Szefowa zakochana w pracownicy

5 listopada 2018

Szacowany czas lektury: 38 min

Poniższe opowiadanie znajduje się w poczekalni!

Witajcie jestem na etapie początkującym, lecz proszę o surową krytykę, docenię każde poprawki związane z tekstem. Brak w nim seksu, lecz mam nadziej was zaciekawi.

Zimno mi. Luty, końcówka okresu zimowego. Początek nowej przygody. Mam na imię Marysia dla większości Merry, mam 22 lata, średniego wzrostu, sylwetka delikatna przy kości, twarz pospolita, czoło alabastrowe, mały nos, drobne uszy, duże oczy koloru niebieskiego, usta zaróżowione, brwi gęste, skóra delikatna, opalona. Włosy koloru ciemnego blondu, długie, zadbane, spięte zawsze w kok, smukła szyja, ramiona umięśnione, brzuszek zaokrąglony, szerokie biodra, długie, umięśnione nogi. To cała ja. Ciężko mi było znaleźć pracę dla siebie. Jednak się udało początek mojej przygody w dość dużym markecie. Zaczynałam od 15-tego lutego, jak to przystało na stażystkę, ponieważ wcześniej musiałam pozałatwiać, różne głupoty do tej pracy, lekarzy, papiery, ale się udało więc jestem. Cieszyłam się ostatnimi chwilami wolności.

Nadszedł dzień, w którym musiałam udać się do tego "cudownego miejsca pracy". Siódma rano, wyzwanie podjęte. Wiadomo jak to początki, bywają trudne do przegryzienia, poznawanie ludzi, z którymi będziemy musieli współpracować, swoich opiekunów, ale imienia żadnej osoby nie zapamiętałam. Podeszła do mnie moja opiekunka na imię jej Karolina, średniego wzrostu całkiem jak ja, może 2 cm niższa, twarz piękna, zadbana, o wydatnych kościach policzkowych, sylwetka bardzo zgrabna, widać było też lekkie umięśnienie nóg, ramion, czoło gładkie, nos malutki, drobne uszy, wyraziste zielone oczy. Spojrzenie miała bardzo radosne, przyjazne, pełne usta wraz ze szminką koloru czerwonego, skóra opalona, wypielęgnowana, ładna, zdrowa, włosy długie do ramion koloru jasnego blondu z domieszką czarnych pasemek. Dłonie takie delikatne, pośladki jędrne, wąskie biodra, nogi delikatnie umięśnione.

Myśli moje były przeciwne tej pracy, mówiły, nie poradzisz sobie, ale ja żadnej pracy przecież się nie boje, dam radę. Powitał mnie bardzo miły, przyjemny dla ucha głos.

Witaj, jestem Karolina, Twoja opiekunka, która pokaże Ci co, jak, gdzie i kiedy. Wiem, że delikatny stres dopadł Cię, ale zawsze boimy się tego co dla nas nowe i nieznane.

Nie mogłam przecież zaprzeczyć, delikatny stres na pewno jest.

Witam Marysia, miło mi poznać.

Wiem Marysiu. Dobrze to, co dam Ci naszą firmową koszulkę, pokażę, gdzie znajduje się nasz pokój socjalny. Nie ukrywam, chciałabym sobie zapalić papierosa, więc chwilkę pogadamy, chyba że również palisz, to zapalimy we dwójkę.

Nie chciałam się wygłupić, ale jak to na mój humorek przystało, to zrobiłam.

Tak jest, Pani tu rządzi.

Humorek dopisuje bardzo dobrze. Zapraszam na górę w takim razie.

Prowadziła mnie bardzo wąskim magazynem, gdzie na końcu znajdowały się białe drzwi, prowadzące na górę do wspólnego pokoju. Ona usiadła wygodnie na krześle obok dość dużego okna.

Wybierz sobie, jaką kol wiek szafkę, przebierz się i zapalimy, a więc jeśli chodzi o palenie, gdy będziesz chciała wyjść, za każdym razem mnie o tym poinformuj. Wtedy nikt nie będzie poszukiwał Cię po cały sklepie.

Uśmiech nie schodził z jej twarz ani na chwile.

Dobrze szefowo.

Podoba mi się Twoje podejście.

Mam przestać ?

Nie, tak jest dobrze. Chodź oprowadzę Cię.

Jakie ona ma nieziemskie nogi i na dodatek sukienkę dopasowaną idealnie do swojego ciała. Nie czas na amory, tu będzie trzeba pracować.

Udałyśmy się na dół, gdzie oprowadzała mnie po każdej alejce z artykułami. Pokazywała, gdzie się co znajduje, dwa dość średnie magazyny. Uśmiechnęłam się do siebie w myślach, gdy tylko zrozumiałam, jeśli nowa osoba to zapewne będzie przynieś, posprzątaj, pozamiataj. Nie myliłam się.

Na początek coś prostego, umyjesz każdy stent na sklepie.

Dobrze.

Stent na sklepie, coś szybkiego pod rękę, mała półka przy kasie, po to, gdyby ktoś zapomniał zabrać na przykład coś do picia, stoją na całym sklepie, a w szczególności przy kasach.

Zabrałam się do pracy, po niecałej godzinie miałam już wszystko zrobione. Ruszyłam od razu do Karoliny po nowe zadanie.

Skończyłam.

Dobrze poczekaj na mnie chwilkę, przyjdę do Ciebie. Jak na razie rozejrzyj się po sklepie.

Jestem raczej osobą posłuszna w poleceniach, ale tylko w pracy, więc udałam się na sklep. Spotkałam ludzi, z którymi będę pracować. Poznałam ich trochę lepiej niż do tej pory, pokazali mi, mniej więcej, co trzeba robić. Minęło dobre 30 minut, gdy tak z nimi rozmawiałam. Naglę krzyk z końca sali sklepowej.

Marysia!!!

Mimo wszystko głos był jednak przyjemny, nawet gdy krzyczała.

Słucham Pani kierownik.

Uśmiechnęła się do mnie delikatnie.

Dziewczyny pokazały Ci, jak sobie radzić na sklepie, bardzo dobrze. To ja Ci powiem tak. W większości czasu dokładamy sklep, by na półkach nie zabrakło artykułów dla klienta, gdy wjedzie nam towar, sprawdzamy, czy na pewno nam się wszystko zgadza i rozkładamy. Pamiętaj, żadna paleta z towarem nie może stać na sklepie, zawsze musi być rozłożona, kartony też nie.

Jaka ona profesjonalna pomyślałam sobie.

Zajrzy do Ciebie Pan od zasad BHP, pogada sobie i pójdzie. Zawsze tak robi. Potem do Ciebie zajrzę jak sobie radzisz.

Widać było, że naprawdę starała się utrzymać sklep w jak najlepszym ładzie i składzie. Każdy kto tu pracował, było widać, że ma do niej ogromny szacunek. Musiała być naprawdę w porządku osobą, jak i szefową na sklepie.

Czas zabrać się do pracy. Pomagała mi koleżanka , która aktualnie była na zmianie, a ja dalej nie pamiętałam jej imienia. Myślałam zawsze, że praca na sklepie nie może być aż tak ciężka, lecz się pomyliłam. Jest naprawdę ciężko, dobrze przynajmniej uda mi się schudnąć.

Strasznie ciągnęło mnie na papierosa, a ja zawsze wyczuje, gdy mój organizm potrzebuje nikotyny. Pobiegłam zapytać się, czy mogę.

Pójdę z Tobą. Poznamy się trochę bliżej, w końcu spędzisz tutaj z nami prawie rok.

Przecież nie odmówię swojej szefowej.

Powolnym krokiem ruszyłyśmy w stronę pokoju socjalnego. Usiadłyśmy i zapaliłyśmy.

Jak podoba Cię się pierwszy dzień w nowej pracy.

Nie jest źle, myślałam, że będzie gorzej.

Tak Ci się tylko wydaje, poczekaj, aż jutro, obudzisz się z dużą ilością zakwasów.

Zaśmiała się.

Będę musiała jakoś się z nimi uporać.

Pracowałaś już gdzie indziej ?

Owszem na budowie, polu i McDonald.

Czyli nie boisz się ciężkiej pracy.

Skądże.

Czuję, że się dogadamy.

Cieszę się.

Wróciłyśmy pracować dalej, lecz zbliżała się powolnym krokiem godzina zakończenia mojej pracy i jak najchętniej wróciłabym do domu.

Na szczęście, pomyślałam.

Wracając bardzo powolnym krokiem w stronę mojego domu, nie mogłam przestać o niej myśleć, miała tak cudowny głos, była tak bardzo profesjonalna. Dotarła jednak do mnie szara rzeczywistość. Mam dziewczynę, od dłuższego czasu, nie układa nam się zbyt dobrze po 3 latach bycia razem, może dlatego zaskoczona byłam zachowaniem szefowej. Niestety bywa w związkach różnie.

Dom słodki domek, odpoczynek i od razu kąpiel relaksacyjna. Uwielbiam. Położyłam się jak najszybciej do łóżka, by odpocząć.

Miała rację, obudziłam się z okropnymi zakwasami na całym ciele, nie mogłam się ruszyć. Koszmar. Nie mogę zrezygnować na drugi dzień pracy. Mimo bólu przygotowywałam się do pracy. Droga do pracy zajmowała mi koło 20 minut, dam radę zdarzę na pewno. Moja stażowa opiekunka, wpadła do pracy w tym samy czasie. Jestem zawsze grzeczna, więc wypad się przywitać.

Dzień dobry.

Przywitałam się z lekko zaspanym głosem.

Witaj, niewyspana ?

Wyczułam delikatną troskę w jej głosie, ale mimo to i tak był słodki.

Niezbyt.

Przecież nie wygadam się i nie powiem, że nie mogłam spać aż do godziny 3 nad ranem.

Spokojnie, kawa postawi Cię na nogi.

Podziękuje, nie pijam kawy. Kupię sobie napój energetyzujący.

Oszalałaś tak od rana, niszczy Ci to tylko żołądek.

Czy Ona troszczy się tak o każdego ? Czy może to tylko moje przypuszczenia ?

Już tak mam po prawie nieprzespanej nocy.

Jaki ja mam długi język, masakra.

Biedna, może chcesz jutro na późniejszą godzinę ? To nie jest żaden problem.

Tak jest dobrze, muszę się przyzwyczaić. Odzwyczaiłam się od wczesnego wstawania, mimo wszystko dziękuje za troskę, dam radę.

W porządku w razie potrzeby grafik mogę dla Ciebie zmienić.

Co dla mnie ? Tak jak mam napisane muszę przychodzić do pracy. Spojrzałam na nią pytająco.

Chodziło mi o to, że jesteś na stażu, więc nie jest problemem byśmy, mogły zmienić coś w grafiku.

Dobrze szefowo.

Uciekłam na górę się przygotować, bo zostało mi tylko 10 minut do rozpoczęcia pracy. Towar do nas wjeżdżał co chwila to inny. Pomagały mi cały czas dziewczyny, co chwila ktoś inny, jak ja te wszystkie imiona zapamiętam. Początki są naprawdę trudne, lecz to kwestia przyzwyczajenia. Co dwie godziny wychodziłam na papierosa, nie wytrzymywałam z bólu, tak zakwasy dawały o sobie znać, na każdym kroku, nie odstępowały mnie ani na chwile. W końcu Karolina poszła ze mną, widziała chyba, że jest coś nie tak.

Wszystko w porządku ?

Spojrzała na mnie jak na skrzywdzonego psa.

Wszystko jest okej.

Spojrzałam na nią, myślałam, że uwierzy.

Nie rób ze mnie idiotki.

Jednak nie dała się przekonać, nie chciałam, żeby tak pomyślała.

Przepraszam, nie chciałam Pani urazić.

Co się dzieje ?

Zakwasy.

Uśmiechnęła się tylko. Myślałam, że mnie wyśmieje.

Mówiłam Ci wczoraj, że tak będzie, kilka dni i po kłopocie.

Kilka dni ?

Spojrzałam na nią, jakby wbito mi nóż w plecy. Przecież nie wytrzymam tyle.

Masz dość ? Dasz radę.

Chciałam powiedzieć, że nie dam rady. Jednak ja się nigdy nie poddaje. Waham się, ale trzeba sobie poradzić.

Owszem.

Wypowiedziałam to z lekkim zawahaniem się, ale miałam nadzieje, że tego nie wyczuje, ale ona chyba wie wszystko.

Nie zawiedź mnie. Widać, że jesteś pracowita, a to cenię najbardziej. Tego się trzymaj.

Tak jest szefowo.

Uśmiechnęłyśmy się do siebie nawzajem i wróciłyśmy do pracy.

Kolejne dni były już coraz to lepsze, moje ciało zaczynało powoli przyzwyczajać do wycisku, który dawała ta praca, mimo to z każdym dniem było lepiej. Poznawałam ludzi w pracy coraz to lepiej, rozmawiałam z nimi bardziej otwarcie niż zwykle, gdy siedziałam cicho jak mysz kościelna. Nie chciałam na razie mówić im o swojej orientacji, zawsze uciekałam od tego typu tematu. W pracy zdarzały nam się różne śmieszne sytuacje. Raz siedziałyśmy sobie w grupce kilku koleżanek wraz z szefową i ucinaliśmy sobie pogawędki na tematy seriali czy innych głupot, nie miałyśmy w tym momencie nic do roboty. Jednak nie mogło być inaczej i padło pytanie też do mnie, czy mam chłopaka. Moja odpowiedź była bardzo prosta, nie mam chłopaka. Wszystkie zaczęły się dziwić jak taka piękna, uśmiechnięta, pracowita kobieta nie ma swojego mężczyzny. Udało mi się jednak wybrnąć z tej krępującej sytuacji i powiedziałam, że żaden nie spełnia moich oczekiwań. Przeszło przez mnie wtedy dziwne spojrzenie Karoliny, jakby wiedziała, że kłamię. Mam nadzieję, że jednak uwierzą w tą bajeczkę. Wszystko jednak rozeszło się po kościach i pracowałyśmy dalej.

Następny miesiąc był dla nas wszystkich bardzo pracowity, dlatego udało mi się unikać odpowiedzi w dalszym ciągu na to samo pytanie. Starałam się, jak najlepiej potrafiłam w pracy, dzięki czemu nauczyłam się nowych rzeczy. Było to bardzo ciężki okres do pracy. Mimo to dawałam radę, każdego dnia wiedząc, że mam dla kogo. Miałam kobietę, z którą nie zbyt dobrze mi się układało, nie miałam żadnego wsparcia, chciałam dla niej jak najlepiej. Większość koleżanek z pracy dostrzegała, że jednak jest coś nie tak. Owszem zawsze chodziłam uśmiechnięta, ale nie tym razem, nie miałam najmniejszej ochoty rozmawiać z nikim, co się dzieje między mną a moją kobietą i tak nic nie wiedzieli. Wiedziałam, że ktoś wtedy wygada się mojej opiekunce, żeby ze mną porozmawiała i tak się stało, czułam, że ktoś powiedział, a ja nie chciałam rozmawiać. Na przerwy chodziłam tylko po to, by się wypłakać, czułam przykrość, ból, bo moja kobieta wolała mieć mnie za przeproszeniem w dupie. Nie sypiałam po nocach, nie piłam, nic nie jadłam, z tego wszystkiego wymiotowałam z tych wszystkich nerwów. Nie dawałam już powoli rady. Słuchając muzyki i jak co przerwę siedziałam i płakałam. Dziwnym zbiegiem okoliczności wpadła Karolina.

Kochana chcesz pogadać ?

Udało mi się jedynie kiwnąć głową, że nie. Nie miałam najmniejsze ochoty naprawdę z nikim rozmawiać, a szczególnie w takim stanie.

Chcesz pobyć sama ?

Tak naprawdę nie chciałam być sama, ale moja duma wzięła górę i wydusiłam delikatnie.

Tak proszę.

Odeszła. Resztę dnia nikt już nie zadawał głupich pytań. Cieszyłam się bardzo z tego powodu. Każdy mimo to próbował mnie rozśmieszyć, ale na próżno. Mijał dobry tydzień, a ja już powoli nie miałam siły na nic, dochodziły do mnie cały czas tylko i wyłącznie myśli samobójcze. Musiałam dopuścić do siebie myśl, że związek, który budowałam, rozpadł się. Wybrała kogoś innego, zdradzała mnie od dłuższego czasu, a ja dowiedziałam się ostatnia. Pod wpływem alkoholu wymyśliłam jakiś banalny powód, dlaczego nie będzie mnie dziś w pracy i wyłączyłam telefon, nie ma mnie dla nikogo. Zależało mi na tej osobie, a ona zrobiła to, co się stało. Promile dawały już po sobie siwe znaki, byłam bardzo mocno wstawiona. W takim stanie chciałam wyjść do sklepu, by kupić taką ilość tabletek, by już nie musieć wracać do świata rzeczywistego. Przed moim domem stał bardzo elegancki samochód. Czarny Mustang, nie wiedziałam, do kogo należał, nie obchodziło mnie to. Chciałam tylko wyjść i nie wracać. Po wyjściu z domu szybko jednak się okazało, do kogo należał. Była to Karolina, nie wiedziałam co wtedy mam zrobić. Jeszcze do tego jestem w takim stanie i skłamałam. Gorzej chyba być nie może.

Dzień doobry, co Pani tu robi?

Cześć wiedziałam, że ściemniasz, więc jestem, by Ci pomóc. Gdzie się wybierałaś w takim stanie ?

Chciałam jak zwykle udawać twardo.

Szefowo, ale ze mną jest wszystko w jak najlepszym porządku.

Przestań ściemniać.

Tutaj już jej ton głosu zmienił się drastycznie. Ciarki mnie przeszły po całym ciele.

Wrócisz w tym momencie do domu, położysz się spać, a gdy się obudzisz, zadzwonisz do mnie, przyjadę i porozmawiamy.

Pani Karolino, przecież jestem zwykłym pracownikiem, co Pani tak na mnie zależy, nic niewartą osobą.

Przestań gadać głupoty, nie chciałabym stracić tak dobrej pracownicy to po pierwsze, po drugie wszyscy na sklepie traktujemy się jak rodzina, dlatego każdy się przejął, dlaczego Ciebie nie ma w pracy, próbowali się na różne sposoby dowiadywać, co Ci jest, bo każdy każdemu pomaga, zawsze chodziłaś uśmiechnięta i taką chcemy Cię z powrotem, więc proszę Cię nie rób nic głupiego i nie okłamuj nas.

Cały czas byłam zaślepiona problemami. Nie zauważałam, że jednak tak u nich jest. Postanowiłam dla całego zespołu, zrobić to, o co prosi mnie ona. Jednak musiałam poprosić ją o delikatną pomoc.

W porządku, zrobię, o co mnie Pani prosi. Byłaby jednak możliwość, byś doprowadziła mnie do mojego pokoju, sama chyba nie dam sobie rady.

Mówiła do mnie coś cały czas, a ja nie rozumiałam żadnego słowa. Poczułam kucie w klatce piersiowej, jakby ktoś wbił mi nóż w serce. Powieki stały się dla mnie ciężarem, nie mogłam otworzyć oczu, a tak bardzo chciałam. Pamiętam tylko jej ostatnie słowa.

Marysia słyszysz mnie ? Wszystko będzie dobrze.

Naprawdę tak myślisz ? Wydaję Ci się tylko, nigdy nic nie będzie dobrze.

Nareszcie wykrzyczałam w myślach. Odzyskałam świadomość swobodnego myślenia. Z ciężkim bólem otwieram oczy, gramolę się jak nigdy, ale pragnę widzieć. Powoli, budzę się, ale chwila gdzie ja jestem, przecież miałam obudzić się w domu. Szefowa śpi obok mojego łóżka, co jest grane. Szpital ? Co mi się stało, przecież nie udało mi się zażyć żadnych tabletek, dopiero zamierzałam. Z alkoholem raczej też nie przesadziłam, ale może jednak ? Nie miałam zamiaru budzić Karoliny. Jaki mamy dziś dzień ? Obok mojego łóżka była szafka, na której znajdował się telefon. Chciałam jak najszybciej po niego sięgnąć. Szło mi to bardzo mozolnie. Z ciężkim bólem musiałam przyznać, że nie dam rady, próbowałam, ale jak na złość telefon upadł. Wstała z krzesła jak porażona prądem, a miałam jej nie budzić.

Obudziłaś się jak dobrze.

Co się stało, że tutaj wylądowałam ?

Zatrułaś się bardzo poważnie alkoholem. Spałaś ponad dwa dni. Lekarz mówił, że możesz się nie obudzić. Jednak wiedziałam, że jesteś silną kobietą. Cieszę się, że jesteś z powrotem.

Pani Karolino byłaś tutaj cały czas ?

Nie, też muszę pracować. Martwili się o Ciebie, więc powiedziałam, że będę zaglądać codziennie po pracy.

Posmutniała, wiedziałam, że coś tu nie pasuje.

Szefowo, znamy się już tak długo, a Pani mnie tu coś okłamuje.

Przecież wiesz, że też się martwiłam. Sama dzwoniłam po karetkę. Nie wiedziałam co mam robić.

Nie chciałam, aby to tak wyglądało. Przepraszam za każdy wywołany kłopot moją osobą.

Spokojnie, najważniejsze teraz jest Twoje zdrowie. Będę Cię odwiedzać codziennie, by sprawdzać, jak się czujesz i kiedy możesz do nas wrócić.

Poradzę sobie, najwyżej zadzwonię, gdy będę wychodziła ze szpitala.

Wierze w Twoje słowa, ale to tylko dla pewności. Nie mam co robić poza pracą.

Dom, rodzina ?

Szczerze nie mam nikogo, praca pochłania cały mój wolny czas.

Przepraszam, nie wiedziałam.

Przykro mi było z tego powodu, nie wiedziałam przecież, ale wiem, że ją tym uraziłam.

Nie wiedziałaś, więc nic się nie stało. Pamiętaj, obiecałaś mi szczerą rozmowę.

Ale..

W tym momencie położyła mi palec na ustach, bo pamiętam, że nic jej nie obiecywałam, doskonale o tym wiedziała.

Cii nie ma żadnego, ale..

Uśmiechnęła się, powiedziała, że zajrzy jutro.

Pomyślałam, że jednak szefowej należą się wyjaśnienia, za całą zaistniałą sytuację. Postanowiłam być szczera do bólu. Nie byłam świadoma konsekwencji wypitego alkoholu, jednak nadzieja na szybki powrót do zdrowia zawsze będzie mi towarzyszyć. Potrzebuje odzyskać swoje siły, by przetrwać kolejną drogę w swoim życiu. Nie mogę się poddać przez jedną kobietę, poleżę sobie, potem wstanę, silniejsza niż byłam, wiem, że nie jestem teraz sama. Jeśli jej lepiej beze mnie, trzeba spuścić ze smyczy, by ktoś innym miał ze mną to, czego ona nie doceniała. Miłość to wspaniałe uczucie, którego chciałabym życzyć nawet największemu wrogowi. Gorzej z pozbieraniem się po niej. Nie warto nigdy myśleć, że bez tej osoby nie damy sobie rady, głupoty. Damy tylko musimy uwierzyć w siebie, spełniać marzenia, z uśmiechem na twarzy iść jak najbardziej do przodu. Nie możemy dawać się wykorzystać. Racja mój związek trwał ponad trzy lata, myślałam, że były one wspaniałe, jednak żyłam w błędzie. Poradzę sobie, mam wspaniałą ekipę w pracy, naprawdę cudownych ludzi. Mamy tylko jedno życie trzeba wykorzystać je jak najlepiej. Mam wspaniałą pracę, dzięki niej czuje, że sobie poradzę. Ludzi, którzy mimo swoich problemów, pomogą i Tobie. Nigdy nie przypuszczałam, że w pracy można traktować się nawzajem jak wielka rodzinka. Koniec zbyt wiele myśli w jednym czasie, czas zabrać się do pracy nad sobą i swoim życiem, ale najpierw niech mnie stąd wypuszczą. Szpitale zawsze mnie przerażały. Leżę tak samotnie na sali, wpada do mnie tylko pielęgniarka, by podać mi leki, które mają mi pomóc. Szkoda tylko, że tak kobieta nie da mi się wyspać, pobudkę robić o szóstej nad ranem. Niestety na sali muszę przestrzegać ustalonych zasad. Na moje szczęście budzi mnie, gdy podaje mi zastrzyk. Chciałabym jak najszybciej odzyskać siły, by wrócić do rzeczywistości. Moje w końcu zdrowe myślenie, przerwało pukanie do drzwi. Wpadła szefowa z koszykiem pomarańczy.

Od całego zespołu, można ?

Pokiwałam tylko głową na tak. Uśmiechnęła się i usiadła obok mojego łóżka. Zapomniałam kompletnie, że będzie wpadać, by mnie sprawdzić, jak się czuje. Z grzeczności wypadało się przywitać.

Dzień dobry. Dziękuje, ale nie trzeba było naprawdę.

Oj przestań marudzić. To tylko pomarańcze. Jak się czujesz kochana ?

Poczułam, że dziś muszę powiedzieć jej prawdę. Nie będę kłamać, po tym, co dla mnie robią. Wypada mieć ogromny szacunek do takiej osoby.

Dużo lepiej niż wcześniej. Chciałabym wrócić do pracy.

Nie widziałam u niej, jeszcze nigdy takiego pięknego uśmiechu, chciałam, aby został na jej twarzy, jak najdłużej.

Przestań, najpierw musisz odzyskać w pełni swoje siły, a później pozbierać myśli.

Nie miałam najmniejszej ochoty jej się sprzeciwiać, ale wiedziałam, że muszę wrócić do pracy, by zapomnieć, by praca pochłonęła cały mój czas. Pora przebyć tę szczerą rozmowę, może wtedy zrozumie, dlaczego mi tak zależy wrócić do pracy.

Szefowo, masz dziś trochę więcej czasu ?

Musiałam się przełamać. Zawsze radziłam sobie sama, dziś jednak wiedziałam, z tym sobie nie poradzę. Potrzebuje pracy i ludzi, do których mogłabym się odezwać.

Mam dużo czasu. Pewnie nie chcesz zostać tu sama. Mnie też przeraża to miejsce.

Uśmiech nie schodził z jej twarzy, do teraz.

Pani Karolino proszę wygodnie usiąść, chciałam porozmawiać szczerze.

Ta rozmowa bez łez się nie obędzie, oczywiście moich.

Dobrze, słucham.

Chciałam w tym momencie zażartować „Nie, mów słucham, bo Cię.... „. Nie wypadało jednak. Nastała bardzo poważna atmosfera, głucha cisza, szefowa zamieniła się w słuch.

Powiedziałam jej o swojej orientacji, jak by mogło być inaczej, domyślała się. Mówiłam, że kobieta, na której mi tak zależało, zdradziła mnie i traktowała jak popychadło, nie miałam od niej żadnego wsparcia. Czułam łzy, które zapełniały moje oczy. Postanowiłam być bardziej szczera i otwarta. Opowiedziałam jej o najtrudniejszym etapie mojego życia, po którym ciężko było się pozbierać do tej pory też. Wydusiłam, że zostałam zgwałcona przez jednego z członków swojej rodziny, że brałam narkotyki, miałam rozprawy w sądzie za pobicia. Nie wytrzymałam już dłużej, łzy płynęły strumieniami, płakałam jak małe dziecko. Pierwszy raz powiedziałam komuś całą historię, z każdym małym szczegółem. Spojrzała na mnie, przysunęła się bliżej, łapiąc moją dłoń.

Jestem pod wielkim wrażeniem, że powiedziałaś mi szczerą prawdę. Teraz już nie będziesz sama, pomożemy Ci. Zostanę tu z Tobą, musisz się uspokoić i najlepiej przespać. Nie sądziłam, że jest aż tak źle. Potrzebujesz odpocząć.

Mam nadzieję, że teraz Pani rozumie, dlaczego chcę wrócić do pracy.

Rozumiem bardzo dobrze. Zrobimy tak, jeśli wyjdziesz stąd. Wrócisz do domu i zadzwonisz do mnie, że chcesz wrócić, możesz też zadzwonić po wyjściu z tego miejsca.

Jesteście naprawdę najlepszą ekipą.

Przekaże im to.

Dziękuje za wszystko.

Ja również dziękuje. A teraz odpocznij.

Ułożyłam się wygodnie do spania, ale jakoś nie mogłam zasnąć, spoglądałam od czasu do czasu na Karolinę. Była naprawdę zmęczona. Nie mogłam, patrzeć jak się męczy.

Szefowo, uciekaj odpocząć, widzę, że jesteś zmęczona. Będę dzwonić, gdy tylko wyjdę ze szpitala.

Dobrze.

Ruszyła w stronę wyjścia, a ja po dobrej godzinie spałam jak niemowlę.

Leżę już tutaj czwarty dzień, moglibyście mnie już puścić do domu. Czuje się uwięziona w piekle swoich myśli. Wolność błagam. Lekarz, ale czy z dobrą nowiną mnie powita. Mogę dziś opuścić szpital, jeszcze nie byłam tak szczęśliwa. Tak jak obiecałam, wykonałam telefon do Karoliny, mówiąc, że wychodzę dziś o godzinie 15 i spacerkiem wrócę do domu.

Żartujesz ? Przyjadę po Ciebie i odwiozę do domu. Nie będziesz na pieszo szła na drugi koniec miasta. Szczególnie że dopiero co wyszłaś ze szpitala.

Czułam się pod jakimś nadzorem w wojsku i wydano mi rozkaz. Tak brzmiał jej głos.

Poradzę sobie, spokojnie.

Nie ma takiej opcji, czekaj na mnie cierpliwie.

Musiałam ją wkurzyć, uniosła swój ton głosu. Szczerze nie miałam ochoty, by ktoś odwoził mnie do domu. Chciałam przejść się sama, ale nie odmówię jej przecież. Jest dla mnie naprawdę wyrozumiała.

Dobrze, będę czekała.

Wytrzymaj, przyjadę po Ciebie.

Wolność, świeże powietrze, nareszcie. Usiądę na ławce i poczekam sobie. Długo nie musiałam czekać. Z daleka widziałam jej samochód, mimo że wcześniej widział go jak na rozmazanym tle to i tak bardzo dobrze go zapamiętałam. Któż by inny mógł w takim małym miasteczku jeździć takim sportowym samochodem. Wysiadła, nie wiem, czy to było z grzeczności, ale otworzyła mi drzwi od strony pasażera. Nie mogłam się napatrzeć na nią, jaką klasę sobą prezentowała, wszystko dopięte na ostatni guzik. Czerwona sukienka, urywająca się przy końcówkach jej zgrabnego tyłka, idealnie dopasowana do jej sylwetki, czarne szpilki, widać było jej wysportowane, umięśnione delikatne ciało. Makijaż prawie niewidoczny. Czy ona wie, jaką bardzo jest pokusą? Prawdziwy skarb, przyszły mężczyzna będzie miał z nią na pewno dobrze.

Co się tak patrzysz ? Podoba Ci się autko ?

Bardzo.

Tylko tyle byłam, w stanie powiedzieć.

A ja ? Muszę się zapytać osoby obeznanej w tych sprawach.

Szczerze, sama klasa wspaniałej szefowej.

Jaki cudem mi się to wymsknęło. Uśmiechnęła się tak jak w szpitalu, ten szczery uśmiech.

Wsiadaj.

Wnętrze jej auta wyglądało jak zadbane do każdego centymetra, ładnie wyczyszczony, błyszcząca tapicerka. Sama klasa nic dodać, nic ująć.

Ruszyła z piskiem opon, lecz później prowadziła tak delikatnie. Zdążyłam jedynie zaobserwować puste miejsce na palcu serdecznym, najwyraźniej po długo noszonym pierścionku. Widać było, że samochód to jej małe dziecko, którym się opiekuje. Milcząc całą trasę, dotarłyśmy do celu, w głębi siebie jednak nie chciałam zakończyć tej podróży. Podziękowałam za odwiezienie mnie do domu. Powiedziała mi tylko, że kiedyś i ona będzie potrzebować pomocy oraz do zobaczenia w poniedziałek.

Weekend dla mnie, cudownie. Zastanawiałam się jak jej się odwdzięczyć, jak na razie postanowiłam kupić kwiaty i czekoladki „Merci”, dodając skromny liścik „Dziękuje za wszystko szefowo „ . Powiedziałam jednak sobie, gdy ona będzie w potrzebie, też otrzyma moją pomoc. Musiałam jednak przez dwa dni uporządkować swoje sprawy i wrócić do formy. Moja była kobieta wydzwaniała do mnie, przepraszała, pisała, że kocha. Tym razem nie dam się już nabrać, idź, do tej suki co mnie z nią zdradziłaś, mnie zostaw w spokoju. Jednak moje zdenerwowanie przerwał telefon, prawdopodobnie prywatny numer mojej szefowej. Zaprasza mnie na ósmą rano do pracy. Ucieszyłam się. Uda mi się wcześniej kupić kwiaty. Tak ja postanowiłam, tak zrobiłam. Wręczyłam jej bukiet, podziękowałam jeszcze raz i odeszłam. Od tego momentu praca pochłaniała mnie w zupełności, każdą wolną chwilę poświęcałam pracy. Dużo rozmawiałam z zespołem, coraz częściej potrafiłam się uśmiechać, czułam, że znów dam radę, podnoszę się z wielkiego bagna, prawie jak Jason, tylko nie zabijam potem ludzi. Nie zwracałam uwagi, na to, jak szybko mi czas ucieka, Karolina prosiła mnie, bym odpoczęła. Nie słuchałam, dzięki temu zapomniałam. Ten dzień jednak obrócił moje życie o 360 stopni. Na progu naszego sklepu była pewna Pani, z bukietem pięknych róż, niby nic dziwnego, widzi się tutaj takie osoby dość często, lecz nie tym razem.

Przepraszam, Pani Marysia ?

Tak.

Proszę.

Wręczyła mi ten piękny bukiet róż.

Mogę, chociaż wiedzieć od kogo ?

Anonimowa dostawa.

Byłam bardzo zaskoczona, poczułam rumieńce na całej twarzy, zespół się na mnie patrzył, śmiali się ze mnie, że mam cichego wielbiciela. Miałam nadzieje, dowiedzieć się od kogo, lecz tam tylko liścik „Będę na Ciebie czekała”. Koleżanki od razu zaczęły się wypytywać od kogo, Karolina się ze mnie śmiała, że zrobiłam się taka czerwona. Nie miałam pomysłu, od kogo mogły one być. Może była dziewczyna chce coś tym wskórać, ale raczej nie miałam od niej żadnych wiadomości, więc odpuściła. Miałam, nadziej, że mimo wszystko będzie to jednorazowa sytuacja, lecz się pomyliłam. Codziennie o tej samej porze, przychodziła właśnie ta jedna kobieta, z co innym to bukietem, coraz to większym. Każdy następny list przybliżał mnie do tej jednej osoby, ale mimo to nie potrafiłam jej rozszyfrować. Niby jestem bliżej, a jednak coś mi umyka. Listy brzmiały tak:

„Jesteś śliczna, gdy się uśmiechasz”

„Podobasz mi się”

„Z dnia, na dzień, jesteś piękniejsza”

Po ostatnim liście postanowiłam zagrać w otwarte karty. Ruszyłam do biura, by zapytać się Karoliny czy to ona, jedna wiedziała.

Pani Karolino czy to od Ciebie te wszystkie kwiaty ?

Nie, czemu tak uważasz ?

Pokazałam ostatni list, który otrzymałam.

Jak możesz, ktoś pewnie przychodzi codziennie, a Ty mi takimi rzeczami głowę zawracasz.

Przepraszam.

Nie bez powodu się zdenerwowała, ale może mówi prawdę. Będzie trzeba się bardziej przyjrzeć całej sytuacji, ktoś coś wie tylko nie ja. W międzyczasie, poznałam, miałam nadzieje, że fajną kobietę, która nie będzie jak wszystkie te zakłamane dziewczyny. Postanowiłyśmy być razem, po tygodniu znajomości, chyba było to jednak błąd. Mimo to dałam jeszcze szanse i zajęłam się dalej pracą i nierozwikłaną zagadką.

Raz zwróciłam uwagę, jak Karolina ciągle siedzi przy tych kamerach, postanowiłam, zajrzeć co ona tak tam ogląda, lecz czekałam, aż wyjdzie zapalić. Jednak zbliżenie na moją kasę fiskalną, nie wierzę, a tak się wypierała. Ja uznałam, że nic nie widziałam i udawałam, że tylko rozmieniam pieniądze w sejfie. Wpadła wystraszona, po czym kamery były na swoim miejscu, zapytała się mnie czy spoglądałam na kamery, zaprzeczyłam. Moja obecna kobieta strasznie się denerwowała, gdy ja dostawałam bukiety, od nieznajomej. Raz nawet próbowała mnie skłamać, że jedne są od niej. Nie udało się, wiedziałam, że nie dlatego dałam jej ostatnią szansę, jeszcze raz skłamie, to wybacz, ale za przeproszeniem spierdalaj.

Powoli do mnie docierały, pewne momenty w pracy, gdy przypadkiem jak to szefowa mówiła, ocierała się o moje ciało, dotykała. Tłumaczyłam sobie, że to przez ten ciasny magazyn, ale teraz znam prawdę. Byłam tylko ciekawa czy szefowa jednak się w końcu ujawni. Wiedziałam również, że jestem osobą, która nie zdradza, gdy jest już z kimś w związku, więc miałam nadzieję, że Karolina weźmie to pod uwagę. Chciałam ruszyć w natłok pracy, by unikać Karoliny, jak tylko się da, może to wszystko się zakończy. Jest to chwilowe, w głębi siebie miałam taką nadzieję, przecież to moja szefowa. Nie wiem, jednak, do czego jest zdolna.

Upłyną pewien okres, myślałam, że już się uspokoi cała sytuacja, nie dostawałam już kwiatów. Szefowa była bardziej zaangażowana w pracę. Miałam cichą nadzieję, że to już koniec. Chwileczkę, no nie. Prezent w mojej szafce, nigdy nie oznacza nic dobrego.

„Podoba się?"

Pięknie zapakowana torebka, damska bielizna koronkowa, koloru czerwonego, oj musiała sporo kosztować. Nawet metka jest, o proszę, co 300 złotych. Taki gust ma tylko Karolina. Szlak. W co ja się wplątałam. Prezentów się nie oddaje, postanowiłam ją zatrzymać i przymierzyć w domu, była naprawdę śliczna. Moja kobieta chodziła już naprawdę wściekła, chciał nawet przyjechać i jej bęcki spuścić. Nie pozwoliłam, to moja praca, a stracić jej na chwile obecna nie chciałam, dopóki mi się staż nie skończy i nie przepracuje tych trzech miesięcy. Pragnęłam jedynie wytrwać. Nie dała za wygraną, stała się odważniejsza. Wtedy nie wiedziałam, że szefowa może stać się moim najgorszym koszmarem. Codziennie czułam się obserwowana, każdy mój ruch, podążał za mną jakby zły cień, strach, który powodował ciarki na całym moim ciele. Bałam się każdego kolejnego kroku. Byłam przestraszona, nawet po to, by się odwrócić. Kobieta, z którą byłam obecnie, miała tego wszystkiego dość, zostawiła mnie, w najgorszym momencie, to był już dla mnie cios poniżej pasa. Chciałam się poddać.

Dzień jak co dzień, pracowity. Strach każdego kolejnego kroku. Odkładałam towar na półkę w magazynie, czułam, że nie jestem sama, miałam nadzieje, że jednak jest to jedna z moich koleżanek. Odwróciłam się i w momencie podskoczyłam z przerażenia, byłą to szefowa. Wiedziałam, że nastanie taki dzień, w którym stanę z nią twarzą w twarz. W tym momencie nie byłam jednak przygotowana, co zrobi. Objęła mnie bardzo mocno, tuląc moją głowę do jej klatki piersiowej, nie mogłam się ruszyć, wiedziałam, że jest zbyt silna jak dla mnie, próbowałam stawiać opór, ale nie dawałam sobie rady. Delikatnym jednak głosem usłyszałam tylko.

Nie stawiaj oporu, nie poradzisz sobie ze mną, dobrze o tym wiesz. Nie bój się, nie chce by, tak było, ale chce, abyś wiedziała, pragnę, byś była moja, obserwuje każdy Twój śliczny ruch ciała. Nie daj się więcej prosić.

Puść mnie.

Tylko tyle byłam w stanie wydusić.

Nie ma mowy, potrzebujesz przytulenia. Czuję, że coś jest nie tak, boisz się, to moja wina ?

Nie miałam zamiaru jej odpowiadać, owszem bałam się jej. Przytulenia? Ty to nazywasz przytuleniem, raczej sytuacja bez wyjścia. Poddałam się jej woli, rozluźniłam mięśnie, tak by poczuła, że jest mi już lepiej. Miałam nadzieję, że mnie puści.

Widzisz od razu lepiej, puszczę Cię tylko nie uciekaj.

Pokiwałam głową na zgodne, chciało mi się wtedy ryczeć, ale trzymałam się, by nie pokazać jej nic, czułam łzy w mych oczach, unikałam jej wzroku, jak tylko mogłam. Odchodzą, wypowiedziała słowa, które mnie totalnie zamurowały.

Mam kajdanki, wkrótce będziesz moja.

Zmroziło mnie od stóp, do głów. Kilka minut trwało to, gdy się w końcu ruszyłam do pracy. Zaczęłam się coraz bardziej denerwować, wszystko mnie wkurzało, każdy mój mały błąd. Bałam się jej na każdym kroku. Wiedziałam, że w dalszym ciągu mnie obserwuje. Czułam lęk, nieważne co robiłam. Bałam się sama wracać do domu. Na moje szczęście nic złego się nie wydarzyło, był taki spokój jak nigdy. Myśli jednak nieustanie krążyły w mej głowie, cały czas przy tej jednej sytuacji, strachu, obawie, niepewności kolejnego dnia.

Ta cisza spokój mnie przerażał, nic złego nie miało miejsca, odpuściła. Dziwne, lecz bardzo prawdziwe, powinnam się cieszyć, ale nie potrafiłam, patrzyłam na nią, gdy chodziła smutna, było mi jej strasznie szkoda. Nigdy nie patrzyłam na to z tej strony. Mój rozum jednak wiedział, że mi nie wolno, to moja szefowa, koniec. Mimo że bardzo mi się podobała, to i tak wiedziałam, że nie mogę. Z tęsknoty za drugą kobietą przy moim boku, częściej myślałam o Karolinie, sumienie mnie ruszyło, gdy tylko przypomniałam sobie, co ona dla mnie zrobiła, a ja nic. Mimo tej jednej sytuacji nie można tak od razu skreślić człowieka, odpuściła, więc wiedziała, że nie powinna tego robić. Ja również nie chce żadnych problemów, tego powinnam się trzymać. Pewnego razu zaryzykowałam, poprosiła mnie o odprowadzenie jej do domu, a że miałam po drodze, zgodziłam się. Nasza rozmowa w drodze powrotnej odbyła się bardzo kulturalnie. Tak jakby sytuacji na magazynie nie było, się nie wydarzyła. Nie mogło obejść się bez pytania, czy wpadnę do niej na górę, mieszkała w bloku, zaprzeczyłam i nasze drogi się rozeszły.

W ten oto sposób mijał kolejny miesiąc mojej pracy. Odprowadzałam Karolinę do domu, gdy tylko kończyłyśmy pracę razem, oczywiście za jej prośbą. Rozmawiałyśmy coraz śmielej, żaden temat nie był nam obcy, lecz ja nie skusiłam się jeszcze, by wpaść do niej do domu.

Po naszych konwersacjach obie wygadałyśmy się sobie nawzajem, jaki styl kobiety nas pociąga. Po tej rozmowie nie widziałam, że będzie robiła wszystko, by tylko mi się przypodobać. Uwielbiałam, gdy zakładała na siebie sukienki dopasowane idealnie pod swoją sylwetkę. Nie raz miałam ochotę pod nią zerknąć, jednak rozum mnie powstrzymuje cały czas. Kusiła mnie z dnia, na dzień coraz bardziej, dokładając przy tym, niby omyłkowe ocieranie się o moje ciało. Wiadomo pewnego dnia, jak każda kobieta na moim miejscu, nie wytrzymałaby. W międzyczasie dostawałam drobne upominki, czekoladki, kwiaty. Małe rzeczy a cieszą, a szczególnie od tak wspaniałej kobiety. Dziś nie było jej w pracy, byłam aż zdziwiona, miała być z nami na popołudnie. Pytałam koleżanek z pracy czy się coś stało, dowiedziałam się, że wzięła dziś sobie dzień wolny. O to dobrze, przynajmniej jej się krzywda nie stała, pomyślałam sobie. Nareszcie wybiła godzina zamknięcia sklepu jaka ulga. Pani kierownik przy zamknięciu sklepu stanęła z bukietem róż w dłoni, spaliłam się ze wstydu, każdy wiedział tylko nie ja, no pięknie. Nie wiedziałam co mam zrobić, byłam taka czerwona na twarzy, że nie chciałam pokazać się w świetle księżyca, tylko on rozświetlał dzisiejsza noc. Tym razem dostałam zaproszenie do niej do domu na lampkę wina. Nie pozostało mi nic, tylko się zgodzić. Powolnym spacerem ruszyłyśmy w stronę jej bloku. Uśmiechała się w moją stronę, widząc mnie całą czerwoną, spaloną ze wstydu. Nie mogłam wydusić z siebie żadnego konkretnego słowa, poza dziękuje.

Otworzyła mi drzwi przy wejściu do jej mieszkania, od samego początku było widać porządek i ład. Wszystko uporządkowane było widać klasę samej szefowej. Długi korytarz oddzielający każdy pokój, na jego końcu, znajdowała się łazienka białe kafelki ozdobione kolorowymi kwiatami. W prawie każdym pokoju drewniana podłoga, kolor ścian przypominające błękity kolor tafli wody. Jeden pokój zamknięty nie chciała mnie do niego wpuścić, a ja za grzeczności nie nalegałam. Poprosiłabym, rozgościła się w salonie, a ona przyjdzie z winem. Nie mogłam od niej oderwać wzroku miła takie piękne zgrabne nogi, sukienkę koloru czarnego, jak zwykle pięknie dopasowana, rozpuszczone blond włosy do ramion. Miałam wielką ochotę iść jej pomóc, ale się powstrzymałam. Usiadła obok mnie, podając lampkę wina. Jak na damę przystało, założyła tak delikatnie nogę, na nogę. Dostrzegałam w niej coraz więcej, a za każdym razem się powstrzymywałam. Delikatne rysy twarzy, skóra zadbana jak u pupci niemowlęcia. A ja taka wpatrzona, bez żadnego słowa siedziałam. Byłam delikatnie wystraszona, bo widziałam, co może się tutaj wydarzyć, gdy tylko za dużo wypijemy.

Nie mogłam się Ciebie tutaj doczekać.

Milczałam jak nigdy. Wiedziałam, że ona wie, że jestem delikatnie przestraszona, więc tak siedząc w milczeniu, patrząc tylko sobie w oczy, wypiłyśmy całą butelkę wina. Odłożyłyśmy kieliszki, wtedy chciałam z nią porozmawiać, wiadomo po alkoholu człowiek odważniejszy, ale nie tym razem. Szefowa przejęła inicjatywę, delikatnie przysunęła się do mnie. Położyła mi palec na ustach. Alkohol dawał po sobie znać, rozmazany w większości obraz. Wzięła moją rękę, kładą ją na jej udzie, delikatnie pod sukienkę, dając przy tym namiętny pocałunek, nie zrobiłam nic poza odwzajemnieniem go, tak długo przecież na to czekałam. Trwałyśmy tak bardzo długo, ona chciała, coś więcej wiedziałam, ale mimo wszystko namiętny pocałunek trwał, tak jakbyśmy były parą czekającą na siebie całe życie. Piękne chwile jednak nie trwają w nieskończoność. Odepchnęła mnie, gdy tylko usłyszała otwierające się drzwi. W nich stał mężczyzna, wysoki brunet, dobrze zbudowany. Szok przyprawił mnie o paraliż i nie widziałam co zrobić, lecz on wszedł do nas taki spokojny. Jego słowa jednak były jak nóż wbity prosto w serce.

Cześć kochanie, a więc tak znów kolejna dziewczyna, która chcesz przelecieć i wyrzucić z pracy brawo. Po Twojej minie widzę, że Ci jednak nie powiedziała, że ma męża i czwórkę dzieci. Pokój, który jest teraz zamknięty, jest pokojem dziecięcym. Wróciłem zza szybko, oj przepraszam, zepsułem Ci randkę.

Zaczęła się kłótnia między nimi, usłyszałam tylko, że ona chce rozwodu. Ja nie patrząc na nic, wybiegłam. Słyszałam jak biegła za mną, ale nie dogoni mnie, miałam taką nadzieję. Biegłam, jak najszybciej się dało przed siebie, byle do domu. Łzy leciały po moich policzkach jak strumień wody i do tego alkohol dawał po sobie znać, rozmywał każdy obraz na mej drodze. Nie zwracałam uwagi na nic, biegłam, jakby śmierć goniła mnie całą drogę. Stanęłam w miejscu, by złapać oddech. Jedyne co zobaczyłam, dwa światła zbliżające się w moją stronę, poczułam nieprzyjemny ból w okolicach brzucha, upadłam. Jakby tego koszmaru było mało, wpadłam pod koła samej kierowniczki, gorzej być nie może.

Skarbie wszystko w porządku? Przepraszam, zagapiłam się.

Nie miałam siły się kłócić.

Zależy mi na Tobie, to nie miało tak wyglądać. Kocham Cię.

Jedynie co udało mi się z siebie wydusić.

Boli.

Już dzwonie po karetkę.

Bolało tak bardzo, nie mogłam się w ogóle ruszyć. Czułam, że odlatuje. Robiło mi się naprawdę zimno. Strach, lęk, obawa przed śmiercią zaczęły dokuczać moim myślom. Nie chce umierać, jeszcze nie teraz.

Karolina zimno.

Okryje Cię kocem, nie zasypiaj, proszę.

Starałam się, jak mogłam, sama nie chciałam zasnąć, walczyłam, jak tylko się dało. Odlatuje, nie dam rady dłużej.

Usłyszałam tylko dźwięk sygnału karetki. Nie widziałam już niczego, tylko ciemność, nic poza nią.

Moje myśli krzyczały tak. Odzyskuje swobodność własnego myślenia. Budzę się, przeżyłam, tylko to się dla mnie liczyło. Nad moim łóżkiem widziałam pielęgniarkę, rozmazaną, ale widziałam.

Budzisz się bardzo dobrze, zaraz przyjdzie do Ciebie lekarz, wszystko Ci wytłumaczy.

Po odejściu pielęgniarki, do mojego pokoju weszła Karolina, trzymając bukiet kwiatów. Cieszyła się bardzo, podchodząc do mojego łóżka.

Przepraszam Cię naprawdę, nie chciałam, aby to tak wszystko wyszło. Jak się czujesz? Zależy mi na Tobie, tym razem nie kłamie. Błagam, wybacz mi.

Jej prośby przerwał lekarz, który kazał jej opuścić pokój i dbać o sobie.

Jak się Pani czuje ?

Boli mnie wszystko.

To normalne spokojnie, nie będę nic przed Panią ukrywał. Miałaś operację, z powodu krwotoku wewnętrznego, obie nerki przestały pracować, potrzebny był natychmiastowy przeszczep, dawca znalazł się bardzo szybko. Byłaś również w śpiące ponad trzy tygodnie, będzie Ci potrzeba rehabilitacja byś z powrotem mogła się samodzielnie poruszać. Nie było najlepiej, szczerze myślałem, że nie obudzisz się, ale tamta Pani nie pozwoliła odłączyć Cię od aparatury, wierzyła cały czas. Wierze teraz, że jesteś silną kobietą, dlatego powinnaś szybko powrócić do zdrowia.

Dziękuje.

Jedna dobra wiadomość, tyle informacji na raz. Tyle pytań w mojej głowie. Przecież na dawcę nerki czeka się tak długo, kto to był, dowiem się po wyjściu ze szpitala, oby jak najszybciej. Mam szczerą ochotę tylko odpocząć. Każdy kolejny dzień, był walką, abym mogła samodzielnie chodzić. We wszystkim pomagała mi Karolina. Czuła się winna, czy może naprawdę zależało jej na mnie, nie wiem, dowiem się po wyjściu stąd. Wiedziała, że rozmowa jej nie ominie. Nie chciałam zniszczyć jej życia, nie wiedziałam, że ma to wszystko.

Z dnia na dzień, robiłam ogromne postępy. Po tygodniu udało mi się osiągnąć ogromny sukces, mogłam już, samodzielnie się poruszać. Pracowałam na to cały czas, aby jak najszybciej wrócić do formy. Oczywiście we wszystkim, była ze mną ona, pomagała mi codziennie. Po dwóch tygodniach mogłam wyjściu ze szpitala. Karolina zaproponowała mi, że zabierze mnie do siebie, by mogła się mną zaopiekować, czuła, że jest mi to winna. Spytałam się tylko co z dziećmi i mężem. Wzięła rozwód i dzieci są na razie z nim. Pomyślałam, więc to będzie dobry czas na to, by sobie wszystko wyjaśnić. Zgodziłam się, zamieszkać z nią na jakiś czas.

Pewnego razu, gdy byłam u niej. Postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce. Tym razem to jak przejmę inicjatywę. Był to dobry czas na powiedzenie całej prawdy, ten dzień musiał kiedyś nastąpić.

Karolina.

Tak? Coś Cię boli ?

Była taka opiekuńcza, ale musiałam w końcu zapytać.

Powiedz czy zniszczyłam Twój związek i Twoje życie z tym mężczyzną ?

Ten dzień musiał nastąpić, byś poznała prawdę, a więc będę z Tobą szczera jak nigdy jeszcze z nikim nie byłam.

Dobrze, więc słucham.

Zawsze pociągały mnie kobiety, ale musiałam to ukrywać, więc byłam z nim w związku. Zawsze jednak przystawiałam mu rogi z kobietami, szukałam tej właściwej, chciałam od niego odejść, gdy tylko znajdę tą jedyną. Rozwiodłam się z nim, gdy ty leżałaś w śpiączce, a dzieci będę widywać w weekendy.

Nie tak to miało wyglądać. Nie wiedziałam, że masz to wszystko i nie chciałam Ci tego zniszczyć. Teraz będę musiała opuścić miejsce pracy.

Nie, nie rozumiesz, to dla Ciebie to wszystko. Pierwszy raz, gdy wpadłaś do nas zapytać się o staż, spojrzałam Ci w oczy, pamiętasz ? One powiedziały mi wszystko, wiedziałam, że to o Ciebie się będę starać od samego początku. Czekałam, jak się tylko ujawniasz, mimo ze sama tego nie zrobiłam, ale mnie wyczułaś. Byłaś bardzo niedostępna dla mnie, inne od razu leciały ze mną do łóżka, ale nie Ty. Poznawałam Cię coraz to lepiej w pracy, dlatego doszło to tamtej sytuacji w pracy, na magazynie, bardzo się do Ciebie chciałam przytulić. Owszem obserwowałam Cię, chciałam znać każdy Twój ruch. Tak strasznie mi się podobałaś.

Jeśli chodzi o sytuacje na magazynie. Wystarczyło poprosić, po tym ja nie wiedziałam co mam robić, uciekać ?

Wiem, przepraszam cię za to naprawdę, uderzyła mi też głupota z tymi kajdankami. Dałam ci, więc odetchną i spróbować inaczej. Dobrze wiesz, że chodzi mi o to odprowadzanie do domu. Każdego dnia chciałam mieć Cię bardziej, podniecała mnie Twoja niedostępność. W momencie, gdy odprowadzałaś mnie do domu i poznawałam Cię bardziej, zakochałam się, więc doszło do sytuacji, że postanowiłam poczekać na Ciebie po pracy. Owszem robiłam takie sytuacje, które opowiadał Ci, mój był mąż, ale z Tobą tego nie chciałam. Ciebie traktowałam z szacunkiem i nie chciałam robić nic bez Twojej zgody. Wybacz, że przerwę, ale zrobię tylko coś do picia.

Dobrze.

Wiedziałam, że idzie płakać, widziałam w jej oczach łzy, gdy o tym wszystkim opowiadała. Byłą naprawdę szczera jak nigdy. Wyszła do kuchni. Ruszyć za nią? Przytulić? Ruszyłam, by mnie tylko nie usłyszała. Miałam racje, płakała bardzo mocno. Objęłam ją od tyłu i przytuliłam, odwróciła się i wypłakiwała mi się na ramię. Obejmowałam ją tak długo, by mogła się wypłakać, uspokoić, tyle dla mnie przecierpiała, zrobiła, ale też i okłamała. Wyczułam na jej dolnej części pleców wypukłość.

Pokaż.

Nie.

Karola nie bądź dzieciak, pokaż do cholery.

Miała identyczną bliznę, którą ja mam. To ona była dawcą nerki.

Coś Ty kurwa najlepszego zrobiła ?

Ratowałam Ci życie, gdy tylko lekarz powiedział, że obie nerki przestały pracować i potrzebujesz dawcy, zgłosiłam się.

Osłabiając tym swoje zdrowie. Zniszczyłam Ci życie. Osłabiłam zdrowie. Coś jeszcze ?

Uciekłam ponownie z jej mieszkania. Dotarło do mnie jednak, że nawrzeszczałam na osobę, która tyle dla mnie zrobiła. Ona sama potrzebuje pomocy. Tym razem za mną nie pobiegła. Ja usiadłam na ławce i myślałam nad tym wszystkim. Ryczałam, chciałabym się odwdzięczyć, ale jak. Miałam już wracać do jej mieszkania, gdy zobaczyłam jej byłego męża, który chyba wpadł ją odwiedzić. Jednak nie, zobaczył mnie i zamiast iść w stronę bloku, ruszył w moją. Wykrzykiwał, że zniszczyłam ich życie, że to wszystko moja wina. Widziałam, jak chce mi przyłożyć. Był tak zdenerwowany, że już było mu wszystko jedno. Zrobił to, zamachną się, uderzył mnie prosto w nos. Krew zaczęła się ze mnie lać strumieniem. Jednak byłam twarda, wróciłam do Karoliny mieszkania, by zatamować krwawienie. Chwyciłam coś na szybko, by krew zatamować i podeszłam do niej.

Widziałam jak siedzi zapłakana na korytarzu, oparta o ścianę. Podeszłam, poprosiłam, bez słów by wstała. Zabrałam ją do pokoju, usiadałam z nią tak jak wtedy, gdy zaprosiła mnie na lampkę wina. Patrzyłam w jej oczy w milczeniu. I w tym momencie obie przytuliłyśmy się do siebie, szepnęłam jej tylko do ucha. Dziękuje, tym razem Cię nie opuszczę. Zaczęła wypytywać, co się stało. Twardo odpowiadałam, że był to wypadek, gdyby nie jej były mąż wpadł do mieszkania. Ona wtedy już wiedziała, że to on mi to zrobił. Znów zaczęła się kłótnia między nimi, a ja nie chciałam w tym uczestniczyć. Mimo wszystko on zabrał resztę swoich rzeczy i już więcej go nie widziałam. A ona jak, to ona, podeszła do mnie i się mną zaopiekowała tak delikatnie, proszę, chwilo trwaj wiecznie.

Czas się jednak zrewanżować, za całą okazaną dobroć i poświęcenie z jej strony. Tym razem ja się będę o nią starać tak jak ona o mnie. Musiałam jakoś wykorzystać moje chorobowe, jak się tylko dało.

Mimo iż brzuch dalej mnie bolał po tych operacjach, jak i plecy. Z uśmiechem każdego dnia, przychodziłam po nią do pracy, z co innym to bukietem kwiatów. Miała tak piękny szczery uśmiech, za każdym razem. Widać było, że mnie się nie spodziewała. Robiłam wszystko, by uśmiech nie schodził z jej twarzy. Mimo iż nie byłyśmy parą to i tak czułam, że dla niej warto to robić. Pewnego razu, gdy powolnym krokiem wracałyśmy do domu, oznajmiła mi, że wyjeżdżamy na tydzień do Paryża, bez wahania się zgodziłam.

Urlop w Paryżu mijał nam zbyt szybko, ale nie zapomniałyśmy, że chciałyśmy udać się na słynną wieżę Eiffla. Było już naprawdę późno, lecz nie ominie nas pójście tam. Późnym wieczorem, mimo wszystko udałyśmy się na wieżę. Cudowny widok. Ta kobieta potrafi być naprawdę zaskakująca. Uklękła przede mną.

Wyjdziesz za mnie najcudowniejsza kobieto na tej ziemi ?

Zaczerwieniłam się.

Tak Skarbie.

Od tamtej pory tworzymy najszczęśliwszą parę. Wiadomo, zdarzają nam się kłótnie, spory, ale wszystko wyjaśniamy rozmową, zawsze ona jest najważniejsza w związku. Po dzień dzisiejszy jesteśmy parą, mija nam już piąta rocznica.

Ten tekst odnotował 10,834 odsłon

Jak Ci się podobało?

Średnia: 5.37/10 (11 głosy oddane)

Komentarze (5)

+1
0
Powiem szczerze, jest źle.
Początek nie zachęca.
Zimno mi. Luty, końcówka okresu zimowego. [Prościej: Koniec zimy] Początek nowej przygody. Mam na imię Marysia [myślnik] dla większości Merry, [kropka] mam [Powtarzasz "mam". Wymyśl taką konstrukcję, żeby nie powtarzać.] 22 lata, średniego wzrostu, [Co średniego wzrostu? (mam) średniego wzrostu syna, córkę?] sylwetka delikatna przy kości, (sylwetka jest przy kości?) twarz pospolita, czoło alabastrowe, mały nos, drobne uszy, duże oczy koloru niebieskiego, [prościej: niebieskie, błękitne] usta zaróżowione, brwi gęste, skóra delikatna, [jeśli już to (mam) skórĘ] opalona. Włosy koloru ciemnego blondu, długie, zadbane, spięte zawsze w kok, smukła szyja, ramiona umięśnione, brzuszek
[nieuzasadnione zdrobnienie] zaokrąglony, szerokie biodra, długie, umięśnione nogi. To cała ja. [/quote]

Dalej przebiegłem okiem tekst, żeby się mniej więcej zorientować, o czym jest i dać mu jeszcze jedną szansę. Natknąłem się na słowo "stent". "Ciekawie", pomyślałem. "Stent na sklepie" - myślę, autor celowo wplótł formę potoczną. "Umyjesz każdy stent na sklepie" - powtarza ten "stent" i to "na sklepie" ale niech mu będzie. I przyszło olśnienie połączone z rozczarowaniem. Autorze, słownik w garść! Albo sprawdź w Wikipedii! Poczytaj trochę różnorakiej literatury, niekoniecznie pięknej, poducz się języka, wróć za kilka lat z nowym tekstem.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
E tam, nie może być tak źle, jak pisze MrHyde…

…przeczytałem początek i jednak jest źle, niestety. Chociaż gdybyś autorze się przyłożył do pracy, to może dałoby się to opowiadanie uratować.

Po pierwsze: zaimki (w tym osobowe) w języku polskim pisze się z reguły małą literą.
Po drugie: Nie umiesz zapisywać dialogów, ten poradnik pomoże Ci je poprawić.
Po trzecie: konieczne skorzystaj z pomocy tej strony: https://languagetool.org/pl/

A poza tym warto zawsze przeczytać, to co się napisało, poprawić, odłożyć na kilka dni, znowu przeczytać i poprawić. Jak trzeba, powtarzać to do skutku, aż uznasz, że tekst nie wymaga już znaczących poprawek.

Podeszła do mnie moja opiekunka na imię jej Karolina, średniego wzrostu całkiem jak ja, może 2 cm niższa


Po co piszesz w tym miejscu, że ma na imię Karolina, skoro trochę dalej:

Witaj, jestem Karolina, Twoja opiekunka,


Poza tym liczby powinno pisać się słownie i nigdy nie należy używać skrótów, czyli to, co podkreśliłem, powinno wyglądać: „może dwa centymetry niższa”.

Zaczynałam od 15-tego lutego


Nie ma w j. polskim takiej konstrukcji jak „15-tego”. Sprawdź w słowniku, jak powinno być prawidłowo i zmień.

To dopiero początek, jeśli jednak zdecydujesz się na poprawki sugerowane przeze mnie i MrHyde, z uwzględnieniem powyższych linków, to polecimy dalej 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
-1
Jeśli chodzi o dialogi miały być one pogrupione, niż właśnie po myślnikach. Początek będzie napewno poprawiony i bardzo dziękuję za wskazówki. Słowo 'stent' jest ono poprawie zrobione lecz domyślam się o powtórzenia, zawsze miałam z tym kłopot. Postaram się go naprawić.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Że to ma być jakaś sarkastyczna forma podsumowania mnie na pokątnych? XD
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
paty_128 Nie po prostu proszę o pomoc, a erotycznej formy pisanie nie będę robić.
Zgadzasz się z tym komentarzem?

Dodaj komentarz

Zaloguj się

Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.