Po integracji
11 marca 2011
Szacowany czas lektury: 7 min
Całe zdarzenie miało miejsce parę lat temu w czerwcową noc w Warszawie. Moja żona Basia miała właśnie imprezę integracyjną organizowaną przez jej firmę w jednej z sympatycznych knajpek nieopodal starówki, nad samą Wisłą. Zawiozłem ją wieczorkiem na spotkanie, a sam udałem się do domu. Usiadłem przed TV z pilotem w ręku, przerzucałem kanały sportowe. Nie wiem jak, ale czas szybko upływał i przed północą zadzwoniła Basia, żebym już po nią przyjechał. Gdy tam dojechałem zabawa trwała na całego. Towarzystwo damsko-męskie mocno było już podpite i mocno roztańczone, na parkiecie przytulało się w tańcu kilka znajomych osób z pracy mojej żony. Oczywiście nie udało nam się wyjść, musiałem zostać i przyłączyć się do zabawy. Nie udało się również wyjść Marcinowi, chłopakowi odbywającemu praktykę studencką w firmie żony. Nie pomogły tłumaczenia, że właśnie odjedzie ostatni pociąg w kierunku Brwinowa. W końcu chłopak rzucił hasło: Jeśli mam zostać to ktoś będzie musiał mnie przenocować. Baśka zapytała mnie, czy nie będę miał nic przeciwko temu jak Marcin zostanie u nas na noc. Zgodziłem się bez wahania.
Korzystając z nieuwagi towarzystwa udało nam się w końcu wymknąć z knajpki i wsiedliśmy w samochód. Zawiozłem nas do domu. Rozochocony i rozbawiony rozmowami w samochodzie zaproponowałem po przyjeździe drinki, w końcu, jako kierowca byłem pokrzywdzony. Baśka z Marcinem byli już mocno wstawieni. Z racji różnicy wieku Marcin mówił mi na Pan. Byliśmy od niego w końcu starsi o około 15 lat. Z Baśką już zdążył przejść na "Ty". Baśka zaproponowała abyśmy wypili brudzia i też przeszli na ty. Zapytałem ich czy ich przejście na ty odbyło się zgodnie z rytuałem, to znaczy toast ze skrzyżowanymi rękoma i pocałunek. Okazało się, że nie. Więc musieli to nadrobić. Po wypitym toaście chłopak pocałował Baśkę w usta i uścisnął jej dłoń, którą również ucałował. Nie wiem, co mnie podkusiło, ale rzuciłem, że bruderszaft bez pocałunku z języczkiem jest nie ważny, zaczęli się śmiać, ale po moich naleganiach delikatnie Marcin ucałował Baśkę w gorącym pocałunku. Baśka się zaczerwieniła, bo był to chyba jej pierwszy pocałunek z języczkiem z innym chłopakiem od czasu naszego ślubu 10 lat temu.
Wypiliśmy jeszcze po dwa drinki. Zarówno Marcin jak i Baśka mieli dosyć i uznaliśmy, że czas iść spać. Baśka poszła pod prysznic. Zaniosłem jej do łazienki seksowną granatową jedwabną koszulkę z równie seksownymi majteczkami, które kiedyś dostała ode mnie na Walentynki. W czasie, gdy się kąpała przygotowałem łóżka. Po wyjściu z łazienki zarzuciła króciutki szlafroczek również w kolorze granatowym z żółtymi pół-księżycami i usiadła przed telewizorem. Przyszła kolej na mnie. Bez zbędnych rytuałów szybko się odświeżyłem i wyszedłem z łazienki w samych bokserkach. Baśka z Marcinem wspominali wygłupy z knajpki chichocząc się przy tym niemiłosiernie. Dałem Marcinowi ręcznik, świeżo rozpakowany t-shirt i zaproponowałem odświeżenie. Gdy Marcin pluskał się pod prysznicem Baśka zalotnie patrzyła mi w oczy i powiedziała, że brakowało jej mojej osoby na imprezie. Przytuliła się do mnie i powiedziała "przytul mnie w tańcu". Zgasiłem telewizor, włączyłem nasza ulubioną płytę z balladami rockowymi. Zaczęliśmy tańczyć. Pieściłem ją w tańcu, moje ręce na przemian krążyły po jej pośladkach, plecach i jej piersiach. Po chwili z łazienki wyszedł Marcin. Zmieszał się na nasz widok. Przestaliśmy tańczyć i zaproponowałem dokończenie drinków. Baśka była lekko podniecona i stwierdziła, że chce dalej tańczyć. Marcin usiadł na kanapie ze szklanką w dłoni, a my zaczęliśmy tańczyć zgodnie z życzeniem, przy cichutko grających nutach Briana Adamsa. Tym razem byłem mniej napastliwy, jednak od czasu do czasu moje ręce masowały okrągłe pośladki Baśki. Gdy skończył się kawałek zaproponowałem, żeby zmienił mnie Marcin. Nalałem sobie drinka i obserwowałem ich w tańcu. Zauważyłem, że gdy Baśka była odwrócona do mnie przodem ręce Marcina opadały niżej, na jej pośladki, na co Baśka reagowało szelmowskim uśmiechem. Wówczas narodził się pomysł wspólnych igraszek. Po kolejnym kawałku ponownie wtuliliśmy się razem w tańcu. Tym razem nie zważając na obecność Marcina zacząłem pieścić moją Basie po pośladkach i plecach. W pewnym momencie, gdy moja żona była odwrócona tyłem do siedzącego Marcina podsunąłem koszulkę Basi do góry i przed oczami jego stanęła zgrabniutka pupa mojej żony okryta jedynie skąpymi majteczkami. Nie były to jednak stringi. Baśka wtuliła swoją twarz w moją szyję i wyszeptała: "Co ty ze mną robisz, przecież on patrzy". Gdy jej odpowiedziałem: "A czy nie chcesz tego?" - usłyszałem cichy szept: "chcę i to bardzo, pozwolisz mi na to?". Usłyszała tylko równie ciche TAK.
Po skończonym kawałku zarządziłem ostatni taniec Marcina i Baśki. Gdy tańczyli przytuleni (Baśka odważniej już przytulała się do naszego studencika) podszedłem do nich ze szklaneczkami. Podałem im je do rąk i powiedziałem "za spotkanie". Po wypiciu łyka pocałowałem słodko Baśkę w usta, a po stuknięciu się szklaneczkami i kolejnym łyku Baśka pocałowała w usta Marcina. Odłożyliśmy szklanki i Baśka wróciła do tańca z wtulonym w nią Marcinem. Gdy tak tańczyli podszedłem do Baśki od tyłu i wtuliłem się w jej plecy. Przez dłuższą chwilkę wtuleni tańczyliśmy w trójkę. Czułem Baśki podniecenie. Objąłem ją w pół, wsunąłem ręce pomiędzy nich. Dotknąłem jej piersi, sutki były twarde jak kamienie. Zacząłem całować ją w szyję. Po chwili Baśka zaczęła całować się z Marcinem... Dałem im jeszcze chwilkę, a następnie odwróciłem Baśkę przodem do siebie. Była cała rozpalona. Zarzuciła mi ręce na szuję i wyszeptała do ucha: "Kocham Cię". Złapałem za krawędź jej koszulki i uniosłem do góry. Baśka się speszyła i mocno przylgnęła do mnie swoimi ponętnymi piersiami. Marcin przytulił się do jej gołych pleców. Gdy już oswoiła się z tą sytuacją jej uścisk zelżał i w pewnym momencie odwróciłem ją tak, że Marcin ujrzał jej piersi w pełnej krasie. Podobnie jak było to wcześniej wtuliła się mocno tym razem w Marcina.
Chwyciłem dłonie Baśki i złapaliśmy wspólnie koszulkę Marcina ściągając ją do góry. Zostaliśmy wszyscy tylko w majteczkach. Zacząłem tulić pośladki Baśki, bardzo to lubiła, wsunąłem swoje dłonie w jej majteczki. Gdy była odwrócona do mnie tyłem zsunąłem jej majteczki w dół. Usłyszałem cichutkie "ups...". Odwróciła się do mnie przodem wypinając tyłeczek do Marcina. Zobaczyłem prężący się przez bokserki jego sprzęt. Baśka szybko ściągnęła moje bokserki uwalniając mojego sterczącego penisa. Nie wiele myśląc złapałem za bokserki Marcina i pociągnąłem je w dół. Wtuliliśmy się w siebie całując nagie ciało Baśki.
Udaliśmy się do sypialni. Kochaliśmy się do rana. Obecność nagiego, wysportowanego ciała Marcina zupełnie mi nie przeszkadzała, a wręcz przeciwnie, mocno mnie podniecała. Pieściliśmy ciało Baśki nie omijając najmniejszego szczegółu. Kochaliśmy się z nią po kolei, pozwalała mi wejść nawet do pupy, czego zwykle nie bardzo lubiła. Przez chwilkę byliśmy razem w niej, jednak brak wprawy sprawił, że Basia nie czuła się zbyt komfortowo. Nam też średnio to wychodziło, ciężko było zsynchronizować nasze ruchy. Na chwilkę też nasze penisy znalazły się w jednej dziurce Basi. Było to po naszych pierwszych wytryskach, kiedy straciliśmy trochę na sztywności i spokojnie obaj zmieściliśmy się w jej cipce. Dziwnie czułem się, gdy dotykaliśmy się naszymi sprzętami, ale najważniejsze dla nas było zadowolenie Basi. Przeżywała orgazm za orgazmem. Ja kończyłem dwa razy, a Marcin trzy. Nie zapomnę uczucia, gdy poczułem podczas pocałunku z żoną smak spermy Marcina. Marcin posunął się dalej, zlizał całą zawartość, która wypłynęła ze szparki Baśki po moim wytrysku. Nieuniknione było też dotykanie naszych męskich ciał, pieściliśmy się po pośladkach, dotykaliśmy naszych sprzętów. Musnąłem też jego penisa językiem, gdy Marcin kochał się z Basią, a ja lizałem jej drugą dziurkę. Nasze kakaowe dziurki też dotykaliśmy, jednak nie doszło do głębszej penetracji ani analu pomiędzy nami. Po około dwóch godzinach wspólnych igraszek wtuleni w siebie zasnęliśmy, z Basią pomiędzy nami.
Przed południem odwiozłem Marcina do domu, gdy jeszcze Basia spała. Nie rozmawialiśmy ze sobą przez całą drogę. Przed jego domem podziękowałem mu za cały wieczór. On tylko odparł "jesteście niesamowitym małżeństwem, kochaj swoją żonę, bo jest tego warta, masz wielki skarb w domu..."
Po powrocie do domu Baśka jeszcze spała. Wsunąłem się do łóżka i ułożyłem się koło jej nagiego ciała, pachnącego wspomnieniem minionej nocy. Długo patrzyłem na nią jak spała. Marcin miał rację, moja żona to prawdziwy skarb.
Nie spotkaliśmy się już nigdy wspólnie z Marcinem, staż się szybko skończył podobnie jak nasza krótka, choć bardzo gorąca przygoda. Nigdy i z nikim już tego nie powtórzyliśmy, ale jestem pewien, że podobnie jak ja, Baśka ten wieczór będzie miała zawsze w pamięci...
Na pewno to przeżycie nas zbliżyło, bo z obydwu stron wykazaliśmy się wielkim zaufaniem do swojego partnera. Śmiało mogę powiedzieć, że ta przygoda scementowała nasz związek na bardzo dłuuuuugo. Czasami wspominamy ten wieczór uśmiechając się pod nosem jednak nie tęsknimy za seksem w większym gronie, pozostał jednak sentyment do tamtego czerwcowego wieczoru.