Śliski romans
3 października 2013
Szacowany czas lektury: 13 min
Mam nadzieję, że komuś się spodoba. ;)
Znowu nie mogę skoncentrować się na jeździe. Igrzyska już za trzy miesiące. Niestety ja marnuje kolejny trening. Znowu myślami jestem gdzieś daleko. To przez Roberta – mojego chłopaka. Nic nie poradzę na to, że nie podziela mojej pasji do łyżwiarstwa figurowego. "Tylko łyżwy, a gdzie jest miejsce dla mnie w twoim życiu" – powiedział wczoraj wieczorem. Tez mi coś. Kursuje między treningami a jego domem bez ustanku, jednak to dla niego za mało. Co on sobie w ogóle myśli, że stanę się jakąś kurą domową, mam pasję i się z tego ogromnie ciesz... Znów zaliczyłam glebę, a raczej lód.
- Nic ci się nie stało? Nie jesteś skoncentrowana. Powtórzmy ten potrójny skok. Musisz zacieśnić skok, beba – zawołał mój osobisty trener Milan. Przyznaje, jest bardzo przystojny i uwielbiam patrzeć jak porusza się po lodzie. Serbskie pochodzenie dało mu niesamowitą urodę. Na początku trochę mnie to onieśmielało, ale teraz już się przyzwyczaiłam. Do jego serbskich czułych słówek także, choć Serbię zna nie lepiej ode mnie. Wychował się w Rosji i tam uczył się od najlepszych łyżwiarstwa, no a teraz mi przekazuje tą wiedzę.
I właśnie Milan jest następnym powodem naszych kłótni z Robertem. No, bo niby mój chłopak czuje się zagrożony. Mimo moich stuprocentowych zapewnień, że z Milanem łączą mnie tylko łyżwy on nadal obstaje przy swoim i podejrzewa mnie o zdradę. Nie wiem jak długo z nim wytrzymam, bo moja cierpliwość jest już na wyczerpaniu.
Na szczęście mój trening dobiega końca. Nie, żebym nie lubiła jeździć na łyżwach, ale dzisiaj jazdą tego naprawdę nie wypadało nazywać. Czego Milan nie omieszkał mi wypomnieć.
- Nie jesteś dziś w formie. Jeżeli chcesz wygrać igrzyska, to musisz bardziej się przyłożyć. Technikę masz dobrą, ale musimy popracować nad komponentami. Musisz przekazać więcej emocji. No dobrze, na dzisiaj koniec. Może pójdziemy na gorącą czekoladę, secer – posyła mi swój urzekający uśmiech. Każda kobieta w tej chwili na pewno by mi zazdrościła. Wysoki, ciemnowłosy, umięśniony, ale nie przesadnie, facet – nic dodać nic ująć kobiecy ideał, zaprasza na czekoladę. Ale wiem dobrze, że to tylko przyjaciel i dla tego się zgadzam.
Przebieram się i zabieram swoje rzeczy. Jeszcze tylko jedno spojrzenie w lustro. Nie jestem brzydka, tak sądzę. Rozpuszczam swoje długie blond włosy, które opadają falami na ramiona. Nakładam tusz na rzęsy wokół moich szarych oczu. Czerwona pomadka na usta, aby wydawały się większe. Poprawiam żakiet. Figurę mam niezła. Treningi dają efekty. Smukłe nogi, wąska talia, piesi nie za duże, ale też nie małe, takie w sam raz. Ok, jest dobrze, mogę iść.
Przy wejściu już czeka mój Serb. Na szczęście kawiarnia nie jest daleko, więc nie muszę zabierać swojego roweru spod areny. Wolałabym jeździć samochodem, ale dla Milana każda forma ćwiczeń jest dobra, i dla tego muszę pedałować wszędzie.
Siedzimy w kawiarni i popijamy gorące napoje. Na zewnątrz panuje jesienna szaruga. Mój rozmówca opowiada właśnie historie o znajomym z Rosji. W pewnym momencie się wyłączam. Sięgam po telefon. Może to niegrzeczne, ale co mi tam. Włączam facebook’a i przeglądam posty. I w tej właśnie chwili trafiam na wiadomość, iż mój chłopak Robert zmienił swój status na wolny. Że co...??? Zamurowało mnie kompletnie.
- Coś się stało, Klara? Zbladłaś – zauważa Milan
- Zrobiło mi się niedobrze, muszę wyjść. Dzięki za czekoladę. Pa – uciekam.
Nie wiem, co zrobić. Właśnie zostałam porzucona. I to w tak chamski sposób. O dziwo nie czuje się bardzo zrozpaczona, wiedziałam, że nasz związek długo nie przetrwa. Wsiadam na rower i jadę przed siebie. Wiatr głaszcze moje poliki. Łzy nie chcą lecieć. Czuje złość. Złość za to, w jaki sposób mnie potraktował. Chyba jestem staromodna, bo wolałabym, żeby mi powiedział w twarz, że już mnie nie kocha. To strasznie żenujące, że ja się dowiaduje się o tym ostatnia. Zatrzymuje się za miastem na wiadukcie. Chce dodać tej sytuacji dramatyzmu. Nie wiem jak. Nie myślę, wchodzę za barierkę. Zimny wiatr rozwiewa moje włosy. Jest zimno, cholernie zimno. Pewnie wyglądam na jakąś samobójczynię. Dobrze, że nie jest to często uczęszczana droga. Nie będę się wydurniać więcej. Już mam wracać, kiedy słyszę ryk silnika. Nie chcę się odwracać. Błagam w myślach, aby szybko przejechał i mnie nie zauważył. Warkot nagle ucicha, słyszę odgłos kroków. Kurde, idzie tu.
- Cześć – słyszę jest tu złym określeniem, jest to mi wyśpiewane anielskim, niskim głosem wprost do moich uszu.
Gwałtownie się odwracam i tracę równowagę. Wszystko dzieje się tak szybko. Zimny podmuch wiatru, ciepła dłoń na moim ramieniu, silne szarpnięcie i ocknąłem się w sinym uścisku mężczyzny.
- Zwariowałaś, życie ci nie miłe – mówi mój wybawca wzburzonym głosem.
Spojrzałam na niego i mnie kompletnie zamurowało. Czułam się jak zahipnotyzowana, bo utopiłam się w niebieskich oczach i nie widziałam dla siebie ratunku. Mężczyzna intensywnie mi się przyglądał i tak trwaliśmy przez chwile w milczeniu. Na ziemie sprowadził nas warkot nadjeżdżającego pociągu.
- Dobrze się czujesz? Możesz stać? – zapytał.
Sama nie jestem tego pewna i chyba to zauważa. Podprowadza mnie do motocyklu i każe wsiąść. Następnie chowa rower w niewidocznym miejscu.
- Gdzie mieszkasz? Odwiozę cię.
Nie jestem w stanie odpowiedzieć. Czeka. Widać, zastanawia się, co ma zrobić. Po pewnym czasie zapala silnik i rusza w stronę miasta. Przytulam się do jego pleców. Jest naprawdę dobrze zbudowany. Mkniemy tak przez miasto. Zatrzymujemy się. Ta podróż trwała zbyt krótko. Mężczyzna odwraca się do mnie i bierze mnie na ręce. Wprawdzie sama już mogę chodzić, ale miło być w jego ramionach. Wprowadza mnie do mieszkania. Nie jest duże, ale za to bardzo nowoczesne. Sadza mnie na kanapie. Widać, że jest spięty. Nie często mu się pewnie zdarza gościć niedoszłe samobójczynie.
- Jesteś głodna? – pyta się z troską.
Kiwam głową, że nie. Podziwiam jego profil, ostre rysy twarzy, wąskie usta zaciśnięte teraz w linijkę, blond czuprynę, którą przeczesuje palcami.
- Może do kogoś zadzwonić? – pyta.
- Nie, już jest dobrze – odpowiadam.
Wyraźnie mu ulżyło.
- Cieszę się, że umiesz mówić. Na pewno nie masz na nic ochoty?
"Na ciebie mam ochotę, koleś" podpowiada mi podświadomość.
- Nie. Dzięki, że mnie uratowałeś. Sama nie wiem jak to wszystko się stało. Chyba straciłam równowagę – zaczynam
- A mnie wyglądało to na umyślne działanie. No, bo weszłaś za barierkę – mówi swoim głębokim głosem
- To nie tak jak myślisz, ja nie specjalnie chciałam się zabijać. Raczej... no jak by to określić, dodać życiu emocji – tłumacze. W tym czasie mężczyzna idzie do kuchni i się po niej krząta. Szybko wraca i podaje mi duży kubek parującej herbaty. Z chęcią biorę napój, bo jazda na rowerze, zwisanie na wiadukcie i przejażdżka na motocyklu naprawdę robiły swoje.
- Ja już mogę wrócić do domu, nie chcę ci przeszkadzać – biorę łyk herbaty, ciepło rozlewa się w moim gardle Przeszywa mnie dreszcz, bo dopiero teraz uświadamiam sobie jak mi zimno. Mężczyzna zauważa to.
- Nie ma mowy, możesz tutaj odpocząć, a gdy dojdziesz do pełni sił odwiozę cię – świetnie, obcy facet bardziej się o mnie troszczy niż mój własny chłopak. No dobra, już były chłopak. To wspomnienie przygnębia mnie.
- Tak w ogóle to jestem Adam – podaje mi dłoń i uśmiecha się uroczo.
- Klara – odpowiadam jednym tchem i odwzajemniam uścisk.
- To znaczy, że nie chciałaś skoczyć. Dobrze, że tamtędy przejeżdżałem, bo mogło się to inaczej skończyć – przyznaje
- Nie oczekiwałam, że będę potrzebowała pomocy, ale jeszcze raz ci dziękuję – mówię. Czuje się trochę skrępowana, rozglądam się po mieszkaniu i zauważam niezłą kolekcję płyt. Podchodzę i przeglądam zawartość. Mr. Big, 3 Doors Down, Pearl Jam, Kings of Leon – kocham te zespoły. Mamy podobny gust muzyczny.
- Byłeś na koncercie Kings of Leon tego lata? – pytam
- Pewnie, nieźle grali
- Też tam byłam?
- No coś ty. A widziałaś...
I tak gadamy przez długi czas, puszczając co ciekawsze kawałki. Nasz rozmowa jest lekka, nawiązuje się miedzy nami jakaś nić porozumienia. Śmiejemy się zapominając o wcześniejszych wydarzeniach. Na dworze już ciemnieje. Musze się zbierać.
- Jeżeli chcesz możesz zostać dzisiaj u mnie. Będziesz spać w sypialni, a ja tu na kanapie. Nie martw się, sypialnia jest zamykana na klucz – patrzy na mnie tym swoim przenikliwym spojrzeniem, a ja znowu się topie w jego oczach. Zostać? Na nic innego nie mam większej ochoty, ale to przecież obcy facet.
- Ok – słyszę głos wydobywający się z moich ust.
Tak więc dostaje od Adama o wiele za dużą koszulkę i czysty ręcznik. Idę do łazienki i biorę szybki prysznic. Gdy już się wysuszyłam zakładam jego koszulkę. Pachnie cudownie, taki męski zapach. Wychylam głowę z łazienki, korytarz czysty, biegnę do sypialni, zamykam drzwi i wpadam na łóżko. Sen nie chce przyjść, przewracam się z boku na bok. Zbyt dużo się dzisiaj stało, aby spokojnie usnąć. Analizuję każde wydarzenie. Myślę głównie o Adamie. Naprawdę fajny z niego facet. Może gdybyśmy spotkali się w normalnych okolicznościach coś by z tego wyszło. Ale teraz na pewno uważa, że jestem psychicznym popaprańcem.
Jest środek nocy, a ja nie śpię. Muszę skorzystać z toalety. Przemykam szybko korytarz, załatwiam potrzebę i już wracam. Kątem oka widzę Adam rozłożonego na kanapie. Podchodzę bliżej i podziwiam jego profil. Próbuje być najciszej jak potrafię, mimo tego Adam porusza się. Zastygam w bezruchu. Cisza. Podchodzę jeszcze bliżej. Już jestem nad nim. Śpi. Jest jak grecki bóg. Piękny i wydaje się nierealne, aby był prawdziwy. Dlatego muszę go dotknąć. Nim zdążyłam się powstrzymać głaszczę go lekko po policzku. Otwiera oczy. Widać w nich zdumienie, które powoli zmienia się w pożądanie. Chwytam jego dłoń a on powoli wstaje nie spuszczając ze mnie wzroku. I stoimy tak przez dłuższą chwile, wpatrzeni w siebie. Nachyla się i lekko całuje mnie w usta. Ja wkładam dłonie w jego włosy i przyciągam bliżej, nasze języki wirują w sobie tylko znanym tańcu. Jego dłonie rozpoczynają wędrówkę po moim ciele. Schodzą niżej, coraz niżej. Łapie mnie za pośladki i przyciąga do siebie. Na chwile odrywa się od moich ust i pytająco na mnie spogląda. Ja odpowiadam mu uśmiechem. Sekundę później przywiera ustami do moich. Ręce wślizgują się pod cienki materiał koszulki. Gładzi moje plecy i przechodzi do piersi, które otula dłońmi, by następnie lekko pociągnąć za sutki. Lekki jęk wydobywa się z moich ust. Czuje jak się uśmiecha. Zdejmuje mi koszule, a ja nie pozostaje mu dłużna i jego t-shirt ląduje na podłodze. Całuje moją szyję schodząc powoli w dół, zatacza językiem kółka wokół brodawki, by później lekko przygryźć sutek. To samo robi z drugą piersią. Jęczę z rozkoszy. Lekko pociągam go za włosy, a on wkłada mi ręce pod biodra i podnosi do góry. Oplatam się nogami wokół jego pasa. Czuje między nogami jego twardą męskość. Namiętnie go całuje a on po omacku prowadzi nas do sypialni i delikatnie kładzie na łóżku. Zaczyna wędrówkę warg po moim ciele. Całuje piersi, brzuch, pępek. Zębami chwyta materiał moich majtek i ściąga je w dół. Całuje wewnętrzną stronę moich ud, a ja wije się z rozkoszy. Muska językiem moją kobiecość by później zataczać kręgi wokół niej. Jestem na skraju. Łaskocze łechtaczkę i zatapia język w mojej dziurce, coraz szybciej, następnie dokłada palce i penetruje moją kobiecość bez opamiętania. Dłużej nie wytrzymam. Szczytuje. Cały mój świat rozsypuje się na kawałki. Gdy wracam na ziemie szybko ściągam bokserki Adama. Moim oczom ukazuje się naprężony, wielki instrument faceta. Jest ogromny. Adam zauważa moje zaskoczenie, bo przyciąga mnie i całuje namiętnie. Czuje w jego ustach moje soki, co mnie bardzo podnieca. Jednym sprawnym ruchem mężczyzna wchodzi we mnie, choć nie cały, bo zwyczajnie się nie mieścił. Wyciąga sprzęt by następnie włożyć ze zdwojoną siła. Przyspiesza tępo. Pieprzy mnie ostro. Mimo niedawnego orgazmu czułam, że zbliż się następny. Adam też coraz bardziej zaciska zęby. W tym niewiarygodnie szybkim tempie razem dochodzimy. Trzyma mnie mocno do samego końca by później ciężko opaść na łóżko. Kropelki potu spływają po jego czole. Nie mogę oderwać od niego wzroku. Mimo tak ostrego rżnięcia jest mi jeszcze mało. Więc siadam na nim okrakiem i zaczynam całować tors, zsuwając się coraz niżej aż do sztywniejącego członka. Składam buziaczek na czubku by następnie włożyć sobie całego do ust. Patrzę na jego twarz. Przygląda mi się szeroko otwartymi oczami. Zwiększam tępo, ręka masuje jego jajka. Odchyla głowę do tyłu i wydaje zduszony jęk. Przyciąga mnie do siebie. Całuje namiętnie. Lekko drażni swoim członkiem moją kobiecość. Zatapia czubek, powoli wchodzi. Delektujemy się każdą chwilą. Jest we mnie cały, czuje się wypełniona. Patrzy mi w oczy. Ja też zatapiam się w jego spojrzeniu. Kochamy się powoli, celebrując każdą chwilę. Kończymy w tym samym momencie mocno objęci. Nie wypuszczamy siebie nawzajem aż do rana.
Budzą mnie promienie słońca. Poruszam się lekko. Męskość Adam dopiero teraz opuszcza moje ciało. Mężczyzna też się budzi. Patrzy na mnie lekko zaspanym wzrokiem i przyciąga do siebie. Leżymy tak jeszcze długo. Na ziemie sprowadza mnie dźwięk mojego telefonu. No tak... Pewnie Milan. Jestem spóźniona na trening. Nie chce mi się wstawać. To Adam pierwszy wychodzi z łóżka.
- Jesteś głodna? Przygotuje śniadanie – posyła mi zniewalający uśmiech i wychodzi nie czekając na odpowiedź.
Ubieram się w jego koszule, którą wczoraj miał na sobie. Pachnie bardziej nim i to mi się podoba. Idę w ślad za Adamem i znajduje go w kuchni. Robi jajecznice. Przytulam się do jego pleców. Czuje jak się śmieje. Może nie uważa mnie za psychicznego popaprańca. Uśmiecham się do siebie.
Znowu słyszę swój telefon. Teraz muszę odebrać.
- Halo, Klara. Gdzie ty jesteś? Nic ci się nie stało, beba? – Milana wyraźnie się zmartwił.
- Będę za pół godzinki – patrzę na Adama – no dobra może za godzinę, nie martw się. Przepraszam, ale mam problem w domu. I muszę zostać - posyłam buziaka mojemu kochankowi.
- Dobrze, ale ważne, że tobie nic nie jest. Martwiłem się. Mogłaś wcześniej zadzwonić – słyszę wyrzut.
- Przepraszam, muszę kończyć. Pa – rozłączam się.
- A więc jestem twoim problemem, kotku? – słyszę zaczepnie.
- I to dużym – lekko go całuje.
Jemy i rozmawiamy o błahostkach. Opowiadam o łyżwiarstwie. On mówi, że jego pasją są motocykle. Pracuje jako kelner w drogiej restauracji na śródmieściu. Mówię o swoich obawach przed igrzyskami. Sucha z ciekawością w oczach.
Później odwozi mnie motocyklem pod arenę. Długo się żegnamy. Odjeżdża. Jestem szczęśliwa. Ale dopiero teraz uświadamiam sobie, co ja właściwie zrobiłam. Przespałam się z praktycznie obcą mi osobą! To nie w moim stylu. Mimo tego i tak jestem zadowolona.
Wchodzę na lodowisko. Milan wita mnie oschle. Nie wiem co mu się stało. Pytam się.
- Widziałem ten twój "problem w domu". Przywiózł cię na motocyklu dzisiaj – mówi z wyrzutem.
- O co ci chodzi? To jest moja sprawa z kim się spotykam – odparowuje
- To też moja, jeżeli się przez niego spóźniasz na treningi – podnosi głos – czy ty niczego nie widzisz?
- Czego nie widzę? – pytam
- Zróbmy rozgrzewkę, już i tak dużo czasu zmarnowałaś. Już, do roboty.
Z Milanem nie mogłam dzisiaj wytrzymać. Ale mam o czym rozmyślać i to mnie ratuje. Jestem ciekawa dalszego rozwoju sytuacji z Adamem. Humor popsuła mi tylko perspektywa pieszego powrotu do domu. Rower zostawiłam na wiadukcie.
Trening zakończył się długą lista wyrzutów Milana na temat mojej jazdy. Podsumowując, według niego nie mam szans na medal na igrzyskach. Nie ma co, pocieszył mnie tym bardzo.
Jestem zadowolona, że wreszcie mogę stamtąd wyjść.
Gdy wychodzę na zewnątrz czeka mnie miła niespodzianka. Mój rower stoi tuż obok wejścia. W koszyku ma czerwoną różę i jakiś liścik. Szybko go odczytuje. "Mój numer ********* zadzwoń proszę jak będziesz miała czas". Jedyne, co mogę teraz powiedzieć to to, że jestem szczęśliwa.