Panna Pornografia
12 maja 2016
Szacowany czas lektury: 5 min
Chwila filozoficznej zadumy połączonej z wyrzutami sumienia...
Wyobraź sobie taką sytuację:
Siedzisz przed komputerem, cały podniecony, ciężko dysząc, porzucając rozbiegane myśli na własną zgubę. Zaszklone oczy gapią się w kolorowy monitor, wysłuchując muzyki, którą znasz tak dobrze, gdyż jej melodia przekazywana jest z pokolenia na pokolenie aż do pierwszych ludzi, którzy postanowili się zabawić. Więc słuchasz ochów i achów, podziwiasz wysportowane ciała, nieskrępowane sobą ani kamerą i walisz konia w takt rozgrzanych ciał, które nie znają pojęcia wstydu. W głębi duszy wiesz, że tylko udają, że ich zadaniem jest wywołać w tobie ten stan, ale się nie przejmujesz.
Kiedy tak zbliżasz się do wielkiego finału, przeświadczony o własnym komforcie i bezpieczeństwie, nagle stare, brązowe drzwi rozwierają się z całą swoją mocą skrzypiących lat, przerywając nieme świadectwo wszystkich białych, organicznych plam, które na nie wylądowały. W nich stoi zupełnie obca kobieta, na wpół roznegliżowana, patrząca na ciebie nieobecnym wzrokiem. Trzymasz się za napęczniałego i zaczerwienionego kutasa, nie wiedząc czy powinieneś krzyczeć o pomoc, wrzeszczeć na intruza czy wymyślić jakieś sensowne wytłumaczenie swojego stanu.
Lecz kobieta nie jest zainteresowana słowami, a czynami. Podchodzi do ciebie powoli, bez krzty seksapilu, chociaż widzisz jej małe sterczące piersi, wszystkie żebra okalające wklęsły brzuch oraz zarośnięte do granic możliwości łono. Jej ubiór stanowią szare pończochy przymocowane do paska na biodrach. Nie ma obcasów, ani choćby delikatnego uśmiechu, zwiastującego niezwykłe wydarzenie. Patrzy na ciebie, ale bardziej za ciebie swymi ciemnymi oczami, pozbawionymi życia i sensu. Wąskie usta, wąski nos, uszy, których istnienia domyślasz się pod niezwykle długimi, lekko kręconymi włosami w kolorze pończoch. Idzie do ciebie, ale nie kręci biodrami, raczej skupia się, by nie złamać kręgosłupa - jest tak wysoka, że aż nie ludzka.
Więc zbliża się do ciebie naga, przeraźliwie chuda i niebotycznie wysoka kobieta. Wspomniałem, że jest trupio blada? No to wspominam teraz. Znajdujesz się w naprawdę nieciekawej sytuacji. Wciąż trzymasz sterczącego kutasa, a słowa jak na złość nie chcą opuścić gardła, tylko wypełniają je, przyprawiając o suchość. Obserwujesz dziw, nie człowieka, jak wreszcie zbliża się na odległość węchu, ale nic nie czujesz. Ani potu, ani perfum, ani strachu.
Kobieta klęka przed tobą i chwyta cię za przyrodzenie przeraźliwie zimnymi dłońmi, gdy mimo braku jakiejkolwiek namacalnej komunikacji, sam jej na to pozwalasz. I chociaż wszystkie twoje zmysły krzyczą, że coś jest nie tak, oddajesz się grzesznej i niespodziewanej przyjemności. Odprężasz się i o niczym nie myślisz, a gdy odzyskujesz odrobinę świadomości to tylko po to, by móc patrzeć. I patrzysz.
Prawie nic nie widzisz spod burzy włosów, których mogły pozazdrościć niejedne piękności, a jednocześnie czujesz, że żadna z nich by nie dokonała wymiany. Mlaskanie, przypominające picie wody przez psa, wypełnia ciszę pokoju, gdy dźwięki z komputera w niewyjaśnionych okolicznościach znikają. Tak samo jak cały komputer, pokój i twoje życie. Wszędzie panuje pustka, a mimo wszystko widzisz siebie i swoją dziwną i przerażającą kochankę. Ssie pałę, wkłada w to wszystkie umiejętności, jakie mogłeś sobie tylko wyobrazić. Wąskie wargi zjeżdżają gładko w dół, a wznoszą się lekko drapiąc zębami. Gdy je czujesz, masz wrażenie, że starodawny płatnerz ostrzy na twojej skórze swe najprzedniejsze miecze. Czekasz tylko na moment, gdy ostrze przetnie skórę, żyły i twoją duszę. Lecz wielki koniec nie następuje.
Zjawa, która przyjęła postać kobiety, wstaje i siada na tobie. Przeszywa cię lodowaty sopel jej wnętrza, ale nie flaczejesz. Ba! Nigdy nie byłeś tak sztywny w życiu! Ujeżdża cię, jakby wybrała się na przejażdżkę swoim ulubionym rumakiem. Patrzysz w chudą, pociągłą twarz, ale nie odnajdujesz żadnych emocji. Patrzysz wiec w sine sutki, które podskakują ochoczo. Chwytasz je i macasz, oddając swe ciepło bladej skórze. W głowie rodzi się pierwsza myśl od początku waszego spotkania. Musisz ją rozgrzać. Nie ważne co trzeba poświecić, ile czasu to zajmie i co się stanie z tobą, ale nie darujesz sobie, jeśli odejdzie od ciebie tak zimna, jak przyszła. Pocierasz jej ciało, jęczysz, ale nic nie skutkuje.
Kobieta wstaje i podchodzi do biurka, które wyrasta nie wiadomo skąd, chociaż było tutaj zawsze. Opiera się o nie i czeka. Podstawiasz stołeczek i stojąc na nim, jak na maszcie okrętu, wpływasz do zatoki. Chwytasz za kościstą pupę i posuwasz żywego trupa. Oddajesz mu całe swe ciepło, z każdą chwilą coraz głośniej szczękając zębami. Używasz wyobraźni i resztek siły, by podgrzać atmosferę. Uderzasz w pośladki, masujesz podbrzusze, krzyczysz, świntuszysz. Dopiero po dłuższej chwili pojmujesz, że nie rozgrzewasz jej tylko siebie. Wchodzisz w odbyt, szorstki i obojętny jak kochanka. Jest ciaśniej, jest podniecająco i jest ponownie zimno.
Kończy się twoja cierpliwość, a z nią siły. Zaczynasz się śmiać, ale nie jest ci do śmiechu, bo czujesz się uwięziony. Chcesz przerwać stosunek, ale nie możesz się oderwać od ciasnej i lodowatej dupy. Ogarnia cię uczucie zbliżającej się śmierci, pragniesz, by obojętna kochanka wykrzesała z siebie choćby najmniejszą iskierkę namiętności, ale nic takiego nie następuje. Porusza się tylko w twoim rytmie, czekając na koniec. Czyj koniec?
W końcu płyn, który mógłby dać życie, opuszcza twoje ciało, ginąc w czeluści bez dna i nadziei. Targają tobą konwulsje, strach i niemoc. Jesteś oddany, bezduszny i posłuszny. Komu? Tego nie potrafisz nazwać, a może nie chcesz. Opadasz na fotel, łapiąc oddech i próbując pozbierać myśli. Patrzysz jak sperma bezwstydnie skapuje z twej nieludzkiej kochanki. Widok jest tak naturalny, a jednocześnie przerażający, gdyż uświadamiasz sobie, że coś utraciłeś. Oddałeś kawałek siebie i nigdy go nie odzyskasz. Chce ci się płakać, ale powstrzymujesz się, bo kobieta widmo odwraca się w twoją stronę. Przygarbiona, zimna i niezaspokojona patrzy na ciebie, ale tym razem czujesz, że cię dostrzega. Nie takiej uwagi pragnąłeś.
Czujesz się, jakby dostrzegł cię drapieżnik, bardzo wygłodzony i zdeterminowany. Jesteś spętany spuszczonymi spodniami, wstydem i własną beznadziejnością. Wciskasz się w fotel, nie potrafiąc złapać oddechu, gdy rozszalałe serce wyrywa się z piersi. Patrzysz w pustą twarz zjawy i nagle dostrzegasz pierwszy ruch. Jej usta poruszają się i formują w słowa. Nic nie słyszysz, tylko obserwujesz jej sine wargi. Jest coraz bliżej, chociaż wciąż nie czujesz ani zapachu, ani jej trupiego oddechu. Czytasz słowa z ruchu jej warg i wrzeszczysz, gdy składa pocałunek na twoich rozdygotanych ustach.
Otwierasz oczy, w pierwszym odruchu próbując zerwać się z fotela. Rozglądasz się przerażony, ale widzisz tylko własny pokój. Nasłuchujesz, ale oprócz twojego przyśpieszonego oddechu, słychać obce jęki i mlaskanie. Odwracasz się w stronę komputera, gdzie w najlepsze leci pornos, a słowa same cisną ci się na usta. Brutalne olśnienie spływa na ciebie, gdy dociera sens słów zjawy:
- Chcę więcej.
Patrzysz w monitor i robi ci się niedobrze. Uderzasz klapą monitora, jakbyś chciał zabić wyjątkowo paskudnego robala i wtedy pozwalasz sobie zapłakać. Dociera do ciebie, ile utraciłeś, jak dużo oddałeś kochance swej, Pornografii.