnie. Kamil zszedł do nas, a my niczym niewiniątka wgryźliśmy się w kanapki.

 

3

Z każdym dniem zbliżałam się do upragnionego wyjazdu. Zawieźliśmy Kamila wraz ze stertą ulubionych zabawek dziadkom. Sami spakowaliśmy się i koło południa wyjechaliśmy w trasę. Czekały nas prawie 2 godziny jazdy, tak więc zwyczajowo zamiast radia puściłam audiobooka z „Mariną” Zafóna, chociaż skłamałabym, mówiąc, że słuchałam bardzo uważnie. Sama wyjazd z miasta okazał się być trudny i ciągłe korki sprawiły, że trasa z planowanych 2 godzin wydłużyła się do ponad trzech.

– Nie ma to, jak obiecujący początek – rzuciłam z przekąsem, podkręcając ogrzewanie.

Za oknem znowu się rozpadało, a błyszczące smugi przecinały szyby samochodu.

– Marek – spytałam, gdy zerkając na niego kątem oka – pamiętasz tę imprezę integracyjną z ostatniego tygodnia.

– Mhm, co z nią.

– Patrzyłeś wtedy, jak tańczyłam z tym młodszym chłopaczkiem.

– Patrzyłem – odpowiedział zdawkowo – do czego zmierzasz?

– Podobało ci się?

– Co? Ładnie tańczyłaś, ty zawsze pięknie tańczysz – rzucił cicho.

– Nie to mam na myśli. Mówię o tym, że tańczyłam z tamtym mężczyzną. Nie byłeś zazdrosny?

– Przecież wiesz, że byłem.

Zamilkł. Udało nam się wyrwać z gęstego ruchu i ciągłych robót, wjeżdżając w jedną z wąskich bocznych dróg. Okolica robiła się malownicza, gdy mijaliśmy mostki i malutkie wioski z samotnymi kościółkami. Próbowałam się na nich skupić, ale coś nie dawało mi spokoju.

– A ten seks po powrocie? Potwierdzałeś swoje terytorium – wypaliłam, przerywając milczenie i głos lektora audiobooka.

– Tak, jakby – roześmiał się.

– Podnieciło cię to?

– A mój taniec z tamtą studentką ciebie?

– Troszkę – odpowiedziałam zgodnie z prawdą i musnęłam paznokciami jego opięte dżinsami udo.

– Tylko troszkę?

– Może bardziej, a ty?

Marek skręcił w zjazd do lasu na mały parking otoczony wysokimi świerkami. Złapał mnie za szyję, przyciskając do fotela. Słyszałam, jak dyszał, napierając na mnie i wciskając w fotel.

– Chcesz znać prawdę?

– Ta-ak – zająknęłam się zaskoczona zmianą w głosie.

– Miałem ochotę zerżnąć cię wtedy.

– Dlatego flirtowałeś z tamtą studentką, co?

– Chciałem sprawdzić, czy poczujesz, to samo, co ja.

– A ty chcesz znać prawdę?

– Tak.

– Wtedy, byłam bardzo bliska tego, by pójść z nim do toalety i zrobić mu dobrze, a potem wrócić i dać ci buziaka z ustami pełnymi jego spermy.

– Zrobiłaś to? – zapytał zaskoczony moją wulgarnością, najwyraźniej nie widział całego tańca i bał się, że coś przeoczył. Co mnie zaskoczyło nie brzmiał na wściekłego, a jedynie zaskoczonego. Widok szoku na jego twarzy był bezcenny. Mogłabym przysiąc, że słyszałam, jak przełyka ślinę. 

– Moja tajemnica, a co? Smakował ci mój całusek? – uśmiechnęłam się szeroko.

Puścił mnie, po czym pocałowałam go mocno. Przez moment opierał się, wciąż zastanawiając się, czy rzeczywiście zrobiłam. Zapewne miał teraz przed oczyma wyobraźni własną małżonkę, klęczącą w brudnawej kabinie, trzymając w ustach sterczącego kutasa należącągo do dziesięc lat młodszego od niej mężczyzny. Sięgnęłam do jego paska i rozpięłam mu spodnie. Gdy usiadł wygodnie w fotelu i cofnął go, jak najdalej zdołał, sięgnęłam mu do krocza i wzięłam penis w usta. Nie bawiłam się w delikatne pieszczoty, mocno i zdecydowanie masowałam go, podgryzając główkę. Słyszałam, jak wzdycha i zaciska palce na moich włosach. Kark mnie rozbolał od niewygodnej pozycji, ale byłam gotowa o tym zapomnieć, tylko po to, by wytrysnął mi w usta. Jęknął głośno i opadł, posapując.

Usiadłam w fotelu, przeciągnęłam, jak nagrzana na słońcu kotka i dałam mu buziaka, dzieląc się z nim jego własną spermą. Dotknęłam palcem jego członka, który drgał dalej, targany ostatnimi spazmami orgazmu, roniąc drobne krople lepkiej cieczy. Oblizałam palec z chytrym uśmieszkiem na ustach i niemą obietnicą wieczoru. Gdy skończyliśmy, wiedziałam, że ciężko mi będzie doczekać domku i zapewne zatrzymamy się jeszcze po drodze. Marek spłukał gardło wodą mineralną, po czym podał mi butelkę.

– Ta studentka, też była całkiem, całkiem. Nie chciałeś jej zaliczyć?

– Myślisz, że o kim myślałem tamtej nocy po imprezie? – zapytał, po czym się wyszczerzył. Odgryzł się, co byłam w stanie skwitować tylko głośnym śmiechem. Ten wyjazd zapowiadał się lepiej, niż oczekiwałam.

– Czyli dzisiaj wieczór grzecznie utoniesz w marzeniach i sobie poradzisz – poklepałam go po udzie – a ja pójdę spać kotku.

– Myślisz, że dam ci zasnąć? – zapytał, przesuwając dłoń po moim kolanie i wsuwając ją między uda, delikatnie masując mnie przez dżinsy. Odepchnęłam go na bok.

– Zostaw mnie, będę miała zaraz plamę na spodniach przez ciebie.

– I o to chodzi – odpowiedział i pocałował mnie znowu – Ten pomysł z dzieleniem się jego spermą był dość…

– Mi się podobał – odpowiedziałam, wiedząc, do czego zmierza – Poza tym ostatnio znalazłam taki fajny filmik – uśmiechnęłam się szeroko – gdy byłeś na tym zebraniu, a mi się nudziło. 

– Jaki? – nachyliłam się bliżej, ocierając się o jego policzek, tak by czuł na sobie mój ciepły oddech i wytłumaczyłam mu. Speszył się i nieco zaczerwienił – Tego nie zrobię.

– Ale chciałbyś mnie zobaczyć z inną, co?

– No.

– Coś za coś, mój drogi – odpowiedziałam pewna siebie. Pokręcił głową i po chwili milczenia poprawił spodnie, chowając zwisający penis i ruszyliśmy. Nie powiem, nie odrywałam wzroku od jego ciała, fantazjując o tamtym chłopcu z imprezy i moim mężu.

4

Dalsza droga mijała nam w nieśpiesznym tempie. W ciepłym samochodzie, usypiana głosem lektora, rozbudzałam się, tylko, gdy Marek najeżdżał na jakąś wyrwę w drodze.

W pewnym momencie spostrzegłam stojącego przy drodze młodego mężczyznę, który pokazywał w naszą stronę znajomy gest. Miał na plecach ciężki plecak i wyglądał, jakby stał tutaj dłuższy czas. Na gałęzi nieopodal wisiała jego kurtka.

– Weźmiesz go? – zapytałam Marka. Pokręcił głową, po czym zjechał na pobocze i młodzik podbiegł do nas.

Okazało się, że zmierzamy w podobną stronę. Usiadł z tyłu i położył ciężki plecak za fotelem. Jechał autostopem z Wrocławia w Beskid Śląski, a od kilku godzin nie mógł złapać nikogo.

– Studiujesz Jacku? – zapytałam, przyglądając się jego rumianym, pokrytym lekkim meszkiem policzkom. Miał przyjemne rysy, z ciemnymi ustami i głęboko osadzonymi oczami. Wyglądał na lekko zawstydzonego.

– Tak, jestem na pierwszym roku geografii.

– Naprawdę. Zazdroszczę, chciałabym wrócić do studiów. Prawda Marek.

– Tak Julka. Nie ty jedna, korzystaj młody.

– Wszyscy to mówią i dzięki.

 

Miał lekko piskliwy głos, jakby nie do końca przeszedł mutację. Dostrzegł moje spojrzenie i zaczerwienił się, widząc, że przyglądam się mu uważnie. W pewnym momencie popatrzyłam mu prosto w oczy, jednocześnie masując wnętrze uda Marka. Przez chwilę patrzył to na mnie, to na Marka i moje ruchy. Wtedy puściłam mu oko, używając mojego ulubionego flirciarskiego spojrzenia. Marek zerknął na mnie i chyba domyślił się, co się święci.

 

– Ile bym dała, by znowu wrócić do tych wieczorów na studiach. Teraz będzie tylko gorzej, zmarszczki.

– Proszę nie przesadzać – rzucił grzecznie. Na to czekałam.

– Uważasz, że jestem atrakcyjna? – zapytałam, robiąc minę niewiniątka. Chłopak się wyraźnie speszył.

– Moja żona pytała cię o coś, nie bój się – rzucił Marek.

– Tak.

– Ale tak trochę, czy bardzo, hmm? – dopytywałam.

– Pani jest naprawdę atrakcyjna.

– Jula, nie postarzaj mnie

– Dobrze Jula.

– Mogę ci coś zaproponować?

– Tak, słucham – błądziłam palcem po szyi, bawiąc się wisiorkiem. Odchyliłam na bok koszulę.

– Mogłabym cię pocałować?

– Nie rozumiem, ale.

– Mój mąż, chciałby popatrzeć. Lubi to – rzuciłam z uśmiechem, czułam na sobie spojrzenie Marka i zagubiony wzrok Jacka.

– Ja nie mogę.

– Ale czemu nie, jestem atrakcyjną kobietą, jak sam powiedziałeś, a mój mąż się na to zgadza. Jestem wolną osobą. Marek zjedź gdzieś na pobocze.

 

Gdy Marek zaparkował, wysiadłam i wbijając wzrok w chłopaka usiadłam do tyłu, zaraz obok niego, przeciskając się przez ciężki plecak. Patrzył na mnie zaskoczony, gdy wyciągnęłam rękę w jego stronę, głaszcząc go po policzku. Czułam, że się pocę ze stresu, strachu i podniecenia. Pierwszy raz robiłam coś takiego i okazja tego typu, może się nie powtórzyć.

– Tylko jeden pocałunek – powtórzyłam, delikatnie rozsuwając kciukiem usta Jacka.

Puściłam go i rozpięłam kilka guzików koszuli. Moje piersi przyjemnie wystawały z czerwonego stanika. Nie myślałam, że pierwszym, który na nie dzisiaj spojrzy będzie o połowę młodszy ode mnie studenciak.

Byłam gotowa pocałować się, wiedząc, że jeszcze chwila zwłoki i sama się wycofam. Zbliżyłam się do chłopaka i gdy byłam zaledwie milimetry od jego ust, czując już na sobie jego oddech, odepchnął mnie od siebie.

Jak poparzony złapał za swoje rzeczy i wypadł z samochodu, zostawiając nas samych.

– Wystraszyłaś go – Marek ruszył z pobocza, nie potrafił powstrzymać śmiechu.

– Świnia.

– Nie masz krztyny finezji Jula.

– Chciałam go tylko pocałować. Nie mów, że ci się nie podobało.

– Zdziwiłaś mnie, ale było super. Daj buziaka, ale następnym razem nie zachowuj się, jak aktorka z porno, tylko normalnie.

– Phi, faceci.

– On był o połowę młodszy od ciebie. Sam bym tak zareagował, a potem rozmyślał o tym, że popełniłem błąd życia.

– Miał takie mięsiste usta – mówiłam z bólem.

– Rzuciłaś się na niego jak głodny na suchara.

– Dobrze kochanie, kolejnego ty podrywasz.

– Kolejnego?

– Nie mów, że ci się nie podobało.

– Nie wiem, co było w tej kawie, ale pij to częściej.

– Ok, a teraz poczekaj, bo muszę przebrać majtki i spodnie. Jak dojedziemy do tego domku, to sama cię przelecę, jeśli ty tego nie zrobisz.

– Brzmi jak obietnica. Gdzie masz ciuchy na zmianę?

– W bagażniku. Zatrzymaj się na chwilę – zatrzymał się.

Wysiadłam i pobiegłam do bagażnika. Szybko udało mi się wydobyć luźne dresy i parę, białych majtek. Usiadłam na przednim siedzeniu i gdy zmieniałam ubranie, Marek przyglądał mi się dziwnie. Sięgnęłam między nogi i zaczęłam się pieścić, by po chwili położyć stopy na desce. Byłam, tak blisko finału, gdy nagle jakiś szary sedan nie zatrąbił, przejeżdżając koło nas.

Zawstydzona opuściłam stopy i zaczęłam wycierać się nawilżoną chusteczką. Czułam, że się czerwienię, gdy fala ciepła oblała mi policzki. W końcu Marek odgarnął mi włosy i znowu mnie pocałował. 

 

Ten tekst odnotował 30,285 odsłon

Jak Ci się podobało?

Średnia: 9.41/10 (27 głosy oddane)

Pobierz w formie ebooka

Z tej samej serii

Komentarze (21)

+2
0
Jak zobaczyłem tag "zdrada kontrolowana", to jakby zapalił się reflektor wzywający Batmana. Jestem więc 🙂 Opowiadanie podoba mi się i mam nadzieję, że rozwiniesz to jeszcze. Może odrobinę za mało wprowadzenia w temat, jednak dobrze,że nie pakujesz od razu bohaterów do łóżka z obcymi. Trochę za szybko pojawił się tekst o pocałunku ze spermą. Ja bym ten wątek zostawił na później, albo nawet zrobiłbym niespodziankę mężowi i po prostu Jula mogła go zaskoczyć takim pocałunkiem w którymś momencie. O ile oczywiście planujesz ciągnąć tą historię dalej, na co liczę 🙂

Drobne rzeczy, które jakoś mi nie pasują:

Obudziliśmy się rano, jak wciąż w sukience - jedna literka za dużo
Wyjazd zbliżał się nieubłaganie. - brzmi jakby zbliżała się wizyta u dentysty

Życzę weny
DwG
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+3
0
@Diabełwgłowie dzięki za uwagi i może racja z tym wyjazdem 😛 Poszukam lepszego wyraźenia. Celem Julii w przypadku punktu drugiego, nie było opowiedzenie o fantazji, a raczej wywołanie szoku u Marka. Ot, mała kąśliwość połączona z perwersją, nawet jeśli nie została ona zrealizowana. Spróbuję to nieco podkreślić, bo może próba zaskoczenia męża, nie jest tutaj wyraźnie zarysowana. Na razie kręcimy się wokół fantazji pary i wpychanie obcych im do łóżka byłoby zbyt szybkie, jak dla mnie. Może w kolejnej części, na razie to są dalej fantazje dwojga ludzi, którym brakuje doświadczenia w temacie.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+3
0
@Bluenight, i takie fantazje dwojga ludzi,którym brakuje doświadczenia, to jest to, co mi się podoba. Bez względu na dalsze losy bohaterów, cieszę się, że ktoś jeszcze zabrał się za tą tematykę. Powodzenia i miłego weekendu. DwG
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
Wydaje mi się, że idziesz dobrą drogą. U kobiet fantazje wynikają generalnie z obserwacji innych, wzbudzonej zazdrości, nagromadzenia się pewnych rzeczy w pracy, niedosytu pewnych rzeczy wyniesionych z domu, charakteru i osobowości. Czasem też maszyna zwalnia i każda z nas chce poczuć się jak zwyczajna szmata, przekroczyć granice i odczuć kathrasis.
To co tutaj opisałeś jest dobrym odzwierciedleniem rzeczywistości. Brakuje mi stopniowego budowania pewnych rzeczy. Tak trochę jak w "Midsommar", nieważne jest jak dochodzisz do kulminacji, ale ważne w jaki sposób potrafisz pokazać drogę do jej realizacji.
Do rozważenia. Czekam na kontynuację.
Pozdrawiam,
Marta.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
@Marta90

Lubię budowanie pewnych sytuacji, bo w tym widzę clue erotyki. Realizacji fantazji to już czysta pornografia, chociaż można ją też czasem całkiem smacznie podać. Miło mi czytać twój komentarz, gdyż zawsze mam z tyłu głowy myśl, że jednak jak kobieta przeczyta mój tekst to z miejsca powie: "Pisał facet, żadna normalna kobieta, tak nie myśli" itd, dlatego próbuję jakoś zrywać z pewnymi tropami i charakterystycznymi kliszami. Cieszę się, że odbierasz to podobnie, chociaż przyznaje, że momentami przesadzasz z analizą 😛
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
-1
Taki już mój charakter. Ja uważam, że w realizacji fantazji istotny jest zasób i bagaż doświadczeń, plan i kierunek co ma powstać dzieje się zawsze w głowie. Reszta to kwestia charakteru i tego co cię kręci. Natomiast dochodzę po długich rozważaniach, że elitarność pewnych zawodów i cechy charakteru w połączeniu z urodą dają wybuchową mieszankę.
Nie uważam, że realizacja fantazji to pornografia. Prędzej niedosyt, chęć spróbowania czegoś nowego i charakter. Nie pokazujesz pewnych rzeczy poza sypialnią.
Kobiety myślą przez emocje, także myślę, że to kwestia chwili i długich rozważań tego co siedzi w głowie. Po części bym się podpisała pod tym co tutaj napisałeś. Ale nie zaprzeczam, że przychodzą spontaniczne momenty takie, że nie ma że boli...
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Jeśli ktoś wystawia ocenę "1" prosiłbym o komentarz dlaczego 🙂

To dla mnie cenny sygnał i nie jestem pewien, czy to po prostu błędne kliknięcie, czy ktoś ma jakiś dobry powód ku temu.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
@BlueNight, marzycielu, tu nikt nie odpowie ci na to pytanie. Wróć! Ja raz wstawiła jedynkę, podpisałam się pod nią i wytłumaczyłam z jakiego powodu. To było jednak już tak dawno, że najstarsi pokątniacy nie pamiętają. Podobno jednak nadzieja umiera ostatnia, więc marz 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
@Krystyna może i marzyciel, ale skuteczny. Wierzę, że komuś się tą jedynka kliknęła przez pomyłkę, bo wrogów tutaj sobie nie narobiłem.

Ocena zniknęła, więc chyba miałem rację 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
Fakt, że zniknęło, to oznaka tego, że Opatrzność (patrz: Marc) nad tobą/nami czuwa 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
Rozmawiacie o seryjnym jedynkowiczu? Mnie też lubi 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Wszystkich lubi, nie czujcie się nazbyt wyróżnieni 😀
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
@DwG chochlik jedynkowy u mnie też wpadał już parę razy. W sumie mam go gdzieś, ot ktoś z urażonym ego 😛

Zresztą, żeby jeszcze ktoś mi płacił za te opowiadania, to warto byłoby się tym przejmować, a tak, no cóż.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
@BlueNight, ja mam odwrotnie. Jakby mi płacili, to miałbym w nosie. Jako, że robię dla idei, to mi zawsze trochę przykro. Szczególnie, że seryjny jedynkowicz nie pozostawia komentarza. Może to jakiś agent krucjaty różańcowej, czy inny ideowiec? 😀 😀
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
cha cha cha Miałam wprawdzie inne podejrzenia, ale jestem skłonna przychylić się do twoich Diable 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
0
Tylko skąd pewność, że to jedynkowicz, a nie jedynkowiczka? A może nie pisze komentarzy, bo mu palce odpadły i puka jedynki nosem z żalu za palcami? No, skąd pewność, że tak nie jest?! Może należy mu współczuć? Jak poczuje, że są tu życzliwi mu ludzie, to zacznie pukać co innego?
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
@Indragor, fakt. Męski szowinizm przeze mnie przemówił. 😀 Biję się w pierś. 😀 Na usprawiedliwienie przyznam, że po prostu nie wyobrażam sobie aby kobieta mogła być aż tak podła 😀 😀 😀
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Osobiście obstawiam jakiegoś niespełnionego autora, który chce zaniżyć ludziom oceny, a może ideowiec, ktoś komu nie podszedł klimat opowiadania itd. (co w przypadku tego może dziwić, bo jest waniliowe i to bardzo).

Ehh, pewnych umysłów nie zrozumiesz...
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
To czekam na kontynuację 🙂 Masz jakieś pomysły lub rejony, które chciałbyś poruszyć? 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
@Marta90 zapewne będzie prędzej czy później 🙂

Pomysły i rejony to trudniejsze pytanie. Piszę o tym co mi chodzi po głowie i za wyjątkiem obecnie pisanych opowiadań, które mam rozpisane do końca (tego i serii kryminalnej) nie mam pojęcia o czym będę pisał dalej.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
"Ja nie potrafiłam się powstrzymać, jęczałam, śmiałam się i płakałam naraz, z trudem tłumiąc krzyk, który potrafił ze mnie wydobyć tylko mój mąż."

ten śmiech w trakcie, nie wydaje mi się, żeby pasował. Tak samo płacz. Choć niezbadane są ścieżki do raju i takie zachowanie jest możliwe, to ja tego nie kupuję.

Reszta ok, choć w pewnym momencie można się pogubić w dialogach, no i po dialogu czynność nie związaną z wymową piszę się z dużej litery i po kropce. Tak mnie uczono.

Mi się podobało, choć czuć niedosyt na końcu, bo tytuł zapowiadał coś więcej, a oni nawet tam nie dojechali.

Pozdrawiam
Tamara
Zgadzasz się z tym komentarzem?

Dodaj komentarz

Zaloguj się

Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.