Nie przestawaj
29 października 2012
Szacowany czas lektury: 5 min
Marek stoi przed nią zupełnie nagi. Może nim sycić wzrok, może wreszcie dotykać go, zwiedzać, opuszkami palców wyznaczać mapę miejsc na jego ciele, w których należy zatrzymać się na dłużej, którym należy poświęcić więcej czułych pieszczot. Patrzy mu głęboko w oczy i odwzajemnia pełne czułości i oddania uśmiechy. Dobrze jest czuć, że ma go przy sobie i tylko dla siebie.
Uwielbia te momenty, kiedy dzikie, nieokiełznane pożądanie ustępuje miejsca subtelnym i tkliwym pieszczotom, kiedy usta okaleczone gwałtowną namiętnością spotykają się w delikatnych pocałunkach. Marek całuje obłędnie. Jego język wyznacza tempo i siłę pocałunków, jego kształtne wargi nadają rytm w tych zmaganiach. Mirka może tym pieszczotom oddawać się bez końca. Zamyka oczy i z błogością przyjmuje najdrobniejsze pieszczoty jego ust. To jest ten moment, kiedy po zaspokojeniu głodu swoich ciał, pozwalają sobie na delektowanie się sobą na tyle, na ile wystarcza im czasu.
Jeszcze kilka minut temu byli zachłannymi swych ciał kochankami. Zrywali z siebie ubranie, niecierpliwie szukając swojej nagości, demonstrując nerwowo swoją wzajemną tęsknotę. Niespokojne dłonie szukały najbardziej wrażliwych miejsc. Nie było czasu na czułość. Trzeba było nakarmić się sobą, szybko, mocno, do bólu, do łapczywie łapanych oddechów, do pierwszego krzyku.
- Kobieto, co ty ze mną wyprawiasz!? – pyta Marek wpatrując się w nią szeroko otwartymi oczami. A przecież ona nie robiła niczego takiego. Pragnęła go i oddawała mu się, dając i czerpiąc rozkosz z obcowania ze sobą. Śmieje się serdecznie i wtula w jego szerokie ramiona. Drży pod jego dłońmi. Mirka ociera pot z jego czoła, muska palcami obrzmiałe usta. Splatają dłonie i wpatrują się w siebie przez kilka chwil. Tyle można by słów w tym czasie wyrzucić z siebie, ale oboje pragną tak stać i cieszyć się sobą. Mówią do siebie bez wypowiadania słów. Marek unosi jej dłoń ku wargom i muska jej palce. Te palce jeszcze parę minut temu sprawiły, że jęczał z rozkoszy...
Dotyka jej obolałych piersi, sutki znów twardnieją pod wpływem delikatnej i wprawnej pieszczoty jego dłoni. Gładzi jej plecy, pochyla się i w pełnym czułości geście całuje jej brzuch. Mirka wplata dłonie w jego długie, miękkie włosy, przygarnia jego twarz ku sobie. Całuje go z szeroko otwartymi oczami, Marek podejmuje wyzwanie i zagląda jej w oczy. Zagłębia się wzrokiem w duszy, język zanurza w głąb jej ust. Wyrafinowana pieszczota utwierdza ją w przekonaniu, że ten facet jest wart tego, by grzeszyć...
Marek unosi ją i sadowi na biurku. Jest puste, bo wszystkie dokumenty i pisaki zmiotła dłonią dobry kwadrans temu, kiedy chciała jak najszybciej poczuć go w sobie. Zrobiła miejsce, by mógł ją ułożyć na chłodnym blacie, by mogła unieść biodra i wygiąć swe ciało tak, by jak najszybciej, bez żadnych przeszkód mógł się w niej zadomowić. Uśmiechają się na wspomnienie tej chwili. Mirka znów pragnie czuć jego dłonie na swoich pośladkach. Unosi zalotnie biodra w jego stronę. Marek wpija się w jej usta, palce obejmują jej krągłe pośladki. Znów patrzą sobie w oczy a ich języki pieszczą się wzajemnie. W pokoju panuje półmrok. Zgasiła światło, by ukryć swą nieśmiałość, by nie krępować się tym, że on będzie oglądał ją nagą. Ich ciała oświetla tylko blady blask monitora dużego komputera. Marek w tym świetle wygląda jak anioł albo raczej jak demon, rozkoszny demon. Długie włosy opadają mu na ramiona oczy błyszczą od gorączki namiętności. Mirka wtula się w niego i całuje żarliwie. Marzy o tym, aby móc się położyć przy nim w wygodnym łóżku, objąć i zasnąć... Krew w żyłach zaczyna już spokojniej krążyć, emocje powolutku osiągają stan błogiego spokoju. Marek jednak nie pozwala jej o sobie zapomnieć, zdejmuje ją z biurka i odwraca plecami do siebie. Mirka wtula się kocim gestem w jego tors. Unosi ramiona i przyciąga jego usta ku sobie. Marek obejmuje jej piersi, muska je i drażni kciukiem, obejmuje całe i chowa w dłoniach. Wędruje w dół brzucha. Mirka staje na palcach i zachłannie całuje jego szyję, drażni płatki uszu... Chce się do niego odwrócić, ale Marek przyciska jej pośladki do swoich bioder i nie pozwala na to, żeby przejęła inicjatywę. Pochyla się i czule całuje ją w nagie ramiona. Mirka w tym geście dostrzega całą czułość tego świata. Uśmiecha się do Marka. W tym właśnie momencie chce mu powiedzieć, co czuje ale Marek znów zamyka jej usta pocałunkiem.
Pochyla ją do przodu i szepcze, że znów chce ją poczuć. Wnika w nią powolnymi ruchami, delektując się ciepłem jej wnętrza. Mirka znów staje na palcach żeby dopasować się do jego ruchów. Jest jej niewygodnie, bo krawędzie biurka boleśnie wpijają się w jej uda. Jego biodra zaczynają przyspieszać. Z jego ust wydobywa się głośny pomruk przyjemności, kiedy jej biodra dociskają się do niego. Mirka kołysze tyłeczkiem, zachęcając go do kolejnego, mocniejszego pchnięcia. Marek ociąga się, trzyma ją mocno za biodra i pozwala jej na odrobinę samowolki. Potem gwałtownym ruchem wychodzi z niej i odwraca do siebie. Klęka przed nią i całuje delikatną skórę ud. Wdycha jej słodki zapach, marzy o tym, by zagłębić w nią swój język. Wie, że Mirka mu na to nie pozwoli, ale pragnienie poczucia jej smaku na ustach jest dużo silniejsze. Przenosi pocałunki na jej brzuch. W przelocie końcem języka muska jej muszelkę i czuje, jak jej ciało sztywnieje w obronnym geście. Kładzie ją na biurku opierając się łokciem obok niej. Całuje zachłannie piersi, dłonią pieści brzuch, wędruje do zwieńczenia jej ud. Mirka niecierpliwie unosi biodra na spotkanie z jego delikatnymi dłońmi. Chwyta swoją pierś i mocno ją pieści. Marek lekko przygryza sterczący sutek, wsysa go i masuje spodem języka. Mirka szaleje od tej pieszczoty. Przyciąga jego usta do drugiej piersi. Jęk rozkoszy niesie się po pustych korytarzach Instytutu. Obejmuje go nogami i wypina biodra ku niemu. - Chcę ciebie znów – jęczy mu w usta - Mareeek, chcę tego, chcę jeszczeee – mruczy i kusi. Jej dłoń odnajduje nabrzmiałego członka, obejmuje go z lubością. Jest duży, z aksamitną główką, którą mogłaby bez końca pieścić końcem języka, oplatać wilgotnymi ustami i ssać... Muska go opuszkami palców i mruczy z zadowolenia. Twarz Marka przybiera ten znamienny wyraz, jakby był nieobecny duchem. Za to ciałem... ciałem cały był już obecny w niej.
- Chwilo trwaj – szeptały jego usta... - Nie przestawaj – szeptały usta Mirabelki.