Przypadek (I)

21 stycznia 2019

Opowiadanie z serii:
Przypadek

Szacowany czas lektury: 12 min

Wolne piątkowe popołudnie i piękne słońce na bezchmurnym niebie – ani pierwsze, ani drugie nie zdarzały się zbyt często, więc chociaż miał zamiar poświęcić wieczór na lekturę zaległych artykułów, bez żalu zmienił plany. Anne była na kolejnej konferencji poza miastem i nie spodziewał się od niej nawet telefonu. Szczerze mówiąc, cieszył się. Nie miał ochoty na poważną rozmowę, która łatwo mogła przerodzić się bezsensowną awanturę na odległość. Nie lubił kłótni, tych przez telefon najbardziej. Właśnie sam sobie przyznał urlop od wszystkich obowiązków i powinności towarzyskich na kolejne 24 godziny. Chyba nie przydarzyło mu się to od czasu ukończenia studiów i rozpoczęcia specjalizacji. Zasłużył! Niespiesznie wziął prysznic, przebrał się i wyszedł ze szpitala. Przez chwilę jeszcze wahał się, czy nie zadzwonić do Ikera. Zazwyczaj dawał mu znać, gdy tylko miał wolne, ale zrezygnował z tego pomysłu. Nie miał ochoty na huczny wieczór w Notting Hill z obcymi ludźmi, a był pewny, że jego przyszywany brat świętuje piątkowy wieczór tak samo, jak niemal każdy inny. Uśmiechnął się na myśl o wspólnych imprezach, ale już zdecydował, że dzisiejszy wieczór spędzi tylko ze sobą. Włożył słuchawki do uszu, włączył muzykę i powoli ruszył w stronę pubów przy Hammersmith Bridge. Jak przystało na prawdziwego Anglika, zacznie piątkowe wolne od pinta porządnego piwa.

Sączył swoje piwo i patrzył na rzekę. Starał się odprężyć, odpocząć, nie myśleć o Anne, o jej karierze i swojej karierze, o doktoracie i profesorze Finchelyu, o pacjentach, o pierścionku, który kupił, ale na pewno nie da jej w najbliższym czasie, nie po tym, co mu zrobiła i, jakby to wyglądało, nie po swojej ostatniej zdradzie, którą znowu mu wybaczyła, choć nie powinna, zresztą tak tylko mówiła, wiedział, że ból pozostał. Było mu przykro, nie chciał jej ranić, ale nie mógł jej obiecać, że to się nie powtórzy. Albo nie chciał. Pierścionek może zwrócić do sklepu. Wrócił do stolika z drugim piwem, usiadł i zaczął przyglądać się i przysłuchiwać innym gościom. Może u nich jest weselej? Pierwsze dni wiosny, prawdziwe wolne, chciał to porządnie uczcić. I wtedy zobaczył Julię.

Wyszła z pubu z ulubionym miodowym piwem w jednej ręce, w drugiej trzymała wypełnioną po brzegi torbę z zakupami. Rozglądała się, szukając wolnego miejsca. Mimo iż nie chciał dzisiaj nikogo spotkać, ucieszył się. Julia była w porządku, jedna z modelek stale współpracujących z Ikerem, ale naprawdę ją lubił. Nie utrzymywali regularnych kontaktów, jednak przy każdej okazji zamieniali ze sobą kilka słów i pozdrawiali przez wspólnych znajomych. Mniej więcej wiedział, co u niej słychać. Nie wróciła do Polski, zdała maturę w Londynie, utrzymywała się z pracy modelki. Mieszkająca z nią matka dopilnowała, by córka nie zeszła na złą drogę, a za pierwsze duże pieniądze kupiła mieszkanie. Zaimponowała mu tym, rzadko która małolata w podobnych okolicznościach zachowałaby się równie rozsądnie. Widywali się od czasu do czasu na wspólnych imprezach i Julia zawsze wprawiała go w dobry nastrój. Innych zresztą również.

Przypomniał sobie ich pierwszą, przypadkową rozmowę w samolocie. Poznali się, gdy była jeszcze dzieckiem, ale już wtedy mówiła z sensem, chociaż jej angielski pozostawiał wiele do życzenia. Gdy się żegnali na lotnisku, dał jej wizytówkę brata, fotografa. Spędził w jego towarzystwie wystarczająco dużo czasu i właściwie ocenił, że dziewczyna ma potencjał. Iker potwierdził, że jest nie tylko fotogeniczna, ale też inteligentna, rozsądna i wyszczekana. Obydwaj szczerze ją polubili.

Pomachał do niej.

– Julia, tutaj! – zawołał. Zauważyła go i uśmiechnęła się szeroko. Tak promiennie, skojarzyła mu się z wiosną. „Co za brednie!”, zdążył zganić się w myślach. Ruszyła ku niemu, nawet zerwał się z miejsca, by jej pomóc z torbą, ale była szybsza. Wyglądała pięknie w rozkloszowanej spódnicy, z włosami związanymi w zawadiacki kucyk, który wesoło podskakiwał w rytm jej kroków. Zauważył, że kilku facetów zapatrzyło się na nią. Nic dziwnego.

– Cześć! – postawiła piwo na stole, położyła torbę na ziemi i po prostu rzuciła mu się na szyję, delikatnie całując w policzek. Nie zdarzyło się to nigdy wcześniej. Odwzajemnił uścisk i przyjrzał się Julii ukradkiem. Nie miała już 15 lat. Obejmował piękną, dorosłą kobietę. Pachniała oszałamiająco, a muśnięcie jej włosów wywołało u niego przyjemny dreszcz. Miał nadzieję, że tego nie zauważyła, nie chciał jej peszyć. Nie zdziwiła go jego reakcja. Zareagował tak, jak zawsze reagował na seksowną kobietę, bardziej zaskoczyło go, że do tej pory nie dopuszczał do siebie faktu, iż jego „dziewczynka z samolotu” przemieniła się ze ślicznej skądinąd poczwarki w motyla. Choć widział jej zdjęcie w samych majtkach na billboardzie przy autostradzie i w ulubionym tygodniku.

„Hola! To nasza mała Julia, ogarnij się!”, przywołał się w myśli do porządku. „Czy ona nie ma przypadkiem dziewczyny? Muszę wypytać o wszystko Ikera przy najbliższej okazji. Tylko po co? Oj, Tristan, co ci nagle strzeliło do głowy?”.

– Co tu robisz? – zapytał po prostu.

– Mieszkam, wariacie, to tu kupiłam mieszkanie, nie pamiętasz? Mówiłam wam o tym. – Wy, wy, wy. On i Iker, zawsze w pakiecie. Ojciec Ikera i matka Tristana rozstali się już dawno temu, ale ich braterstwo przetrwało. – W sumie muszę wam za to podziękować, gdyby nie wasza pomoc i rozsądek mojej matki, zapewne przepuściłabym wszystkie pieniądze na niepotrzebne szmaty, a może i narkotyki. Ha, ha, ha! A tak, mam mieszkanie. A dzisiaj po prostu świętuję wiosnę! A ty?

– Wiesz, że ja też? Co za przypadek! Pracuję w szpitalu niedaleko, może już słyszałaś. Ale teraz możemy świętować razem, do szpitala wracam dopiero jutro wieczorem. Zdrowie!

Nie mogła uwierzyć, że siedzieli w pubie razem. Do tego byli zupełnie sami, bez tłumu przyjaciół, znajomych, dziewczyn. Tak jak w samolocie. Od ich przypadkowego wspólnego lotu przed pięcioma laty zawsze ktoś uczestniczył w ich sporadycznych spotkaniach. Zazwyczaj Iker i reszta ekipy. Często jego dziewczyna. Przez ten czas Julia zdążyła poznać trzy oficjalne, ale niejednokrotnie widziała, jak wychodził z imprezy z którąś z modelek. Parę razy była z nimi Christie, ówczesna dziewczyna Julii.

„Ciekawe, czy on jest jeszcze z Anne, tą wredną prawniczką? Zawsze patrzyła na mnie krzywo, a przecież mnie jako jedynej laski na imprezie nie musiała się obawiać. Wszyscy wiedzieli, że wolę dziewczyny, a zresztą chłopaki traktowali mnie jak młodszą siostrę i tak naprawdę pilnowali mnie”, przemknęło Julii przez myśl. „Choć podobają mi się przecież nie tylko dziewczyny. Może Anne też to wiedziała? Albo była zazdrosna o wszystkie dziewczyny w pobliżu jej doktorka? W sumie trochę jej współczuję”.

Prawdziwa wiosna! Siedzieli razem z Tristanem i rozmawiali, tak po prostu. Oczywiście obgadywali Ikera, nie bez złośliwości, ale z dużą dozą sympatii. „To już drugi raz w życiu i znowu po przypadkowym spotkaniu”, Julka poczuła wielką ochotę, by podziękować mu za wszystko. „Na pewno nie wytrzymam, muszę!”.

Często rozmyślała o roli przypadku w życiu i wiedziała, że jest szczęściarą. Gdyby nie Tristan, ich przypadkowy wspólny lot i to, że wręczył jej wizytówkę Ikera, żyłaby dzisiaj zupełnie inaczej. Pewnie mieszkałaby w Krakowie, coś studiowała, jej angielski nadal by kulał. Ale, hej, jest jak jest i to jest cudowne!

Gdy Tristan poszedł do toalety, gapiła się na jego szerokie plecy i zgrabny tyłek.

„Ach! Dobrze, że nie ma oczu z tyłu głowy! Chyba mi coś odwala!”.

– Chyba już pójdę, miałam dzisiaj dzwonić do mamy – powiedziała, gdy wrócił.

„To wymówka, nic nie muszę, ale zaczynam się bać, że zaraz z nadmiaru słońca i alkoholu zrobię coś głupiego. Julia nie pij tyle i nie głupiej tak łatwo przy ładnym panu, halo! To doktorek! Na pewno będę jeszcze pracować z jego bratem, spotkamy się znowu, nie chciałabym zrazić do siebie życzliwego mi faceta nieumiejętnym podrywem. Byłam z dziewczyną dwa lata, nie umiem nawet się do tego porządnie zabrać! Zwłaszcza, że ma dziewczynę. Chyba, ostatnio miał. I reputację... łatwego. No to co, lubi seks i podobno jest niezły. Aj! Czas uciekać, nie potrafię udawać, jestem za szczera, zaraz na pewno powiem coś niestosownego! Kurwa! Halo, ziemia, rozmawiamy o mojej MATCE!”.

– Nie mieszkacie już razem? – zapytał Tristan autentycznie zdziwiony.

– Wróciła do Krakowa. Chyba widzi, że sobie radzę i raczej nie zrobię nic głupiego – Julia odparła rozsądnie, choć myślami była już przy głupotach, na które nagle nabrała ochoty.

„Ha, ha, ha, po trzech piwach zaczynam pleść bzdury, poza tym zaczyna mi się kręcić w głowie. Na szczęście na pewno nie pomyślał, co naprawdę chodzi mi po głowie. Czas ratować tę miłą znajomość, bo nie ręczę za siebie!”, Julia podniosła się i potknęła o własną torbę. Wybuchnęła śmiechem, a Tristan jej zawtórował.

– Pomogę ci, bo jest szansa, że w tym stanie jednak zrobisz coś głupiego – zaśmiał się, a Julia się zaczerwieniła.

„Chciałabym, doktorku”, pomyślała. „Tak naprawdę od dawna chcę…”.

Tristan wziął zakupy i podał Julii ramię. Chwyciła je, mimo że tak naprawdę była jeszcze w stanie dojść do mieszkania o własnych siłach. Nie chciała.

„Tak pewnie czuła się Apollonia z „Ojca chrzestnego”, gdy niby przypadkowo potykała się, by dotknąć Michaela Corleone”, wyobraziła sobie Julia. Szli wzdłuż rzeki w stronę jej mieszkania. Nic nie mówili, ale Julia czuła się z tym dobrze. To krótkie spotkanie spowodowało natłok nierozsądnych myśli. „Doktor Tristan Bradshaw, najprzystojniejszy lekarz w Anglii południowo-wschodniej okazał się tak miły, jak pamiętałam i jak oczekiwałam. Nie zawiódł mnie. To znaczy wiem, że jest duszą towarzystwa, jest oczytany i inteligentny i w ogóle, dziewczyny na niego lecą, a faceci chcą z nim chodzić na piwo, ale pierwszy raz naprawdę potraktował mnie jak pełnoprawną partnerkę w rozmowie. Fajnie, że mogłam z nim w końcu normalnie pogadać. Niestety, jest bardziej pociągający, niż oczekiwałam. Szkoda, że ma dziewczynę i myśli, że jestem lesbijką. Nie jestem, faceci też mnie pociągają. A przynajmniej paru z nich… Może jednak skradnę mu buziaka? Co ja bredzę, to chyba jednak nadmiar piwa”.

Julia wspinała się wąską klatką schodową jako pierwsza. Tristan szedł za nią, wpatrzony w zgrabne łydki. Spódnica była zbyt luźna, by to podkreślić, ale wiedział, że kryją się pod nią smukłe uda i seksowny, wyrzeźbiony tyłek. Widział zdjęcia Julii reklamujące bieliznę i teraz znów miał je przed oczami. Cóż, na niego te reklamy ewidentnie działały. Podobało mu się, że dziewczyna nie czuła potrzeby, by eksponować swoje oczywiste wdzięki zbyt krótkimi czy obcisłymi strojami, ale jego wyobraźnia zaczęła właśnie niebezpiecznie się rozkręcać. Julia stanęła pod drzwiami,szukając kluczy.

„Uspokój się, to mała Julia, i jeszcze nie jesteś w jej typie, masz fiuta w spodniach, do tego w stanie gotowości, kurwa”, Tristan stanął tuż za nią i wdychał zapach jej włosów. „Brzoskwinia?”

Spodobał mu się nieoczekiwany rozwój tego popołudnia. Postanowił szybko wrócić do domu i masturbować się pół nocy, gapiąc się na jej zdjęcia.

„Mam chyba ostatnie numery tej gazety? Albo znajdę je w sieci. Zdjęcia z nie-taką-małą Julią w małych majtkach. Tak...”.

Mieszkanie Julki jest niewielkie, ale i tak musiało kosztować majątek.

„Brawo, dziewczyno”, Tristan gratuluje jej w myślach. Pasuje do niej. Jest schludne, przytulne i nieco zawadiackie. Przez otwarte drzwi zagląda do sypialni. Jest niewielka, cała w bieli, a głównym meblem jest podwójne łóżko z pościelą we wzór-słomę. Tristan jest zachwycony, właściwie mógłby się w tej słomie zakopać. Z właścicielką.

– Przywożę sobie różne fajne rzeczy z Polski. Mam pościel w słomę i mech. Pokażę ci zaraz fajne filiżanki, myślę, że też ci się spodobają. A to był mój pokój, jak mama jeszcze tu mieszkała, ale teraz gabinecik urządziłam sobie tam – Julia prowadzi go przez niewielką kuchnię połączoną z jadalnią do drugiego pokoju. Ściany są granatowe, jedną z nich zajmuje regał z książkami. W pomieszczeniu mieści się gustowny sekretarzyk i wygodna szara kanapa. – To mój pokój do pracy i odpoczynku. Jak całe to szaleństwo z pozowaniem się skończy i będę mieć moje bimbaliony funtów, pójdę na studia i tu będę się uczyć całymi dniami. Albo rysować. Chcesz kawy? A może waszej obrzydliwej herbaty z mlekiem? My na to mówiliśmy bawarka, to był koszmar mojego dzieciństwa!

– Sztuka, historia sztuki, grafika – pójdę za głosem serca, raczej będzie mnie na to stać, chociaż przyznaję, że najbardziej imponujące studia według mnie to medycyna. Naprawdę tak myślę, nie z twego powodu. Piękny zawód, ale ja się do tego nie nadaję!

Stoją w kuchni, Tristan oparty o szafki pije espresso. Rękawy koszuli podwinął do łokci, kilka niesfornych kosmyków opadło mu na twarz.

„Jaki on jest piękny!”, Julia nagle przestaje mówić. „Nie mogę uwierzyć, że on naprawdę stoi w mojej kuchni. Z drugiej strony to dziwne, że nie stało się to wcześniej. Mam ochotę bawić się tymi włosami, nawijać je na palce, założyć mu za ucho. Chciałabym, by zdjął koszulę, podobno regularnie chodzi na siłownię, chcę to sprawdzić. On na pewno widział moje zdjęcia bez koszulki, żądam sprawiedliwości! Zaraz powiem coś, czego będę żałować”.

– Tristan… – Julia zaczyna nieśmiało. Tristan odstawia filiżankę na spodek. Właściwie nic nie mówią od kilku chwil. Nie przeszkadza mu to, poczuł się zupełnie swobodnie i pozwolił, by czas się zatrzymał. Stał i po prostu na nią patrzył, na jej śliczną twarz, spodobało mu się, jak przygryza wargę. Chciałby zrobić to samo, im dłużej przebywa tak blisko Julii, tym więcej chciałby z nią robić... Oho, towarzysz kutas przejmuje dowodzenie! – Muszę ci podziękować…

– Za co? Za zakupy? Drobiazg – niepotrzebnie sprowadziła go na ziemię.

– Nie, nie, to znaczy też, ale… Zdajesz sobie sprawę, że zasadzie to wszystko jest dzięki tobie?

– Ach, Julia – wymawia jej imię tak jak trzeba, przez „j”, nie „dż”, jak wszyscy wokół. – Skontaktowałem cię tylko z Ikerem, przecież gdybyś się nie nadawała, nic by z tego nie wyszło. Miałaś trochę szczęścia. I widocznie masz to coś! – Sam przecież widzi doskonale, że ma. Zna się na medycynie i na kobietach. Wtedy była pięknym podlotkiem. Teraz jest oszałamiającą kobietą. – Jesteś piękna. Fotogeniczna, to nie zawsze idzie w parze z urodą, wiesz. I mądra! Dobrze, że nie dałaś się zagłodzić, nie zmarnowałaś swojej szansy! „I odważna”, dodaje już tylko w myślach. To sesje w bieliźnie pozwalają jej na komfortowe życie.

– I pomogliście mi z tymi wszystkimi formalnościami, gdyby nie wy, nie kupiłabym tego mieszkania.

– A ty jesteś rozsądna i masz mądrą mamę. Bez nas też byście sobie poradziły.

– I towarzystwo. Fajnych ludzi poznałam dzięki tobie, wiesz? W ogóle miło tu macie, w tym waszym Królestwie. – Julia robi krok w jego stronę. – Chcę, żebyś wiedział, jak bardzo ci za to wszystko jestem wdzięczna. Wiem, że zawsze byłeś, jesteś gdzieś tam, niedaleko i mogę na ciebie liczyć. I na twojego brata. To piękne, dziękuję! Jedno przypadkowe spotkanie z tobą spowodowało trzęsienie ziemi. I tak, widzisz, nie zmarnowałam tego! A dzisiaj? Musisz mi wybaczyć, ale zawsze jestem szczera i teraz też będę. Może to druga szansa i trzeciej już nie będzie? Jednak jestem na tyle szalona, a może głupia, i zagram va banque. Dorosłam, Tristan, i chcę więcej.

To mówiąc, robi jeszcze jeden krok, kładzie mu dłonie na ramionach i całuje w usta.

Ten tekst odnotował 21,021 odsłon

Jak Ci się podobało?

Średnia: 9.83/10 (21 głosy oddane)

Pobierz w formie ebooka

Z tej samej serii

Komentarze (18)

0
0
Romantycznie 🙂
Mam 3 uwagi:

Sączył swoje piwo i patrzył na rzekę. Starał się odprężyć, odpocząć, nie myśleć o Anne, o jej karierze i swojej karierze, o doktoracie i profesorze Finchelyu, o pacjentach, o pierścionku, który kupił, ale na pewno nie da jej w najbliższym czasie, nie po tym, co mu zrobiła i, jakby to wyglądało, nie po swojej ostatniej zdradzie, którą znowu mu wybaczyła, choć nie powinna, zresztą tak tylko mówiła, wiedział, że ból pozostał.

Niektóre zdania są zbyt długie. Proste zdania czyta się lepiej.

– Julia, tutaj! – zauważyła go i uśmiechnęła się szeroko.

Mówi on, opis zachowania dotyczy jej. W takiej sytuacji lepiej zapisać kwestię jego w jednym akapicie i opis reakcji jej w następnym, bez kreski dialogowej między "tutaj!" i "zauważyła"

Nie podobaja mi się zmiany narracji. Moim zdaniem lepiej trzymać się jednego narratora - tego, od którego zaczęłaś, czyli w 3. osobie. To, co mają do powiedzenia bohaterowie, lepiej wpleść w dialog.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Jeśli to Twoje pierwsze opowiadanie, to pogratulować umiejętności pisania. Jednakże podtrzymuję wszystko, co napisał MrHyde. Szczególnie zmiana narracji wprowadza spore zamieszanie. Domyślam się, że chodziło o przedstawienie przemyśleń z punktu obu stron, mające uatrakcyjnić opowiadanie. Jest jednak tak, że utrudnia to mocno czytanie. Zamiast skupić się na fabule, zastanawiam się kto co teraz mówi (w myślach). Rozważ wprowadzenie jednego narratora.

odstawiła piwo na stół, torbę na ziemią


Coś z tą „ziemią” jest nie tak…

I witaj na Pokątne.pl 🙂

PS. Dlaczego na profilu podajesz, że jesteś autorem, a nie autorką?
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Cześć! Jestem tu, czytam od dawna, bez logowania... Moje historie mam w głowie od lat i dopiero niedawno zaczęłam je spisywać, ale bałam się cokolwiek z tym zrobić - wrzuciłam to z dużym lękiem, zamknęłam laptopa i bałam się tu znowu zaglądać! Tym bardziej dziękuję za konstruktywne uwagi, które zachęciły mnie do pracy nad tekstem, na pewno podejmę wyzwanie, naprawdę dziękuję!
Co do zmiany narratora, miałam ostatnio w rękach parę czytadeł, w których akcja toczyła się wartko i była własnie opisywana naprzemiennie, nawet mi się to spodobało, ale chyba rzeczywiście, to męczy i to nie do końca moja bajka.|
Pozdrawiam bardzo serdecznie 🙂 A profil zaraz zedytuję!
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Zacząłem pisać komentarz, ale teraz widzę, że te same uwagi krytyczne zdążyli już wysłowić MrHyde i Indragor.

Często za długie zdania. Niektóre zdania, jak na przykład: "Uśmiechnął się na myśl o ich pierwszej, przypadkowej rozmowie w samolocie, gdy się poznali – chociaż była jeszcze dzieckiem, już wtedy mówiła z sensem" - łatwo byłoby podzielić.

Zmiany narratora, co jest dopuszczalne chyba tylko po wyrażnym ostrzeżeniu czytelnika (?), np. przez rozpoczęcie nowego rozdziału po jakiś symbolach oddzielających, np. trzech gwiazdkach (?). Czasami zdarza się chyba także nieoptymalny dobór słów jak np. w zdaniach: "Mniej więcej wiedział, co u niej słychać. Szczerze cieszył się, że dobrze jej się wiedzie".

Ale prócz uwag krytycznych, chcę wyrazić zwoje zadowolenie tym, że pojawiła się nowa autorka, które na dodatek daje świadectwo wydarzeniom toczącym się w Londynie. Opowieści napisane przez autorki, żyjące w "egzotycznych" miastach podnoszą rangę portalu i sprawiają, że lektura zamieszczanych tu treści jest ciekawa.

Fragment komentarza "... wrzuciłam to z dużym lękiem, zamknęłam laptopa i bałam się tu znowu zaglądać!" jest poruszający.

Należy mieć nadzieję, że autorka nie zniechęci się po zmaganiach ze swoim pierwszym tekstem. Należy mieć dużą resilience.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Suplement do poprzedniego komentarza! Zakładam, że autorka poprawi tekst według wskazówek . Przy takim założeniu już teraz głosuję za przeniesieniem jej opowiadania do zbioru głównego.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Jestem wstrząśnięta taką zachętą, zwłaszcza od was - oj, kojarzę wasze nicki 🙂 Naprawdę wielkie dzięki.
Jestem łasa na miłe słowa, a jednocześnie boję się krytyki, bardzo mnie zniechęca, ale wy daliście mi odpowiedniego kopa. Mam nadzieję, że w weekend uda mi się przysiąść do tekstu. Choć teraz się boję, że nie podołam, nie będzie łątwo ;-)
Pozdrawiam serdecznie!!!
PS. Niestety, aktualnie nie mieszkam już w Londynie, ubolewam, ale... kto wie 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0

juliabe rzekła:
Choć teraz się boję, że nie podołam


Oj tam. Ta część jest krótka, pójdzie łatwo 😉 . Pamiętaj tylko, że wszelkie uwagi, to tylko uwagi. To Twoje opowiadanie i tylko Ty decydujesz o jego ostatecznym kształcie. Wszystkim czytelnikom nie dogodzisz 😉
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Co to za czytadła?
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
@MrHyde autorstwa Heleny Hunting - totalny relaks, przypadkowy prezencik od koleżanki zza wielkiej wody!
A ja nadrobię dopiero w piątek, palce mnie już świerzbią, ale czasu brak!
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
To jeszcze kropkologia:

Często jego dziewczyna .

wkardła się niepotrzebna spacja.
Kropkę cytowanego zdania zapisuje się po znaku cudzysłowu. ". a nie ." Wiem, że to dziwne, ale tak już jest. 😉
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
@MrHyde, nie jest dziwne, a wręcz logiczne. Kropka kończy zdanie, a nie cudzysłów.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
@Indragor w amerykańskim angielskim jest dokładnie na odwrót: cytuje się całą wypowiedź czyli słowa wraz z kropką. Przykład: The exact phrase she used was “There is no way we will get there in time.” I tak co język to inna interpunkcja, jak by się nie można było normalnie po ludzku dogadać. Ech, ludzkość! 😉
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Daję dziesięć gwiazdek.

Autorka odmalowuje scenę tak, że wyrywa nas z rzeczywistości i sadza przy stoliku w pubie nad Tamizą.
Czy ja autentycznie czuję zapach tego piwa? 🙂

Opowiadanie sprawia wrażenie, jakby było opisem prawdziwych wydarzeń.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Bardzo fajne opowiadanie. Wygląda na interesujące preludium przed kolejną częścią 🙂 Podoba mi się pozytywny przekaz 🙂 I w sumie również odniosłem wrażenie opisu wydarzeń, które mogły być prawdziwe 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Dobre, a nawet bardzo dobre.
Na duży plus - widać, że dopracowałaś tekst, praktycznie brak błędów interpunkcyjnych i stylistycznych. Jesteś chyba najbardziej obiecującym nowym Autorem, który pojawił się tutaj na przestrzeni ostatniego roku, nie wiem, jak reszta Czytelników, ale historia mnie zaintrygowała i kolejne części będą wielce pożądane.
Tylko nie rób z opowiadania "Mody na Sukces" 😉 Każdy śpi z każdym, a bohaterowie są bogaci, młodzi, piękni i poza problemami łóżkowo-uczuciowymi nie muszą się niczym martwić.
Tra.ge.dia.

I może nieco dłuższe części? Wiem, że piszę to niemal każdemu Autorowi, który popełnia krótką historię, ale dłuższe=więcej tekstu (czyli jeśli jest dobre, to lepiej dla Czytelnika 🙂). Poza tym to niejako wyzwanie dla Autora - utrzymać tak tekst w ryzach, żeby nie rozkraczył się na boki, niczym żaba na rozdrożu.
Oceny nie wystawiam, może pokuszę się o takową przy okazji ostatniej części.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Oszaleliście, dziękuję! :-) Teraz to 5x zastanowię się, zanim wrzucę kolejną część, z nerwów! ;-)
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
@XXX_Lord -
"Tylko nie rób z opowiadania "Mody na Sukces" wink Każdy śpi z każdym, a bohaterowie są bogaci, młodzi, piękni i poza problemami łóżkowo-uczuciowymi nie muszą się niczym martwić. Tra.ge.dia." - prorok, czy co? ;-) What happens in London, stays in London, a zdarzyło się wiele 😉 A poza tym słusznie się obawiasz, mam tendencję do bycia rozkraczoną żabą :-) W pracy temperuje mnie profesjonalna redaktorka, ale tu muszę działać sama...
PS. Uwielbiam Twoje opowiadania!!! Inspirujesz!
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Oj tam, oj tam od razu moda na sukces. Mi się tak wydaje, że pisz tak jak czujesz. Jak czujesz mode na sukces to pisz mode na sukces, jak hardkory to hardkory, a jak romantyczne i zmysłowe to właśnie takie pisz. Nie daj się zwariować. Grunt żeby być w jakiś sposób oryginalnym, takim niepowtarzalnym, czyli właśnie sobą, w tedy wszystko pójdzie ok 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?

Dodaj komentarz

Zaloguj się

Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.