W zgodzie z naturą (II)
24 stycznia 2022
W zgodzie z naturą
Szacowany czas lektury: 15 min
Zakończenie historii o feralnym weekendzie z żoną i jej znajomymi.
Marta dalej nie wychodziła z pokoju. Postanowiłem nie robić scen i zachować się powściągliwie, pomimo, że fochy mojej żony doprowadzały mnie do szału. Teraz grała
w typowo babskie odwracanie kota ogonem i stawianie się w roli ofiary, a przecież to ona faktycznie pierwsza zdradziła mnie i jeszcze bagatelizowała całą sytuację. Co prawda chwilę później wcale nie okazałem się lepszy idąc na całość z jej przyjaciółką Agatą, ale… Gdyby nie przyjazd jej znajomych, gdyby nie ta cała sytuacja z ich „plażowaniem”, to nic by się nie wydarzyło.
Jedzenie było prawie gotowe, zacząłem przekładać mięso i warzywa z grilla na talerze i zaprosiłem wszystkich do stołu. Tomek usiadł koło mnie z miną, jakby pod tyłkiem miał rozżarzone węgle. Agata zapaliła zapachowe świece i poustawiała dookoła stołu. Zapadał zmrok, ale upał ani trochę nie chciał zelżeć. Partner Agaty obudził się i przyszedł z flaszką – potężną, dwulitrową żytnią wódką, chyba przywiezioną z Ukrainy. Zaczęliśmy jeść, dziewczyny otworzyły wino, my zajęliśmy się wódką i atmosfera trochę się rozluźniła. Moja czcigodna małżonka postanowiła w końcu przerwać dąsy i również zeszła na kolację. Poprosiła o wino i ostentacyjnie oznajmiła, że właśnie przestaje karmić piersią i dzisiaj zamierza zaszaleć. Pomyślałem, że nie pozwolę, żeby zepsuła mi humor.
Poczułem delikatne dotknięcie na piszczeli. Siedząca naprzeciwko mnie Agata z uśmiechem puściła mi oczko i nie przestawała pocierać pod stołem swoją stopą o moją piszczel.
Zauważyłem, że Tomek zbiera się w sobie, jakby koniecznie chciał coś ważnego powiedzieć, tylko nie wie jak zacząć. Wreszcie wykrztusił:
- Michał, ja chciałem przeprosić za tą sytuację na pomoście… Wiem, że to dziwnie wyglądało, ale byłem.. byliśmy przekonani, że Marta… jakby to powiedzieć… wtajemniczyła cię w naszą relację. To znaczy, że powiedziała, że czasami zdarzało nam się wspólnie zabawić i…
- Dobra, daruj sobie, niczego nie musisz tłumaczyć.
- Nie, ale naprawdę chciałbym, bo… wyszło niezręcznie i… no wiesz…
- Marta rzeczywiście zapomniała powiedzieć mi, że kiedyś mieliście w zwyczaju, jak to ładnie ująłeś „zabawić się”. Właściwie to chyba nie „kiedyś”, bo jak widzę wasza relacja jest cały czas aktualna. Zapomina zresztą mówić mi o wielu innych rzeczach. Prawda kochanie? – spojrzałem na moją małżonkę, ale Marta nawet nie zaszczyciła mnie spojrzeniem. W jednej dłoni trzymała kieliszek z winem a drugą przyłożyła do policzka i pokazała mi wysunięty środkowy palec, jednocześnie cały czas udając zajętą rozmową z Sylwią. Postanowiłem zakończyć te durne wywody i zwróciłem się do Tomka:
- Słuchaj, jeszcze kilka godzin temu byłem święcie przekonany, że w moim małżeństwie panuje harmonia a przede wszystkim, monogamia. Ale jak widać, nie ma nic pewnego na tym świecie. I tak w ogóle to chyba powinienem obić ci mordę, co?
- Jasne, ja… Nie chciałbym, żeby był jakiś kwas między nami.
Wow, ale podsumowanie. Kwas między nami, dobre sobie. Ciekawe jak on by zareagował, gdyby dowiedział się albo zobaczył jak jego żona ciągnie mi druta. Miałem satysfakcję, że Tomek wygląda na naprawdę zmieszanego, chyba nie wyczuwał do końca, jak ostatecznie mogę się zachować. Nie zamierzał się z nim bić, ale nie byłem gościem, do którego odczuwałem jakąkolwiek sympatię.
Szymon polewał wódkę do kieliszków coraz częściej, co najmniej raz na pięć minut, zacząłem się obawiać, że nie wytrzymam tempa. Wszyscy byliśmy czerwoni i spoceni od nadmiaru słońca i alkoholu. Tomek przysunął się do mnie i zaczął znowu po cichu nawijać, że mu głupio i w ogóle, a wypowiadane przez niego zdania coraz bardziej przypominały bełkot. Był nieźle wstawiony, tym razem zanosiło się, że to właśnie on pierwszy zakończy wieczór, a nie tak jak do tej pory Szymon. Pomyślałem, że wykorzystam okazję i spróbuję dowiedzieć się, czy mojej małżonce zdarzały się wcześniej takie wyskoki jak ten na pomoście.
- Powiedz mi Tomek, a jak to się zaczęło, że pomyśleliście o wspólnej zabawie… z Martą?
- Głupio mi o tym opowiadać, ale skoro nalegasz to ok. Powiem ci tak: przypadek. Moja Sylwia kupiła w sex-shopie taką grę planszową, coś tam: towarzyski flirt, erotyczne zadania. To było jeszcze długo przed tym, zanim się poznaliście. Akurat któregoś listopadowego wieczoru wpadła do nas Agata z Szymonem i twoja Marta. Szymek wtedy jeszcze w miarę trzymał formę, Marta z kolei nie miała nikogo na stałe.. Wiesz, co mam na myśli…
- Wiem.
- No i tak się zdarzyło, że Sylwia zaproponowała tą grę, a że wszyscy popiliśmy i mieliśmy nieźle w czubie, zaczęliśmy grać na serio. Największe opory miała Agata, zresztą do tej pory nie udało mi się jej... Tylko jakieś macanko, ale to się nie liczy. Wiesz, o co chodzi.
- Wiem. A Martę ci się udało?
- Nie, no nie, tylko z Martą mieliśmy ten… petting, no sam widziałeś, jak to wygląda…
- No tak, widziałem.
- No w każdym razie pierwsze zadanie w tej grze to była jakaś pierdoła, ale przy drugim moja Sylwia spełniła swoją najskrytszą fantazję – wzięliśmy ją z Szymonem we dwóch, ja pierdzielę, ale się nakręciłem. W życiu nie miałem takiego orgazmu, jeżeli wiesz o czym mówię. Agata wkurzyła się, z jednej strony była podniecona rozwojem sytuacji, a z drugiej to zezłościła się, bo Szymon już wtedy z bzykaniem coraz gorzej… Stał…
Tomek uśmiechnął się głupkowato, wydał z siebie dziwne „hyhyhyhy” i z cichym gwizdem jednoznacznym gestem zgiął powoli wskazujący palec.
- Szymek chla, chłopie, właściwie nie wiadomo dlaczego, bo ma wszystko. Ciągle śpi, nie wiem, czy mu jeszcze staje. Ale w tamtej akcji z Sylwią to od razu, pała na baczność i jazda, jak na zawołanie. Fakt, że Sylwia musiała sporo nad nim popracować ustami, żeby doszedł, ale nie narzekała. A Agata to wydaje mi się, że ona taka bardziej biseksualna jest, jakby mogła, to spokojnie byłaby z dziewczyną.
Spojrzałem na Agatę. Siedzieli z Szymonem przodem do siebie i o czymś rozmawiali, ale jednocześnie ukradkiem Agata przysłuchiwała się naszej rozmowie. Szymon co chwilę opierał głowę na jej ramieniu i dotykał ud i ramion, chyba znowu za coś ją przepraszał i coś tam obiecywał. Agata odwracała się, gdy próbował ją pocałować. Śmierdział już pewnie nieźle i znowu był narąbany.
- No dobra, Tomek, wracając, bo nie odpowiedziałeś na moje pytanie: co Marta zrobiła w tamtej sytuacji?
- No co Marta, co Marta? Napaliła się, jak zobaczyła, że posuwamy Sylwię i zaczęły się lizać z Agatą. Marta chciała się chyba do nas przyłączyć, więc trochę się popieściliśmy, no wiesz, co ci będę opowiadał… W każdym razie z Martą nie poszliśmy tak zupełnie na całość, a z Agatą to prawie zupełnie nic, bo to taka niedotykalska.
- Niezłą grę sobie sprawiliście, aż strach was odwiedzać.
- Nie, no co ty, dlaczego. Obydwoje jesteśmy z Sylwią dość wyzwoleni, zresztą to nic takiego, pokażę ci. Sylwuuuuś, wzięłaś tą planszówkę, tą wiesz?
Zaskoczył mnie, wcale nie chciałem, żeby mi cokolwiek pokazywał, ale był porządnie pijany, a sprawy nabrały rozpędu. Miny dziewczyn mówiły wszystko. Sylwia spojrzała na Tomka zaciekawiona, Marta nieco zmieszana, a Agata zapytała tylko:
- A ty Tomuś nie masz dosyć wrażeń na dzisiaj?
- Nie, dlaczego? – wtrąciła się Sylwia, a Tomkowi aż się zaświeciły oczy.
- No właśnie, dlaczego? – niespodziewanie spytała Marta.
- Zaraz przyniosę – powiedziała Sylwia i szybkim krokiem weszła do domu.
Spojrzałem na Martę, patrzyła się na mnie spod oka, ciągle naburmuszona. Wino chyba zaczęło działać, bo jej ruchy stały się wolniejsze. Kilkumiesięczna abstynencja zrobiła swoje, a wypity alkohol podziałał natychmiast.
Sylwia przyniosła grę i zaczęła ja rozstawiać. Była tam jakaś plansza i kolorowe karty z zadaniami, nie byłem szczególnie zainteresowany, ale postanowiłem poczekać na rozwój wydarzeń.
- To co? Zagramy? No weź, Michał, nie bądź taki sztywny. Nie musimy przecież wykonywać tych najtrudniejszych zadań – Sylwia mrugnęła okiem i zachichotała, zachowywała się jak nastolatka przed grą w butelkę. Wzruszyłem tylko ramionami. Tomek przyjacielsko klepnął mnie w ramię i wszyscy przysunęliśmy się do stołu.
Sylwia wyciągnęła pierwszą kartę i zaczęła czytać:
- Oooooo, to coś dla nas, dziewczyny: „Wszystkie panie mają razem zatańczyć dla swoich mężczyzn, uwodząc ich sensualnie i seksualnie.”
Już sam opis zadań był dla mnie wystarczający. Nie byłem nigdy specjalnie liberalny, ale też nie mogłem uchodzić za szczególnie pruderyjnego. To, co przerobiła Sylwia i Tomek w tematach łóżkowych, ta ich otwartość i eksperymenty, to jednak dla mnie było trochę za dużo. Monogamia i bycie w związku z ukochaną osobą to było coś, co zdecydowanie bardziej mi odpowiadało.
Na takie przemyślenia było jednak za późno, bo Sylwia złapała Martę za rękę i porwała ją do tańca. Włączyła radio, kilka razy zmieniła stację i trafiła na jakąś wolną piosenkę Maanamu, chyba „Szał niebieskich ciał”.
Dziewczyny tańczyły powoli, ocierały się biodrami. Przez chwilę myślałem, że Marta przewróci się od nadmiaru alkoholu, ale póki co trzymała się nieźle. Były blisko siebie, ich usta prawie się dotykały. Sylwia objęła Martę w pasie i przycisnęła ją do siebie. Falowały zgodnie w tym dziwacznym tańcu, nie odzywaliśmy się, patrząc co wymyślą dalej. Sylwia stanęła za Martą i złapała ja w pasie. Powoli przesuwała dłonie w górę, aż do linii piersi. Marta uniosła ręce do góry, zamknęła oczy. Sylwia umiała dotykać w sposób, który nikogo nie pozostawiał obojętnym. Złapała Martę za piersi i obmacywała je. Marta odchyliła głowę do tyłu, jakby ustami szukała pocałunku, ale Sylwia tylko czasami muskała jej szyję. Nagle puściła Martę, podeszła do Agaty i stanowczym ruchem wyciągnęła ją na środek. Złapała Agatę za pośladki i przyciągnęła blisko siebie, odtwarzając dokładnie tą sama scenę, którą chwilę wcześniej odgrywała z Martą. Tymczasem Marta pozostawiona na środku tańczyła dalej z zamkniętymi oczami, miałem wrażenie, jakby powoli urywał jej się film. Sylwia puściła Agatę i zwróciła się w stronę Szymona, jakby i jego chciała wciągnąć do tej zabawy, ale ku mojemu zaskoczeniu, nie porwała go na parkiet. Szymon siedział na ławce, a Sylwia po prostu usiadła na nim. Trzymała go za szyję i jednocześnie poruszała biodrami, imitując kopulację. Szymon ustami wpił się w jej piersi, złapał ją za pośladki i pracował głową, jakby przez ubranie chciał znaleźć jej sutki. Agata patrzyła na nich bez emocji, Marta tańczyła w miejscu, oczekując na polecenie Sylwii, na to, co ma robić dalej. Sylwia wskazała palcem Martę a następnie pokazała na Tomka. Moja szanowna małżonka podeszła do Tomka i wymownie spojrzała na mnie. Byłem ciekawy, czy zafunduje kolejną niespodziankę i pokaże mi chociaż ułamek tego, do czego jest zdolna w trakcie zabaw z przyjaciółmi. Odczuwałem podniecenie i obrzydzenie, cały czas pamiętałem scenę z pomostu. Marta usiadła na kolana Tomka tyłem, wypięła dupę w jego stronę i opierając się o jego kolana, zaczęła podobny taniec, jaki Sylwia odstawiała na kolanach Szymona. Tomek w pierwszym momencie zbladł i spojrzał na mnie, spodziewając się pewnie, że tym razem już ewidentnie dojdzie do bójki, ale Marta przygniatała go swoim ciężarem, a on był pijany i niespecjalnie mógł się ruszyć. Pewnie przekalkulował, że nie reagując wyrażam niemą zgodę na tą grę, że to jednak nie to samo, co wydarzyło się kilka godzin wcześniej. Rozłożył szeroko nogi i pozwolił, żeby Marta wygodnie się usadowiła, masując tyłkiem jego członka. Zdziwiło mnie, że nie dotyka jej, może nie chciał mnie prowokować. Sylwia oderwała się na chwilę od Szymona, wskazała palcem na Agatę i płynnym ruchem przesunęła dłoń w moim kierunku. A więc każdy z nas miał mieć swój taniec, a w tym samym czasie mogliśmy widzieć, co nasi partnerzy robią z innymi osobami. Kolejny element gry, kolejna prowokacja i budowanie napięcia. Agata dotknęła mojej dłoni, dała mi do zrozumienia, że chce, żebym wstał. Zbliżyliśmy się do siebie, przylgnęła do mnie całym ciałem i tańczyliśmy. Poruszała się zmysłowo, kręcąc biodrami i ocierając się o moje krocze. Czułem, że mam erekcję, ale nikt tego nie zauważył, bo tańczyliśmy z Agatą naprawdę blisko. Pachniała niesamowicie, swoimi ruchami doprowadzała mnie do szaleństwa. Kątem oka widziałem, jak Sylwia całuje się z Szymonem i dłonią majstruje przy jego rozporku. Bardziej jednak zainteresowało mnie, co robi Marta. Tomek grzecznie siedział pod nią cały czas, nie dotykając jej i w ogóle nie ruszając rękami. Zamknął tylko oczy w zadowoleniu. Marta poruszała pupą posuwistymi ruchami, Tomek pewnie miał erekcję i Marta to wyczuła. Zauważyłem, że Tomek podnieca ją jako mężczyzna i że sytuacja na pomoście, to nie był pierwszy raz. Wolałem nie myśleć, co robili w czasie wspólnych zabaw i jakoś nie chciało mi się wierzyć w jego zapewnienia, że jej nie przeleciał.
Tymczasem Sylwia zsunęła spodnie Szymonowi i wyciągnęła jego członka. Masowała go dłonią, próbując osiągnąć erekcję, wolałem nie myśleć, co wydarzy się za chwilę. Marta spojrzała na zabiegi koleżanki, wyraźnie podniecona, poruszała się na Tomku coraz szybciej. Spojrzała mi w oczy, miała kompletnie mętne spojrzenie spowodowane alkoholem i napięciem seksualnym. Szymon pewnie znowu wypił za dużo, bo Sylwia trzepała go dłonią, ale niewiele z tego wynikało. Była na skraju wytrzymałości, wyglądała, jakby natychmiast chciała kogoś dosiąść. Wreszcie puściła członka Szymona i wstała, zwracając się w stronę swojego męża, na którym cały czas siedziała moja żona. Szymon położył się na boku i zasypiał z opuszczonymi spodniami i wywaloną fujarą. Sylwia podniosła Martę z kolan Tomka i posadziła ją obok. Marta był naprawdę pijana, siedziała z niezadowolona i obrażoną miną, jakby była zła, że ktoś przerwał jej zabawę, jakby rozpaczała nad niedokończonym dziełem. Sylwia uklękła i szybkim ruchem rozpięła spodnie swojemu mężowi, wyjęła jego członka i od razu wzięła go w usta. Miarowo poruszała głową, mlaskając przy tym głośno. Stałem jak zamurowany, zatrzymaliśmy się z Agatą w tym tańcu i czekaliśmy, co Sylwia i Tomek zrobią dalej. Tomek był mocno wstawiony, ale zarówno taniec mojej żony jak i oralne pieszczoty Sylwii sprawiły, że stał na baczność. Sylwia szybko zrzuciła szorty i majtki, usiadła na Tomka w taki sam sposób, jak siedziała przed chwilą na Szymonie, dłonią wsadziła penisa męża w swoją szparkę i zaczęła jazdę. Marta dotykała Sylwii, jakby chciała się do nich przyłączyć, ale Sylwia odtrąciła jej dłoń, była w całości pochłonięta zadowalaniem siebie i Tomka. Marta był chyba zaskoczona takim obrotem spraw, bo wstała niezadowolona i zataczając się, poszła w stronę naszej sypialni. Spodziewałem się kolejnego przedstawienia, trójkąta, orgii, ale nic takiego się nie wydarzyło. Tomek zaczął reagować na zabiegi swojej żony. Złapał ja za pośladki i podrzucał biodra, wbijając się w nią jeszcze głębiej. Sylwia zaczęła zawodzić i jęczeć, słyszeliśmy już tylko achy i ochy i wiedzieliśmy, że zaraz nadejdzie koniec. Tomek zatrzymał się, niemalże przestał się poruszać, wpompowując nasienie w cipę swojej żony. Sylwia opadła na Tomka, zastygli w tej pozycji, pijani, spełnieni i szczęśliwi. Agata wzięła mnie za rękę i pociągnęła w stronę lasu. Szliśmy po ciemku, pomiędzy drzewami, korzystając z delikatnych resztek światła, rzucanych przez ogrodowe lampy. Odeszliśmy jakieś sto metrów od domu, gdy nagle Agata zatrzymała się i popchnęła mnie na pień grubej sosny. Szybko rozpięła mi spodnie, wpiła się w moje usta i dłonią pieściła mojego członka.
- Agata, chyba nie powinniśmy – wydusiłem z siebie.
- Wprost przeciwnie – odpowiedziała.
Byłem już nieźle nakręcony obserwując wcześniej scenę rozgrywającą się pomiędzy Sylwią i Tomkiem. Odwróciłem Agatę tyłem i jednym ruchem zsunąłem jej spodnie do połowy kolan. Agata wypięła się zachęcająco. Z członkiem w dłoni szukałem wejścia do jej dziurki, poczułem, jak bardzo jest mokra i podniecona. Jednym ruchem wszedłem w nią cały, przy pierwszym pchnięciu doszedłem do końca. Agata jęknęła głośno i poprosiła:
- O taaak, weź mnie całą, kochaj mnie.
Wchodziłem w nią raz za razem, złapałem ją za biodra i pieprzyłem z całych sił. Agata stękała głośno, idealnie zgrała się z moim rytmem. Pieściłem jej piersi, ale w tym szalonym tempie nie byłem w stanie ich utrzymać. Agata wyjęczała:
- Jak będziesz blisko, chcę cię mieć w ustach.
Pomyślałem, że podobnie jak ja musi być nieźle pijana, ale tylko bardziej mnie to podnieciło. Na taki finał moja żona nie zgodziła się nigdy.
- Juuuuż, dochodzę.
Agata szybko ukucnęła przede mną i wzięła mojego kutasa w usta. Robiła mi szybkiego loda, jednocześnie pieszcząc mnie dłonią. Zacząłem strzelać spermą, pierwszą salwę połknęła, wypuściła mojego członka z ust, kolejna porcje nasienia spadały na dekolt. Agata wstała powoli, przytuliła się do mnie i pocałowała mnie w usta. Poczułem smak swojego nasienia, to było dziwne i bardzo intymne doświadczenie. Z Agatą czułem się tak, jak już dawno nie czułem się ze swoją żoną. Taka niestety była okrutna prawda.
- Było… cudownie. Byłaś cudowna.
- Ty też, Michał. Ja chciałam ci powiedzieć, że… odchodzę od Szymka, już mam dosyć.
- Przykro mi, naprawdę. A ja pewnie odejdę od Marty.
- Może tak będzie lepiej. Zrobisz coś dla mnie?
- Jasne, co tylko chcesz.
- Zostaniesz ze mną do rana? Nie chcę być sama. Nie musimy... tylko żebyś ze mną został.
Wróciliśmy do domku. Chyba wszyscy mieli naprawdę nieźle w czubie, bo nikt nie posprzątał po imprezie. Szymon pewnie pozbierał się i poszedł spać, Tomek i Sylwia pewnie przenieśli się na górę i kontynuowali imprezę we dwójkę. Pozbieraliśmy z Agatą naczynia i sztućce, zajrzałem do żony i syna. Marta nawet się nie rozebrała, położyła się do łóżka tak, jak stała. Nie miałem ochoty na kolejną kłótnię, nie budziłem jej, zamknąłem drzwi i odszedłem.
Wróciłem do Agaty, która czekała na mnie na werandzie. Położyliśmy się na huśtawce, przykryliśmy się kocem i zasnęliśmy przytuleni.
Rano obudziły mnie podniesione głosy dochodzące z kuchni. Rozpoznałem Martę i Tomka, kłócili się o coś, ale ciężko było rozumieć, o co im chodzi… Wstałem nie budząc Agaty i poszedłem w stronę wejścia bliżej kuchni, żeby słyszeć o czym rozmawiają. Marta chyba nadal była porządnie pijana, bo plątał jej się język i bełkotała niewyraźnie.
- Kurwa, ile mam udawać? Ile?
- Zamknij się, idiotko. Nie rób scen i zostaw to wino. – Tomek sprawiał wrażenie przestraszonego.
- Nie mów mi co mam robić. Miałeś załatwić z Sylwią i co?
- I jajco! Co, myślisz, że zostawię żonę?
- A może wolisz, żebym powiedziała Michałowi, że to ty jesteś tatusiem Wiktora?
Nie pamiętam, co było później, tylko jakieś obrazy, strzępy wydarzeń. Chyba zwymiotowałem, wszedłem do kuchni i uderzyłem moją żonę w twarz, a Tomkowi przywaliłem z pięści. Chyba zwalił się na podłogę i zalał się krwią. Chyba nikt się nie odezwał ani słowem. Potem zabrałem swoje rzeczy z sypialni, nie miałem odwagi wejść do pokoju, w którym spał Wiktor. Szedłem leśną drogą i chciało mi się wyć. Całe moje życie w tym momencie się skończyło. Usłyszałem za sobą jadący samochód, pomyślałem, że może lepiej, żeby mnie przejechał. Auto zatrzymało się przede mną. Ze środka wysiadła Agata:
- Michał, zatrzymaj się!
- Zostaw mnie, proszę.
- Michał, ja wiem wszystko. Jedź ze mną, proszę cię.
- Gdzie?
- Nieważne, byle dalej stąd. Jedź ze mną, proszę.
Wsiadłem do samochodu i pojechałem z Agatą. Jesteśmy razem, obydwoje wzięliśmy rozwód i próbujemy być szczęśliwi.