Dom w Beskidzie (II)

29 listopada 2019

Opowiadanie z serii:
Weekend w Beskidzie

Szacowany czas lektury: 25 min

Oto kontynuacja przygód Julii i Marka. Po pełnej emocji i uniesień drodze w góry, nieudanej próbie realizacji fantazji przez Julię, na niczego niespodziewającym się autostopowiczu, nadszedł czas na cel wyprawy.

Jeśli wolicie moje bardziej fabularne wynurzenia to proszę o komentarze. Oceny mile widziane, jak i komentarze/prywatne wiadomości. Nie ma co się wstydzić, a mi to pomoże w poprawie.

Czy w następnych opowiadaniach wolelibyście, jednak męskiego protagonistę? Czy pojawienie się postaci reprezentującej inną formy i orientacje są dla was czymś mile widziany?

EDIT: Nie wiem, skąd liczba komentarzy pod opowiadaniem. Jeśli macie ochotę na emocjonującą lekturę pełną zwrotów akcji polecam przejście wprost do nich.

1. 

Drżąc z niecierpliwości, otworzyliśmy drzwi do naszego domku. Czułam na sobie pełen żądzy wzrok Marka. Dawno nie patrzył na mnie w ten sposób, dając mi piękny dowód na to, jak skuteczne bywa powolne budowanie napięcia.

Z trudem powstrzymywałam się od uśmiechu, gdy niemal wydarł klucz do pokoju od wystraszonej i plątającej się recepcjonistki z plakietką „Jestem tu pierwszy dzień; Klaudia”. Klaudia miała duże, ufne oczy o kolorze błękitu i ciężkie ciemnobrązowe loki. Uśmiechnęłam się do niej pojednawczo, widząc gburowatość Marka. Ona spojrzała na mnie niepewnym wzrokiem i uśmiechnęła się, jakby na siłę. Miała lekko krzywe zęby i tak drobną posturę, że Marek by ją zgniótł. „Dobrze, że nie wiesz, o czym teraz myślę, bo spłoniłabyś się rumieńcem albo uciekła, pozostawiając nas w tej recepcji bez klucza do naszego domku”, myślałam patrząc na tą skromną recepcjonistkę. „Może jednak, byś została zawstydzona, bawiąc się tymi lokami o barwie hebanu”, fantazjowałam dalej. Z trudem powstrzymałam się od przygryzania warg.

Dałabyś mi szeptem znać, o której godzinie skończysz pracę i spytała, jaką sobie ciebie życzymy. Marek zapewne poprosiłby o możliwie roznegliżowaną i zupełnie ogoloną. Dla mnie byłoby to obojętne. Jedyne, czego bym sobie życzyła, to by twój wstyd i cnota zostały za drzwiami, a potem wyjęłabym z walizki mojego małego kompana. To byłby cudowny wieczór. Zacisnęłam uda i czując, że się rumienię, wycofałam się od recepcji. Po chwili Marek wziął kluczyk i ruszyliśmy w stronę naszego domku.

Domek wykonano z drewnianych bali i jedynym elementem z innego materiału był komin. Nie był za duży, jeden większy pokój na dole z kominkiem i przyłączoną malutką kuchnią. Z boku łazienka z prysznicem, a po drewnianych schodkach wchodziło się na poddasze, gdzie znajdował się szerokie łóżko o grubej drewnianej ramie i mięciutkim materacu. Na nocnym stoliku leżała ulotka. Oprócz trasy turystycznej, krótkiej listy lokalnych muzeów i restauracji był wykaz atrakcji z hotelu. Spodobała mi się wyjątkowo sauna. Kominek, sauna i my we dwoje. Brzmiało to jak spełnienie marzeń.

Zeszłam na dół, gdy mój małżonek rozpalił do końca ogień. Otrzepał ręce i już się podnosił, gdy ja rozsiadłam się na podłodze tuż obok niego. Ciepło uderzało mi w twarz.

Marek przyglądał mi się badawczo, gdy bezwstydnie uniosłam nogi, zsuwając dresy i rozpostarłam uda.

– Potrzebujesz zaproszenia? – zapytałam, puszczając mu oko.

– Nie – rzucił krótko i pochylił się nade mną. Przygniótł mnie do podłogi w silnych ramionach.

Spróbowałam podnieść się, by go pocałować, ale odepchnął mnie od siebie. Zamiast tego rozpiął spodnie.

– Prosto do dzieła? – zagadnęłam.

Klepnął mnie w uda, a gdy rozwarłam nogi, szarpnięciem ściągnął mi majtki. Uśmiechnęłam się i objęłam go udami, przyciskając do siebie. Jednak ku mojemu lekkiemu zdziwieni nie wszedł we mnie od razu. Ocierał się, drażniąc mnie samym czubkiem penisa. Uśmiech zniknął mi z twarzy, gdy przytrzymał mnie, nie dając mi się ruszyć i tak, uwięzioną w swoich ramionach gnębił.

– Wejdziesz we mnie?

– Wytrzymasz.

Jęknęłam, gdy zanurzył się we mnie, ale niemal od razu wyciągnął członek na wierzch. Puścił mnie wreszcie i usiadł. Patrzyłam, jak rozpina koszulę.

– Pieść się – rozkazał – kochanie.

Sięgnęłam do swojej róży i zaczęłam coraz mocniej masować się, drażniłam się palcami, gdy on patrzył na mnie, jak wilk na owce; głodny wilk. Wreszcie chwycił mnie za dłonie i rozciągnął na boki, po czym wdarł się we mnie. Szybko, mocno, bez cienia delikatności.

– Tak – jęknęłam, wygięta w łuk. Byłam tak bliska dojścia do końca, że z trudem się powstrzymywałam, by nie zacząć się drzeć. Zamarł w bezruchu i powoli wchodził we mnie, z premedytacją dawkował mi przyjemność. Myśleć, że to ja próbowałam go rozbudzić podczas podróży. Teraz mam za swoje.

Puścił mnie i usiadł wygodnie na dywanie. Rozszerzył nogi i klepnął swoje udo, nakazując mi, bym zajęła swoje miejsce. Dosiadłam go, tak jak lubił. Wtulona w niego, tak by mógł do woli ssać sterczące sutki i niewielkie piersi. Zdarłam z siebie resztkę ubrań. Zacisnął dłonie na moich pośladkach.

– Pomożesz mi – zapytałam – kochanie.

– Poradzisz sobie – odpowiedział, całując mnie po szyi. Zazwyczaj pomagał mi, teraz jednak musiałam sama balansować na nim, podtrzymywana jedynie za pośladki.

Tym razem to ja miałam się nim zająć. Niech będzie, kochanie. Zobaczymy, jak daleko pojedziesz koniku. Całe uda i łydki płonęły mi z wysiłku, wreszcie się zlitował i złapał mnie mocno za biodra i pomógł unosić się i opadać. Czułam, że odpływam. Rozgrzana, zmęczona, jedyne czego żałowałam, to fitnessu, który od kilku miesięcy odkładałam na inny raz. Tym razem to on pojękiwał, wzdychał, gdy brałam go w siebie. Nagle trzask, mocny impuls bólu sprawił, że zszokowana spojrzałam na niego, szczerzył się, po czym uderzył znowu. Drugi pośladek zapulsował. Przycisnął mnie do siebie, a ja szczerze wydarłam się, gdy uderzył mnie mocno w tyłek i zaczął rozcierać. Zrzucił mnie z siebie, wtulił we mnie i znowu uderzył.

Na moment zaprzestał bicia, tylko wziął mnie mocno. Całe pośladki mnie paliły, gdy ocierał się o podrażnioną skórę. Orgazm przyszedł chwilę później i przyznam otwarcie, krzyczałam.

*

Marek zniknął w łazience. Prysznic był zbyt mały na nas oboje, a ja zbyt zmęczona, by podnieść się z dywanu. Siedziałam, gapiąc się na pełgające płomyki. Dopiero po chwili dotarło do mnie, że kochaliśmy się, a w zasadzie pieprzyliśmy, przy drzwiach na nieduży taras. Drzwi były oszklone, a roleta niezasunięta.

– Marek.

– Tak słoneczko.

– Wiesz, że nie zasunęliśmy rolety od tarasu?

– No i?

– No to, że kochaliśmy się i każdy, kto tędy przechodził, miał darmowy pokaz.

– A co? Miałem postawić biletomat?

– Co!? Zasłonić okno!

– Co z tego, nikt nas tu nie zna kochana – Każdy mógł być świadkiem naszych ekscesów miłosnych. Z jednej strony było to podniecające, z drugiej dziwaczne, a jego to nie obchodziło.

– Nie spodziewałam się, że tak będzie – powiedziałam, przyglądając się, jak mój mężczyzna wychodzi w samym ręczniku, a po jego owłosionym torsie wciąż kapie woda.

– Podobało się?

– Ale ostrzeż mnie, jak będziesz chciał mi drugi raz dać TAKIEGO klapsa – rzuciłam.

– Oj, aż tak bolało?

– Teraz mnie jeszcze boli!

– Potem zrobię ci masaż.

– Masaż. Ty lepiej mojego tyłka nie dotykaj chwilowo. Nikt mi tak nie przylał od matematyki w ósmej klasie.

– Nie wspominałaś nic o tym.

– Nie ważne – rzuciłam zawstydzona. To nie było wspomnienie, z którego byłam dumna. Zwłaszcza że moja nauczycielka bardzo przyłożyła się do tych klapsów. Może nawet aż nadto – Może innym razem.

– Leć się myć.

– Okej, a potem idziemy na kolację?

– Jestem głodny jak wilk.

– No dobrze mój wilczku. Potem mam dla ciebie deser.

– Jaki?

– Najpierw brzoskwinka, – wyszeptałam – a potem lody. – Uśmiechnęłam się i kręcąc tyłkiem, poszłam pod prysznic.


2.

Ubrałam lekko rozkloszowaną niebieską sukienkę, ciemne, półprzejrzyste pończochy w lilie z koronką na boku i czerwone proste czółenka. Przez chwilę zastanawiałam się nad tymi pończochami, ale czerwone ślady po nadmiernym entuzjazmie Marka dalej się utrzymywały. Wreszcie wtuliłam się w swój granatowy płaszczyk, który tak uwielbiam i z głupimi uśmiechami, niczym para świeżo zakochanych dzieciaków poszliśmy do głównego budynku. Odwiesiłam płaszcz na wieszaku, rozglądając się wokół. Całość miała w sobie coś bajkowego, w stylu dawnej elegancji. Minimalistycznie ozdobione stoliki, liczne lustra na ścianach, stare obrazy w ramach z brudnego złota i atmosfera wisząca nad tym wszystkim. Jednym słowem byłam zachwycona i nie mogłam wyjść z podziwu, jak Marek zdołał znaleźć takie miejsce. Ludzi nie było duży, nic zresztą dziwnego, bo jeszcze nie było sezonu. Cóż, my nie przyjechaliśmy tu dla pogody i zwiedzania gór, chociaż pewnie to też jutro uskutecznimy. Skierowałam się do stolika, gdy mój wzrok padł na wchodzącą od strony hotelu kobietę. Rude włosy opadały kaskadą na jej ramiona ukryte pod prostą ciemnogranatową bluzką. Z uwagą przyglądałam się jej szerokim biodrom, lekko kołyszącym się z każdym krokiem. Nie była szczupła, co to, to nie. Pulchny brzuszek i piersi, o których faktycznym rozmiarze mógł świadczyć jedynie niedopięty guzik bluzki odsłaniający nieco więcej jej kształtów. Przypomniały mi się zajęcia z historii sztuki, portrety dam o pełnych kształtach, symbole kobiecości i płodności. Rudowłosa mogłaby być taką chodzącą boginią płodności. Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że stoję, jak głupią, a Marek obok mnie. Patrzył na mnie wyczekującą.

Wzruszyłam ramionami i ruszyłam za nim. Bogini płodności zajęła miejsce kilka stolików dalej w kącie sali, jakby chciała mieć dobre miejsce, by obserwować wszystkich, samemu będąc niewidzianą. Rozmawialiśmy z Markiem, ale równie dobrze mogłabym siedzieć tam, milcząca i przypatrywać się przybyszce. Miała coś w sobie, co sprawiało, że nie mogłam przestać się jej przyglądać. Dostojna elegancja tej obcej kobiety, senne spojrzenie i pewność siebie przebijająca się przez jej rysy twarzy były niezwykle przyciągającą mieszanką. Marek zamilkł widząc, że dzisiaj nie należę do rozmownych i dopiero, gdy kelner przyniósł nam pierwsze danie, spojrzał na mnie, jakby zmartwiony.

– Coś się stało, kochanie. Jesteś strasznie rozkojarzona – rzucił, poczułam jego dotyk na udzie. Nie erotyczny, silny i kotwiczący. Czar na moment prysł i otrząsnęłam się z obserwowania rudowłosej.

– Nic, po prostu, jakoś tak. Sama nie wiem – wymigałam się od odpowiedzi, bo co mogłam powiedzieć. Najchętniej wzięłabym, przezornie wciśnięty do torby szkicownik i zaczęła ją rysować. Spróbowała oddać za pomocą kresek i cieni każdą jej krzywiznę, wypukłość i fałdkę. Pragnęłam teraz przelać na papier wszystkie jej doskonałości i niedoskonałości. Dobrze, Jula, ogarnij się. Halo, Ziemia do Julii. Odbiór!

– No dobra. Nie ci będzie.

– Świetna zupa – rzuciłam, próbując zielonkawego kremu z brokułów, w którym pływały kostki fety i listek bazylii. Spróbowałam skupić się na smaku i dopiero łyk lodowatej lemoniady przywrócił mnie na ziemię.

– Mhm, bardzo dobra.

Na salę weszła kolejna para. On o wzroście i posturze koszykarza, łysy i z ciemną warstewką zarostu na twarzy. Towarzyszyła mu roześmiana blondynka w długiej sukience, w kolorze ciemnego różu.

– Ładny tatuaż – rzucił Marek, widząc moją obserwację. Rzeczywiście blondynka miała tatuaż, który wystawał spod sznureczków wiążących jej sukienkę. Wytatuowała sobie jakiegoś orientalnego ptaka.

– Rzeczywiście. Mężu, oboje wiemy, że nie patrzysz na tatuaż – roześmiał się.

– Aha – trochę się zarumienił i spojrzał na mnie. Wymieniliśmy kilka porozumiewawczych spojrzeń.

Uśmiechnęłam się szeroko. Jeśli sukienka bez pleców coś zdradzała oprócz tatuażu, to ewidentny brak bielizny pod spodem i całkiem kształtny tyłek. Szkoda tylko, że blondyneczka wyglądała, jakby jej usta pokąsały pszczoły. No i biust, dałabym sobie rękę uciąć, że natura nie była jego jedynym autorem. Blondynka szczerzyła się i chichotała, w sposób, jaki nie lubię. Do tego ten jej partner. Z lekkim zaskoczeniem dostrzegłam dziwną synchronizację. Gdy tylko dłoń wysokiego znikała pod białym obrusem, zapewne na kolanie blondynki, ta wpadała w chichot. Dopiero po chwili, chichot zniknął z jej twarzy zastąpiony czymś innym, gdy laleczka Barbie rozdziawiła usteczka. Po chwili się zreflektowała, rozglądając wokół i obrzucając partnera gniewnymi spojrzeniami.

*

Gdy kolacja dobiegła końca, Marek zniknął gdzieś na chwilę. Wrócił wyraźnie podekscytowany.

– Znalazłem stół do bilarda.

– Mhm, zagramy jeszcze na dobranoc?

– Mam nadzieję, że nie na dobranoc. A o co?

– Hmm, może o – pochyliłam się bliżej ku niemu i wyszeptałam mu na ucho moją propozycję. Marek uśmiechnął się szelmowsko.

– Stoi.

– Umowa, czy …?

– Świntuch z ciebie.

– No ba, to co idziemy na dół?

Ruszyliśmy do drewnianych schodków na końcu sali, prowadzących wprost do karmazynowej kotary. Za kotarą skrywała się salka ze stołem do bilarda, kilkoma pufami i szeroką lożą w jednym z kątów. W ciepłym świetle lamp dwóch mężczyzn rozstawiało się z partią. Oboje w koszulach i spodniach od garniturów, wyglądali bardziej na biznesmenów niż turystów.

– Oj – westchnęłam niepocieszona.

– Też chcieliście pograć? – zapytał starszy z nich, szpakowaty o posturze wojskowego. Drugi zmierzył mnie wzrokiem. Przysięgłabym, że widziałam błysk w ciemnych oczach.

– Jasne, ale poczekamy. Byliście pierwsi.

– Ha, bywa. Chyba kolejni zainteresowani bilardem.

Zza kotary wychyliła się głowa tlenionej blondynki z sali jadalnej, a po chwili jej cała sylwetka. Różowa sukienka wydawała się w ciepłym świetle niemal czerwona.

– Zapraszamy, zapraszamy – Marek zachęcił parę do dołączenia. Jednym słowem szykował się bilardowy turniej. Miałam cichą nadzieję, że po mojej zachęcie Marek będzie miał aż nadto motywacji.

– Zmieścimy się? – zaszczebiotała.

– Miejsca starczy dla wszystkich.

– Słyszysz kochanie, chodźmy.

– Już idę Sandruś

Różowość Sandry i jej maniera była dla mnie co najmniej odpychająca. Nigdy nie rozumiałam tych szczebiotliwych panienek. Brakowało jej tylko małej torebki w kryształki i szczekającego na wszystko psa. Sandra obróciła się, zarzucając niemal platynowymi włosami na boki i ku mojemu zaskoczeniu Marek na chwilę stracił rezon. Zresztą skąd moje zaskoczenie, mężczyźni…

Króciutka sukienka unosiła się z każdym ruchem, odsłaniając opalone, umięśnione udo „Sandruś”. Powstrzymując się od złośliwości, zacisnęłam palce i ruszyłam ku kurtynie, po drinka, w pełni świadoma, że na trzeźwo mogę nie wytrzymać tej partii.

Po chwili, już popijając pokrzepiającego drinka, siedziałam na fotelu obserwując partię dwóch nieznajomych mi panów.

– Sebastian. – Młodszy podskoczył do Sandry i całował ją w dłoń, ku uciesze lalki Barbie. Barbie błysnęła tylko ząbkami.

– Sandra – odpowiedział, lekko sepleniąc.

– Tomasz – szpakowaty podszedł najpierw do mnie.

– Jula – uścisnęłam mu dłoń. Ostatnie, na co miałam ochotę, to być oślinioną przez tego fircyka.

– Marek.

– Alan. – dołączył do nas partner Sandry. Wyglądał nieco sympatyczniej od swojej dziewczyny. Wysoki, sięgający niemal do futryny, musiał się pochylić przy przechodzeniu przez kurtynę i w odróżnieniu od fircyka w zalotach jedynie uścisnął moją dłoń z przyjemnym naciskiem. Lubię eleganckich mężczyzn. Niestety podchmielony i elegancki to dość odległe stany, a Sebastianowi było zdecydowanie bliżej do tego pierwszego.

Gra okazała się dość krótka. Pan Tomasz z chłodną precyzją rozbił bile. Sebastian z lekkim uśmieszkiem, zerkając kątem oka to na nas, to na naszych partnerów, pochylił się i zielona połówka pomknęła do łuzy. Przez moment obserwowałam, jak szykował się do wbicia czerwonej bili, oczywiście na moment spojrzał na mnie i puścił mi oko, posyłając bilę do celu. Upiłam łyk drinka i usiadłam wygodniej. Sebastian przyglądał się to mi, to Sandrze. Przez moment dostrzegłam jego chytry uśmieszek i dopiero wtedy, zawstydzona ścisnęłam uda. Jak się okazało, na moją niekorzyść zapadłam się w miękki fotel ukazując temu konkretnemu obserwatorowi całą okrytą w ciemny materiał pończochę i kawałeczek uda. Mam nadzieję, że tylko tyle. Z jednej strony, takie błyskanie tyłkiem było przyjemne, bo jednak z niewidocznej i pomijanej, zwrócono na mnie bardzo szybko uwagę. Sądząc po cichych szeptach między panami oczekiwali dalszego końca. Ja natomiast nic takiego nie planowałam, tylko grzecznie popijałam drinka. Niech Blondi wypina się do woli, mi wystarczy, że trochę ich pokuszę.

Kolejną partię zagrał z Sandrą. Przysięgłabym, że wbijał białą bilę, tak, by Sandra musiała się natrudzić, przy okazji pochylając się przez cały stół. Za każdym razem jej sukienka podnosiła się i opadała z każdym jej ruchem, odsłaniając po kawałku umięśnione udo. Panowie wyglądali, jakby właśnie siedzieli na mszy. Milczący i z niemal rozmodlonym wzrokiem patrzyli, jak sukienka wędruje ku górze. Barbie była ewidentnych beztalenciem, chybiała, kij drgał w jej dłoniach.

– Może później pokażę ci parę trików, co? – zagadnął młodszy.

– Chyba dam sobie radę.

Gdy to mówiła, dostrzegłam coś dziwnego. Nagle drgania ustały i tym razem Sandra niemal bez przedłużania uderzyła mocno białą bilę, posyłając wprost w stronę czerwonej i niebieskiej. Panowie zaklaskali z wrażenia, patrząc, jak obie bile wpadają do łuzy. Biała zgrabnie zawirowała i cofnęła się nieco do tyłu. Czyżby pod warstwą plastiku Barbie skrywała coś więcej, interesujące.

Dopiłam drinka i spojrzałam smętnie na męża.

– Skoczę sprawdzić, jak wygląda ta sauna ok?

– Nie chcesz poczekać? My tylko zostaliśmy.

– Chyba mi przeszło.

– Jasne, a co z naszym zakładem.

– Rozwiążemy go jakoś potem – pocałowałam go i po chwili wyśliznęłam się z jego ramion.

Gdy wychodziłam z salki, Sandra podskakiwała radośnie, świętując zwycięstwo. Panowie byli najwyraźniej bardzo skupieni na kołyszących się i podskakujących piersiach dziewczyny, nie zauważając nawet, że opuszczam salę bilardową


3.

Sauna i łaźnie znajdowały się w przeciwnym do jadalni skrzydle budynku. Po drodze, z wyjątkiem starszej pary wracającej ze spaceru we wciąż jeszcze ociekających wodą przeciwdeszczowych płaszczach.

– Są dziś jakieś tańce?

– Odwaliła się. Szkoda, że taka szczapa chuda – usłyszałam nosowy męski głos dochodzący z uchylonych drzwi tarasowych. Obrzuciłem łysawego konusa najbardziej morderczym spojrzeniem, jakie dane mi było posiadać. Jego wyższy towarzysz niemal zakrztusił się papierosem.

– Ale ząbki ma, Tadziu – rzucił, gasząc papierosa. Odpuściłam sobie dyskusję i szybszym krokiem ruszyłam już bez słowa ku widocznym na końcu korytarza prowadzona znakami z napisem „SAUNA”. Dalej czułam na sobie ich wzrok i myśli, zapewne skoncentrowane na tym, jak daleko sięgają moje pończochy. Miałam wielką ochotę im naubliżać, ale uznałam, że to już i tak stracona batalia i nic, z drobnym wyjątkiem na gruby drewniany kij nic tu nie zdziała.

Bez trudu znalazłam wysokie ciemne drzwi ze złoconą klamką i niewielkim napisem „SAUNA”. Wnętrze zaczynało się małym korytarzykiem, rozdzielonym na męską i damską szatnię z kabinami i metalowymi szafkami, który przypomniały mi trochę czasy szkolne. Chociaż te szafki były w dużo lepszym stanie.

Nie wiem, czemu przez myśli przebiegł mi te dawne głupstwa ze szkolnej szatni. Chyba mam nawet jeszcze zeszyt-pamiętnik o ciemnogranatowej, pokreślonej mazakami oprawie, który chowałam pod materacem łóżka, a potem za obluzowanym dnem szkolnej szafki. Dotknęłam rozgrzanego wspomnieniami i wstydem policzka. Z drewnianej półki wzięłam puchaty biały szlafrok i po chwili siedziałam już w kabinie. Rozebrałam się do naga i narzuciłam na siebie szlafrok. Zastanawiałam się, czy nie zostać w stringach, ale doszłam do wniosku, że będzie to zbędne, przy i tak pustej saunie. Przynajmniej wydawała się pusta, bo większość szafek była pootwierana, a w środku panowała niemal zupełna cisza, czasem przerywana tylko dźwiękiem dmuchawy i kapaniem wody. Majtki wylądowały więc razem z resztą rzeczy. W tamtej chwili rzucił mi się w oczy biały kawałek materiału, do tej pory skryty wewnątrz szlafroka. Ręczniczek był zdecydowanie zbyt mały, by osłonić cokolwiek. „Już listek figowy był większy”, pomyślałam, ściskając go w dłoni i ruszyłam raźnie w stronę saun. Wrzuciłam jeszcze rzeczy do szafki i przekręciłam kluczyk, po czym wrzuciłam go do szlafroka.

Sauna znajdowała się za kolejną parą, mocno zaparowanych drzwi. Drewniana, gorąca, wilgotna i ze stertą parujących kamieni na środku, nic więcej nie potrzebowałam. Po chwili dostrzegłam, że nie jestem sama. W kącie siedziała rudowłosa kobieta, czyżby ta sama, która przykuła tak moją uwagę w sali jadalnej?

Była naga, a biały ręczniczek błyszczał między jej szerokimi udami. Szybko się zreflektowałam i zamiast gapić się na nią, usiadłam na ręczniczku, wciąż na wpół przykryta szlafrokiem. Wtedy zauważyłam tabliczkę zatytułowaną – „SAUNOWA ETYKIETA”. Infografika pokazywała nagą parę siedzącą na ręczniczkach. Do tego podpis – „Szlafroki wieszamy na haczyk, nie na siebie”.

Pouczona odwiesiłam szlafrok nie chcąc popełniać faux pas w nowym miejscu. Rzadko chodziłam do sauny, ciężko było o okazję i czas na to, poza tym nie przepadałam za towarzystwem, jakie ściągało tam. Zawsze sauna kojarzyła mi się z napaleńcami i spoconymi, podstarzałymi parkami.

Zacisnęłam uda i lekko zawstydzona swoją nagością usiadłam na małym ręczniczku. Wtedy nieznajoma uniosła wzrok i przez króciutki moment mierzyła mnie spojrzeniem. Poczułam lekkie napięcie przechodzące przez moje plecy i mięśnie. Obca kobieta rozsiadła się wygodniej i oparła o ławę, rozsuwając szerzej uda.

Mimo usilnych prób nie mogłam się powstrzymać przed podziwianiem rudego bóstwa, raczej boginki w starożytnym stylu niż neolitycznym. Bardzo duże piersi zwisały niczym dwa ciężkie owoce, zakończone ciemnymi, niemal czarnymi sutkami o równie ciemnej, szerokiej obwódce. Odwracając dla niepoznaki wzrok, co chwilę wracałam do tych ociekających potem piersi. Przełknęłam ślinę, gdy przez chwilę wyobrażałam sobie krople potu ściekającą po tych piersiach, poprzez szeroki, pokryty fałdkami brzuch, ku jej kobiecości ukrytej pomiędzy potężnymi udami. W pewnym momencie tajemnicza rudowłosa wstała, zbliżyła się do kamieni i nabrała drewnianą chochlą wody z drewnianego koryta. Kłąb pary uniósł się z rozgrzanych kawałków skał i zakrył na moment ociekającą od potu kobietę. Z każdą sekundą coraz bardziej jawiła się, jako nierealna istota z jakiegoś sennego widziadła. Rozmyta w półmroku sauny i przysłonięta oparami. Zamarłam, urzeczona, pochłaniając wzrokiem, każdy cal jej skóry, gdy powoli polewała kamienie z chochli. Byłam rozpalona, od gorąca panującego w saunie i od widoku, pewna, że jeśli dotknę się teraz, to poczuje, rozpalone i sterczące sutki oraz narastającą, lepką wilgoć. Pulchna dziewczyna obróciła się i wróciła na miejsce. Dopiero widok prostych włosów, lepiących się od wilgoci do jej miękkiej skóry i szerokie, blade pośladki, lekko kołyszące się w rytm kroków wybiły mnie i zawstydzona wbiłam oczy w podłogę. Tamta, nieświadoma targającym mną uczuć, rozsiadła się na ręczniczku. Jeszcze bardziej wyzywająca. Oparła stopę o ławę i odchyliła drugie udo szeroko. Odpowiedziałam jej, chociaż mnie wyzywająco. Cofnęłam dłonie z ud i rozszerzyłam je mocniej. Pragnęłam jej powiedzieć o tym, co czuję, byłam gotowa dać jej cokolwiek, za pukiel włosów, za rozmowę, za dotyk. Nie jestem lesbą, nic z tego. Nie ma szans, w sensie czasem oglądam porno i męsko-męskie i damsko-damskie, ale nie jestem lesbijką. Nie wiem sama. Czuję się po prostu głupio.

– Cześć – usłyszałam. Niski, lekko nosowy głos rudowłosej wyrwał mnie z chwilowego otępienia.

– Cześć – odpowiedziałam, patrząc na szeroko rozpartą na ławie kobietę. Wstała i spokojnym krokiem obeszła piecyk z parującymi jeszcze nieznacznie kamieniami i zbliżyła się do mnie. Była na wyciągnięcie dłoni, a ja mogłam przyjrzeć się jeszcze bliżej rudej kępce włosów na jej łonie, ociekającej od wody i potu piersi, czy wreszcie z kolejnym jej kroczkiem, nabrzmiałemu i krwiście czerwonemu motylkowi, a w zasadzie dużej rusałce o szerokich, mięsistych skrzydłach, które zwisały między jej udami.

– Nie ładnie się tak wpatrywać, prawda? – zapytała. Jej szeroki brzuch był kilkanaście centymetrów od mojego nosa. Zbliżyła się jeszcze bardziej – Przyjrzyj się. Jak ci na imię?

– Jestem Julia, a ty?

– Jula, hmm – uśmiechnęła się i musnęła pomalowanymi na czarno, ostrymi paznokietkami mój policzek – Napatrz się. Pytałam cię o coś prawda?

– Tak… Znaczy, nie. Wybacz, ale nie mogłam przestać na ciebie patrzeć.

– Mhm, aż tak.

– Tak – wyszeptałam spieczonymi wargami. Byłam czerwona jak rak. Ona pochyliła się, a wilgotne włosy opadły na mnie i na nią niczym przesycona seksapilem zasłona. Rozchyliłam wargi, jakby w półśnie, gotowa na pocałunek, który nie nadchodził.

– Miło mi było cię poznać Julio – podniosła się i ruszyła ku przeszklonym drzwiom, po czym ubrała na siebie szlafrok. Wstałam, roztrzęsiona i zawstydzona, chcąc coś powiedzieć, ale nie byłam w stanie znaleźć słów. Usiadłam bezsilnie.

Dużo później, wstałam i ruszyłam ku wyjściu. Wtedy dotarło do mnie, że rudowłosa nieznajoma wzięła mój szlafrok. „Przecież w środku były klucze do szafki, a w niej torebka, dokumenty…, ubrania”, myślałam rozgorączkowana i popadałam w coraz głębszą panikę. Przeszukiwałam wszystko, łudząc się, że klucz musiał gdzieś zostać. Nie ma to, jak poszukiwanie kogoś z administracji po północy w piątek, mając przy tym na sobie tylko szlafrok. Inaczej czeka mnie powrót do Marka, a w zasadzie trasa wstydu w samym tylko szlafroku. Pozostali gracze zapewne ucieszą się niezmiernie.

– Kurwa mać – przeklęłam, chociaż przeklinać nie lubię. Tego było już zdecydowanie za dużo.

„Tak się nie robi, podniecić i okraść, to na pewno pomyłka”, powtarzałam sobie. Nie wiem, ile czasu minęło, ale od gorąca i stresu robiło mi się niedobrze. Na szczęście sauna nie była aż tak rozgrzana.

Zaciskając ręczniczek między nogami niczym listek figowy i z dłonią zakrywającą moje, niezbyt bujne piersi, ruszyłam ku wyjściu. Gdy wpadłam oburzona do szatki, moja szafka stała otworem. Na szczęście w środku były moje rzeczy. Zabrałam ze środka ubrania i schowałam się do kabiny, słysząc na zewnątrz zbliżające się kroki. W ostatnim momencie zasunęłam kotarę, gdy jakaś para weszła do środka.

– Przestań, jeszcze ktoś nas…

– No co? Nikogo tu nie ma.

– Dawno tak, tego nie robiliśmy.

– Mhm.

– Coś ty wziął.

– Nowe proszki.

– Jaki ty duży. No, no.

– Chodź tu.

– Ahh – sapanie stały się głośniejsze.

Starając się, być jak najciszej zapięłam stanik i wciągnęłam pończochy. Dopiero teraz zauważyłam, że czegoś brakuje. Najwyraźniej rudowłosa wzięła sobie pamiątkę, w postaci moich stringów. Co z jednej strony było irytujące, bo lubiłam je i teraz, ale z drugiej strony dała mi znać, że jej się też nasza niema zabawa podobała.

Prędko wcisnęłam stopy w buty. Jęki w kabinie obok stały się głośniejsze. Teraz dołączył się głos mężczyzny. Jeśli miałabym zgadywać, parka nie należała do najmłodszych.

– O tak, o tak. Chcę cię o tu – słyszałam ciche słowa, a potem głośne westchnienie – Pierdol mnie.

Wychodząc z kabiny i ukradkiem kierując się ku łazienkom z prysznicem, dostrzegłam tylko obutą w szarą skarpetę stopę mężczyzny, podrygującą z każdym jękiem zza kotary. Uznałam, że przeżyje bez oglądania dalszych szczegółów, skierowałam się więc ku wyjściu z sauny. Gdy wychodziłam starsze państwo w białych szlafrokach i z uśmieszkami na twarzach ruszało z kabiny wprost do sauny. Ruszyłam do sali bilardowej, wywlec małżonka. 

*

Sala do bilarda nieco opustoszała. Parka, gdzieś poszła. Marek wraz z dwójką mężczyzn, dyskutował o czymś żywiołowo, pochłaniając kolejne piwo.

– Wróciłaś, zaczynałem się o ciebie martwić.

– Nie przesadzaj, aż tyle czasu nie minęło.

– Prawie 2 godziny. Panowie oferowali się, że pomogą cię szukać.

– W saunie?

– No cóż, jakoś mi się ich udało powstrzymać.

– Na całe szczęście – rzuciłam, patrząc kątem oka na podchmielonego Tomasza, próbującego wbić białą bilą, czerwoną pełną bilę do łuzy.

– Zagrasz z nami? – Marek zaproponował. Skinęłam głową. Sebastian wyszedł gdzieś i po chwili wrócił, niosąc niczym kelner kolejne piwa, a dla mnie dużego drinka o wściekle niebieskiej barwie. Spróbowałam go niepewnie. Miał w sobie zdecydowanie więcej wódki, niż powinien i mocno grzał gardło z każdym łykiem.

Panowie skończyli partię i zaczęłam grę. Najpierw z Tomaszem, Marek siedział z boczku i komentował coś z Sebastianem. Nie powiem, bym była szczęśliwa, pochylając się i próbując wbić bilę, wiedząc, że pod sukienką nie mam absolutnie nic. Do tego, jak na złość sukienka przylegała niemal idealnie do wilgotnej skóry, zdradzając więcej, niż bym chciała.

Próbowałam odciągnąć Marka i dać mu znać, że chcę iść, ale zbył mnie.

Tomasz bardzo nalegał, bym nazywała go po prostu Tomkiem. Jakimś cudem udało mi się wygrać tą partię. Tomek najwyraźniej starał się przedłużyć grę, jak najbardziej. Mocno wypocona po saunie, zostałam niemal przyparta do muru. Dopiłam drinka.

Potem kolejną rundę zagrałam z Sebastianem. Gdy nie udało mi się trafić rozdrażniona odsunęłam się i zajęłam miejsce na miękkiej sofie.

– Faul moja droga – rzucił Marek radośnie i podszedł do mnie. Dał mi buziaka, gdy do stołu podchodził Sebastian.

– Marek, chodźmy stąd.

– Jeszcze jedna partia. Dopijesz drinka, ja skończę piwo i pójdziemy. Ok?

– No dobrze, ale proszę. – pocałował mnie mocno. Upiłam drinka, a wtedy Sebastian popełnił błąd. Ku mojej trwodze bila była zbyt daleko i pozostawało mi się wychylić. Niestety Marek uznał, że tak nie może być. Gdy ja byłam pochylona i skoncentrowana na bili, podszedł do mnie od tyłu i delikatnie uniósł sukienkę odsłaniając ku mojemu oburzeniu całe pończochy. Siedzący w najlepszym miejscu Sebastian musiał widzieć więcej, bo wyszczerzył się tylko i śledził moje ruchy, głodnym wzrokiem.

– Marek, ty... – rzuciłam mu, czerwona jak rak i obciągnęłam skraj sukienki niżej.

– Wybacz kochanie. To był taki żarcik mały – przewróciłam oczami i upiłam drinka. Zaraz, kolejny drink. Zaczynało mi się to wszystko zupełnie nie podobać.

Ja mu dam, żarcik. Wrócimy do pokoju, to dostanie mu się za zgrywanie bohatera, przed nowo poznanymi kumplami.

Marek z szelmowskim uśmiechem ruszył w stronę kotary.

– Zaraz wracam. Chcesz coś jeszcze?

– Skończymy partię i wracamy!

– Jeszcze musisz zagrać ze mną – odpowiedział stanowczo i zniknął – piwo dało o sobie znać – rzucił i zniknął za kotarą.

Tym razem czekał mnie kolejny strzał. Ponownie pozycja była dość beznadziejna. Tym razem, jednak to nie Marka poczułam blisko siebie.

– Jula, może wyciągniemy cię z Tomkiem na drineczka. Zostań jeszcze.

– Daj mi spokój – odpowiedziałam Sebastianowi, który zbliżył się do mnie bardziej. Wtedy poczułam na sobie jego dłoń. Dotknął mojego ramienia. Podniosłam się zirytowana i spróbowałam go odsunąć na dystans, gdy naparł na mnie i pocałował. Odepchnęłam go od siebie i wściekła otarłam wargi – Odwal się ode mnie człowieku! Powaliło cię – warknęłam.

– Przecież oboje wiemy, że masz ochotę. Daj spokój, pobawimy się trochę. Poczekamy aż Mareczek uśnie i wskoczymy do mnie na górę. Co kociaku?

– Ani mi się śni. Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego. Nie, to znaczy nie.

– Twoje ciałko mówi mi co innego. Widzę, jaka jesteś nagrzana.

– Upadłeś człowieku na głowę – rzuciłam. Od alkoholu kręciło mi się w głowie.

– Tak pięknie się wypinałaś. Poza tym wygrałem zakład z twoim mężusiem.

– Zakład? Jaki zakład? – byłam szczerze zaskoczona i gotowa kopnąć wyrostka w jaja, jak tylko spróbuje mnie znowu macać.

– Bardzo prosty. Jak wygram z nim w bilarda, to będę mógł zobaczyć twój tyłeczek.

– Nic o tym nie wiem. Mam inną propozycję, jak się odwalisz, to może jeszcze będziesz miał czym dzieci robić.

– Nie bądź taka. Przecież lubisz kusić.

– Starczy, starczy. Wytrzeźwiej najpierw – rzuciłam, kołysząc się na nogach. Nic dziwnego, że nie należy łączyć sauny z alkoholem.

– Będzie nam milutko – szeptał. Sięgnął między moje na wpół rozwarte uda i lekko uniósł sukienkę. Szarpnęłam się, ale przyparł mnie do stołu.

– Puszczaj!

– Twój mężuś pójdzie spać, a ty dostaniesz coś dużego – szeptał, dociskając mnie do stołu – żylaste.

– Możesz – szarpnęłam się i kopnęłam w krocze – go sobie wsadzić – ale najwyraźniej chybiłam, bo dostał w udo.

Gdy rozwścieczony machał łapskiem przed moją twarzą, do środka wparował nieco zaskoczony Marek. Spojrzał to na niego, to na mnie. Nie musiałam nic mówić, gdy Marek otrzeźwiony adrenaliną odciągnął go do tyłu. Zaskoczony wyrostek próbował się szarpać, ale uderzenie w szczękę wystarczyło. Marek zacisnął rękę na moim nadgarstku. W ostatnim momencie chwyciłam płaszczyk i torebkę i oboje wypadliśmy z salki bilardowej. Miałam wielką ochotę kopnąć jeszcze jęczącego idiotę, ale się powstrzymałam.

– Przepraszam najdroższa. Ja…

– Na przyszłość się mnie słuchaj. Chodźmy, mam dość bilarda na dzisiaj.

Marek kręcił głową. Widziałam jeszcze, jak rozcierał kostkę dłoni.

– Mężu, masz pięknego lewego sierpowego – rzuciłam, tuląc się do niego. – Dobrze, że przyszedłeś

Oparłam głowę o jego ramię. Potrzebowałam teraz jedynie ciepłego uścisku i przytulenia. Miałam po dzisiejszym dniu zbyt dużo wrażeń.

Ten tekst odnotował 24,821 odsłon

Jak Ci się podobało?

Średnia: 8.36/10 (20 głosy oddane)

Pobierz w formie ebooka

Z tej samej serii

Komentarze (68)

0
0
Tak sobie pomyślałam, że żonka mogłaby przypadkiem spotkać koleżankę z sauny i czule z nią odwdzięczyć się Markowi za uratowanie z opałów. Z nutką adrenaliny i pieprzu...Co o tym myślisz BlueNight? 😉
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Dla nieznajomej rudowłosej mam inne plany, ale dobrze kombinujesz 😀
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
Jak jeszcze zrealizujesz w kolejnych częściach fantazję bohaterów z cyklu femdom to już jestem w ogóle w niebie 😉
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Czasem nie ogarniam tego miejsca. Jeśli uważacie, że moje teksty są tak beznadziejne, że zasługują na 1, nie wstydźcie się powiedzieć tego w prywatnej wiadomości lub komentarzu. Jeśli wystawiacie mi takie oceny z innych przyczyn niż merytoryczne, komentarz będzie znacznie czytelniejszy niż anonimowa 1.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+6
0
@BlueNight, nie spodziewaj się, że hejter będzie Ci się tłumaczył. Zresztą gwiazdki to jedynie zabawa. Zwracaj uwagę wyłącznie na komentarze i to w zasadzie tylko te merytoryczne. Taka moja rada 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Dziwi mnie rozrzut @Indragor poprzedni tekst, który tematycznie jest tożsamy z tym, ma jakieś 9 z kawałkiem, ten tylko 6,3 czyli moją najniższa do tej pory. Generalnie ostatnio widać wysyp niskich ocen pod dobrymi tekstami.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
Nie patrz na oceny tylko pisz, dla radości pisania i ku uciesze innych. Długie teksty beż "ruchańska" od pierwszego akapitu są mniej chętnie odbierane, co nie oznacza, że są gorsze. To jak z filmami porno, dwugodzinny jest lepszy, ale masy wolą kompilacje :-)

Wracając do tematu, opowiadanie mi się podobało, buduje napięcie, ma sens, fabułę i ogólną poprawność literacką. Detali się nie czepiam. Kontynuuj proszę.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Jestem trochę zdezorientowana, fabuła jest ciekawa, ale miejsce akcji i postacie trochę odrażające. Hotel, przypomina mi relikt przeszłości z okresu komuny, mam wrażenie, że się lepi od brudu i śmierdzi pleśnią. Co do postaci: mąż na skraju impotencji, kombinuje jak uchylić się od obowiązków, w kwestii zaspokojenia żony, ona, infantylna cipa, próbująca drobnymi prowokacjami, zachęcić go do seksu. Goście hotelowi wydają się być obleśni. Scena z sauny z Rudą, wzbudziła we mnie obrzydzenie, a końcówka z Sebastianem trąci speluną. Nie wiem, czemu małżeństwo, swoją drogą kulturalne, zdecydowało się na grę w bilard, z tak odrażającymi typami. Już samo to, że Marcin o coś tam założył się z Sebastianem i obnażał przy nim żonę, podciągając jej sukienkę, świadczy o nim, że jest zwykłym padalcem. Jak jej już nie pragnie, to lepiej byłoby puścić ją w miasto, przynajmniej wniosłaby jakiś wkład finansowy do budżetu domowego. Swoją drogą, zastanawia mnie to, czemu miłośnicy zdrady kontrolowanej nie próbują łączyć przyjemności z interesami? Oczywiście, autor ma prawo pisać, co chce, ale niech się nie dziwi, że od niektórych dostaje jedynkę czy dwójkę. Nie każdy zniesmaczony tekstem to, „hejter”. Skoro skala ocen jest od jeden do dziesięciu, to należy się pogodzić także z niskimi ocenami, albo zmienić skalę i startować od piątki.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Przepraszam. Pomyliłam imiona. Marek nie Marcin
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
@Dorota, tak się wtrącę. Nie czytałam tekstu, więc nie na jego temat, a odniosę się do twojego stwierdzenia: autor ma prawo pisać, co chce, ale niech się nie dziwi, że od niektórych dostaje jedynkę czy dwójkę. Nie każdy zniesmaczony tekstem to, „hejter”. Skoro skala ocen jest od jeden do dziesięciu, to należy się pogodzić także z niskimi ocenami... I tu powinnam tobie przyklasnąć, bo... patrząc tylko na tę wypowiedź masz rację. Pytanie/prośba autora nie negowała istnienia jedynki, jako oceny jego opowiadania. Jest ciekawy - i słusznie, nie sądzisz? - co jest powodem tak złego odbioru. Większość autorów publikujących na Pokatne ma fanów ,,jedynkowiczów". Kiedy zaczyna przygodę z portalem i otrzymuje taką ocenę, docieka, co jest nie tak. Potem przestaje, bo jeszcze żaden ,,jedynkowicz" się nie ujawnił, mimo próśb, apeli. 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Chyba zgodzisz się ze mną, że niezarejestrowanych recenzji jest jak na lekarstwo. Obojętnie, gdzie, pod którym opowiadaniem czytam komentarze, to przeważa kolor niebieski. Jestem w stanie to zrozumieć, bo wszystkich was łączy jedna pasja, skupiająca się na seksie i erotyce oraz potrzebie tworzenia. Znacie się, przyjaźnicie od lat, część dobrych autorów odchodzi, ale niektórzy nagle pojawiają się ponownie. Wszystko jest Ok. – tyle, że zauważyłam, iż jesteście wobec siebie bardziej tolerancyjni w ocenach niż wobec nowicjuszy. Nie odnoszę się do oceny tekstu powyżej, tylko tak to odbieram w sensie ogólnym. To, że inni nie piszą recenzji wynika z tego, że nie każdy ma „lekkie” pióro i ludzie boją się ośmieszenia. Zróżnicowanie potrzeb czytelników i możliwości ich percepcji są różne, podobnie jak przy oglądaniu filmów erotycznych. Jedni lubią coś z twórczości Tinto Brass, a inni proste rżnięcie, charakterystyczne dla niemieckich pornoli. Jeśli ktoś lubi ostry seks, to da „jedynkę” opowiadaniu, które go nie interesuje, lub którego treści nie rozumie, nawet jakby było ono „perełką” literacką. Dlatego nie należy się zrażać złymi ocenami i tak jak przy próbach statystycznych odrzucać skrajne (w sensie olewać je). Swoją drogą, w poprzednim wypisie pod tym artykułem, napisałam, co mi się nie podoba, ale go nie oceniałam. Generalnie, wysoko oceniam portal „Pokątne”, a wśród zebranych utworów można wyłapać perełki chociażby takie jak „Gimpel Głupek” MrHyde, czy większość opowiadań Man in Black, XXX Lorda, Koko, czy chociażby ostatnie Indragora.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
Kolejny raz muszę dać poprawkę. Cały mój ostatni wypis był skierowany głównie do osoby posługującej się nick’em - @Krystyna
Swoją drogą, to pisząc, że ” Nie czytałam tekstu, więc nie na jego temat”, pewnie przyciemniłaś, bo jaki sens, w takim przypadku ma czytanie recenzji? Ja to odebrałam, że chcesz sprytnie, uniknąć ustosunkowania się do reszty jej treści.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
@Dorota skoro wywołałaś mnie, to odpowiem. Nie czytałam i nie mam problemu z wyrażeniem swojej opinii, jeżeli ją mam. Dlaczego czytam recenzje? Kiedy wybieram książkę dla siebie, posiłkuję się np. recenzjami na okładce, opiniami osoby, która przeczytała. Dopiero potem sięgam po coś, ponieważ zainteresował mnie tytuł - wtedy wyrywkowo czytam fragmenty. Mówię oczywiście o pozycjach, których nazwisko autora nic mi nie mówi. Tu robię dokładnie tak samo, dodatkowo odrzucam tytuły, które mają tagi z nieinteresującym mnie tematem. Mam nadzieję, że wyczerpująco odpowiedziałam 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
@Krystyna nie przekonałaś mnie, ale niech ci będzie 🙂. Co do książek masz rację, ale tu opowiadanie jest krótkie, niewiele dłuższe niż zebrane recenzję. Ja, bym przeczytała z czystej ciekawości, – o co tej Dorocie chodzi?
I jeszcze jedna uwaga do @Blue Night
Skarżysz się, że pierwsza część została oceniona wyżej niż druga. Może to właśnie wynikać z tego, że pierwsza część kończąca dojazd, dawała nadzieję na inny rozwój wypadków, a druga rozczarowała część czytelników. Mimo to nie zrażaj się i pisz dalej, jeśli masz talent, to na pewno wcześniej czy później zabłyśniesz.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+3
0
@ Dorota
P.T. Dorota w swoim komentarzu do niniejszego opowiadania "Dom w Beskidzie (II)", napisała przed dwoma dniami, cytuję:
"Jak jej już nie pragnie, to lepiej byłoby puścić ją w miasto, przynajmniej wniosłaby jakiś wkład finansowy do budżetu domowego. Swoją drogą, zastanawia mnie to, czemu miłośnicy zdrady kontrolowanej nie próbują łączyć przyjemności z interesami?"

Zainteresowała mnie ta wypowiedź! Jestem ciekaw, czy jest to wypowiedź jedynie sarkastyczna. Czy P.T. Dorota - ceniona recenzentka opowiadań na "pokatne", chce wypowiedzieć się zdecydowanie negatywnie o tak zwanej "zdradzie kontrolowanej". Jest to zagadnienie ciekawe dla tych osób, które próbują przewidzieć jak będą się zmieniać wzorce zachowań z zakresu obyczajowości.

Myślę, że jest to także interesujące dla znanych i cenionych na tym portalu autorów, którzy piszą na ten temat. Należą do nich "Diabełwgłowie" (cykle "Barbara", "Mazurska gorączka") i "Koko" (cykl "Weekend z Alą")... no i właśnie P.T. "BlueNight".
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
@XeeleeFirst – skoro mnie wywołałeś, to już wyjaśniam, że nie wypowiadam się negatywnie, o zdradzie kontrolowanej, z którą w realnym życiu jeszcze się nie spotkałam. Wszyscy przytoczeni przez ciebie autorzy, są biegli swoim w rzemiośle i z przyjemnością przeczytałam ich opowiadania. Kupczenie przez ojców, mężów i braci tyłkiem córek, żon i sióstr nie jest niczym w historii. Ci, co ubiegali się o względy królewskie podstawiali mu swoje niewiasty bez skrupułów i wstydu. Niektórzy nie mieli wyboru – król brał i się nie pytał. Podejrzewam, że teraz są również tacy, co podstawiają swoje żony, „trzymającym władze”, za zaszczyty i nagrody. Jeśli chodzi o relacje małżeńskie, to w pewnym momencie potrzeby żon i możliwości mężów rozmijają się. Żony chcą więcej, a z erekcją krucho i mężczyźni zaczynają fantazjować i kombinować jak je zaspokoić. Dla niektórych zdrada kontrolowana jest substytutem własnej niemocy. Zauważ, że o zdradzie kontrolowanej nie piszą kobiety. One zawsze mogą, w przeciwieństwie do mężów i pomoc innych kobiet w zaspokajaniu potrzeb męża, jest nawet niepożądana. Z wiekiem wyciskają z mężów coraz mnie nasienia, a jeszcze miałyby się tym dzielić – gdzie tu logika?
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Suplement - uciekł mi wyraz: miało być: niczym nowym w historii.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
@Doroto - jeśli tyle komentujesz, zarejestruj się na stronie! Będziesz miała swój avatar, możliwość edycji komentarzy jeśli zrobisz jakiś błąd, listę komentarzy gdybyś potrzebowała coś znaleźć itp. Same plusy! 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
Kobieto, musisz każdemu życie układać? Dorota sprawia wrażenie dorosłej i takiej, która wie czego chce.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
@Agnessa Novvak - niezupełnie same plusy. Na avatarze mi nie zależy, a na mój adres e-mailowy i tak dostaje tyle spamu i śmieci. Banki chcą mnie zasilać kredytami, których nie potrzebują, inni chcą dotacji, wsparcia, którego nie udzielam. Pomagam tylko tym, o których wiem, że potrzebują, w szczególności członków dalszej rodziny. Niestety w niektórych przypadkach lepiej zachować anonimowość, a poza tym nie wiem kiedy mi się znudzi pisać recenzję. A przy okazji, przeczytałam trochę twoich opowiadań, są niezłe i widać, że masz temperament. Warto jechać na Kubę, na dwa tygodnie poszaleć, zupełnie inny klimat, a chłopcy wyczyniają cuda. Specjalnie nie namawiam, ale jakby cię dopadło....
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Znowu błąd -"których nie potrzebuję", ale wolę się wysilić i poprawić kolejnym wypisem 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Skoro już spamujemy 😉 @Doroto - przecież możesz założyć innego maila. Ile ja mam adresów, to nawet nie spamiętam, na przykład ten był założony typowo pod profil Agnessy i tylko jego dotyczy. Ale oczywiście jak uważasz 😉
A jeśli któreś z moich opowiadań ci się spodobało (lub nie) skomentuj go! Przynajmniej przestaniemy smiecić pod cudzymi 😀
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
@Doroto dziękuję za komentarze. Masz rację, sam opis miejsca chyba nie oddał do końca mojej wizji i przyznaję, że może i 1/2 są tutaj zasłużone. Dlatego podwójnie zależy mi na komentarzach. Mój pomysł na to miejsce, miał bardziej pokazać je, jako przytulne, ciepłe, z domkami z kominkiem, dające prywatność i potrzebną izolację, dającą parze możliwość eksploracji i poznania. Może rzeczywiście w tej części zabrakło takich dobrych, męskich postaci. Mea Culpa! Weź przy tym pod uwagę, że żadna z postaci tutaj nie jest do końca doskonała.

Co do odpychających ludzi w moich tekstach, pojawiają się celowo. Znajdziesz tutaj różne obrazy męskości. Te negatywne, te pozytywne, te mocno stereotypowe, które w większości opowiadań stanowiły by clue i cel główny.

Kobiety również są opisywane w dość specyficzny sposób. Chciałem pokazać atrakcyjność cech, innych niż te, o których myśli się zazwyczaj w kontekście erotyki. Nie chciałem popadać w zbytni naturalizm, ale pokazywanie wszystkich postaci, jako idealne modelki jest moim zdaniem dość ubogie. W tym przypadku rudowłosa, jest moim zdaniem niemal kwintesencją kobiecości w swojej mocno pierwotnej formie.

Poza tym gusta są różne, jeden lubi modelki, drugi pulchne kobietę o pełnych kształtach, a jeszcze innych szczupłe, wysokie dziewczyny o atletycznej budowie. Dla mnie, postać nieznajomej jest takim właśnie dopełnieniem dla Julii i pasuje do niej i nie ukrywam, że zaskoczyła mnie twoja uwaga. Chyba, że mówisz o starszej parze. No cóż, każdy ma prawo do rozerwania się i jest powód, dla którego sporo takowych w tym hotelu.

Nie mówiąc już o pewnych mocno prywatnych przyczynach sięgania po takie, a nie inne wizerunki postaci.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+4
0
@BlueNight - Ważne, żebyś się nie załamywał. Dobrego krytyka jedynie wzmocni.
Korzystając z tego, że mnie wywołałeś, życzę Tobie i pozostałym członkom loży autorskiej, pogodnych i radosnych Świąt Bożego Narodzenia oraz wszelkiej pomyślności w Nowym Roku 2020.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
@Dorota dziękuję pięknie za komentarze i wzajemnie. Do załamania mi daleko na szczęście. Zresztą odbiór mojej grafomanii jest bardzo pozytywny i może trochę w tym i mojej próżności, że tak podchodzę do niższych ocen.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
@Dorota pozwolę się też odnieść do twojego komentarza a propos motywacji dla "zdrady kontrolowanej", gdzie przyczyną przewodnią jest to, że mężczyzna nie wystarcza dla kobiety. Ja spojrzałbym na to z innej strony niż tylko, jako metoda środka zastępczego dla mężczyzny-impotenta, czy robienia z niej prostytutki przez mężczyznę w związku.

Obie te formy są w moim rozumieniu dość chorobliwym podejściem do tematu, które nie wynika z potrzeb pary. Polecałbym rozmowę z parami bawiącymi się w ten sposób. Dlaczego czasem seks to tylko zabawa, a nie miłość. Sam raczej nie bawiłbym się w ten sposób, a przynajmniej wymagałoby to specyficznej partnerki.

Trochę więcej otwartości.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+3
-5
@BlueNight - No dobrze skoro już mnie wywołałeś to odniosę się do tego tematu trochę szerzej. Przede wszystkim, chcę zwrócić uwagę na fakt, że zarówno piszący opowiadanka erotyczne jak i czytający świadomie ignorują ograniczenia biologiczne, finansowo-ekonomiczne i estetyczne, występujące zarówno po stronie mężczyzn jak i kobiet. Podobnie mają się sprawy w branży filmowej, w której możliwości realnych bohaterów faktycznie już się wyczerpały, więc żeby podkręcić tempo mamy coraz więcej postaci 3d. - batmany, spidermeni, avengersi czy bogowie oraz tematyki s-f. Supermeni typu Rambo, to już klasyka. Publika przymyka oko na fikcyjność bohaterów i ich naciągane możliwości. W powieściach erotycznych cipki są zawsze słodkie, gorące, a penisy sprawne przez 24 godziny, tryskające wiadrami spermy i zalewające kobiece waginy. Przecież to bzdura do kwadratu, powielana masowo w literaturze XXI. W średniowiecznej literaturze nie było takiej przesady. „Dekameron” Boccaccia, czy „Żywoty Pań Swawolnych” Brantome’a oddają dokładnie realia tamtych czasów. Obie, starają się w sposób humorystyczny przedstawić sprawy seksu, często podkreślając inteligencję i spryt kobiet, w przyprawianiu podstarzałym mężom rogów. Sprawność seksualna mężczyzn z tamtego okresu jest wprost proporcjonalna do ich wieku. Młody więcej może, a stary musi nieźle kombinować, aby wymigać się od obowiązków małżeńskich i dopilnować, żony, aby go nie ośmieszyła. I tyle, - żadnych supermenów. Nikt w tamtych latach nie wspominał o zdradzie kontrolowanej, bo ktoś o takich skłonnościach, stawał się od razu, człowiekiem pozbawionym honoru ( taki kodeks obowiązuje jeszcze do dziś w świecie Islamu).
Za pewnik można przyjąć, coś, co najbardziej drażni mężczyzn, że kobieta „więcej może”, (co nie oznacza, że zawsze chce). Od strony biologicznej można to ująć tak, że jako jedyna z wszystkich ziemskich samic może kopulować przez cały rok, ( co w jakimś stopniu jest kamykiem do teorii Darwina). Układ małżeński służy obu stronom. Mężczyzna dostaje w ten sposób abonament na kopulacje, a kobieta możliwość zapewnienia opieki nad potomstwem. Zgodnie z obecnymi normami, okres wychowawczy trwa 18 lat, co jest wyjątkowo długim okresem, w porównaniu do okresu wychowu potomstwa przez inne stworzenia ziemskie. O ile prostytucja ma długą tradycję i nie chce tego tematu omawiać szerzej, to sprawa zdrady kontrolowanej, wynikła po IIWŚ, a właściwie od ruchu hipisów, kiedy normy moralne uległy zdecydowanemu przewartościowaniu (wcześniej zdrada, szczególnie ze strony żony była w wielu krajach penalizowana). Co miało wpływ na rozwój tematu zdrady kontrolowanej? Właśnie to, że kobieta mając w domu quasi impotenta, mogła bezkarnie dać dupy innemu. Wytworzyła się taka sytuacja, że zarówno mężczyźni jak i kobiety, chcąc zachować związki, chociażby ze względu na dzieci, godzą się na zdradę kontrolowaną, lub przymykanie oczu na zdradę partnera. Poza tym mamy sytuację, że część związków rozpada się, a ilość rozwodów rośnie. I tyle w temacie. Inną sprawą, wynikająco z tego, że kobieta „zawsze może” jest bezpodstawność chełpienia się możliwościami seksualnymi przez niedojrzałych panów. No i na zakończenie chciałabym również zwrócić uwagę na ignorowaniu w większości opowiadań – pisanych przeważnie przez panów spraw estetyki i higieny. No nie wiem, czy obciąganie facetowi brudnego kutasa na parkingu to taki cymes. Podejrzewam, że nawet tirówki w jakiś prymitywny sposób myją penisy kierowcom, przed zrobieniem loda. Panowie smród od takich genitaliów jest porównywalny do zepsutych ryb. Chcielibyście się całować z żonami po takim lodziku i razem ze spermą obcego faceta, smakowaniem jego śmierdzącego śluzu zmieszanego z potem i stęchłym moczem? Podobnie oddawanie żony menelom grozi nie tylko chorobami wenerycznymi, ale i grzybicami pochwy oraz wszawicą. To was rajcuje?
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
-1
@ BlueNight! Gdybyś potrzebował odwołania się do jakiś uznanych dzieł literatury o 'zdradzie kontrolowanej' to polecam powieść: John Irving. Małżeństwo wagi półśredniej (The 158-Pound Marriage). Prószyński i S-ka, W-wa, 2009
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
-3
XeeleeFirst – „Małżeństwo wagi pośredniej” to chyba nie najlepsza pozycja do obrony zdrady kontrolowanej. Początkowo fajnie rozpoczęta zabawa skończyła się porażką. Podobnie było w komunach hipisowskich. Najpierw tworzono je z entuzjazmem, wszyscy dzielili się partnerami, każdy się kochał z każdym, ale na końcu najmniej atrakcyjni partnerzy zostawali z rękami w nocniku. Komuny hipisowskie, tak jak szybko powstawały tak szybko się rozpadły. Niestety przeważył dobór naturalny i tyle w temacie.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
-2
Kolejny błąd - miało być półśredniej, a wyszło pośredniej. Muszę przyznać, że zapasy to mało atrakcyjny sport i do tego te śmierdzące maty - nie da się wytrzymać
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
-4
XeeleeFirst – Poza tym, po co ten wykrzyknik przed BlueNight? Podsuwasz koledze wątpliwą pozycję do obrony, jakbyś sam nie umiał sklecić jakiejś sensownej riposty. Nie wydaje Ci się, że postępujesz jak dzieciuch? 
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
-3
Wydaje mi się, że rozwój technologii AI, rozwiąże problem zdrady kontrolowanej. Temat ten poruszył, @Ignatius w swoim opowiadaniu „Córka Architekta”, ale sprawa przerosła jego możliwości twórcze i skończyło się na pięciu rozdziałach. W tej chwili tworzone lalki wyglądem przypominają kobiety, ale brakuje im „mowy i ruchu”. Co się tyczy męskich seksbotów (androidów), na razie brak jest tu jakiegokolwiek postępu, wszystko jest w powijakach, bo rozbija się o problem penisa, a konkretnie chodzi o doprowadzenie go ze stanu spoczynku do pełnej erekcji. Łatwiej zrobić w lalce kilka dziurek. Jak na razie branża seksbotów rozwija się, a drogie „Real Doll”, cieszą się powodzeniem. W Japonii niektórzy właściciele paradują ze swoimi „dziewczynkami” po ulicach. Sądzę, że do końca XXI, jeśli przetrwamy szóste wymieranie, doczekamy się czasów, gdy zwolennicy cuckold, będą mogli zaoferować swoim żonom inteligentne, androidy o miłej aparycji, gotowe do ciągłej kopulacji. Instytucja małżeństwa zostanie uratowana, nie będzie problemów zdrady małżeńskiej. Ja sobie nawet wyobrażam seksboty wielofunkcyjne z dwoma penisami, do jednoczesnego zaspokojenia obu otworków. Poza tym przydałby się drugi seks android do zaspokajania oralnego, którego zbiorniczki byłyby napełnione smaczną substancją odżywczą (może na bazie mąki ziemniaczanej) z pełnym składem witamin i minerałów. Nie miałabym również nic przeciwko temu, aby po zaspokojeniu moich potrzeb seksualnych, na zakończenie, ten od oralu zrobił mi maseczkę regenerującą na twarz. Jak na razie to tylko marzenia, ale byłabym wdzięczna Świętemu Mikołajowi, gdybym dostała coś takiego pod choinkę, w trakcie tegorocznej wigilii.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+5
-1
@Dorota, wydaje mi się, że rozwój AI nie zastąpi zdrady kontrolowanej, bo to zupełnie co innego. Prześledziłem wcześniejszą dyskusję. Trochę brak mi czasu aby odnieść się do tego jakoś szeroko, ale Twoja krytyka kojarzy mi się z wizytą na stronie sklepu z figurkami Św. Mikołajów pod którymi zaczęła byś pisać komentarze, że to jakaś bzdura, Mikołaja nie ma, a Ci wszyscy przebierańcy w galeriach handlowych, to nie wiadomo co za typki. To strona z literaturą, tudzież pseudoliteraturą erotyczną i obowiązuje pewna konwencja. Myślisz , że czytelnik wpadłby w zachwyt gdyby bohaterka sceny na parkingu odesłała brodacza do toalety celem dokonania ablucji, bo jego penis zalatuje rybą? Wesołych Świąt!
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
-1
@Dorota, czytam Twoje komentarze i widzę, że bez względu na to o czym jest opowiadanie, zawsze przechodzisz do jednego, tego samego tematu - mało sprawnego erotycznie mężczyzny ogólnie mówiąc. Odnoszę wrażenie, że cierpisz na syndrom niedopchnięcia (ze względu na święta nie nazwę dosadniej).
I właśnie z okazji tych Świąt, ale nie tylko, życzę Ci, abyś w prezencie dostała mężczyznę, który ,,przeciągnie Cię,, i nie myl z zeszmaceniem, bo pewnie tak zechcesz przekręcić moje życzenia.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
@Dorota czegoś nie rozumiem. Najpierw krytykujesz moje "odrażające" postaci, a chwilę potem kręcisz nosem. Czego oczekujesz więc? Przyznaję, że zakładam, że moje postaci dbają o higienę i są raczej rozgarniętymi ludźmi z dostępem do bieżącej wody.

Zapewne pijesz do sceny z parkingu z kolejnego opowiadania. Tylko, że tam nie ma nic, co potwierdzałoby twoje uwagi na temat czystości, czy sprawności. Marek miał raczej dość czasu, by dojść od rana do siebie. Sprawnemu mężczyźnie te kilka dobrych godzin i 2 solidne posiłki wystarczyłyby do regeneracji. O brodaczu wiesz tyle, ile napisałem, że jest wysoki, postawny, brodaty, obdarzony i nosi skórzaną kurtkę i ma dość kultury osobistej, by zrozumieć, że nie to nie. Nie mówiąc już, że Czesi mają zupełnie inne od nas podejście do pubów, więc brodacz może równie dobrze być normalnym, wykształconym człowiekiem. Reszta uwag to niestety, ale twoja wyobraźnia. Co do smrodu i temu podobnych, ponownie zakładam, że moje postaci myją się. Czyżbyś miała jakieś złe doświadczenia?

Co do "zdrady", chociaż przy pełnej akceptacji nie wiem, czy to dobra nazwa, w przypadku tego opowiadania chodziło o włączeniu dodatkowej osoby. Poza tym fakt, że obie strony mają z tego satysfakcję chyba jasno pokazuje, że jednak oni mogą i mają na to ochotę. Impotencja Markowi też nie grozi.

Rozumiem, że się nie zgadzasz i to szanuje.

O ile @Czytelnik powiedział to dosadniej, ja tylko ci i sobie życzę miłych świąt i znalezienia chwili dla siebie, co by chociaż jedną, czy dwie z czytanych na tym portalu fantazji zrealizować.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+3
0

czytelnik wpadłby w zachwyt gdyby bohaterka sceny na parkingu odesłała brodacza do toalety celem dokonania ablucji, bo jego penis zalatuje rybą?



Na Święta koniecznie karpiem. Albo śledziem 😀
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+3
-1
@Agnessa obiecuję, że w kontynuacji odeślę Sandrę i Tomka do toalety, bo ciągnie od nich śledziem i karpiem 😛. Tak w ramach równouprawnienia.

Mam nawet tytuł "Sklep rybny w Beskidach. Gwałt olfaktoryczny, rybą pisany". W ogóle mam ostatnio słabość do słowa "olfaktoryczny", jest takie zgrabne i nieużywalne w codziennym życiu.

EDIT: Chyba poraz kolejny robi się forum pod opowiadaniem. Zaraz zaczną wchodzić tutaj ludzie, szukający dramy w tekście.

@Dorota dziękuję, o lepszą reklamę ciężko. Chyba ci będę musiał coś słodkiego sprawić.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
@Agnessa, a karp, to niby płaz? 😀
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
-1
@BlueNight, tak to szło - Serwus dziewczęta, powiedział niewidomy przechodząc koło rybnego 😀
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
-2
@Czytelnik – mam normalnych, sprawnych facetów, którzy zdają sobie sprawę ze swoich możliwości i nie przejmują się chwilami słabości. To ja jestem nienormalna, bo opiniuję infantylne opowiadanie erotyczne. Czemu to robię? A, tak przekory w wolnych chwilach. Siedząc, przy kompie i gapiąc się w szeregi i rzędy cyfr finansowych robie to, aby umilić sobie czas i podenerwować autorów. Występuję incognito, bo wstydziłabym się przyznać, że tracę czas, aby dowieść niemożliwego. Nie da się polemizować z grupą fanów, jakiejś formy rozrywki seksualnej, bo przeważnie, jedynie oni czytają recenzję i się do nich odnoszą. Większość ludzi tego nie czyta, więc trudno znaleźć sojuszników. Nie wyśmiewam, facetów, że są mniej sprawni od kobiet, bo to oczywiste, natomiast śmieję się z tych, co się przechwalają swoją potencją. Lisa Sparxxx to gwiazda filmów dla dorosłych, która pobiła rekord świata w ilości mężczyzn, z którymi odbyła stosunek w ciągu jednego dnia. "Obsłużyła" wtedy dokładnie 919 mężczyzn. Całe wydarzenie miało miejsce w Warszawie, podczas Eroticonu w 2004 roku. Nie pochwalam tego, ale liczby mówią same za siebie. Dla porównania podaję dane statystyczne dotyczące kopulacji par małżeńskich w Polsce:
7 procent ankietowanych małżonków uprawia seks 4 razy w tygodniu lub częściej,
34 procent kocha się 2-3 razy w ciągu tygodnia,
45 procent przyznaje się do kilku stosunków w miesiącu,
13 procent może liczyć na przyjemność w sypialni tylko kilka razy w roku
@BlueNight i Diabełwgłowie: rozumiem, że piszecie pod potrzeby określonej grupy czytelników, ale pewnie znaleźliby się i tacy, którzy pialiby z zachwytu, gdyby bohater lub bohaterka opowiadania, zachwycali się smakiem i zapachem pisuaru. Zawsze można tak napisać scenariusz, żeby uniknąć poniżających ludzi zachowań.
A co dowcipu, można by go zapisać tak: serwus chłopcy, powiedziała niewidoma przechodząc koło sklepu rybnego (lub monopolowego).
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
@Dorota czytam i piszę tutaj głównie dla przyjemności płynącej z tego, że może rozbudzę kogoś jeszcze, nie tylko siebie.

Nie wiem, który fragment uznałaś za poniżający, zwłaszcza, że staram się, aby pod względem charakterologicznym i psychologicznym moje postaci były względnie realistyczne. Celowo unikam postaci, które są właśnie poniżające i uwłaczające, patrz Sebastian. Nie są to rekordziści świata, a co najwyżej dojrzali, sprawni fizycznie ludzie. Nie wiem, który punkt uznałaś tu za nadludzki? Uprawianie seksu dwa razy w ciągu dnia, mając czas na przerwy w idealnych warunkach do nabierania sił witalnych. Jeśli tak, to radziłbym wyskoczenie z partnerem trochę poćwiczyć. Pewne opisy celowo pomijam, by nie zdradzać wszystkiego. Jeśli będą chętni, to mogę po zamknięciu serii wrzucić trochę notatek z tego tekstu. Jeśli chodzi o fakty tutaj, to największe dziury są najwyżej w geografii, a nie w fizjologii.

Jeśli jesteś zmuszona siedzieć teraz przed komputerem, patrząc w Business Intelligence czy Excela to szczerze współczuję i jestem z tobą duchowo.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+4
-1
@Dorota, jeśli kogoś podnieca zapach czy smak pisuaru, to taka zabawa nikomu nie uwłacza. W ogóle, uważam, że żadne zachowanie seksualne, które nie odbywa się wbrew woli, czy nie angażuje nieletnich, nie jest nie na miejscu, ani poniżające. Gratuluję, że żyjesz w poukładanym świecie i otaczają cię pewni siebie mężczyźni, nie wstydzący się swych słabości. Opowieści, że zaglądasz tutaj tylko z przekory i "na złość" autorom tych marnych pornosów wkładam od razu między bajki, bo zadajesz sobie trud przeczytania opowiadań i sporo polemizujesz w temacie. Widać, jest to dla Ciebie interesujące. Może sama coś napiszesz? Myślę, że zamiast pisać długie komentarze mogłabyś napisać ciekawe opowiadanie w tych przerwach od tabel i sprawozdań.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Skoro tak zeszliśmy z tematu, to zapytam o zwolenników piss (nie mylić z PiS), o scat już nawet nie wspomnę. Ukamienować ich żywcem czy poczekać na kata?
PS
Zapomnieliście, że dzisiaj Wigilia i wypadałoby pokolędować zamiast seksem się zajmować 😉
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
@Czytelnik, ale po Wigilii już można? 😉
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
@Diabełwgłowie, a gdyby tak na świątecznym stole, miedzy półmiskami z pierogami, kapustą z grochem i co u kogo, w dodatku z kolędą na ustach, czy to już perwersja nie do przełknięcia?
Może to kogoś zdziwi ale to nie mój pomysł, tylko żywcem z filmu wzięty 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
@Krystyna, już sobie wyobrażam te perwersje przegryzane pierożkiem. Ja wchodzę
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
-3
@ Diabełwgłowie - Jestem młoda, a już na tyle mądra, że zdaje sobie sprawę, iż żyje w matrixie, z którego żadną siłą się nie wyplącze. Takie jest życie. Z niczym, ani nikim nie walczę, bo to nie ma sensu. Nie należę do żadnej partii politycznej, ani nie chodzę na wybory, bo wiem, że to tylko strata czasu. Jak to wielokrotnie mówił Korwin „gdyby wybory miały coś zmienić to by ich nie przeprowadzono”. Wiem, że podział na media publiczne i prywatne jest tylko na potrzeby gawiedzi, bo jedne i drugie są kontrolowane przez „trzymających władzę”. Niektórzy nazywają to „deep state”. Siedzę w liczbach i nie tylko związanych z finansami, ale i ze statystyką. Mam świadomość, że ponad 50% światowej populacji żyje za jednego dolara USA dziennie (swoją drogą gdzie tu miejsce na seks, jak trzeba walczyć o przetrwanie), a ja należę do całkiem niemałej grupy szczęśliwców 1%, które w liczbach stanowi ponad siedem i pół miliona ludzi. Ile ten jeden procent kontroluje światowego bogactwa? Niektórzy podają, że 70, a inni nawet 90%. Zależy jak liczyć, ale jest tego naprawdę sporo. Oczywiście ten 1% to ci, co posiadają od 1 miliona dolarów w górę i tu rozbieżności są ogromne, bo najbogatsi mają majątki liczone w setkach miliardów dolarów, a może i więcej, bo przecież Quantum Sorosa, nie należy do niego. Podobnie jest z naszymi tuzami, bo niby skąd nagle po PRL, pojawiłyby się takie pieniądze? Dbając o swoją prywatność nie korzystam z żadnego serwisu społecznościowego typu Facebook czy Instagram lub inne, bo i po co? Nie potrzebuje „lajków” żeby funkcjonować, ani nie jestem gwiazdą scen publicznych. Nie jestem też humanistką i kiepski ze mnie literat. No może potrafię napisać sprawozdanie zarządu do bilansu, ale to jedynie interesuje wąską grupę udziałowców spółki, lub fiskusa. W szkole byłam dobra z przedmiotów ścisłych, ale nie przykładałam się do polskiego i przecinki stawiam intuicyjnie. Internet jest dla mnie skarbnicą wiedzy, a takie fora jak Pokątne, są o tyle ciekawe, że nie są jeszcze zmanipulowane. Jak wszędzie, dobrego jest niewiele, ale można trafić ciekawie napisane opowiadanka.
Co do treści opowiadań, to jestem świadoma, że nawet skrajne zachowania mogą sprawiać komuś przyjemność, - tyle, że zazwyczaj budzą publiczną odrazę. Nie dotyczy to jedynie spraw seksu. Przecież w Polsce trudno dostać dobrą koninę, cenioną na stołach Francji czy Włoch (mam na myśli w ogólnodostępnych miejscach jak supermarkety). Postawienie na przyjęciu na stole półmiska z psiną, byłoby dla większości gości obrazą. Tak ten świat funkcjonuje. Ja osobiście bardzo dbam o higienę i jestem osobą na tyle dumną, że propozycje zrobienia nieznanej osobie loda w miejscu publicznym potraktowałabym zerwaniem kontaktów, - niezależnie od relacji łączących mnie z proponującym. Na szczęście wiem, że raczej nic takiego mi się nie przytrafi ze strony bliskich mi osób, bo myślimy podobnie i cenimy te same wartości. Nie jestem związana z żadną religią, więc przelotna miłostka, czy nawet miła orgia, na przykład podczas wypoczynku na Kubie, nie powoduje u mnie trwałych urazów i wyrzutów sumienia. Życie jest krótkie i trzeba z niego korzystać. No i jeszcze jedno, unikam „dziadków”, czyli tych po trzydziestce, bo spontaniczności nie zastąpi się techniką 🙂 .
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
-1
Zrobiła nam się dyskusja off topic trochę. @Dorota, nie ma to sensu chyba. Zamiast opowiadania, temat zaczął dotyczyć Twojego statusu społecznego. Jak chcesz o tym pogadać, to napisz prywatną wiadomość. @BlueNight, sorry za całe zamieszanie pod opowiadaniem.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+3
-1
@Dorota konto ma ten plus, że takie dyskusje można prowadzić w przyjemnym zaciszu kontaktów mailowych i na forum.

Twój opis siebie wydaje się, sam nie wiem, trochę schizofreniczny. Mówisz o wypadach na Kubę i orgietkach, a boisz się spontaniczności, bo tutaj nie ma mowy o dumie. Masz wybitnego bzika na temat mężczyzn-impotentów. Nie wiem, ile z twojego wizerunku, który opisałaś jest prawdą, a na ile fikcją literacką (bo tak troszkę brzmi, ale tutaj jest Internet i nikt nie wie, kim tutaj jesteś naprawdę). Każdemu tutaj czegoś w życiu brakuje. Każdy gatunek ma swoją niszę i potrzeby ludzi, które zapewnia. Nie musisz odpowiadać, raczej przemyśl to w zaciszu swojej głowy, po co czytasz te opowiadania, jakie braki wypełniają.

Nawet jeśli nie jesteś humanistką, to i tak warto pisać. Po coś tu jest warsztat, a pisanie to ponoć najlepsza terapia własnych trudności.

Co do statystyk na temat 1 dolara dziennie u połowy ludzkości, aż tak źle nie jest. Bardzo polecam "Factfulness", bo świat ma się lepiej ( a przynajmniej ludzkość) niż to się zazwyczaj powtarza, a twoje statystyki są niestety z lat 60-tych.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
-1
Przepraszam, że dużo napisałam o sobie. Nie musiałam, ale wydawało mi się, że łatwiej będzie autorowi zrozumieć, dlaczego moje komentarze są takie, a nie inne. To już mój ostatni, bo zrozumiałam, że autorom nie zależy na opinii i krytyce tylko na potakiwaczach. Zupełnie nie rozumiem, co przeszkadza, gdy piszę nawet coś nie na temat pod cudzym opowiadaniem, podczas gdy pod większością innych opowiadań, komentarzy jak na lekarstwo, dokładnie jak te „lajki” na fejsie. BlueNight zamieścił opowiadanie 14 listopada, a do pierwszego mojego wypisu 15 grudnia miał dokładnie siedem, dosyć lakonicznych pojedynczych zdanek. Teraz ma prawie pięćdziesiąt, więc wytykanie mi, że rozbujałam temat jest czystą hipokryzją. Nie pisałabym, gdyby moje komentarze pozostały bez odzewu. Piszę dużo, ale z moich komentarzy wyłapywane są nieistotne fragmenty, sugerujące, że kpie sobie z potencji mężczyzn. Jest to nieprawda, bo ten temat dla każdej kobiety jest oczywisty. To panowie zapominają o ograniczeniach wynikających z biologii i niektórzy puszą się swoimi możliwościami i wypisują głupoty o przeciąganiu swoich partnerek po podłodze. Poza tym temat zdrady kontrolowanej, związany jest w dużym stopniu ze spadkiem potencji u mężów. Pisałam o komunach hipisowskich i dlaczego się skończyły. Nikt się nie odniósł do tej sprawy. Warto również zauważyć, że temat zdrady kontrolowanej to problem, głównie męski. Kobiety na ten temat nie piszą, a przynajmniej ja się z czymś takim nie spotkałam. Jeśli z czegoś kpię to głównie z takich sytuacji w których kobieta jest prawie zmuszana przez partnera, do czynności niegodnych o których nawet nigdy nie fantazjowała. Już były pytania, gdzieś czytałam, czy autor postąpiłby podobnie w danej sytuacji w realnej rzeczywistości z własną partnerką czy żoną. Pióro zniesie wszystko.
Co do Kuby, to wszystko odbywa się pod kontrolą, a do tego orgietka orgietce nierówna. Tamte nie polegają na pijaństwie tylko na tańcach połączonych z elementami erotyki. Wszyscy się dobrze bawią, nie ma przemocy i przymusu. Był chyba kiedyś nakręcony w tych klimatach film z serii „Dirty Dancing”.
Co do biedy na świecie to się mylisz. Z każdym rokiem rośnie liczba głodujących i spragnionych. Zanika klasa średnia, nie tylko w USA, ale i Europie, a z tym dolarem to tak, że ten z lat sześćdziesiątych nie równa się siłą nabywczą z obecnym. Od 2000 roku Fed „wydrukował” więcej dolarów niż łącznie emitowano przez dwieście lat historii USA. Zresztą i w Polsce, podczas wymiany starych złotówek na nowe w relacji 1 nowa równała się 10000 starych, jeśli się nie mylę, to w 1995 roku 1 PLZ = 1 USD. I kończąc to żegnam państwa. Przepraszam tych, którzy może niesłusznie zostali przeze mnie zjechani, a przede wszystkim MrHyde i Krystyna – ta ostatnia zupełnie przypadkowo.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+3
-2
@Dorota, fajnie, że udowadniasz swoją erudycję w wielu kwestiach. Myślę, że jesteś w błędzie co do potakiwaczy. Tutaj bardziej chodzi o to, że Ty kwestionujesz samo pisanie o czymś. Gdybyś odniosła się do jakości tekstu i zwyczajnie wspomniała, że tematyka dla Ciebie niestrawna, to pewnie zostałabyś zupełnie inaczej odebrana.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+5
-5
@Diabełwgłowie, odpuść proszę 🙂

Starasz się skłonić Dorotę do skomentowania jakości tekstu ale czy ciężko zauważyć, że ją nie interesuje treść opowiadania tylko trzy tematy: impotencja mężczyzn, moje pieniądze, moja godność (tak, w tej kolejności 😉)

Poza tym rozmawiasz z dziewczyną, dla której "orgia" z Kubańczykami to "tańce połączone z elementami erotyki". W tym momencie Agnessa Novvak napisałaby "facepalm" i to byłby jeden z niewielu momentów gdyby trafiła w punkt ze swoją opinią.

Nie wiem, dla jakiego zarządu pisze sprawozdania do bilansu, ale ten powinien zmienić stażystkę, która "operując liczbami" twierdzi żę połowa ludzkości (a obecnie jest nas raptem 7,53 mld ludzi, dane z 2017) żyje za jednego dolca i nie potrafi tego logicznie uargumentować. Być może zbyt dużo koniny, psiny i innej -inny położonej na wigilijnym stole przez bogatych staruszków rzuciło się jej na mózg i stąd takie wpisy?

Wiem, powyższy komentarz również nie odnosi się do treści opowiadania 😀 ale został stworzony pod wpływem impulsu, bowiem zostałem zaczepiony w jednej linijce komentarza Doroty. Ci którzy śledzą jej wpisy, na pewno wyłapią oczywiste nawiązanie.

Obiecuję poprawę i nie branie udziału w nakręcaniu gównoburzy, skoro Dorota się z nami pożegnała (w co osobiście nie wierzę, pewnie jak reszta 😉). Marc! Nie bij mnie, na litość, są Święta! ;]

Pozdrawiam, GL.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
-2
GL, cóż dodać. W sedno.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+3
-3
Komentarz został usunięty przez moderatora serwisu!
+4
-1
@GreatLover, @Dorota
Źle się bawicie, dzieci... oboje pojechaliście lewą stroną szosy.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+4
-3
Cyt: " a ja należę do całkiem niemałej grupy szczęśliwców 1%, które w liczbach stanowi ponad siedem i pół miliona ludzi"

Wydawało mi się, że 1% z 7,5 miliarda, to 75 milionów a nie 7,5. Ale ja nie pracuję w korpo inteligencji i nie siedzę w liczbach i tabelkach po osiem godzin dziennie, więc chyba nie powinienem się wypowiadać.
Choć po powyższym cytacie, jak i wzmiance o Kubie, motywacje pracodawców wydają się czyste i klarowne🙂.

Co do tematu - w jakiejkolwiek pisaninie, motywacje autorów są różne. Jeden chce oddać rzeczywistość do bólu dosłownie a drugi odpłynąć w krainę fantazji. Ten drugi nie jest w niczym gorszym od pierwszego. Koniec końców bowiem liczy się tylko to na jaki poziom się wznieśli.

PS. Co do biologii - nie wypowiem się w temacie kutasów, ale spotkałem w swoim życiu cipkę, która nieustannie była mokra.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+6
-1
Ej, no nie mogę się zgodzić z takim traktowaniem komentatorki Doroty - która właśnie uświadomiła mi, że jestem...Super Facetem! I nie chodzi tu tylko o wielkiego, niewymiękającego wacka, czy o samowystarczalność finansową, ogładę, uczuciowość, a czasem męsko zdecydowaną namiętność, czy o fakt, że jeszcze nigdy nie poległem, gdy laska była wystarczająco podniecająca, czy, że mogę do rana, jak niespełna rozumu szesnastolatek, pomimo trzaśniętej już dawno czterdziestki, czy że strzelam certyfikowanym, wysokowartościowym nasieniem w oko moim partnerkom, nawet z odległości metra, (za porozumieniem oczywiście, unikając chamstwa) Co jest jednym z dowodów mojej unikalności w skali światowej! A chłopaki z Kuby wpadają regularnie, żeby douczać się, jak fachowo orać wykwintne sufrażystki z Europy, ale także dlatego, że ja również drwię z nieudaczników, lubujących się w kneblowaniu swych (i cudzych) pań i traktowaniu ich jak bezwolne popychadła, czy koniosobiebijąc bezmyślnie, przed monitorem komputera, marnują się samych oraz ich i tak niewiele warte nasienie.
I cieszę się, że wreszcie ktoś powiedział jasno, że laski mogą więcej i zawsze i przez cały rok, (nie jak inne samice, którym pipsko otwiera się tylko w ruję). I mogą robić to z wieloma penisami, (to znaczy facetami, na raz).
I niech komuś nie przyjdzie przypadkiem do głowy, że rola damy, to tylko rozchylenie nóg, ewentualnie, taktyczne wypięcie, a erekcja i cała „robota”(sic!) fizyczna, spada na durnego samca fizola, (o ile w ogóle wydarzy mu się ten cud wzwodu) - o nie, prawdziwa, niezależna kobieta, przejmuje inicjatywę i to ona, na równi lub nawet bardziej niż partner, rżnie dziko, a kiedy trzeba, bierze w ramiona, przystawia do ściany, chlaszcze w poślady, ciągnie za włosy, równo, a powiedzmy sobie szczerze - lepiej, niż jej nieszczęsny breloczek z fiutem. I mnie to również imponuje i takie kobiety uwielbiam, bo gdy wpadają mi w łapy (tzn. zgrabne dłonie; tzn gdy się z nimi spotykam) można się dogadać, ustalić, kulturalnie, czy będzie ssanie, czy z połykiem, czy mogę w tył, czy płacąc za kolację, nie ubliżam niezależności, czy mogę przyprowadzić kolegę, który również ma czyste paznokcie, umytego, twardego pindola i rolexa? I to jest to. A że czasem podzielą się nimi nieokrzesani, ale pełni pasji koledzy z Kuby, czy, nawet gdyby miał porwać je nieodparty impuls rypania się z psem, którego spontaniczności nie zastąpi najlepsza technika ars amandi, to nic, to tylko część ich uroku i dowód na to, że są wolne, niezależne, wiedzą czego chcą i biorą to, gdy ochota.

Mam tylko nadzieję, że moja niezwykła forma fizyczna potrwa kolejne czterdzieści lat, bo nie wyobrażam sobie zwykłego, nudnego seksu, uprawianego na wpół miękką, kapiącą rurą, raz na miesiąc i z łaski, podczaspodczas gdy moja niezależna partnerka, wyrywa wszystko, co ją ruSza, mimo podeszłego wieku, bo powiedzmy sobie szczerze, takie kobiety starzeją się zupełnie inaczej niż inne, zwykłe baboki i pozostają atrakcyjne, mokre i świeże nawet do późnej osiemdziesiątki. No a zresztą, w razie czego, stać je na moich kolegów z Kuby...I to też mi imponuje.
I dodam, że ja też mam w nosie, co wy tu piszecie, a bywam, bo lubię czuć się mądrzejszy w waszym towarzystwie i nie mam najmniejszego problemu z wyznaniem tego, tak głęboko mam was w nosie.


pozdrawiam, ale wyniośle

AS
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
@Starski, rozbujaleś się i trzasnąłeś opowiadanie zamiast komentarza.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
@starski czytam i czytam, i ponownie czytam (dokładnie trzy razy) ten twój komentarz-opowiadanie i staram się ogarnąć całość. Spodobał mi się twój wizerunek; szczególnie ta samowystarczalność (dobrze, że dodałeś finansowa) i ta niewymiękalność. Kiedy jednak dotarłam do opisu niezależnej kobiety (starski, nie pisz tak więcej, bo podnieciłam się bardziej, niż czytając opowiadania), przetarłam oczy i zrozumiałam, po ,,której stronie bata" jest moje miejsce.
PS. Czy to jeszcze na temat tego opowiadania, czy już na całkiem inny?
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
@Krystyna zgodnie z powszechną teorią w krytyce literackiej o nazwie "śmierć autora", gdzie odbiorca nadaje wartość sztuce to wciąż jesteście, gdzieś na orbicie tego opowiadania.

Jako autor mogę jedynie stwierdzić, że takiej burzy materii organicznej nie widziałem już od dłuższego czasu. Nie wiem, na ile ta dyskusja ma sens, ale skoro ludzie to lubią to kim ja jestem, by was powstrzymywać. Tylko wezmę popcorn i jeszcze raz przemyślę, temat nowego opowiadania.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
@BlueNight, z popcornem i colą czytam Pokatne z zapartym tchem od trzech tygodni... O Matko i córko! tylko nie mówcie, że w wyniku tego przegapiłam Kewina :[
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
@Krystyno, ja obejrzałem Kevina za Ciebie. @Bluenight, ja nie wiem jak Ty to robisz. Szacunek i zazdrość. Powinna pojawić się nowa kategoria. Opowiadanie z najdłuższymi komentarzami.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+3
0
Nie wiem, czy Starskiego przez okres nieobecności na Pokątnych (jakieś 2 lata, jeśli dobrze pamiętam) ktoś podmienił albo dokonał upgrade'u. Opowiadania, przyznaję się od razu, nie przeczytałem, za to zerknąłem na dyskusję pod nim i muszę to napisać: CHŁOPIE, WRESZCIE GADASZ Z SENSEM. Komentarz czytało się lepiej, niż jakieś 95% opowiadań stąd.
Nie wracaj do poprzedniego wcielenia.
@Diabeł, jest nas dwóch, bo ja też obejrzałem 😉
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
@XXX_Lord, co tu się wyprawia ostatnio, to najstarsi pornografowie nie pamiętają takich sytuacji 😀
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
@Diabełwgłowie ja tak tylko nieśmiało wtrącę, że mój nick to @Krystyna, ale w tym natłoku myśli, kto by o tym pamiętał 🙁
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
@Kryśka, już sprostowałem 😉
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
@XXX_Lord ja tylko staram się zachować spokojną twarz. Coś, jak jedyny trzeźwy na zbyt długiej imprezie.
Cieszę się, że jest dyskusja, chociaż wolałbym by był ku niej jakiś sensowny powód, a mój tekst nim nie jest, niestety.
Jestem równie skonfundowany co wszyscy pozostali dyskutanci.

Mam wrażenie, że za bardzo polecieliśmy w zabawę w domorosłych psychoanalityków i jeśli tylko ode mnie, by to zależało najchętniej skończyłbym tą dyskusję już teraz.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Wkurzająca i dziwna konstrukcja "... - kochanie".
Ogólnie opowiadanie wymaga według mnie dopracowania i uwagi w detalach, ale ogólnie jest ok.
Zgadzasz się z tym komentarzem?

Dodaj komentarz

Zaloguj się

Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.