W zgodzie z naturą
4 sierpnia 2021
W zgodzie z naturą
Szacowany czas lektury: 17 min
Opowieść o tym, jak spędziłem urlop na działce na Mazurach i jak bardzo zaskoczyła mnie moja żona i jej znajomi.
Moją żonę Martę poznałem w trakcie imprezy sylwestrowej u wspólnych znajomych. Ujęła mnie swoim poczuciem humoru i otwartością, była też piekielnie atrakcyjna. Nie miała wzrostu i proporcji modelek, ale potrafiła wyeksponować swoją kobiecość. Była niska, ale bardzo zgrabna, miała długie nogi i fantastyczne duże piersi, które podkreślała obcisłym dekoltem. Długie i ciemne włosy powodowały, że wyglądała jak latynoska. Od razu złapaliśmy fajny kontakt, wymieniliśmy się telefonami i po kilku miesiącach znajomości tworzyliśmy nierozłączną parę. Zamieszkaliśmy razem i prawie cały czas spędzaliśmy wspólnie, były to dla mnie najlepsze miesiące. Po roku znajomości zdecydowaliśmy się na ślub. Naszą decyzję przyspieszyła nieplanowana ciąża Marty. Zorganizowaliśmy skromne wesele dla rodziny i spokojnie czekaliśmy na rozwiązanie. Ciąża przebiegała bez komplikacji, ale Marta źle znosiła ograniczoną aktywność i siedzenie w domu.
W maju przyszedł na świat nasz syn Wiktor. Po porodzie Marta bardzo się zmieniła. Stała się apodyktyczna i zasadnicza, sama chciała wykonywać wszystkie czynności przy dziecku i nerwowo reagowała na każdą sytuację. O seksie mogłem zapomnieć – o ile w czasie ciąży kochaliśmy się dosyć często, tak po urodzeniu dziecka Marta straciła zupełnie zainteresowanie bliskością, a moje próby namówienia jej na zbliżenie kwitowała brakiem zrozumienia dla niej i moim nieopanowanym popędem. Rozładowywałem napięcie pod prysznicem, ale było to żałosne. Moja żona po porodzie nie straciła na atrakcyjności, wręcz przeciwnie. Jej piersi stały się od karmienia jeszcze większe a kilka nadmiarowych kilogramów tylko dodawało jej seksapilu.
Wiktor rozwijał się bardzo dobrze i nie sprawiał żadnych kłopotów. Zastanawialiśmy się nad wyjazdem na jakiś krótki urlop, tak, żeby chociaż na chwilę zmienić otoczenie. Nie mieliśmy za dużo pieniędzy, bo wszystkie nasze oszczędności pochłonęła organizacja wesela i zakup samochodu. Marta wpadła więc na pomysł, żebyśmy pojechali na działkę jej rodziców w okolicach Ełku. Nie lubiłem tam jeździć, ale nie mieliśmy innej alternatywy. Działka był położona w ustronnym miejscu w lesie, do najbliższych sąsiadów było ponad trzysta metrów. Na miejscu było w zasadzie wszystko czego człowiek potrzebuje, a więc miejsce na grill i ognisko, domek z trzema sypialniami, w którym mogło mieszkać nawet dwanaście osób i zejście do jeziora z drewnianym pomostem i ławeczką.
Nie byłem przekonany co do wyjazdu, ale Marta bardzo nalegała i prosiła, aż w końcu się poddałem. Ustaliliśmy, że jedziemy na tydzień. Na miejsce dotarliśmy w piątek popołudniu, przywitaliśmy się z teściami, odebraliśmy od nich klucze i nareszcie zostaliśmy sami. Pomyślałem, że może tutaj w towarzystwie sprzyjających okoliczności przyrody spróbuję zbliżyć się do żony. Od razu po wyjeździe teściów, Marta wzięła kluczyki od samochodu i powiedziała, że musi kupić jeszcze kilka rzeczy i jedzie do sklepu do pobliskiego miasteczka. Zdziwiłem się, bo myślałem, że mamy wystraczająco dużo jedzenia. Zostałem sam z Wiktorem i czekałem, aż wróci.
Po kilku minutach usłyszałem odgłos podjeżdżających samochodów, z całą pewnością nie był to nasz wysłużony diesel. Wyszedłem przed domek i ze zdziwieniem zobaczyłem, że na działkę przyjechała czwórka znajomych mojej żony: Sylwia z Tomkiem i Agata z Szymonem. Chyba Marta zapomniała mi o czymś powiedzieć…
Pierwsza z samochodu wyskoczyła Sylwia:
- Cześć Michał!
- No cześć Sylwia! – odpowiedziałem z wyczuwalną niechęcią w głosie.
- Wow, cóż za entuzjazm. Czyżbyś nie cieszył się z naszego przyjazdu?
- Jakby ci to powiedzieć: właśnie się dowiedziałem, że przyjeżdżacie – byłem rozbrajająco szczery.
- Aha… Marta ci nie powiedziała? To co, mamy się zwijać? – zapytała tak, że wiadomo było, że i tak się nie zwiną.
- Nie, no coś ty, zostańcie, Marta jest tu gospodynią…
- A właśnie: gdzie nasza królowa?
- Pojechała po zakupy.
Przywitaliśmy się szybko, po czym panowie zajęli się wnoszeniem bagaży. Nie znałem dobrze znajomych mojej żony, ale lubiłem Sylwię. Była wesołą, rudą trzydziestopięciolatką, po urodzeniu dwójki dzieci dalej miała całkiem niezłą figurę i w sumie nawet mi się podobała. Gorzej było z jej mężem Tomkiem, który właśnie przekroczył czterdziestkę i był totalnym bucem. W każdej kwestii wypowiadał się autorytatywnie i zachowywał się, jakby pozjadał wszystkie rozumy. Z Agatą i Szymonem nie zamieniłem do tej pory więcej niż dwa zdania. Agata była klasyczną słowiańską pięknością - szczupłą i wysoką, długowłosą blondynką. To na nią zwróciłem uwagę na naszym weselu, wyglądała wtedy zjawiskowo. Z kolei jej chłopak Szymon był typem wytatuowanego mięśniaka. Prawie się nie odzywał, a Marta powiedziała mi kiedyś w tajemnicy, że jest alkoholikiem. Obydwoje mieli niewiele ponad trzydzieści lat, byliśmy więc równolatkami. Witając się z nimi, zauważyłem, że Szymon wysiadł z samochodu z piwem w dłoni, pewnie całą drogę prowadziła Agata. Rozgościli się
w domku, oczywiście od razu zaczęły się zachwyty nad Wiktorem.
Po kilku minutach usłyszałem, że Marta wraca z zakupów. Wyszedłem przed domek. Zauważyła samochody swoich znajomych, wysiadając miała nietęgą minę i chyba spodziewała się awantury z mojej strony.
- Chcesz mi coś powiedzieć? – zapytałem.
- O raaany, przestań. Zapomniałam ci powiedzieć wcześniej, że przyjadą, a potem jakoś nie było okazji. Pewnie byś się nie zgodził.
- Pewnie, że nie zgodziłbym się na urlop z obcymi dla mnie ludźmi, wypadało chyba zapytać, nie?
- O matko, ze wszystkiego robisz problem. Mam chyba prawo spędzić czas w towarzystwie innych ludzi, nie?
- No to trzeba sobie było przyjechać tylko z nimi, po co mnie tu ciągnęłaś?
- Słuchaj, znam ich dłużej niż ciebie. Nie rób scen, dobrze? Proszę cię. Oni i tak wyjadą
w niedzielę. Jakoś się przemęczysz, co? Potem już będziemy sami. Michał, no proszę…
- Dobra, skończmy już. Następnym razem biorę na wakacje ciebie, Wiktora i pięciu moich kumpli. Wiesz, znam ich dłużej niż ciebie. Jakoś się przemęczysz.
Złapałem siatki z zakupami, odwróciłem się i nie czekając na Martę poszedłem do środka. W domku całe towarzystwo rozsiadło się w przestronnej kuchni. Dziewczyny otworzyły wino, a Tomek i Szymon odpalili wódkę. Po jakimś czasie wszyscy mieliśmy już trochę w czubie, oczywiście Marta nie piła, bo jeszcze czasami karmiła piersią. Wódka szybko się skończyła. Dziewczyny postanowiły wyjść na werandę żeby się trochę przewietrzyć. Wcześniej musieliśmy pomóc Agacie odprowadzić Szymona do łóżka, bo ledwo trzymał się na nogach. Przed pójściem spać chciałem jeszcze wziąć coś do picia z kuchni, tym razem mniej alkoholowego. Wszedłem do kuchni, wziąłem butelkę mineralnej i już miałem wychodzić, gdy przez otwarte okno usłyszałem rozmowę dziewczyn.
- … i z Michałem nie mam teraz ochoty na nic, zero. Mogłoby go nie być. Nie to, że seks mi zupełnie zobojętniał, ale po porodzie dopadła mnie jakaś taka rutyna…
A więc to tak, to były słowa mojej Marty.
- Może przydałby ci się jakiś inny byczek na odmianę, co? – zapytała Sylwia, śmiejąc się głośno.
- Przestań Sylwia, ty to masz pomysły. Jestem teraz mężatką, nawet przez chwilę nie myślałam o zdradzie.
- Oooo, proszę cię. Z twoim temperamentem dziwię się, że wytrzymujesz z jednym facetem.
- Sylwia, możesz się uspokoić? Nie chciałabym, żeby Michał wiedział o moich doświadczeniach, zdecydowaliśmy na początku, że nie będziemy o tym rozmawiać. Nie chlapnij czegoś przy nim.
Rzeczywiście, ustaliliśmy kiedyś, że nie będziemy rozmawiać o swoich dotychczasowych partnerach i przygodach, ale nie spodziewałem się, że moja małżonka ma aż tyle do ukrycia i że jestem dla niej tak obojętny. Zabolały mnie jej słowa.
- Jasne, jasne.
- Jeżeli Michał ci się znudził, to ja go chętnie przygarnę. Jest niczego sobie, a z tego mojego pajaca już niewiele wykrzesam. Od tego chlania praktycznie przestał mu stawać… - powiedziała Agata.
Dziewczyny roześmiały się. W tym momencie moja męska duma została mile połechtana. Obawiałem się, że stanę się podstarzałym tatuśkiem i że już nigdy żadna atrakcyjna kobieta nie zwróci na mnie uwagi. Zdanie wypowiedziane przez Agatę, nawet w żartach, to był dla mnie duży komplement. Szybko poszedłem do pokoju i położyłem się do łóżka. Marta przyszła po kilku minutach i wślizgnęła się pod kołdrę. Zasypialiśmy w najlepsze, gdy nagle zza ściany usłyszeliśmy jęk Sylwii:
- O taaaak, taaak, nie przestawaj.
Nie wiem, co robił jej Tomek, ale Sylwia krzyczała i stękała coraz głośniej. Słychać było miarowo trzeszczące drewniane łóżko. Cała sytuacja i wypity wcześniej alkohol tylko mnie podkręciły, ze sterczącym kutasem przylgnąłem do leżącej plecami do mnie żony i zacząłem dotykać jej piersi. Na początku Marta zupełnie nie reagowała na moje zaczepki, w końcu odwróciła się i powiedziała:
- Możesz dać spokój?
- Ale kochanie, myślałem…
- Co myślałeś? Śmierdzisz wódą, a że Sylwia się pieprzy z Tomkiem, to co? Oni się bez przerwy pieprzą. Idź spać, do cholery.
Przewróciłem się na plecy, powietrze uszło ze mnie, jak z pękniętego balona.
Następnego dnia wszyscy wstaliśmy około dziewiątej. Po wypiciu nadmiaru alkoholu poprzedniego wieczora, nie mieliśmy ochoty na jedzenie, więc szybko rozprawiliśmy się ze śniadaniem. Marta poprosiła, żebym zajął się Wiktorem, bo chciała pójść z resztą towarzystwa na pomost nad jezioro. Nie czułem się najlepiej i nie za bardzo miałem ochotę na drewniane rozmowy o niczym, więc chętnie się zgodziłem. Byłem ciekawy, jak dziewczyny prezentują się w kostiumach i muszę przyznać, że się nie zawiodłem. Sylwia miała na sobie niebieskie bikini, z kolei Agata założyła biały, dwuczęściowy kostium idealnie podkreślający jej figurę. Moja żona założyła czarny kostium, który nosiła przed zajściem w ciążę. Materiał biustonosza był napięty do granic możliwości, piersi powiększone przez karmienie, wyglądały imponująco. Cała brygada z głośnym śmiechem ruszyła nad jezioro. Zostałem sam z synem. W czasie upałów Wiktor praktycznie ciągle spał, w domku już przed południem było potwornie gorąco. Pomyślałem, że dołączę na chwilę do reszty, szybko schłodzę się w wodzie i zaraz wrócę. Wyszedłem z domku i poszedłem w stronę jeziora. Do pomostu trzeba było zejść jakieś pięćdziesiąt metrów w dół i przejść przez zagajnik za linię drzew. Zbliżałem się już na miejsce, gdy zobaczyłem Sylwię stojąca przodem do mnie tuż przy wejściu na pomost. Była całkowicie naga. Opierała się o barierkę i opalała twarz, stała pod słońce, więc nie mogła dostrzec mniew zaroślach. Schowałem się za drzewem i patrzyłem na scenę rozgrywającą się na pomoście. Tyłem do mnie stał Tomek, również zupełnie nagi. Przed nim siedziała moja Marta, której Tomek smarował i masował plecy. Marta odwróciła twarz w jego stronę, przymykając oczy i rozchylając usta, widać było, że masaż sprawia jej przyjemność. Tomek rozpiął jej sprzączkę od biustonosza i uwolnił piersi. Nałożył na dłonie olejek do opalania, pomógł jej wstać i chwycił od tyłu jej piersi w dłonie. Ugniatał je miarowo i obmacywał. Pochylił się nad jej karkiem tak, jakby ją całował. Marta podniosła rękę i dotknęła jego głowy, przyciągając go do siebie. Zauważyłem, że Tomek biodrami ociera się o tyłek mojej żony a ona wypina się w jego stronę. Obok na ręczniku spał Szymon. Na ławeczce siedziała Agata, która przyglądała się całej scenie, uśmiechając się lekko. Również nałożyła sobie olejek na dłonie, który wsmarowywała w wewnętrzną stronę ud. Wyglądała obłędnie, jej ciało lśniło od słońca. Tomek zjechał dłońmi w stronę brzucha mojej żony, złapał ją za biodra. Jedną rękę włożył między jej uda i tam wcierał resztki olejku, przechodząc coraz wyżej. Poczułem, że mój niezaspokojony kutas staje na baczność. Zacząłem się trzepać, cała sytuacja kompletnie mnie zaskoczyła i podnieciła. Moja żona odwróciła się nagle do Tomka i szybko go pocałowała. Usiadła obok Agaty i obydwie zaczęły się z czegoś śmiać. Dopiero po chwili, kiedy Tomek odwrócił się w moją stronę, zauważyłem, że ma pełną erekcję. Miał wielkiego, grubego kutasa. Agata również zdjęła biustonosz i majtki. Jej piersi były mniejsze niż u mojej żony, ale bardzo kształtne, zakończone małymi sutkami. Miała idealnie wygoloną cipkę. Sylwia skończyła opalanie, podeszła do męża i złapała go za stojącego członka. Tomek przyciągnął ją do siebie i obmacywał jej pośladki, zaczęli się namiętnie lizać. Agata patrzyła na nich jak urzeczona, złapała się za pierś, druga dłoń zjechała w okolice łona. Tomek przestał całować się ze swoją żoną i podszedł do siedzącej na ławeczce Marty. Jego przyrodzenie stało dumnie tuż przed nią, znalazło się teraz na wysokości jej twarzy. Tomek coś powiedział do Marty, ona uśmiechnęła się tylko. Dotknęła dłonią jego członka i zaczęła go powoli masować. Tomek przymknął oczy, oparł ręce na biodrach. Marta nie narzucała tempa, chwyciła go mocno i obserwowała reakcję na jej pieszczoty. Mojego fiuta nie dotknęła chyba z pół roku, swojemu koledze dawała rozkosz, o jakiej mogłem tylko pomarzyć. Zastanawiałem się, czy zrobi mu loda. Sylwia usiadła koło Marty i Agaty. Chwilę dotykała ich obu jednocześnie, przenosząc ręce z piersi na nogi, po czym uklękła przed moją żoną i bezceremonialnie zaczęła lizać jej cipę. Widziałem ruszającą się głowę Sylwii, wprawnymi ruchami wylizywała szparkę mojej żony. Marta początkowo sprawiała wrażenie zaskoczonej takim obrotem spraw, ale już po chwili szeroko rozłożyła nogi, ułatwiając dostęp swojej koleżance. Po kilkunastu sekundach usłyszałem jej głośny jęk. Tomek musiał wyczuć, że Marta jest podniecona i że zabiegi Sylwii sprawiają jej przyjemność. Podszedł bliżej mojej żony i podsunął jej fujarę. Marta przestała masować go ręką. Przekręciła głowę w stronę kutasa Tomka i włożyła sobie do ust jego żołądź. Miała zamknięte oczy, poddawała się zabiegom Sylwii i nawet z fujarą Tomka w buzi słychać było jej jęczenie. Tomek powolnym ruchem próbował wsunąć członka głębiej w usta mojej żony. Marta prawie połknęła go całego, zaciskając wargi na grubym drągu Tomka. Teraz jedną dłonią trzymała dłoń Sylwii, a drugą złapała jej męża za jądra, pracując jednocześnie coraz szybciej ustami. Po chwili doszła z głośnym jękiem, wypuszczając kutasa Tomka i dociskając do łona głowę swojej koleżanki. Oddychała ciężko i drżała z rozkoszy. Sylwia wyraźnie zwolniła, wstała i pocałowała moją żonę, namiętnie i z językiem. Spojrzała w oczy swojemu mężowi i przejęła jego ciągle stojącą i niezaspokojoną fujarę. Usiadła wygodnie koło Marty, przyciągnęła Tomka do siebie i wzięła jego kutasa w usta. Drugą dłonią pieściła jego pośladki. Agata obserwowała kochanków, pracowała palcami na swoim kroczu i drażniła łechtaczkę. Tomek wyciągnął dłoń w jej stronę, Agata chwyciła ją i włożyła sobie jego dwa palce w usta. Zabawiała się jednocześnie swoją szparką, coraz szybciej poruszała biodrami, słyszałem, jak coraz głośniej jęczy. Tomek miał obok siebie trzy piękne, nagie kobiety, z każdą z nich wszedł w jakąś interakcję. To było dla niego zbyt wiele. Widziałem jak wyciągnął członka z ust Sylwii i trzepał go ręką. Byłem na skraju orgazmu, w tym samym czasie zabawiałem się swoim fiutem. Tomek dochodził z głośnym jękiem. Wyrzucił porcję nasienia na włosy i policzek Sylwii. Po chwili skierował członka w stronę mojej żony. Marta szybko przyklękła przodem do niego, czekając na kolejną salwę. Tomek wystrzelił prosto do buzi i na dekolt mojej małżonki, sperma skapywała strumieniami na jej piersi. Białe nasienie kontrastowało z jej opalenizną. Marta wypuściła z ust nasienie Tomka, które wąską strużką spłynęło jej po brodzie. Siedząca obok Agata dochodziła, jęcząc głośno i cały czas zabawiając się swoją szparką. Sylwia pochyliła się do wiotczejącego kutasa Tomka i wylizywała go do czysta. Doszedłem dokładnie w chwili, kiedy Tomek spuszczał się na moją żonę. Dawno nie miałem takiego orgazmu, wcześniejsza masturbacja i fantazje nigdy nie dały mi porównywalnej rozkoszy. Otrzepałem członka z resztek spermy. W tym czasie dziewczyny wskoczył do jeziora i zaczęły się pluskać jak małolaty. Szymon dalej spał na ręczniku.
Wróciłem do domku i czekałem na ich powrót. Marta weszła do naszego pokoju jak gdyby nigdy nic, pocałowała mnie w policzek i zapytała tylko jak tam Wiktor. Gotowało się we mnie, postanowiłem, że nie zostawię tamtej sytuacji bez żadnej reakcji. Widziała, że jestem wkurzony, ale dalej kontynuowała rozmowę z miną niewiniątka.
- I jak? Przyzwyczaiłeś się już do moich znajomych? Chyba nie są tacy źli? – zapytała.
- Nie, no jasne, ale nie wiedziałem, że jesteś z nimi tak blisko… - odpowiedziałem zgryźliwie.
- O co ci znowu chodzi?
- O to, że widziałem, jak opalałaś się na pomoście i nie tylko.
- Michał, kurwa, co widziałeś? Niewinną zabawę? Przecież mówiłam ci, że znam ich długo? Co ci przeszkadza? Że są jeszcze ludzie, którzy lubią chodzić nago i żyją w zgodzie z naturą?
- Marta, czy ty się dobrze czujesz? W zgodzie z naturą? Widziałem, jak trzepiesz fiuta obcemu facetowi, robisz mu laskę i jak on się na ciebie spuszcza.
- Michał, przecież to nic nie znaczy, przecież się z nim nie pieprzę.
- Co nic nie znaczy? To się kwalifikuje na rozwód z orzeczeniem twojej winy. Ze mną wcale ni uprawiasz seksu. Słyszałem, jak mówiłaś Agacie i Sylwii, że równie dobrze mogłoby mnie nie być.
- A ty co, kurwa? Szpiegujesz mnie i podglądasz jak jakiś zbok?
- Jesteś jednak nieźle pierdolnięta. Wyjeżdżam dzisiaj i biorę Wiktora, a ty pilnuj tego swojego burdelu.
Wyszedłem z pokoju i trzasnąłem drzwiami tak, żeby wszyscy słyszeli. Poszedłem nad jezioro, zostawiłem ręcznik na ławce, na której dwie godziny wcześniej moja żona zabawiała się ze swoimi przyjaciółmi i wskoczyłem do jeziora. Przyjemnie chłodna woda powoli studziła emocje. Nie chciałem wracać do domku, zostałem na pomoście, żeby trochę się poopalać. I tak postanowiłem, że wieczorem wyjeżdżam, więc kilka ostatnich chwil na łonie natury wolałem spędzić w samotności. Usiadłem wygodnie na ręczniku na ławce i spokojnie się opalałem, gdy usłyszałem ciche kroki.
- Nie przeszkadzam? – spytała Agata.
Spojrzałem na nią. Przebrała się w bikini koloru wiśni z pozłacanymi sprzączkami, idealnie podkreślające jej figurę.
- Nie, nie przeszkadzasz. Może powinienem zapytać czemu jesteś ubrana? To chyba u was dość nietypowe?
- Michał, wiem, głupio wyszło. Marta teraz płacze, wszystko bez sensu.
- Robiła laskę Tomkowi. Rozumiem, nie mam pretensji. W końcu wszyscy długo się znacie, takie rzeczy są na porządku dziennym.
- To nie tak, po prostu przypomniała nam się młodość, robiliśmy wtedy różne głupie rzeczy. Chyba trochę za dużo wypiliśmy.
- A co na to twój mąż?
- On i tak ciągle pije i śpi na zmianę. Prawie się nie kochamy, po prostu pije tak dużo, że nie ma erekcji.
- Przykro mi.
- Mi też.
Pomyślałem sobie, że to jednak straszny idiota. Mając tak piękną kobietę u boku, woli się nachlać i upodlić. Poczułem nagle dotyk dłoni Agaty na ramieniu.
- Michał, ja wiem, że jesteś zły, ale… Chciałbym, żebyś…
Przylgnęła do mnie całym ciałem. Momentalnie poczułem, że mój penis wypełnia się krwią. Objąłem ją w pasie, była idealnie wiotka. Mimo szczupłości, miała wyczuwalne kształty. Piersi opierały się o mnie, przez cienką tkaninę materiału czułem jej sutki. Stanęła na palcach i delikatnie przylgnęła swoimi wargami do moich. Wsunęła mi język, zaczęliśmy się całować, coraz szybciej i intensywniej. Złapałem ją za pośladki i obmacywałem bezwstydnie. Poczuła mojego stwardniałego członka, zaczęła go masować otwartą dłonią przez kąpielówki.
- Agata… Chyba nie powinniśmy…
- Wiem, ale chcę ciebie….
Rozsznurowałem górę jej bikini, sznureczki od majtek rozplątała sama. W sekundę pozbyłem się kąpielówek. Będąc teraz tak blisko niej czułem, że mój naprężony kutas wręcz mi przeszkadza i uwiera mnie. Agata objęła go dłonią i poruszała nią, cały czas się całowaliśmy. Popchnęła mnie w stronę ławki. Usiadłem ciężko, oczekując na dalszy rozwój wydarzeń. Chciałem ją zerżnąć, od razu, bez dalszej gry wstępnej. Ona czuła podobnie, bo gdy tylko usiadłem, momentalnie znalazła się na mnie. Nakierowała dłonią mojego kutasa na swoją wilgotna szparkę. Wszedłem w nią bez najmniejszego problemu. Przyjęła mnie głośnym westchnięciem. Poruszała się na moim członku, hipnotyzująco ruszając biodrami. Oparłem dłonie na jej pośladkach, ustami łapałem piersi i sutki. Przytuliła mocno moją głowę, moje pieszczoty musiały się jej podobać. Czułem, że jest coraz bliżej orgazmu, poruszała się coraz szybciej. Nasze dłonie zetknęły się, finał tej dzikiej jazdy zbliżał się do kulminacji. Agata nagle zwolniła, niemal zatrzymała się. Szeroko otwartymi ustami łapała powietrze, cicho jęczała. Poczułem, że jestem blisko, orgazm Agaty tylko spotęgował moje doznania. Spuszczałem się teraz w jej wnętrzu, zupełnie nie pomyślałem o jakimkolwiek zabezpieczeniu i miałem to gdzieś. Agata siedziała na mnie, przytuliła głowę do mojej piersi.
- Było super.
- Mi też, Agata, ale…
- Proszę cię, zostańmy tak jeszcze chwilę. Proszę cię….
Teraz w pełni poczułem, jak była szczupła, wiotka i zgrabna. Jej ciało idealnie dopasowało się do mojego.
- Michał, może nie wyjeżdżaj, co? Marcie jest przykro. Szkoda wszystko tracić przez taką głupotę.
- Jasne, i w sumie teraz mamy remis.
Roześmiała się.
- Jasne. Ja też nie chcę, żebyś wyjeżdżał.
Agata uśmiechnęła się smutno. Zrozumiałem, że seks nie był dla niej wcale punktem odniesienia, a na pewno nie był najważniejszy. Przy wiecznie nawalonym mężu, po prostu czuła się bardzo samotna i potrzebowała bliskości. Pocałowałem ją jeszcze raz, długo i namiętnie. Na chwilę wskoczyliśmy do jeziora.
Wróciliśmy razem do domku. Nadal nie rozmawiałem z Martą, która po awanturze, zamknęła się w pokoju i nie chciała nikogo widzieć. Przygotowałem jedzenie na grilla, dziewczyny zajęły się nakrywaniem stołu. Szymon oczywiście narąbał się i spał, Tomek grzebał przy samochodzie i unikał mojego wzroku, natomiast Agata wprost przeciwnie. Co kilka minut uśmiechaliśmy się do siebie dyskretnie i wymienialiśmy ukradkowe spojrzenia. Cieszyłem się w myślach, że mimo wszystko zostali i że mamy przed sobą jeszcze co najmniej całą niedzielę…