Vipers squad
15 września 2014
Szacowany czas lektury: 17 min
Pierwszą część napisałam pod wpływem bardzo inspirujących rozmów z pewnym miłym rozmówcą poznanym na pewnym czacie :). Z góry przepraszam jeśli ten tekst nie przypadnie Wam do gustu.
- Mówię Wam, że Rewal to zbyt blisko, dopiero co byłyśmy w Międzyzdrojach – powiedziała Aśka sceptycznym tonem.
- Chcesz jechać aż do Kołobrzegu? A może od razu do Sopotu? - odpowiedziała Agata.
- A może od razu przeniesiemy się na Lazurowe Wybrzeże? - zakpiła Sylwia popierając Agatę.
- Mogłybyśmy nawet na Florydę gdybyście potrafiły mówić po angielsku bez wschodniego akcentu - mruknęła Asia.
- Yes, mister Asia – zaśmiała się Agata celowo udając akcent z jakiego znani są Rosjanie.
- Misyz Asia – poprawiła ją w ten sam sposób Sylwia.
- A w ogóle to gdybyście nie były tak narwane i nieodpowiedzialne to mogłybyśmy siedzieć w tych Międzyzdrojach do końca lipca, albo nawet i dłużej – kontynuowała coraz bardziej niezadowolona Aśka.
- Och, przepraszamy! To przecież Ty jesteś mózgiem operacji, a nie my! - odpowiedziała Agata celowo przybierając przesadnie uniżony sposób bycia.
- Własny mózg by Wam nie zaszkodził – mruknęła Asia – poza tym skoro ja jestem mózgiem to mogłybyście mnie słuchać – dodała.
- Cóż, widać nie tylko faceci mają problemy z myśleniem głową – odezwała się filozoficznie Sylwia.
- Nie wymagaj od nas zbyt wiele, my jesteśmy tylko od brudnej roboty, Panno Dwa Fakultety – powiedziała Agata, która lubiła drażnić się z Asią wypominając jej, że ambitnie ciągnie dwa odległe od siebie kierunki: prawo i informatykę.
- Wszystkie robimy brudną robotę i nie moja wina, że ja szybciej zrobię dwie magisterki niż Ty ten swój licencjat na marketingu – odparowała Asia.
- Nie bądź taka pewna – odpowiedziała niezrażona Agata – a poza tym nigdzie nie jest napisane, że muszę je skończyć – dodała.
- Najważniejsze żeby pieniądze się zgadzały – poparła ją Sylwia.
- Na pewno przestaną się zgadzać, jak znowu odpalicie taki numer jak w Międzyzdrojach – skarciła je obie Asia – a skoro rzeczywiście jesteście od brudnej roboty... to wypakujcie też moją torbę – dodała i niezadowolona wyszła z domku, który przed chwilą wspólnie wynajęły.
- Ale się z Aśki robi szef mafii – powiedziała niby kpiąco Sylwia, ale nieświadomie przy tym ściszyła głos.
- Mówię Ci, to przez ten mały biust, dlatego ma za mało kobiecych hormonów i tak zachowuje się jak szef – odpowiedziała Agata niezbyt głośno.
Agata w rzeczywistości bardzo lubiła Asię, ale, jak to między dziewczynami, jedna zazdrościła czegoś drugiej. I tak Agata, która była ciemnooką brunetką o średnim wzroście i dużym biuście zazdrościła Joannie, że ta jest od niej wyższa i bardzo szczupła. Lubiła więc od czasu do czasu zrobić słowny przytyk w kierunku jej biustu o miseczce A. Sylwia na tle tych dwóch dziewczyn była w pewnym sensie syntezą koleżanek: trochę wyższa od Agaty, ale nie tak wysoka jak Asia, która liczyła sobie 173 cm. Sylwia była niebieskooką blondynką z biustem o miseczce B. Jej twarz nie była tak ponętna jak koleżanek jednak i Sylwia nie mogła narzekać na brak wielbicieli.
- To co... wypakowujemy jej rzeczy? - zapytała niepewnie Sylwia.
- Tak, nie ma co drażnić szefowej – odparła po chwili zastanowienia Agata.
***
Asia szła brzegiem plaży, tuż przy granicy od przekroczenia, której zaczynał się wilgotny piasek. Miała na sobie dwuczęściowe różowe bikini. Trójkątna góra bikini pasowała do jej niewielkich rozmiarów piersi. Jednocześnie jej pozostałe atuty w postaci długich nóg, smuklej, wysportowanej sylwetki były świetnie wyeksponowane. Gdy zaczęła się zbliżać do Niego odwróciła głowę na bok, w stronę fal i ludzi kąpiących się w morzu. Gdy poczuła, że On jest tuż koło niej odchyliła nogę w prawo zahaczając o jego łydkę. Po chwili z piskiem wylądowała na piasku opierając się jednak na rękach by jej włosy nie upadły na piasek.
- Bardzo przepraszam, nic Ci się nie stało? – zapytał przestraszony chłopak.
- Proszę?... nie chyba nic – odpowiedziała Asia potrząsając głową jak gdyby chciała się otrząsnąć z szoku.
- Naprawdę bardzo przepraszam – powiedział zmieszany.
- Nic się nie stało, rozumiem że to przyzwyczajenie z ulicy, takie wożenie się, groźne spojrzenie, potrącanie przechodniów? – zaśmiała się Asia.
- Co? Nie, skądże... - odpowiedział zaskoczony – poza tym... wydaje mi się, że to Ty wpadłaś na mnie? - dodał zawstydzony.
- Ja? Ładnie to tak zwalać winę na kobietę? - powiedziała Asia jednocześnie nadmiernie otrzepując z piasku swój brzuch, dekolt i uda.
- Nie... po prostu tak mi się wydawało – odparł zdezorientowany jednocześnie nie mogąc oderwać wzroku od jej ciała. Dopiero teraz uzmysłowił sobie, że to jest ta sama dziewczyna, która wpadła mu wczoraj w oko, a do której bał się zagadać. - słuchaj, może mógłbym to jakoś naprawić? Zapraszam Cię na herbatę – powiedział jednym ciągiem licząc, że uda mu się wykorzystać ten zbieg okoliczności.
- Herbatę? - uśmiechnęła się Joasia – o tej porze roku? Sądzisz, że potrzebuje rozgrzania? - zadała dwuznaczne pytanie zupełnie niewinnym tonem.
- Co? Nie... to znaczy miałem na myśli mrożoną herbatę... poza tym możemy pójść na coś innego, jeśli oczywiście... , no wiesz masz ochotę... - zaczął znów zmieszany.
- Wiesz co? - zapytała Asia z uśmiechem i położyła mu dłoń na ramieniu – wygląda na to, że przeżyłeś to zderzenie mocniej ode mnie, a skoro, jak sam twierdzisz, była to moja wina to myślę, że powinnam postawić Ci drinka – nie czekając aż odpowie ruszyła w kierunku wyjścia z plaży – no chodź! – powiedziała z uśmiechem odwracając głowę w kierunku zdezorientowanego chłopaka.
Kątem oka z satysfakcją zauważyła, że chłopak idzie tuż za nią, nie mogąc oderwać oczu od jego małej, krągłej pupy. Asia zaprowadziła go do baru położonego tuż obok plaży.
- Cześć Patrycjo, mogłabyś mi oddać torebkę? - zapytała kelnerkę – muszę postawić drinka temu Panu – dodała ze śmiechem
Patrycja śmiejąc się oddała Aśce torebkę.
- Więc co mam podać? - zapytała kelnerka.
- Dla mnie martini, a dla Pana bourbon, podwójny - odpowiedziała Asia, wciąż korzystając z jego dezorientacji.
- Ten Pan ma na imię Artur – powiedział w końcu uśmiechając się do dziewczyny.
- Gratuluję Panu – odpowiedziała Asia z uśmiechem.
- Pani zaś ma na imię...? - zagadnął dale się uśmiechając.
- A może Pan zgadnie? - odpowiedziała uśmiechając się – na kogo Panu wyglądam? Dam Panu trzy szanse, jeżeli Pan nie zgadnie to będzie Pan musiał wypić całą szklaneczkę bourbonu jednym haustem – dodała korzystając z tego, że Patrycja właśnie przyniosła ich zamówienie.
- No dobrze, lubię wyzwania – zaśmiał się Artur, który był oczarowany jej stylem bycia – zastanówmy się... może Monika?
- Wtedy nie byłabym singielką tylko wybranką jakiegoś przystojnego ratownika – odparła Asia śmiejąc się uroczo.
- Fakt – zaśmiał się Artur – muszę przyznać, że cieszę się z tego, że spudłowałem – który właśnie zrozumiał, że nowo poznana dziewczyna nie ma chłopaka – no to może Joanna, tzn. Asia?
- Pudło. Joanna trochę zbyt poważnie, a Asia trochę zbyt słodko, czy ja wyglądam na bardzo poważną albo bardzo słodką? - odparła Asia.
- Wyglądasz ślicznie – odpowiedział Artur zyskując coraz więcej śmiałości podczas tego flirtu – ostatni strzał: Olga.
- Pudło, trochę oryginalny pomysł na zmarnowanie ostatniego strzału – odpowiedziała Asia uśmiechając się.
- Olga to moja była dziewczyna, straszna suka, tym razem też cieszę się, że spudłowałem – odpowiedział wesoło i zgodnie z umową opróżnił szklankę jednym haustem.
- Ewa. Raczej nikt mi do czworonogów nigdy nie zaliczył, przynajmniej nie w mojej obecności – powiedziała z uśmiechem, popijając martini.
- Zatem bardzo miło mi Cię poznać, Ewo – powiedział Artur coraz pewniejszy siebie.
- No nie wątpię, chyba nie często zdarza się, że dziewczyna, którą poturbowałeś stawia Ci drinka – odpowiedziała śmiejąc się.
- Ej! To nie było tak, już mówiłem – zaczął śmiejąc się – poza tym od teraz to ja stawiam i mam nadzieję, że na kolejnej kolejce się nie skończy – dodał zamawiając drugi raz to samo.
- Widzę, że już wyszedłeś z szoku, pewnie kolejny przyjdzie podczas płacenia rachunku – uśmiechnęła się Asia.
- Ewuniu, wierz mi, że jeśli chodzi o pieniądze to mógłbym tutaj przez cały wieczór stawiać drinki wszystkim osobom w lokalu – powiedział pewny siebie.
- Uważaj, jeszcze ktoś usłyszy – odpowiedziała cicho kładąc mu przy tym palec na ustach.
- Niech usłyszą – odpowiedział spokojnie i pocałował Asię w palce patrząc jej jednocześnie w oczy.
- Ale wtedy zabraliby mi uwagę, którą teraz poświęcasz mojej skromnej osobie – odpowiedziała z subtelnym uśmiechem.
- Zawsze możemy pójść do mnie, wtedy nikt nam nie będzie przeszkadzał – odparł coraz bardziej rozluźniony.
- Nie za szybko na takie zaproszenia? - zapytała przez chwilę przybierając poważny wyraz twarzy.
- Masz rację, póki co tutaj też mamy spokój – odpowiedział nie chcąc jej przestraszyć i liczył, że wraz z wypitym alkoholem dziewczyna ulegnie następnym namowom.
Rozmowa – przynajmniej w odczuciu chłopaka – układała im się dobrze, ale Artur cały czas był niezadowolony z wolnego tempa w jakim Asia opróżniała swoje martini. Gdy dziewczyna zaczynała dopiero trzecią szklankę on kończył już szóstego bourbona.
- Coś nie smakuje Ci to martini, Mała – powiedział już wyraźnie ośmielony.
- Chyba rzeczywiście masz rację, albo może po prostu już znudził mi się ten lokal? – odpowiedziała.
- No to może... pójdziemy do mnie? - zapytał z szerokim uśmiechem.
- Chętnie, tylko pod warunkiem że weźmiesz butelkę czerwonego wina, żeby nie nudziło nam się u Ciebie – odpowiedziała.
- Oj, mała, uwierz mi, że na pewno nie będziemy się nudzić, znam wiele sposób na rozrywkę. Poproszę rachunek i proszę doliczyć do niego butelkę najdroższego czerwonego wina jakie macie – powiedział do przechodzącej obok kelnerki.
Gdy szli w kierunku domku letniskowego, który wynajmował nie mógł już powstrzymać się przed bezceremonialnym obmacywaniem swojej zdobyczy. Asia co chwilę musiała powstrzymywać go przed tym, żeby nie wkładał jej rąk pod materiał bikini. Bojąc się, że przy tym zataczaniu się potłucze wino postanowiła sama nieść torbę z butelką. Utrudniało to odpychanie co chwilę jego obu rąk. Wypuścił ją dopiero tuż przed domkiem, próbując trafić kluczem do zamka. Asia była poirytowana jego nieudolnością i zarazem zaniepokojona, że zwrócą na siebie uwagę sąsiadów, którzy wezmą ich za włamywaczy próbujących dopasować wytrych. Odetchnęła z ulgą, gdy Arturowi w końcu udało się otworzyć drzwi. Ledwie zdążyła odłożyć butelkę wina na stół gdy poczuła jego dłonie na swojej talii. Przytrzymała swoimi dłońmi jego rękę, która zmierzała pod dół bikini.
- No, Ewciu, cycki to masz słabe, takie malutkie... ale reszta ciałka za to super – powiedział nieco mamroczącym już głosem jednocześnie dotykając jej biustu.
- Wiesz jak powiedzieć komplement kobiecie – odpowiedziała chłodno.
- Jak już Cię porządnie zerżnę to sama będziesz mnie komplementować, przecież mówiłaś, że u was na medycynie w ciągu roku jest wyłącznie czas na zakuwanie. Założę się, że tylko marzysz aby ktoś znów porządnie Cię rozepchnął. No sama powiedz kiedy ostatnio zaliczyłaś ruchanko, ale takie porządne, we wszystkie dziurki – powiedział kąsając ją po szyi.
- Przestań, zrobisz mi malinki! – odsunęła się od niego poirytowana.
- No to co? - odparł patrząc na nią zdziwiony i znów objął od tyłu, tak mocno by nie mogła się wyrwać – szyję będziesz miała czerwoną i ten słodki tyłek też, ja lubię się bawić na całego – powiedział wpychając jej dłoń pod bikini.
- Nie o to chodzi – odpowiedziała Asia mocno zaciskając nogi – po prostu nie spiesz się tak, napijmy się – powiedziała przymilnym tonem.
- W knajpie był czas na picie, a i Twojej gry wstępnej mi już wystarczy – odpowiedział śmiejąc się.
- Kotku, spójrz jest dopiero 18:00, mamy całą noc, po prostu chce się z Tobą całować, a ten Twój oddech po bourbonie sprawia, że za chwilę zemdleję. Może poświęcisz 5 minut na odświeżenie się? Ja w tym czasie naleję nam wina... a potem... - powiedziała przymilnym tonem.
- Taka jesteś delikatna? - zaśmiał się znowu wyraźnie podchmielony – dobra, lubię delikatne, głośniej jęczą – głośno zarechotał z własnego dowcipu.
Po chwili jednak puścił wystraszoną Asię. Dał jej mocnego klapsa w tyłek, tak że aż lekko podskoczyła czym wywołała u niego kolejną salwę śmiechu. Gdy wrócił po dwóch minutach Asia czekała już z kieliszkami napełnionymi winem. Uśmiechała się do niego, siedząc przy stole z nogą założoną na nogę. Uniosła kieliszek do góry zachęcając Artura do toastu. Lekko się zataczając chłopak zbliżył się do niej. Bez ostrzeżenia wymierzył jej siarczystego klapsa w uda, przez który wylała na siebie pół kieliszka.
- Popieprzyło cię?! To boli! - krzyknęła wściekła.
W odpowiedzi uderzył ją w twarz.
- Już ja wiem jak oduczyć takie suczki pyskowania – powiedział i uderzył ją z otwartej ręki w drugi policzek.
Cios był na tyle mocno, że Joasia uderzyła głową o stół. Z jej gardła wyrwał się krótki krzyk, a następnie zapadła cisza. Asia siedziała nieruchomo z głową opartą o stolik, jej włosy padały na twarz. Widząc to Artur przetrzeźwiał w jednej chwili.
- Ewuś, Ewuniu, nic Ci się nie stało? - zapytał potrząsając ją za ramię.
Przestraszył się nie na żarty, gdy zamiast jakiejkolwiek reakcji zobaczył cienką stróżkę krwi płynącej z jej skroni.
- Ewuś, przepraszam... ja nie chciałem – zaczął błagalnym tonem.
- Nie, nic się nie stało, to ja przepraszam... nie powinnam krzyczeć na Ciebie – odpowiedziała podnosząc głowę.
- Artur ucieszony, że w końcu dała znak życia natychmiast pobiegł po plastry. Milczała gdy drżącymi palcami robił jej opatrunek i mamrotał nieskładne, co chwilę się powtarzające, słowa przeprosin.
- Dobrze, wypijmy na zgodę – powiedziała gdy skończył opatrunek.
- Co tylko zechcesz – odpowiedział prędko biorąc swój kieliszek – wiesz ja prostu za dużo wypiłem i to dlatego... moja była zawsze wtedy na mnie krzyczała... no i wiesz... ja wtedy jeszcze bardziej się denerwowałem... no sama rozumiesz jak to jest... ja normalnie taki nie jestem – zaczął znów mamrotać.
- Rozumiem, nie gniewam się, ale za karę wypij jednym duszkiem – powiedziała uśmiechając się.
- Jak sobie życzysz – odpowiedział i wypełnił polecenie, a następnie w napięciu patrzył na Asię.
- Pewnie teraz z tymi plastrami już Ci się tak nie podobam – powiedziała Asia po paru minutach ciszy.
- Ależ skąd! - odparł a jego twarz pojaśniała, gdyż przez ostatnie minuty liczył się bardziej z perspektywą seksu pod więzienną celą niż seksu z Asią – dalej bardzo Cię pragnę, naprawdę, uwierz mi Asiu, ten plaster niczego nie zmienia – zapewniał gorąco.
- No wyobrażam sobie, zwłaszcza że i tak miałeś mnie brać od tyłu, nie? - odparła z przekąsem.
- Co? Ja? Ależ nie... to znaczy, no wiesz gdybyś chciała... to chyba nic... nic złego – bełkotał coraz bardziej zmieszany tym bezpośrednim pytaniem.
- No dobrze, chciałabym najpierw wziąć prysznic, sama – podkreśliła z naciskiem – chyba nie masz nic przeciwko? - odpowiedziała.
- Nie jasne, że nie, proszę bardzo – odpowiedział zaskoczony.
- Dzięki – odpowiedziała.
Artur nie był już w stanie wstać, więc jedynie wzrokiem odprowadził Asię, która zniknęła za drzwiami łazienki. Chłopak usłyszał odgłos przekręconego klucza, ale dochodził do niego gdzieś z oddali, niczym echo. Oparł czoło o stół, czując, że zarówno jego głowa jak i powieki robią się niesamowicie ciężko. Tuż przed zaśnięciem pomyślał, że to dziwne, iż słychać cały czas jak woda pod prysznicem uderza o brodzik, a przecież powinna spływać na to delikatne ciałko Ewy. Tej jego Ewy, którą za chwilę będzie dotykał... Pomyślał, że może zacznie od pozycji 69, tak na przeprosiny...
Asia wyszła z łazienki 10 minut później. Obrzuciła niedbałym wzrokiem śpiącego Artura. Następnie podniosła z łóżka portfel Artura i wyjęła obie karty płatnicze.
- Mógłbyś stawiać drinki całej knajpie? Pozwól, że sama się o tym przekonam – mruknęła robiąc komórką zdjęcia jego kart i dowodu osobistego.
Następnie spojrzała na stan jego gotówki. Po pobieżnym przeliczeniu wyszło jej około 2000 złotych. Schowała całość do torebki. Wychodząc nałożyła jego czapkę z daszkiem, która znajdowała się na wieszaku. Łapiąc za klamkę jeszcze raz obrzuciła wzrokiem śpiącego Artura. Po chwili zastanowienia zawróciła i podeszła do niego. Miała ochotę uderzyć go w twarz, ale nie chciała ryzykować, że się obudzi. Zamiast tego z obrzydzeniem splunęła na jego śpiącą twarz, a następnie szybkim krokiem wyszła z domku.
***
- Co zrobiłaś?! - krzyknęła Agata – nie wierzę w to! Chyba oszalałaś! - nie mogła się uspokoić.
O co Ci chodzi? Wy zrobiłyście to samo w Międzyzdrojach – odburknęła Asia.
- Zrobiłyśmy! Dla 40 000 euro, a nie dla marnych dwóch tysięcy! Poza tym solidnie nas za to opieprzyłaś i musiałyśmy stamtąd wyjechać! - krzyczała dalej Agata.
- Tyle razy nam tłumaczyłaś żeby nie brać gotówki tylko fotografować karty i dokumenty żeby móc potem ściągnąć z nich pieniądze przez internet.
- Ciągle kazałaś nam uważać a sama... - wtórowała Sylwia.
- To nie to samo – upierała się Aśka.
- No tak, bo 40 000 euro to na pewno nie to samo co marne 2 000 złotych. Starczy nam z nich na paliwo? - kpiła Agata.
- Po pierwsze uderzył mnie! Po drugie wyglądał na spokojnego i nieśmiałego, a jak trochę wypił to okazał się zwyrolem! Gdyby nie udało mi się dosypać proszków do wina to pewnie biłby mnie i rżnął jeszcze do teraz – odpowiedziała Aśka.
- Taki maraton ostrego seksu mógłby Ci dobrze zrobić, przestałabyś być taką jędzą, która wszystkich chce ustawiać po kontach – zaśmiała się Agata.
- A mówisz, że to my nie umiemy dobierać facetów do wykiwania – dodała Sylwia.
- Bo nie umiecie! - nie ustępowała Asia – zabrałyście 40 tysięcy euro jakimś dwóm osiłkom. To na pewno nie byli jacyś przypadkowi frajerzy, albo szastający kasą synkowie bogatych rodziców. Jak te bandziorki was odnajdą to nie skończy się tylko na sprawie w sądzie – powiedziała ze złością.
- To już nasza sprawa, jeżeli mam mieć kłopoty to wolę by były one z powodu 40 tysiaków niż 2 tysiączków – uparcie twierdziła Agata.
- Dobra, przyznaję, poniosło mnie i głupio się zemściłam na tym durniu, ale on raczej na policję nie pójdzie, nie będzie się chwalił tym, że pobił mnie do krwi – powiedziała Asia.
- Do krwi? Masz na myśli ten malutki opatrunek? Ile masz szwów? To musiał być istny krwotok – zaśmiała się Agata.
- Dobrze! Masz rację, w sumie może próbować się na mnie odegrać, ale będzie to robił raczej na własną rękę i nie wiem czy będzie mu się chciało. Natomiast te wasze bandziorki na pewno o takiej kasie długo nie zapomną – znów je przestrzegła.
- Pożyjemy, zobaczymy, czemu mieliby nas szukać akurat tu? - odparła beztrosko Sylwia.
- Bo gdzie indziej Was nie znaleźli – mruknęła Asia.
- Jak zwykle dramatyzujesz – odparła Agata.
- Może rzeczywiście musimy przenieść się gdzieś dalej? - zapytała niepewnie Sylwia.
- O nie! Wykluczone, ja od dwóch dni urabiam takiego jednego gościa – zaczęła Agata – widziałam, że przyjechał tu nowiutkim Porsche i zatrzymał się w najdroższym pensjonacie. Jak tylko spławi gdzieś żonkę to na pewno zrobię sobie sesję zdjęciową z jego kartami kredytowymi – powiedziała śmiejąc się.
- Ma żonę? To ile ma lat? - zapytała Asia.
- Mówi, że 39, ale raczej 45. No i co się czepiasz? Sama w Międzyzdrojach wzięłaś się za gościa, który miał 62 lata – wypomniała Aśce.
- 63 lata i dwie karty kredytowe na firmę, no i był kiepski z komputera, miał pozapamiętywane hasła i karty kodów na wierzchu. Jak tylko minie trochę czasu to zrobię porządną wypłatę. No i tylko tańczyliśmy i przytulaliśmy się, był na tyle starej daty, że nie chciał mnie zaliczyć na pierwszej randce – odpowiedziała Asia.
- Mimo wszystko to obrzydliwe – powiedziała Agata.
- Ja nie chodzę na randki tylko do pracy – odpowiedziała Asia.
- Mówisz trochę, no... jak wiesz kto... - zaczęła Sylwia.
- Co? Jak prostytutka? - zapytała Asia – wyobraźcie sobie że żaden mnie nie przeleciał – odparła – możecie to samo powiedzieć o sobie?
- No co tak na mnie patrzysz? Każda z nas ma własne sposoby! - zaczęła się bronić Agata – poza tym jak mi się taki jeden spodobał to nad ranem potrafiłam się zlitować i nic od niego nie brać, bo taki był zajebisty w łóżku.
- Zapisałaś jego numer telefonu? - zapytała Sylwia z uśmiechem.
- Oczywiście – odparła Agata zadowolona z siebie.
Bardzo szlachetny gest – powiedziała Asia z ironicznym uśmiechem – to co zarobicie akurat będzie w sam raz odpowiadać wartości alimentów, których nigdy nie zobaczycie.
- Wszystko musisz widzieć w ciemnych barwach – westchnęła biuściasta koleżanka.
- No dobra? To co robimy? - zapytała znów Sylwia.
- Zostańmy jeszcze trochę – postanowiła po namyśle Asia – zakończ sprawę ze swoim panem Porsche, Sylwia niech też trochę zarobi, jeśli ma ochotę. Potem wyjedziemy, ja przez ten czas nie będę wychodziła poza tę działkę żeby nie rzucać się w oczy temu frajerowi. - spojrzała w galerię zdjęć w telefonie wypełnioną fotkami kart i dokumentów – zresztą już i tak nieźle zarobiłam – powiedziała ciszej.