Studiowanie
28 kwietnia 2014
Szacowany czas lektury: 5 min
Wchodzę po schodach. Od ścian odbija się stukot obcasów: stuk, stuk, stuk. Jeszcze kilka kroków i jestem na ostatnim piętrze, poprawiam spódniczkę, spoglądam na korytarz, pusto i cicho.
Podchodzę powoli do drzwi. Karteczka dynda krzywo, jak by pozostawiona w pośpiechu: "konsultacje odwołane".
Cholera!
Przyjechałam tylko z tego powodu! Właściwie powinnam się już przyzwyczaić. Ech!
Obwieszona torbami, tubami i czym tam jeszcze ruszam korytarzem. Kiedy mijam drzwi stryszku czuję nieodpartą chęć sprawdzenia czy tym razem drzwi są otwarte, przystaję naciskam klamkę i... rozlega się ciche skrzypnięcie. Wchodzę powoli na poddasze. Panuje tu półmrok a z zewnątrz słychać tłumione głosy ulicy. Kilka starych foteli, jakiś stolik, kartony i krzesła nawet niespecjalnie zakurzone. Rzucam swoimi bambetlami na najbliższy fotel i siadam na tym obok.
Dobra plan jest taki: odświeżam się, zabieram klamoty i wracam do domu! NUDA!
Uchylam cicho drzwi i rozglądam się po korytarzu ok nikogo.
Ruszam więc do łazienki. Znowu rozlega się stukot obcasów... no cóż jakkolwiek to zabrzmi, ale lubię postukać.
Wracam szybkim krokiem i nagle zderzam się z tobą!
Łapiesz mnie za ramiona ratując od bliskich spotkań z podłogą i bierzesz wszystko na klatę... a właściwie mnie. Rozpłaszczam się na niej swoim biustem.
No, no zrobiło się całkiem miło. Stoję z nosem przy Twojej szyi i zaciągam się zapachem tak miło zawsze pachniesz...
- Wszystko dobrze? - pytasz z troską w głosie.
- Nic nie odpadło czyli dobrze.
Uśmiechasz się. Właściwie czuję niż widzę ten uśmiech. Nagle twoja dłoń przenosi się z ramienia na szyję i rozpoczyna powolną wędrówkę w dół po plecach, ześlizguje się aż po biodro. Czuję jak budzi się we mnie demon. Mrowienie skóry i pulsowanie ciała... Odsuwam się nieco by móc na ciebie spojrzeć. Nasze biodra wciąż są ze sobą zetknięte. Czyli też to poczułeś! Patrzysz na mnie wzrokiem wygłodniałego wilka... no kto by się spodziewał!
Łapie cię za rękę i bez zbędnych słów ruszam na stryszek. Otwieram przed tobą drzwi i wpycham do środka. Nawet jeśli jesteś zaskoczony potrafisz to świetnie ukryć.
Stawiam krzesło pod klamką - nie chcemy przeszkadzaczy. Rozglądasz się dookoła.
- Nigdy tu nie byłem.
- Właściwie ja też, ale dziś coś mi kazało tu wejść i już nawet wiem dlaczego!
Staje za tobą, wyciągam koszulę ze spodni i wsuwam dłonie na plecy, gładzę delikatnie a potem przebiegam paznokciami w dół i zsuwam dłonie na brzuch, znów w górę. Szukam sutków, kiedy znajduję lekko skubię i gładzę je opuszkiem palca.
Słyszę twój przyspieszony oddech. Poddajesz się moim zabiegom bezwolnie...
Dłonie znajdują klamrę spodni, rozpinam ją, ale nie sięgam zbyt głęboko - jeszcze nie. Teraz tylko głaszcze drżący brzuch, ale czuje tętniące gorąco, które niecierpliwie czeka na pieszczotę! Staje na palcach i przygryzam ci szyje. Wyginasz głowę do tyłu jakbyś prosił o jeszcze. Przebiegam językiem po płatku ucha zostawiam mokry ślad na szyi wpijam się w nią i upajam...
Popycham cię na fotel. Siadasz a ja klękam pomiędzy twoimi udami. Dłonie suną od kolan po udach na których się zaciskają. Napinasz się cały w niecierpliwym oczekiwaniu.
Teraz guziki.
Najpierw koszula.
Rozpinam ją i gładzę twoje nagie ciało. Pochylam się nad brzuchem i językiem sunę w górę. Lekko się unoszę i docieram do sutków. Uwielbiam męskie sutki. Twarde guziczki, które aż proszą aby je złapać pomiędzy zęby. Dotykam najpierw językiem a potem przygryzam leciutko, potem mocniej. Podnoszę głowę i patrzę na ciebie. Masz przymknięte oczy.
Wracam pomiędzy twoje uda. Przesuwam dłonie z brzucha na krocze. Głaszczę przez materiał stwardniały i gorący dowód podniecenia. Czas na bardziej bezpośredni kontakt. Rozpinam spodnie i wydobywam twój instrument. Jest twardy i gotowy. Wsuwam dłonie pod twoje pośladki unosisz się i pomagasz mi opuścić spodnie... tak, teraz moje pole operacyjne jest znacznie dostępniejsze.
Z pomiędzy ud dumnie pręży się penis. Piękny, w otoczony gładko ogoloną skórą.
Ten widok powoduje, że wszystkie soki we mnie zaczynają płynąć...
Tętniące gorąco pomiędzy udami, ślina w ustach. Chce Cię poczuć, posmakować zobaczyć jak tracisz kontrolę.
Pochylam się nad członkiem. Językiem trącam nabrzmiałą główkę, dotykam otworku na którym błyszczy odrobina twojego podniecania, twojego smaku. Jesteś pyszny gładki, śliski i gorący. Mocno liżę całą kolumnę od samych jąder aż po główkę, liże pachwiny, brzuch i znów wracam do sedna. Ujmuje go w dłoń i kręcę językiem wokół główki, druga dłoń obejmuje jądra, a moje usta powoli zamykają się nad twoją lancą. Sprawdzam jak głęboko potrafisz dotrzeć. Kiedy czuję cię prawie w gardle mruczę z zadowolenia i słyszę twój jęk.
Kładziesz dłoń na mojej szyi aby narzucić tempo. Głowa porusza się rytmicznie, moje usta otulają pulsujące ciało. Wypuszczam cię aby zassać jądra, liżę je zostawiam ślinę i znów zasysam penisa. Moja dłoń pieści jądra wilgotne i śliskie po niedawnym lizaniu, gładzę je w kierunku ślicznego tyłeczka nawilżam szczelinę pomiędzy pośladkami i jednocześnie zasysam cię głęboko w usta i wsuwam palec w odbyt. Słyszę świst gwałtownie wciąganego powietrza, otulam cię wilgotnym gorącem ust aż po gardło, poruszam językiem i rozpoczynam powolny taniec wznoszenia i opadania. Zaczynasz tętnić i pęcznieć jeszcze bardziej. Dłoń zaciska się na mojej głowie z ponaglającą niecierpliwością. Twoje biodra zaczynają wychodzić na spotkanie moim ustom coraz gwałtowniej i kiedy czuję że zaczynasz się cały spinać jeszcze głębiej wsuwam w ciebie swój palec. Nagrodą jest stłumiony jęk i pulsujące drżenie. Wypuszczam nieco twój instrument i obejmuję wargami główkę tak bym mogła poczuć twoje wystrzały. Zaciskam dłoń u nasady. Czuję jak cały drżysz i z jękiem zalewasz moje usta swoim smakiem... Spijam cię do końca, wysuwam z ust, delikatnie liżę i całuję główkę penisa. Potem delikatnie wysuwam palec i wstaję. Patrzę jak siedzisz taki bezwładny. Przyglądasz mi się spod przymrużonych powiek...