Anka i jej mama
20 kwietnia 2021
Szacowany czas lektury: 15 min
Zapraszam do lektury mojego nowego opowiadania.
Korzystając z okazji zapraszam na mojego bloga, gdzie przeczytacie też inne opowieści erotyczne.
Link znajduje się na moim profilu.
Dziękuję.
Doskonale pamiętam swój okres dojrzewania...
Ten czas jest jednym z najpiękniejszych w życiu człowieka.
Początek był bardzo gwałtowny, jak zresztą zawsze bywa z chłopcami. Trudno mi było nadążyć za zmianami, które we mnie zachodziły.
Rozpoczęł się, gdy miałem jedenaście, może dwanaście lat. Zaczęła zmieniać się moja sylwetka. Z upływem lat urosłem, nabrałem masy mięśniowej. Ogólnie zacząłem wyglądać, jak facet, a nie jak dziecko.
Moje jądra i moszna zaczęły się powiększać. Pojawiły się pierwszy włosy łonowe, które potem zmieniły się w obfity busz. To zapamiętałem najbardziej.
Mój fiut nabrzmiewał przy byle okazji. Czasami było to krępujące. Zacząłem też golić się na twarzy.
Typowych polucji nigdy nie miałem, bo dość szybko odkryłem, że moje ręce mogą rozładować napięcie seksualne. Korzystałem z tego, jak tylko się dało. Onanizm stał się moim ulubionym sportem.
Wszystkiemu winny był gwałtowny wzrost testosteronu...
Moje napięcie seksualne przekraczało wszystkie normy. Zainteresowanie płcią przeciwną także. Teraz, w dobie internetu nie ma z tym absolutnie problemu. Swoją ciekawość można nasycić do pełna. Kiedyś było całkiem inaczej i trzeba było sobie radzić innymi metodami. Ja to robiłem.
Kolorowe "świerszczyki", a potem filmy wideo otwierały mnie na magiczny świat seksu.
Fabuła tych filmów charakteryzowała się tym, że jej właściwie nie było. Wszystko kończyło się kopulacją. Akty seksualne były standardowe i nieskomplikowane. Najpierw seks oralny, potem kopulacja właściwa zakończona wytryskiem na twarz lub ciało bohaterki.
W tej materii, akurat nic się nie zmieniło do dziś.
Bardzo jednak mi się to podobało. Marzyłem o takiej partnerce, która nie ma absolutnie żadnych zahamowań i przyjmie mnie z rozkoszą we wszystkich swoich naturalnych otworach. Czekałem na tę chwilę.
Chciałem, aby to była Anka.
Anka była moją pierwszą dziewczyną, z którą "chodziłem na poważnie". Była najfajniejszą dziewczyną w całej klasie, co stanowiło dla mnie powód do szczególnej dumy. Zaczęliśmy ze sobą "chodzić" pod koniec ósmej klasy szkoły podstawowej. Potem wylądowaliśmy w jednej klasie liceum.
Anka jednak nie przejawiała zbytniej ochoty, by iść krok dalej.
Gdy tylko próbowałem robić coś w tym kierunku, to zawsze mnie stopowała. Zawsze stawiała bariery i granice, których przekroczyć mi nie było wolno. Kiedyś spróbowałem i obraziła się na mnie. Potem jakoś załagodziliśmy całą sytuację i nie próbowałem więcej. Co prawda, rozsadzało mnie od środka, a napięcie było nie do wytrzymania lecz zaciskałem zęby i zwieracze i czekałem.
Długo nie wyszliśmy poza sferę pocałunków i delikatnych pieszczot. Chociaż te pieszczoty trudno było pieszczotami nazwać. Po prostu czasem delikatne ocieraliśmy się o siebie lub lekko dotykaliśmy. To nie było nigdy nic wielkiego. Dobrze, że chociaż spacerowaliśmy za rękę lub czule objęci po ulicy, bo byłaby porażka na całej linii.
/////
Swój pierwszy raz przeżyłem z matką Anki.
Pani Halina była bardzo ładną brunetką. Miała czterdzieści lat. Mimo tego, że była ponad dwa razy starsza ode mnie, to zachowała zgrabną figurę i wygląd. Fakt, że pojawiły się u niej oponki tu i tam, ale dodawały jej one tylko uroku i sprawiały, że wyglądała, jak prawdziwa kobieta. Taka z krwi i kości. Zaokrąglone biodra i dość duży biust, to były jej atrybuty. Prawdziwa kobiecość przebijała z każdego jej gestu i ruchu. Czasami brano ją nawet za siostrę Anki.
Zawsze robiła na mnie duże wrażenie.
To było któregoś wrześniowego wieczoru, gdy zadzwoniłem do jej drzwi. Chciałem oddać Ance pożyczone zeszyty. Anki akurat nie było w domu, bo pojechała na cały weekend do swego ojca.
Drzwi otworzyła mi pani Halinka ubrana w szlafrok z turbanem na głowie, który ukręciła z ręcznika.
– Dz... Dzień dobry – zająknąłem się – przyszedłem oddać Ani zeszyty, ale może przyjdę później?
– O... Darek. Właśnie brałam kąpiel. Wejdź proszę – odezwała się pani Halinka – Ani akurat nie ma, ale zostaw je w jej pokoju.
– Dobrze – odrzekłem kierując się w znanym kierunku.
– Dobrze, że jesteś. Umiałbyś ustawić dekoder? – spytała.
– Mogę spróbować.
– W takim razie, czy mogłabym cię o to poprosić?
– Oczywiście.
Po chwili zacząłem majstrować przy urządzeniu.
– No i jak? – zapytała mnie pani Halina pochylając się nade mną.
Jej szlafrok trochę się rozluźnił i gdy zerknąłem w prawo ujrzałem kawałek jej piersi. Rzeczywiście były bardzo zgrabne i dość duże. Chyba o ułamek sekundy za długo przypatrywałem się tym cudom natury, bo matka Ani zauważyła to, wyprostowała się i poprawiła szlafrok. Natychmiast odwróciłem wzrok.
– Przepraszam bardzo – odezwałem się cicho.
– W porządku. Nic się nie stało. To ja przepraszam – dobiegł mnie jej głos.
– Nie ma za co.
Ustawiłem wszystkie stacje i zapisałem je w pamięci dekodera.
– To wszystko – odezwałem się wstając.
– O, jak fajnie – ucieszyła się – jak mogę ci się odwdzięczyć?
– Nie. Nie trzeba...
– Napijesz się herbaty? – spytała.
– Bardzo chętnie. Jeżeli nie sprawiają kłopotu.
– To żaden kłopot. Woda w czajniku już się gotuje.
Po chwili siedziałem przy stole a pani Halina wniosła na tacy dwie filiżanki herbaty, cukier i herbatniki na talerzyku. Postawiła je na stole, a sama usiadła na kanapie zakładając nogę na nogę. Zobaczyłem jej zgrabne udo. Nadal miała na sobie szlafrok, ale ściągnęła z głowy turban i rozpuściła swe czarne, kręcone włosy. Wyglądała super.
Zresztą zawsze mi się podobała.
Zaczęliśmy rozmawiać. Nasz dialog oscylował głównie w temacie szkoły. Takie typowe: co tam i jak tam? Później zeszliśmy na temat naszej znajomości z Anką. Dopiero w ostatniej fazie zrobiło się bardziej gorąco.
– Powiedz... Podobam ci się? – spytała mnie pani Halina.
To pytanie było tak zaskakujące, że aż zakrztusiłem się herbatnikiem. Przez chwilę dochodziłem do siebie.
– T... Tak – odpowiedziałem patrząc w inną stronę.
– Naprawdę? – autentycznie ucieszyła się pani Halina.
– Tak – powtórzyłem – Jest pani bardzo piękną kobietą.
Pani Halina w tym momencie dotknęła ręką swojej fryzury i poprawiła ją.
– A jak bardzo ci się podobam?
– Bardzo.
- Bardzo, to nie jest wystarczająca odpowiedź – uśmiechnęła się do mnie.
A ja nie wiedziałem co mam jej odpowiedzieć. Naprawdę nie wiedziałem. Zabrakło mi słów. To mi się czasem zdarza w chwilach bardzo emocjonalnych. Takich, jak ta będących pomieszaniem euforii, radości, zdenerwowania i niepokoju, takich które były absolutnie pierwsze i nie miałem żadnego punktu odniesienia.
Cóż miałem odpowiedzieć?
– Jesteś bardzo miłym i ułożonym chłopcem, dobrze wychowanym. Nie masz takiego siana w głowie, jak twoi rówieśnicy – mówiła dalej pani Halina - bardzo przystojnym...
Milczałem zasłuchany w jej słowa. Jej komplementy były bardzo przyjemne dla mych uszu.
- Chciałbyś mnie przelecieć? – spytała.
Znów się zakrztusiłem.
Poczułem się bardzo dziwnie. Wszystko zmierzało w kierunku, do którego ja zmierzałem w swych fantazjach. Erotyczna przygoda bez żadnych komplikacji – to było moje marzenie. Ewentualny numerek z matką mojej koleżanki, był szczytem. Oczywiście pod warunkiem, że o tym bym fantazjował. A powiem szczerze: taka fantazja u mnie się nie pojawiła. To było coś, o czym nawet nie myślałem. A tu nagle...
- Młodzi chłopcy marzą o tym, żeby jakaś doświadczona kobieta wprowadziła ich w arkana seksu. Jak to się mówi: "na starej piczy, młody ćwiczy".
Spojrzała na mnie ciekawa mojej reakcji, a ja wpatrywałem się w dywan i starannie unikałem wzroku pani Haliny. Jej słowa docierały do mnie też tyle o ile. Jakby gdzieś z oddali, jakby przytłumione. Ciśnienie krwi zaczęło mocniej uderzać mi do głowy co powodowało pewne oszołomienie. Wszystko wydawało mi się snem.
Po chwili wszystko potoczyło się w zawrotnym tempie.
- Podejdź do mnie - powiedziała spokojnym głosem
Wstałem z krzesła i stanąłem przed nią. Pani Halinka wyciągnęła ręce i złapała mnie za pasek spodni.
- Nie bój się. Nic ci nie zrobię - odezwała się.
Jakby ogarnął mnie paraliż. Stałem bez ruchu poddając się jej czynnościom. To było niezwykłe. Wszystko, co tylko możliwe skumulowało się we mnie i całkowicie wymieszało. Miszmasz, to mało powiedziane. Jednocześnie chciałem stamtąd uciec, jak i trwać, jak skała.
Dobrze, że nie mogłem się ruszyć.
Ręką zaczęła rozluźniać pasek przy moich jeansach, a później rozsunęła zamek rozporka. Po chwili zsunęła mi spodnie do kostek. W moich slipach nie było już miejsca. Penis stał, jak żołnierz na warcie. Patrzyła na niego z dużą ciekawością. W jej oczach było też dużo podziwu.
Mój ptaszek nie jest monstrualnych rozmiarów, ale też nie jest to wersja mini. Taki w sam raz. Chociaż wtedy marzyłem, by miał jeszcze parę centymetrów. Od przybytku przecież głowa nie boli. Na to jednak nic nie można poradzić.
Pani Halinka zsunęła moje majtki i uwolniła go. Zakołysał się przed jej twarzą.
Pani Halina zaczęła go ssać.
Ja stałem praktycznie bez ruchu poddając się tej czynności. Było mi dobrze. Było mi wręcz cudownie. Nigdy w życiu nie spodziewałbym się, że przydarzy mi się coś tak wspaniałego. To, co jeszcze przed godziną pozostawało w sferze mojej nienasyconej i ogromne i fantazji seksualnej, stawało się faktem. Po raz pierwszy doświadczyłem realnego zbliżenia z prawdziwą kobietą, która robiła mi niesamowitego loda.
Jejku. Jakie to było wspaniałe!
– Dotknij moich piersi – odezwała się matka Ani wypuszczając na chwilę z ust mojego ptaszka.
Położyłem dłoń na jej piersi. Cycki pani Haliny były bardzo ciepłe i miłe w dotyku. Sutki powoli stawały na baczność. Masowałem je delikatnie i powoli, jakby z obawą, że przy jakimś gwałtowniejszym ruchu cały czar pryśnie, a ja będę stał nagi i samotny w pustym pomieszczeniu trzymając zaciśniętą w pięść na swoim sterczącym penisie.
– Jesteś bardzo delikatny – stwierdziła pani Halina składając na moim ptaku i jądrach pocałunki.
Te muśnięcia warg były chwilą przerwy przed dalszą częścią.
– Rozbierz się – powiedziała bardziej stanowczym głosem.
Nie zastanawiając się długo zacząłem rozpinać guziki swojej koszuli. Ściągnąłem do końca spodnie i majtki oraz skarpety. W tym czasie pani Halina wstała z kanapy i zaczęła rozwiązywać pasek swojego szlafroka.
Rozsunęła go ukazując mi całą swą nagą postać. Szlafrok samoistnie spadł na ziemię tuż obok jej stóp.
Pani Halina zrobiła pierwszy krok i zarzuciła mi swe ręce na szyję. Machinalnie objąłem ją w pasie przytulając mocno do siebie. Złączyliśmy nasze usta w namiętnym pocałunku. W całowaniu się miałem niejakie doświadczenie, więc nie wyszedłem na kompletnego amatora. Nasz pocałunek był o wiele pełniejszy, niż moje pocałunki z Anką. Przynajmniej takie miałem pierwsze wrażenie. Ten pocałunek był kompletny. Nic dodać, nic ująć. Był to pocałunek w którym zawierało się wszystko, co najważniejsze. Nasze języki rozpoczęły już swój misterny taniec. Poza tą aktywnością, reszta mojego ciała nadal była, jak skamieniała, byłem cholernie stremowany. Zupełnie, jak wtedy, gdy po raz pierwszy miałem wystąpić na scenie i powiedzieć wiersz. Wtedy trema ustąpiła dość szybko. Teraz wciąż trzymała mnie sztywnego. Ale przecież i emocje były całkiem inne.
– Chodź – mówiąc to pani Halina przerwała pocałunek i chwyciła mnie za rękę.
Poprowadziła mnie wprost do swojej sypialni. W tym pomieszczeniu byłem po raz pierwszy. Nigdy wcześniej nie zdarzyło się, abym tam gościł, bo nie było takiej potrzeby. Gdy weszliśmy tam, pani Halinka położyła się na łóżku pociągając mnie za sobą. Opadłem na nią i wróciliśmy do pocałunków.
Moja trema jakby nieco ustąpiła. Zdobyłem się na ruch i głaskałem dłonią jej zgrabne udo. Wkrótce moja ręka znalazła się na jej piersi.
- Mmm... – zamruczała Halina – Rób tak dalej. Dotykaj mnie tak.
Posłusznie postępowałem tak, jak mną kierowała.
Całowałem teraz jej piersi. Otuliłem wargami sterczący sutek i ssałem go oraz wodziłem po nim czubkiem języka.
- Mmm... – jej odgłosy były coraz głośniejsze.
To utwierdzało mnie w przekonaniu, że wszystko robię, jak należy. Bardzo mnie to podnosiło na duchu, bo przecież robiłem to po raz pierwszy.
Zacząłem przesuwać się w kierunku pępka i owłosionego wzgórka łonowego pani Haliny. Owłosienie jej było bujne i tworzyło czarny trójkąt. Całowałem go namiętnie. Chwytałem wargami twarde włosy. Powoli kierowałem się w stronę wejścia do pochwy.
– Wspaniale to robisz – dobiegł mnie zmysłowy szept pani Haliny – twoje wargi są cudowne.
Nie przerywałem swojej czynności. Całowałem i lizałem jej srom bez opamiętania. Zupełnie jakbym wpadł w jakiś narkotykowy trans.
– Delikatniej. Rób to delikatniej – usłyszałem znowu.
I znowu, jak przykładny żołnierz wykonywałem jej rozkazy. Moje pieszczoty były teraz dużo subtelniejsze. Zwolniłem także częstotliwość ruchów mojego języka. Bardzo delikatnie dotykałem ustami jej warg sromowych. Wsuwałem pomiędzy nie czubek języka. Wodziłem nim po całej długości sekretnej szczelinki między nogami pani Haliny. Teraz zadrżała nieco mocniej. Im bardziej ona reagowała, tym bardziej odpływała w niebyt. Byłem na dobrej drodze. Tak być powino. Szparka pani Halinki stawała się coraz bardziej mokra. Spijałem łapczywie ten nektar wypływający spomiędzy jej nóg.
Zmieniliśmy pozycję. Teraz pani Halinka była na mnie. Uniosła się lekko do góry i podtrzymując mojego członka pomogła mu wejść do środka. Poczułem ciepło i wilgoć na całej jego długości.
Byłem w środku. Mój penis znalazł się w środku jej cipki. Czułem bardzo wyraźnie ten niesamowity uścisk ścianek pochwy na całej długości penisa.
Mama Ani zaczęła podnosić się i opadać nadziewając się tym samym na mojego żołnierzyka. Jej piersi podskakiwały przy każdym ruchu. Po pewnym czasie pani Halinka pochyliła się i oparła dłonie o moje ramiona. Poruszała równomiernie miednicą nie przerywając naszego połączenia. Teraz oboje wydawaliśmy z siebie rozkoszne jęki i bezwstydne westchnienia. Oboje odpłynęliśmy w ekstatyczną krainę.
Wszystko dookoła jakby zniknęło. Wszystko rozmazało się, jakby we mgle. Ta mgła otoczyła nas ze wszystkich stron. Nie widziałem niczego oprócz nas. Jakby nic, oprócz nas nie istniało. Jakby nasze dwa ciała, połączone ze sobą były jedyną rzeczą jaka jest. A oprócz nas nie ma absolutnie nic.
Poczułem że zbliżam się do końca. Wkrótce potem wytrysnąłem w głąb pani. Haliny. Zesztywniałen cały w momencie, gdy nasienie wytryskiwało z mojej cewki moczowej. Nie było to jednak takie zesztywnienie, jak na początku naszego spotkania. To był mój ostatni akord. Pewnie zabrzmiał on zbyt wcześnie, ale nic nie mogłem na to poradzić.
Pani Halina nie pozwoliła mi wysunąć się z siebie. Mój członek nadal był w jej cipce. Wiotczał jednak i kurczył się w sobie. Po jego dawnej potędze nie pozostał ślad. To jednak nie jest takie ważne, bo to naturalna kolej rzeczy. Nie należało się tym przejmować.
Byłem rozanielony i znajdowałem się w całkiem innym wymiarze. Otoczony przez szczęście, lekkość, błogość i spełnienie. Czułem się, jak w raju. Było mi tak dobrze, jak jeszcze nigdy. Nigdy wcześniej nie doświadczyłem takiego doznania. Orgazm na własną rękę to nie to samo.
Pani Halina położyła się obok mnie i palcami kończyła to, czego ja nie zdążyłem. Po chwili i ona osiągnęła szczyt.
– To było wspaniałe, wiesz? – odezwała się pani Halinka, gdy leżeliśmy przytuleni mocno do siebie – Nie spodziewałam się, że będzie mi tak z tobą dobrze.
– Chyba trochę za wcześnie skończyłem.
- Nie przejmuj się tym. To był twój pierwszy raz, prawda?
– Tak – odpowiedziałem.
– I uwierz mi, że było naprawdę nieźle.
Jej słowa były, jak balsam dla mojej duszy i ciała. Jeśli tak naprawdę było, to mogę być z siebie naprawdę zadowolony. Moja premiera w roli kochanka wypadła nieźle.
Bardzo to mnie podbudowało. Moje ego wzniosło się o kilka pięter wyżej, niż było. Nie mogłem ukryć swojej wielkiej radości z faktu, że przestałem być prawiczkiem i dołączyłem do grona prawdziwych facetów. Nie przypuszczałem, że stanie się to tak szybko.
Owszem, marzyłem o tym i chciałem tego bardzo, ale myślałem, że jeszcze trochę wody upłynie zanim tak się stanie. A to taka wspaniała i przyjemna niespodzianka. Po raz pierwszy pomyślałem, że jestem wielkim farciarzem. Może w poprzednim wcieleniu zrobiłem coś bardzo dobrego i teraz karma mi się odwdzięcza.
///
– Myślę, że powinieneś już iść – powiedziała pani Halina - twoi rodzice będą się niepokoić.
– Nie będą – uspokoiłem ją.
– Przecież przyszedłeś tylko oddać Ani zeszyty.
– Miałem jeszcze potem wpaść do kumpla.
– A kumpel nie będzie zły, że nie przyszedłeś?
– Także nie ma z tym problemu.
– Aha.
Przez moment w mojej głowie zajaśniała myśl, że "murzyn zrobił swoje i murzyn może odejść ". Trochę więc szybko pękła ta bańka mydlana. Niemniej jednak, to był chyba dobry pomysł.
Zdążyłem się już ubrać i nawet napiłem się zimnej herbaty, która stała w filiżance, kiedy do salonu weszła pani Halina. Także już była ubrana, a wcześniej zdążyła wziąć prysznic. Nie można już było po niej poznać, że jeszcze niedawno wydarzyło się między nami coś wzniosłego. Nie wiem, jak to było ze mną, bo nie widziałem się w lustrze, ale chyba nadal promieniałem wielkim szczęściem. Tego szczęścia nie dało się tak łatwo zmyć z mojej twarzy.
– Mam nadzieję, że to, co się stało, pozostanie tylko między nami?
– Oczywiście – odpowiedziałem.
– Nie chciałabym, żeby przede wszystkim Ania się o tym dowiedziała.
– A czy ja będę mógł nadal do Ani przychodzić jako kolega?
– Zawsze tu będziesz mile widziany – uśmiechnęła się pani Halina.
– Nie wiem tylko, jak spojrzę w oczy Ani.
– Normalnie. Nic się przecież nie stało.
– A jak będę patrzył w pani oczy? – pytałem dalej.
– Zachowamy kamienne twarze i nic nie damy po sobie poznać. To będzie taka nasza mała tajemnica.
Pani Halina podeszła do mnie i pocałowała w policzek.
– Ode mnie Ania na pewno się tego nie dowie.
- Ode mnie też – zapewniłem solennie.
Rzeczywiście tak się stało. Nie puściliśmy pary z gęby i Ania nie dowiedziała się o naszym rozkosznym wieczorze. Nie wiedziała o nas nic. Nie wie zresztą do tej pory. Ten sekret kładzie się na mnie cieniem, bo obiecaliśmy sobie, że będziemy ze sobą szczerzy.
Jakoś jednak muszę sobie z tym poradzić. Jeżeli ceną za to mają być moje nieprzespane noce, to zapłacę ją.
/////
Spojrzałem na Anię śpiącą obok mnie. Pocałowałem ją w odsłonięte ramię.