Ilustracja: Pixabay

Siksa

2 kwietnia 2021

Szacowany czas lektury: 40 min

Zapraszam na miłe i nieskomplikowane opowiadanie z dużą nutką erotyzmu i romantyki. Mam nadzieję, że sprawi on Czytelnikom dużo radości i dostarczy pozytywnych wrażeń.

Ten tekst miał swoją prapremierę na moim blogu. Korzystając z okazji pragnę zachęcić do jego odwiedzin. Adres znajduje się na moim profilu.
Dziękuję.

Bardzo lubię tę małą knajpkę na rynku. Serwowano tam świetną macchiato, ciastka i lody. Czasami tam wpadałem, bo rozsmakowałem się w "muśniętej słońcem" kawie.

Dziś, w piątkowe popołudnie, przyszedłem tam z Anetą. Zapowiadał mi się wolny weekend, więc postanowiłem spędzić go właśnie z nią. Rano skończyłem projekt i wysłałem go do zleceniodawcy.

A Aneta... No, cóż...

 

Aneta kręciła mnie i to bardzo. Wywoływała u mnie same pozytywne wibracje.

Była młodziutka, to fakt. Liczyła prawie osiemnaście lat, o połowę lat mniej, niż ja. Wyglądała jednak jeszcze młodziej. Niewysoka, bo mierzyła raptem niecałe 160 cm, drobnej budowy ciała... Można było powiedzieć, że była "gówniarą", "małolatą", czy nawet "siksą" i nie byłoby się dalekim od prawdy. Mnie wcale to nie przeszkadzało. Jej zresztą też. Na razie było między nami fajnie i wszystko grało.

Poznałem ją jakiś czas temu na imprezie w korporacji i stamtąd ją właśnie wyrwałem.

Polubiłem ją. Trudno zresztą było jej nie lubić. Miała w sobie to "coś", co przyciągało do niej ludzi całymi tabunami. Nic dziwnego, że przyciągnęła też i mnie.

Początkowo miała być to luźna i niezobowiązująca znajomość, ale stało się inaczej.

 

Usiedliśmy przy stoliku w "ogródku" i przyglądaliśmy się spacerującym po ulicy innym ludziom.

- Bardzo fajne miejsce – stwierdziła Aneta - Podoba mi się tu. Nawet nie wiedziałam, że istnieje.

Siedziała radosna promieniując energią, werwą i pozytywnym nastawieniem do świata. Paplała coś bez przerwy, praktycznie przez cały czas, trzy po trzy. Jej słowotok był, jak płynąca rzeka. Muszę się przyznać, że nie łapałem wszystkiego o czym opowiadała, bo skupiałem się na czymś innym.

 

Na dyskretnej obserwacji.

Niezła laska, to musiałem przyznać.

Długie włosy uformowane w loczki tworzyły bardzo miłą dla oka fryzurę. Niektóre były bardzo niesforne i spadały na jej śliczną buzię. Jej duże piersi wspaniale prezentowały się pod cienkim materiałem koszulki z logo jej ulubionego zespołu, którym był Rammstein. Zwróciłem szczególną uwagę na odcisk brodawek na materiale. Kłuł w oczy.

 

Reszta zachwycała mnie tak samo.

Na stopach miała białe skarpetki i niebieskie tenisówki. Jej nogi były bardzo zgrabne.

Wyżej jeansowe szorty, wysoko wycięte z postrzępionymi nogawkami odsłaniające lekko dolną część pośladków.

To się nazywało chyba "z wysokim stanem", czy jakoś tak. Nie wiem, nie znam się zbytnio na tym, ale wyglądało super. Aż ślinka leciała.

 

Widok był naprawdę zacny i imponujący.

Było na co popatrzeć, chociaż może raczej na kogo

Zawsze przyjemnością było dla mnie patrzenie na ładne dziewczyny, a ona taka była.

Pojawiły się u mnie "kosmate myśli". Były bezczelne i wchodziły bez ograniczenia w moją głowę. Z każdą chwilą coraz gorętsze i ostrzejsze.

No, cóż...

Byłem tylko facetem.

 

Zauważyłem też, że jej widok robił duże wrażenie na gościach kawiarni oraz na spacerujących po ulicy. Wychwytywałem te żarłoczne spojrzenia innych facetów. Odczuwałem dumę, że to ja jestem na tym miejscu.

 

– Na co tak patrzysz? – spytała Aneta z szerokim uśmiechem na twarzy..

– Fajna koszulka – miałem gotową odpowiedź.

– Mnie też się podoba. Zobaczyłam ją kiedyś i nie mogłam się oprzeć, aby jej nie kupić...

Tu przerwała i spojrzała na mnie.

– Majteczki Rammstein też mam...

– Aha – poprawiłem się na krześle – Musisz bardzo fajnie w nich wyglądać. Może kiedyś uda mi się je zobaczyć?

– No, może... – odpowiedziała przekornie – Chciałam ci jeszcze raz podziękować, że zabrałeś mnie na ten koncert do Chorzowa.

– Cała przyjemność po mojej stronie – odpowiedziałem – Szedłem sobie kiedyś ulicą, patrzę, leży bilet. Wiedziałem, że lubisz, więc go wziąłem. Potem patrzę, leży drugi, więc pomyślałem, że pójdę z tobą – śmiałem się na całego.

Tak naprawdę, to kupiłem te bilety po okazyjnej cenie.

– Fajnie było, nie?

– Bardzo fajnie.

Rzeczywiście, ten koncert stał na bardzo wysokim poziomie i wart był swoich pieniędzy.

– Nie wiem, jak ci się odpłacę.

– Coś na pewno wymyślimy.

Kilka pomysłów już miałem, ale na razie postanowiłem ich nie zdradzać.

 

– Poczekaj – odezwała się Aneta sięgając do niewielkiej torebki.

Wyciągnęła z niej telefon komórkowy.

- Zrobimy sobie zdjęcie? – spytała..

– Jasne – mówiąc to przesiadłem się na krzesło tuż obok niej.

– Przepraszam, zrobiłby nam pan zdjęcie? – zwróciła się do przechodzącego kelnera.

Kelner zgodził się z ochotą i wycelował w nas obiektyw aparatu. Wykonał cztery, może pięć ujęć.

– Będziemy mieli fajną pamiątkę – stwierdziła.

Nie miałem, oczywiście, nic przeciwko temu. Aneta podczas naszego "wypadu" robiła całe mnóstwo zdjęć. Zebrało się ich już sporo. Będzie więc całkiem niezły fotoreportaż.

 

Spacerowaliśmy wolnym krokiem po centrum.

– Bardzo się cieszę, że spędzimy razem ten weekend – odezwała się Aneta – Mam nadzieję, że będzie on niezapomniany.

– Zrobię wszystko, aby tak było. Twoja mama nie miała nic przeciwko, że znikniesz na całe trzy dni?

- Moja mama niezbyt się tym przejęła. Od jakiegoś czasu nie przejmuje się tym, co robię. Na swój sposób, to dobrze, że się nie wtrąca w moje życie. Teraz zresztą bardziej zajmuje się swoim nowym facetem. Gdy skończyłam szesnaście lat, powiedziałam mi: "rób co chcesz, abyś tylko nie żałowała ". No i robię.

– A żałujesz? - spytałem.

– Na razie nie.

 

 

///

 

 

Późnym wieczorem siedziałem w swoim gabinecie przed komputerem. Założyłem słuchawki i zanurzyłem cały w muzyce i odpowiadaniu na maile. Mimo tego wyraźnie i dokładnie słyszałem odgłos prysznica, gdy Aneta brała kąpiel, a potem pukanie do drzwi.

– Proszę – odezwałem się ściągając z uszu słuchawki.

To była Aneta.

 

Stanęła nieśmiało w progu ubrana w długą, różową koszulkę nocną na ramiączkach. Miała mokre włosy i bardzo ładnie pachniała. Zapach płynu do kąpieli roznosił się dookoła.

 

"Wow" – usłyszałem pełen podziwu odgłos z mojego wnętrza. ".

Otworzyłem szeroko swoje oczy z podziwu.

– Nie przeszkadzam? – spytała cicho.

– Ależ nie. Nie przeszkadzasz. Cóż takiego cię sprowadza?

– Obiecałam, że pokażę ci te moje majteczki z logo Rammstein.

Spojrzała na mnie ciekawa efektu, jakie wywołują jej słowa.

Efekt był i to bardzo duży. Moje oczy stały się jeszcze większe a ja prawie podskoczyłem na fotelu. Raptem zrobiło mi się bardzo gorąco.

– No i jestem – dodała po chwili - To co? Chcesz zobaczyć?

- Jasne.

Złapała za spód swej koszulki. Podniosła ją odsłaniając swoje zgrabne nogi. Moim oczom ukazały się po chwili czarne majteczki typu string Gładki środek środek ozdobiony był oryginalnym motywem zespołu.

 

Poczułem uderzenie gorąca i zwiększone ciśnienie krwi płynącej w mych żyłach. Każda sekunda odznaczała się delikatnym uderzeniem w skroń. Byłem oszołomiony tym widokiem. Zamurowało mnie w tym momencie. Siedziałem bez ruchu na krześle. Jak ciele w malowane wrota, tak i ja gapiłem się na ten niewielki czarny trójkącik materiału przesłaniający ją poniżej płaskiego brzuszka.

– No i jak? Podobają ci się?

- Jeszcze jak – udało mi się wykrztusić.

– To bardzo się cieszę.

 

Koszulka w tym momencie opadła i zasłoniła mi ten przepiękny obraz. Na mój gust, to trwał on zdecydowanie za krótko. Aneta, jak gdyby nigdy nic, usiadła na tapczanie ściskając mocno nogi.

 

Rozglądała się ciekawie po pokoju.

- I co będziemy teraz robić? – zapytała.

- Bladego pojęcia nie mam – odszedłem zgodnie z prawdą – Ale myślę, że może powinnaś odpocząć, przespać się, w końcu już noc.

- Godzina jest jeszcze bardzo młoda.

- Ale grzeczne dziewczynki już dawno są w swoich łóżkach.

- O, o, o... Pan mądraliński się znalazł, który prawi morały. Może nie jestem grzeczną dziewczynką? A zresztą to nie jest moje łóżko.

Niby miała rację.

Podniosłem ręce do góry udając że się poddaję

– Przepraszam. Więcej nie będę.

Z głośników popłynęły pierwsze dźwięki piosenki "Ohne Dich".

 

Aneta oparła głowę o ścianę, zamknęła oczy i słuchała uważnie. Cała zamieniła się w słuch. Poruszała bezgłośnie ustami wraz z wokalistą.

– Piękna piosenka – odezwała się szeptem – Zawsze mnie rozkleja.

– Mnie też.

– Puść ją jeszcze raz, proszę.

Zrobiłem to.

 

Siadłem na tapczanie obok Anety. Przysunęła się do mnie bliżej i objęła. Ja machinalnie przytuliłem ją do siebie. Trwaliśmy tak, bezgranicznie zasłuchani w te piękne dźwięki, aż do końca utworu.

– Zawsze się przy niej wzruszam – powiedziała - Przy niej po raz pierwszy całowałam się z chłopakiem.

– Może powtórzymy to? – zapytałem.

- Z przyjemnością.

Odwróciła głowę w moją stronę i zbliżyła usta do moich ust. Nasz pocałunek były niezwykle subtelny, delikatny i można powiedzieć, że niewinny. Swoją moc jednak posiadał.

 

Jej usta były takie gorące i słodkie.

Jakież to było wspaniałe!!!

Położyłem dłoń na udzie Anety. To było machinalne. Coś po prostu kazało mi to zrobić. To pewnie ta moc i energia.

Aneta nie odsunęła się ode mnie ani nie odepchnęła mojej ręki.

 

To był bardzo długi pocałunek. Przynajmniej tak mi się wydawało, bo straciłem rachubę czasu. Sekundy odmierzała pulsująca we mnie krew. Nie liczyłem ich jednak. W sumie, nie było to najważniejsze.

Nic innego w tej chwili się nie liczyło. Mógłbym tak trwać aż do nieskończoności. Może to głupie, ale nagle poczułem się, jak nastolatek całujący się po raz pierwszy z dziewczyną. Dawno nie czułem takich prężających się we mnie emocji. Dawno o takich emocjach zapomniałem.

Teraz, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, wszystkie wróciły.

Niesamowite.

 

– Wiesz co, chodźmy do łóżka – szepnąłem do ucha Anety.

– Zastanawiałam się kiedy mi to zaproponujesz. Szczerze mówiąc myślałam, że od razu rzucisz się na mnie, jak wygłodniały zwierz.

– Wyglądam ci na wygłodniałe go zwierza?

– Nie, ale nie wiadomo co komu wewnątrz siedzi... – uśmiechnęła się – Ale tobie dobrze z oczu patrzy... Chodzimy... Nie mogę się doczekać...

Ja też nie mogłem. Chwyciłem Anetę za rękę i poprowadziłem do sypialni.

 

Staliśmy naprzeciwko siebie trzymając się za ręce wpatrzeni głęboko i uważnie w swoje oczy. Nasze nagie ciała otaczała, jakby świetlista aura. Błyszczeliśmy przepięknie. Przynajmniej ja tak to widziałem.

 

W nieskończoność przedłużaliśmy ten moment. Najpiękniejsze bowiem chwilę są pomiędzy ustami, a brzegiem pucharu. Nasze puchary, a mój w szczególności, były wypełnione po brzegi.

A może baliśmy się wykonać jakikolwiek ruch, by nie spłoszyć tej magicznej chwili. Byliśmy zawieszeni jakby w próżni. Byliśmy niczym zaklęci i zatrzymani w kadrze kolorowego filmu. Chyba nawet nie oddychaliśmy.

 

Dwa świetliste zjawiska. Najjaśniejsze na niebie, bo gwiazdy przy nas blakły.

Ciemność kłębiła się.

W moim wnętrzu wszystko się gotowało i wrzało, jak w tyglu.

 

Można powiedzieć, że nie byliśmy już sobą, a w każdym razie nie tymi, którymi byliśmy przed chwilą.

Byliśmy Bóstwami.

Za chwilę będziemy wniebowzięci. Będziemy płynęli przez mistyczny wymiar i przestrzeń rozkoszy. Prawdziwy jej ocean otworzy się przed nami i zamknie, gdy w niego się zagłębimy. Będziemy całkowicie wolni od wszystkich przyziemnych spraw. Nic nie będzie dla nas ważne.

Będziemy tylko My w samym Centrum Wszechświata.

 

Tak właśnie widziałem siebie i Anetę w tej chwili. Pełna magia. Chwila nie mająca sobie równych. Genialna.

 

Aneta przykucnąła i chwyciła w dwa palce mojego sztywnego penisa, a potem wzięła go do buzi. Zadrżałem z rozkoszy. Robiła to bardzo dobrze

Okazała się być prawdziwą mistrzynią i niekoronowaną królową w pieszczeniu ustami mojego członka. Tego się po niej spodziewałem. Mimo to aż mnie wcięło z wrażenia, ale na szczęście dość szybko się opanowałem.

To, co ze mną robiła w tym momencie, właściwie nie da się opisać. Muszę jednak nadmienić, że nie było w tym żadnego automatyzmu, sztucznych jęków rozkoszy, wyreżyserowanych gestów, jak to bywa u profesjonalistek czy aktorek porno. Wszystko płynęło pod wpływem chwili, ale nieśpiesznie i na

pewno nie sztucznie. Rzekłbym, że z wielkim oddaniem i uczuciem.

 

Byłem zaskoczony. Pozytywnie zaskoczony, gdy ona oswajała mojego ptaka.

W tym oswajaniu brała się bez skrępowania za wszystkie elementy dostępne w tej grze.

Żaden nie był dla niej sekretem.

A to wsunęła sobie w usta całego penisa, a to tylko żołędź i lizała ją językiem. A to tylko całowała, dotykała penisa i obszar: jąder, ud oraz podbrzusze. A to sunęła językiem po całej długości.

Wiedziała dobrze kiedy użyć zębów i jak głęboko go wsunąć, aby się nie zadławić.

Wiedziała dosłownie wszystko.

 

A ja odlatywałem z wielkiej rozkoszy, gdy delikatnie ssała mojego penisa, pieściła językiem wędzidełko. To jest najwrażliwsze miejsce u faceta, w którym napletek łączy się ze skórą penisa. Wiadomo wtedy, że odlot gwarantowany.

Nie chciałem jednak odlecieć w tej chwili. Ująłem lekko Anetę pod brodą. Spojrzała na mnie.

- Wstań proszę - odezwałem się cicho.

 

Aneta wstała. Zrobiła dwa kroki do tyłu i usiadła na kanapie, a następnie położyła się na niej rozkładając szeroko swe nogi.

Przyklęknąłem przed nią i zbliżyłem swe usta do cieplutkiej i wilgotnej już szparki Anety.

 

Pieszcząc wargami i językiem jej piczkę skoncentrowałem się, jak zawsze na łechtaczce. Jak powszechnie wiadomo ten mały diamencik nad wejściem do pochwy ma całe mnóstwo zakończeń nerwowych, więc ta gra warta jest świeczki. Trudno sobie wyobrazić osiąganie pełnej przyjemności przez kobietę bez uwzględniania tego miejsca.

Rozkosz Anety była dla mnie równie ważna, jak osiągnięcie własnej. Nie oszczędzałem więc swych warg i języka. Bez fałszywej skromności muszę powiedzieć, że jestem w tym dobry. Prawdziwy mistrz patelni ze mnie.

 

Najbardziej lubiłem, kiedy ona była już bardzo pobudzona i  nie do końca kontrolowała swoje odruchy.

Właśnie zbliżyliśmy się do tego momentu.

Przytrzymywałem mocno jej biodra.

Rozchyliłem jeszcze bardziej jej wargi sromowe i delikatnie całowałem oraz dotykałem językiem jej boską clitoris.

Soki rozkoszy już od dawna wypływały z jej szparki.

 

Nadszedł czas na główny punkt programu.

Wszedłem więc w jej mokrą i rozgrzaną do czerwoności cipkę. Rytmicznie wsuwałem i wysuwałem swojego naprężonego maksymalnie członka.

Jej cipcia była tak cudownie ciasna. Mój penis pasował do niej, jak ulał. Sięgaliśmy z Anetą bram nieba i nie było to puste określenie.

Czułem, że dobiegam już do mety. Dzieliła mnie od niej zaledwie chwilą. Może nawet mniej niż chwila.

 

Mój oddech przyspieszał a ciśnienia krwi osiągało górne poziomy. Czułem niezwykle przyjemnie mrowienie ciała.

Od pewnego czasu wydawałem ekstatyczne westchnienia i jęki. Nie były one tak głośne, jak jej, ale chociaż były zaledwie tłem, to jednak wspaniale się z nimi synchronizowały i współbrzmiały. Nasza wspólna symfonia była wspaniała.

Moje jądra jakby się powiększyły i uniosły lekko ku kroczu. Byłem cały napięty. Także na twarzy. O mięśniach pośladków i odbytu nie wspominając. Napięcie to było niezwykle przyjemne.

Akcja mojego serca i oddech przyspieszyły jeszcze bardziej. Poczułem skurcze w cewce moczowej. Sperma już bulgotała w moich jądrach.

 

Aneta także już dochodziła. Jęczała głośno, a właściwie to krzyczała. Jej ciało falowało w naszym wspólnym rytmie. Byliśmy bardzo zgrami. Prawdziwa wspólnota odczuwania rozkoszy.

To było wspaniałe uczucie. Wytrysnąłem w głąb jej cipki. Z moich ust wydobył się głośny jęk rozkoszy, który dopełnił całości.

 

Oboje zresztą doszliśmy w jednym momencie. Poczułem silniejszą wilgoć wypływającą spomiędzy jej nóg.

Jakie to było cudowne...

 

Wysunąłem całkowicie penisa z mokrej cipki.

 

Opadłem bez siły na moją Anetę i przytuliłem ją z całych sił. Napięcie ze mnie schodziło równie szybko, jak mój członek kurczył się, opadał i wracał do stanu spoczynku.

 

Nie przypominał już dużego i twardego pala, na którego mogłem nabić wszystko, ale to nie było takie ważne. Podobnie, jak to, że przez pewien czas nie będę zdolny do ponownego wzlotu.

Mój oddech wyrównywał się, tętno zwalnało do normalnego tempa.

To już była meta. Meta jednego z etapów. Gdy dojdę do siebie rozpoczniemy z pewnością kolejny.

 

Aneta była jeszcze w stanie uniesienia. W porównaniu z męskim orgazmem, kobiecy orgazm jest, jak brazylijski tasiemiec.

Przez cały czas trzymałem ją w objęciach.

Zasnęliśmy szczęśliwi.

 

 

///

 

 

Przed południem wziąłem Anetę na korty. Z początku chciałem zrezygnować z tego i odwołać rezerwację, ale Aneta stwierdziła, że kategorycznie się na to nie zgadza i bardzo chętnie pójdzie ze mną popatrzeć. Okej.

Korty wynajmowaliśmy z Andrzejem, moim kumplem, także entuzjastą tenisa. Śmialiśmy się, że nasz dystans do Novaka Djokovicia, to już lata świetlne, ale to nam całkowicie nie przeszkadzało. Kiedyś rozgrywaliśmy zażarte mecze, ale potem zbastowaliśmy i graliśmy tylko dla samej przyjemności grania.

 

– Fajna ta twoja mała – stwierdził Andrzej mrugając do mnie porozumiewawczo.

Obaj, jak na komendę, spojrzeliśmy w stronę ławki gdzie siedziała Aneta i Kaśka – dziewczyna Andrzeja. Obie znalazły szybko wspólny język.

Nie obyło się oczywiście bez pamiątkowych fotek, które po chwili znalazły się na Facebooku.

– Tak - odpowiedziałem.

Nie miałem zamiaru wyłuszczać Andrzejowi co i jak jest między nami, ale mój kumpel nie był głupi i z pewnością od razu domyślił się o co chodzi.

– Należy ci się trochę szczęścia w miłości. Po Iwonie byłeś przez pewien czas, jak z baby przedwcześnie .zdjęty. Teraz widzę, że odżyłeś.

– Dzięki brachu. Na razie jednak nic konkretnego nie można powiedzieć.

– W każdym razie bądź czujny.

Roześmialiśmy się.

 

Gdy upłynął nasz czas na korcie Andrzej zaprosił nas do kafejki. Nie miałem ochoty iść, bo pracowała w niej Iwona. Miałem cichą nadzieję, że dzisiaj jej nie będzie, ale oczywiście pomyliłem się.

Była.

 

– Widzę, że się już pocieszyłeś. Szybko – stwierdziła, gdy stanąłem przy barze.

– Tak właściwie, to nie jest twoja sprawa i nie powinnaś się tym interesować. Przecież to ty pierwsza spuściłaś mnie po brzytwie. A właśnie, jak tam ten twój artysta malarz?

– Dzięki. Uczucie kwitnie. U ciebie widzę też. Bardzo młoda i ładna ta laleczka. Jest pełnoletnia?

- Żebyś wiedziała, że tak.

– No, wiesz. Żeby nie było jakichś kłopotów z tego powodu.

- Spokojna twoja rozczochrana - zaobserwowałem usłyszanym dawno temu zwrotem – Niech cię główka o to nie boli.

– Martwię się o ciebie – Iwona uśmiechnęła się zjadliwie.

– Dziękuję, ale nie potrzeba.

– Ale, jakby co, to wiesz...

– Zajmij się lepiej tym swoim nieodkrytym, ale pełnym pasji do podbierania kobiet innym facetom, artystą, a ode mnie bądź uprzejma się odstosunkować.

 

Rozmowa z Iwoną trochę wyprowadziła mnie z równowagi, co nie uszło uwadze wszystkich, a w szczególności Anecie

– Kim była ta dziewczyna? - spytała mnie w domu.

– Moja była - odpowiedziałem.

– Bardzo ładna – stwierdziła Aneta – Czemu się rozstaliście?

– Poznała kogoś, kto wydał jej się bardziej interesujący niż ja, więc...

Pokiwała głową.

– Kochałeś ją?

– Tak, ale jak widać na nic to się zdało.

Objęła mnie ramieniem i pocałowała lekko w policzek.

- Nie przejmuj się. Tak bywa.

– Wiem, ale to trochę bolało.

– A teraz już nie?

- Teraz już przeszło.

 

Tak. Teraz już trochę przeszło i bolało zdecydowanie mniej.

Po wizycie na kortach poszliśmy do restauracji na obiad, a po nim do galerii handlowej.

Nawet niezłe wyszło nam to sobotnie popołudnie. Miałem nadzieję, że wieczór i noc będą jeszcze lepsze.

 

Siedzieliśmy w salonie skończywszy kolację. Potem jeszcze chwilę pogapiliśmy się w telewizor, ale w programie nie było dla nas nic ciekawego.

Nie wiem nawet po co posiadam telewizor, bo i tak bardzo rzadko go oglądam.

– I co dzisiaj będziemy robić? – spytała Aneta.

– A na co masz ochotę? – zrewanżowałem się pytaniem.

– Na ciebie.

Mówiąc to ściągnęła swoją koszulkę. Nie dałem długo na siebie czekać i również pozbyłem się górnej części ubioru. Aneta przysunęła się bliżej i zarzuciła ręce na moją szyję. Natychmiast objąłem ją w pasie.

Aneta zbliżyła swoją twarz do mojej. Złączyliśmy swe usta w pocałunku.

 

Poczułem, jak po plecach wędruje mi całe stado mrówek. Raz do góry raz w dół.

Gładziłem Anetę po plecach. Byliśmy bardzo blisko. Czułem jej dłonie na swoich plecach, a na piersiach jej piersi. Po dłuższej chwili położyłem na nich swe dłonie. Przez ciało Anety przebiegł rozkoszny dreszcz. Doskonale go wyczułem. Ja zresztą też drżałem z emocji i podniecenia. Nie wiem, jak to wytłumaczyć, ale z Anetą naprawdę czułem się tak, pjakbym po raz pierwszy w życiu doświadczał takich erotycznych przygód.

Zacząłem delikatnie muskać ustami jej cycusie. Aneta westchnęła rozkosznie.

 

Po chwili byliśmy już w moim pokoju. Usiadłem na kanapie i zacząłem rozpinać spodnie. Potem wrzuciłem je obok łóżka. Zaraz po nich ściągnąłem skarpetki. Aneta stała przy mnie i patrzyła na to co robię. Wyciągnąłem do niej rękę.

Podeszła bliżej i stanęła tuż przede mną. Zacząłem rozpinać guzik i zamek błyskawiczny jej jeansów. Zsunąłem je delikatnie do kostek a potem delikatnie ująłem Anetę za kolano i podniosłem najpierw jedną jej nogę, wsunąłem do końca nogawkę, a potem drugą czyniąc to samo.

Przez cały czas patrzyła na mnie uważnie. Położyłem ręce na jej biodrach i zbliżyłem twarz do jej brzucha. Zacząłem go delikatnie całować. Aneta wsunęła palce w moje włosy. Głaskała je delikatnie.

Położyliśmy się na łóżku i pieściliśmy swoje ciała. Robiliśmy to bardzo delikatnie i powoli rozkoszując się każdą upływającą sekundą naszych pieszczot. Moje usta i dłonie były wszędzie, ale starannie omijałem części ciała Anety, które przysłaniał materiał jej majteczek.

Podobnie, jak usta i ręce Anety.

 

Oboje mieliśmy na sobie jeszcze majtki. Nie ściągnęliśmy ich do tej pory. To była taka nasza gierka.

Widać było wyraźnie, że mój członek jest cały naprężony. Moje slipy były dość ciasne. Osobiście nie lubiłem bokserek i nigdy ich nie nosiłem. Na pewno więc wyczuwała moje napięcie poniżej brzucha. Rzeczywiście, mój wzwód był wielki. Wewnątrz naczyń krwionośnych panował tak duże ciśnienie, że bałem się, aby jakaś żyła nie pękła pod naporem krwi, która w szalonym tempie przez nią przepływała. Cały zresztą byłem napięty, jak struna.

A to wszystko przez nią.

 

Usiadłem na nogach pomiędzy rozłożonymi nogami Anety. Delikatnie masowałem jej uda patrząc prosto w jej oczy. Patrzyliśmy na siebie wzrokiem pełnym tkliwości. Starałem się odgadnąć o czym Aneta może w tej chwili myśleć, ale nic nie mogłem odczytać z jej pięknych, głębokich niebieskich oczu.

– O czym myślisz? – spytała mnie Aneta.

– O tobie - odpowiedziałem – I o tych wszystkich pięknych rzeczach, które teraz się dzieją.

- Myślisz, że są piękne?

– Najpiękniejsze, jakie mogą się zdarzyć.

– Jesteś bardzo romantyczny.

– Mam nadzieję, że to nie wada.

– Nie. Niezbyt często zdarza się taki facet, taki romantyczny. Ciekawa jestem na jak długo wystarczy ci tego romantyzmu.

- Mam nadzieję, że na bardzo długo.

- A poza tym... O czym myślisz?

– Tak szczerze mówiąc, to nie wiem. Mam rozkoszny mętlik w głowie i niech tak zostanie.

– To ładne, co mówisz.

– I tak właśnie myślę.

– Gdzieś ty się uchował?

– Tutaj. A ty nie spotkałaś nigdy żadnego romantycznego faceta?

- Raczej samych dupków, których rozsadzają hormony i którzy myślą tylko o jednym.

Nadal patrzyliśmy sobie w oczy. ...

 

To było bardzo "długo trwające" spojrzenie. Wydawało mi się, że upłynęła cała wieczność. Czułem ciarki na całym ciele.

Położyłem twarz na wzgórku łonowym, a swoje dłonie na piersiach Anety.

Oddychałem głęboko wdychając jej intymny zapach i rozkoszując się wilgocią, którą zdążyły nasiąknąć już jej majteczki. Aneta położyła rękę na mojej głowie.

Delikatnie wsunąłem palce wskazujące obu rąk za gumkę jej majtek. Podniosłem się do pozycji siedzącej i delikatnie zacząłem zsuwać je z jej ciała. Nie spuszczałem wzroku z twarzy Anety. Ona uniosła swe biodra lekko ułatwiając mi całkowite odsłonięcie "łysego pola " jej wzgórka łonowego.

I oto więc leżała całkiem naga na moim łóżku, przede mną...

Zanurzyłem się w nią cały, bez pamięci...



Płynąłem znów przez ocean rozkoszy. Ciepłe fale otaczały mnie ze wszystkich stron pieszcząc delikatnie i łagodnie. Czułem się wyluzowany, spokojny, w pełni zrelaksowany...

Było mi dobrze, a nawet bardzo dobrze. Uczucie pełnego wniebowstąpienia, nirwany, czy jakoś tak inaczej się to określa. Nie mogłem znaleźć słów, aby określić mój stan, ale był on genialny. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie przeżywałem.

Byłem zatopiony we śnie.

To znaczy: chyba we śnie.

We śnie albo w jakimś letargu... Nieważne. Grunt, że czułem się wspaniale. gdy po moim ciele rozlewała się niewysłowiona rozkosz.

 

To było wspaniałe.

Piękny i cudowny sen. Taki, który rzadko się trafia i zwykle rano się go nie pamięta. Powoli wydobywałem się z jego objęć i otwierałem oczy. Nie odwracałem głowy w stronę okna, aby nie prysnął bezpowrotnie. Chciałem go zatrzymać, jak najdłużej, a nawet jeśli się da, to na zawsze.

 

Obraz powoli krystalizował się. Stawał się ostrzejszy i wyraźniejszy. Zaskoczył mnie, jak jasna cholera.

Aneta klęczała, a właściwie siedziała na swoich nogach pomiędzy moimi i pochylona nade mną robiła mi przewspaniałego lodzika. Jej lody zresztą zawsze były najwyższego lotu, więc nie było to nic dziwnego, ale ten był dodatkowo zaskakujący.

Robiony ot tak, na "dzień dobry i miłego dnia" jednocześnie. Nie ma to jak wspaniałe przebudzenie. W sumie: nawet dużo lepsze od porannej kawy. Coś mi się wydawało, że gorącej, aromatycznej dawki kofeiny nie będę dzisiaj potrzebował, by zacząć normalnie egzystować.

 

Wyciągnąłem rękę i dotknąłem lekko jej głowy. Aneta przerwała swoją czynność i spojrzała na mnie odgarniając jedną ręką spadające jej na twarz włosy.

- Dzień dobry - odezwała się z uśmiechem na twarzy - Jak ci się spało?

Mówiąc to pocałowała delikatnie mojego starczącego penisa. Nie spuszczała przy tym ze mnie wzroku.

- Cudownie - odpowiedziałem lekko zachrypniętym głosem - Przy tobie zawsze jest wspaniale.

- Cieszę się.

I jakby nigdy nic, powróciła do oralnej stymulacji mojego penisa.

 

Przyjąłem wygodniejszą pozycję, zamknąłem oczy i oddałem się przeżywaniu tej boskiej pieszczoty. Bo fellatio ma w sobie cechy boskości. Bez dwóch zdań jest genialne.

Boskie fellatio...

O, rany...

Oralna stymulacja penisa, czyli: robienie laski, ociąganie, ciumkanie łóżka, robienie loda, taśtanie dżordża, struganie pingwina, ostrzenie ołówka polerowanie chełmu, mlaskanie pytonga...

Jak się zwał, tak się zwał. Nieważne. Genialne w swojej prostocie.

 

Byłem zachwycony tym, co ze mną robiła. Zabierała mnie do nieba odpowiednio dawkując rodzaje pieszczot. Ich gama była ogromna.

Technik tych jest przecież bardzo wiele, a ja uwielbiałem wszystkie. Wszystkie bez wyjątku. Żadna z nich nie była Anecie obca.

 

Płynąłem więc dalej przez niezmierzony ocean rozkoszy. Płynąłem leciutko i spokojnie. Miałem szczelnie zamknięte powieki. Tylko raz na jakiś czas uchylałem je lekko, by zobaczyć, jak głową Anety unosi się i opada, a mój penis znika cały w jej ustach i po chwili ukazuje się w całej okazałości.

To cudowny widok, który zawsze niezmiernie mnie rozczulał.

Doprowadziła mnie ustami do końca. Wylałem sporą ilość spermy na swój brzuch. Resztę Aneta zlizywała z penisa. Palcem rozsmarowywała po brzuchu. Nasienie powoli zaczęło zastygać.

Podniosła się i położyła przy mnie. Przytuliliśmy się mocno.

Trwaliśmy tak długie minuty.

 

 

Za oknem robiło się coraz jaśniej.

Blady świt zastał nas nagich, mocno wtulonych w siebie w wielkim łóżku. Nasze kontury wyraźnie odznaczały się na białym tle pościeli. Razem tworzyliśmy niezwykle zmysłową bryłę.

Dwa ciała złączone w jedno. Nie ma piękniejszego kształtu.

Mogłem tylko żałować, że nie jest mi dane zobaczyć tego cudu na własne oczy z pewnej odległości.

Ale to nic.

Byłem jednym z jego elementów, co było równie ekscytujące. Może nawet bardziej podniecał mnie ten fakt.

Trwaliśmy więc tak bez ruchu. Tylko nasze piersi poruszały się lekko przy każdym

oddechu. Zastygliśmy w tym zespoleniu.

Było mi bardzo dobrze.

 

Tylko świt był nam świadkiem.

Słońce otulało nas swym blaskiem. W pokoju robiło się coraz jaśniej. Kolejny dzień

stawał się faktem. Świt odsłonił miły rozgardiasz, który pozostał po wczorajszym wieczorze.

 

Piękny poranek.

Naprawdę piękny. Piękniejszego nie mógłbym sobie wyobrazić.

Chłonąłem go całym ciałem i duchem.

Dla takich właśnie chwil warto jest żyć..

Poszedłem do łazienki odświeżyć się. Stojąc pod natryskiem napadły mnie myśli o niej.

Aneta... Aneta... Aneta...

Kurde...

Ale się narobiło. Pięknie się narobiło. Chyba, że było to tylko preludium tragedii, która miała wkrótce nastąpić. Miłe złego początki. 

Chyba się, kurde, zakochałem.

Jak to w ogóle możliwe?! Jak to się stało?!

Nawet nie przypuszczałem, że kiedykolwiek to powiem. Nawet nie przypuszczałem, że przydarzy mi się jeszcze taka historia. Myślałem, że już od dawna nie grożą mi romantyczne, miłosne wzloty.

Po tej ostatniej historii z Iwoną, miałem już serdecznie dosyć motylków w brzuchu, poezji, którą emitowałem z siebie bez opamiętania, dosyć westchnień przy świetle księżyca i innych głupotek kojarzących się z zakochaniem itd. To było dobre dla nastolatka a nie dla takiego starego konia, jak ja.

Owszem. Można za tym tęsknić, bo to bardzo piękne, ale stary wróbel nie usiądzie na krowiej kupie.

 

Moja eks skutecznie się do tego przyczyniła.

"Bo, to zła kobieta była" i tyle. W każdym razie wyleczyła mnie z przesadnego romantyzmu i liryczności.

Zacząłem traktować seks jako swojego rodzaju wyzwanie i sport ekstremalny, który uprawiałem z pasją, ale i pewnym wyrachowaniem. Liczyła się ilość oraz zadowolenie własne. O zdobyciu kolejnego trofeum w postaci skalpu łonowego nie wspominając. Uważałem, że życie jest takie, jakie jest, czyli: z reguły nie pieści, więc o przyjemności trzeba zadbać samemu.

Nie było to trudne i okazji nie brakowało.

 

Na szczęście w tych sprawach jesteśmy teraz dużo bardziej otwarci niż jeszcze kilkadziesiąt lat temu. Ja w każdym razie na pewno. Nie widziałem przeszkód i nie miałem żadnych zahamowań .

Czasami bywało więc grubo, po bandzie lub po kruchym lodzie.

 

Myślałem więc, że już mam dawno i daleko za sobą ten okres. Że już nie ten czas, nie ten wiek, nie ta mentalność. Nie to, nie tamto i tak dalej. A jednak. Stało się. Zupełnie niespodziewanie...

 

A tu niespodziewanie na widnokręgu pojawiła się Aneta...

 

 

Nagle w mojej głowie usłyszałem fragment piosenki naszego zespołu:

"Und dieses Funkeln deiner Augen... Wird die Seele aus mir saugen... Du bist schön wie ein Diamant... Schön anzuseh'n wie ein Diamant..."

Tak. To prawda.

Ona była piękna, jak diament. 

Była diamentem. Najszlachetniejszym ze szlachetnych kamieni, który znalazłem przypadkiem. 

 

Wróciłem do sypialni. Aneta spała jeszcze, zmęczona nocnymi harcami. Spoglądałem na nią, jak leży na plecach z lekko rozrzuconymi nogami, a jej piersi unoszą się rytmicznie, gdy oddycha. Włosy w artystycznym nieładzie dodawały jej tylko uroku.

Wzruszył mnie bardzo ten widok. Aneta była taka niewinna i słodka. Jakby wycięta z całkiem innej bajki i wklejona do mojej.

Prawdziwy diament, który lśnił teraz najpiękniejszym blaskiem w mojej sypialni.

 

Ten tekst odnotował 28,153 odsłon

Jak Ci się podobało?

Średnia: 9.11/10 (37 głosy oddane)

Pobierz w formie ebooka

Komentarze (4)

+1
0
Będzie dalej?
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
@User
Jeszcze nie wiem. Zobaczymy.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Świetne pióro🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
@Magda
Dziękuję bardzo. To miłe, że tak sądzisz.
Zapraszam Ciebie i innych na autorskiego bloga, gdzie znajdziesz zarówno stare, jak i niepublikowane opowiadania. Link w profilu.
Zgadzasz się z tym komentarzem?

Dodaj komentarz

Zaloguj się

Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.