Wiosenny spacer
14 czerwca 2012
Szacowany czas lektury: 4 min
Tego dnia na niebie nie widać było żadnej chmurki, a słońce prażyło niemiłosiernie. Lena postanowiła wyrwać się ze zgiełku miasta i odpocząć na łonie natury. Spakowała najpotrzebniejsze rzeczy, po czym wsiadła w samochód. Ruszyła w kierunku lasu, który znajdował się na obrzeżach miasta.
Podążając ulicami miasta zastanawiała się czy na pewno zamknęła dom, czy nic nie zostało na kuchence. Zastanawiała się czy na pewno to dobry pomysł, lecz coś nie pozwalało jej zawrócić. Dostrzegając las zaczęła szukać miejsca, gdzie mogłaby zostawić samochód. W cieniu brzozy było idealne miejsce by pozostawić samochód. Z trudem zaparkowała samochód zabrała ze sobą spakowany plecak i ruszyła w głąb lasu. Po pewnym czasie znalazła polanę, na której świeciło słońce a jednocześnie obecność drzew pozwalała na schowanie się przed nim. Lena wyjęła z plecaka koc oraz książkę, rozłożywszy koc usiadła na nim i zaczęła czytać. Po paru minutach jej oczy powoli zamykały się aż zasnęła.
Znalazła się w lesie podczas pełni księżyca, była przekonana, że zasnęła, postanowiła spakować swoje rzeczy i spróbować wrócić do samochodu. Nagle gdzieś w oddali usłyszała trzask gałązek, które pękły pod czyjąś nogą. Przerażona zostawiła plecak i zaczęła biec w kierunku samochodu, zdawało się jej, że ktoś ją śledzi, biegnie za nią. Biegła z całych sił, lecz nieznana istota była coraz bliżej. Nagle dźwięk stąpania ustał, przekonana, że nikt już jej nie goni zwolniła, zaczęła iść normalnym krokiem. Znienacka za drzewa wyskoczyła nieznana istota. Była dobrze zbudowana, wysportowana, wysoka, oczy miała głęboko osadzone. W głowie Leny kreowały się najczarniejsze scenariusze, walczyła sama ze sobą, nie wiedziała czy ma krzyczeć a może uciekać. Jakaś nieznana jej siła pchała ją w kierunku nieznanej istoty, zbliżyła się do niej. Teraz była pewna, że jest to wysportowany mężczyzna o niecodziennych konturach twarzy, z bujnymi czarnymi włosami lekkim zarostem i błękitnymi oczami. Zapytała się go:
- Czego chcesz ode mnie?
- Pragnę jedynie pokazać Ci drogę, którą powinnaś się kierować by wyjść z lasu. A tak w ogóle na imię mam Mateusz.
- Skoro chcesz mi pokazać jedynie jak wyjść z lasu to, czemu mnie goniłeś? Nie mogłeś tego powiedzieć?
- Mogłem, lecz nasze spotkanie nie było by tak emocjonujące. Chodź za mną zaprowadzę cię do wyjścia, las wieczorem wydaje się być taki mroczny.
Lena nie wiedziała, co ma zrobić, czy na pewno powinna pójść za nieznajomym, może chce ją skrzywdzić a może naprawdę wyprowadzić z lasu. Ruszyła za nim, spoglądała ciągle na jego sylwetkę, która była bardzo pociągająca. Po pewnym czasie znaleźli się na podobnej polanie, lecz stał na niej niewielki domek.
- Zajdę na chwilę po latarkę do domu - rzekł Mateusz
Lena poszła za nim do jego domu, gdy drzwi uchyliły się poczuła się dziwnie bezpieczna, czuła ciepło, które biło z kominka, w którym iskierki podskakiwały radośnie. Na prawo od kominka znajdowało się ogromne łoże. Zaczęła się zastanawiać czy aby na pewno dobrze zrobiła idąc to zanim. Zanim zdążyła spostrzec, stał tuż obok niej.
Złapał ją jedną ręką za talie a drugą za pośladki. Przez cieniutki materiał czuła na swojej skórze ciepło jego rąk. Złapał ją za szyję, odchylił jej głowę i wilgotnymi ustami zaczął całować. Drugą ręką chwycił ją za pierś. Lena zaczęła głęboko oddychać, w jej oczach widać było podniecenie. Jednym szybkim ruchem obrócił ją do siebie plecami, po czym przycisną ją do ściany. Czuła na swoich pośladkach jego twardy członek. Złapał ją za sukienkę, po czym jednym ruchem rozdarł ją ukazując jej nagie ciało. Rzucił ją na łóżko, po czym sam położył się obok niej. Pieścił jej każdy kawałek ciała swoimi rękami, zdjął jej majtki, po czym swoim językiem zaczął pieścić jej wilgotne i ciepłe wnętrze. Lena zaczęła jęczeć z rozkoszy, jej ciało było teraz rozpalone a każde najmniejsze dotknięcie powodowało niesamowity przypływ rozkoszy. Złapał ją za piersi, ścisnął je, po czym delikatnie ugniatał. Jego członek pulsował z podniecenia, wyjął go ze spodni, po czym wsunął w wilgotne i ciepłe wnętrze. Lena jęczała i wiła się z rozkoszy. Objęła go swoimi gorącymi udami by wchodził w nią głębiej. Drażnił się z nią zmieniając siłę i prędkość, z jaką ją penetrował. Gdy wpychał go w nią z całą siłą wydawało się jej, że łóżko się rozpadnie. Czuł jak jej ciało pręży się, paznokcie, które rozdrapywały mu skórę na plecach i głośne jęki doprowadzały go do ekstazy. W jej wnętrzu robiło się coraz ciaśniej, miednica unosiła się coraz wyżej aż została w jednym położeniu, naprężenie ciała ustąpiło. Po chwili jej wnętrze zalała gorąca substancja, która sprawiła jej radość. Lena obudziła się w lesie z książką leżącą obok. Zastanawiała się jak to możliwe, że ona taka porządna kobieta zgodziła się na coś takiego. Po czym po chwili pojawił się nieznajomy, który szedł ścieżką.