Ilustracja: Joshua Rawson Harris

Prawie-pasierbica

24 sierpnia 2022

Szacowany czas lektury: 1 godz 13 min

Tak do poczytania i zajęcia sobie kilku chwil czasu. Historia nieskomplikowana, ale nie do końca. Banalną bym jej nie określił. Choć tematyka, na pierwszy rzut oka, nadająca się bardziej na scenkę groteskowego pornosa niż na opowiadanie, starałem się, by akcja otarła się o pewien realizm.
Czy temat kontrowersyjny? Dla jednych na pewno tak, dla drugich niekoniecznie. Ale czytanie o tematach tabu to chyba jedna z lepszych rozrywek. I tak bym to (jako czytelnik) potraktował. Choć znowu aż prosi się dopisać (jako autor) - Ale nie do końca.
Więcej  nie zdradzę.

 

O tym, co się stało, zdecydowało kilka czynników. W żadnej mierze nie było planowane. Takich zdarzeń nie da się planować.

 

Wyjazd w góry był pomysłem Aurelii, partnerki Dawida.

Oboje byli dobrze po czterdziestce i po przejściach. Spotykali się od pół roku, wcześniej się nawet nie znali. Na jednej z imprez u wspólnych znajomych coś zaiskrzyło i powoli rozwijali partnerską relację. Szło im świetnie.

Klaudia – córka Aurelii, broniła się przed wyjazdem z dorosłymi, ale mama jej nie odpuściła. Uznała, że córka w końcu musi przekonać się do jej partnera i wspólny urlop dobrze się temu przysłuży. Już od pewnego czasu ich relacje były nie najlepsze, ale zapracowana mama zrzucała to na trudny wiek córki i liczyła, że bunt w sposób naturalny jej przejdzie.  

Dostrzegała w postawie Klaudii te codzienne uszczypliwości i złośliwości względem Dawida, była wobec tego bezsilna.

Setki razy tłumaczyła przyjacielowi, że córka jest w trudnym wieku, że to wpływ znajomych, że ogólnie jest sympatyczną i dobrą dziewczyną, tylko trudno jej się pogodzić z sytuacją po rozwodzie rodziców. Nie ważne, że już minęły od tego traumatycznego przeżycia trzy lata. Dziewczyna nie była w stanie zaakceptować u boku mamy nikogo innego. Nawet tak cudownego faceta jak Dawid. Nie dość że przystojny i zadbany, to jeszcze charakter jak marzenie. Czuły, wrażliwy, dżentelmeński. Ze świecą takiego szukać, szczególnie w dorosłym życiu i wśród facetów z odzysku. A Aurelii się udało. Odkąd zaczęła się z nim spotykać, często czuła się jak nastolatka. Kobieta bała się w pełni otworzyć, by nie zapeszać, ale doceniała nowy związek, a Dawidem była zauroczona.

Natomiast córka nie akceptowała obcego mężczyzny, choć znała go już ponad pół roku i widziała, jak dzięki niemu mama odżyła.

 

Aurelia potrzebowała tego wyjazdu. Pracowała na bardzo odpowiedzialnym stanowisku i miała dość stresu, szczególnie teraz, pracując przy tak skomplikowanym projekcie. Wywalczyła u szefa tydzień wolnego, argumentując wszystko problemami rodzinnymi, w zasadzie potrzebą ich zapobiegnięcia. Sprawę wyolbrzymiła, umiejętnie zmanipulowała przełożonego, prawie wymusiła wolne.

Wynajęcie domku nie stanowiło problemu. Internet pozwolił zrobić to w ciągu godziny – przejrzeć oferty, wybrać, zapłacić. Ona zrobiła to w kwadrans. Drogie kwatery zawsze są dostępne, a Aurelia była gotowa zapłacić majątek, byle na chwilę zapomnieć o pracy i poprawić relację z córką.  

Klaudię zaskoczyła informacją o wyjeździe dzień wcześniej. Mimo że dziewczyna na wiosnę tego roku skończyła osiemnaście lat i czuła się dorosła, w tym wypadku nie miała nic do powiedzenia.

 

Klaudia nie odzywała się przez całą drogę. Przetrwała podróż ze słuchawkami na uszach i z nosem w telefonie. W samochodzie rozmawiali tylko dorośli. Ona tylko wznosiła oczy ku sufitowi, kiedy Dawid przymilał się do jej mamy i prawił jej, jej zdaniem, tanie komplementy. Był tak słodki, że młodą aż mdliło.

 

Może lokalizacja ośrodka była trochę na uboczu górskiego kurortu, ale za to warunki były luksusowe, a domek blisko szlaków, którymi można dotrzeć do największych okolicznych turystycznych atrakcji.

 

 

Bagaże przeniesione z samochodu do kwatery, teren ośrodka rozpoznany, przyszła pora na popołudniową kawę.

Para dorosłych stała w kuchni i rozmawiała o planach na kolejny dzień. Dziś chcieli najpierw odpocząć po podróży, a później pokrążyć po okolicy. Mieli rozpocząć wyprawą na pobliski szczyt (jeden z niższych), co miało im zająć najwyżej trzy, cztery godziny w tę i z powrotem. Krótka wędrówka, ale ważna, bo mieli sprawdzić buty i sprzęt, a także swoją kondycję. Rzucać się od razu na głęboką wodę też nie chcieli. Całodzienne wędrówki zostawili sobie na dalsze dni urlopu.

W pewnym momencie rozmowa zeszła na delikatniejszy temat.

- Daj jej trochę czasu – uśmiechnęła się Aurelia, spoglądając na sufit, by Dawid dokładnie wiedział, o kim mówiła. Córka była na górze, w swoim pokoju, a kilka chwil temu chłodno potraktowała Dawida, który z uśmiechem na twarzy podał jej butelkę coli. Teraz dorośli stali w sterylnie czystej kuchni w stylu skandynawskim i od kilku minut, prowadząc luźne rozmowy, zachwycali się widokiem za oknem. Już wiedziała, za co tyle płaciła. Na dobrą sprawę, można było godzinami wpatrywać się w panoramę za oknem. – Wyrwałam ją z wiru koleżeńskiego życia. Miała zaplanowaną jakąś ważną imprezę. Dlatego tak marudzi – tłumaczyła i usprawiedliwiała córkę. – Ponoć koleżanki jej nie wybaczą – tu zaśmiała się ironicznie, ale cicho, by czasem córka nie usłyszała, że mama robi sobie z niej żarty. – Do jutra foch jej przejdzie – pocieszała.

- Mogliśmy… przyjechać tylko we… dwoje – uniósł wymownie brwi. – Mielibyśmy… – insynuował wiadome.

- Nie narzekaj – pokiwała palcem. – Chyba nie masz powodu – spojrzała uwodzicielsko w oczy partnera, podejmując flirt. Dość często współżyli, ostatnio nawet zdobyli się na szaleństwo i po nocnym kinowym seansie zrobili to w samochodzie na prawie pustym podziemnym parkingu.

- Fakt, ale…

- Nie aluj mi tu. Przecież wiesz, dlaczego pojechaliśmy wszyscy. Ostatnio poświęcam jej za mało czasu. To też twoja wina – uśmiechnęła się, by przypomniał sobie liczne spotkania i randki. – Polubi cię. Jestem pewna – stwierdziła ni stąd,  ni z owąd , po czym podniosła kubek i upiła łyk kawy. – Robisz najlepszą kawę na świecie – mruknęła, zamykając oczy, by smak pieścił jej zmysły dłużej.

- Mam nadzieję – stwierdził trochę podminowany. Miał na myśli przełamanie w relacji z Klaudią, nie umiejętności baristy.

 

 

Tego samego dnia (popołudnie)

 

- Paweł, kurwa!, tak się nie robi! Jestem już na miejscu! Nie… – próbowała coś dalej tłumaczyć do telefonu wściekła Aurelia, ale rozmówca musiał stawiać sprawę na ostrzu noża, bo kobieta długo słuchała i mimo, że jej wargi jakby szykowały się do bardzo emocjonalnej odpowiedzi, wciąż tylko nimi nerwowo poruszała, zachowując słowa dla siebie.

Kiedy padło z ust Aurelii wymownie brzmiące: “No dobra, będę”, Dawid już wiedział, że urlop właśnie się skończył.

- Przepraszam, ale to awaryjna sytuacja. Muszę wracać. Natychmiast. Jeszcze dziś muszę przejrzeć tony papierów. Dzwonił sam szef i… – Wkurzona Aurelia tłumaczyła się jeszcze chwilę, słychać było w jej głosie desperację i złość. Szef pierwszy raz w jej karierze użył najcięższego argumentu i dał jej do zrozumienia, że nie ma osób niezastąpionych. I mówił bardzo poważnie. Musiała wracać.

Żeby zdążyć przejechać “pół Polski”, odebrać z firmy dokumenty i skonsultować się z kierownictwem, musiała wyjechać w przeciągu godziny. To był prawdziwy test jej determinacji, lojalności i umiejętności organizacyjnych. Ale pocieszała się wizją awansu, który w tym przypadku zdawał się być bliski. Jeśli sprawa się zakończy po myśli firmy, będą musieli docenić jej poświecenie.

 

- To pa – żegnała się smutno z Dawidem. – Klaudia kocha góry, choć znając ją, pewnie będzie ci marudzić. Nie przejmuj się, wiesz dlaczego tak robi. Samochód muszę zabrać, ale po okolicy możecie jeździć taksówkami. Na recepcji mają kontakty… – Słowotok nie miał końca. – Współczuję – przeniosła wzrok na stojącą opodal córkę, po czym uśmiechnęła się pogodnie – i trzymam kciuki – powiedziała konspiracyjnym szeptem . – Odbijemy to sobie – zapewniała, patrząc wymownie w oczy partnera. – Pa, Chmurko! – spojrzała na wkurzoną córkę.

Z nią już wcześniej na osobności przegadała pewne sprawy.

Siedząca już za kierownicą samochodu Aurelia, opuściła boczną szybę do samego końca, dała się pocałować Dawidowi, pomachała córce i ruszyła.

 

 

Dzień drugi (słoneczny)

 

 

Pierwsza wyprawa w góry minęła im w ciszy. Dawid próbował zagadywać dziewczynę, opowiadać wyczytane wcześniej w przewodnikach ciekawostki turystyczne, nawet żartować, ale skutku nie przynosiło to żadnego. Klaudia odpowiadała lakonicznie, jakby zaczepiając ją, robił jej krzywdę.

Drugą cześć wędrówki postanowił milczeć i celowo przesadnie wsłuchiwać się w odgłosy natury niczym pustelnik-pasjonat. Na dziewczynę celowo nie zwracał uwagi. Przynosiło to skutek, bo Klaudia co chwilę o coś pytała. O drobiazgi, o okolicę, o wskazanie konkretnego szczytu. Tym razem on odpowiadał jednym, dwoma słowami.  

Wędrowali kilka godzin. Pokonali prawie piętnaście kilometrów, w tym mieli kilka trudnych podejść, ale dzięki temu w schronisku przy obiedzie coś się w postawie Klaudii zmieniło. Nie to żeby dyskutowali, ale rozmowy zaczęły przybierać przyjazny (no neutralny) ton. I Klaudia formułowała już zdania złożone, a nie tylko odpowiadała słówkami.

 

 

Dawid  przed chwilą rozmawiał przez telefon z Aurelią, współczuł jej. Była prawie pierwsza w nocy, a partnerka siedziała nad umowami i przepisami, twierdziła, że do rana nie skończy.

Na pocieszenie podzielił się z nią nowinkami, że jej córka chyba przestała go nienawidzić, choć do polubienia pewnie jeszcze daleko. Aurelia się bardzo ucieszyła, jednak energii i entuzjazmu miała tylko na tyle, by skomentować to krótkim: “To super”, jakby zapominając o przyświecającym jej wcześniej celu wyjazdu.

 

Leżał w łóżku i z nudów rozmyślał. Gdyby Aurelia tu była, miałby co robić. Urlop zawsze służył swobodniejszemu podejściu do łóżkowych spraw.

W nowym otoczeniu i surowym pokoju czuł się obco. Z nudów szybko zasnął.

 

 

Dzień trzeci (deszczowy)

 

Od samego rana lało.

Po śniadaniu zdecydowali się zamówić taksówkę i spędzić czas w pobliskich termach.

 

Wizyta w termach była w miarę udana. Kilka godzin spędzili na relaksie, rzadko kiedy spędzając czas razem, ale tego im było trzeba – trochę od siebie odpocząć. Z drugiej strony, co robić w górach w deszczową pogodę?

Po powrocie do domku, czuli, że spędzili czas udanie. Dziewczyna przestała też obnosić się z humorami, Dawid nawet wyczuł od niej zaczątki sympatii.

 

Wieczór był normalny, jak ten wczorajszy, rutynowy.

Dalej padało, i padało – na zmianę, raz lżej, raz mocniej. Letni wieczór, a przez kłębiące się gęste ciemne chmury zdawała się być już noc.

Dawid siedział przed telewizorem, w przerwach reklamowych czytał tematyczną gazetę z ciekawostkami historycznymi.

I wtedy jego spokój został zburzony przez Klaudię. Na początku był zaciekawiony, nawet chętnie zerkał na jej kreację, bo zeszła z piętra owinięta tylko ręcznikiem, który zakrywał to co powinien, ale też ujawniał to, czego nie powinien. To było coś nowego. Dziwił się, że jest taka śmiała, ale zachowywała się, jakby szybko wyszła z łazienki, bo czegoś zapomniała, więc to trochę uzasadniało jej “strój”.

Nie powinna tak spacerować, kiedy w jednym miejscu byli sam na sam nastolatka i mężczyzna. Dolna krawędź ręcznika działała jak płachta na byka, bo może znajdowała się na odpowiedniej wysokości, by ukryć – z przodu wzgórek łonowy, z tyłu łuki pośladków, ale jednocześnie pobudzając wyobraźnię i dając siedzącemu mężczyźnie nagrodę w postaci odkrytych szczupłych ud. Podejrzenie, że poza ręcznikiem nic na sobie nie ma, alarmowało męskie zmysły i kreowało fantazje. Przez chwilę cieszył się, że ona czuje się przy nim tak swobodnie, to oznaczało pewien poziom zaufania i sympatii.

Tylko przez chwilę nie była córką Aurelii, a seksowną laską. Wyobraźnia sama ruszyła. Chciał, by ten ręcznik odsłonił więcej.

I nagle bum!!!

Idąc w jego stronę, po prostu jednym pewnym ruchem ręki zrzuciła biały kąpielowy ręcznik. Patrzyła mu przy tym prosto w oczy.

    

- Za… kładaj to! Co… co ci, dziewczyno, odbiło!? – wzburzył się, rozbieganymi oczami szukając pomocy po ścianach i suficie.

Klaudia właśnie stała w pokoju dziennym całkowicie naga. Zgrabna, szczupła, o idealnie giętych liniach bioder i wyraźnie odznaczających się piersiach, które już nie wyglądały na dziewczęce, a zdecydowanie bardziej na kobiece. I miała wypielęgnowaną łączkę, która najbardziej przyciągała jego oczy, bo paseczek włosków łonowych aż przywoływał go swoim erotyzmem. Zaszokowała go, a on w odruchu przyzwoitości zareagował, jak oczekiwałby tego od niego cały świat. Już kiedy schodziła po schodach, coś mu nie grało. Taka swobodna nigdy nie była. Ręcznik też nie rozwiązał się przypadkiem, chociaż rozsądek próbował przekonywać, że właśnie tak było, że to wypadek.

Jej reakcja temu przeczyła.

- Jak to co? – zdziwiła się, nie takiej efektu się spodziewała. Z jej ust nie znikał cwaniacki uśmieszek.

- Co ci w ogóle wpadło do głowy!!? No nie, nie wierzę! Okryj się!- kontynuował zdenerwowany. Nawet wstał z kanapy, bo nie wiedział, co ma z sobą zrobić.

- Myślałam, że… chcesz? – zapytała jakby siebie nie jego. – Na termach patrzyłeś na mnie tak… – szukała właściwego słowa.

- Jak? – dopytał. – Jak na atrakcyjną dziewczynę, tak? – próbował dopytać, a może już pytaniem odpowiedzieć. – To był mój błąd – wytłumaczył się, by szybko ją przekonać do podniesienia ręcznika – ale… – zaniemówił, bo w całym tym szoku, nie znajdował odpowiednich słów. – Źle to odebrałaś – przekonywał, choć pamiętał, co wtedy działo się w jego wyobraźni.

- No tak, błąd – przytaknęła, ale nie wierząc w jego wersję. Ewidentnie była wkurzona, pojawiły się też pierwsze oznaki niepewności.

- Przecież jesteś atrakcyjna. To nie powód, by… – znowu się zaciął, bo trudno było mu to wymówić. Było mu głupio, że dostrzegła, jak wodził za nią oczami, ale w tym skąpym dwuczęściowym stroju kąpielowym wyglądała jak modelka. Piersi wręcz wypływały z miseczek, a majteczki opinały kształtny tyłeczek, jak kolejna warstwa skóry. Każdy facet na nią tęsknie spoglądał, dlaczego on miał być gorszy. – Dziewczyno!, ubieraj się! – podniósł głos, by do niej dotrzeć.

- Przecież każdy facet, by… chciał… skorzystać… - dukała, bo traciła pewność siebie jeszcze bardziej. Zanim tu zeszła z piętra, była przekonana, że zrobi Dawidowi niespodziankę, że będzie zachwycony. Przecież przez cały dzień było tak sympatycznie. Nadal szukała sposobu na wyjście z twarzą, może nawet osiągnie cel.

- To stereotyp. Nie każdy. To nie takie proste – bronił się. – Ubierz się, proszę! Są ważniejsze sprawy niż… no wiesz – oznajmił. Mówił szybko i bardzo wyraźnie. Udawał, że nie patrzy na jej smukłe ciało i wyraźnie odznaczające się cycuszki, ale patrzył, bo nie dało się inaczej. To było takie ciekawe, że się nie powstrzymał. Tyle że maskował zainteresowanie głupkowatym wyrazem twarzy.

- Nie podobam ci się? Coś ze mną nie tak? – próbowała coś z niego wyciągnąć, spoglądając po sobie i na niego. Była urażona jego reakcją.

- Wszystko z tobą OK., jesteś śliczna, bardzo! – zapewnił, mimowolnie opuszczając oczy na foremne cycuszki. – Mi po prostu nie wypada, nie mogę, przecież wiesz. Zakryj się! Przecież Au… Przecież jestem z twoją mamą – usprawiedliwiał swoją reakcję. Musiał podać ten argument, by nie pomyślała, że jest nieczułym facetem.

Klaudia miała rację, taką jak ona chciałby mieć każdy mężczyzna na Ziemi. Każdy. Momentami sam nie rozumiał swojej reakcji, bo aż się chciało na nią rzucić. Już nawet nie ze względu na walory jej ciała, bo te nie miało żadnej skazy. Dla dojrzałego faceta, który pół życia marzył o takiej nastolatce w swoim łóżku, to był niezwykle smaczny kąsek. Cała kompilacja jej cech powodowała niezdrowy pociąg do tej małolaty. Teraz to do niego dotarło. Do typowo fizycznej atrakcyjności proporcji i budowy ciała, dochodziły naprawdę ładna twarz, długie gęste blond włosy, szerokie i mięsiste usta, duże pełne odwagi oczy. Uzmysłowił sobie, że jest atrakcyjna właśnie teraz, kiedy jej mokre włosy podkreślały rysy twarzy. Wcześniej nie patrzył tak na nią i widział w niej tylko córkę swojej partnerki. Była jakby poza nawiasem grupy kobiet, które zwracały jego uwagę.

Jasne, że w przypływie dobrego humoru zdarzyło mu się o niej odważniej pomyśleć. Przecież był facetem – zdrowym facetem. Ale gdzieś tam czasem przelotem dla zabawy pomyśleć, a cokolwiek zrobić, dzieliło lata świetlne. Swoje zasady też miał, a Aurelia była wyjątkową partnerką, więc nie szukał przygód. Na pewno nie takich. Naprawdę dobrze się rozumieli z Aurelią i dawali sobie to, czego potrzebowali. Oboje byli po przejściach, więc o zaufanie nie było łatwo, ale nad tym mocno pracowali, bo jedno drugiego nie chciało zawieść.

A o Klaudii naprawdę zdarzyło mu się pomyśleć tylko w fantazjach, czysto hipotetycznie. Chyba każdy facet oglądał kiedyś filmiki z grup “stepdaughter”, “stepfather”, bo to intrygujące, ciekawe, a przede wszystkim stanowiło tabu. Ale to co interesujące i ciekawe, nie zawsze chce się wcielać w życie, choć obejrzeć film jest przyjemnie. U niego tak to wyglądało – przelotna myśl na zasadzie teoretycznych rozważań. Świętość to świętość, koniec – tak myślał o Klaudii, kiedy czasem nieświadomie nosiła się odważniej, a jego oko automatycznie uciekało w jej stronę. Ale miał tak też z innymi przedstawicielkami płci pięknej. To nie było nic złego. Teraz to sobie udowadniał.

Mając skwaszoną minę, podniosła ręcznik i się nim niedbale owinęła. Poszła na piętro.

 

 

- To chociaż coś razem obejrzymy? – zamarudziła, kiedy już ubrana w szare luźne krótkie spodenki i T-shirt, usiadła na sofie obok niego. Dzielił ich może metr, półtora. Dawało się wyczuć w jej głosie konsternację, ale nadal udawała odważną i nie dotkniętą jego odmową. Jakby już zapomniała o sytuacji sprzed kilku minut i upokorzeniu.

- Kanałów to tu za dużo nie ma – spojrzał na telewizor, podniósł pilota i podał nastolatce – ale jak coś wybierzesz, to chętnie – uśmiechnął się pojednawczo, chcąc przekonać Klaudię, że o jej wyskoku też już jakby zapomniał.

Był pewny, że Klaudia ze wstydu do rana nie opuści swojego pokoju, a jakby nic siedziała obok. Zadziwiała go ta jej lekkoduszność.

Udawana niepamięć często pomaga w trudnych sytuacjach. Tym razem też tak było, bo zabieg stosowały dwie strony.

Odruchowo zerknął na jej nogi, gdzie gładka i lśniąca skóra przyciągała go z mocą zwielokrotnionej grawitacji. Intymna przestrzeń u ich szczytu kusiła i nęciła, ale on się pilnował. Z trudem. Na szczęście Klaudia tego nie widziała, bo wpatrzona w ekran, szukała w menu właściwego kanału.

- Ale bieda – mruknęła z dezaprobatą, kiedy po przejrzeniu oferty programów nic nie była w stanie wybrać. Praktyczne każdy ciekawy kanał był niedostępny, zostały tylko takie, których chyba nikt nie oglądał.

- Mówiłem – przypomniał.

- Dobra, weźmy ten z pędzącą w stronę Ziemi asteroidą, co? – zaczęła przeskakiwać z kanału na kanał, by znaleźć właściwy. Kiedy znalazła, rzuciła pilota na siedzisko.

Dawid nie miał ochoty na takie kino. Już na pierwszy rzut oka było widać, że film był niskobudżetowy, aktorzy marni, a fabuła prosta jak większości bajek. I ten przesadzony dramatyzm klasycznie ślicznej blondynki – pani doktor z uniwerku w Berkley, wzmacniał odbiór filmu jako amatorskiego i tak zwanego “taniego”. Jednak w tej sytuacji, by odwrócić uwagę od tego, co się wydarzyło, był gotów robić dobrą minę do złej gry i zmusić się do seansu.

Ale po kilku minutach oboje zaczęli dostrzegać w akcji pozytywy. Można było dać umysłom odpocząć, bo twórcy byli wręcz naiwni, jeśli chodziło o przekaz i jego prostotę. Przebieg akcji dawało się przewidzieć na kilka kroków do przodu. Mimo że film był katastroficzny, to oboje obserwatorów śmiało się i żywo dyskutowało na temat różnych spostrzeżeń. Zgodnie twierdzili, że wyreżyserowali by to o wiele lepiej.

 

 

- Powiesz mamie? – Jej desperackie pytanie przełamało ciszę w trakcie bloku reklam. Patrzyła na niego jakby od jego zachowania zależało jej życie. Równie dobrze ona mogła towarzyszyć filmowej bohaterce i kto wie, czy jej gra nie byłaby bardziej dramatyczna. – Będę miała kłopoty? – dodała po chwili jakby pogodniej.

Dawid na tak otwarcie postawione pytanie zaniemówił. A było już tak dobrze, bo nie wracali do tego, przez dłuższą chwilę nawet o tym zapomniał. A teraz znowu go zaskoczyła bezpośredniością.

- Chyba lepiej, żeby… nie wiedziała – stwierdził nieprzekonany, co do automatycznie nasuwającej się odpowiedzi. – Może potraktujmy to jako…

- Naprawdę myślałam, że… tego chcesz – weszła mu w słowo, by się usprawiedliwić. – Na basenie patrzyłeś tak…

- Tam każdy facet tak na ciebie patrzył! – podniósł głos i kiedy zauważył, że mówi zbyt emocjonalnie, zaczął stopniowo go łagodzić. Uzmysłowił jej, że nie był wyjątkiem, a więc i sytuacja była raczej normalna, na pewno nie była szczególna. Nieznacznie zmienił się jego ton głosu na mający niezdefiniowane pretensje. – Przed każdym się rozbierzesz?

- No… nie – odpowiedziała zmieszana i zawstydzona.

Aż się prosiło, by dziewczynę wesprzeć standardowymi zwrotami typu: “Schlebiasz mi, ale naprawdę nie mogę”, “Jesteś bardzo atrakcyjna, ale tak nie można”, “W innych okolicznościach, pewnie zachowałbym się inaczej.” Każdy zwrot wypowiedziałby szczerze, a ona może nie czułaby się odrzucona jak niechciany szczeniak. Coś go jednak powstrzymywało.

Chciał jej też wytłumaczyć, że w życiu są ważniejsze sprawy niż przyjemność, że relacja pomiędzy dwiema osobami – taka jak jego i Aurelii, wymaga nie tylko zaufania, ale też walki z różnymi pokusami, dlatego jest wyjątkowa. I że wcale nie jest tak łatwo przejść do czynu.

Może nawet dobrze, że Klaudia spróbowała go uwieść, bo zrozumie, że on myśli o jej mamie bardzo poważnie. A kto przetrwał taką próbę, nie może kłamać. Automatycznie nasunęła mu się myśl, że dziewczyna w bliżej nieokreślonej przyszłości może stać się jego pasierbicą. Tym bardziej docenił swoją honorową postawę.

Nie brnęli dalej. Oboje udali zadowolonych, że reklama się skończyła, a na ekranie pojawiła się prześliczna blond doktorka ze sporymi piersiami.  Tej “supergwieździe amerykańskiego kina”, jak nic należała się antynagroda w postaci “Złotej Maliny”. Ale w konkursie Miss Universe bez wątpienia mogła liczyć na czołówkę, bo popatrzeć było na co. Nosiła przynajmniej o jeden guzik za dużo rozpiętą koszulę i przynajmniej o jedne rozmiar za mały stanik. I wyglądała bardzo seksownie i tylko czasem lekko wulgarnie. Był w tym erotyzm, ale też jakiś cień smaku. Czego to się nie robi dla przyciągnięcia określonej rzeszy widzów?  

 

Tej nocy, kiedy leżał już w łóżku, pierwszy raz od tygodni sam zrobił sobie dobrze. Układał w myślach odważny scenariusz – kontynuację sceny po tym, jak Klaudia zrzuciła ręcznik. Początkowo obrazy były pikantne do granic przyzwoitości, finalnie zamieniły się w skrajnie nieprzyzwoitą. Ale w myślach mógł robić wszystko. Zbliżając się do finału, pierwszy raz poczuł, że byłby zdolny do sięgnięcia po zakazany owoc, nawet poczuł jego wyjątkowy smak. Kilka razy pomyślał, by odwiedzić Klaudię i spróbować szans po czasie, ale za każdym razem tchórzył. Nie pomagały zachęty w postaci nazbyt swobodnych myśli. Ta młodość, świeżość, ciasność… Mmm! – marzył.  

Jednak kiedy na jego brzuchu rozlała się ciepła gęsta maź, dziękował sobie, że nie uległ słabości, że odruchowo ją kontrolował. Masz jaja ze stali! Taka okazja, a ty… – chwalił swoją odpowiedzialną postawę.

Wytarł koszulką ejakulat i rzucił ją gdzieś na podłogę.

Cóż, jutro czeka nas kolejny “miły” dzień – zaśmiał się w duchu. Nie wierzył, by młoda próbowała znowu swoich sztuczek. Wystarczająco dosadnie dał jej do zrozumienia, że to ślepa uliczka.

Obrócił się na bok i po chwili lekkich i przyjemnych rozmyślań zasnął.

 

 

Dzień czwarty (deszczowy)

 

 

Miał nadzieje, że jak otworzy oczy, za oknem będzie pogoda umożliwiająca wędrówkę. Musiał jakoś zająć Klaudii czas, by nie myślała o głupotach, a samemu odpocząć od czterech ścian apartamentu.

Jednak zanim podniósł powieki, już słyszał głuche dudnienie grubych kropli deszczu o dach i szyby w oknach. Szarość nieba i gęstość spadających strug wody, nie napawały go optymizmem. O tej porze powinno być jasno, a w ciąż było szaro i ciemno.

Wszystko sprzeniewierzało się przeciwko niemu. Najpierw wyjazd Aurelii, później wybryk Klaudii, a teraz pogoda. Zamknął oczy i zasnął jeszcze na pół godziny.

 

Już wczoraj padało i z nudów wybrali się do centrum wodnego. Zrobiło też tak setki innych turystów i wszyscy stali w tłocznej kolejce prawie pół godziny. Dziś pewnie będzie jeszcze gorzej – stwierdził. Na powrotną taksówkę też czekali długo – dołożył kolejny argument, by tam nie jechać. Nie chciał znowu tego wszystkiego przeżywać. Klaudia też marudziła i narzekała na tłok, więc oddali się swoim zajęciom. On wziął się za czytanie, ona za komórkę.

 

Śniadanie zjedli oglądając telewizję śniadaniową. Dobrze, że zdążyli z Aurelią pierwszego dnia zaopatrzyć nie tylko lodówkę, ale też szafkę w chrupkie przekąski, bo dzień zapowiadał się kanapowy – pod znakiem seriali i filmów.

 

- To jakaś masakra – marudził przez telefon Dawid. Chodził w tę i z powrotem po zadaszonej werandzie, a i tak czuł pod stopami niewielką kałużę. – Drugi dzień pada jak w Szkocji, a prognozy nie zapowiadają jakiejś zmiany! – marudził partnerce. – Gdzie ty nas wywiozłaś? – żartował.

- Współczuję. Ja mam taki zapieprz w robocie, że nie wiem, gdzie ręce włożyć. Nawet nie wiem jaka u mnie pogoda – pożaliła się.

- Znalazłbym jedno – wtrącił dwuznaczny komentarz.

- Na to musisz poczekać, aż wrócicie – zaśmiała się kokieteryjnie. – Chociaż tyle mam teraz na głowie, że nawet o tym nie myślę. Nie miał byś ze mnie pożytku – tonowała.

- Dobra, koniec świntuszenia – uciął. – Co ta twoja córka lubi robić? Zanudzi się tu – szukał sposobu na zaradzenie problemowi. – Prognozy są bezlitosne – dodał.

- Jak ma telefon i dostęp do Internetu… to na jakieś… dwie dekady masz ją z głowy – oznajmiła wesoło Aurelia. – Ty masz trudniej. Pewnie musisz znosić jej humory, co? – dodała z troską.

Żebyś wiedziała jak bardzo – pomyślał, wspominając wczorajszy wybryk nastolatki.

- Może do księgarni skoczymy – wpadł na pomysł. – Ona coś czyta?

- Jak musi. Ją pytaj nie mnie – zaśmiała się. – W domu nie widuję ją z książkami, ale… próbuj – dopingowała, raczej nie wierząc w powodzenie.

Rozmowa trwała jeszcze chwilę. Zakończyła ją Aurelia, znowu wybierała się na jakieś robocze spotkanie.

 

- Książka? Skąd pan się urwał? To już… przeżytek – zmarszczyła czoło, biorąc do ręki wolumin.

- Bestseller, spróbuj – zachęcał. – W takie dni jak ten, można to docenić. Czytanie rozwija wyobraźnię – argumentował. – Nie ma lepszego sposobu na zabicie nudy.

- Znam lepsze – uśmiechnęła się dość specyficznie, ale szybko się zrehabilitowała i ukryła intencje.

Może nadinterpretował jej słowa, ale miał wrażenie, że Klaudia zabrzmiała dwuznacznie. I spojrzała z dziwną emocją. Uśmieszek też zdawał się być psotny, a na pewno cwaniacki. Trwało to ułamek chwili i nagle jakby się opamiętała, ale coś było na rzeczy. Czyżby dalej szukała sposobu na…? Chciała go zawstydzić? Nie wiedział, jak zareagować.

- Telefon, muzyka, telewizja… – zaczęła wymieniać. – Tam jest teraz wszystko – tłumaczyła.

Odetchnął.

- Ja widzę to inaczej. A w telewizji sama wiesz, jakie perełki puszczają – ironizował.

Zaśmiali się oboje.

- No, ten wczorajszy “klasyk” był beznadziejny – przyznała.

- Nic nie wróży, by dziś pojawiły się lepsze, więc… – spojrzał wymownie na książkę.

Przez następne kilka minut, zanim ugotowała się woda w czajniku i zaparzyli herbaty, wspominali “najciekawsze” sceny wieczornego filmu katastroficznego i oboje zgodnie uznali, że twórcy, określając gatunek tego obrazu, musieli mieć na myśli poziom gry aktorskiej i naiwną fabułę, a nie zagrażającą gatunkowi ludzkiemu asteroidę.

Kiedy zrobiło się cicho i trochę niezręcznie, ucieszył się, że wzięła ze sobą książkę do swojego pokoju.

 

 

- Nie wchodź!, przebieram się! – podniosła głos Klaudia uprzedzając, kiedy opiekun zapukał do drzwi jej pokoju.

- Zejdź za chwilę, kończę robić kolację! – powiedział przez zamknięte drzwi.

- Dobra, zaraz będę! – odpowiedziała.

Złapał się na myśli, że bardzo by chciał ją zobaczyć taką jak wczoraj w nocy. A może właśnie bardziej w bieliźnie i w tak niby przypadkowej sytuacji, kiedy się ubiera. Chciałby tylko spojrzeć, nic więcej. Nawet nie chciał już sobie wyobrażać, co mógłby z nią robić i na jak wiele różnych sposobów, bo to do niczego dobrego nie zmierzało.

Już wiedział, że zrobi “to” prze zaśnięciem. Wtedy rozładuje nagromadzone emocje. Uśmiechnął się tylko pod nosem. Fantazjować sobie mógł. Jak ty mogłeś jej odmówić? – żartował. – Nie wchodź? – zacytował Klaudię i śmiał się pod nosem. Wczoraj pokazałaś mi wszystko, a teraz co? Nie wchodź? – prowadził monolog.

Wracając do kuchni poczuł poruszenie w slipach. Same kosmate myśli wystarczyły.

 

Po kolacji obejrzeli serial komediowy. Po nim informacje. Następnie film z lat osiemdziesiątych.

Dawid się ucieszył, że na niego trafił. Zapewniał dziewczynę, że jej się spodoba. Lśnienie podoba się każdemu – twierdził.

  

- Ale nuda! – westchnęła głośno, nie potrafiła złapać klimatu tego marnego horroru. – Tam się nic nie dzieje. Gdzie jakaś akcja? – marudziła. – Aż się prosi zająć się czymś innym – westchnęła ponownie, z nudów nie mogąc wysiedzieć w jednym miejscu.

Uśmiechnął się tylko.

- Daj mu szansę – zachęcał.

Pokój dzienny znowu wypełniły się muzyką filmową i dialogami.

- Mogę ci chociaż zrobić… laskę? – zapytała po chwili tak zwyczajnie, a zarazem tak specyficznie odważnie. To był akt desperacji skrajnie znudzonej nastolatki.

Dawid pomyślał, że się przesłyszał, że śni. Te słowa wybrzmiały jak grom przy błękitnym niebie. Takie zachowanie zupełnie nie pasowało do dziewczyny z dobrego domu, a Klaudia właśnie z takiego pochodziła. Taka ładna, grzeczna, sympatyczna, a tu… bum!

- Nudny ten film – dodała, marszcząc czoło i z nadzieją, wręcz oczekiwaniem patrząc w oczy mężczyzny, co on powie na jej propozycję.

- Że co!? – zgłupiał. Po Klaudii mógł się spodziewać wiele, ale nie takich słów. Jak mogła powiedzieć to w taki sposób. Na pewno się nie przesłyszał, choć patrząc na jej niewinna minę, zaczął w wątpić.

- Jak, co? Liczę, że… zmieniłeś zdanie – odpowiedziała, ni obojętnie, ni flirciarsko. Teraz brzmiało to jak żart. – Nie nudzi ci się? To jest denne – stwierdziła, kierując oczy na ekran. – Dorośli jesteśmy, a dorośli mogą… tak dla… rozrywki – próbowała coś objaśniać. – Tak… chyba możemy o tym oboje… pomyśleć, co?

- Ja jestem dorosły – podkreślił – i przypominam, że jestem z twoją mamą – obruszył się. – Co ci znowu odbiło?

- Ja też jestem już dorosła, więc… – przypomniała dumna.

- To że masz osiemnaście lat, nie znaczy, że dorosłaś – pouczył, wchodząc jej w słowo. Lawirował, bo nie wiedział, jak załatwić sprawę. Grał na czas, by znaleźć właściwe słowa. Ależ go zaskoczyła!

- Próbuję tylko uatrakcyjnić wyjazd. Sobie i… przy okazji tobie. Co w tym złego? Pada i pada. A co robią chłopcy z dziewczynami, kiedy gdzieś wyjeżdżają i pada? – wtrąciła retorycznie. – Nudzę się, rozumiesz!? – mówiła jak zdesperowana rozkapryszona dziewczynka. Brakowało tylko, by zaczęła tupać nogami.

- Jesteś córką… Aurelii – zaznaczył. – Nie wypada – podkreślił, choć już wiedział, że powinien użyć innego stwierdzenia – “Nie możemy”. Nie wypada brzmiało zbyt asekuracyjnie, nieprzekonywująco i dawało nadzieję.

- Nie możemy o tym zapomnieć? Tak na chwilę? – proponowała. – Ja mogę. Nie będzie sprawy. Obiecuję.

-Przecież wiesz, że nie. Już ci mówiłem… – W głowie mu się nie mieściło, że dziewczyna namawia go na seks, a on kolejny raz odmawia.

- Dobra, już spoko – odbąknęła rozczarowana i zrezygnowana. – Nie, to nie, prosić się nie będę – dodała speszona niepowodzeniem. Wstała z sofy i poczłapała w kierunku schodów na piętro. – A trochę potrafię – powiedziała cicho jakby do siebie, ale by słyszał, zanim postawiła stopę na pierwszym stopniu.

Chciał być fair wobec Aurelii i siebie. Starał się nie kierować wzroku na oddalającą się Klaudię, ale pękł. Obserwował jej kroki. Długie szczupłe nogi kończyły się teraz odsłoniętymi łukami zgrabnych pośladków, a szorty opinały tyłeczek tak ściśle i zmysłowo, że mogłyby stanowić bieliznę. Dawid naprawdę cierpiał. Ta atrakcyjna dziewczyna mogła mu teraz robić loda, a on ją odprawił z kwitkiem. Znowu. Wciąż zdawało mu się, że żartowała, że tylko się z nim droczyła, że się nim bawiła.

Jednak istniała też druga strona medalu. Może Klaudia naprawdę była jedną z tych niepozornych nastolatek, których tajemnice wychodzą dopiero w wyjątkowych okolicznościach. “Cicha woda brzegi rwie” – powtarzał i zaczynał wierzyć, że tak jest w tym przypadku.

Ile razy on, będąc w jej wieku, marzył o takiej sposobności, by zostawał sam na sam z kuzynkami, ciotkami, czy koleżankami mamy i… Nigdy jednak nie odważył się na choćby próbę uwiedzenia kogoś, choć hormony kazały mu działać odważniej. Ale czasy się zmieniają, a młodzież teraz żyje szybko, spontanicznie i beztrosko.

 

Idąc do swojej sypialni, stanął przy drzwiach jej pokoju. Długo zastanawiał się, czy zapukać i powiedzieć: “Dobranoc”.

Odszedł bez słowa.

 

Zanim zasnął, znowu musiał sobie ulżyć. Wszystko przez Klaudię. Tyle że w swoim łóżku mógł dać upust swoim coraz częściej wdzierającym się do głowy myślom o niej w roli kochanki. Scenerią był ten domek.

Dziś posuwał córkę Aurelii odważnie, nie patrząc na pojawiające się na jej twarzy grymasy dyskomfortu. Dziś grała rolę zmanierowanej i pełnej pretensji nastolatki, a on szantażem wymusił na niej pewne czynności, które ona jakieś pół godziny temu oferowała mu z taką swobodą i lekkością w głosie. Wyobrażenia musiały mu wystarczyć.

Bardzo uważał, by nie robić hałasu. Ostrożności nigdy za wiele, a w nocy szczególnie. Nawet z pozoru cichy szelest pościeli, skrzypnięcia i stuknięcia łóżka, często były słyszalne przez ścianę, czy drzwi.

Choć czasem poruszając ręką, miał nadzieję, że Klaudia podsłuchuje i wejdzie do jego pokoju. W tym momencie już by się nie powstrzymał.

Kilka minut później leżąc spełnionym, znowu nie wierzył, że fantazjował o swojej prawie-pasierbicy.                

 

Dzień piąty (deszczowy)

 

Dopiero co posprzątali po śniadaniu i usiedli na sofie. On, w poszukiwaniu czegoś interesującego, przełączał kanały, ona jak zwykle zatraciła się w korzystaniu z telefonu.

Oczy same mu tam uciekały.

- Nie no – westchnął do nikogo jakby z kompletnej niemocy, tak jakby przypomniał sobie po wyjściu z domu, że czegoś ważnego zapomniał. Tyle że teraz chodziło o zupełnie coś innego. – Specjalnie to… robisz? Wiesz, że ją widać? – mówił wprost, spoglądając na Klaudię. Postawił na otwartość i bezpośredniość, nie chciał udawać nieświadomego, tym bardziej onieśmielonego. Męczyły go te podchody nastolatki. Dziś już od rana zaczęła swoje prowokacje.

- Naprawdę? – udała zaskoczoną. Spojrzała między swoje uda i się sztucznie uśmiechnęła, bo cipka rzeczywiście była na widoku. – Ups! – skomentowała i złączyła nogi, jakby nie miała intencji mu pokazać swojej różyczki. – No dobra. Próbuję… pana przekonać – przyznała się. – Ile może padać! Ta nuda mnie dobija – warknęła z miną oburzonej szlachcianki. Bezczelnie mu przy tym spojrzała prosto w oczy, wcale się nie przejęła przedłużającym się pojedynkiem. “No dawaj, no chodź, śmiało” - dało się wyczytać z wyrazu jej twarzy.

- Zakryj – rzucił prośbę, z trudem odrywając oczy od tych pełnych emocji i nadziei dziewczyny. Odruchowo zerknął miedzy uda Klaudii, gdzie pomiędzy krawędziami luźnych spodenek – zwykłych, bawełnianych, znowu wyróżniały się różowo-czerwone fragmenty cipki. – To na mnie nie działa – skłamał, by odwrócić uwagę od swojej niekonsekwencji, bo chciał patrzeć na ten śliczny intymny zakątek i do rana by mu się to nie znudziło.

Szparka była cudowna. W ustach poczuł intymny smak świeżutkiej muszelki.

 

 

Nigdy by tego nie przewidział, ale był bezsilny.

Od pewnej chwili poddał się jej inicjatywie. Reagował, jakby otumaniły go jakieś psychotropy. W zasadzie to od pewnej chwili już nie reagował. Nie wiedział, co spowodowało, że się poddał i jak to się stało, że ona teraz siedziała na nim. Ciekawość? Skrajne emocje? Żądza? Wszystko naraz.

- Nawet ich nie odsuwaj – prosił cicho, patrząc na naprężony materiał szortów, ocierającej się kroczem o jego wypukłość Klaudii. Przed chwilą sama na niego usiadła, wręcz wskoczyła, i nie dała się przegonić. Nawet nie wypadało mu na to nalegać, nie po tylu jej odmowach. – Bo… tam wejdę – pogroził, uprzedził, ostrzegł, nie odrywając oczu od zarysu tego, co znajdowało się pod materiałem spodenek nastolatki. Nie ostrzegł, a bardziej nawet oznajmił, że jeśli go nie posłucha, on wtedy już się nie powstrzyma. Miał nadzieję, że to ją trochę uspokoi, że ona nie będzie chciała posunąć się aż tak daleko, że to ją przerośnie. – I tak już przeginamy – kręcił na boki głową, nie dowierzając, że to się dzieje, że pomiędzy krawędziami szortów widział włoski łonowe, a czasem fragmenty sromu.

Ale tego nie dało już się powstrzymać.

- Daj spokój, fajnie jest – zaśmiała się, nieustannie wierzgając biodrami i ze skupieniem patrząc, jak rytmicznie przesuwa cipką po twardym prąciu. Dla niej to była najlepsza zabawa. – Ale twardy! – pochwaliła, ale bez szczególnej euforii.

Znowu uciekł myślami i oczami za okno. Wciąż lało i było ciemno od kłębiących się nad okolicą chmur.

- Boże, Klaudia, skończmy to, proszę – mówił cicho i ekspresyjnie, ale bez przekonania. Czuł, że musi wyklepać tę formułkę, by… Sam nie wiedział po co. Przecież nic nie usprawiedliwiało jego zachowania, a i tak nie miał siły tego przerwać. Tak, był mężczyzną i reagował jak typowy facet – myślał fiutem. A to on był tu dorosłą i poukładaną osobą, w dodatku miał się nią opiekować, a nie wykorzystywać. To on powinien zareagować zupełnie inaczej. A zareagował jak jakiś młodziak – instynktownie.

Dziś od pierwszych wysłanych przez Klaudię sygnałów, był słaby. Omamiała go stopniowo i metodycznie, choć oszukiwał się, że jest inaczej.

Jego apele wciąż do niej nie docierały. 

 

- Ach te nastolatki! – westchnął głośno, jakby przydusił go ogromny ciężar i nagle ustąpił. To był wyraz niezrozumienia tej szalonej sytuacji. – Za moich czasów dziewczyny były… inne, nie takie… odważne – stwierdził. – Teraz świat wywróciło do góry nogami – podsumował na głos, patrząc, jak ona śmiało sobie na nim poczyna i jaką ma z tego radochę.

Nadal nic jej nie hamowało. Uśmiechała się tylko tryumfalnie i robiła swoje.

- Niech pan nie udaje takiego porządnego. To tylko seks, zabawa – wzruszyła ramionami, nieustannie tańcząc biodrami.

- Nie udaję, po prostu… – urwał, bo dziewczyna znowu go zaskoczyła.

Nie dała mu dokończyć, bo opuszczając i krzyżując ramiona, chwyciła za krawędzie koszulki i płynnym ruchem zdjęła z siebie biały top. Rozburzone włosy próbowała przywrócić do ładu kilkoma potrząśnięciami głowy, na koniec przeczesała je dłonią, kilka pasm zakładając za uszy.

Nie miała stanika, ale to już wiedział. Zauważył swobodnie podskakujące baloniki, kiedy tylko zeszła z piętra. Teraz widział je całe. Piersi zakołysały się tak erotycznie, że znowu westchnął. Były piękne. Tym razem nie powiedział nawet jednego słowa skargi na jej zachowanie. Nie liczyło się już nic innego jak przyjemność, którą czuł patrząc na nastolatkę i doświadczając jej ciała. Każdy by jej uległ.

Widział na jej twarzy satysfakcję i chyba dumę. Miała do tego niezaprzeczalne prawo. Piersi pełne, jędrne i sprężyste, w dodatku rozmiar żaden tam przeciętny. Wcześniej zdawało mu się, że są mniejsze. Jednak widząc je drgające nad nim i dobrze się im przyglądając, nie mógł się nadziwić, jak bardzo się pomylił. Chciałby je teraz całe zmieścić w ustach, połykać, żuć, wgryzać się.

Smukła talia podkreślała jej wiek, w zasadzie dziewczęcość, a gładka skóra płaskiego brzucha i łuki bioder doprowadzały go do białej gorączki, bo to wszystko robiło się znowu takie nierealne i takie inne od wszystkiego co jako dorosły facet doświadczył.

A ona cieszyła się, że kolejny raz go zaskoczyła, a jej ciało go przekonało do zapomnienia na pewien czas, kim dla siebie są. Ją też to bardzo podniecało. Może jeszcze gdzieś tam widać było po niej speszenie i niepewność (sytuacja nie była łatwa), ale szybko przeobraziła się w frywolną małolatę, w dodatku dowodzącą.

- Można dotykać.  Nie bój się – roześmiała się, widząc, że go zatkało. Przypomniała mu, że po coś zdjęła T-shirt.

- Dziewczyno, nie wierzę – kręcił głową, jakby będąc świadkiem niemożliwego, wpadał w obłęd. – Wiesz, że… nie powinniśmy – stwierdził, może jakby trochę pytał, widząc ją, wciąż poruszającą się na jego biodrach. Chyba pierwszy raz poczuł lęk, że ona przytaknie, a co gorsze opamięta się i przerwie to szaleństwo.

- A tam. Więcej luzu – podpowiedziała, balansując na nim biodrami.

Patrzył, jak cycuszki  się kołyszą, jak erotycznie drgają, jak proszą się dotyk. Sutki powiększyły się na tyle, że wyraźnie było widać podniecenie nastolatki. Przy brodawkach o małej średnicy, uwypuklenia był bardzo widoczne.

- Piękne są – mruknął. Dotknął, ścisnął zachowawczo, po chwili już gniótł jak wyposzczony.

Automatycznie podniósł tułów i przyssał się do brązowych kręgów, co wywołało dyskretny uśmieszek Klaudii. Nie mógł go widzieć, bo tak zaabsorbowało go żucie i zasysanie sutków. Te cycki bez wątpienia były bardziej atrakcyjne niż jej mamy.  Te nastolatki były twarde, jędrne, “nabite” do maksymalnego poziomu.

Teraz była dla niego pociągającą kochanką – żadną nastolatką, żadną córką, żadną znajomą.

Klaudia nieustannie szurała cipką po zgubieniu spodenek Dawida. Szło jej bardzo wprawnie. Głośno przy tym oddychała. Czasem nawet mruknęła, ale cichutko i dźwięk trwał bardzo krótko, jakby się tego wstydziła.

 

- Co… robisz? – zapytał zdezorientowany i patrzył, jak dziewczyna wstaje. Gdzieś w głębi bał się, że odejdzie, że to koniec zabawy. Po chwili już panikował, że zabawa posunie się o krok za daleko.

Jej stopy wbiły się w siedzisko sofy, a ona stanęła nad nim na prostych nogach jak Kolos rodyjski, w ogóle nie wstydząc się jego wzroku.

Zachwiała się i prawie awaryjnie usiadła, kiedy zdejmowane majtki zahaczyły o stopę, ale opierając dłoń o oparcie sofy, złapała równowagę.

- Nie wiesz? – zdziwiła się.  – Zobaczysz – odpowiedziała zwyczajnym głosem. Szybkim ruchem usiadła na nim ponownie. – Masz może gumki? – zapytała.

Pokiwał przecząco głową. Znowu brakło mu słów.

Poczuł ciepło i plastyczność muszelki na swoim prąciu nawet przez szorty. Po chwili widział pokryty i nasączony śluzem materiał spodenek.

Położyła dłoń na uwypukleniu, pod którym pulsowała twarda dzida. Momentalnie wsunęła dłoń pod gumkę i ścisnęła ciepłego kutasa klamrą palców. Wiedziała, co robić.

- Mmmh! – mruknął, czując jak napletek kilkakrotnie zjechał poniżej żołędzi i próbował wrócić na swoje miejsce. – Nie rób tego – westchnął, tak naprawdę prosząc ją o zupełnie przeciwne działanie. Widział, jak materiał spodni powtarzalnie się wybrzusza od jej szybkich ruchów. – Odważna jesteś – skomentował, patrząc na nią mętnym od podniecenia wzrokiem.

- Nie pomyślałbyś, nie? – odpowiedziała, nieustannie bawiąc się twardym członkiem.  – Zdziwiłbyś się, co… – zastanowiła się, czy powinna to powiedzieć, bo nie chciała się przechwalać, ale dopowiedziała – co potrafię. – Na ustach dziewczyny zagościł cwaniacki uśmieszek. Zmieniła też zajmowaną pozycję. Nie siedziała już okrakiem na mężczyźnie. Energicznie przerzuciła nad jego ciałem jedną nogę i teraz siedziała na swoich pietach obok niego.

Podobały mu się ta jej pewność siebie i nieukrywana ochota.

Szarpnęła za gumkę spodenek Dawida, ale ta ustąpiła tylko częściowo. Korpus członka już prawie cały wystawał, ale jądra wciąż były zakryte materiałem i krępowały ruchy.

Uniósł biodra. To był wymowny gest oddania się jej woli.

Klaudia uśmiechnęła się pod nosem. Zsunęła szorty Dawida do kolan i z dziwną fascynacją przyglądała się wielkiemu leżącemu na brzuchu i mocno napęczniałemu członkowi. Wyglądała na trochę wystraszoną. Prącie miało obnażoną ciemnoczerwoną żołądź i szczytem prawie sięgało do pępka. I taki wydepilowany, zdawał się być wielki jak konar starego dębu. Jak dla niej, zdawał się być olbrzymi. Jej usta z wrażenia się otworzyły, wzięła też głębszy wdech. Oczy zdradzały ekstremalne emocje, fascynację i ciekawość.

Dawid nie wiedział co powiedzieć, jak zareagować. Właśnie patrzyła na jego nagość córka partnerki – nastolatka, która do tej pory traktowała go z niechęcią i dystansem. A teraz uśmiechała się i bawiła się jego męskością z ochotą, jakby to oni od miesięcy byli parą.

- Co… co ty robisz? Klaudia! – napomniał ją, właśnie zaczęła pochylać się nad jego biodrami.

- Chcę ci zrobić… loda, a co? – dziwiła się, że on w ogóle pyta. – Przecież to oczywiste. – Znowu wzruszyła ramionami, jakby mówiła o drobnostce.

Zatkało go. Powiedziała to tak zwyczajnie, że aż nie przystawało o tak intymnej czynności, mówić tak obojętnie. Nie był do tego przyzwyczajony.

- Naprawdę… chcesz?

- A co, ona ci nie robi? – uśmiechnęła się psotnie i jakby nic sobie nie robiąc z jego zaskoczenia, zatopiła główkę w ustach.

Wiedział, o kim mówiła. Niepotrzebnie mu przypominała o Aurelii. Wolał teraz o niej nie myśleć, tym bardziej czegokolwiek komentować. Targały nim sprzeczne emocje, ale zew krwi był zawsze mocniejszy i wygrywał.

Poza tym pewne granice już się zatarły. Zauważył, że dziewczyna już od jakiegoś czasu mówiła mu na ty, jakby od lat się znali.

Kiedy kilka miesięcy temu Aurelia go przedstawiała córce, zachęcał Klaudię, by mówiła mu po imieniu, ale ona w ramach buntu zawsze zwracała się oficjalnie. Dziś było inaczej. “Waliła” mu na ty, w ogóle nie zwracając uwagi na różnicę wieku.

- O ja pier… yhm! – westchnął przeciągle, kiedy poczuł wilgotne ciepło, wirujący język na swojej główce i naciskające mocno na korpus wargi. Ssała mu prącie, nie dotykając dłońmi korpusu, używała tylko ust. Robiła to, uśmiechając się.

 

Ssała go zawzięcie dobrych kilka minut, a jej język robił istne cuda. Głowa tańczyła i łamała rytm, tu nic nie dało się przewidzieć. Siorbała, mlaskała i czasem mruczała, ale nie jak te panienki z pornosów. Odgłosy były takie prawdziwe, nieudawane, nieprzesadzone, że nie miał prawa myśleć, że śni. To się działo.

Leżał niepocieszony, bo partnerka nie spięła włosów i nie mógł widzieć, jak to wszystko wygląda za zasłoną kołyszących się włosów. Na chwilę je odgarnął, ale ona kilkoma ruchami głowy, odgoniła jego rękę, widocznie wolała robić to bardziej incognito. Nie chciał jej przeszkadzać, bo robiła laskę naprawdę nieźle.

A po chwili oralnych zabaw z jego twardą pałą, po prostu usiadła na niego okrakiem, powoli wprowadziła w siebie członka i zaczęła się na niego nadziewać – spokojnie i rytmicznie.

Nie spędziła na nim nawet dwóch minut.

Szczytował szczęśliwy, ale mając do siebie pretensje, że nastąpiło to wręcz błyskawicznie. To była jego prawdziwa kompromitacja, czuł się jak prawiczek. Nawet nie zdążył nasycić się jej młodym ciałem.   

 

 

 

- Nie chcę cię jej odebrać – nagle przerwała ciszę Klaudia. Od seksu minęło już trochę czasu, teraz jakby nic śledziła coś na ekranie telefonu i nie odrywając oczu od zdjęć i czytanego artykułu, podzieliła się myślami. Tak, by mieli jasną sytuację. Tylko zerknęła na siedzącego po drugiej stronie sofy faceta mamy i widząc jego minę, dodała małe wyjaśnienie. – Odkąd rozeszli się z ojcem, z nikim nie była taka… no wiesz… zadowolona.

- O czym ty mówisz? – wymamrotał cicho.

- Że to… to na wyjeździe to tylko zabawa, nic więcej – wytłumaczyła. – Tak tylko mówię, by… było jasne.

- Wiem – potwierdził, by zapewnić, że nawet nie myślał, że jest inaczej. Jednak nie powstrzymał się też przed snuciem hipotez typu: “A co gdyby...” Klaudia była bardzo atrakcyjną dziewczyną. Nie tylko pod kątem cielesności, ale też jej sposób bycia również był pociągający. No i ta swoboda w łóżku. To najbardziej determinowało teraz jego ocenę. A różnica wieku? A problemy natury moralnej? To się nie liczyło. I jeszcze znajomi pewnie by mu zazdrościli takiej trzpiotki – podśmiewał się, bo wyobraził sobie, jak córka zastępuje matkę w roli partnerki. Wyobraźnia go poniosła, on to wiedział, ale nie takie scenariusze pisze życie. Może ona woli dojrzałych? – dywagował.

Z drugiej strony Aurelia dawała mu wszystko czego oczekiwał od partnerki. Była piękną i bardzo zadbaną kobietą. Pomimo wieku, nosiła się modnie i stylowo, co ujmowało jej lat. W łóżku było im dobrze. I mogli rozmawiać w nieskończoność nawet o banałach. W dodatku czuł od niej najszczersze partnerską lojalność i sympatię. Miłością jeszcze tego nie mógł nazwać, ale wszystko zmierzało ku temu właśnie uczuciu. W takim jak oni wieku podchodzi się do spraw sercowych z dystansem. Nie mieli gorących głów, niczego nie chcieli przyspieszać.

Szybko doszedł do wniosku, że ta cała historia z młodą to tylko chwilowa fascynacja i życiowy błąd. Z oczywistych względów.  

- Bardzo jej się podobasz – dodała, jakby to była niepotrzebna poboczna informacja.

- Możemy o tym nie gadać?

- Uuu, sumienie się odzywa – zaśmiała się.

- Może – przyznał się. – U ciebie nie? – zapytał, z góry oceniając ją jako bezduszną. Nie dość, że uprawiali seks, nie zabezpieczyli się, to jeszcze teraz rozmawiali o kobiecie, którą oboje krzywdzili. I wszystko dla kilku minut szaleństwa.

Patrzył, jak Klaudia nic sobie nie zrobiła z jego oskarżenia, jak wciąż siedzi w rogu sofy i ogląda coś w telefonie. Znowu wyglądała niewinnie, może trochę szczeniacko i łobuzersko. Czasem kiedy przychodził do domu Aurelii i czekał na nią, by wyjść, Klaudia wydawała się być cicha, wycofana i nieufna. Początkowo na tym wyjeździe było podobnie, ale teraz jawiła się jako cwana istotka, która wie, czego chce od życia. W przeciągu jednego zdarzenia jakby dojrzała i stała się pewną siebie nastolatką. A jego pewne siebie kobiety onieśmielały. Niestety z małolatą było inaczej – jej postawa go intrygowała i seksualnie pobudzała. Może odkrył nowy fetysz?

Teraz też miał wzwód, bo przez chwilę wyobraził sobie scenkę, jak Klaudia pieści go oralnie.

- Pewnie, że możemy o tym nie rozmawiać – wróciła tematem do wcześniejszej kwestii.

Czy miała wyrzuty sumienia? Tak, ale niewspółmierne do przewiny. Nie traktowała tego ambicjonalnie, na złość mamie też tego nie zrobiła (mama był jakby zupełnie z boku tego wszystkiego), po prostu chciała zabić nudę. Już sama myśl o byciu sam na sam w jednym domku z obcym mężczyzną, powodowała u Klaudii pewne dziwne, ale przyjemne, odczucie. I jeszcze te samcze rozbierające ją spojrzenia Dawida na basenie. One utwierdziły ją w przekonaniu, że wcale nie trzeba wiele, by do czegoś ciekawego doszło. Z dorosłym jeszcze tego nie robiła, więc zapowiadało się naprawdę ciekawie. Reszty dopełniła jej zwariowana przyjaciółka, która w czasie wymiany dziesiątek wiadomości, namawiała ją do uwiedzenia faceta mamy. To były tylko dziewczęce żarty, takie fantazje małolat, ale w Klaudii wywołały zainteresowanie tematem. A że wiedziała już, co to seks i go bardzo lubiła, była gotowa zrobić z siebie nawet idiotkę, by zakosztować rozrywki z Dawidem, a przynajmniej spróbować. Była pewna, że on nic mamie nie powie, bo jak by to wyglądało? Kto by mu uwierzył, że to ona wskoczyła mu do łóżka, a nie on do jej?

Nie chciała tego robić otwarcie, ale sama przed sobą już jakiś czas temu przyznała, że mama ma gust, a w przypadku Dawida miała też szczęście. Trafił jej się przystojny i niebanalny mężczyzna, któremu początkowo Klaudia nie dawała szans, ale już jakiś czas temu zmieniła zdanie. Nawet jeśli zdradzał teraz z nią jej mamę, a swoją partnerkę. Jakoś potrafiła to usprawiedliwić, sama to przecież sprowokowała, a więc przemyślała.

 

Dawid wciąż myślał o świństwie, które zrobił Aurelii, ale teraz jakby działał w amoku, lub pod hipnozą. Klaudia tak go przyciągała swoją młodością, a zarazem zdecydowanym, wręcz zuchwałym zachowaniem, że mimo iż udawał zdystansowanego i twardego gracza, nieustannie myślał o kolejnym razie. I tak już dałem ciała. Co się stało, już się nie odstanie – tłumaczył się przed sobą, czując jak członek reaguje na samą myśl o tej wyrachowanej nastolatce. Powoli budził się w nim egoista i typowy hedonista.

Tyle że wciąż głupio mu było cokolwiek proponować. Nie potrafił przezwyciężyć nieśmiałości, a przede wszystkim spojrzeń Klaudii. Dobierając się do niej, dałby jej satysfakcję, a chciał udowodnić, że stać go na zachowanie godne poważnego partnera jej mamy. Może z wcześniejszym błędem będzie mu łatwiej żyć, jeśli go już więcej nie popełni? Wmówi dziewczynie, że to był nieprzemyślany incydent. Przyzna się do słabości, może tym w oczach Klaudii coś zyska. Naprawdę nie chciał nikogo ranić. Musiał to udowodnić sobie i Klaudii.

A im bardziej chciał teraz postępować fair, tym mocniej do głowy wdzierała mu się scenki rodem z filmów porno. I te podszepty, że to przecież takie łatwe, wystarczy brać, co daje życie.

 

 

Zakończyli delikatną rozmowę już kilka minut temu. Teraz oboje czytali książki i pokój wypełniła głuchych cisza. W głowie Dawida nieustannie krążyły kosmate myśli. Wspomnienie tego, co potrafi jego prawie-pasierbica, nie pozwalało mu pozbyć się erekcji. I była tutaj, przy nim, na wyciągniecie ręki!

Odchrząknął (kolejny raz), by zwrócić na siebie jej uwagę. Liczył, że młoda sama się domyśli, co mu chodzi po głowie. Nie zrobiła tego.

Czuł, że już teraz płoną mu policzki, ale tym razem podpowiedzi rozsądku, już go nie powstrzymały.

- Zrobisz mi…? – zapytał niepewnie, spoglądając na swoje krocze.  Marzył, by tak bezpośrednio o to zapytać. Nie powiedział tego z taką lekkością i swobodą, jak Klaudia, ale przynajmniej się przełamał. Co prawda już było mu głupio, sam słyszał, jak beznadziejnie zabrzmiała jego oferta.

- Mogę – zgodziła się, spoglądając zza książki. – To taki duży problem, zapytać? Dorosły facet, a zachowuje się jak dziecko – pouczyła go jak doświadczona nauczycielka, w rozmowie z uczniem. Dała mu do zrozumienia, że wie, jak długo się zbierał na odwagę, że było to widać.

Nastała konsternacja.

- Podejdziesz, czy…? – spojrzała na niego z ukosa, odkładając książkę obok siebie. Nie domyślił się, że to on powinien wykonać jakiś kolejny krok, więc musiała mu to uzmysłowić.

Wstał pełen energii i zapału, emocje w nim buzowały. To byłoby takie… proste!? – myślał rozradowany i podniecony.

Czuł się zdezorientowany i wystraszony, kiedy wyciągał członka ze slipów, ale nie myślał się powstrzymać. Przez moment zdawało się, że ona żartuje, albo nie zrozumiała jego pytania, a on wyjdzie na palanta.

Ale kiedy schowała w ustach żołądź i objęła wargami korpus, odchylił głowę i jęknął z rozkoszy. To było coś wspaniałego. Nawet nie sam oralny akt, a cała sytuacja.

 

Obciągała mu, mając zamknięte oczy. Była w pełni ubrana w sportowe bawełniane szorty i T-shirt z grafiką z popularnego młodzieżowego serialu. Siedząc, prawie leżąc, tylko lekko skręciła ciało, by głowa mogła pracować swobodniej. Chwyciła prącie u samej nasady i rozpoczęła blowjob’a. Wciąż unikała bezpośredniej konfrontacji z oczami Dawida, choć nie protestowała, kiedy zakładał jej włosy za uszy. Wciąż jednak nie patrzyła w górę. Wstydziła się? A może peszył ją utkwiony na jej twarzy wzrok górującego nad nią samca? Trudno było stwierdzić. Tylko czasem zerkała na cicho dyszącego mężczyznę, tak by sprawdzić poziom jego podniecenia i satysfakcji.

A on stojąc jedną nogą na podłodze, drugą opierając kolano o siedzisko, czerpał przyjemność, patrząc, to na jej wypełnione członkiem usta, to za okno, gdzie wciąż padało. Łagodnie chwycił ją za podbródek i zaczął poruszał biodrami.

- Świetnie ciągniesz – pochwalił młodą. Chciał jej o tym  powiedzieć, bo czuł, że powinien. Nawet jeśli nie była w tym tak dobra jak jej matka. Jednak co młode usta to młode usta – mruczał w myślach, sycąc się nowymi doznaniami. Klaudia miała nienajlepszą technikę, ale za to sporo zapału.

- Co za wyszukany komplement, dzięki – odpowiedziała ironicznie, na chwilę wyjmując członka z ust, po czym zadowolona, kontynuowała pieszczoty.

 

Kiedy nacieszył się jej ustami, jakby gdzieś się spiesząc, pochylił się nad nią, chwycił za gumkę spodenek i je zsunął wraz z figami. Ależ ona miała gładką i sprężystą skórę ud! – zauważył. W dodatku przed oczami świeciła mu śliczna cipka, której nie zdążył się przyjrzeć wcześniej. Uniósł jej nogi i docisnął po skosie w jej stronę do prawego barku. Wolał takie rozwiązanie, niż choć chwilę dłużej tracić czas na zdejmowanie jej spodenek i bielizny. Jego szorty już jakiś czas leżały na podłodze, a on był nagi od pasa w dół. Teraz mógł dotknąć penisem sromu, który w takiej pozycji Klaudii i po naprężeniu się skóry, przypominał dwie przebiegające blisko siebie równoległe linie z połyskującym różowym zagłębieniem.

Będąc w amoku, nakierował czubek prącia na przedsionek, potarł go kilka razy i powoli zaczął się zagłębiać. Z przyzwyczajenia nawet nie pytał o zabezpieczenie. Dopiero po chwili dopełnił formalności.

- Wyjdę dużo wcześniej – wyszeptał, by nie burzyć intymnej aury. Chciał ją uspokoić, by wiedziała, że panuje nad sytuacją i myśli o najważniejszym.

- Tylko na pewno. – Choć spodenki krępowały jej ruchy, spojrzała najpierw między uda, gdzie penis pracował pulsacyjnie, po chwili w oczy Dawida. – Chyba że… masz gdzieś gumki to… poczekam – podsunęła lepszy pomysł.

- Nie mam, nie używam. Później na pewno kupię – zapowiedział, mocno rozpalony, by ją uspokoić. Jego biodra zwiększyły zakres ruchu i przyspieszyły.

 

Kiedy sofa zaczęła cicho i w równych interwałach skrzypieć, Dawid z bólem wyszarpnął pałę z ciasnej pochwy. Było mu głupio, właśnie dochodził. Jego zdaniem znowu zbyt szybko, nawet nie zdążyli zmienić pozycji.

Miał kilka momentów słabości, bo chciał w ciepłej i wilgotnej otulinie nabłonka pochwy zostać do ostatniej chwili, ale je przezwyciężył. Tak krótko był w środku, że każde jedno pchnięcie ratowało go przed krytyczną oceną jego wytrzymałości jako kochanka. Rozsądek jednak podpowiadał, by nie ryzykował. Nawet próbował odwlec wytrysk choć o kilka sekund. Myślał o tym, gdzie jutro pójdą, jeśli w końcu się wypogodzi. Jaką trasą i co mają wziąć ze sobą. Próbował odciągnąć myśli od napływających bodźców, ale nic to nie dało.

Tryskał grubymi nićmi nasienia długo i z dużym ciśnieniem. Brzuch nastolatki był cały ozdobiony wodnistym ejakulatem, a on wciąż pocierał członka, wyciskając z niego ostatnie kropelki spermy i strzepując ją na łagodnie opadające zbocze wzgórka łonowego i pasek przystrzyżonych włosków.

Patrzyła zaciekawiona, jak bardzo mięśnie mimiczne Dawida zmieniają twarz na pełną satysfakcji i spełnienia. Najpierw było napięcie, po chwili błogi spokój i luz.

 

Pokój dzienny nagle jakby zrobił się pusty i cichy. Słychać było tylko odgłosy dudnienia uderzającego o szyby deszczu. Kolejny dzień paskudnej pogody, że nosa nie szło wyściubić z domku. Nagle oboje zaczęli słyszeć dźwięki reklamowej piosenki, po chwili lektora odczytującego obowiązkową regułkę przy sprzedaży leków. 

Dawid siedział półnagi na sofie i odpoczywał po intensywnym finale. Znowu chwilę po zdarzeniu miał do siebie pretensje. Tym razem, że to on zainicjował seks. Tu już nie było usprawiedliwienia, że ona go zaskoczyła.

 

Klaudia leżała obok skropiona nasieniem jak smaczna sałatka sosem winegret i jakby na coś czekała. Patrzyła zamyślona w sufit, nie przeszkadzały jej szorty i majteczki, które teraz zjechały z kolan na kostki, a po chwili spadły na podłogę.

Jakby nic wstała. Nic sobie nie robiła z tego, że była półnaga, a sperma ścieka z jej brzucha. Tylko kopnęła stopą spodenki, by nie wplątać nogi i przytrzymała koszulkę, by ta nie przykleiła się do mokrej powierzchni brzucha. Naga od pasa w dół, szybkim krokiem poszła do łazienki na piętrze.

Pacnięcia bosych stóp o drewnianą podłogę brzmiały uroczo i tak intymnie. A widok pracujących pośladków znowu przeniósł Dawida do świata męskich marzeń. Wciąż masował wiotczejącego członka, wciąż nie wierzył w… Swoje szczęście? A może przekleństwo? Znowu zaczęło mu być wszystko obojętne. Miał ochotę krzyknąć, by szybko wróciła. Naga.   

Odprowadził wzrokiem jej szczupły tyłeczek do ostatniego schodka.

 

Kiedy zeszła z piętra, już nie wyglądała, jakby przed chwilą odbyli stosunek. Wyglądała zwyczajnie. Koszulka na swoim miejscu, zamiast pozostawionych na parterze spodenek, miała na sobie sportową spódniczkę. Czy bieliznę? Nie miał pojęcia. Wracała, jakby tylko po coś poszła na górę – po jakiś drobiazg. Będąc blisko sofy, przykucnęła, podniosła porzuconą garderobę i położyła ją na oparciu mebla, po czym usiadła na wcześniej zajmowanym miejscu, wzięła w dłoń telefon i oddała się przeglądaniu społecznościówek i konwersowaniu ze znajomymi.

 

 

Była już noc, a ona siedziała w tym samym rogu sofy, co ostatnio. Skojarzenia i wspomnienia znowu nie pozwoliły Dawidowi powstrzymać fizjologicznej reakcji. Patrzył między jej uda, gdzie materiał bielizny zebrał się w jednym miejscu w wąski pasek, tylko częściowo okrywając muszelkę. Jak tylko po przyjściu z piętra, usiadła, wiedział, że założyła majteczki. Łuki przywodzicieli prawie się dotykały, te pośladków niemiłosiernie kusiły. Już kilka razy chciał dać jej do zrozumienia, że znowu mogą się zająć czymś ciekawszym niż ona telefonem, a on nudnym filmem. Jednak każde napomknięcie o seksie zdawało się być nie na miejscu. Czuł się jak kiedyś, kiedy był nastolatkiem.

Pamiętał te czasy, kiedy chodził z Karoliną. To z nią zaczął współżyć w czasie liceum. Wtedy każdy seks zaczynał się od podchodów, musiał się mocno postarać, by cieszyć się tą wyjątkową atrakcją. To za każdym razem było wydarzenie. W dodatku Karolina musiała mieć dobry humor i wolną chatę, o co nie było łatwo. Pamiętał, jak mu czasem było głupio się prosić o seks. Zazwyczaj nie ośmielał się ujawniać swoich pragnień i czekał na odpowiedni moment i jej dobrą wolę.

Teraz wolał, by to była inicjatywa Klaudii. Zyskiwał wtedy usprawiedliwienie i nie zdradzał swojej fascynacji nastolatką. Dziewczynie szło to jakoś wybaczyć, jemu – dorosłemu już trudniej.

 

Jednak w nocy to on zakradł się do jej pokoju i długo z niego nie wychodził.

Pierwszy raz widział, jak Klaudia przeżywa orgazmy, wszystko dzięki jego wytrwałości i wytrzymałości. Robiła to cicho i powściągliwie, choć wypuszczane z ust powietrze miało siłę fali uderzeniowej po wybuchu. Zamykała oczy, zaciskała zęby i usta i spinając mięśnie całego ciała, przeżywała ekstazę, jakby trawiła ją gorączka i majaki. Kiedy już po szczytowaniu podnosiła powieki, emanowała specyficzną radością.

Noc była wyjątkowa. Przypomniał sobie młodzieńcze lata, kiedy w sprzyjających okolicznościach uprawiał seks pół nocy, raz za razem. Odgłosów do znudzenia trzeszczącego łóżka nie zapomni nigdy.   

 

Dzień szósty (deszczowy)

 

Po tak intensywnej nocy od samego rana oboje wiedzieli, jak będzie wyglądać dzień. Te specyficzne spojrzenia i uśmiechy, ta wzajemna życzliwość i rozmowność, czasem wręcz flirt, to wszystko wróżyło jedno.

Jednak nikt nie chciał być pierwszy. Czekał on, czekała ona, udając, że w nocy nic się nie wydarzyło.

 

- Zamierzasz się tak teraz nosić? – spojrzał zdziwiony, nawet z lekkim przytykiem, na ubraną w zwiewną sukieneczkę Klaudię, która prowokacyjnie ubrana, przemykała to tu, to tam, najczęściej z kuchni do pokoju dziennego i odwrotnie. Może nie byłoby w tej wygodnej kreacji nic dziwnego, gdyby za oknem prażyło słońce, a nie padał deszcz. Może ukryłaby choć trochę intencje, gdyby pod delikatnym materiałem znajdowała się jakakolwiek bielizna. Dziewczyna nie miała pod sukienką niczego. Wszystko było widać, a najwyraźniej brodawki piersi.

- Przecież tak lubisz. Zresztą, po co zakładać zbędne… drobiazgi – dodała z nutką kokieterii, przewidując przyszłe zdarzenia, wciąż jednak jakby utrzymując Dawida w niepewności, czy do tego dojdzie. Zarumieniła się.

- Za dużo ci powiedziałem – zaśmiał się.

W nocy działo się tyle, że nawet by nie pomyślał, że tak można. W przerwach pomiędzy “zabawą” trochę rozmawiali. Klaudia zadawała pytania, on dość otwarcie opowiadał o swoim męskim spojrzeniu na relacje damsko-męskie. Wtedy czuł, że może jej zdradzić część swoich tajemnic. Bo jak inaczej, skoro ona oddawała mu na użytek największe swoje. Nie tylko jemu, a obojgu, puściły w nocy hamulce. Sam w pewnym momencie zaproponował, by jutro chodziła po domu nago. To była jedna z jego fantazji. No to chodziła – prawie naga.

 

Wciąż wdzierały mu się do głowy obrazy z nocy, kiedy była na górze i ubijała go tyłeczkiem zawzięcie i powtarzalnie jak zaprogramowana. Nie myślała przerwać, nawet kiedy proponował jej chwilę wytchnienia, bo jej rajdy trwały dość długo i go czasem nudziły. Ona wtedy tylko się uśmiechała i przecząco kręciła głową tak szybko, że jej zebrane w kucyk włosy, szybowały jak sznur w czasie podwórkowych zabaw. Naprawdę miała niezłą kondycję.

Nigdy nie pomyślałby, że seks aż tak jej się spodoba i da jej tyle szczerej radości. Momentami była nakręcona jak nimfomanka. To było coś pięknego, widzieć ją taką.

Kiedy później leżała pod nim, a on rytmicznie wpychał biodra między szczupłe uda, wciąż, i w ciąż nie wierzył, że to się dzieje. To nie była ona. I to nie dlatego, że chciał wyprzeć łączącą ich na co dzień relację. Ona po prostu wyglądała jak nie-Klaudia. Była taka radosna, chętna, wręcz nienasycona. Jej twarz marszczyła się i epatowała przyjemnością, jakby nie chciała przestać i wciąż oczekiwała więcej. I kilka razy szczytowała, co było dla niego nagrodą i ucztą dla oczu. Jego to napędzało.

Za każdym razem chętnie rozkładała uda, zmieniała pozycje, rozumiała go, kiedy potrzebował odpocząć. Kiedy miał kaprys, pieściła go oralnie, by przygotować członka do dalszej zabawy. To naprawdę wyglądało jak pobyt w parku rozrywki.

To była noc, której nie zapomną do końca życia.

 

Teraz o poranku patrząc na jej ponętne ciało, nie mógł myśleć o niczym innym, jak o seksie, choć po kilku nocnych stosunkach, chwilowo nie miał parcia. Ale myśleć mógł. Wiedział, że dzisiejszy dzień też będzie deszczowy i nigdzie nie wyjdą, więc nigdzie i z niczym nie musiał pędzić. Wiedział też, że w każdej chwili może sięgnąć po jej ciało i nim dysponować według uznania, wystarczyło się dobrać do tej smacznej przekąski. Już miał w głowie kilka pomysłów i każdy warty wykonania.

 

Najgorsze było kłamanie “w żywe oczy” (choć przez telefon) Aurelii, że nuda go zabija, że chciałby już wrócić, że Klaudia daje mu trochę popalić. Musiał zbudować taką otoczkę, by uniknąć jakichkolwiek podejrzeń.

Powtarzał też, że tęskni. Bo tęsknił prawdziwie, ale pokusy były na tyle silnie, że im wciąż  ulegał. Na szczęście Aurelia była tak zapracowana, że ich rozmowa trwała bardzo krótko i przypominała relację z nudnego wydarzenia.

Wiele razy tłumaczył sobie, że skoro raz, drugi, zrobił to z Klaudią, to może też piąty, i dziesiąty i nic to nie zmieni. Postanowił z tego romansu wycisnąć ile się da. Tylko teraz, na tym wyjeździe, a później wszystko Aurelii wynagrodzi.

 

I wciąż po części obwiniał za to całe zamieszanie Klaudię, głównie jednak pogodę. Nie pamiętał, by kiedykolwiek padało tyle dni z rzędu. W informacjach wciąż trąbili o stanach alarmowych poziomów rzek, wiele obszarów uległo podtopieniu, lub zalaniu. A on siedział w luksusowym wczasowym domku z atrakcyjną dziewczyną. To się po prostu musiało tak skończyć.

 

 

Był wieczór, a on nie miał dość. Tak jak na początku Klaudia, podjętą inicjatywę, tłumaczył sobie nudą, niczym więcej.

Na zewnątrz było ponuro, wciąż padało, a on przy kuchennej szafce brał od tyłu na stojąco swoją młodą kochankę. Tak – swoją. Miał wrażenie, że jest wynajętą kurtyzaną, która na pstryknięcie palcami, ma zaspokoić jego żądze i uprzyjemnić mu urlop.

Wiele razy marzył o takiej swobodzie, bo Klaudia od godziny chodziła cała naga.  Realizowała jego męskie marzenie – zamknąć się w czterech ścianach i pieprzyć jak zwierzaki do upadłego, bez specjalnej romantycznej oprawy. Seks, czysty seks.

I marzenie się właśnie spełniało.

 

Dziś bzykali się już czwarty raz. A przecież była przed nimi kolejna noc. Już obiecał sobie, że po tym akcie odpocznie, by później mieć trochę sił.

 

Pierwszy raz tego dnia odbył się właśnie w kuchni, na szybko, by rozładować napięcie. Tak nęciły go jej śmiały ubiór i ciało lolitki, że się nie powstrzymał. Dobrał się do niej i zaczął na stojaka. Wystarczyło, że przykleił do jej zgrabnego tyłeczka swoje biodra, reszta potoczyła się błyskawicznie. A tylko przyszła sobie zaparzyć kawę.

Godzinę później nastąpił drugi raz. Wystarczyło, że podszedł do niej, kiedy siedziała na sofie i po chwili zajął miejsce między udami. Tym razem ostentacyjnie otworzył pudełko prezerwatyw i na jej oczach założył kondom, jakby to był warunek rozłożenia przez Klaudię ud. Już chwilę po tym, pompował ją na sofie, a szybkim i mocnym sztosom nie było końca. Dziewczyna dwa razy prawie spadła z mebla. Dokańczali na dywanie, kiedy roześmiana, zsunęła się z sofy na podłogę. Później chętnie go dosiadała do samego końca. Ależ zawzięcie na nim skakała! Co młodość to młodość. Co energia, to energia. Mocno się zmęczyła, ale po wszystkim, kiedy on mruczał jak kocur, wypełniając zbiorniczek gumki gęstą spermą, cieszyła się i była dumna.

No i po obiedzie, kiedy oglądali z nudów film, również z nudów zaczął bawić się jej cipką. Po prostu wsadził jej dłoń w krocze i pieścił brzoskwinkę dla zabicia czasu – powoli i długo. Ona z chęcią się do niego przysunęła, nawet się uśmiechała, kiedy robił jej palcówkę. Dokończyli zabawę na stole w kuchni, wcześniej próbując też wykorzystać do zabawy krzesło.  Klaudia była tak chętna, że nie musiał jej ani trochę namawiać. Eksperymentowała z ochotą. To on, kierowany resztkami przyzwoitości, wmawiał sobie, że tak nie można, że za często, że przegina, ale kiedy zew krwi okazywał się silniejszy i podchodził do nastolatki z oczywistym zamiarem, ona tylko dziwnie na niego spoglądała, cwaniacko się uśmiechała i pozwoliła sobie robić wszystko. Nawet klęcząc z wypiętym tyłeczkiem na tak niewygodnym rekwizycie jak krzesło, nie narzekała. Oddawała mu się ze szczerą ochotą i ciekawością świata, który jej pokazywał.

Cały dzień bawili się seksem, jak klienci parków rozrywki – chcieli spróbować jak największej liczby atrakcji, bo przyjechali tu tylko na jeden dzień. I też przed niektórymi czuli obawy, ale to pociągało ich jeszcze mocniej. Bez planu, bez mapy, szukali wrażeń, bojąc się, że zabraknie im na wszystko czasu.

 

Dlatego czwarty raz wieczorem zrobił, jakby grali w filmiku porno.

Kiedy ona nastawiała czajnik, a on krzątał się wokół niej, szukając jakiejś przekąski. Impuls zdecydował, że wyjął ze spodenek lekko nabrzmiałego członka i po chwili pocierania główką delikatnych płateczków, wsunął się w wymęczoną szparkę.

Mógł, to się bawił.

Ona poddała mu się bez słowa, po prostu zastygła.

Od razu zaczął szybko. Chwycił wąskie biodra i dosuwał małolatę do siebie, aż plaski zaczęły przypominać odgłosy braw. Ściskał podskakujące cycki, wtapiał palce w jędrne, prawie twarde, pośladki, a kiedy chwytał ofiarę za wąską talię, miał wrażenie, że jego palce się ze sobą spotkają.

Po prostu ją bzykał. Chwilę na stojąco, chwilę leżała na plecach na stole, a on mając założone jej nogi na barkach, penetrował pochwę do znudzenia. Po chwili już klęczała na kuchennym chodniczku, a on wpychał się w nią na pieska, ale nie klęcząc za nią, a przykucając nad jej ciałem. Chciał spróbować czegoś innego, eksperymentować, pławić się w jej wdziękach. Tym bardziej, że reagowała na komendy błyskawicznie i z ochotą, wystarczyło tylko powiedzieć.

Po kwadransie kuchennych wojaży po meblach przenieśli się na sofę. Dopiero tam założył kondom, jakby dla odmiany, urozmaicenia zabawy, albo dla pozoru, że bierze pod uwagę jej prośby, bo to ona w przebłyskach zdrowego rozsądku mu o tym przypominała.

Kiedy sofa od kilku minut regularnie skrzypiała, zrozumiał, że jednak uda mu się dojść. Głośno to zakomunikował – stękał i mruknął. Chyba pierwszy raz w życiu, wydawał takie dźwięki w trakcie stosunku, ale już nie miał oporów. Miał też wrażenie, że przyspieszył, choć już wcześniej poruszał się na granicy swoich sprinterskich możliwości. Nie miał zamiaru się hamować, potrzebował tego, by orgazm mu nie uciekł.

Klaudia też od dłuższego czasu werbalizowała swój stan, ale z jej ust wydobywały się tylko szarpane westchnięcia. Na erotycznie brzmiące jęki i pomruki chyba była jeszcze za młoda. Czasem zdarzyło jej się dziwnie stękać, zazwyczaj kiedy nagle przyspieszał, jakby ją tym zaskakiwał, ale szybko wracała do standardowych reakcji i znowu dyszała, tyle że w krótszych odstępach.

 

Dzień siódmy (deszczowy)

 

Nie wierzę – zamarudził, kiedy z trudem podniósł powiekę, a za oknem lało.

Po chwili dotarło do niego, że popołudniu przyjedzie Aurelia.

Wyrzuty sumienia się wzmogły przy końcu przygody, kiedy już wiedział, że wkrótce zobaczy się z partnerką.

 

Tej nocy, właściwie prawie rano, już znudzony, pompował półprzytomną małolatę i jednocześnie wytykał sobie słabość charakteru. Masz taką wspaniałą kobietę! Takiej szukałeś i na taką czekałeś tyle lat, a dałeś się podejść jej córce, młodej siksie! – myślał, obserwując, teraz już posągową twarz Klaudii, na której jego pchnięcia nie robiły już najmniejszego wrażenia. Nie dziwił się, ale nie odpuszczał.

Ta noc obfitowała w różne zdarzenia i wrażenia. Zresztą nie tylko ta jedna i nie tylko noce. Nie przypominał sobie, by kiedykolwiek wcześniej był tak nienasycony. Musiał też przyznać, że taka ilość seksu spowodowała, że dziewczyna po prostu już mu się znudziła, a członek bolał. Ile można wkładać i wyjmować? A przerobił z nią prawie wszystko, o czym marzył.

Już nawet nie chciał sam sobie obiecywać, że już tego nie zrobi, bo kilka raz taką promesę złamał.

Tego poranka ruchy były już mechaniczne i bez energii, ale nie potrafił sobie odmówić, tym bardziej skończyć bez osiągnięcia celu.

Kiedy w końcu szczytował, dyszał jak parowóz.

Młoda zasnęła z rozrzuconym na pośladkach i dolnej części pleców ejakulatem, on pomimo potwornego zmęczenia nie mógł zamknąć oczu. Teraz tłoczyła go złość, dokuczała zmora, bał się, że wszystko wygląda zbyt pięknie, że i tak wyjdzie na jaw.

Kto przewidzi zachowanie niestabilnych nastolatków? – generalizował. Pewnie Aurelia sama wszystko zauważy. A może Klaudia będzie chciała mnie szantażować? Kto tam ją wie… Długo snuł refleksje, które przerywały mu obrazy szczytującej dziewczyny.

Raz żałował, raz nie, i tak w kółko. Nie spostrzegł momentu, w którym zasnął.

 

Już wiedział, że to wszystko to okropne świństwo. Nawet nie czuł potrzeby, ochoty. Jednak po przebudzeniu, kiedy za oknem było już jasno, uzmysłowił sobie, że to ostatnia okazja, że popołudniu przyjedzie Aurelia, automatycznie przysunął się do Klaudii. Jak być chamem, to już do końca – motywował i usprawiedliwiał się zarazem. Znowu przemówił przez niego samczy egoizm.

Leżała beztrosko obrócona plecami do niego i nadal spała. Była prawie naga, bo miała na sobie tylko zwykłą bawełniana koszulkę, ale tak podwiniętą na plecy, że cały tyłeczek świecił bladą gładką skórą. Jego dłoń wylądowała na smukłym biodrze i przejechała z niego po atłasowej skórze aż do kolana. Taki sygnał, co zamierza, żadna gra wstępna. Doskonale pamiętał uczucie nasycenia się jej ciałem, czuł to jeszcze jakieś dwie godziny temu, a teraz znowu poczuł pożądanie. Znowu ze świadomością, że to córka Aurelii, że ta małolata jest mu zakazana nie tylko z faktu różnicy wieku. Pocieszał się, że każdy zdrowy facet w takiej sytuacji, by jej nie odpuścił. Na pewno nie, widząc taki zgrabny tyłeczek i ten zacieniony zakątek pomiędzy udami.

Wymęczona po nocy gimnastyki dziewczyna, tylko marudnie mruknęła i wymamrotała, że chce spać. “Później” – dodała po chwili, by wiedział, że się zgodzi, jak się za jakiś czas obudzą.

Wiedział, co chciała mu przekazać, ale i tak w nią wszedł.

Na szczęście (o dziwo) seks trwał kilka minut. Dawid sam się zdziwił, że tak szybko poszło, że po tak fantazyjnej nocy zwykła “łyżeczka” wystarczyła. Tylko finisz nastąpił, kiedy leżała pod nim plackiem na brzuchu z szeroko rozłożonymi nogami, a on wbijał ją w materac powtarzalnymi pchnięciami. Pośladki tak zmysłowo falowały od jego ataków, że aż wzdychał. Poszło mu nadspodziewane szybko. Tak musiały wpłynąć na jego zmysły ogólna cisza wczesnego poranka, charakterystyczne skrzypienie ramy łóżka i “nieobecność” młodej kochanki. I znowu nie zakładał kondoma, by czuć ścianki pochwy lepiej, choć niedbale rozerwane pudełko, leżało na podłodze przy łóżku z gotowymi do użycia połyskującymi opakowaniami. Znowu się nie zabezpieczył, bo za każdym wcześniejszym razem wyskakiwał nawet wcześniej niż powinien i to działało. Wiedział, że powinien minimalizować ryzyko, ale znowu działał w amoku, nie chciał stracić nawet promila wrażeń. Żądza nie pozwoliła mu myśleć logicznie, nie było szans, by coś miało pójść nie tak. Klaudia też nie marudziła, nie pilnowała go z tym jakoś szczególnie, choć czasem sennym głosem przypominała, że robią to bez gumy, by pamiętał o.

 

 

Siedziała na sofie i jadła kanapkę z sałatą  serem żółtym i pomidorem. Była teraz taką normalną ładną i skromną nastolatką. Znowu można było odnieść wrażenie, że ostatnie dni ich szaleństwa były wytworem wyobraźni, lub snem.

- Wiesz, że… dzisiaj koniec – stanął przed nią i zaczął trudny temat. – Za kilka godzin przyjeżdża twoja… – kontynuował wywód,  choć trudno mu było wypowiedzieć kluczowe słowo na głos.

- Mama? – dokończyła za niego. – Wiem – przytaknęła mu. – Nawet dobrze, bo trochę mam już dość – dodała, patrząc mu w oczy.

- Trochę!? – Miał ochotę się roześmiać. Niejedna doświadczona kobieta nie dałaby rady przetrwać takiej nocy, a ona zniosła to dzielnie i bez narzekania. I to nie jedną noc, a nawet słowa skargi nie usłyszał. A mógł, bo jego apetyt i fantazja były nieograniczone. Sam pogubił się w ilości odbytych w przeciągu ostatnich dni stosunków. Nawet zrobiło mu się głupio, że był aż tak napalony i nieustępliwy.

Oboje się roześmiali.

- Zrobić ci kawę? Może cię obudzi. Nie wyglądasz najlepiej – zażartował.

- Spadaj. Powiem, że do rana czytałam książkę – zaśmiała się pod nosem, odruchowo ściskając kolana, bo Dawid znowu spojrzał między jej uda.

Teraz, z odsłoniętymi w uśmiechu białymi ząbkami, wyglądała jak wzór niewinności.

Zrobiło się bardzo sympatycznie. Przez moment wyglądali, jak dobrze rozumiejący się ze sobą ojciec i córka. Przez chwilę znowu była taka niewinna, niedostępna i porządna.

- Wiesz, że… twoja… – znowu nie potrafił powiedzieć słowa: “mama”, wybrał więc wygodniejszą mu wersję – że Aurelia o niczym nie może się dowiedzieć. – Powiedział to bardzo poważnym głosem i z obawą, co na to powie Klaudia.

- Wiem – potwierdziła. – Nie dowie się – powiedziała to z takim przekonaniem, że Dawid czuł, że tak właśnie będzie. Trafił na godną zaufania małolatę. – Mówiłam ci, chodziło mi tylko o zabawę. Było fajnie i już – podsumowała nazbyt beztrosko. – Chcę byś był z mamą – dodała po chwili już poważnie. – Zmieniła się. Ty ją zmieniłeś – uzasadniła.

- Mówisz tak… a… robiliśmy… – Nie wiedział, jak to ująć. Bał się to rozgrzebywać i rozkładać na czynniki pierwsze, ale samo tak wyszło. Z drugiej strony, był ciekawy, co siedzi w głowie tej nastolatki.

Dalsza rozmowa, już przy kawie, odkryła przed Dawidem inne oblicze Klaudii i utwierdziła go w przekonaniu, że jest bardzo dojrzałą osobą, w dodatku mocno zdystansowaną do świata. Wybiórczo traktowała pewne sprawy, ale kręgosłup moralny miała. Specyficzny, bo specyficzny, ale naprawdę nie bał się z jej strony o brak dyskrecji. W dodatku nie miała mu za złe, że zdradzał jej mamę. Dla swojej korzyści dopuszczała taki wariant, choć zarzekała się, że to jednorazowy wyskok.

- Naprawdę zależy mi na twojej mamie. Z inną kobietą bym tego nie… zrobił – zapewnił. – Wiesz, jak to wyszło. Nie chcę, byś myślała o mnie…

- Nie będę, luz – wyprzedziła jego dalsze słowa, obracając całą sprawę w drobiazg. – Rób tak, by była zadowolona. Ja byłam – wtrąciła uszczypliwy, ale sympatyczny komentarz.

- Z tobą był tylko… seks. Wiesz o tym, nie? – upewniał się i tłumaczył. Zabrzmiał jak skruszone dziecko, które chce przekonać rodzica o niezamierzonej przewinie. Wciąż miał obawy, jak to się skończy.

- Pewnie, że tylko seks – oburzyła się, że tłumaczy jej oczywiste.

- Aurelia, twoja mama… – chciał dalej coś tłumaczyć.

- Nie musisz mi nic mówić. Nie chcę tego słyszeć. Jest spoko – zapewniła i zakończyła temat. – Dobrą kawę robisz – przeskoczyła na zupełnie inny temat, po czym przejrzała kilka wiadomości w telefonie.

Ironia losu. Kilka dni temu to samo mówiła mu jej mama.

 

 

Pocałował Aurelię na przywitanie, jak tylko wysiadła z samochodu. Starał się nie denerwować, nie zachowywać dziwnie, ale nie było to łatwe. Przecież wiedział, że ostro przegiął. Sam siebie nie poznawał.

Tym bardziej było mu głupio, że przy wejściu do domku, oparta o drzwi, stała Klaudia i wszystkiemu się przyglądała. Pewnie ma mnie za dwulicowego drania – pomyślał, uśmiechając się do wysiadającej z samochodu partnerki.

Czując na ustach smak pomadki po dość śmiałym pocałunku, a w nosie zapach drogich perfum Aurelii, doceniał jaki skarb ma.

Młoda może miała prawo o nim myśleć jak najgorzej, ale to była jej wina. Było mu głupio, że tak to wyszło, ale teraz już nie mógł nic zrobić. Sam się za to nienawidził, a moralniak uderzał w niego z mocą zderzającej się z planetą komety. Teraz, kiedy obejmował partnerkę, nienawidził siebie za urlopowy wyskok jeszcze mocniej. Żeby tylko wyskok. On godzinami posuwał jej córkę! Wciąż w to nie wierzył, w dodatku bał się i panikował, że wszystko się kiedyś wyda.

 

Miał jeszcze coś za uszami – ten spontaniczny ostatni raz. Dlatego teraz jeszcze ciężej odgrywało mu się rolę stęsknionego faceta.

Jeszcze jakieś dziesięć minut temu po drugiej stronie drzwi wejściowych do domku brał na stojąco Klaudię, a teraz na powitanie miział się z jej mamą i udawał porządnego i czarującego. Nie znał większej świni, niż on. Ten rozdźwięk, ten kontrast i nierealność sytuacji doprowadzały go do obłędu. Czuł się zagubiony, zdezorientowany i do bólu fałszywy. Ale wtedy nie mógł się powstrzymać.

“Mieliśmy już nie… Na pewno chcesz?” – zapytała pełna obaw Klaudia, wymownie zerkając na ekran telefonu, by uświadomić Dawidowi, że za chwilę na parkingu przed domem może pojawić się samochód mamy. Chyba nawet próbowała go powstrzymać. Nieumiejętnie.

Kiedy pożądliwie do niej przywarł biodrami, podciągnął spódniczkę i zsunął jej majtki, nerwowo wyjął ze slipów na wpół twardego członka. A mieli już wyjść przed dom, by tam chwilę poczekać i przywitać Aurelię.

“Tak, ten ostatni raz, tak szybko” – odpowiedział, dysząc i już ślizgając się obficie zwilżonymi śliną palcami po szparce.

Wszedł pewnym pchnięciem. Następne nie były inne. Potrząsał nastolatką, która posłusznie oparła się jedną ręką o ścisnęła, drugą o drzwi. Jej rozpuszczone włosy opadły i zasłoniły całą twarz, kołyszący się wraz z ciałem dziewczyny jak gałązki wierzby na wietrze. A on nadziewał ją zawzięcie i sycił się widokiem szczupłego tyłeczka. Grubego członka znowu ściśle oplatały ścianki pochwy.

Kiedy zbliżał się do finału, w jednej dłoni ściskał zebrane w kucyk włosy Klaudii, odsłaniając wąski kark, wymuszając też na kochance uniesienie głowy ku sufitowi. Dominował nad nią samczą energią i pożądaniem. Teraz mógł patrzeć na jej mimiczne reakcje i sycić się tą małą perwersją. Druga ręką leżała na smukłych plecach kochanki, pomagając dosuwać jej ciało do wypychanych ku niej bioder. Wciąż było słychać tylko “Pac! Pac! Pac!” zderzających się energicznie ciał i “Yh! Yh! Yh!” niby dyskretnych wydechów. Po niedużym pomieszczeniu rozchodziła się kolejna, i kolejna, seria głuchych dźwięków uprawiania seksu. Usłyszał też szarpane przypomnienie, by wyszedł wcześniej, bo przecież znowu nie założył prezerwatywy, na co szkoda było mu czasu.

Zrobił, jak prosiła. Wyciągnął penisa z pochwy i dobrą chwilę go pocierał, by wreszcie wyrzucić ejakulat na granitowe podłogowe płytki. Zanim jednak trysnął, wcisnął dłoń w stanik nastolatki i ściskał sprężyste cycki jak gniotki, by podnieta była jeszcze mocniejsza, a finał szybszy.

Ona stała i czekała, aż nacieszy się na tyle, by szczytować.

Chowając wiotczejącego członka w slipach, dyszał nie z wysiłku, a z ekstremalnych emocji.

Poprosił, by przyniosła papier toaletowy, by mógł wytrzeć podłogę.  

Uwinęła się z zadaniem szybko. Prawie biegła, poprawiając w tym czasie stanik i majtki. Po wręczeniu mu zmiętych listków papieru, zebrała włosy w garść i wyjmując z kieszonki gumkę do włosów, szybko i niedbale uformowała na głowie kok.  

Wytarł rozrzucone nasienie. Na szczęście nie było tego dużo.

 

Kilka minut później na miejsce parkingowe przed daczą zajechał połyskujący samochód. Dawid z Klaudią już stali na zewnątrz i czekali. Jakby nic pomachali rękami na przywitanie. Na szczęście oboje zdążyli ochłonąć. A rumieńce na twarzy nastolatki, łatwo było wytłumaczyć radością z przyjazdu mamy.

 

 

Wrócili. Byli już na miejscu.

Dawid pomógł wypakować rzeczy i zanieść walizki do mieszkania Aurelii, po czym wrócił do samochodu, by poczekać na partnerkę.

Aurelia pospiesznie przechodząc przez mieszkanie, zapowiedziała córce, że jeszcze jedzie odwieźć Dawida.

Klaudia wiedziała, dlaczego mama zniknęła na kilka minut w swojej sypialni i wyszła przebrana. Wciąż miała na sobie obcisłe jeansy rurki, ale zwykłą bluzkę z podróży zastąpiła teraz czarna na cienkich ramiączkach i z odważnym dekoltem. No i nie założyła na stopy sportowe buty z podróży, a czarne szpilki.

Pachniała też świeżymi perfumami, a przed lustrem w przedpokoju na szybko poprawiła usta czerwoną pomadką.

Obie porozumiewawczo na siebie spojrzały. Matka wymownie się uśmiechnęła. Przecież to było jasne, po co była ta błyskawiczna metamorfoza i “pudrowanie noska”.

Córka też nie miała już pięć lat, więc mama się z emocjami nie kryła, dobry humor miała wymalowany na twarzy.

- Wiem, mam nie czekać – uśmiechnęła się Klaudia, wyprzedzając słowa mamy. Uniosła też dłoń w wymownym geście, w stylu: “Mamo, jestem dorosła, wszystko wiem, nic nie musisz tłumaczyć “.

Przez chwilę w głowie jej się nie mieściło, że była urlopową kochanką faceta mamy, a teraz jej mama jedzie się z nim bzykać. Bo to było pewne. Znała te jej specyficzne błysk w oczach i minę.

 

 

- Myślałam, że będziesz bardziej wyposzczony – uśmiechała się uwodzicielsko Aurelia po tym, jak partner po dość zachowawczym seksie pozostawił niewielką ilość spermy na jej wzgórku łonowym.

- Ja też – roześmiał się, by obrócić sytuację w żart. – Czasem tak mam –  rzucił ogólnikiem. – Daj mi kilka minut, a będziesz prosić, bym przestał – zapowiedział wesoło i namiętnie pocałował leżącą pod nim partnerkę.

Bo co miał jej powiedzieć? Że wszystkie witalne siły wyssała z niego jej córka? Że dymał ją do znudzenia i ma dość co najmniej na miesiąc?

Szukał sposobu, by teraz zadowolić Aurelię, a widział tylko jeden. Udawać, że wciąż ją pożąda i jakoś przetrwać tę katorgę. Dziś chętnie zakończyłby zabawę na tym jednym razie, ale kochanka miała inne plany – chciała odreagować tydzień nieustannej pracy. Normalnie to by się z tego cieszył i do rana jej z domu nie wypuścił. Pewnie też nie dałby jej zasnąć, ale dziś nie było normalnie. Rozumiał ją, ona nie miała prawa rozumieć jego.

 

Na drugi raz kompletnie nie miał ochoty, a udawał namiętnego kochanka. Ale tylko na początku. Dziś pierwszy raz traktował Aurelię jak dmuchaną lalkę. Dziś, przy drugim podejściu, nie uprawiali seksu, dziś się pieprzyli. Dziś przeszli na wyższy poziom wtajemniczenia ich związku. Bez uzgadniania, konsultacji, rozmów. Po prostu traktowała ją ostrzej, niekiedy wręcz przedmiotowo, a wszystko by dojść i zakończyć stosunek.

Ona nie protestowała. To był jej facet, skoro tego potrzebował, dawała mu to. Bała się zareagować inaczej. Nawet nie chciała.

 

- Byłeś taki inny. Podobało mi się – wyznała, kiedy zbierała porozrzucane na podłodze części garderoby, by się ubrać. Było późno i za chwilę chciała wracać do domu.

Czasem naprawdę potrzebowała takiego seksu – typowego rżnięcia, ale wstydziła się przed Dawidem takich zachcianek. Przynajmniej na tym etapie ich związku. Nie chciała go wystraszyć, zrazić, bo on mógł mieć inny temperament. A tu samo wyszło.

Wciąż miała miękkie nogi po serii orgazmów. Pierwszy raz czuła się po seksie z Dawidem w pełni usatysfakcjonowana. To jest facet! – cieszyła się w duchu, że na niego trafiła, bo nie tylko osobowość miał ciekawą, ale też łóżkową fantazję.

- Mi też – mruknął wyczerpany. Drugi raz kosztował go wiele. Sięgnął do najgłębszych rezerw seksualnej energii. 

Kilka kolejnych minut było typowymi po udanym seksie. Ona mówiła dużo, on odpowiadał półsłówkami. Ona zakładała na siebie kolejne części garderoby, on się temu przyglądał i choć Aurelia w samej bieliźnie wyglądała niezwykle seksownie i w normalnych warunkach pewnie znowu by ją wciągnął na łóżko, dziś tylko czekał, aż wyjdzie.

 

Usiedli jeszcze na chwilę w kuchni, by dopić wcześniej przygotowane trunki.

- To mówisz, że z Klaudią dało się przeżyć? – zapytała, kiedy siedzieli w kuchni, ona przy herbacie, on z butelką piwa. Byli rozluźnieni po seksie, a w powietrzu krążyła te specyficzne energia i radość.

- Prawdziwy obóz przetrwania – określił to po swojemu – ale się da – odegrał rozbawionego swoim komentarzem.

- Chyba cię… polubiła.  Jak wracaliśmy, patrzyła na ciebie zupełnie  inaczej – wyjaśniła, skąd taki wniosek.

Przestraszył się, że partnerka coś insynuuje, że go sprawdza. Zawsze była dobrą obserwatorką.

- I nawet w samochodzie zadała dwa pytania. Sama z siebie – zauważył dumny. Oczywiście że to była ironia. Próbował ukryć nerwy.

Nie chciał tej rozmowy, bał się, że palnie jakieś głupstwo.

- I cud się stał. Mówiła, że czytanie jej się spodobało. – Tym razem to Aurelia trochę ironizowała, bo nie wierzyła w aż taką metamorfozę.

- Cieszę się. Co miała robić w taką pogodę? – zapytał retorycznie.

Teraz Dawid wchodził na niepewny grunt. Klaudia przywiozła z wyjazdu trzy książki, które jej kupił, ale z wiadomych względów przeczytała może tylko jedną. Zrobiła to w przerwach, w ciągu kilku dni. Reszta czytelniczych pozycji stanowiła alibi. Gdyby ją spytać, o czym były pozostałe, streściłaby tylko tekst z tylnej części okładki.

 

Pocałował partnerkę na pożegnanie. Poczuł gorzki smak tej czułości, bo znowu przypomniał sobie urlopową zdradę. Gdyby zrobił to z jakąś postronną kobietą, byłoby mu łatwiej, ale on posuwał córkę swojej partnerki! Już zawsze będzie go to prześladować. Muszę to jakoś znieść! – przekonywał swoje sumienie.  

Patrzył na piękną twarz Aurelii, na zadbane włosy i zrobiony ze smakiem makijaż. Upijając ciepły napar z kubka, jej pełne wargi tworzyły mięsisty dzióbek, a na policzkach robiły się wyjątkowej urody dołeczki. Zmysłowe wcięcie pomiędzy piersiami i spore wypukłości upchanych w miseczkach cycków, wzmacniało w nim przekonanie, że spotkał na swojej drodze wspaniałą, jak nie idealną, kobietę. Już wiedział, że zrobi wszystko, by z nią być.

 

EPILOG

 

Nadeszły październikowe słoty.

Dawid wszedł do mieszkania Aurelii, nie bardzo wiedział, co zrobić ze złożonym i wciąż ociekającym wodą parasolem. Zastanowił się jeszcze, czy deszcz już zawsze będzie mu przypominał o ekscesach w górach.

- Daj, wezmę – zaoferowała się Klaudia, która otwierała drzwi. Powiedziała to w taki sposób, jakby czymś zrobił jej krzywdę.

Zaniosła parasol do łazienki i tam wstawiła go do wanny, by ociekł.

- Co taka pochmurna? Wystarczy, że pogoda jest… – próbował rozbawić małolatę, ale widząc posępną minę i brak reakcji na jego uśmiech, uciął.

Idąc tu z parkingu był dumny z siebie, że po powrocie z gór, ani razu nie zdarzyło się już nic więcej, że nawet nie próbował. Ona też nie. Wygasili wakacyjny romans-nie romans. Było tak, jak się umówili – zabawa na wyjeździe i koniec. Oboje się tego trzymali. Już drugi miesiąc.

- Mama zaraz powinna być – dała do zrozumienia, że są sami. Oparła się ramieniem o ścianę, jakby z przymusu dotrzymywała towarzystwa gościowi. Znowu wypowiedziała słowa smutno, jakby mając zaczątki depresji.

Musiał zareagować. Nie wierzył, że jej nastrój determinowała pogoda.

- Co jest?

- Nic. Nie chcę o tym gadać – odbąknęła rozdrażniona, odrywając ramię od ściany i krzyżując ramiona na piersiach, nieświadomie uwydatniając wypukłości.

Tylko przez ułamek sekundy zatęsknił za widokiem jej cycuszków. Wciąż pamiętał ich atrakcyjność. Tego nie dało się wymazać z pamięci.

- Może jednak? – próbował zachęcić wesoło, ale nie żartobliwie.

- Dobra – weszła mu w słowo, zapowiadając, że coś jednak powie. – Nie chcę siać paniki, ale… chyba jestem… w ciąży – spojrzała oskarżycielsko. Ewidentnie obwiniała go o jego beztroskę w czasie pobytu w górach. – W sumie się nie dziwię – oznajmiła sarkastycznie. – Nie wiem… – kontynuowała monolog. Teraz wyglądała na prawdziwie zdenerwowaną.

Patrzył na nią, widział, że jej usta się poruszają, że coś mu tłumaczy, ale on jej nie słyszał. Poczuł uderzenie ciepła – fala za falą, i każda jakby silniejsza. Nogi się pod nim ugięły, coś jakby go przygniotło, a pomieszczenie się skurczyło. Żołądek też mu coś ścisnęło. Cały świat się kurczył.

Pamiętał, jak w górach każdym razem mówił sobie, że jakoś to będzie, że wystarczy, jak będzie się pilnował, uważał. I uważałem! – przekonywał sam siebie. Mogłem zakładać!!! – miał do siebie pretensje, bo później nawet mając do dyspozycji całą dużą paczkę prezerwatyw, wykorzystał może trzy. Głupcze!, debilu!, idioto!!! – krzyczał w myślach na siebie.

Podłoga wciąż się pod nim jakby poruszała, jak zaczepiony na linach most w dżungli.

Nie miał pojęcia, co ma zrobić, co powiedzieć Klaudii, a już w ogóle, co się stanie, kiedy będą musieli o tym powiedzieć Aurelii. Bo przecież w końcu będzie musiała się dowiedzieć. To był koszmar! Nigdy nie śnił gorszego. Właśnie waliło mu się życie. Właśnie teraz, kiedy wszystko się układało jak w bajce. Już czuł stratę tak wspaniałej kobiety. Aurelia mi nie wybaczy!

A właśnie ostatnie tygodnie sprawiły, że zaczęło do niego docierać, że się w niej zakochał.   

 

 

Ten tekst odnotował 54,639 odsłon

Jak Ci się podobało?

Średnia: 9.92/10 (90 głosy oddane)

Pobierz w formie ebooka

Komentarze (7)

+2
0

Już od pewnego czasu ich relacje były najlepsze, ale zapracowana mama zrzucała to na trudny wiek córki i liczyła, że bunt w sposób naturalny jej przejdzie.  


może ":nie najlepsze"? sporo takich niedociągnięć jak na stronę główną...
styl i tematyka to już sprawa gustu..
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Przy każdym nowym tekście staram się wyłapywać literówki, ale kto pisze, wie, że przy tak długim tekście to mozolna praca, często wręcz syzyfowa. Nie ukrywam, że czytelnicy są moimi pierwszymi redaktorami i korektorami, więc... po moich niedopatrzeniach i przeoczeniach tekst dzięki Wam (dla Was) zyskuje. I zaznaczę, że umieszczam tekst, kiedy wydaje mi się, że już znalazłem wszystkie niedoróbki, choć różnie bywa z przeznaczonym na to czasem.
@Jakub
Oczywiście, że we wskazanym miejscu zabrakło "nie", także żadne może. Moje przeoczenie, dzięki za wskazanie fragmentu. Uszczypliwość z Twojej strony, myślę, była potrzebna. Ale to moje zdanie. Ty masz swoje i dobrze.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
Zakończenie ni w ząb nie rokuje. Szkoda.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
0
To jedno z najlepiej napisanych opowiadań jakie czytałem!
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
W odbiorze coś zgrzytało, ale trudno powiedzieć co... Z drugiej strony zgrzyty nie były ńa tyle znaczące, bo nie oderwałem się od lektury.... Zakończenie sprowadza na ziemię... Mocne i dobre.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0

społecznościuwek


Popraw, bo boli 🙂
Ogólnie niby ok, ale zaskoczenie nie powala :/ Może dlatego, że wolę happy endy 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
@SBSX
Już nie będzie boleć 😉
Z tym "zaskoczeniem" to trochę nie tak. Po prostu wszystkie poprzednie moje historie (chyba? - choć to kwestia spojrzenia i interpretacji) kończyły się właśnie happy endem, lub brakiem konsekwencji. Tu na koniec historii pierwszy raz bohaterów dopada tzw. "życie". Tylko o to mi chodziło.
Też wolę pozytywne/neutralne zakończenia, ale to może następnym razem.
Zgadzasz się z tym komentarzem?

Dodaj komentarz

Zaloguj się

Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.