Rockandrollowa przygoda (I). Pierwszy kontakt
24 grudnia 2021
Rockandrollowa przygoda
Szacowany czas lektury: 13 min
Bardzo bym was prosił o uwagi dotyczące warsztatu: nawet jakbyście zgnoić tekst od dołu do góry: na pewno pozytywnie to wpłynie na mój dopiero kwitnący warsztat.
Życzę miłego czytania!
Od samego początku drugiej klasy liceum zastanawiałam się, dlaczego wpadł mi w oko ten dupek Kamil. Dwa lata ode mnie starszy kujon, który zawsze trzymał się na uboczu korytarza. Wyglądał dość nietypowo jak na dzisiejsze standardy. Ubrany zazwyczaj na czarno, nie mógł rozłączyć się ze skórzanymi kurtkami czy glanami. Jednocześnie wizerunek metala kontrastował z… jego dziwnym zachowaniem.
Wyglądał jakby był w swoim świecie. Ciągle zamyślony po korytarzu pląsał z głową w chmurach. Dziwnym trafem zawsze wyłapywał moje spojrzenie, gdy tylko na niego spojrzałam. Jego zielone oczy skanowały mnie tak, jakby był robotem i zawsze posyłał mi ten swój uśmiech. Nie było w nim ani krzty zawadiackiego bad boy’a, których znałam bez liku ani zawstydzonego nerda, który pierwszy raz na oczy napotkał spojrzenie kobiety.
W tych oczach panowała wieczna wiosna, lecz była ona dla każdego oprócz Kamila odległa. Gdy pierwszy raz ujrzałam jego szmaragdowe oczy, zapragnęłam, aby zapoznał on mnie ze swoim rozkwitem. Próbowałam do niego podejść, lecz ujęcie tego w słowie „próba” nie byłoby adekwatnym zabiegiem. Nogi mi się chwiały do tego stopnia, że rozważałam pójście do higienistki, a nie do Kamila.
Mimo wszystko trzeba się było wziąć w garść, a nie udawać jakąś nieporadną laskę, nie?
- Hejka, mam na imię Amelia. Też słuchasz Nirvany? – zapytałam z uśmiechem.
Miał na sobie czarną bluzę, na której widniał nadruk albumu „In Utero”: mojej ulubionej płyty, jaką Kurt Cobain stworzył w swoim dwudziestosiedmioletnim życiu. Do bluzy idealnie komponowały się dżinsy tego samego koloru oraz paznokcie, które pomalował również na kolor czarny.
- Wiadomo, Cobain to był ktoś. Planuję odejść tak samo jak on… powiem ci, że maturalna same myśli samobójcze przynosi – zaśmiał się sucho.
Jego miękki głos z delikatnymi zielonymi oczami idealnie kontrastował z kreacją metalowca. Fascynowało mnie jak i dziwiło jednocześnie te wyraźnie kontrasty w nowo poznanym chłopaku, lecz w żadnym stopniu mi to nie przeszkadzało, a wręcz nawet mnie to pociągało.
- Halo, jesteśmy tu? Czy mam cię ocucić?
- Jestem, jestem, przepraszam, ja tylko…
- Tylko? – zapytał, unosząc prawą brew.
Na mojej bladej twarzy wybuchnął pełnokrwisty rumieniec zawstydzenia. Wpatrywałam się tępo w jego ślepia jak oczarowana i to on sam wyciągnął mnie z tego transu. Zapomniałam języka w gębie i przez chwilę zapatrywałam się na nos swojego rozmówcy.
Tutaj popełniłam kolejny błąd.
- Wiem, że mam kurwa, olbrzymi nochal, ale nie musisz mi o tym przypominać – żachnął się rudzielec.
- O Jezu, przepraszam! I wcale nie jest taki duży!
Po wypowiedzeniu tych słów jeszcze większy rumieniec oblał moje oblicze. Jednocześnie przeklinałam się w głowię za swoją głupotę. W tej chwili straciłam mózg, a nigdy się to nie zdarzało, gdy rozmawiałam z mężczyznami. Wzięłam głęboki oddech i nawiązałam ponownie kontakt wzrokowy.
- Przepraszam, nie chciałam. Jak masz na imię?
- Kamil.
W momencie, gdy chłopak przedstawił się, dzwonek postanowił zadzwonić na lekcję. Akurat teraz! Gościu bez słowa wzruszył ramionami, a następnie skierował się ku drzwiom sali lekcyjnej. Stałam w miejscu jak wryta, a czerwień nie chciała schodzić z mojej twarzy. Wzięłam ponownie głęboki oddech i postanowiłam po prostu pójść na lekcję. Może i dzisiaj nie udało mi się wypaść najlepiej, ale przecież miałam cały rok szkolny przed sobą, aby…
Właśnie, aby co? Zawsze traktowałam chłopaków do roli czysto rekreacyjnej: popić, potańczyć, pogadać, pośmiać się i ewentualnie pójść do łóżka. Coś takiego jak miłość nie wyznawałam, a najwyraźniej tamtego dnia uderzyła mnie jak grom z jasnego nieba. Jednak postanowiłam spróbować starać się o względu Kamila: co jak co, ale początek to mieliśmy jak z jakiegoś idealnego „love story”!
***
Cały wrzesień spędziłam na podchodach, aby wybadać grząski teren. Podpytałam grupy przyjaciółek, które zyskały sobie miano „papużek nierozłączek”. Od nich zawsze można było podłapać informację, lecz nie zawsze były one zgodne z prawdą. Lubiły podkoloryzowywać poznane fakty i w taki sposób powstawały dwa rodzaje plotek: albo wychwalające daną osobę, albo mieszające z błotem. Jednak ku mojemu zdziwieniu nic usłyszanego z ust plotkarek nie brzmiało jako coś niedorzecznie wymyślnego.
Kamil posiadał własną kapelę, w której był głównym gitarzystą. Poza tym dowiedziałam się, że zaczytuje się w fantastyce oraz lubi sobie porządnie popić. Papużka pokazała mi kilka fotek, które potwierdzały to i po nich można było łatwo stwierdzić, że zdecydowanie prowadził rock’n’rollowy tryb życia.
A w tej materii akurat byliśmy zgodni.
Na przerwach obiadowych szukałam go po szkole i często rozmawialiśmy na przeróżne tematy. Udało mi się zatrzeć pierwsze wrażenie „tępawej blondyny”, a zastąpić je „ciekawą blondyną”. Może i to brzmi dosyć zabawnie, ale swego czasu traktowałam to jako spore osiągnięcie.
Tygodnie ciepłego września mijały i w końcu nastąpił lodowaty październik, którego nienawidziłam całym sercem. Nawał nauki, spadek samopoczucia i wiele pomniejszych czynników sprawiały, że drugą klasę liceum wspominam najgorzej pod kątem swojej „kariery naukowej”. Jednak jeśli chodzi o sferę życiową, nastąpił spory progres.
Kamil zaprosił mnie na wieczór do siebie, aby móc razem pooglądać jakiejś filmy. Podświadomie doskonale wiedziałam, z czym się to wiąże, więc moje głupawe serce praktycznie wyrwało się z klatki piersiowej. Od pierwszego spojrzenia pragnęłam go całą sobą i to właśnie wtedy mogłam spełnić swoją fantazję!
Na początku myślałam, że to miłość, lecz w ramach poznawania charakteru chłopaka zmieniłam swoje zdanie. Jego osoba działała na mnie pobudzająco jak narkotyk, ale sama już nie byłam pewna czy w grę wchodzi szczeniackie zauroczenie, a może coś więcej? Odegnałam te myśli jednak precz, bo musiałam się przygotować do wspólnej nocy. Jednak jednej kwestii ze swoich rozmyślań nie mogłam usunąć…
A co, jak to tylko naprawdę chodzi o oglądanie filmów?
Odpędziłam te „fatalistyczną” myśl w głębiny swojego mózgu, próbując ją stłumić. Nawet nie chciałam przyjąć tego do świadomości, że to miałby być przypadek! Wielokrotnie bywałam z facetami na tak zwanym netflix and chill, a to właśnie wyglądało jak na jedną z takich sytuacji.
W mojej młodości wiele dziewczyn umawiało się na oglądanie amerykańskich serialów z chłopakami, lecz to były tylko czcze pozory. Na pierwszy rzut oka rzeczywiście, może i parka oglądała telewizję, lecz ostatecznie zawsze dochodziło do mniej lub bardziej intensywnego zbliżenia. Zdecydowanie ta oferta wypowiedziana z jego ust brzmiała jak luźna propozycja, na którą nie musiałam odpowiadać.
Jednak zdecydowanie nie chciałam zmarnować danej okazji…
***
Ostatni raz przejrzałam się w obiektywie swojego telefonu, aby sprawdzić, czy wszystko na pewno jest w porządku. Postanowiłam pójść na całość: ubrałam się w białą, luźną koszuleczkę, która miała o wiele większy dekolt, niż przewidywały normy moralne. Błękitne obcisłe dżinsy, które podkreślały moje duże, wyćwiczone uda. Całe popołudnie poświęciłam na makijaż, w którym moja blada skóra, błękitne oczy i długie, kręcone włosy wyglądają obłędnie.
Czułam się jak Afrodyta, która zmierza ku swojemu wiernemu wyznawcy, aby wynagrodzić jego trudy.
Zapukałam śmiało w drzwi mieszkania i cierpliwie zaczęłam czekać na odpowiedź ze strony Kamila. Mój oddech pogłębił się, aby móc ukryć swoje podniecenie zaistniałą sytuacją, ale wychodziło mi to miernie. Serce podeszło mi do gardła, gdy usłyszałam otwarcie zamka, a następnie drzwi, które stanęły przede mną otworem.
Przede mną stał w pełnej okazałości Kamil, który prezentował się w samych bokserkach! Wyrzeźbiony tors wyglądał cudnie, a nieład włosów na jego głowie tylko dodawał uroku jego osobie. Twarz chłopaka natomiast malowała się w odcieniach szoku i jednoczesnego… podziwu?
- Wybacz, że jestem w takim stanie, ale nie spodziewałem się ciebie tak szybko. Wejdź do pokoju na lewo, a ja szybko doprowadzę się do „stanu używalności” – oznajmił z przekąsem Kamil.
W głębi duszy zdławiłam zarodek pomysłu, aby przejść od razu do rzeczy. Mimo wszystko lubiłam się bawić z mężczyznami i doprowadzać ich do samej czerwoności, zanim ulżę ich popędom. To swego rodzaju tradycja gry wstępnej, której nigdy nie potrafiłam sobie samej odpuścić. Zawsze pod wpływem moich gierek mężczyźni w łóżku byli od razu bardziej efektywni, niźli gdybym przeszła natychmiast do sedna całej akcji.
Więc dlaczego miałabym od razu Kamilowi dać ulżyć?
Chłopak prędko schował się w łazience, a ja przeszłam wprost do niego sypialni… a przynajmniej taką funkcję spełniał ten pokój. Przed sobą widziałam rozłożoną kanapę z pościelą, na której panował istny chaos! Mój pedantyczny zmysł krzyczał wniebogłosy, lecz musiałam go stłumić. W końcu tacy są ci faceci: wiecznie niepoukładani, ale jednak mają „to coś”.
- Pościelić się nawet nie dało?
- Stul pysk tam – zarechotał Kamil.
Normalnie nie pozwoliłabym sobie na takie odzywki u każdego, ale przezywanie się z bliskimi mi ludźmi uważam za chleb powszedni. Dodaję to pikanterii relacji, a nie samej nudy, gdybyśmy się wzajemnie „pokornie szanowali”. Zresztą ordynarność Kamila sprawiała, że bywał bardziej „uroczy”, niż zwyczajny facet.
Usiadłam na kanapie i zaczęłam się dokładniej rozglądać po pokoju. Oprócz telewizora i biurka, na którym piętrzyły się stosy książek, w rogu pokoju stało kilka gitar elektrycznych ze wzmacniaczem. Każda należała do innej firmy znanej na całym świecie wszystkim oprócz mnie.
Kamil przebrany w zwykłe jeansy i koszulkę z logiem Iron Maiden wkroczył jak błyskawica do swojego pokoju.
- Po co ci aż pięć gitar? – wypaliłam od razu.
Rudowłosy zmierzył mnie pobłażliwym spojrzeniem, a grymas na jego twarzy wypowiadał nikłe „I tak tego nie zrozumiesz”. Usiadł obok mnie z pilotem do telewizora i spojrzał wprost w moją parę błękitnych oczu.
- Co chcesz obejrzeć? – zapytał jakby od niechcenia.
- Puść co tam masz pod ręką.
Po kilku minutach już leżałam wtulona w Kamila pod jego kołdrą, a z telewizora leciał jakiś amerykański serial. Jednak to, co leciało w telewizji nie było ani trochę ważne. Moja cierpliwość łowczyni powoli dobiegała końca, a on nie wykazywał żadnych symptomów zainteresowania moją osobą! Z jednej strony podziwiałam jego „pokorę”, a z drugiej w duszy na przeklinałam go, że hej! Jednak postanowiłam sama przejść do sedna, przybliżając się jeszcze bardziej do niego.
- Szczerze mówiąc znudził mi się już ten serial…
- Zawsze możemy pooglądać coś innego – oznajmił ze spokojem w głosie Kamil.
Wytężyłam całą siłę woli, aby na mojej twarzy nie pojawił się choćby milimetr szoku. Przez ułamek sekundy przeszła mi nawet myśl, że być może mam do czynienia z homoseksualistą we własnej osobie! Jednak odegnałam te fatalistyczne myśli w hen i zaczęłam wytężać swoją mózgownicę.
Kamil ma obok siebie napaloną, wcale nie taką brzydką dziewczynę, a ten zdaje się jakby był ślepy i głuchy! Nad poszukiwaniem remedium spędziłam kilka krótkich chwil, lecz w końcu udało mi się odnaleźć w miarę wiarygodne rozwiązanie: być może używki dodawały mu odwagi w stosunku do kobiet?
Postanowiłam zachęcić go lepiej niż jakikolwiek narkotyk, który istnieje na tym bożym świecie.
Skierowałam swoją prawą dłoń pod kołdrę, a następnie w kierunku spodni Kamila. Zdecydowałam postawić wszystko na jedną kartę i to dosłownie: albo będzie czekać nas upojna noc, albo skończę z butem na tyłku. Na moje szczęście obstawiłam dobrze, a to zaowocowało najlepszymi i zarazem najgorszymi chwilami mojego życia.
Jednak z perspektywy czasu powiem wam, że było warto.
Zaczęłam rozsuwać rozporek jego jeansów, a ten nawet skromnym gestem nie raczył oponować. Następnie włożyłam lodowatą dłoń wprost do bokserek, a tam poczułam opadniętego członka, który stopniowo zaczynał nabierać swoich prawidłowych gabarytów. Zaczęłam go pomału masować ze szczególnym uwzględnieniem główki, a Kamil jedynie odchylił swoją głowę w tył. Ruchem prawej ręki obejmowałam całe przyrodzenie, które wyglądało, jakby chciało wprost wyskoczyć ze spodni rudowłosego metalowca. Spojrzałam pojednawczo w jego zielone oczy, a on uniósł się delikatnie, aby zrzucić z siebie parę niebieskich jeansów. Przede mną prezentował się piękny widok: twarz lekko zblazowanego Kamila, który od pasa w dół leżał przede mną nagi. Jego gruby penis mógł mieć jakiejś osiemnaście centymetrów, co dla mnie było idealnym rozmiarem. Postanowiłam schylić swoją głowę w kierunku jego krocza, aby zaprezentować mu namiastkę tego, co będzie go czekać przez cały wieczór i noc.
Jednak Kamil uprzedził mój ruch. Ujął mnie mocnym chwytem za włosy i bez zapytania włożył moją głowę wprost na niecierpliwego penisa. W pierwszym odruchu zakrztusiłam się, lecz starałam zwalczyć odruch wymiotny. Seks oralny zawsze sprawiał mi problemy, lecz mimo tych przeciwności chciałam oddać się całkowicie swojemu kochankowi. Zaczęłam oblizywać precyzyjnymi ruchami główkę penisa i jego okolice, a swoje dłonie położyłam na udach chłopaka. On swoją ręką leniwie kierował w równym tempie góra, dół, góra, dół i tak dalej.
Próbowałam się wyrwać z jego uścisku, lecz trzymał mnie aż tak mocno, że zostałam “zmuszona” dalej ssać jego grubego penisa. Po dłuższej chwili takich igraszek klepnęłam kilkukrotnie jego uda, a ten w końcu puścił moją głowę ze swoich uwięzy. W zamian przyciągnął mnie mocno ku sobie i pocałował tak namiętnie, jakby miał zaraz po tym umrzeć w męczarniach.
Smak Kamila był… jakiś egzotyczny, lecz skutecznemu wybadaniu go przeszkadzał posmak spermy, która małymi kawałkami wydzielała się z penisa kochanka. Bynajmniej było jeszcze daleko do wytrysku, lecz czasem zdarzało się, że w trakcie pieszczot sperma potrafiła wyciekać z penisów. Złapałam jego dłonie i położyłam je na moim obfitym biuście, z którego zawsze byłam dumna: dwie zwisające kule wielkości małych arbuzów, które wprawiały w osłupienie mężczyzn.
Od razu wyjął je spod koszulki i stanika, a następnie chwycił je obiema rękami, starając się objąć całe. Mimochodem westchnęłam, a następnie postanowiłam postawić kolejny krok ku naszemu spełnieniu.
Natychmiast zrzuciłam obcisłe jeansy i rzuciłam je precz na podłogę. Bardziej subtelnie potraktowałam moje koronkowe majtki, które jednocześnie szybko zsunęłam z siebie. Od razu też postanowiłam zająć się górną stroną mojego ubrania, które na dłuższą metę tylko będzie nam przeszkadzać.
Stałam przed nim w zupełności naga, gotowa na wszystko…
Ponownie usiadłam na moim kochanku okrakiem i z niemałym trudem wsunęłam przyrodzenie wprost do pochwy. Mimochodem jęknęłam, czując w końcu relaksacyjny dreszczyk przyjemności, którego od tak dawna pragnęłam.
Od całego roku biorę tabletki antykoncepcyjne, więc nie muszę się martwić problemem potencjalnej ciąży. Teraz najważniejsza byłam ja i mój kochanek, który dawał się spokojnie ujeżdżać. Chwycił moje jędrne pośladki w dłonie i ścisnął je z całej siły, jednocześnie wpatrując się w błękit moich oczu. Moje piersi zaczęły podskakiwać w ramach stopniowego przyspieszania moich ruchów.
Rytmicznie podskakiwanie na penisie Kamila było czymś wręcz cudownym: czułam się jak w siódmym niebie, penetrowana przez swojego rudowłosego kochanka. Postanowił jeszcze mocniej ścisnąć moje piersi, co wywołało mój głośny jęk. Skupił się szczególnie na sutkach, za które zaczął mocno ciągnąć, jakby chciał mnie wydoić!
Grube przyrodzenie mężczyzny pomogło wytłumić wszelkie myśli, które wiązały się z realnym światem. Sprawdziany, kartkówki, wypracowania i inne zmartwienia zeszły na dalszy plan. W tej chwili liczyło się tylko osiągnięcie wspólnego spełnienia drogą największej przyjemności…
Postanowiłam zejść z mojego kochanka i położyłam się wprost przed nim, wypinając wysoko mój wyćwiczony tyłek. Posiadałam wtedy bardzo modne „brazylijskie pośladki”, które potrafiły działać pobudzająco na męską wyobraźnię. Taki widok Kamil potraktował niczym zaproszenie i zanim zdążyłam się wygodnie ustawić, ten już włożył we mnie swojego grubego penisa. Kucając zaczął mnie gwałtownie penetrować, nie chcąc puścić moich jędrnych pośladków.
To, co wtedy wstąpiło w milczącego Kamila było czymś… niesamowitym. Wstąpił w niego demon, którego jedynym celem było zajechanie mojej cipki. Zaczęłam głośno jęczeć, a on tylko cicho stękał, jakby nie umiał wydać z siebie żadnego innego dźwięku. Cholernie mnie to kręciło, a z połączeniu z nieustającą penetracją, która tylko przybierała na sile, czułam się jak w siódmym niebie.
Jego jądra musiały go po całym zajściu kurewsko boleć, ponieważ raz za razem obijały się o mój tyłek z głośnym tupotem. Chwycił za moje włosy i przyciągnął ku sobie, jednak ani myślał przestawać robić swoje.
- I jak kurwa? – zapytał ochrypłym głosem.
Po usłyszeniu jego głosu już utwierdziłam się w fakcie, że wstąpiło w niego czyste seksualne szaleństwo. Pomimo faktu, że już od napierania bolał mnie tyłek, ani trochę nie chciałam zaprzestać tego arcy przyjemnego procederu. Jedynie z zamkniętymi oczami jęczałam jak wygłodniały pies, który błagał o łaskę pokarmu.
Który w końcu mogłam otrzymać.
Ostatni odgłos, który wydobył z siebie Kamil był raczej… westchnieniem, niż ochrypłym stęknięciem. Zaraz po nim poczułam spływającą gorącą spermę, która wypełniała mnie aż po same brzegi. Oprócz orgazmu, nie ma dla mnie piękniejszego uczucia pod słońcem od tego.
A że byłam w towarzystwie rudowłosego demona seksu, to o spełnienie nie musiałam się martwić.