Ojciec chrzestny (I)
25 lutego 2013
Ojciec chrzestny
Szacowany czas lektury: 15 min
W dużym, słabo oświetlonym pomieszczeniu, w wygodnym fotelu, siedział ciemnowłosy, dobrze zbudowany mężczyzna. Jego twarz spowijał gęsty dym. Palił wielkie, grube cygaro i co chwilę spoglądał na wiszący naprzeciw niego zegar. Nie wyglądał jednak na kogoś, kto by gdzieś się śpieszył – zachowywał się spokojnie, a jego ruchy były powolne. Dopił znajdujące się w szklaneczce whisky, dopalił do końca cygaro i wstał. Z wolna ruszył w kierunku wyjścia. Za godzinę zaczynała się ceremonia pogrzebu jego brata, który parę dni temu został brutalnie zamordowany. Wsiadł w samochód i ruszył w stronę kościoła, w którym miała się odbyć pożegnalna msza.
Był przed czasem. Wszedł do świątyni i wolno podszedł pod sam ołtarz. Prócz niego prawie nikogo nie było w środku. Pomyślał sobie, że wszyscy dawni przyjaciele jego brata zapomnieli o nim i nie stawili się nawet na pogrzebie. Mylił się jednak. Uklęknął przed trumną i przeżegnał się, po czym usiadł w pierwszej ławce. Czekając, aż rozpocznie się msza, co chwilę słyszał kroki ludzi, napływających coraz tłumniej do kościoła. Jednak przyjaciele nie zapomnieli o jego bracie – ucieszył się.
Z familii zmarłego na pogrzebie były tylko dwie osoby – jego piętnastoletnia córka Gabrysia oraz brat - Albert. Innej rodziny zresztą nie miał, jedynie parę osób, które jednak były z nim daleko spokrewnione i nie utrzymywały kontaktów, zapewne nawet nie wiedziały o jego śmierci. Żona opuściła go już ładnych parę lat temu, zostawiając go samego z córką. Mimo to mnóstwo osób przyszło go pożegnać – za życia miał bardzo wielu dobrych przyjaciół. Niestety – myślał sobie pan Albert – przyjaciele to nie to samo, co rodzina. Nie podobał mu się fakt, że to on, jako najbliżej spokrewniony z denatem, a poza tym ojciec chrzestny jego córki, będzie musiał się nią zająć. Znaczyło to, że dziewczyna zamieszka pod jego dachem. Bał się, że to zupełnie odmieni jego życie – do tej pory zawsze żył sam, nie musiał się o nikogo martwić, nikim zajmować, jednym słowem nie obchodziło go nic, oprócz własnego tyłka. Był czterdziestoletnim kawalerem, który żył sam dla siebie i było mu z tym dobrze. Całe szczęście, że Gabrysia nie była już dzieckiem tylko dorastającą dziewczyną, która nie będzie wymagać dużo opieki i niedługo, gdy osiągnie pełnoletniość, wyprowadzi się od niego. Pomyślał sobie, że na dobrą sprawę będzie musiał tylko pilnować, by chodziła do szkoły, by nie robiła złych rzeczy, takich jaki picie alkoholu, zażywanie narkotyków czy palenie papierosów oraz utrzymywać ją, co jednak w jego wypadku nie było problemem, gdyż pieniędzy miał w bród. Może nie będzie tak źle – pocieszył się. Po ceremonii podszedł do dziewczyny, powściągliwie poklepał ją po ramieniu i rzekł:
- Bardzo mi przykro, Gabrysiu.
- Dziękuję, wujku – odpowiedziała z płaczem bratanica, po czym przytuliła się do niego mocno i rozpłakała jeszcze bardziej.
Gdy wszyscy obecni na pogrzebie mężczyźni złożyli im już kondolencje, Albert z Gabrysią wsiedli do jego samochodu i ruszyli w stronę wielkiej posiadłości wujka Ala, jak nazywała go dziewczyna.
Minęło parę miesięcy od śmierci ojca Gabrysi. Obawy Alberta rozwiały się w tym czasie w zupełności – mała nie przysparzała mu żadnych kłopotów, uczyła się dobrze, nie szlajała się ze znajomymi i nie robiła nic złego. Nie musiał poświęcać jej zbyt wiele czasu, co zresztą wykorzystywał, jak tylko mógł, zajmował się wyłącznie swoimi sprawami a jego kontakty z córką chrzestną ograniczały się do rozmów przy posiłkach. Na dobrą sprawę, Gabrysia nie zmieniła zbytnio jego dotychczasowego życia. Odczuwał jednak z tego powodu wyrzuty sumienia, gdyż widział, że mała potrzebuje kontaktu i rozmów, że garnie się do niego, a on zajmuje się tylko sobą. Jego świętej pamięci brat nie byłby zadowolony, że tak ją zaniedbywał. Kiedy Albert to sobie uświadomił, postanowił, że się zmieni i będzie spędzać więcej czasu z chrześniaczką. Zrobi to dla jej ojca. Zaczął więc bardziej się nią zajmować, wypytywać o szkołę, o jej problemy i inne rzeczy, które zbytnio go nie obchodziły. Zdał sobie sprawę, że Gabrysia jest bardzo fajną dziewczyną i dobrze mu się z nią rozmawia. Miło spędzało mu się z nią czas, stał się szczęśliwszym człowiekiem, otwierając się na nią, a i ona zdawała się bardziej zadowolona. Niestety, życie to nie tylko miłe rozmowy, dziewczynka potrzebowała także tego, by zająć się jej problemami. Prosiła go o rady w różnych babskich sprawach, na których Albert się nie znał, ale zawsze starał się jej jakoś doradzić. Pomagał jej również w nauce, gdy miała z czymś kłopot. Mężczyzna jednak wiedział, że dorastająca dziewczyna ma także inne problemy, którymi trzeba się zająć i to właśnie jemu przypadnie ta krępująca sprawa...
- Masz jakiegoś chłopaka? – spytał ją od niechcenia podczas jednej z rozmów przy obiedzie. Siedzieli przy stole w jego eleganckiej kuchni, spożywając sporządzone przez niego potrawy.
- Nie mam – odpowiedziała Gabrysia przeciągle, niedbale, chcąc pokazać wujkowi, że chłopacy jej teraz nie w głowie.
- A miałaś kiedyś? – Ciągnął temat, choć wiedział, że może wydać się natrętny swojej chrześniaczce.
- Nigdy – rzuciła.
Spuściła wzrok, gdy Albert patrzył się jej w oczy, krępowały ją takie rozmowy.
A chciałabyś mieć? Podoba ci się może któryś ze szkoły? – Albert był nieugięty.
- Nieee... - powiedziała, rumieniąc się lekko – No, może trochę... Ale wstydzę się chłopaków.
- Dlaczego?
- No, sama nie wiem... Po prostu się wstydzę. Oni ciągle gadają o seksie i tylko to im w głowie.
- A tobie? – Albert zapalił cygaro – Nie myślisz czasem o seksie?
- No, czasem myślę – przyznała się Gabrysia, po czym dodała – ale... - urwała, czerwieniąc się i odwracając głowę. Po chwili milczenia dokończyła szeptem, jakby mówiąc to w tajemnicy - ...ja nic o tym nie wiem.
Albert zdawał sobie sprawę, że Gabrysia dojrzewa i bardzo często myśli o seksie. Utwierdził się w tym przekonaniu niedawno, gdy pod nieobecność bratanicy przeglądał jej komputer i zobaczył, że ogląda dużo pornograficznych filmików. Nie miał jej jednak tego za złe, ponieważ sam robił to bardzo często i rozumiał ją, zresztą parę ze znalezionych u niej filmów tak mu się spodobało, że skopiował je na swój komputer, by samemu się przy nich onanizować.
- Jak to nic? – Spytał po chwili. – A co jest dla ciebie niezrozumiałego? – Jako dobry wujek musiał przecież przekazać podopiecznej swoją wiedzę, mimo, iż sam nie był ekspertem w dziedzinie seksu.
- No... Wszystko... - Odpowiedziała nieśmiało Gabrysia, uśmiechając się lekko.
- Umiesz się sama zaspokajać?
- Nie – dziewczyna wciąż się uśmiechała, była zawstydzona, ale rozmowa ta coraz bardziej się jej podobała. Oczywiście umiała się własnoręcznie doprowadzać do orgazmu, bardzo dobrze znała tę sztukę, bo przecież "trening czyni mistrza", ale wstydziła się przyznać do tego wujkowi.
- Naprawdę nie umiesz? Dziewczyno, to jak ty funkcjonujesz?! Jak można żyć z takim ciśnieniem?
- A wujek to robi? – Spytała, odwzajemniając jego świdrujące spojrzenie. Czuła się coraz mniej speszona.
- Jasne, inaczej bym chyba wybuchnął. – Albert położył swoją dużą dłoń na małej, bladej rączce chrześniaczki. Ścisnął ją delikatnie. Poruszyła się nerwowo w jego uścisku, ale nie wyrwała się.
Wujek Al dmuchnął dymem w bok, zgasił cygaro i odłożył je do popielniczki, po czym podniósł się z krzesła. Wiedział, co powinien teraz zrobić, jako opiekun Gabrysi.
- Wstawaj – rzekł – czas na małą lekcję ręcznych robótek.
Dziewczyna, trochę zdezorientowana, początkowo zastygła, lecz po chwili zaczęła się podnosić. Albert przyglądał się jej małej, ślicznej twarzyczce. Zdał sobie sprawę, jaką jego chrześniaczka jest piękną dziewczyną. Miała długie, jasne włosy, przyozdobione ładnymi loczkami, duże, niebieskie oczy, dość szerokie wargi. Strasznie podobała mu się jej gładka i blada cera na policzkach. Była szczupła i nieco wyższa od swoich rówieśniczek. Miała wtedy prawie szesnaście lat. Zjechał wzrokiem w dół i zaczął oceniać jej piersi – były malutkie, prawie w ogóle nie uwypuklały się na tle jej koszulki.
- Siadaj na stół – rzekł, gdy dziewczyna wstała.
Bez żadnych protestów zadarła chudą, prostą nóżkę i położyła kolano na blacie. Albert zajrzał jej pod spódniczkę, próbując dojrzeć, jakie ma na sobie majtki, lecz nie udało mu się. To nic, zaraz przecież każe jej się rozebrać. Dziewczyna odbiła się drugą nogą od ziemi i podpierając się kolanem na stole, podciągnęła ją w górę i po chwili klęczała na nim, przed lustrującym ją wujaszkiem. Popatrzyli sobie w oczy, Albert dostrzegł w spojrzeniu chrześniaczki, że ta ma na niego nie mniejszą ochotę, niż on na nią. Uśmiechnął się do niej, a ona odwzajemniła uśmiech. Usiadła na stole z wyprostowanymi nóżkami, by nie brudzić go butami. Albert złapał jej stópkę i zdjął z niej kapcia. Następnie zrobił to samo z drugim, po czym ścisnął w dłoniach obydwie stopy dziewczyny. Miała na sobie cienkie, cieliste rajstopy, które były bardzo przyjemne w dotyku. Albertowi wzrosło ciśnienie w majtkach. Pogładził chrześniaczkę po łydkach, zmierzając dłońmi w stronę kolanek. Dziewczyna czuła namiętność i pożądanie w dotyku wujka. Robiła się coraz mocniej podniecona, gdy tak pieścił jej nóżki, położyła mu dłonie na ramionach i pogładziła po nich. Spojrzał na nią, zobaczył, że jest coraz bardziej napalona, na jej twarzy pojawiły się wypieki, oddychała coraz głośniej.
- Poczekaj chwilkę, zaraz ci ulżymy, pomogę ci, Gabrysiu, dam ci taką rozkosz, o jakiej jeszcze ci się nie śniło... – powiedział do niej namiętnym głosem.
- Dziękuję, wujku, że chcesz mi pomóc – to mówiąc, podwinęła nóżki tak, że kolana znalazły się przy jej brodzie. Albert wtedy mógł zajrzeć jej w końcu pod spódniczkę i zobaczyć zmysłowe majteczki w panterkę, które przysłaniały cipkę.
Przejechał powoli dłońmi wzdłuż jej długich, gładkich ud, napawając się przyjemnym dotykiem pokrywającego je nylonu. W końcu dotarł do pachwinek, które przez jakiś czas lekko smyrał opuszkami palców. Dostarczało to dziewczynie takich doznań, że aż przechodziły ją dreszcze, podrygiwała co chwilę, wzdychała przeciągle, wciąż namiętnie gładząc ramiona i tors wujka. Niebawem Albert rozwarł jej nogi i położył dłoń na kroczu. Biło od niego gorąco, było także czuć wilgoć, przebijającą się przez materiał majteczek oraz rajtuz.
- Rozbierz się – powiedział spokojnie – widzę, że już nie możesz wytrzymać. Zaraz ci coś pokażę.
Dziewczynka skrzyżowała ręce i chwyciła palcami dół swojej koszulki – prawą dłonią lewy bok, a lewą prawy. Zaczęła ją podnosić do góry, odsłaniając powoli swój seksowny brzuszek. Albert w tym czasie rozpiął zameczek w jej spódniczce i zaczął ją zsuwać. Gabrysia na chwilę podniosła pupę, by mógł ją zdjąć. Przyglądał się przy tym na przemian jej seksownym udom oraz wyłaniającemu się brzuchowi. Ucałował śliczny pępuszek, podczas gdy dziewczyna odkrywała swój niewielki biust. Rzucił na ziemię jej spódnicę i obserwował, jak zdejmuje stanik. Gdy go rozpięła i rzuciła za siebie, wyskoczyły na wierzch dwie malutkie, różowe piersi z nieproporcjonalnie w porównaniu do nich dużymi, pączkującymi brodawkami. Był to nieziemski widok, od którego Albertowi aż zakręciło się w głowie i wydał z siebie cichy odgłos, który miał wyrażać zachwyt. Dziewczyna uśmiechnęła się, widząc, jak jej cycuszki podobają się wujkowi. Ten aż pomasował się po kroczu, tak go to oszołomiło. Piersiątka zdawały się prosić o to, by je dotknąć, wyciągnął więc rękę i ścisnął lekko jedno z nich. Złapał za sterczącego sutka i pociągnął go lekko.
- Mmmm... - wydobyło się z ust Gabrysi.
Po chwili zabawy z cyckami w kształcie stożków, wsunął palce pod gumkę od rajstop podopiecznej i zaczął je zsuwać, dotykając przy tym jej nagich ud i zachwycając się ich gładkością i miękkością. Nie zdjął jej rajtuz, zsunął je tylko do kolan, by następnie zrobić to samo z przesiąkniętymi wilgocią majteczkami. Gdy to zrobił, mógł nareszcie przyjrzeć się skarbowi swojej małej Gabrysi. Miała niebywale piękną, młodziutką cipeczkę – zaczerwienioną i nabrzmiałą z podniecenia, pokrytą krótkimi włoskami łonowymi, które przypominały trawę przyozdobioną kropelkami rosy. Na środku znajdowała się gorąca szczelinka, z której wciąż wypływała kleista wydzielina. Przejechał po niej dłonią, na co zareagowało całe ciało dziewczyny. Wyprostowała się od dreszczu, który po niej przeszedł i zassała głośno powietrze przez zęby. Albert pieścił ją coraz namiętniej, a ona wiła się pod jego dotykiem. Zanurzył w nią odrobinę palec, wirował nim przez chwilę w środku, po czym wyjął go i ścisnął mocno muszelkę. Ociekała teraz obficie sokami, wypływały z niej, jak ze ściśniętej, nasiąkniętej wodą gąbki. Poczuł, że Gabrysia włożyła mu ręce pod koszulkę i gładziła lekko palcami jego twardy brzuch. Przyciągnął ją do siebie, by znalazła się na krawędzi stołu, po czym uklęknął i przerzucił sobie jej nogi przez ramiona. Włożył głowę w przestrzeń w kształcie trójkąta, którego boki tworzyły jej rozchylone uda, a podstawę krok zsuniętych rajstop, rozciągnięty pomiędzy jej kolanami. Położył twarz na cipce i parę razy trącił nosem łechtaczkę. Dziewczyna z rozkoszy aż zaciskała uda wokół jego szyi. Przyssał się do jej ciepłej norki, wsysał do buzi jej wydzieliny, następnie oderwał się i parę razy przejechał językiem wzdłuż szczelinki. Strasznie podniecały go jej ochrypłe jęki. Odchyliła się do tyłu i podparła łokciami o blat. Albert złapał ją za boki i ścisnął, by dotykiem dać jej jeszcze więcej podniecenia, następnie przeniósł jedną dłoń na miękkiego cycuszka, a drugą wsunął pod jej pośladek i przyciągnął ją jeszcze mocniej do siebie. Zagłębił się językiem w młodziutkiej, ciasnej pochwie bratanicy i zaczął nim szybko wywijać na wszystkie strony.
- Uuooochhh... Wujku... Wujeczkuuu... - Dyszała, patrząc się w sufit rozmydlonymi oczkami.
Niewiele dzieliło już Gabrysię od zenitu. Rozłożyła nogi na boki, tak mocno, jak tylko mogła, by język Alberta spenetrował ją jeszcze głębiej. Wcisnął go więc najdalej jak się dało i stymulował nim jej wewnętrzne ścianki.
- Ojejjj! – krzyknęła w pewnym momencie, zaciskając dłonie na krawędzi stołu. Albert poczuł, jak coraz mocniej zaczynają pulsować mięśnie jej cipki. Zaciskały się i rozluźniały na jego języku. – Aaaaaa! AAAaaa! AAAAAACHH!!! – Piszczała – Wu... Wuu... WUJEEEK!!!
Dziewczynka leżała na stole jak laleczka, z odchyloną do tyłu głową i rozdziawioną buzią, jej wrzaski rozdzierały powietrze. Albert, wciąż wiercąc językiem w jej pochwie, uśmiechał się sam do siebie na myśl, że tak zadowolił swą podopieczną. Po paru chwilach poczuł, jak ciało dziewczyny rozluźnia się, jak jej wrzaski cichną i przeradzają się w ciężkie sapanie, jak skurcze cipki stają się coraz wolniejsze. Leżała teraz bezwładnie na stole, z rozrzuconymi ramionami i normowała oddech. Albert wyszedł z niej powoli, zdjął jej nogi ze swych ramion i postawił je na ziemi. Dziewczyna podniosła się stała na połowicznie zgiętych nogach, opierając się pupą o kant stołu. Popatrzyła na Alberta rozmytym spojrzeniem i z uśmiechem na twarzy wysapała:
- Och, wujku, jeszcze raz ci dziękuję. Pokazałeś mi coś... - zastanowiła się chwilę – naprawdę NIESAMOWITEGO!
- Nie ma za co, Gaba. Jakbyś chciała, to możesz mi się odwdzięczyć – odpowiedział Albert, czując, jak po tych wydarzeniach kutas wciąż go uwiera.
- Jak? – Spytała zdziwiona Gabrysia.
Albert uśmiechnął się kącikiem ust.
- Dam ci kolejną lekcję. Tym razem tematem będzie męskie ciało – to mówiąc, rozpiął sobie rozporek i opuścił spodnie.
Gabrysia spojrzała na rozsadzane przez jego członka bokserki. W jej oczach pojawiły się iskierki. Podciągnęła się i z powrotem usiadła na stole. Albert podszedł do niej i przylgnął udami do jej kolan. Złapał ją za rączkę i położył ją na swoich majtkach.
- Przez to, co między nami zaszło, zesztywniał mi penis. Sam nie opadnie, a jest mi tak trochę niewygodnie, więc musisz go pomasować, żeby oklapł – po chwili dodał namiętnie – to na pewno pomoże...
Gabrysia, powoli i nieśmiało, zaczęła zsuwać bokserki swego ojca chrzestnego. Po chwili jej oczom ukazał się wielki, sterczący i żylasty kutas, cały owłosiony. Przejechała wzdłuż niego palcem, a Albert aż się wygiął. Chwyciła go w dłoń i zaczęła ją po nim nieporadnie przesuwać, w górę i w dół.
- Uooooochhh... – wyrwało się z usta Wujka Ala.
Rączka Gabrysi poruszała się coraz szybciej, a ciało Alberta wyginało się w coraz częstszych skurczach. Gdy mu obciągała, on pieścił w dłoniach mięciutkie piersiątka i szczypał sutki, co jakiś czas gładził ją po całym młodziutkim ciałku. Dziewczyna pomyślała sobie, że skoro wujek dał jej tyle rozkoszy, to ona też musi zrobić dla niego coś więcej, niż tylko doprowadzić go ręką. Pochyliła się nad jego pałą i polizała ją, na co Albert wydał z siebie przeciągłe: "Mmmmmmmm...". Pochłonęła ustami jego główkę i drażniła ją języczkiem, widziała, że daje mu to olbrzymią radość. Co chwilę wypuszczała z ust członka Alberta by mu się przyjrzeć, a gdy zobaczyła, że stał się bardzo czerwony, przestraszyła się, że może wytrysnąć jej w buzi. Odsunęła się więc od niego i postanowiła zakończyć to w inny sposób. Położyła się tak jak wcześniej na stole, podpierając się na łokciach i przyłożyła stópkę do penisa mężczyzny. Przycisnęła go nią, a na twarzy Alberta zagościł wyraz błogości. Czuł się świetnie. Gabrysia dołączyła drugą stopę do pierwszej i obydwiema masowała prącie wujka. Ten gładził ją w tym czasie po łydkach oraz podszczypywał uda, na co dziewczyna reagowała wesołymi piskami. Znów się podnieciła, jej cipka ponownie nabrzmiała i zwilgotniała. Patrzyła na zadowoloną twarz Alberta i namiętnie ugniatała małymi stópkami jego członka. W pewnym momencie wujek Al zacisnął powieki i stęknął głośno. Ścisnął jej łydki i przygniótł jeszcze mocniej swojego kutasa jej stopami, przesuwając je po nim lekko. Spojrzała na jego czerwonego penisa i zobaczyła, jak wystrzeliwuje z niego olbrzymi pocisk białej, lepkiej spermy. Trafił na jego brzuch, kolejne strzały poleciały na stópki i łydki dziewczyny, brudząc jej rajstopy. Albert dyszał ciężko i ściskał Gabrysię za nóżki. Gdy wyrzucił z siebie wszystko, jego uścisk zelżał i delikatnie ją gładząc, wyczyścił jej rajtuzy. Następnie ona przysunęła się do niego i zlizała mu z brzucha spermę, musiała przecież sprawdzić, jak to smakuje.
- Dzięki, Gaba – wydyszał jej po chwili w twarz.
- Nie, to ja tobie dziękuję, wujek, że dałeś mi taką dobra lekcję. Myślę, że to mi się bardziej przyda, niż to, co mnie uczą w szkole – uśmiechnęła się.
Albert odwzajemnił uśmiech i pogładził ją po pobudzonej znów cipeczce.
- Na dzisiaj dość nauki – rzekł – ja i mój "przyjaciel" – tu wskazał na swego oklapłego teraz penisa - musimy odpocząć i się wyspać. A jutro kolejna lekcja.
Gabrysia wstała, na co Albert klepnął ją w pośladek, aż się zatrząsł, po czym podciągnął spodnie i wyszedł, zostawiając nagą chrześniaczkę samą w kuchni.