Sesja

18 listopada 2009

Szacowany czas lektury: 3 min

Poszliśmy więc do atelier. Za drzwiami na końcu korytarza znajdowała się spora hala - tak mi się na pierwszy rzut oka wydawało. W pobliżu przeciwległej ściany znajdowała się dekoracja niczym z planu filmowego - na metalowych stelażach rozwieszone były poziome rolki ze spływającymi z nich warstwami materiałów. Na jednym z takich teł, w kolorze ciemnego bordo, sięgających dobre parę metrów w naszym kierunku, stał wiekowy skórzany fotel. Wokół tej sceny rozstawiono rozmaite reflektory, niektóre z przymocowanymi parasolkami, a nad nią na wysięgnikach również wisiały lampy.

Pan Roman zapytał mnie, czy chce się do zdjęć przebrać. Potrząsnęłam głową. Przyjrzał się mojej sukience tak, jakby zobaczył ją po raz pierwszy. Skinął wreszcie z namysłem i zaczęła się ciężka praca. Fotograf włączył muzykę. Z niewidocznych głośników popłynęły niezwykłe, powolne tony któregoś z nowoczesnych kompozytorów, coś elektronicznego.

Początkowo pozowanie nie było dla mnie przyjemnością Potrzebowałam wskazówek, jak stanąć, jak usiąść, dokąd spojrzeć, co zrobić z rękoma. Cały czas zastanawiałam się, jak będę wyglądać na zdjęciach, chociaż pan Roman powtarzał, żebym o tym nie myślała. Kilka zdań wyjaśnienia, nieudolne próby ustawienia się według wskazówek, parę błysków fleszy, korekty, flesze i znowu od początku.

Wreszcie zaczynałam rozumieć, czego oczekuje ode mnie fotograf. Zaczynało mi to sprawiać przyjemność. Chwytałam już znacznie łatwiej sens jego poleceń, aż wreszcie pozwolił mi na swobodę wyboru pozy. Pan Roman nadal sugerował mi, co mam zrobić, ale teraz to ja nadawałam kształt jego sugestiom. Kiedy poprosił mnie, żebym się rozebrała, myślałam już nie o wstydzie, lecz o najkorzystniejszym układzie ciała. Nadal myślałam o swoim zbyt małym biuście i zbyt grubych udach, lecz nie przeszkadzało mi to już w takim stopniu, jak jeszcze przed godziną.

Czułam się jak na lekkim rauszu. Rozpięłam guziki z przodu sukienki, zsunęłam ją z siebie, zdjęłam stanik i majteczki i stanęłam naga przed mężczyzną, którego właściwie nie znałam.

Dopiero po chwili nadeszła fala wstydu. Pomyślałam przez chwile, że to z mojej strony straszliwa głupota i że to się na pewno źle skończy. Było mi zimno, sutki zaczynały twardnieć, a w podbrzuszu czułam narastające mrowienie. Chciałam się zasłonić, ubrać lub schować przed jego wzrokiem, ale powiedziałam sobie, że muszę przezwyciężyć ten wstyd, że powinnam traktować tego człowieka jak moją lekarkę - przecież również chce tylko mojego dobra.

Opanowałam drżenie i posłusznie usiadłam na fotelu, tak jak mi polecił. Zrobiliśmy kilka zdjęć. Zmieniając pozę odważyłam się rozsunąć uda na tyle, że mógł zajrzeć między nie aż do samego podbrzusza. Sama nie rozumiałam, skąd pojawił się ten impuls. Kiedy tak usiadłam, spostrzegłam, że akurat zmienia film w aparacie. Powstrzymałam się jednak od zaciśnięcia ud, a po chwili nawet rozchyliłam je szerzej. Wstydziłam się bardzo, ale właśnie dlatego poczułam się podniecona - podniecona tym, że ktoś możne widzieć moje najbardziej intymne części ciała, których nie widział jeszcze żaden mężczyzna. Przymknęłam powieki i czekałam na kolejne polecenie zmiany pozycji, ale zamiast tego poczułam błysk.

Fotograf przykląkł niedaleko mnie i fotografował moje ciało z zimną precyzją.

- Jesteś piękna - powiedział w pewnej chwili.

Czułam narastającą wilgoć w mojej szparce, po raz pierwszy zrobiłam się taka mokra, zdziwiłam się. Wilgoć spływała po kroczu i pośladkach i zasychała na skórze fotela. Zaczynało mnie to krepować, sięgnęłam dłonią, żeby jakoś zatamować tę powódź, ale on przytrzymał moją dłoń i położył na niej swoją. Patrząc prosto w moje oczy, zaczął pieścić moje podbrzusze.

Przez chwile zesztywniałam, lecz zaraz moje palce poddały się rytmowi jego dłoni i przyłączyły się do pieszczot. Nie oddałabym tej chwili za skarby świata. Atelier, światła, muzyka, fotel, tła przestawały istnieć - byłam tylko ja, moja gorąca kobiecość i on, obserwator i nauczyciel.

Pulsowanie narastało, ogarniało brzuch, piersi, głowę, całe ciało, rozkosz przesłaniała wszystkie doznania, rozchodziła się z tego jednego punktu i - sprawiała ból. Chciałam, żeby przestał, ale równocześnie bałam się, że przestanie naprawdę. Przekroczył już barierę, której sama nigdy nie potrafiłam przekroczyć, rozkosz stawała się zbyt intensywna, bym mogla w niej świadomie uczestniczyć, roztopił się w niej nawet on, nawet moje ciało...

Ten tekst odnotował 29,035 odsłon

Jak Ci się podobało?

Średnia: 7.31/10 (13 głosy oddane)

Pobierz w formie ebooka

Komentarze (2)

+1
0
delikatnie piękne opowiadanie ! Subtelność !😉
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Fajne!
Zgadzasz się z tym komentarzem?

Dodaj komentarz

Zaloguj się

Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.