Tylko moja (I)
29 czerwca 2014
Szacowany czas lektury: 6 min
Przyjemnego czytania ;)
Pewnego późnego popołudnia Alicja postanowiła jak zwykle pobiegać w pobliskim parku. Czynność tą wykonywała niemal codziennie, z wyjątkiem niedzieli, gdyż tylko wtedy miała okazję odpocząć po pracy. Ala pracowała na stanowisku doradcy finansowego w biurze rachunkowym. Była samotną 30 letnią kobietą o pięknych, długich kasztanowych włosach i zielonych oczach. Mieszkała na obrzeżach miasta Krakowa, a niedaleko jej domu znajdował się park, w którym spędzała dużo wolnego czasu. Rozmyślała wówczas o swoim dalszym życiu i perspektywach. Mimo, że czasami czuła się nieco samotna, nawet przez myśl nie przechodził jej stały związek. Za dużo nasłuchała się o nieszczęśliwych małżeństwach i przemocy w rodzinie. Wolała raczej niezależność. W przeszłości miała dwóch partnerów. Z jednym była w poważnym związku, dopóki nie znalazł sobie o wiele młodszej wersji Alicji. Od tamtego czasu Ala przysięgła sobie, że nigdy się nie zakocha. Darek zranił jej duszę tak mocno, że przestała wierzyć w szczerą i prawdziwą miłość. Od już dłuższego czasu postanowiła prowadzić ustabilizowany i spokojny tryb życia. Jogging pozwalał jej ukoić nerwy, zapomnieć o problemach i nieco się zrelaksować. Tak bardzo zaangażowała się w tą czynność, iż nawet nie zauważyła, że słońce już dawno zaszło, a w dodatku z nieba zaczął padać deszcz. Zatrzymała się i ujrzała kilkanaście metrów przed sobą męską, szczupłą sylwetkę, przyglądającą się jej z nieziemskim zachwytem. Speszona zawróciła i przyspieszyła swój bieg. Jednak w tym samym momencie usłyszała za sobą, że mężczyzna również nabrał tempa i jest tuż niedaleko. Zawstydzona, ale i nieco zdenerwowana przystanęła i zwróciła się do towarzysza:
- Przepraszam, ale robi to pan celowo, żeby mnie wystraszyć? – ośmieliła się spojrzeć w rozbawione błękitne oczy. Sylwetka mężczyzny była teraz dla niej widoczna w całej okazałości, gdyż światło latarni oświetliło go od stóp do głów.
- Dlaczego pani tak uważa? Ja tutaj tylko biegam... - Zażenowana Alicja spuściła wzrok na dół. – Czemu ja do diabła pomyślałam, że on mnie goni? – zastanowiła się i speszona pewnym krokiem ruszyła przed siebie.
- Po prostu wcześniej pana tutaj nie spotkałam. Pójdę już.
- Poczekaj, odprowadzę Cię. Jest już ciemno i pada deszcz a Ty jesteś w samej koszulce. – odparł nieznajomy i ściągnął z siebie kurtkę przeciwdeszczową – proszę, załóż ją na siebie bo się jeszcze rozchorujesz. Tak w ogóle mam na imię Szymon.
- Ala – zawstydzona kobieta otuliła się płaszczem, który chociaż był o wiele na nią za duży, ochronił ją przez deszczem.
- Co taka ładna dziewczyna robi sama w parku o tej porze? Nie boisz się? – Alicja poczuła, że purpurowy rumieniec oblewa jej policzki.
- Tak bardzo zaangażowałam się w mój dzisiejszy bieg, że zupełnie zapomniałam spojrzeć na zegarek.
- To zupełnie tak jak ja. Pogoda była dzisiaj taka piękna, że aż chciało się dłużej pobiegać. Szkoda tylko, że tak się rozpadało. Często tu bywasz?
- Prawie codziennie – odparła beznamiętnym tonem kobieta. Owszem, podobał jej się, ale był to zły znak. Nawet nie dopuszczała do siebie myśli, że może kontynuować tą znajomość. Poza tym miała wrażenie, że był od niej o wiele lat młodszy.
- Ja we wtorki, czwartki no i w soboty. To chyba jakiś znak, że spotkaliśmy się dzisiaj, w dodatku przy takiej pogodzie – uśmiechnął się szelmowsko.
- Nie sądzę... to tylko zwykły przypadek. – szepnęła Ala po czym dodała – O, jesteśmy pod moim domem, dziękuję za kurtkę i towarzystwo.
- Dlaczego tak myślisz? Podobasz mi się, może dasz mi swój numer... - nie dokończył, bo kobieta ulotniła się szybciej, niż się tego spodziewał...
***
Poranek powitał ją promieniami słońca i śpiewem ptaków za oknem. Cały wieczór myślała o Szymonie, którego poznała wczoraj. Chociaż zamienili zaledwie parę słów, była to naprawdę przyjemna rozmowa. Na początku wzięła go za psychopatę lub zboczeńca, tymczasem okazał się być miłym i uprzejmym chłopcem. Gdy poprosił ją o numer, poczuła motyle w brzuchu, jednak tym razem nie dała się zwieść tak szybko. Ala, gdy skończyła 20 lat dosyć często miała do czynienia z chłopcami. Zwykle kończyło się na wielu niespełnionych obietnicach. Te krótsze i dłuższe związki wiele ją nauczyły. Szczególnie tego, żeby nie popełniać wciąż tym samych błędów. Od tej pory na zewnątrz stała się twardsza, pewniejsza siebie i asertywna. Wbrew pozorom stworzyła wokół siebie jedynie skorupę, pod którą ukrywało się jej prawdziwe oblicze. Bo w głębi serca wcale taka nie była. Jak każda kobieta, potrzebowała faceta. Często wmawiała sobie, że bardziej brakuje jej seksu, co wcale nie było prawdą. Wszyscy, którzy znali Alicję wiedzieli, że brakuje jej faceta, który zaopiekowałby się nią i podarował jej trochę miłości.
Tego dnia czekało ją długo wyczekiwane spotkanie z najlepszą przyjaciółką, Marysią. Poznały się na studiach i od tej pory miały ze sobą świetny kontakt. Jednak nie zawsze miały czas na wspólne popołudnie przy kawce, jak za czasów studiów. Maria była mężatką, z czym wiązały się dodatkowe obowiązki domowe. Umówiły się na wieczór przed klubem Atmosfera. Ala założyła piękną błyszczącą, obcisłą sukienkę przed kolano, odsłaniającą zgrabne, długie nogi. Włosy rozpuściła tak, aby opadały na odsłonięte plecy. Do tego delikatny makijaż podkreślający jej niezwykłą urodę i usta pomalowane w kolorze krwistej czerwieni. Sama Alicja przyznała przed lustrem, że wygląda oszałamiająco. Nie dało się zatem ukryć zdziwienia Marysi gdy ujrzała przyjaciółkę przed wejściem.
- To Ty?! Ala, wyglądasz bosko! Poznałaś kogoś?
- Czy muszę od razu kogoś poznawać, żeby wyglądać inaczej niż na co dzień? – uśmiechnęła się Alicja.
- Nie, ale wyglądasz zniewalająco. Czyli mówisz, że dzisiaj szukamy ci faceta? – zachichotała przyjaciółka.
- Nie, dzisiaj chcę się po prostu dobrze bawić. Tylko proszę, nie daj mi dużo pić! – dodała z determinacją.
- Zobaczymy kochana. Bartek w delegacji to może i ja dzisiaj poszaleję – zażartowała Marysia.
Impreza zapowiadała się świetnie, zwłaszcza że dziewczyny zdążyły wypić całkiem sporo. Alicja na co dzień była nieśmiała, zaś alkohol wzbudzał w niej pozytywną energię, pozwalał się wyluzować i zapomnieć chwilowo o problemach życiowych. Właśnie tańczyła na parkiecie ze zmysłowym brunetem, o sylwetce jakiej niejeden mógłby mu pozazdrościć, gdy ktoś wszedł między nich i zdecydowanym ruchem odsunął od Ali jej partnera.
- Odbijany! – pochylił się nad Alicją i krzyknął jej do ucha Szymon.
Zbyt duża dawka alkoholu sprawiła, że Alicja zaniemówiła. Przytuliła się i podążała za ruchami Szymona. W jego ramionach czuła się niesamowicie i w dodatku bezpiecznie. Ta chwila mogła dla niej trwać wiecznie, lecz mężczyzna złapał ją za rękę i skierował się do wyjścia.
- Wyglądasz jak milion dolarów. – Nie spuszczał z niej wzroku nawet na moment.
- Za bardzo mi pochlebiasz – poweselała Ala, po czym prawie upadła gdyby nie silne ramię Szymona, które ją przytrzymało.
- Ojoj, ktoś tu chyba za dużo wypił. – Wciąż rozbawiony Szymon przytulił ją do siebie. I to była chyba ostatnia rzecz, którą pamięta...