Nie opuszczaj mnie
22 czerwca 2011
Szacowany czas lektury: 14 min
Pelagia była młodą Greczynką. Wszyscy mieszkańcy zachwycali się jej urodą. Złociste, falowane włosy dziewczyny opadały na ramiona. Twarz, mimo wielkich oczu, z gęstymi rzęsami, przypominała twarz małej dziewczynki. Figurę miała idealną - klepsydry. Ciało przechodziło ogromne zmiany, toteż Pelagia zawstydzała mężczyzn, gdy wraz z matką przechadzała się ulicami miasteczka.
16-latka sama również zauważała wszystkie te zmiany. Gdy nocami leżała w łożu, w osobnej izbie, jej pożądliwe dłonie przesuwały się po ciele. Delikatnie gładziła różowe sutki, póki nie stwardniały. Przejeżdżała ręką po szerokich biodrach i gładziła wewnętrzną stronę ud. Następnie, jęcząc już wniebogłosy, pieściła wilgotne łono. Aby dłużej czuć rozkosz, przekręcała się na brzuch i powoli unosiła biodra przyjmując pozycję kociego grzbietu. Wsuwała rękę pod podbrzusze i coraz mocniej wsuwała paluszki do swojej ciasnej dziurki. Gdy końcowa rozkosz nadeszła, wyczerpana opadała na poduszki, myśląc o cudzołóstwie jakiego się dopuszcza.
Pelagia wraz z matką chodziła na zakupy. Ku uciesze dziewczyny, targ znajdował się obok placu, na którym zostało szkolone wojsko. Nie zwracała ona uwagi na umięśnionych, pokrytych bliznami Greków. Bardziej interesowali ją niewiele starsi chłopcy z oliwkową cerą i kręconymi włosami.
Gdy zachorowała młodsza siostrzyczka Pelagii, okoliczności wymagały, aby na plac udała się ze służącą. Greczynka obmyśliła plan, aby choć przez chwilę, sama przejść się po mieście.
- Ofelio, proszę cię kup sukieneczkę dla Zoe. Biedaczynka od miesięcy nie zmieniała ubranka, a gdy teraz jest chora, z pewnością nowe odzienie poprawi jej humor. Ja tu zaczekam. Nie chcę się zbliżać do niewolników.
- Jak panienka sobie życzy. - kłaniając się, odeszła w stronę stoiska.
Pelagia odczekała chwilę, a następnie pobiegła między stoiskami na plac wojskowy. Usiadła na ziemi, ukrywając się za drzewami. Podciągnęła kolana pod brodę i skupiła wzrok na wojownikach. Upał sprawiał, że tuniki przylegały do ich umięśnionych ciał. Młodzieniec przy wodopoju miał szczęście znajdując schronienie przed słońcem.
Nagle spostrzegła, że jej się przygląda. Prezentując ładne kości policzkowe, uśmiechnął się.
Pelagia się speszyła i gwałtownie podniosła się. Pewnym krokiem ruszyła przed siebie, nie oglądając się. Kompletnie nie znając tej części miasta, w którą się zapuściła, zaczęła błądzić. W pewnym chwili przechodziła nawet koło burdelu, z którego dobywały śmiechy i jęki. Robiło się ciemno, a co chwile mijała obcych mężczyzn, którzy lustrowali ją bardzo szczegółowo. Jeden z nich nawet powiedział do niej sprośne zdanie, wywołując śmiech kolegów. Wchodząc w kolejny zaułek poczuła, że ktoś dotknął jej ramienia. Odwróciła się gwałtownie, unosząc ręce w geście obrony.
- Dlaczego szwenda się pani o tej porze, całkowicie sama?
Nie mogła dostrzec jego twarzy, lecz głos miał łagodny, co sprawiło, że strach powoli znikał.
- Zgubiłam się. Próbuję wrócić do domu, ale noc mi utrudnia to zadanie. Czy byłby pan łaskawy pomóc?
- A czy zagubiona dziewczynka, nie powinna pilnować się swojej opiekunki i nie oddalać się?
Pelagia cofnęła się o kilka kroków do tyłu, nakłaniając mężczyznę do zrobienia tego samego. Blask księżyca oświetlił jego twarz, ukazując łobuzerski uśmiech, którym została już dzisiaj obdarzona. Greczynka zarumieniła się i usiadła na pobliskim murku. Milczała...
- Widziałem panią. Z resztą trudno nie zauważyć młodej dziewczyny w tak pospolitym otoczeniu, jakim jest targ.
- Nie uważam się za lepszą od pospólstwa. A poza tym uwielbiam przebywać z w towarzystwie ludzi z poza rodziny.
Mężczyzna przyglądał się Pelagii.
- Gdzie pani mieszka?
- Na wzgórzach.
- Och, nawet gdybym chciał, nie uda mi się pani odprowadzić. Już noc. Lepiej nie ryzykować skręceniem karku, lub atakiem dzikiego zwierza.
Pelagia pomyślała o tym jakie sobie kłopoty narobiła, swoją ciekawością. Poczuła jak łzy napływają do oczu.
- Hej, niech panienka nie płacze. To bardzo niestosowna propozycja, lecz konieczna przy takiej sytuacji. Mam tu izbę i mogę panią przenocować. Raczy pani zdradzić imię?
- Pelagia.
- Pelagio, odpowiada ci ta propozycja?
Mimo wielu obaw, zgodziła się. To posunięcie było niebezpieczne, w końcu miała przebywać z obcym mężczyzną w izbie, lecz ta myśl ją podniecała. Kierując się w stronę posiadłości, zdradził jej swoje imię: Fileasz i prowadził z towarzyszką miłą konwersację na temat życia codziennego, bogów i rodziny. Gdy znaleźli się w dwupokojowej izbie, Fileasz pokazał Pelagii jej posłanie. Całe wyposażenie było raczej skromne. Mężczyzna wyszedł z pokoju, życząc jej dobrej nocy. Nie chciała spać. Pragnęła przebywać z tym oto nowo poznanym mężczyzną. Nigdy jeszcze nie przytrafiła jej się tak ciekawa noc jak ta. Odświeżyła się i wyszła z pokoju w poszukiwaniu Fileasza. Jego łóżko było puste, lecz drzwi prowadzące do ogrodu uchylone. Siedział na schodkach z kieliszkiem wina w dłoni.
- Fileaszu, mogę z tobą posiedzieć? Nie chcę spać w pustej izbie.
Pelagia udawała, że nie widzi jak z pożądaniem na nią patrzy. Przyniósł koc, aby ją okryć i dodatkowy kieliszek.
Sącząc wino, rozmawiali o planach na przyszłość, pragnieniach i marzeniach. Różnili się niesamowicie, lecz to nie utrudniało rozmowy. Siedzieli blisko siebie, stykając się kolanami. Pelagia - lekko zamroczona winem, położyła głowę na ramieniu towarzysza. On delektując się zapachem jej włosów, gładził dłoń koniuszkiem palca. Pochylił się i pocałował ją w czubek głowy.
- Bogowie, czym sobie zasłużyłem, że zsyłacie mi taką piękność? - szepnął.
Pelagia uśmiechnęła się i objęła jego szyję składając na niej pocałunek. Czuła ostry zapach potu, który rozgrzewał jej łono. Widząc, że zamykają jej się oczy zaniósł ją do łóżka. Ściągając jej buty, ucałował delikatnie stopy, a po chwili to na nogi czekała ta pieszczota. Pelagia lekko pijana, zmrużyła oczy i rozchyliła wargi zachęcająco, domagając się, aby tam złożył swoje usta. Odchylił jej dłonie za głowę i zmusił, aby się położyła. Rozchylił jej nogi, robiąc żmudne nadzieje. Słyszał jej przyspieszony oddech, lecz nie mógł jej posiąść przy pierwszym spotkaniu. Potraktowałby ją wtedy jak zabawkę, która pomoże mu się zaspokoić. Ułożył się między jej nogami i nadal ściskając jej nadgarstki, pocałował. Czekając na jej reakcję, rozluźnił uchwyt.
- Nie przestawaj, proszę. - szepnęła i ugryzła go w ucho.
- Pelagio...
Teraz to ona przejęła inicjatywę i oplotła go nogami. W ciemności odszukała jego usta i lekko musnęła dolną wargę językiem. To, jak delikatną istotką była, doprowadzało go do szaleństwa. Pragnął się nią zaopiekować i wycałować każdy zakątek ciała. Ich języki się splotły, wywołując jęk rozkoszy u Fileasza. Zsunął się z niej i ułożył bokiem, plecami do siebie. Objął ją w pasie, pozwalając by ręką doprowadziła go do miejsc, w których chce być pieszczona. Ich dłonie znalazły się za za dekoltem białej sukni Pelagii. Gładził jej twarde sutki, a ona odchyliła głowę do tyłu i ręka przeczesywała jego włosy. Fileasz ucałował jej nadgarstek, a jego prącie stale rosło, co wyczuła Pelagia. Młodzieniec powoli zaprzestał pieszczoty i w takim uścisku zasnęli, trzymając się za ręce...
Fileasz wstał jak zwykle o tej samej porze. Umył się, zjadł posiłek i przysiadł na brzegu łóżka, czekając aż Pelagia się zbudzi. Leżała na brzuszku, z zadartą suknią, co sprawiło, że widział kawałek jej pośladków. Miał ochotę przejechać palcem po rowku między nimi, lecz nie chciał jej zbudzić. I tak wczoraj pozwolił sobie za dużo. Z pewnością była dziewicą, a on był już bliski pozbawienia jej cnoty, bez żadnego pozwolenia.
Fileasz oparty na łokciach o kolana, rozmyślał, a Pelagia się obudziła. Nie chciała się jeszcze podnosić, toteż cieszyła się chwilą, gdy mogła na niego patrzeć. Dziewczyna delikatnie podniosła się z łóżka i pocałowała go w kark. Oparła brodę na jego ramieniu wywołując uśmiech na jego twarzy. Nakarmił ją chlebem i scałował kropelki oliwy, które zostały na wargach.
Odprowadzając ją, Fileasz milczał. Obydwoje zdawali sobie sprawę, że może to było ich ostatnie spotkanie. Gdy zbliżali się do jej posiadłości, Pelagia ścisnęła jego dłoń. Zdołał ją krótko przytrzymać za rękę, gdy brutalnie rozdzieliła ich dłonie i tylko ich koniuszki palców się jeszcze zetknęły.
Pelagia domyśliła się, iż jej matka będzie wściekła, że uciekła Ofelii, ale nie sądziła, że zostanie wychłostana. Karę tę matka Pelagii zleciła Magdalenie - służącej, którą nie darzyła sympatią. Zabrała ona dziewczynę do piwnicy i kazała oprzeć się brzuchem o zimny blat. Podciągnęła jej suknię i na początek dała klapsa, aby wypięła pupę. Następnie biła ją biczem, raniąc i rozcinając skórę. Pelagia nie płakała mimo, iż ból był straszny. Postanowiła z dumą znosić cierpienie. Sprzeciwiła się panującym zasadą, a do tego pieściła się z mężczyzna, którego mogłaby pokochać.
W izbie dla kobiet, gdy już skończyły się tematy do rozmów o występku Pelagii, matka powiedziała, że będzie pracować jako hederka. Nie było to dla niej obce słowo. Słyszała już wiele historii o nich. Były to kobiety, które zabawiały mężczyzn na przyjęciach. Miało się ono odbyć jutro, więc polecono Pelagii, aby zaczęła się już szykować.
Pelagia po ciężkim dniu przechadzała się po ogrodzie, gdy zobaczyła swoją siostrę Cecylię, z którą już dawno chciała porozmawiać. Ruszyła za nią, lecz zobaczyła, że siostra rozgląda się dookoła czy nikt za nią nie idzie. Celina była tęgą osiemnastolatką, której rodzina bezowocnie szukała męża. Pelagia schowała się za krzakami. Celina podeszła do Maxa - niewolnika zajmującego się ogrodem. Rozmawiali ze sobą chwilę chichocząc. Max złapał grubaskę za pośladki i popchnął na ogrodzenie. W takiej samej pozycji, co dziewczyna była chłostana ułożyła się Celina. Wypięła swoje obwisłe pośladki i odwróciła głowę, czekając na ruch mężczyzny. Jedną ręką zaczął ugniatać piersi kochanki, a drugą penetrował jej odbyt. Paluszek po paluszku znikał w ciemnej dziurce. Aby powiększyć doznania Celina pieściła swoje podbrzusze i energicznie kręciła pupcią. Pelagia była zszokowana widokiem siostry w tak ordynarnym akcie, lecz z drugiej strony zafascynowało ją to. Przerażona reakcją swojego ciała, uciekła do pokoju by oddać się myślą o Fileaszu...
Pelagia uwielbiała spędzać czas z ludźmi, toteż ucieszyła ją wiadomość o pracy hederki. Polecono jej przebrać się w strój - wydekoltowaną biało-złotą suknię z odkrytymi plecami. Impreza została zorganizowana na dużą ilość osób o przeróżnych specjalizacjach. Poczynając od lekarzy po architektów. Pelagia widziała kilku wojowników, co sprawiło, że serce zabiło jej szybciej. Dziewczyna siedziała przy przy stoliku z artystami. Jeden z nich - Leon, nie potrafił utrzymać rąk przy sobie. Ciągle próbował włożyć rękę pod sukienkę Pelagii, nie kryjąc się z tym specjalnie. Jedna z hederek zauważyła to i szepnęła:
- Od tego przecież jesteś!
Kobieta nie miała z tym problemu - zabawiała się ze swoimi sąsiadami. Pelagia zastanawiała się czy jej matka wie do jakiej pracy ją zaangażowała. Chciała żeby córka nabyła doświadczenia, czy po prostu chciała pokazać córkę na salonach?
- Przepraszam państwa. - powiedziała, wstając od stołu.
Leon najwyraźniej źle zrozumiał jej chęci, gdyż wstał za nią, obejmując w tali swoją hederkę. Przechodząc między stolikami zobaczyła go...
Siedział w otoczeniu dwóch kobiet - na szczęście nie hederek. Ich wzrok się spotkał, lecz Pelagia popychana przez mężczyznę, zdołała tylko odwrócić głowę, aby odgadnąć wyraz jego twarzy. Był zaskoczony jej widokiem. Obrócił się do obydwu pań i Pelagia odczytała z jego ust, że próbuje odejść od stolika.
Pelagia weszła, lub raczej została wepchnięta do jakiegoś pokoju. Leon dotknął pośladki towarzyszki.
- Pokaż mi swoją muszelkę.
Popchnął ją na kanapę i zadarł sukienkę odsłaniając zarośnięta dziurkę. Położył się na niej i zaczął dobierać się do piersi, a drugą ręką nawilżał jej srom. Na szczęście nie całował jej w usta, lecz zajął się sutkami, które gryzł sprawiając ból.
- Auuu, to boli. - krzyknęła
Zakrył jej usta dłonią i próbował w nią wejść, lecz otworzyły się drzwi, w których stał Fileasz. Wściekły, ruszył w stronę mężczyzny. Złapał go za tunikę i wysyczał:
- Chyba nie zna pan kompetencji hederek, ale zapewniam pana, że nie są od tego, zwłaszcza takie młode jak ona!
Otworzył drzwi prowadzące na taras i wypchnął go na zewnątrz, uderzając pięścią w twarz. Wrócił do pokoju i podszedł do Pelagii. Wciąż podwiniętą suknię przywrócił do idealnego stanu. Przestraszoną dziewczynę posadził sobie na kolanach. Objęła go za szyję i wtuliła się we włosy, a on gładził jej nagie plecy. Zmusił ją, aby popatrzyła mu w oczy.
- Wszystko już dobrze. Nie opuszczę cię.
- Nie opuszczaj mnie. - powtórzyła
- Nie zrobię tego, kochanie.
Musiał ją pocałować. Stęsknił się za tymi słodkimi wargami, układającymi się w niewinnym uśmiechu. Mimo zapłakanych oczów, wyglądała ślicznie. Postanowił zabrać ją na plażę, aby mieć dziewczynę tylko dla siebie.
- Czy masz ochotę na kąpiel? - spytał.
- Ale ja nigdy nie wchodziłam do morza. Nawet nie umiem pływać.
- Zaufaj mi Pelagio, przy mnie nic ci się nie stanie.
- Muszę ściągnąć suknię, bo się zniszczy. - powiedziała lekko speszona, lecz ciekawa jego reakcji.
Fileasz przyglądał się jej, gdy suknia opadła na piasek, a ona całkowicie naga chwyciła jego rękę. Przy każdym równomiernym oddechu Pelagii widział jak jej blade piersi się unoszą i opadają. Różane suteczki stały już na baczność. Jego wzrok powędrował w dół. Poniżej pępka skórę porastały kręcone włoski, chroniące trójkątny skarb.
Pelagia powoli weszła do wody, pozwalając by przyjrzał się jej od tyłu. Kręcąc masywnymi biodrami, prezentowała ponętną figurę. Uwagę przykuwały duże pośladki, na których aż roiło się od czerwonych śladów uderzeń. Fileasz nie mógł wyobrazić sobie, że ktoś miał czelność zranić tak delikatną skórę. Podszedł do partnerki i jedną dłonią gładził jej policzek, a drugą masował rany. Odwróciła się do Fileasza i pocałowała go w usta.
- Zamoczysz swoją tunikę.
Po tych słowach uniosła jego ręce i rozebrała go, rzucając ubranie na piasek. Teraz to on stał przed nią w stroju Adama, pozwalając by mu się przyjrzała. Zilustrowała jego tors, lekko przesuwając po nim, dłonią. Paluszki powędrowały w dół. Pelagia była zafascynowana rozmiarem jego członka, który na razie był w stanie spoczynku. Nigdy nie widziała nagiego mężczyzny, toteż widok był dla niej niezwykle interesujący. Obydwoje pozwolili by woda wymyła ich ciała, a gdy już skóra pomarszczyła się od niej, położyli się na brzegu.
- Pelagio, przybliż się do mnie.
Dziewczyna, bez jego nakazu usiadła na nim okrakiem, gdy ten siedział po turecku. Obydwoje czuli jego rosnące prącie wbijające się w jej pupcię. Całowali się namiętnie, a Fileasz gniótł piersiątka kochanki. Gdy zaczerpywali oddech, mężczyzna przygryzał delikatnie jej suteczki. Pelagia odważyła się i włożyła rękę pomiędzy ich złączone ciała, aby odszukać jego członka. Przesuwała ręką wzdłuż trzonu, cały czas patrząc mu w oczy. Pojękiwał z lekka, zamykając oczy, ale nadal dotykał jej skarbów.
Przygwoździł ją ciałem do mokrego piasku. Tak jak obiecał sobie - zamierzał wycałować każdy zakątek jej ciała. Pozwolił odpocząć cycuszkom i całował jej ramiona, odchylając na boki ramiona. Odsłonił jej pachy, które pokrywało owłosienie. Wypieścił językiem te wrażliwe miejsca, smakując słodki zapach jej potu.
Końcem języka drażnił wydęty brzuszek, zsuwając się do wewnętrznej strony ud. Pelagię zdenerwował fakt, iż ominął jej muszelkę, która domagała się pieszczot. Wojownik pilnował, by nie ominąć, żadnego centymetra ciała. Unosił każdą nogę z kolei, docierając następnie ustami do stóp Pelagii. Ssał, każdy paluszek z kolei, dostrzegając iż bawi się swoim wzgórkiem łonowym.
- Podnieś nogi.
Pelagia wykonała polecenie, odsłaniając obydwie dziurki. Fileasz jęknął i dotknął ją.
- Proszę cię, Fileaszu. Wycałuj mnie tam.
Mężczyzna rozchylił jej wargi sromowe, i ssał je. Przygryzał czuły guziczek i smakował soki pomieszane z wodą morską. Pelagia stękała już przeraźliwie. Nie chciał by doszła w ten sposób, więc obrócił ją na brzuszek. Całował jej plecy, kierując się w stronę poranionych pośladków. Pragnął ukoić jej ból. Przejechał palcem między rowkiem, delikatnie go wpychając.
- Przestań! To jest moja... - wydyszała zdenerwowana, przypominając sobie incydent z siostrą
- Chcę wycałować cię wszędzie. Będzie ci dobrze.
Pocałował jej szparkę i spróbował wsadzić jej język, lecz czuł jaka jest spięta. Pomagając sobie dłońmi powoli ją rozluźniał. Po chwili widział jak porusza nimi w rytm jego pieszczot. Odsunęła się od niego...
- Fileaszu wstań.
Zdziwiony zrobił to. Pelagia uklęknęła przed nim i objęła jego wąskie biodra.
- Chcę go pocałować.
- Pelagio, wstań. Nie powinnaś się zniżać przed mężczyzną.
- Będzie ci dobrze. - z ironią zacytowała jego słowa, obdarzając go szelmowskim uśmiechem.
Wzięła go do ręki i pocałowała główkę. Zachowując się jak doświadczona kurwa, próbowała wsadzić cały trzon do buzi, rozbawiając go. Gdy napęczniał w jej ustach, powiedziała:
- Weź mnie
Osunęła się na piasek. Fileasz widząc, że jest wystarczająco wilgotna, zarzucił sobie jej nogi na szyję, by dokonać głębszego wejścia. Rozchylił jej wargi powoli wkładał prącie do jej szparki. Gdy rozerwał błonę dziewiczą, usłyszał jak krzyknęła.
- Kochanie, nie chce sprawiać ci bólu.
Szepcząc odgarnął jej loki, które przykleiły się do spoconych policzków.
- Potrzebuję cię tam. - powiedziała rozchylając szerzej nogi.
Fileasz przystąpił do dalszej penetracji partnerki. Fascynowało go to jak jej srom zaciska się na jego członku. Obydwoje stękali głośno z rozkoszy. Młodzieniec poruszał pośladkami ujeżdżając swoją dziewczynkę, a oprócz ich nagich, złączonych ciał, widać było czarną kępkę ich włosów łonowych.
Pelagia z rozkoszy, a może z chwilowego bólu wbijała mu paznokcie w plecy, a następnie objęła jego pośladki. Obrócili się, nie rozłączając w taką pozycję, iż Pelagia siedziała na nim, opierając dłonie na klatce piersiowej mężczyzny. Fileasz poruszał jej pośladki, narzucając tempo. Dźwięk szumu fal mieszał się z ich jękami i odgłosem "mlaskania" podczas penetracji.
Fileasz patrząc na nią widział jej falujące piersi i rozchylone wargi. Złapał ją za włosy i przyciągnął do siebie. Gdy ich języki zaplatały się we wspólnym tańcu, obydwoje poczuli, że dochodzą do szczytu.
- Wytrzymam jeszcze, Pelagio - wysapał.
Złapał za jej szerokie biodra, aby jeszcze zwiększyć tempo. Po minucie poczuła jak zalewa ją jego ciepłym nasieniem. Chwilę jeszcze trwali w takiej pozycji, aby potem przytulić się do siebie i zasnąć, czując spełnienie.
Komentarze mile widziane