Dwa małżeństwa (II)
13 sierpnia 2020
Dwa małżeństwa
Szacowany czas lektury: 43 min
Po długiej przerwie ukończyłem drugą część przygód dwóch małżeństw. Koncept na cześć (III) zamykającą tą serię mam już opracowany, obiecuję nie kazać na nią czekać tak długo jak na cześć (II). Miłej lektury.
Czwartek, 1 października
Błogą ciszę przerwał dźwięk silnika, który powoli narastał. Michał otworzył oczy – siedział teraz na miejscu pasażera, w samochodzie, którego wnętrza nie rozpoznawał. Nie potrafił też przypomnieć sobie jak się w nim znalazł ani dokąd właśnie zmierza. Oślepiony ostrym światłem pogodnego dnia próbował dopatrzeć się szczegółów w przesuwającym się otoczeniu, które skąpane promieniach słonecznych rozmazywało się w jasną plamę. Niepewnie spojrzał w lewo, bacznie przyglądając się teraz kierowcy - jego twarz wydawała się całkowicie obca i bez wyrazu. Dźwięk silnika przybierał na sile, choć nie czuć było przyspieszenia. Jazda wydawała się nienaturalnie wręcz gładka, niczym szybowanie gdzieś wysoko w obłokach. Mrużąc oczy, ponownie spojrzał przez szybę, dostrzegł teraz przemykające drzewa i leniwie płynący, odległy krajobraz. Michał próbował coś powiedzieć, cokolwiek, ale słowa nie wydostawały się z jego ust. Nie potrafił sformułować żadnego słowa, tak jakby doszczętnie utracił zdolność mówienia. Silnik zdawał się miarowo przyspieszać, jego hałas zaczynał dominować. Zdezorientowany pasażer nie był w stanie ocenić prędkości, wychylił się więc w lewo i spojrzał na zegary. Widział wskazówkę prędkościomierza, ale nie potrafił odczytać wartości, tak jakby kompletnie zatracił umiejętność czytania. Widział cyfry, ale nie rozumiał ich znaczenia. Poczuł nagłe ukłucie wewnętrznego niepokoju. To wszystko zaczynało go przytłaczać, nie wiedział co się z nim ani wokół niego dziele. Zaczęło mu brakować tchu - na klatce piersiowej usiadł mu ciężki niczym słoń, pierwotny lęk. Dźwięk silnika nachalnie narastał, w tym momencie zdawał się być wręcz ogłuszający. Powierzchnia całkowicie pustej drogi była nienaturalnie gładka, a pojazd nieprzerwanie nabierał prędkości, choć nadal bez fizycznie wyczuwalnego przyspieszenia. Otoczenie za oknem przemykało w coraz większym tempie, czemu wtórować zaczęło serce Michała, którego bicie zmieniło się teraz w łomot, a oddech przyspieszył - ogarniała go kosmata, śmierdząca panika. Nie był w stanie nic powiedzieć, otworzył więc usta próbując krzyknąć, jednak nie wydostał się z nich żaden dźwięk. Przerażony bezradnością spojrzał na siedzącą obok postać, która bacznie mu się teraz przyglądała. Jej twarz była całkowicie nieznana, nie dostrzegał żadnych jej szczegółów, tak jakby kierowca jej w ogóle nie miał, choć Michał ewidentnie widział wpatrujące się w niego oczy. Obroty silnika nieustannie narastały, a wraz z nimi wewnętrzny, dziki strach wzbierający w gorączkowo wiercącym się w siedzeniu pasażerze. Pojazd nieustannie zwiększał prędkość, a kierowca nie spuszczał wzroku z siedzącego obok niego kompana. Michał spojrzał nerwowo przez przednią szybę. Na horyzoncie pojawił się samochód. Nie, nie samochód – ciężarówka. Prędkość narastała, a wraz z nią lęk, który w tym momencie całkowicie sparaliżował pasażera. Kierowca cierpliwie przyglądał się niemal namacalnemu już strachowi otulającego siedzącego tuż obok chłopaka, który teraz z szeroko otwartymi oczami i panice wymalowanej na twarzy, patrząc do przodu zaparł się nogami o podłogę i ścisnął dłonią uchwyt na drzwiach, paznokciami wbijając się w tapicerkę. Nierealnie duża prędkość, z którą przemykały drzewa oraz krajobraz za oknem zdawała się tworzyć inną rzeczywistość otaczającą ten magiczny pojazd. Michał pospiesznie spojrzał w lewo, całkowicie zagubiony i przytłoczony tą sytuacją. Do paniki dołączyła także bezradność, która tylko zwiększyła uczucie ucisku na klatce piersiowej. Emanujący spokojem kierowca nieprzerwanie spoglądał w prawo. Jego pasażer ponownie spróbował krzyknąć, wydać z siebie jakikolwiek dźwięk, chciał ostrzec kierowcę przed nadciągającym niebezpieczeństwem. Na jego skórę wystąpił pot, w pojeździe było teraz parszywie gorąco, choć z nawiewów wydobywało się lodowate powietrze powodujące gęsią skórkę i nieprzyjemny dreszcz. To było surrealistyczne, obezwładniające, dominujące uczucie, którego przerażony Michał nie był w stanie w tym momencie zrozumieć. Ponownie panicznie spojrzał do przodu, wielka ciężarówka jechała teraz na ich pasie. Zbliżali się do siebie z wielką prędkością, choć upływ czasu zdawał się być nienaturalne wolny. Hałas silnika stał się już całkowicie nieznośny. Ponowna próba krzyku, ale Michał nie był już w stanie nabrać powietrza w płuca. Zaczął się dusić i spazmatycznie miotać w fotelu, chcąc złapać za kierownicę, zrobić cokolwiek, aby uratować sytuację, ale nie mógł odzyskać kontroli nad własnym ciałem. Zamiast tego, niczym w zwolnionym tempie, dłoń Michała powędrowała na twarz siedzącej obok niego obcej postaci. Dotknął jej policzka, ocierając spływającą po nim łzę. Oczy kierowcy przepełniał nierealna wręcz beztroska. Michał nadal nie potrafił rozpoznać twarzy, ale teraz zaczął dostrzegać w niej znajome detale. W tych oczach, przepełnionych łzami oraz mieszaniną spokoju i smutku pojawiła się iskra czegoś, co kojarzył i kochał. Pomimo natrętnego dźwięku silnika, świat za oknem wyhamował raptownie, przesuwając się teraz ospale. Hałas choć nadal dokuczliwy oddalił się, sprawiał wrażenie dochodzić gdzieś z innego świata. Oddech Michała zaczął się uspokajać, a bicie serca wróciło do normy. Panika raptownie gdzieś prysnęła, a w jej miejscu pojawił się spokój, kojące opanowanie i zrozumienie. Pasażer po raz ostatni spojrzał do przodu, na ułamek sekundy przed czołowym zderzeniem z kilkudziesięciotonowym monstrum. Nagła cisza i ciemność otuliła ich oboje, całkowicie zastępując drapieżną rzeczywistość.
Zlany potem Michał krzyknął i otworzył szeroko oczy. Ciężko dysząc, siedział teraz na łóżku rozglądając się nerwowo po doskonale mu znanym pomieszczeniu. W uszach mu piszczało, w głowie szumiało, serce w pełnym galopie pompowało gorącą krew w zlanym potem ciele. Wtem do sypialni wbiegła przerażona Iwona.
- Co się stało? – spytała wyraźnie przejęta.
- Nie, nic. – ledwo wykrztusiłem z siebie pierwsze słowa. - Miałem jakiś przedziwny sen. – nadal ciężko oddychając próbowałem zrozumieć co się wokół mnie dzieje. Dziewczyna podeszła zwinnym krokiem i złożyła czuły pocałunek na mokrym czole męża.
- Zrobiłam koktajl na śniadanie. Wstawaj szybciutko, bo się spóźnisz do pracy. – jej spokojny głos otulił mnie i przywrócił do przytomności. Rzeczywistość powoli zaczęła do mnie docierać.
- To po prostu ten przeklęty blender mnie wybudził. – próbowałem tłumaczyć sam sobie. - To był tylko głupi sen. – pomyślałem z wewnętrzną radością i spojrzałem na zegarek - 6:38. Westchnąłem ciężko na myśl o czekającym na mnie kolejnym dniu w murach korporacji.
- Zaraz do ciebie dołączę, kochanie! – rzuciłem w stronę kuchni i niepewnym jeszcze krokiem skierowałem się do łazienki.
Po dłuższej chwili wyszedłem już całkowicie przytomny, odświeżony i gotowy na to co przyniesie czwartek. Na blacie kuchennym stały dwie szklanki z koktajlem.
- Doskonały sposób na rozpoczęcie dnia – pożywny i zdrowy napój. – żona zaćwierkała wesoło, podając mi szklankę.
- Co ci się śniło? – zapytała zaciekawiona, choć nadal przejęta Iwona.
- Coś idiotycznego. Chcę o tym zapomnieć. – próbowałem szybko zakończyć temat.
- Na szczęście to tylko sen. – skwitowała spokojnym głosem.
- Na szczęście… - odetchnąłem głęboko i podniosłem szklankę do ust.
Zielono-brązowy napój ze zmielonymi warzywami i kefirem smakował lepiej niż wyglądał, i faktycznie zgodnie z obietnicą bardzo skutecznie zaspokoił poranny głód.
Iwona wyglądała świetnie, jak zawsze zresztą. Subtelny makijaż podkreślał jej delikatne, kobiece rysy. Jasna sukienka świetnie dopasowana do cudownie wyrzeźbionej talii, odsłaniała szalenie zgrabne nogi. Pełne piersi opinał koronkowy stanik teraz skrywany pod delikatnym materiałem bluzki. Pofalowane włosy spływały na jej ramiona wesoło sprężynując wraz z ruchami jej głowy. Pojedyncze kosmyki spływały beztrosko na policzki. Iwona pospiesznie krzątała się po kuchni, stukając o posadzkę niewysokim obcasem skórzanego bucika. Przyglądałem się bacznie każdemu jej ruchowi, ciesząc się z chwili z nią spędzonej - chwili, która za kilka minut zostanie bestialsko zakończona przez kolejny dzień pracy.
- Jedź ostrożnie – ucałowała mnie miękko w usta napierając na tors filigranowym ciałem.
- Ty także. Do zobaczenia po południu. Już tęsknię. – nie chciałem, żeby wychodziła. Pragnąłem odroczyć moment rozstania, choć wiedziałem, że nie jest to możliwe. – Kocham Cię – dokończyłem.
- Też cię kocham. – dziewczyna zatrzepotała kokieteryjnie rzęsami i wyraźnie rozpromieniona skierowała się do wyjścia.
Iwona, w przeciwieństwie do mnie, pracuje w niedużej, rodzinnej firmie i bardzo lubi to co robi. Spełnia się w swojej roli, ma poczucie, że robi coś wartościowego. Szczęściara. Raz po raz powraca do mnie chęć zmienienia czegoś w swojej karierze zawodowej, tak abym nie miał poczucia, że życie przepływa mi pomiędzy palcami. Być może wkrótce będzie ku temu dobry moment. Ale jeszcze nie dzisiaj.
Michał w zamyśleniu dokończył płynne śniadanie i skierował się do garażu. W drodze do biura powracały do niego wspomnienia z wczorajszego wieczoru.
- Porozmawiam szczerze z Asią i zakończę tą niebezpieczną grę. – obiecywał sobie w myślach.
Dzień przed komputerem upływał bardzo szybko. Około godziny 9 do biura weszła Asia. Tym razem ciężkie buty na grubej podeszwie zastąpił subtelny bucik na wysokim obcasie. W miejscu dżinsów pojawiła się spódniczka za kolano, a górę zdobiła bluzka z niewielkim dekoltem. Tak duża zmiana w wizerunku dziewczyny nie uszła uwadze kolegom, którzy teraz niczym jeden organizm bacznie wodzili za nią wzrokiem. Inne koleżanki natomiast krótko łypały okiem na pewnie kroczącą przed siebie dziewczynę i posyłały jej nieszczere uśmiechy. Któraś nawet rzuciła pochlebny komentarz, choć wszyscy wokoło doskonale wiedzieli, że w głowie kipiało jej od jadu i nienawiści.
- Oho, szczurze samice wyczuły konkurencję. – pomyślałem wyraźnie rozbawiony tą osobliwą scenką.
Asia widząc mój zaskoczony wzrok puściła oczko, obróciła się na pięcie i usiadła przed swoim komputerem. Po chwili dobiegł mnie znajomy zapach jej perfum. Kwiatowa kompozycja wymieszana z aromatem kobiecego ciała zakręciła się wokół mojego nosa i zawirowała w głowie.
- Później z nią porozmawiam – postanowiłem twardo.
Niestety pierwszy dzień nowego miesiąca okazał się być bardzo pracowity. Zadania piętrzyły się, a w biurze roiło się od pospiesznych głosów, kliknięć myszy i stukania w klawiaturę.
- Idziesz na lunch? – zapytałem Asię kilka godzin później, próbując stworzyć okazję do rozmowy i wyjaśnienia wczorajszej sytuacji.
- Nie teraz. Muszę ogarnąć pilną sprawę. Może jutro? – odpowiedziała zmęczonym głosem.
- Może być. Do później, zatem. – co się odwlecze to nie uciecze. To nic pilnego, może poczekać do jutra – pomyślałem.
Koniec dnia pracy nadszedł wręcz niespodziewanie. Słońce wisiało nisko nad horyzontem kolorując nieboskłon pastelowymi barwami. Michał pospiesznie wyłączył komputer i skierował się do wyjścia, po drodze rzucając okiem na Asię, która zatopiona w pracy, energicznie wpisywała coś na klawiaturze. Nawet nie zareagowała, gdy kolega rzucił standardowe „Do jutra”. W domu Iwona czekała już na męża z przepysznym obiadem.
- Nie wiem jak ona to robi, ale wystarczy jej tylko chwila, żeby przygotować coś szybkiego i niezwykle smacznego. – zastanawiał się Michał.
Niepozorna sałatka z grillowanym łososiem była nie tylko pyszna, ale i pożywna. Biesiadnicy wesoło gaworzyli przy spokojnej muzyce i opowiadali o swoim dniu. Tym razem Michał nie miał nic do ukrycia, więc czuł się bardzo swobodnie. Wspomniał jedynie zdawkowo o reakcji współpracowników na zmieniony wizerunek koleżanki, co za moment okazało się błędem.
-Tobie też się spodobała ta odmiana? – Iwona zapytała podejrzliwie, unosząc szklankę z lemoniadą do ust.
- Nie wiem, obojętnie, nie patrzałem. – zaskoczony pytaniem motałem się w zeznaniach.
- No powiedz, ładnie wyglądała? – drążyła po cichu.
- Tak, w porządku. Ale tylko ty mi się podobasz. – broniłem się jak mogłem.
- Kochany jesteś. – skwitowała cicho, patrząc mi głęboko w oczy. - Ładne ma nogi? – wypaliła bezlitośnie, teraz moje zmieszanie wyraźnie ją bawiło.
- Sądząc po reakcji kolegów to myślę, że tak. – wilgoć wystąpiła na moje czoło.
- Nie pytam kolegów tylko ciebie. – żona nie spuszczała mnie teraz z oczu.
- Dość ładne. – odparłem, mając nadzieję, że temat się zakończył.
- A figura? Zgrabna jest? – teraz czułem się jak pod ostrzałem.
- Kochanie, nie rozmawiajmy o jakiejś obcej babie z pracy. – moja linia obrony była bardzo krucha.
- Nie jest obca, pracujesz z nią. Jestem po prostu zainteresowana twoim życiem zawodowym. Jako twoja żona mam do tego prawo, prawda? – postawiła na stół twardy argument.
- Zaproponowałem jej wczoraj podwójną randkę, ona z mężem i my. Co o tym sądzisz? – usiłowałem jak najszybciej zmienić temat.
- Dobry pomysł, może wywiąże się z tego ciekawa znajomość. – skwitowała spokojnie.
- Mam nadzieję, że nie. – pomyślałem, natomiast w odpowiedzi odparłem – Być może. Zobaczymy co życie przyniesie.
Dalsza rozmowa była już o wszystkim i o niczym, ale temat koleżanki z pracy na szczęście nie powrócił. Po zakończonym posiłku Michał i Iwona udali się na spacer zakończony uprzednio umówionym spotkaniem ze znajomymi i kolacją w restauracji. W miłym towarzystwie czas rozpoczyna dziki galop. Późna godzina nocna niespodziewanie pojawiła się na zegarku, co skutecznie przerwało to sympatyczne spotkanie. Zmęczeni małżonkowie wrócili do domu, odświeżyli się szybko i chwilę później leżeli pod kołdrą. Michał miał tylko nadzieję, że koszmar tej nocy już nie powróci. Iwona wsłuchując się w miarowy oddech leżącego obok męża wzięła do dłoni telefon i ponownie przeczytała wiadomość wyświetloną na ekranie. Długo rozmyślała przed podjęciem decyzji, nadszedł czas na działanie.
- OK :-* - krótka treść poszybowała w eter i rozświetliła ekran telefonu leżącego przy łóżku kilka kilometrów dalej.
- Dziękuję :-* – brzmiała odpowiedź, która po chwili wróciła do Iwony. Dziewczyna uśmiechnęła się do siebie, wzięła głęboki wdech i dała się objąć Morfeuszowi. Tuż przed zaśnięciem miała tylko nadzieje, że nie popełniła właśnie największego w swoim życiu błędu.
Piątek, 2 października.
Zegarek oznajmił godzinę 6:30 radosnym piszczeniem, łagodnie wybudzając głęboko śpiącą parę. Michał uciszył intruza pacnięciem dłoni i przeciągnął się leniwie. Ucałował żonę w czoło, natychmiast wprowadzając ją w pogodny nastrój, pomimo jesiennej pluchy, która zgodnie z prognozą rozpoczęła się na dobre i miała potrwać jeszcze przynajmniej trzy dni.
- Dzień dobry kochanie, lepiej dzisiaj spałeś? – zapytała zatroskana Iwona.
- Oj tak, nieporównywalnie. – odpowiedziałem zgodnie z prawdą, przeciągając się leniwie.
Chwilę później małżonkowie przystąpili do porannej toalety mijając się w pośpiechu. Kończąc zapinać koszulę, Michał podskoczył na dźwięk silnika blendera.
- Cholerna maszyna, musimy wymienić ją na cichszy model! – próbowałem przekrzyczeć wrzeszczący motor, nieco zły na samego siebie, że przestraszyłem się tak codziennego przedmiotu. Iwona zdawała się mnie nie usłyszeć i głęboko zatopiona w myślach patrzyła przez okno.
Krótko po godzinie siódmej trzydzieści wkroczyłem do opustoszałego biura spowitego w ciszy i spokoju.
- Piątek – westchnął Michał, omiatając pustą przestrzeń wzrokiem.
Na końcu dużego pomieszczenia siedział już pierwszy szczur, flegmatycznie klepiąc coś na klawiaturze. Niewielka frekwencja pracowników w biurze w ostatnim dniu tygodnia to normalka, a ulewa za oknem dodatkowo zachęca do pracy z domu. Poranna kawa i szybki przegląd nowej e-poczty rozprawiły się z pierwszą godziną pracy. W tym czasie pojawiło się jeszcze kilku współpracowników, ale biurko siedzącej nieopodal mnie koleżanki było puste. Wtem, jakby na zawołanie, weszła Ona. Już od samych drzwi wejściowych Michał obserwował Asię z nieco otwartymi ustami. Jej wygląd raz jeszcze ewoluował. Kobiecy business-casual zastąpiony został strojem emanującym kobiecością i seksualnością. Smukła dziewczyna miała teraz na sobie falbaniastą sukienkę ledwie sięgającą do kolan. Odważnie wycięty materiał odsłaniał jednolicie opalony dekolt, który przepięknie kontrastował z jasnym kolorem ubrania. Asia kierowała się do biurka, idąc przed siebie pewnym krokiem, stukając głośno bucikiem na skromnym obcasie. Makijaż skupił się na jej ustach i oczach, umiejętnie uwypuklając ich naturalne piękno, w rezultacie tworząc obraz, któremu żaden samiec o sprawnym wzroku i umyśle nie mógł pozostać obojętny. Asia z nieukrywanym zadowoleniem przyjmowała skupioną na sobie uwagę kolegów i koleżanek, ale rozpromieniła się dopiero, gdy zobaczyła zdębiały wyraz twarzy Michała, który nadal nie zdawał sobie sprawy, że jego usta nie domknęły się do końca. Skwitowała ten fakt puszczonym oczkiem w stronę nie spuszczającego z niej wzroku kolegi. Michał przysiągłby, że pod tą frywolną szatą, doskonale dopasowaną do figury dziewczyny nie ma stanika. Jędrny biust kołysał się swobodnie w rytm ruchów koleżanki, a przez cienki materiał przebijały wypukłości twardych brodawek. Dziewczyna niczym na wybiegu dla modelek przemknęła obok kolegi i zwinnym ruchem usiadła przy swoim biurku, szybko zakładając nogę na nogę. Falbanka odsłoniła gładkie udo przy okazji odkrywając kolejny sekret – pończochę samonośną, zakończoną seksowną koronką. Dziewczyna kątem oka widziała, że Michał bacznie się jej przygląda.
- Casual Friday, prawda? – zagaiła jakby w obronie samej siebie.
- Prawda. – odpowiedziałem niepewnie i wziąłem głęboki oddech próbując uspokoić samego siebie. – Skąd ta zmiana w ubiorze? Dotąd widywałem Cię wyłącznie w spodniach. – zagaiłem szczerze zaciekawiony.
- Pomyślałam, że spróbuję czegoś nowego. Podoba Ci się? – zapytała niewinnie.
- Tak, ładnie wyglądasz. – to było, delikatnie mówiąc, bardzo mocne niedopowiedzenie, biorąc pod uwagę, że Asia wyglądała wręcz oszałamiająco.
- Ochroniarzowi chyba też się podobało. Myślę, że nie wstanie z krzesła przez najbliższe kilka minut. – skwitowała z wyraźnym rozbawieniem, co i mi też się udzieliło.
- Pogadamy później? – nie zapomniałem o wyjaśnieniu sytuacji sprzed dwóch dni.
- Z przyjemnością. – dziewczyna powróciła wzrokiem na ekran monitora i zalogowała się do komputera.
- Lunch? Co powiesz na tą małą restaurację po drugiej stronie ulicy? Nie pamiętam jak się nazywa… - ciągnąłem jakby od niechcenia.
- Też nie pamiętam, ale wiem o którą chodzi. W porządku. Jeszcze tam nie byłam. – Asia była teraz wyraźnie zadowolona, tajemniczy uśmiech malował się na jej twarzy.
- OK, to około południa cię zgarnę. Wiem, gdzie cię znaleźć. – słaby żart, a wywołał szczery śmiech u obojga.
Dzisiaj dla odmiany nie było dużo pracy. Szaleństwo związane z przełomem miesięcy odeszło i powróci za cztery tygodnie. A do tego czasu – dzień jak co dzień, ociekający nudą, rutyną i nikomu niepotrzebną pracą.
- Kochanie, o której wrócisz dzisiaj z pracy? – brzmiała krótka wiadomość Michała do żony.
- Późno, jeszcze nie wiem, mnóstwo pracy :( - odpowiedź nadeszła pół godziny później.
- No to dzisiaj ja coś ugotuję. Kocham Cię. – kolejny SMS powędrował w eter.
- :* - ciche piknięcie telefonu i na ekranie wyświetliły się te dwa znaki, które potrafią dzisiaj nieść ze sobą tak wiele emocji…
Nadeszła wyczekiwana pora karmienia, co potwierdził zarówno zegarek jak i cicho pomrukujący żołądek.
- Idziemy? – zapytał Michał stojąc teraz nad koleżanką. Mimowolnie i bezwstydnie zagłębił wzrok głęboko w dekolt siedzącej jeszcze dziewczyny, potwierdzając tym samym wcześniejsze przypuszczania - jędrne półkule Asi są dzisiaj wolnego wybiegu. Michał westchnął głęboko karcąc się w myślach za swoje zachowanie. Chwilę później, idąc ramię w ramię udali się do restauracji, która na zewnątrz wydawała się większa niż to, co zastali w środku. Zaledwie pięć małych stolików wypełniały cztery kąty, a skromny wystrój, spokojna atmosfera i zapach zachęcały do jedzenia. Mała karta dań dodatkowo podnosiła oczekiwania, które w rezultacie zostały spełnione z nawiązką. Kucharz doskonale wiedział co robi. Było tu pysznie, a intymna aura i brak innych gości sprawiły, że lunch kolegów z pracy obserwowany przez kogoś z boku mógł zostać pomylony z romantyczną randką. Dźwięk saksofonu Johna Coltrane cicho sączący się z głośników oraz deszcz spływający po szybie tylko potęgowały ten szczególny nastrój. Michał postanowił odłożyć rozmowę na temat środy na inny termin lub całkowicie o tym zapomnieć. Nie chciał psuć tej miłej atmosfery, licząc na to, że to co się wydarzyło dwa dni temu było jednorazową sprawą. Rozmowa skakała z tematu na temat, nie dotykając wątków ani poważnych, ani intymnych. Było niezwykle sympatycznie i wesoło, oboje czuli się nad wyraz swobodnie w swoim towarzystwie. Po powrocie do biura Asia i Michał wrócili do swoich obowiązków pragnąc jak najszybciej uporać się z robotą i rozpocząć weekend. Biuro świeciło pustkami, kolejni pracownicy wymykali się do domu, pomimo wczesnej jeszcze godziny.
- Masz jakieś plany na weekend? – zapytała Asia odwrócona na krześle w moją stronę.
- Nic szczególnego, pewnie coś spontanicznego z żoną, a wy? – odparłem wracając wzrokiem na monitor.
- Nic konkretnego, Łukasz pewnie będzie grał z kolegami. – skwitowała bardziej ze smutkiem niż złością.
- A co z naszą podwójną randką? Rozmawiałaś z mężem na ten temat? – przypomniałem sobie o wcześniejszej propozycji.
- Tak, być może w przyszłym tygodniu po pracy? Jutro Łukasz zapowiedział jakąś niezwykle ważną kampanię z kolegami, coś znacznie ważniejszego niż jego własna żona. – odparła z obojętnością i nutką złości w głosie.
- Zrobiłeś to o co Cię prosiłam, Michał? – po chwili zapytała tajemniczo.
- Co takiego? – nie byłem pewien czy nadążam. Koleżanka podjechała na swoim krześle tuż obok mnie.
- Zerżnąłeś swoją żonę we środę, tak jak Cię o to prosiłam? – wyjaśniła cicho, patrząc mi głęboko w szeroko rozwarte oczy. Delikatny zapach dziewczyny otulił mnie całego.
- A właśnie, chcę z Tobą na ten temat porozmawiać. – jednak ten temat wymaga wyjaśnienia, pomyślałem.
Dziewczyna patrzyła na mnie pytająco.
- Dwa dni temu. Flirtowałaś ze mną? – zapytałem niepewnie.
- Tak. – krótko, szczerze, dobitnie.
- Wiesz, że mam żonę …
- Wiem.
- A ty męża …
- Zgadza się.
- To jest niebezpieczna zabawa, Asiu. – ostrzegłem po cichu.
- Tak sądzisz?
- Tak sądzę.
- Hmmm. – koleżanka przekrzywiła głowę, odsłaniając smukłą szyję. Przyglądała mi się bacznie. – Nie podobało Ci się? – ciągnęła dalej.
- Nie w tym rzecz.
- Odpowiedz.
- Doskonale wiesz, że tak.
- Tak, wiem. – dziewczyna była z siebie wyraźnie zadowolona. Więc? – dokończyła.
- Więc … co?
- Zerżnąłeś swoją żonę przedwczoraj? – w jej oczach pojawił się błysk.
- Tak. – szczerość za szczerość. - Poza tym to tylko rozmowa, nie ma w tym nic złego – usprawiedliwiałem się w myślach.
- Szczęściara. Lazania Ci smakowała? – kontynuowała, kręcąc obrączką na palcu.
- Skąd wiesz co jedliśmy?
- Zgadłam.
- Czyżby? – wzbierała we mnie podejrzliwość.
- Czyżby. – dziewczyna droczyła się, rozpierając wygodnie na krześle.
- Nazwę dania tak po prostu zgadłaś? – drążyłem dalej.
- Moja kolacja była gówniana. – rozmówczyni zwinnie zmieniła temat. - Podłe żarcie z pudełka. Łukasz nawet nie ruszył dupy, żeby mi towarzyszyć. Pewnie nawet nie zauważył, że tak późno wróciłam. Jest w trakcie jakiejś rozgrywki z kolegami. Najwyraźniej gry komputerowe są ważniejsze niż kolacja ze mną. – kontynuowała z nutką irytacji w głosie wymieszaną ze zrezygnowaniem. – Mogę być z tobą szczera? – dokończyła.
- Mam wrażenie, że nieustannie jesteś.
- Brakuje mi otwartej rozmowy o wszystkim i o niczym. Bez granic, oporów, wstydu. Z tobą czuję się swobodnie, Michał.
- Mi się z tobą także wyjątkowo przyjemnie rozmawia. – odparłem zgodnie z prawdą. Z jakiegoś powodu czułem się przy tej dziewczynie zaskakująco swobodnie i coraz bardziej odpowiadało mi jej towarzystwo, a także te nietypowo szczere tematy rozmów. Jednocześnie powodowało to we mnie narastający, wewnętrzny niepokój.
- Podobam ci się?
Czułem się jak na polu minowym. Asia przyglądała mi się bacznie, a koniuszkiem języka figlarnie muskała kącik ust.
- Dlaczego pytasz?
- Odpowiedz.
- Jakie to ma dla ciebie znaczenie? – próbowałem odroczyć odpowiedź.
- Odpowiedz, Michał. – dziewczyna była nieustępliwa.
Tak! – odpowiedziałem po chwili namysłu, trochę zbyt głośno niż chciałem.
- Hmmm. – Asia ponownie założyła nogę na nogę, siedząc bokiem do mnie miałem doskonały widok na zgrabne udo ozdobione koronkowym pasem.
- Żona była zadowolona? – koleżanka przystąpiła do kolejnego ataku. – Miała orgazm? – dokończyła.
- Tak i tak. – czułem, że nie ma sensu się opierać. Z zaskoczeniem zanotowałem, że możliwość szczerej, intymnej rozmowy bardzo mi pasuje, a tematyka zaczęła rozgrzewać moje wnętrze.
- Szczęściara. – westchnęła kołysząca się na krześle dziewczyna, obracając w palcach swój wisiorek. – Kolację zjadłam przed pieprzonym telewizorem. – ciągnęła temat dalej. - Jak w czasach studenckich. – dokończyła. – Macie wannę czy prysznic? – zmieniła nagle temat.
- Prysznic. – odpowiedziałem nieco zaskoczony kolejną zmianą tematu.
- Fajne rzeczy można robić pod prysznicem. – jej usta ułożyły się w lubieżny uśmiech. – My mamy wannę. – kontynuowała. – Też można w niej robić fajne rzeczy, szczególnie samemu.
W skupieniu obserwowałem koleżankę, która teraz bawiła się długim kolczykiem. Sutki stwardniały jeszcze bardziej, teraz dobitnie odznaczając się wypukłością na materiale. Temat rozmowy oraz widok tak szalenie zgrabnego ciała zaczął działać na moją męskość coraz mocniej. Aksamitnie gładka skóra dekoltu, koronkowy materiał zdobiący opalone uda i skromny bucik odsłaniający drobną stopę to zestaw bodźców, którym nie sposób pozostać obojętnym. Bicie mojego serca zaczęło przyspieszać. Słuchałem koleżanki w skupieniu.
- Lubisz czytać książki? – kolejna, nagła zmiana tematu.
- Bardzo.
- To też nas łączy. Ponad godzinę leżałam w wannie pełnej piany, zatopiona w lekturze. Myślałam też o tobie. O was. Miałam nadzieję, że spełniłeś moją prośbę, że właśnie w tamtym momencie pieprzysz się ze swoją żoną. Tak jakbym ja chciała to robić z Łukaszem. Odłożyłam więc książkę na bok i pozwoliłam dłoniom na wycieczkę po całym moim ciele. – kontynuowała cicho opowieść.
Rozejrzałem się szybko po okolicy. Byliśmy całkowicie sami. W głębi pomieszczenia kilku pracowników siedziało plecami do nas. Powróciłem wzrokiem na rozmówczynię, której prawa dłoń spoczęła na udzie i czule je gładziła.
- To nie to samo co dobry seks, prawda? – jej palec wskazujący wślizgnął się pod pas pończochy i figlarnie przesuwał na boki.
- Prawda. – mój głos był ledwo słyszalny.
- W ostatnim czasie tylko to mi pozostało. Mam bardzo wrażliwe ciało, nigdy nie potrzebowałam zabawek erotycznych. Straciłam rachubę czasu, ale myślę, że po kilku minutach było już po wszystkim. Potrzebowałam tej chwili rozkoszy i spełnienia.
Michał wpatrywał się w koleżankę z szeroko otwartymi oczami. Krew pulsowała mu w żyłach. Głośno przełknął ślinę i wziął głęboki oddech. Erekcja właśnie osiągnęła maksimum podrygując w rytm bijącego serca. Cienki materiał spodni skutecznie ukrywał seksualne pobudzenie tylko dlatego, że Michał siedząc na krześle pochylił się do przodu.
- Lubię spać nago. – ciągnęła szeptem kolejne wyznanie. – Tak jest zdrowiej i przyjemniej. Lubię ten delikatny dotyk pościeli … a Ty?
- Różnie, czasem śpię w pidżamie, ale owszem, najbardziej lubię bez ubrań. – odparłem z coraz większą śmiałością w głosie.
- Hmmm … fajnie.
Dopiero teraz dostrzegłem, że Asia palcami lewej dłoni nieśmiało pociera prężącego się pod sukienką sutka. Trąca go raz po raz niespiesznie, długimi ruchami, wierzchem dłoni łasząc się o bok piersi. Ruch ledwo widoczny z miejsca, w którym siedziałem.
Intymna atmosfera udzieliła się obojgu - niewielki rumieniec wystąpił na policzki siedzących blisko siebie rozmówców. W oddali słychać było głosy grupki szczurów, którzy właśnie wymykali się do domu. Ukradkiem rzuciłem okiem na zegarek. Minęła czternasta. Duże krople deszczu z impetem rozbijały się o przeszkloną ścianę budynku. Biuro wydawało się teraz nad wyraz przytulne. Asia oddychała powoli i głęboko, z jej ust wyrwał się ledwo słyszalny jęk w momencie, gdy opuszki palców zacisnęły się na lewej brodawce. Michał próbował odwrócić wzrok, w kotłujących się myślach poszukiwał innego tematu do rozmowy. Czegoś normalnego, bezpiecznego, czegokolwiek co by rozbroiło tę wybuchową atmosferę. Bliskość rozpalonej samicy, jej zapach i emanujące od niej ciepło oraz niesłabnąca erekcja bardzo utrudniały to zadanie. Oboje podskoczyli zaskoczeni oślepiającym błyskiem i wtórującym mu sekundę później, ogłuszającym rykiem rozrywanego przez błyskawicę powietrza. Intymna chwila prysła.
- Żona już czeka z obiadem? – pytanie sprowadziło mnie na Ziemię.
- Nie wiem. Chyba nie. Dzisiaj ma dużo pracy. – odparłem, sam zastanawiając się, o której godzinie znowu zobaczę moją ukochaną. Miałem nadzieję, że jak najszybciej. Dzisiaj nie będę czekał do wieczora, damy sobie rozkosz jeszcze przed jedzeniem. – zatopiłem się w myślach. Spojrzałem na telefon – brak nowej wiadomości.
- Chyba zbiorę się do domu, przygotuję coś do jedzenia zanim Iwona wróci z pracy. – odparłem na koniec.
- Szczęściara. Ja dla odmiany zjem coś na mieście. Koniec z pudełkowym żarciem. – oznajmiła stanowczo.
- Bardzo słusznie, trzeba się szanować. Umówimy się w przyszłym tygodniu na tą kolację we czworo, dobrze?
- Tak, już nie mogę się doczekać. – dziewczyna podniosła się z krzesła i kilkoma ruchami poprawiła sukienkę. Poczekałem aż sobie pójdzie, żebym sam mógł wstać. Z tak silną erekcją nigdzie się przecież nie ruszę. Na szczęście Asia odwróciła się i zaprowadziła krzesło do swojego biurka. Ja w tym czasie wyłączyłem komputer i podniosłem się stojąc teraz tyłem do koleżanki. Nieznacznie osłabiony wzwód nadal wyraźnie odznaczał się na spodniach. Wtem, na ramieniu poczułem stukanie palca. Odwróciłem się zaskoczony. Naprzeciwko mnie stała Asia, która jednym, szybkim ruchem zbliżyła się, napierając na mnie wyprężonym biustem i pocałowała mnie miękko w usta. Penis skrywający się pod spodniami naparł twardym łbem na udo dziewczyny.
- Dziękuję za rozmowę i lunch. – szepnęła do ucha.
- Nie ma za co. - odpaliłem bezmyślnie, całkowicie zaskoczony i zażenowany wzwodem ocierającym się o ciało koleżanki. Asia wbrew sobie nie skomentowała tego faktu ani nie zareagowała w żaden inny sposób, tak jakby ten fakt umknął jej uwadze.
Chwilę później zmieszany Michał skierował się do toalety. Potrzebował szybkiego odświeżenia, choć najchętniej wziąłby teraz lodowaty prysznic. Pochylił się nad umywalką i kilkoma ruchami ochlapał twarz i szyję zimną wodą, mając nadzieję, że przy okazji silna erekcja za chwilę minie. Szum wody zamaskował dźwięk otwierających się z tyłu drzwi. Chłopak podniósł wzrok znad umywalki i spojrzał w lustro. Oprócz własnej twarzy ociekającej wodą, zobaczył stojącą z boku Asię. Jej wzrok przepełniony mieszanką skupienia i niepewności. Michał odwrócił się energicznie, osuszając skórę ręcznikiem papierowym. Kulka papieru nie zdążyła wylądować w koszu, gdy na swoich ustach ponownie poczuł jej wargi. Tym razem były lekko rozwarte, wilgotne i gorące. Niczym za dotknięciem magicznej różdżki, wszelkie zahamowania, moralne granice i wątpliwości zniknęły, zastąpione eksplozją pożądania. Jego usta odwzajemniły głęboki pocałunek, a języki muskały się radośnie, niczym na długo wyczekiwanym spotkaniu. Męskie dłonie czule przesunęły się na szyję koleżanki poczynając wędrówkę w dół, po plecach na talię i pośladki. Z jej ust wyrwało się ciche jęknięcie w momencie, gdy Michał naparł swoim ciałem uciskając ją wyprężonym pod spodniami członkiem. Asia gorączkowo przesunęła dłonie na plecy mężczyzny wbijając w nie paznokcie. Ich ciało drżało przepełnione emocjami i pośpiechem. Jej głowa odchyliła się do tyłu, gdy łapczywe pocałunki kolegi z pracy wylądowały na bezbronnie odsłoniętej szyi dziewczyny. Po chwili odsunęła się i zdecydowanym ruchem poprowadziła kolegę za rękę w stronę kabiny WC. Ciężko dysząc, Michał bez najmniejszych oporów spełnił jej zachciankę. Głośny trzask drzwi i ciche kliknięcie zamka oznajmiło, że byli teraz całkowicie bezpieczni. Stali naprzeciwko siebie w ciasnym pomieszczeniu. W ich oczach płonęło pożądanie, a ciała kipiały pożądaniem. Bez chwili namysłu dopadli do siebie ponownie. Ich języki powróciły do szaleńczego tanga. Rozpaleni namiętnością przywarli do siebie szczelnie, odizolowani jedynie cienkim materiałem bawełny. Dłonie po omacku poszukiwały punktów zaczepienia na karku, ramionach, plecach, pośladkach, aby móc jeszcze mocniej złączyć ciężko oddychającą parę. Wtem Asia zdecydowanym ruchem odepchnęła Michała i w wielkim pośpiechu sięgnęła do paska jego spodni. Patrząc Michałowi głęboko w oczy wsunęła drobną dłoń pod bieliznę. Z satysfakcją przywitała mokry żołądź, jej palce ześlizgnęły się niżej i z ostrożnie objęły w pełni wyprężonego członka u samej jego nasady. Z ust samca wyrwało się głębokie westchnienie namiętności. Jego dłonie sięgnęły na uda rozpalonej samicy i zajrzały bezwstydnie pod sukienkę. Serce Michała zabiło jeszcze mocniej, gdy opuszki palców natrafiły na koronkowy materiał opinający wilgotny skarb. Asia w tym czasie nie próżnowała i jednym, zdecydowanym szarpnięciem rozpięła spodnie, uwalniając na wolność pulsującą męskość. W głowach obojga wirowało z podniecenia, pożądanie wzbierało z każdą sekundą. Otulające ich pomieszczenie rozbrzmiewało ciężkimi oddechami i dźwiękiem szamotaniny. Asia wykonała odważniejszy ruch wzdłuż wyprężonego penisa kończąc podróż na miękkich jądrach. Michał utracił nad sobą resztki jakiejkolwiek kontroli, wyrwał się z miłosnego objęcia i zrobił krok w tył, co spotkało się z wyraźnym zaskoczeniem i niezadowoleniem opartej o ścianę koleżanki. Patrząc jej głęboko w oczy osunął się na kolana. Jego dłonie rozpoczęły wędrówkę w dół, by po chwili powrócić, poczynając od kostek wzdłuż rozchylonych nóg, coraz wyżej, wsuwając się pod materiał sukienki i mijając koronkowy pas pończoch. Opuszkami muskając pośladki natrafił na linię majtek. Niewiele się zastanawiając, złapał za materiał i zdecydowanym ruchem ściągnął je w dół. Obezwładniona emocjami dziewczyna niczym we śnie spoglądała na głowę kolegi, która właśnie znikała pod falbaniastym materiałem sukienki. Z jej ust wyrwało się drżące jęknięcie, gdy na bezbronnym łonie poczuła wilgotny oddech. Asia przylgnęła plecami do zimnych kafelek i zamknęła oczy. Pierwszy pocałunek padł na wewnętrzną stronę uda. Jędrne piersi unosiły się szybko w rytm nieregularnego oddechu, a serce niczym w dzikim popłochu pompowało krew wewnątrz rozpalonego ciała. Kuszący zapach podnieconej samicy bawił się emocjami obejmującymi nagie pośladki kolegi. Dziewczyna chwiejąc się, niezdarnie próbowała odrzucić owinięte wokół kostek majtki. Michał wykorzystał ten moment, złapał uniesioną nogę i zarzucił ją sobie na ramię. Wilgotne wargi cipki rozchyliły się, a z jej wnętrza wypłynęła miłosna kropla, która niczym wisiorek wykwintnej biżuterii kołysała się wesoło na cienkiej nitce, by chwilę później upaść na podłogę. Kolejny mokry pocałunek wylądował na udzie, tym razem nieco bliżej wzgórka łonowego. Język frywolnie zataczał esy floresy bawiąc się emocjami ledwo utrzymującej równowagę dziewczynie. Kolejny oddech schowanego pod sukienką samca wylądował na pachnącej cipce, z której kolejna porcja wilgoci niespiesznie wyjrzała na zewnątrz. Gorący pocałunek wraz z wtórującym mu językiem wylądował na pieczołowicie wydepilowanym fragmencie skóry, tuż nad łechtaczką. Nad sobą Michał usłyszał seksowne jęknięcie przepełnione rozkoszą i zniecierpliwieniem. We włosy wplotły się palce lewej dłoni głęboko oddychającej dziewczyny. Czego klęczący samiec nie widział to prawa dłoń, która bawiła się raz jedną, raz drugą piersią, podsycając w Asi rozpętany pożar pożądania. Kochanek przytrzymał swoją zdobycz za pośladki i bezceremonialnie zaatakował szorstkim językiem rozedrgane łono dziewczyny. Gardłowy okrzyk rozkoszy rozległ się echem po pomieszczeniu, a jej drobna dłoń docisnęła głowę do wychodzącej naprzeciw muszelki. Pocałunek złożony na cipce i wtórujący mu język sprawił, że ciałem bezbronnej dziewczyny szarpnął spazm rozkoszy. Asia zaczęła odchodzić od zmysłów sapiąc teraz ciężko i gardłowo. Kolejne liźnięcie – tym razem odważniejsze, wolniejsze, dłuższe, zaczynające się od dołu wejścia do kobiecości i leniwie kończące wędrówkę na nabrzmiałym guziczku. Ciekawski język rozchylał płatki kobiecości, drażniąc jej najczulsze zakamarki. Cierpliwe i odważne posunięcia bawiły się emocjami dziewczyny tracącej kontrolę nad własnym ciałem. Kolejny leniwy ruch zaprowadził koniuszek języka do ujścia szczeliny. Rozdrażniona cipka wypuściła kolejne porcje nektaru, które zostały pieczołowicie zlizane. Silne dłonie zacisnęły się na jędrnej pupie Joanny i przyciągnęły biodra na spotkanie następnego ataku języka. Ciało niewiasty falowało wzmacniając doznania, szukając rychłego zaspokojenia. Jej dłoń zacisnęła się boleśnie na skrywanej pod cienkim materiałem, wyprężonej piersi. Michał pracował zawzięcie językiem, rytmicznie nabierał porcje miłosnych soków, które figlarnie przenosił długimi ruchami na płatki zwieńczone pulsującym uwypukleniem. Każdy kontakt z nabrzmiałą łechtaczką wywoływał spazm rozkoszy przebiegający przez rozedrgane ciało dziewczyny, niczym piorun po burzowym niebie. Asia odchodziła od zmysłów, dając o tym znać całą sobą - urywanym oddechem, gardłowym jękiem, zapachem i drżącym ciałem. Samiec przyjmował te sygnały z nieukrywanym, pierwotnym zadowoleniem. Twardy jak kamień, prężący się ku górze penis wypuszczał krople śluzu ochoczo przygotowując się do swojego najważniejszego zadania. Przeźroczysta wilgoć leniwie spływała na jądra przy okazji mocząc spodnie.
- Zerżnij. Mnie. Proszę. – błagalny szept - każde słowo przerywane głębokim oddechem - dobiegł go z oddali. Michał tylko na to czekał. Złożył ostatni, mokry pocałunek na pożegnanie z rozedrganą kobiecością, poświęcając ciut więcej uwagi łechtaczce. Reakcja kipiącego od emocji ciała dziewczyny była natychmiastowa wyrzucając dźwięk rozkoszy z rozchylonych ust Asi. Sterowany pożądaniem samiec bez dłuższego namysłu, choć z żalem, oderwał się od gorącej cipki i spoglądając na pieszczącą swoje piersi dziewczynę, rozpoczął niespieszną wędrówkę ku górze. Mokry łeb męskości otarł się o nylonowy materiał otulający zgrabne udo, zostawiając po sobie lśniącą, śliską ścieżkę. Usta kolegów z pracy ponownie się spotkały, paznokcie zatopione w plecy kochanka przycisnęły go do samicy. Asia zarzuciła nogę na tył Michała i zdecydowanie docisnęła go do siebie. Penis wsunął się gładko pomiędzy uda, ślizgając się pomiędzy nabrzmiałymi wargami.
Podwójne - Aahhhh – naszpikowane rozkoszą rozeszło się echem po pomieszczeniu.
Lubieżne usta powróciły do pocałunku, oczy zamknięte, ręce błądzące na oślep po nieznanych jeszcze terenach. Kolejny ruch bioder obojga i kolejne chybienie - twardy żołądź dzielnie przecierał mokre szlaki, męskość całą swoją długością raz jeszcze przesunęła się po nabrzmiałych płatkach kobiecości, spoczywając pomiędzy gorącymi udami zniecierpliwionej dziewczyny. Rozdrażniona cipka wypuściła kolejne porcje miłosnego śluzu, które rozlały się po napierającym na nią korzeniu. Tym razem Asia przejęła inicjatywę, odsunęła napierającego na nią samca ciut bardziej i spróbowała raz jeszcze, bardziej zdecydowanym ruchem wyszła naprzeciw Michałowi. Tym razem zniecierpliwiony żołądź poślizgnął się na mokrym wzgórku i powędrował w górę, całą swoją długością ocierając się o łechtaczkę. Oboje byli na skraju wytrzymałości. Oczy Joanny płonęły pożądaniem, nie panowała już w ogóle nad swoim ciałem, a Michał ledwo siebie kontrolował, żeby nie skończyć przedwcześnie zabawy tu i teraz. Lewą dłonią złapał bezsilną dziewczynę za nadgarstki i przygwoździł je do ściany nad jej głową. Prawą dłonią złapał pewnie za pośladek usiłując zapanować nad sytuacją, wziął głęboki oddech, ugiął nieznacznie kolana i pchnął biodrami ku górze. Jeden zdecydowany ruch połączył ich oboje. Czerwona, lśniąca główka penisa rozchyliła rozkoszne płatki i wsunęła się z cichym mlaśnięciem do wnętrza kobiety. Dziki krzyk przeżywanej przez obojga ekstazy było słychać aż w oddalonej o kilkanaście metrów kuchni. Kochankowie zastygli w bezruchu, połączeni w miłosnym uścisku, próbowali uspokoić oddech i emocje. Stało się. Wnętrze rozżarzonej do białości dziewczyny pulsowało opięte ciasno na rozedrganym penisie. Na ich twarzy malowała się rozkosz i ulga, jakby oboje czekali na ten moment całe swoje życie. Asia uśmiechnęła się lubieżnie, wyswobodziła z uścisku partnera i złapała prawą dłonią za krawędź kabiny dając Michałowi do zrozumienia, że jest gotowa na więcej. Ostrożny ruch bioder oddalił ich od siebie, aby energiczne pchnięcie ponownie połączyło ich z cichym mlaśnięciem. Miłosne soki kochanków leniwie spływały po wewnętrznej stronie ud dziewczyny.
W międzyczasie Marian – klasyczny szczur korporacyjny, uwielbiający procedury, liczby i życie biurowe, pryszczaty finansista – nastawił bacznie uszu. To typowa, wścibska gnida, biurowy szyderca pławiący się na co dzień w plotkach. Niczym wabiony zapachem sera, skierował się do umieszczonej na końcu korytarza toalety. Prowadził go tam bardzo mały pęcherz oraz niezdrowa ciekawość podsycona dziwnymi odgłosami dobiegającymi z oddali. Niepewnie otworzył drzwi i ostrożnie wszedł do środka, rozglądając się z typowym dla siebie zainteresowaniem. Podskoczył na dźwięk energicznego uderzenia w drzwi kabiny oraz odgłosów nerwowej szamotaniny. Łupnięcie rozeszło się echem po całym piętrze. Marian zrobił krok w przód warząc opcje i analizując sytuację z szeroko rozwartymi, paciorkowatymi oczami. Na górnej krawędzi ścianki kabiny wylądowała dłoń, mocno się na niej zaciskając. Kolejne uderzenie, którym towarzyszyło teraz ciężkie sapanie oraz jęk na granicy okrzyku. Marian czując się teraz bardzo nieswojo wykonał krok w tył. Po chwili drobna dłoń przykryta została drugą, większą. Kolejne łupnięcie o drzwi i pospieszne ruchy okraszone przeciągłym jęknięciem odbiły się echem od wykafelkowanych ścian toalety.
- Oh! Kurwa! Tak! – kobiecy krzyk ocucił stojącego przy umywalce Mariana, dla którego sytuacja stała się w tym momencie całkowicie klarowna. Zawstydzony, przerażony, zapomniał o cisnącym pęcherzu, obrócił się na pięcie i z podkulonym ogonem wyprysł z pomieszczenia niczym rażony prądem.
Kolejne pchnięcia doprowadzały kochanków na skraj emocjonalnego szaleństwa. Pulsująca męskość wślizgiwała się z ogromną łatwością w ciasne wnętrze Asi opętanej miłosnym amokiem. Jej cipka szczelnie otulała energicznie wbijający się w nią korzeń, masując go namiętnie. Szorstkie włosy na łonie mężczyzny drażniły bezwstydnie odsłoniętą łechtaczkę. Łapczywe pocałunki lądowały na bezbronnej szyi, okazjonalnie przenosząc się w okolice ucha zalotnie podgryzając jego płatki. Ramiączko sukienki opadło bezwiednie, szeroko otwierając Michałowi bramę do nowych możliwości. Pospiesznie osunął tę część garderoby, uwalniając doskonale jędrną pierś, która swobodnie zakołysała się na wolności. Natychmiast przeniósł swoje łapczywe usta na dekolt, by po chwili zatoczyć kółka i ósemki wokół twardej i wrażliwej brodawki, nie przestając przy tym przygważdżać samicy do ściany. Ich synchroniczne ruchy przybierały na tempie i sile, dwa rozgrzane ciała zderzały się ze sobą z głośnym mlaskaniem, a kabinę przepełniały nieartykułowane zgłoski wyrywane z gardeł pary w erotycznym splocie. Emocje i rozkosz wzbierała w obojgu, rozpalając ich zmysły do czerwoności.
- Uwielbiam! To! Ahhh! Ahh! Ahhhhhh! – z szeroko rozwartych ust dziewczyny wyrywały się pojedyncze słowa. Kochanek sapał ciężko, jego skóra pokryła się potem, a serce łomotało próbując wykrzesać jeszcze trochę energii, by zaspokoić pożądanie obojga. Miłosne soki sączyły się niespiesznie z dynamicznie penetrowanego wnętrza ciasnej cipki. Michał z młodzieńczą zawziętością nie przestawał rytmicznie i stanowczo napierać na bezbronną teraz, obezwładnioną rozkoszą dziewczynę. Nagle kochanek zwolnił tempo czując zbliżający się szczyt. Wyprężony do granic możliwości, drżący z podniecenia penis wsuwał się teraz i wysuwał powoli całą swoją długością, drażniąc wrażliwe wnętrze kochanki. W głowach im wirowało, z ledwością łapali oddech i równowagę. Patrzeli sobie głęboko w oczy delektując się ogarniającą ich, nierealną wręcz ekstazą. Głębokie oddechy i mniejsze tempo pozwoliło Michałowi na utrzymanie orgazmu w ryzach. Jego celem była rozkosz podarowana stojącej tuż przed nim, pięknej kobiecie. Widok zroszonego wilgocią ciała i uczucie zaciskającej się na jego penisie gorącej cipce przybliżyło błogość odczuwaną w lędźwiach. Czując, że właśnie przegrał tę nierówną walkę, Michał niczym rażony prądem, przyspieszył ruchy, z impetem wbijając się nabrzmiałą cipkę. Wyraz twarzy dziewczyny zmienił się raptownie, zaczęła malować się na niej nieopisana rozkosz.
- Dochodzę! Michał! Spuść! Się! We! Mnie! – zdanie urywane brakiem tchu zadziałało na rżnącego ją samca niczym płachta na byka. Kochanek zacisnął dłonie na jędrnych pośladkach i ryknął przyciskając twarz do jej szyi. Skurcz mięśni był niemal bolesny. Silny strumień nasienia trysnął do rozpalonego wnętrza gardłowo sapiącej dziewczyny. Kolejne wytryski wlały się bezwstydnie do bezbronnej cipki zbliżającej się do szczytu samicy. Ciasna kobiecość szczelnie zaciśnięta na nadal pulsującej męskości potęgowała i przedłużała nieopisaną rozkosz jaką właśnie przeżywał Michał. Uścisk jego dłoni na pośladkach osłabł nieznacznie, a usta spełnionego przed chwilą samca przeniosły się na wyprężoną pierś rytmicznie falującą w rytm głębokich oddechów kochanki. Każdy mięsień Asi był napięty niczym struna. Kolejne muśnięcia języka wokół ciemnej aureoli piersi oraz świadomość spermy wypełniającej jej ciasną cipkę dodatkowo dokręciło śrubę podniecenia. Dziewczyna wplotła palce we włosy pieszczącego ją samca i pociągnęła do siebie. Ich usta połączyły się w głębokim, namiętnym pocałunku. Nastąpiła eksplozja. Jej ciałem wstrząsnęło, a pocałunek przerwał zwierzęcy okrzyk radości i rozkoszy. Michał resztką sił utrzymywał równowagę i przytrzymywał spazmatyczne ciało kochanki. Jego penis był teraz rytmicznie masowany pulsującą kobiecością. Dźwięk, widok, zapach oraz uczucie szczytującej właśnie kochanki to nagroda, na którą czekał. Dysząc ciężko, kochankowie poruszali się coraz wolniej próbując powrócić do rzeczywistości i zapanować nad własnymi ciałami. Kochankowie spleceni w miłosnym uścisku spoglądali teraz na siebie z wypiekami na twarzy, nie wierząc w to co się właśnie stało. Krótkie pocałunki lądowały na ustach, policzkach, szyi i piersi. Penis wysunął się z cichym mlaśnięciem z rozkosznej szczeliny. Na podłogę spadła gruba kropla nasienia i kobiecych soków.
Emocje zaczęły stygnąć, a parszywa rzeczywistość szturchnęła ich w ramię. Zroszeni potem kochankowie stali teraz naprzeciwko siebie czując, że ogarnia ich niezręczność. Po jednej stronie kabiny stał Michał ze spodniami opuszczonymi do kostek. Jego mokry i nieco miękki już penis podrygiwał niepewnie, a z odsłoniętej żołędzi zwisała kropla wilgoci dyndając wesoło. Po przeciwnej stronie stała oparta o ścianę Asia. Jej bezwstydnie obnażone nogi nieznacznie rozstawione, prawa pierś bezwstydnie na wierzchu, a koronkowe majteczki niechlujnie leżące na podłodze. Kochankowie wpatrywali się w siebie szeroko otwartymi, nieco przestraszonymi oczami, nie wiedząc co teraz powiedzieć, jak się zachować, gdy już zasłona namiętności i pożądania opadła. Niezręczną ciszę przerwał dźwięk dużej porcji spermy, która z głośnym plaśnięciem upadła na posadzkę. Scenka w kabinie była tak groteskowa, że oboje wybuchli histerycznym śmiechem rzucając się sobie w ramiona. Czuły pocałunek ponownie połączył kochanków kojąc ich umysły i ciała. Przytulona Asia położyła głowę na ramieniu Michała, na twarzy malowało się zadowolenie i błogość, a w spokojnych oczach pojawiły się łzy. Chłopak w ciszy gładził czule dziewczynę po włosach bijąc się z własnymi myślami. Rozkosz, uniesienie, erotyczna magia prysły ustępując parszywej, szorstkiej rzeczywistości. Wilgoć na ramieniu koszuli zwróciła uwagę Michała wyrywając go z głębokiego zamyślenia. Odsunął się niepewnie i zatroskany spojrzał pytająco.
- To było niesamowite. – Asia odparła cicho wycierając pospiesznie spływającą po policzku łzę. - Potrzebowałam tego. Dziękuję.
- Nie wiem co powiedzieć, Asiu. To był błąd. – odpowiedziałem ostrożnie, próbując odzyskać panowanie nad sytuacją.
- Nie podobało Ci się? – pospiesznie schowała pierś i poprawiła sukienkę.
- Było zajebiście, ale to nie powinno się wydarzyć. – podciągnąłem spodnie.
- Dlaczego?
- Jak to dlaczego? Kurwa! Jesteśmy w związkach małżeńskich! – odparłem ciut zbyt głośno.
- To już niedawno ustaliliśmy.
- Na mnie w domu czeka kochająca żona. Na ciebie czeka kochający mąż. – racjonalizowałem, zapinając pasek i rozporek.
- Nie jestem o tym przekonana.
- O czym?
- O kochającym mężu.
- Ja jestem przekonany o mojej żonie. Za to ja zjebałem dzisiaj koncertowo! – odpowiedziałem z większą dozą złości w głosie niż zamierzałem.
- Czego zatem ode mnie oczekujesz? – jej drżący głos przepełniała niepewność i nutka lęku. - Nie zmusiłam Cię do tego, sam tego też chciałeś! - pisnęła przez łzy.
- Asiu. Poniosła nas chwila. To był błąd. – tłumaczyłem spokojnie.
Dziewczyna pozwoliła, by łzy spłynęły swobodnie po policzkach, spuściła wzrok na podłogę.
- Przepraszam. Potrzebuję trochę czasu. Porozmawiajmy co z tym zrobić w poniedziałek, dobrze? – próbowałem załagodzić sytuację. Było mi jej teraz żal.
- Dobrze. – ledwo słyszalna odpowiedź dotarła do moich uszu, gdy Asia schyliła się po swoje majtki.
Otworzyłem drzwi kabiny i puściłem koleżankę przodem. Odświeżyliśmy się pobieżnie i skierowaliśmy w ciszy i zamyśleniu do swoich biurek. Biuro było już opustoszałe, wszyscy poszli już do domu, wszyscy za wyjątkiem siedzącego w kącie Mariana, który z podejrzliwym uśmiechem obserwował nas od samego progu. Jego uwadze nie uszła koronkowa bielizna, którą Asia trzymała w dłoni.
- Ja pierdolę. – pomyślałem. - W poniedziałek cała firma będzie kipieć od plotek.
Zrezygnowany usiadłem przed komputerem i jedyne na co miałem siły to wylogowanie się z pudła, i powłóczenie nogami do domu. W głowie mi huczało od natłoku myśli o tym jak teraz potoczy się moje życie, zarówno to prywatne jak i zawodowe. Rzuciłem okiem na ekran telefonu - nadal brak nowych wiadomości.
- Iwona pochłonięta pracą z pewnością wróci do domu znacznie później niż ja. Przynajmniej będę miał trochę czasu na doprowadzenie siebie do porządku. - pomyślałem ze smutkiem, uświadamiając sobie jak bardzo zraniłem Iwonę, o czym jeszcze nie jest świadoma.
Spakowałem swoje rzeczy, wyłączyłem monitor i niepewnym krokiem skierowałem się do wyjścia. Zatrzymałem się obok Asi, kładąc dłoń na jej ramieniu. Jej gładka skóra była nadal rozpalona. Koleżanka drgnęła pod dotykiem niczym spłoszona zwierzyna.
- Jakoś to ogarniemy, pogadajmy w poniedziałek, ok? – szepnąłem.
- Dobrze. – spojrzała na mnie z dołu, była teraz w ciut lepszym nastroju niż przed chwilą. Na jej biurku spoczywała bielizna zwinięta w kulkę.
- Nie schowasz tego? – zapytałem skinąwszy głową w stronę koronkowego zawiniątka.
- Chcesz na pamiątkę? – zagaiła zaczepnie, uśmiechając się przy tym zawadiacko.
- Znowu zaczynasz? – byłem już nieco zrezygnowany.
- Pachną moją cipką... – zatrzepotała rzęsami niewinnie.
- Miłego weekendu, Asiu. – urwałem tą farsę, kręcąc głową z niedowierzaniem.
- Do zobaczenia, Michał. - szepnęła, wracając wzrokiem na monitor.
Głęboko pogrążony w myślach Michał udał się do podziemnego garażu i niczym zdalnie sterowany skierował się w drogę powrotną do domu.
Wściekły na samego siebie uderzył pięścią w kierownicę. - Ja pierdolę! Wszystko spieprzyłem! Kurwaaaaa! - usiłował wyrzucić z siebie piętrzące się emocje. Do oczu wystąpiły mu łzy.
- Wywróciłem nasze życie do góry nogami. Dałem się porwać chwili zapomnienia jak jakiś gówniarz. - kontynuował na głos tę dziwną kłótnię-monolog. - Tego nie uda mi się już naprawić… Kurwa mać! Jak mogłem być taki głupi! - skarcił sam siebie, mknąć przez skąpane w deszczu miasto. Jakiś kierowca z tyłu nerwowo nacisnął klakson, gdy nieobecny myślami Michał zajechał mu drogę. Kolejna łza spłynęła na koszulę, zostawiając ciemną plamę na materiale. Skąpany w półmroku świat przesuwał się niespiesznie za oknem, miasto wydawało się teraz całkowicie obce. Wpatrzony przed siebie kierowca pokonywał kolejne metry, skrzyżowania i przecznice, nie będąc w stanie skoncentrować się na jeździe. Głowa zaczęła go boleć. W ustach czuł metaliczny posmak adrenaliny. Miał mdłości. Przepełniał go gniew do samego siebie. Wyrzuty sumienia były niemal namacalne. Czuł się podle. Był wyczerpany psychicznie i fizycznie. W tym momencie nie był już nawet pewien czy to, co wydarzyło się w pracy było snem czy jawą. Jak przez mgłę zobaczył przemykające nad głową czerwone światło. W panice wbił pedał hamulca w podłogę. Pulsowanie ABSu i charakterystyczne chrobotanie opon usiłujących złapać przyczepność na mokrej nawierzchni, przywróciły go do rzeczywistości. Ciemny sedan zatrzymał się na środku skrzyżowania powitany przez kakofonię klaksonów i groźnych spojrzeń. Michał siedział w bezruchu i ciszy patrząc przed siebie, wsłuchując się w pracujące wycieraczki, uderzające krople deszczu i hałas ulicy. Był zrezygnowany, chciał się zaszyć gdzieś w ciemnym kącie, zasnąć i obudzić się wczoraj, aby naprawić swój życiowy błąd. Ogromna ciężarówka ryknęła klaksonem przeganiając stojący w poprzek samochód.
Znajome osiedle domków wyłoniło się chwilę później, tuż za zakrętem. Michał zaparkował samochód przed garażem. Potrzebował zaczerpnąć świeżego powietrza, a zimna ulewa z pewnością postawi go na nogi. Wysiadł z samochodu, zatrzasnął drzwi i odchylił głowę ku górze chcąc zmyć ten nieszczęsny piątek ze swojej twarzy. Zimne krople były orzeźwiające. Wystarczyła chwila i kilka głębokich wdechów, żeby przywrócić go do pełnej świadomości. Przemoknięty skierował się do domu.
- Niespodzianka! - w progu powitała go Iwona. - Jednak skończyłam pracę szybciej i obiad będzie niedługo gotowy, mam nadzieję, że nie jadłeś nic na mieście…
Michał stał w ciszy jak wmurowany, ociekając wodą na posadzkę. Iwona miała na sobie czarną, koronkową bieliznę nieskutecznie ukrywaną pod białą, męską koszulą. Podała kieliszek czerwonego wina przerażonemu mężowi.
- Co tak stoisz, kochanie? Nie cieszysz się? - w jej głosie mieszanina troski i rozbawienia na widok oniemiałego wyrazu twarzy męża. Podeszła do niego, złożyła czuły pocałunek na ustach i pociągnęła za rękę w głąb korytarza.
- Mamy jeszcze trochę czasu dla siebie, piekarnik dopiero się nagrzewa… - Iwona obróciła się i spojrzała namiętnie w oczy zszokowanego Michała. Jej dłoń powędrowała na klatkę piersiową i odpięła pierwsze guziki.
- Ściągaj te mokre ciuchy, bo się przeziębisz. - jej dłoń sprytnie wsunęła się pod materiał czule gładząc męski tors. Jej gorące usta łapczywie poszukiwały kontaktu, a zwinne dłonie pokonywały kolejne guziki teraz zabierając się za spodnie. Mężczyzna stał sztywno nie wiedząc jak ma się teraz zachować. Nagle Iwona opadła na kolana i szarpnęła zamkiem rozporka w dół. To ocuciło Michała, który właśnie zdał sobie sprawę, że nie umył się w pracy po igraszkach z koleżanką. Za chwilę jego kochająca żona, ewidentnie mająca ochotę na figle, dowie się o zdradzie w najgorszy, możliwy sposób. Pobocznym problemem był fakt, że po ostrej zabawie sprzed godziny nie będzie w stanie stanąć na wysokości zadania ze swoją ukochaną. Złapał więc Iwonę za nadgarstki i odsunął stanowczo, co spotkało się z wyraźnym niezadowoleniem i zmieszaniem klęczącej przed nim kobiety. Michał nie był przygotowany na konfrontację, był całkowicie zbity z tropu. Nie wiedział co się wokół niego dzieje. Sytuacja całkowicie wymknęła się spod kontroli.
- Kochanie, jestem trochę zmęczony. - próbowałem wyjaśniać sytuację. - Muszę się odświeżyć.
- To chodźmy pod prysznic razem. - Iwona nie ustępowała, ewidentnie mając dużą ochotę na zabawę.
- A piekarnik? Nie musisz go pilnować? - to był mój błąd.
- Co się dzieje, Michał? - żona wstała z kolan i spojrzała podejrzliwie. - To nie jest do ciebie podobne.. Nigdy dotąd mi nie odmówiłeś…
- Nie, nic kotek, jestem po prostu zmęczony.
- Znamy się od wielu lat … to nie jest zmęczenie. Więc o co chodzi? - w jej głosie troska zastąpiona została stanowczością.
Michał rozglądał się po pomieszczeniu próbując unikać jej przenikliwego wzroku oraz usiłując zebrać myśli i właściwy sposób na opanowanie sytuacji.
- Więc? O co chodzi? - żona pociągnęła osowiałego męża w stronę kanapy.
- Michał! Rozmawiaj ze mną! Proszę. - dotknęła jego uda gładząc je z czułością. Spowiła ich cisza przerywana miarowym tykaniem zegara.
- Co się dzieje? Miałeś stłuczkę? Ktoś umarł? Mów coś! - uporczywie wierciła dziurę w brzuchu.
- Spieprzyłem. - ciszę przerwał drżący głos Michała.
- Co takiego? Coś się stało w pracy?
- Nas. Spieprzyłem nasz związek. Nasze życie. - do oczu mężczyzny napłynęły łzy. Twarz siedzącej obok Iwony była kompletnie niewyraźna. Dłoń Iwony zniknęła z uda, pozostawiając po sobie ciepłą pustkę. Ten drobny gest ścisnął Michała za serce, a na spodnie spłynęła gruba łza. Z ust dziewczyny nie padło kolejne pytanie. Siedziała bez ruchu w ciszy, czekając na więcej.
- Koleżanka z pracy. Asia. Uwiodła mnie… Nie! Nie tak. Dałem się uwieść. Przepraszam. Zjebałem na całego. - kolejne łzy wypływały swobodnie ze zmęczonych oczu. - Wybacz mi, proszę. - ledwo poznawałem swój głos.
- Pieprzyłeś się z tą suką? - w głosie Iwony nie dało się wyczuć złości, za to przepełniała go ciekawość. Cisza. Tykanie zegara. Krople deszczu stukające o szybę i parapet. Basowy dźwięk błyskawicy dobiegł gdzieś z oddali.
- Tak. - Michał spojrzał na swoją żonę, która wykonała ruch ręką. Spodziewał się nadciągającego uderzenia w twarz. Chciał tego. Zasłużył na to. To już koniec. Jego szczęśliwe dotąd małżeństwo i wieloletnie zaufanie runęło właśnie w gruzach. Zamiast tego poczuł dłoń delikatnie ocierającą łzy z policzka. Jej miękkie, rozwarte usta zetknęły się z jego. Zmieszany nie rozumiał co się właśnie dzieje. Czyżby Iwona nie zrozumiała sytuacji? Nie wyraził się jasno?
- Wiem, głuptasie. Dziękuję jednak za szczerość. - uśmiechnęła się szeroko, wstając energicznie.
- Asia wpadnie jutro na kolację. A teraz szybciutko wskakuj pod prysznic, pomożesz mi przygotować sałatkę.
Kolejny grzmot za oknem był już ledwo słyszalny. Deszcz także wyraźnie osłabł. Czyżby wbrew prognozom pogoda miała się poprawić?