W pociągu
13 lipca 2013
Szacowany czas lektury: 10 min
To moje pierwsze opowiadanie więc liczę na krytyczne uwagi:)
Weszłam do pociągu. Było jeszcze wcześnie więc ludzie nie zdążyli się jeszcze nerwowo tłoczyć na korytarzu, a przedziały były w większości puste. Nie chciałam jechać sama, dlatego dosiadałam się do miło wyglądającej staruszki. Niestety po chwili zmieniła zdanie, potrzebowała widocznie przedziału dla palących. No ładnie, teraz jestem zdana na los, ciekawe kto się przysiądzie? Godzina odjazdu zbliżała się i coraz więcej osób przeciskało się w ciasnym korytarzu, szukając pustego przedziału. W końcu chyba limit dla samotnych wyczerpał się i drzwi mojego otworzyły się z cichym szuraniem.
- Wolne? – zapytał niskim głosem wchodzący mężczyzna, a raczej chłopak, około trzydziestki.
- Jasne – odpowiedziałam i zlustrowałam go krótkim spojrzeniem. Miał na sobie kremowe spodnie i białą koszulkę. Nieźle zbudowany, blondyn. Widząc moje chyba nazbyt przedłużające się spojrzenie uśmiechnął się szelmowsko, a mnie coś ścisnęło w dołku.
"Niezły maczo" – pomyślałam i schyliłam głowę nad książką. Czułam jednak w swoim ciele niepokojące objawy podniecenia. Usiadł naprzeciwko i po chwili doszedł do mnie jego męski zapach. Nie mogłam się powstrzymać i rzuciłam mu kolejne spojrzenie znad lektury. W zamian dostałam kolejny uśmiech.
- Ciekawe gdzie samotnie jedzie taka ładna dziewczyna – zagadnął.
No ładnie, będę musiała słuchać całą drogę takich tanich tekstów, mimo że z całkiem ładnych usteczek – pomyślałam i uśmiechnęłam się krzywo.
- To nie ma żadnego znaczenia. I tak te pociągowe znajomości nie trwają długo, więc po co sobie zaśmiecać pamięć niepotrzebnymi szczegółami? – odpowiedziałam niezbyt zachęcającym tonem. Zaśmiał się głośno na tę impertynencję.
Pociąg ruszył.
- Ostra z ciebie dziewczyna – rzucił kolejnym zgranym tekstem. Nie skomentowałam. Zobaczył najwyraźniej, że w ten sposób nic nie zdziała i postanowił zmienić strategię. Nachylił się do mnie, oparł głowę na rękach, patrząc na mnie jak ciekawskie dziecko i mruknął miłym zniżonym tonem:
- Skoro te znajomości idą w niepamięć, to powiedz mi tak szczerze, co chciałabyś robić w czasie jazdy? Ja i tak nie będę sobie tym zaprzątał głowy po wyjściu z pociągu.
Popatrzyłam na niego uważnie. W oczach miał szelmowskie błyski, a na ustach uśmiech od ucha do ucha. Było w nim jednak coś miłego i pociągającego. Postanowiłam trochę go podrażnić.
- Tak szczerze mówiąc, to zawsze marzył mi się seks z nieznajomym w pociągu – odpowiedziałam, kładąc książkę na kolanach. Miało to zabrzmieć sarkastycznie, ale wyszło bardziej zalotnie niż bym chciała.
Odchylił się i oparł na siedzeniu.
- To ciekawe, ja też często myślałem o czymś takim, nigdy jakoś nie znalazłem odpowiedniej partnerki – znów się uśmiechnął.
- A co byś zrobił gdybyś znalazł? Przecież pociąg to niezbyt komfortowe miejsce.
- Wiesz, myślałem o tym dużo. Najpierw zamknąłbym drzwi, a potem klęknąłbym przed tobą i dobrał się do twoich majtek.
- Ooo więc ja już jestem w tej fantazji, dobrze wiedzieć – zaśmiałam się niby beztrosko, ale czułam coraz większe podniecenie. Patrzyłam na to ciałko i robiło mi się coraz cieplej.
- Kiedy widzi się kogoś takiego jak ty, trudno go nie włączać automatycznie do swoich fantazji - odparł już poważniejszym tonem.
Szybkie skalkulowanie sytuacji wystarczyło, żeby stwierdzić, że nie jest to taki zły pomysł. Facet był naprawdę świetny a taka okazja może się nigdy nie powtórzyć.
- Więc mówisz, że podoba ci się koncepcja niepamiętania niczego? – zapytałam i zaczęłam powoli rozpinać bluzkę pod szyją jakby było mi za gorąco.
Może go to zdziwiło, ale nie dał po sobie poznać. Popatrzył na mnie uważnie, uśmiechał się, wstał, zamknął przedział, zasłonił okno na korytarz i usiadł koło mnie.
Podciągnęłam jedną nogę na siedzenie i obróciłam się do niego. Położyłam dłonie na jego klacie, a on już błądził dłońmi w okolicach mojej talii. Gładził ją delikatnie. Nasze usta były coraz bliżej siebie, czułam jego oddech. Chwilę drażniliśmy się krążąc ustami bez celu, aż w końcu wbiłam się w niego i poczułam ruchliwy język. Całowaliśmy się zapamiętale, łącząc języki i przygryzając nabrzmiałe usta. Zaczęłam gmerać przy pasku i rozporku, musiałam poczuć w dłoni jego penisa. Gdy dopięłam swego, zaczęłam gładzić jego męskość w górę i w dół, coraz mocniej. Jęknął i zaczął całować moje piersi mokrym językiem. Drażnił brodawki, ściskał je miarowo. Był coraz bardziej rozpalony. Włożył dłoń w moje majtki i zaczął gładzić delikatnie cipkę. Kiedy jeszcze mocniej zacisnęłam palce na jego ciepłym i nabrzmiałym członku on powiedział tylko krótko "Zaczekaj" złapał mnie za kolana, klęknął na ziemi, obrócił do siebie i zaczął lizać moją cipkę. Jego język był ciepły i wilgotny. Czułam miłe łaskotanie, jeszcze nie doszedł do łechtaczki, ale kiedy to zrobił zacisnęłam palce mocno na jego włosach i jęknęłam. Powracająca świadomość kazała mi powiedzieć:
- Wiesz, że niedługo może wejść konduktor?
- Nic mnie to nie obchodzi – powiedział stanowczo z pomiędzy moich ud i liżąc i wkładając jednocześnie palce w moją coraz bardziej wilgotną szparkę. Głęboko w sobie czułam coraz większą przyjemność i nabijałam się mocniej na jego dłoń.
- Chodź do mnie – jęknęłam i przyciągnęłam go do siebie. Wstał, opuściłam mu spodnie, nie mogłam się już doczekać, kiedy poczuje w sobie jego ciepło.
Rozchylił mi nogi i zaczął gładzić penisem cipkę.
- No proszę cię... szybciej, zaraz ktoś wejdzie.
Słyszałam głosy na korytarzu i sąsiednich przedziałów, ale tak właściwie to mnie jeszcze bardziej podniecało. On jakby na chwilę się opamiętał:
- Możemy jeszcze przestać... – wysapał.
- Chyba zwariowałeś! – powiedziałam rozgorączkowana a on nie czekał już i wbił się we mnie całą siłą. Jego penis był duży, czułam go w sobie. Delikatny ból połączony z rozkoszą i przyjemne mrowienie rozchodzące się po całym ciele. Napierał na mnie swoim wielkim ciałem. Poruszał się przez chwilę rytmicznie. Było bosko, przyciskałam się do niego mocno i nie pamiętałam już gdzie jestem. Po chwili poczułam, że pora zmienić pozycję. Odepchnęłam go lekko, wstałam i wskazałam miejsce. Kiedy usiadł, wskoczyłam na niego i wbiłam się na cudownego penisa. O tak, to była idealna pozycja. Podnosiłam się i opadałam raz po raz, pocierałam łechtaczką o jego ciepłe ciałko. Jęczał cicho, a ja czułam zbliżający się orgazm. Przyspieszyłam, po chwili zawładnęły mną gwałtowne skurcze i stłumiłam krzyk. Niesamowity orgazm, odchyliłam się do tyłu, on nadal poruszał się we mnie. Kiedy odczucia trochę zelżały, przyspieszyłam i wzmocniłam swoje ruchy. Wiedziałam, że mój partner dłużej nie wytrzyma, oddychał głośno. Jeszcze kilka gwałtownych ruchów i oboje skończyliśmy. Cudowne odprężenie w całym ciele. Opadłam na niego bez sił. Siedzieliśmy tak przytuleni jeszcze chwilkę, aż wstałam i włożyłam majtki. On założył spodnie. Usiedliśmy naprzeciwko siebie i w tej chwili drzwi otworzyły się i zajrzał konduktor.
- Bilecki proszę.
Jeszcze zdyszana i rozpalona zerknęłam na mojego współpasażera. Lekko uśmiechnęliśmy się do siebie i zaczęliśmy posłusznie szukać biletów. Oboje wiedzieliśmy, że ta podróż jeszcze się nie skończyła, a ten numerek to tylko miłe początki. Już miałam w głowie chętkę na polizanie tego, co ten przystojniak schował na chwilę spodniach...
***
Konduktor wyszedł, a ta dziewczyna patrzyła na mnie z uśmiechem małego dziecka, które spogląda na współtowarzysza psoty. Byłem jeszcze zziajany i skołowany, ale wiedziałem, że zabawa dopiero się zaczyna. To wisiało w powietrzu.
- To co powiesz? – zapytała ona z szerokim uśmiechem. Już zdążyła doskonale opanować przyspieszony oddech i skompletować ubranie. Siedziała naprzeciwko z uśmieszkiem na ustach, jak gdyby nigdy nic.
Pokręciłem głową.
- Jesteś niesamowita.
- Ty też niczego sobie. – zaśmiała się, wstała i podeszła do mnie. Dotknęła dłonią wewnętrznej strony mojego uda i zaczęła gładzić przez materiał spodni moje jądra. Wpatrywała mi się przy tym z prowokacyjnym uśmiechem w oczy.
- To co teraz będziemy robić? - zapytała niewinnym głosem, cały czas gładząc mojego penisa. – Jakoś odechciało mi się czytać książkę.
- A co byś chciała? – zapytałem, czując że coraz mniej mogę skupić się na rozmowie.
- Mam taki jeden pomysł, ale nie wiem czy ci się spodoba – mówiąc to rozpięła mi rozporek, wyjęła już nabrzmiałego członka. Rzuciła mi jeszcze jeden uśmiech i nachyliła się. Jej cieplutki i wilgotny języczek dotknął czubka mojego penisa. Zaczęła krążyć wokół napletka, po chwili delikatnie go zsunęła i nadal lizała, poruszając jednocześnie ręką na trzonie. Wkładała sobie go głębiej do ust, ssąc coraz mocniej. Odchyliłem głowę w czując napływające fale przyjemności. Poruszała głową coraz szybciej i rytmiczniej. Ciepło jej ust i jednoczesne ruchy dłoni sprawiły, że odleciałem. Wróciłem do siebie dopiero gdy na chwilę przestała.
Złapała mnie za głowę, zmuszając żebym spojrzał jej w oczy i klika centymetrów od mojej twarzy wyszeptała:
- Byłeś kiedyś w tyłeczku jakiejś dziewczyny?
Widząc moją oniemiałą minę, wstała tylko, pogrzebała chwilę w torebce i wyciągnęła pudełeczko wazeliny. Zdjęła majteczki, odwróciła się do mnie tyłem i na moich oczach posmarowała swoją drugą dziurkę okrężnymi ruchami. Wyciągnąłem dłoń i zacząłem gładzić jej gładki tyłeczek. Stała do mnie tyłem. Jedną ręką gładziłem jej pupcię, drugą sięgnąłem do jeszcze rozgrzanej cipeczki, gładziłem łechtaczkę, wkładałem palce delikatnie do pochwy. Jęczała cichutko, poruszała się płynnie, kręciła pupcią zachęcająco. Zbliżyła się do mnie mocniej i nadal tyłem usiadła na moich kolanach. Złapała mój nabrzmiały penis i zaczęła go powolutku wkładać do swojego tyłeczka. Uczucie było niesamowite. Nabijała się leciutko raz po raz, nie wkładając go całego, ale ja już nie mogłem wytrzymać tego wolnego tempa. Wstałem, popchnąłem ją do przodu, tak, że musiała oprzeć się rękami o siedzenie naprzeciwko. Wbiłem się z całej siły w wystawioną kusząco pupcię.
- Ty potworze! – krzyknęła. Była jednocześnie zła, zaskoczona, rozbawiona i niesamowicie podniecona – Aaaaaaaa... – z jej gardła wydobył się przeciągły jęk bólu i przyjemności.
Nachyliłem się i przyciągnąłem jej głowę do moich ust.
- Wiem, że to lubisz – szepnąłem prosto w jej ucho, poruszając się jednocześnie rytmicznie w jej pupci. Jęczała i sama zdjęła się swoją cipką, przyciskając i drażniąc łechtaczkę dłonią. Ruchy w przód i w tył i jej poruszanie pupcią sprawiły, że wpadłem w hipnotyczny trans. Czułem, że dochodzę, przez jej ciało też przebiegały dreszcze. Chciałem żeby to się nie kończyło, ale jeszcze kilka mocnych pchnięć i jej tyłeczek obejmujący ściśle mój członek, sprawiły, że doszedłem z jękiem. Spermą ubrudziłem cały jej piękny tyłek, co ona przyjęła ze śmiechem i krótkim:
- No, dzięki!
Wyprostowała się, opuściła spódniczkę. Odwróciła się do mnie, popchnęła na siedzenie, siadła okrakiem i zaczęła namiętnie całować, ocierając się cipeczką o mój brzuch.
- Jeszcze ci mało? – wydyszałem, ale już posłusznie wkładałem palce w jej niesamowicie wilgotną szparkę. Była rozpalona, jęczała i mruczała jak kotka. Moje palce wbijały się w nią coraz mocniej, a ona poruszała tyłeczkiem, by poczuć je głębiej. Jej westchnienia były coraz głośniejsze, aż w końcu przez jej ciało przebiegł przeciągły skurcz i opadła na mnie. Jej uśmiechnięte usta i zamglone oczy były kilka milimetrów od mojej twarzy. Przykrywały nas jej długie włosy.
Zupełnie straciliśmy poczucie czasu. Zapomnieliśmy nawet o tym, że przecież w każdej chwili do przedziału może dosiąść się ktoś nowy. Pociąg jechał szybko, teraz dopiero czułem kołysanie, słyszałem szum wiatru i huk kół na torach. Całowaliśmy się delikatnie i szalenie intymnie jeszcze jakiś czas. Dla nas nie istniał ani pociąg ani inni ludzie. W tej chwili byliśmy tylko my. W końcu ona odkleiła się od moich ust i wstała, co przyjąłem z jękiem zawodu.
Włożyła majteczki, poprawiła ubranie i nagle stała się znowu bardzo rzeczową, ironiczną dziewczyną z książką. Usiadła naprzeciwko i zapatrzyła się za okno.
- Chyba za chwilę muszę wysiadać – powiedziała, a mnie zrobiło się jakoś strasznie przykro.
Rzeczywiście pociąg zaczął wjeżdżać w pierwsze zabudowania, a po chwili zwalniać.
- Dasz mi chociaż swój numer? – zapytałem.
Pociąg się zatrzymał. Ona już zbierała się do wyjścia i odwróciła się tylko od drzwi:
- Przecież mieliśmy niczego nie pamiętać – odrzekła i uśmiechnęła się wesoło – było mi naprawdę niesamowicie miło... cię poznać...
Weszła jeszcze na chwilę głębiej do przedziału, pocałowała mnie delikatnie, ściskając mi jednocześnie dłoń i już jej nie było.
Pociąg zaczął ruszać. Wyjrzałem przez okno i zobaczyłem jak moja współpasażerka biegnie lekko w objęcia chłopaka z wielkim bukietem czerwonych róż w ręku. Uśmiechnięta i rozgadana (choć nie słyszałem co mówi) wzięła go za rękę. Straciłem z oczu stację. Pomyślałem o tym, co się stało i o tym jak dziwnie się składa, że jadę właśnie na swój własny ślub. Narzeczona i rodzina niecierpliwie czekali na mój przyjazd (o czym dobitnie świadczyło dobrych kilkanaście nieodebranych połączeń i smsów na zapomnianym telefonie) . Postanowiłem rzeczywiście nie pamiętać w "prawdziwym życiu" o tym co się stało w tym przedziale, ale uśmiechałem się z zadowoleniem sam do siebie.