Teoretycznie: córka
3 grudnia 2021
Szacowany czas lektury: 11 min
Mówią, że w teorii: nie ma różnicy między teorią a praktyką, ale w praktyce: jest.
I bardzo dobrze...
Zapraszam na kolejne opowiadanie.
Zapraszam także do mnie na erotycznego bloga. Link znajduje się w profilu.
Aromat świeżo zaparzonej kawy niósł się po mieszkaniu. Wdarł się w moje nozdrza i spowodował, że szerzej otworzyłem oczy. Za oknami było jeszcze ciemno, szaro i ponuro. Jesienią tak bywa. Słońce pojawia się dużo później zwykle skryte za ciężkimi chmurami. Listopad ogólnie to tragedia. Aż się nie chce wstawać z łóżka. Ja w każdym razie tak miałem. Ciężko mi się było zwlec z wyra. Jak już w końcu to mi się udało długo nie mogłem dojść do siebie. Dopiero wypita kawa stawiała mnie na nogi. Nawet jej zapach potrafił mnie pobudzić. Wstałem. Poszedłem do kuchni. Prowadził mnie zapach tego genialnego napoju.
W kuchni gospodarzyła już Agata. Wstała kilka minut wcześniej ode mnie.
- Cześć - odezwałem się stojąc w progu.
- Hej – zaszczebiotała radośnie Agata.
Prezentowała się w radosnej i bardzo optymistycznej postaci, "Przynajmniej ona jest radośnie nastawiona do dzisiejszego dnia " pomyślałem.
- Fajnie, że wstałeś – ucieszyła się – Zaraz miałam iść cię obudzić.
- Dzięki, ale jakoś dałem radę sam. Jestem już dużym chłopczykiem.
- Tak. Zauważyłam to – powiedziała wskazując na namiot postawiony w moich bokserkach, który był doskonale widoczny.
- A gdzież ty się gapisz?!
- Na twoje krocze.
- Ładne to tak z samego rana sięgać tam, gdzie wzrok nie sięga.
- Ty zawsze lubiłeś się na mnie gapić. Widziałam to.
- Ja to co innego – wyjaśniłem - Jestem facetem, więc to całkiem inna historia.
- Czyli: tobie wolno, a mnie nie?
- Dokładnie - roześmiałem się siadając przy stole.
- Mam nadzieję, że to na mój widok.
- Jasne.
Dla przyzwoitości obciągnąłem koszulkę maskując nieco moje poranne podniecenie. Zwykle sypiam bez niczego, ale z okazji przyjazdu Agaty ubrałem do łóżka zarówno bokserki jak i t-shirt. Trochę głupio byłoby spać na golasa przy córce. Nawet przyrodniej.
Marzyłem o niej kiedyś i frywolnie fantazjowałem. Przyznaję się do tego bez bicia. Tak. Marzyłem i fantazjowałem. Niech mi bowiem ktoś znajdzie faceta, który nie chciałby ”bzyknąć "swojej pasierbicy albo przynajmniej żeby zrobiła mu loda. Zwłaszcza wtedy, kiedy z jej matką przestało się układać. Nie byłem od tego wolny, ale zawsze zostawiałem to w kręgach swoich fantazji i nie wyszedłem poza nie. Wydaje mi się, że moje marzenia nie były chorobliwe. Pojawiały się tylko od czasu do czasu.
Z Agatą zawsze mieliśmy dobre układy. Nigdy nie było między nami żadnych animozji. Bardzo ją lubiłem i z wzajemnością. Ta sympatia pozostała do dziś, chociaż z matką Agaty nie jesteśmy już od pięciu lat. Nie wyszło nam, po prostu, ale zostaliśmy przyjaciółmi. Czułem się odpowiedzialny za Agatę.
Usiadłem przy kuchennym stole bokiem do niego. Agata po chwili usiadła okrakiem na moich kolanach zwrócona twarzą do mnie i zarzuciła mi ręce na szyję. Dawno tego nie robiła i byłem trochę zaskoczony, ale starałem się opanować. Było ciężko. Agata naprawdę była urodzinową pannicą. Jej młodość, żywiołowość, spontaniczność i uroda to była mieszanka wybuchowa. Dla takiego faceta, jak ja w szczególności. Poza tym sprawiło mi to dużą przyjemność, bo to przecież fajna sprawa mieć taką "dziunię" na swoich kolanach. Zrobiło mi się bardzo ciepło i jednocześnie lekko.
- Musisz troszeczkę uważać, bo ja już swoje lata mam - zaśmiałem się.
- Uważasz, że jestem za gruba?
- Ależ skąd. Mam na myśli swój ewentualny stan przedzawałowy.
- Nie rozumiem...
- Wiesz... Taki starszy i zacny pan w średnim wieku, jak ja musi dbać o swoje zdrowie, a trzymając na kolanach taką laskę, jak ty nietrudno o niespodziewany wzrost ciśnienia, szybsze krążenie krwi i tak dalej.
- A więc jesteś starszym panem, tak?
- Kalendarz mi o tym przypomina.
- Nie wygłupiaj się. Do starszego pana jeszcze wiele ci brakuje.
- Dziękuję ci bardzo. To bardzo miłe.
- Zawsze chciałam cię o coś zapytać, ale zawsze się krępowałam.
- Słucham.
- Podobam ci się?
To było niezwykle silne i zaskakujące z jej strony.
- Tak. Jesteś wspaniałą młodą kobietą. Mogę tylko żałować, że nie jestem twoim ojcem.
- Ja nie żałuję, a nawet się z tego cieszę.
Spojrzałem na nią zdziwiony.
- Bo wtedy raczej nie mogłabym zrobić czegoś takiego.
Agata zbliżyła swoje usta do moich ust i pocałowała mnie. Nie był to taki pocałunek, jakim córka obdarza swojego ojca. Było w nim tyle czułości i namiętności, że to aż niemożliwe. W przypływie impulsu oddałem jej pocałunek lecz sekundę później przyszło opamiętanie.
- Co ty robisz? - spytałem.
- Nic - odpowiedziała wstając z moich kolan – Przepraszam.
Złapałem Agatę za rękę.
- Okej. Nic się nie stało. To było przyjemne, ale chyba nie za bardzo do nas pasuje.
- Dlaczego?
- Uważałem cię i uważam do tej chwili za swoją córkę...
- Przyszywaną – przerwała mi.
- Niech będzie, że przyszywaną, ale znam cię od dziecka i byłem świadkiem tego, jak dorastałąś, a to już jest bardzo poważne.
- Ja tego tak nie widzę. Zawsze chciałam być z tobą jeszcze bliżej. Bardzo zazdrościłam mamie, że ma ciebie - mówiła dalej podnosząc swą koszulkę.
Przed oczami miałem teraz jej śnieżnobiałe majteczki. Zrobiło mi się gorąco. Przełknąłem nerwowo ślinę I opuściłem wzrok. Agata zaś nieskrępowanie podnosiła swoją koszulkę. Zdjęła ją i rzuciła na krzesło. Jej piersi były bardzo zgrabne. Dwie średniej wielkości balony kołysały się przy każdym jej ruchu. Różowiutkie sutki postawione były na baczność, tak samo jak mój penis. Poranna erekcja jeszcze nie zanikła, a tutaj nagle dostałem nową porcję impulsów. Czułem się jednak trochę dziwnie i nieswojo. Cała sytuacja zdecydowanie mnie przerosła. Musiałem to powstrzymać.
- Agata – odezwałem się – przestań proszę zanim sprawy zajdą za daleko. Teraz może jest fajnie, ale za jakiś czas będziesz uważała to za błąd. Największy błąd swojego życia.
- To będzie za jakiś czas. Ważne jest to, co jest teraz.
- Proszę cię, Agata... Nie utrudniaj.
Z żalem odwróciła się do mnie tyłem, wzięła swoją koszulkę, założyła ją i usiadła na krześle.
- Ale nie myśl, że ci tak szybko odpuszczę – powiedziała.
Uśmiechnąłem się w duchu. "Młoda, piękna i agresywna oraz zdecydowana w swoim działaniu "– taka była Agata.
Poszedłem wziąć prysznic. Stojąc pod strumieniem gorącej wody i namydlając swe ciało myślałem o niedawnej sytuacji. Agata miała na mnie ochotę – tego byłem pewny. Ja na nią także, ale tutaj do głosu i dochodziły czynniki o charakterze moralnym. Skomplikowane to wszystko. Szkoda, że to wszystko nie jest prostsze. Z drugiej strony jednak, nic nie stało na przeszkodzie. Nie byliśmy spokrewnieni. Dawno nic mnie nie łączyło z Bogusią – matką Agaty. Co to więc za problem?
Zacząłem żałować, że byłem twardy i nieprzejednany. Okazja na przeżycie miłych chwil sama pchała mi się w ręce. Może była ciut niemoralna, Ale kto jest bez winy niech pierwszy rzuci kamieniem.
Usłyszałem, że otwierają się drzwi kabiny prysznicowej. Odwróciłem głowę i zobaczyłem nagą Agatę. Zdecydowanie i bez żadnego wstydu weszła do środka.
- Agata! – zareagowałem dość gwałtownie.
- Tak – odezwała się – chciałam się wykąpać i pomyślałam, że fajnie będzie zrobić to z tobą.
Przytuliła się do mnie. Na plecach poczułem jej sterczące sutki.
- Tak nie można – protestowałem dalej, ale już słabiej.
- Dlaczego? Już wiele rzeczy można.
Agata była zdecydowana w swoich działaniach. Prawą rękę przesunęła w dół i położyła dłoń na moim penisie. Zadrżałem z podniecenia. To było niesamowite, wspaniałe i niewyobrażalne. Nie mieściło mi się w głowie, ale mój opór zaczął słabnąć. Już praktycznie się poddałem. Odwróciłem się w stronę Agaty i spojrzałem jej prosto w oczy. Zobaczyłem w nich ogniki pożądania. Naprawdę miała ochotę przeżyć intymne chwile ze mną. Była zdecydowana. Znałem ją dobrze. Wiedziałem jaka była uparta. Jeśli sobie coś postanowiła, to nie było mocnych, aby tego nie wykonała. Teraz było tak samo. Czułem to. Stare przysłowie mówi: "Jeśli nie możesz pokonać wroga, to przyłącz się do niego". Tak właśnie postanowiłem zrobić. Jedyną różnicą było to, że Agata nie była moim wrogiem.
Postanowiłem wziąć sprawy w swoje ręce. Objąłem Agatę w biodrach i przytuliłem do siebie.
Byłem już bardzo podniecony. Mój penis dotykał brzucha Agaty. Ja gładziłem jej piękne i zgrabne ciało. Ugniatłem pośladki. Moja ręka zawędrowała pomiędzy jej nogi i przesuwałem palcem wskazującym po jej wydepilowanej szparce. Wreszcie spróbowałem wniknąć nim do środka. Zrobiłem to bardzo ostrożnie. Nie wiedziałem bowiem czy jest dziewicą. Mógłbym sprawić jej niechciany ból. Palec wszedł cały pomiędzy wargi sromowe. Zacząłem wsuwać go głębiej i wysuwać. Agata westchnęła rozkosznie i mocniej objęła mnie ramionami. Ciepła woda lała się strumieniem po moich plecach.
- Uuuch... Cudownie... - wyjęczała Agata.
Mój palec dawał jej niesamowitą rozkosz. Jej reakcje były coraz mocniejsze. Nie przestawałem posuwać ją palcem. Przyklęknąłem i zacząłem całować muszelkę Agaty. Dołączyłem także swój język.
Agata cudownie smakowała.
Odgarnąłem włosy Agaty z czoła. Spojrzeliśmy sobie w oczy.
- Weź go do buzi – poprosiłem.
Miałem dodać jeszcze: córeczko, ale się powstrzymałem. Agata nie miała jednak takich rozterek. Po krótkiej chwili milczenia odrzekła:
- Dobrze tatusiu...
Przykucnęła i wzięła go całego do ust
Odleciałem w tym momencie. Stałem się jeszcze lżejszy, niż byłem. Dosłownie: uniosłem się w powietrzu. Głośno wciągnąłem powietrze do płuc i zajęczałem. Usta Agaty robiły istne cuda. Skąd ona się tego nauczyła?
- Boże - wyrwało się z moich ust - Cudownie to robisz, kochanie.
Jakiż to był cudowny poranek. I jeszcze się nie skończył.
To były nieziemskie chwile!
Poszedłem całkowicie po bandzie. Stanąłem na bardzo cienkim lodzie ryzykując, że już wkrótce załamie się pode mną a ja znajdę się pod taflą wody. Matka Agaty mnie zabije, jak się dowie. Zanim się jednak dowie i mnie zabije, to zaspokoję swoją seksualną potrzebę, który odezwała się nagle we mnie. Nie mogłem sobie zarzucić, że próbowałem ją powstrzymać, bo przecież próbowałem. Nie wyszło mi to jednak. Poddałem się więc, ale zrobiłem to z wielką przyjemnością. Moje libido było silnie rozbudowane. Pożądanie Agaty nagle wysunęło się na pierwszy plan. Byłem zmotywowany i gotowy. Moje zainteresowania „obiektem seksualnym", czyli: moją przyrodnią córką było, jak wielki ocean.
Agata leżała przede mną na tapczanie z rozłożonymi nogami i masowała się między nimi. Patrzyłem na to z szeroko otwartymi oczami pełen zachwytu. Zawsze mnie to podniecało. Masturbowanie się jako element gry wstępnej dawało niesamowite wrażenia osobie masturbującej się, jak i obserwującej. Pod wpływem impulsu sam zacząłem masować swojego penisa.
Wkrótce jednak przystąpiłem do pieszczot.
Całowałem piersi Agaty schodząc ustami do celu, którym była jej myszka, Agata nie była już dziewicą, więc wszystko powinno pójść dużo prościej. "Ciekawe kim był ten szczęściarz, który zdobył jej cnotę?” pomyślałem. Każdy facet pragnie, aby być pierwszym z kobietą, którą pragnie. Ja też nie byłem od tego wolny, ale nie miało to dla mnie zbytniego znaczenia. To było absolutnie nieważne.
Pieściłem już językiem i ustami jej cipkę. Nie mogłem wyjść z podziwu, że to robię. To wszystko wydawało mi się być nierealne. Istna: seksual fiction. Fikcja seksualna, którą można stworzyć tylko na papierze. Ale fikcja ta na szczęście okazała się być rzeczywistością. Pewnie zostanę za to przekręty, lecz w tej chwili byłem wniebowzięty.
Założyłem prezerwatywę. Przytaknąłem czubek swojego członka do rozwartej cipki Agaty. Biodrami wykonałem mocny ruch i już byłem w środku. Wrażenie było niesamowite. Objąłem mocno Agatę leżąc na niej i zacząłem poruszać biodrami, Każde moje wsunięcie się w Agatę powodowało najpierw cichy, a potem coraz głośniejszy jęk rozkoszy.
- To cudowne – wyjęczała Agata - rób tak dalej i nie przestawaj.
Nie miałem wcale tego zamiaru. Nie zamierzałem przestawać aż do spełnienia i wytrysku w lateksową otoczkę mojego penisa. Całowałem gorąco i żarliwie moją teoretyczną córkę. Teoretyczną. I powtórzę raz jeszcze: teoretyczną.
Moją córką była tylko w teorii i na papierze. Wiedziałem, że to niezbyt moralne, ale guzik mnie to obchodziło. Byłem z nią. Byłem tak, jak mężczyzna jest z kobietą. Wchodziłem w nią. Była moja. Była naprawdę moja.
Razem przekroczyliśmy granicę, która jeszcze niedawno była murem nie do przejścia. Zrobiliśmy to jednak. Razem. Wspólnie.
- Tylko proszę cię: nie mów mi już więcej tatusiu – wyszeptałem wprost do jej ucha.
- Dobrze... Nigdy więcej tego nie zrobię. Nie jesteś moim ojcem... Jesteś moim facetem!
…
- Jak się czujesz? - spytałem, gdy leżeliśmy okryci kołdrą, objęci i mocno przytuleni do siebie.
- Bajkowo - odpowiedziała.
- A za twoim pierwszym razem też tak było?
- W porównaniu z dzisiaj, to niebo a ziemia.
- Mogę wiedzieć kim on był?
- To kolega ze starszej klasy, z którym byłam na studniówce. Nie znasz go. Bardzo mi się podobał i tak jakoś wyszło. Dziś trochę tego żałuję...
- Nigdy nie żałuj tego, co przyniosło ci szczęście – zaoperowałem przeczytanym gdzieś powiedzeniem.
- Masz rację. Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Ale myślałam, że to będziesz ty...
Pocałowałem Agatę delikatnie w czoło, a ona kontynuowała:
- Lepiej późno, niż wcale. Mój książę z bajki wreszcie się obudził z kamiennego snu i wreszcie uwolnił mnie ze smoczej wieży.
- Jestem twoim rycerzem?
- W lśniącej zbroi. Na białym koniu.
- Wiesz, że to bardzo przyjemne być dla ciebie rycerzem - powiedziałem.
- Mogę się z tego tylko cieszyć.
- Księżniczka została więc uwolniona.
- I została przy swoim rycerzu.
To wspaniałe być dla kogoś księciem z bajki lub rycerzem.
brak komentarzy