Mój Bi-zon (I)
16 października 2017
Szacowany czas lektury: 14 min
- Maciek, obejrzymy coś na Netflixie?
- Przecież już mamy go przepatrzonego z każdej strony... - Maciek nawet nie podniósł głowy znad laptopa, jak zwykle wpatrzony w te swoje kody i skrypty. Była dziewiąta wieczorem i nie chciałam, byśmy znowu oboje spędzili wieczór przy oddzielnych laptopach.
- Pojawił się właśnie nowy serial. Zgadnij o czym jest.
- Eee, po tym ostatnim o tej lasce, co staje się kanibalem chyba niewiele mnie zaskoczy. Trochę obniżają loty. Mam nadzieję, że nowe House of Cards choć utrzyma poziom.
- O parze, która dobiera sobie laskę do łóżka!
Maciek podniósł wzrok w moją stronę. Wiedziałam, że go to zaciekawi. Jednocześnie miałam świadomość, że właśnie zaczynam coś, co może zaważyć na przyszłości naszego związku. Ale chęć spróbowania była zdecydowanie silniejsza od zdrowego rozsądku. Poza tym mój erotyczny plan miał naprawdę solidne podstawy.
- A to jakieś porno, na Netfliksie? – widać, że Maciek się zaciekawił, choć udawana ignorancja mu raczej nie wyszła.
- No jakie porno, co ty! Nie sądzę. Nie znam szczegółów, bo jak zwykle opisy są lakoniczne.
Kłamałam. Już widziałam dwa odcinki – musiałam po prostu sprawdzić na ile serial będzie pomocny w moich zamiarach. A, że przy okazji zapowiadał się całkiem przyjemnie, postanowiłam iść na całość.
- Dobra, możemy. Tylko najpierw pójdę pod prysznic. Śmierdzę po całym dniu. Poza tym pewnie zobaczymy więcej niż jeden odcinek jak będzie fajny.
- Głupi jesteś. Od zawsze ci powtarzam, że ty nawet jak przewalisz dwie tony gruzu to pachniesz jak półka w Douglasie.
Uwielbiam ten jego naturalny zapach. Generalnie facet ma fart, bo praktycznie nie musi korzystać z dezodorantów. Gdy zniknął w łazience ja podłączyłam laptopa do telewizora. W łóżku ogląda się fajnie, ale jakoś miałam przeczucie, że kanapa będzie się do tego lepiej nadawała.
Poszłam do kuchni przygotować coś do jedzenia. W głowie zaś kotłował mi się milion myśli. Była to mieszanka podniecenia, strachu, ciekawości, a zwłaszcza wątpliwości. Przed oczami przelatywały mi obrazki z tych wszystkich gejowskich pornosów, których naoglądałam się przez ostatnie tygodnie. Ale może zacznę od początku. :-)
***
Lubię porno. I mam chyba dość nietypowe upodobania jak na kobietę. Oczywiście, odkrywając czeluści internetu zaczynałam od klasyków lubując się w oglądaniu aktów kopulacji obficie wyposażonych aktorów i ich równie obfitych partnerek. Mimo, że czasami internetowa erotyka mocno nadwyrężała mi pulę gigabajtów, to nigdy jednak nie wpływała na moje realne, fizyczne pożycie. Ot, traktowałam je jako dwa oddzielne światy, które mimo jakże wspólnego mianownika, nigdy się nie przenikały.
Nie dzieliłam się swoimi upodobaniami w sypialni, sex zawsze miałam satysfakcjonujący, raczej klasyczny i bez odpałów. Może to była kwestia dojrzałości, może potrzeb a może po prostu tacy mi się trafiali kolesie. Ale z czasem ciekawość pchała mnie w coraz bardziej intensywne doznania. A, że Internet zniesie wszystko, to i miałam z czego wybierać.
Lesbijki były chyba naturalnym kolejnym etapem. Cipka i cycki to jednak cipka i cycki. Zwłaszcza w duecie. Albo w trójkącie. Jest coś mega podniecającego w widoku dwóch kochających się kobiet. Dlatego oglądając te wszystkie obrazki wypełnione wilgotnymi, wydepilowanymi cipkami, paluszkami w każdej dziurce, lizanymi tyłkami, gryzionymi i ssanymi sutkami, wibratorami, wytryskami i głębokimi pocałunkami mózg zaczął mi się przestawiać w biseksualne rejony. Nie dość, że były to przyjemne widoki, to co raz mocniej działały na moją wyobraźnie.
Coraz częściej takie sesje kończyłam rozkraczona przed laptopem z moim ulubionym wibratorem w sobie lub buttplugiem i palcami na łechtaczce. Od początku jednak wiedziałam, że lesbijką to ja nie jestem i raczej nie będę. To głębszy stan umysłu i ciała, a ja jednak lubię kawałek mięsa w ustach, na dole a czasami w drugim dole też.
Lubię po prostu jak się facet uwali na mnie całym swoim ciężarem, wjedzie z całym impetem między uda, złapie za włosy i zerżnie zapominając o całym świecie. I o mnie. A co, niech ma. Poza tym nie miałam traumatycznych przeżyć z samcami by się „z zemsty” przerzucić na samice.
Wracając jednak do kobiet – z czasem doszłam do wniosku, że w sumie to bym fajnej laski z łóżka nie wyrzuciła. A jakby była jeszcze doświadczona to chętnie poddałabym się stosownemu instruktarzowi, posmakowała sutka czy cipki (znam swój smak i też chciałam sobie porównać).
Miałam wtedy 25 lat i brak zobowiązań zachęcał do eksperymentów i odwagi. No i poszłam w tango... Ale o tym może potem, bo to też gruba akcja była. Potwierdziły się słowa mojej matki, by nie brać dupy z własnej grupy. Szefowa z innego działu to jednak słaby pomysł na kochankę...
Moja biseksualna inicjacja zaowocowała bardzo intensywnym okresem w życiu, kilkoma złamanymi sercami i coraz szerszymi porno-preferencjami. W pewnym momencie zaczęłam się zastanawiać, czy nie jestem jakaś nimfomanką, ale szybko tłumaczyłam sobie to, że taki mam okres. Heh, a na okresy czekałam jak na zbawienie.
Bo to nie tak, że z panów całkowicie zrezygnowałam. Ot, by życie miało smaczek. A, i nie bierzcie mnie za jakąś dziwkę – świadomość własnych potrzeb to nie to samo co dawanie wszystkim na lewo i prawo. Jestem wybredna, a że wszyscy chcieli się tylko ruchać to miałam z czego wybierać.
Po lesbijkach przyszli, a właściwie przyszły shemales. To była czysto teoretyczna fascynacja, best of both worlds. Namiastką w realu były oczywiście kobiece figle ze straponem lub straplessem. Kolekcjonowałam sobie filmiki ze ślicznymi Azjatkami czy Latynoskami, które ochoczo brały w tyłki lub dawały sobie ssać paniom i panom. Za to zupełnie nie kręcili mnie crossdresserzy. Co prawda jestem w stanie zrozumieć męskie upodobania do zakładania damskich ciuszków i chęć zostania upodloną sissy ale jednak to nie moje klimaty.
No właśnie... panom. To był moment, kiedy mocniej zainteresowały mnie męskie igraszki. Zarówno w wersji biseks, gdzie trójkąty mmf obsługują się nawzajem jak i czysto męskich układach. Fakt ten zbiegł się jakoś z pojawieniem się Maćka w moim życiu. Z czasem oglądając męskie akcje zaczęłam wyobrażać sobie jak jednym z tych kochanków jest mój facet, któremu ochoczo kutasa obrabia jakiś przystojny, młody gej. A ja siedzę sobie obok wygodnie w fotelu i masturbuję na całego albo robię fotki do mojej prywatnej kolekcji. Na myśl o takiej sesji zawsze miałam mokro w kroku.
Zastanawiałam się też wtedy mocno, co mnie tak naprawdę pociąga w oglądaniu pieprzących się facetów. Poza ewidentnym efektem zakazanego owocu (kutafony nie chcą zapinać lasek, no!) doszłam do tego, że praktycznie zawsze są szczupli. Oczywiście mowa o tych co ja oglądam. Jakoś włochate, napakowane miśki albo stare, grube ciotki mnie nie kręcą. Chyba za młoda jestem, by gustować w takich widokach. Za to patrzeć na młodych, szczupłych chłopaków z zapałem liżących sobie tyłki i wsadzających sobie po jądra... mmmm... oni nie muszą nawet być jakoś specjalnie umięśnieni (choć zazwyczaj są).
Sama jestem wysoka, szczupła, z proporcjonalnymi cyckami i ładnym tyłkiem. To co mnie totalnie rozwala to kontrast między szczuplutkim ciałkiem takiego młodzieniaszka, a jego wielką, sterczącą pałą. Im młodziej wyglądający tym lepszy. Twink! Zakazany owoc do kwadratu. Chyba mi się jakieś matczyne uczucia odzywają, ech.
Poza tym sex analny zawsze miał dla mnie intymniejszy wymiar – te przygotowania, opór, delikatność, tabu. Pała w tyłku jest dla mnie większym dowodem oddania niż goszczenie jej w cipce. Oczywiście, geje nie mają za bardzo alternatywy, he-he, ale tyle chętnych cipek by ich przecież przyjęło.
No dobrze. A co to ma wspólnego z całą tą historią? A no Maciek. Przystojny był właśnie na taki trochę gejowski sposób. Nie, że jakaś przegięta ciota, ale dbał o siebie, o ciało, o dietę, był bardzo szczupły i zarysowany w mięśniach tam, gdzie trzeba. No i wysoki, ponad 185 cm. Z drugiej strony miał typowo samczy mózg - niechlujny, zapominalski, konkretny. Jego wyjebanie na wszystko było najbardziej wkurwiające na świecie a jednocześnie wnosiło w nasz związek jakże potrzebny spokój. Nie było problemów nie do rozwiązania.
Świetnie się ubierał, w jeansach wyglądał seksi a w garniturze zabójczo. Do tego zapuścił trochę włosy, a że dobiegał pomału czterdziestki i nie miał ani jednego siwego kosmyka (nigdzie!) – dodawało mu to szelmowskiego, młodzieńczego uroku. Jak się ogolił to wyglądał na mniej niż 30 lat.
Mam kumpla geja i ten powiedział, że zdecydowanie przeruchał by Maćka przy możliwej okazji. Z drugiej strony nigdy z moim partnerem nie dyskutowaliśmy o swoich ukrytych preferencjach. Ja mu nie mówiłam o moich przygodach z babami, nie oglądaliśmy razem pornhuba, etc. Może nie było okazji, albo to Maciek jakoś unikał tematu. A że w łóżku nam się fajnie układało, to też nie cisnęłam. Mieliśmy jeszcze czas.
Ciekawość mnie jednak zżerała oczywiście. Do tego stopnia, że kiedyś postanowiłam sprawdzić czy w tym swoim laptopie nie ma jakiś ciekawostek. Maciek generalnie miał odruchy blokowania wszystkiego, więc trochę czasu mi zajęło znalezienie sposobności. Pewnego wieczora, gdy poszedł do sklepu przypadkiem zostawił otwarty komputer. Gdy tylko zamknęły się za nim drzwi rzuciłam się do szpiegowania.
Nie interesował mnie jakiś facebook czy maile. Poleciałam wprost do historii przeglądarki. Na operze nie było nic ciekawego, same informatyczne bzdury czy onety. Ale widać było, że nie czyścił ostatnio historii, więc nadzieja była. Jako informatyk miał kilka przeglądarek, do testów chyba. Chrome też nić. Sklep niedaleko, więc pan zaraz mógł wparować do mieszkania.
Zdenerwowanie brało górę. Otworzyłam firefoxa, weszłam w historię... i nawet nie musiałam wpisywać ‘sex’ w searcha! Ukazała mi się cała litania linków do erotycznych filmików, z hamstera, redtuba i innych stron. A w śród nich... serce waliło mi jak oszalałe... pokaźna lista do biseksualnych i gejowskich akcji!!! Nic nie musiałam klikać, tytuły mówiły same za siebie: twinks_in_hot_action, bisex_couple_enjoys_young_boy, shemale_fucks_stud, gay_pool_orgy, _two_horny_boys... Ooooo, ty świntuchu... mam cię... za moimi plecami... booosze... jak ja go uwielbiam...!!!
Przywróciłam laptopa do stanu początkowego i by ukryć swoją ekscytacje uciekłam pod prysznic. Postanowiłam sobie dać trochę czasu na przemyślenia, by nie działać w jakimś amoku. Z jednej strony nie chciałam by mój związek rozpieprzył się przez moje fanaberie. Z drugiej strony od czego są partnerzy, jak nie od spełniania erotycznych fantazji? Mój plan właśnie nabrał bardzo realnych kształtów.
***
Leżeliśmy na kanapie i chłonęliśmy już trzeci odcinek „You, me, her”. Akcja rozwijała się całkiem sprawnie. Para postanowiła zaprosić do łóżka młodą studentkę, która dorabiała sobie jako escort. Oczywiście w celu ratowania swojej lekko zardzewiałej namiętności. Miłe, lekkie i przyjemne obrazki. Gdy obmyślałam, jak skierować rozmowę na odpowiednie tory Maciek niespodziewanie wypalił:
- Swoją drogą, czy zdrada z przedstawicielem tej samej płci, to... taka mniejsza zdrada?
- No, ale ona go nie zdradza przecież, on o wszystkim wie...
- No tak, choć i tak mi pachnie tragedią. Ja mówię o puszczeniu się za czyimiś plecami. No bo jak się jest w heteroseksualnym związku i przykładowo zrobi się Brokeback Mountain w delegacji to albo jest to zdecydowanie czysta fizyka albo ktoś jest krypto-gejem i tak wali w ch... ze swoją partnerką.
Ciekawe, że akurat zaczął od facetów – pomyślałam.
- Nie, no wiesz, jak bym Cię przyłapała, że obrabiasz jakiemuś kolesiowi laskę w kiblu to pewnie nie była bym szczęśliwa.
- Rany, w jakim kiblu! Brrr, jakiś syf i zarazki...
Ciekawe, że akurat z tym miałby problem – pomyślałam znowu.
- Ok, to w naszej sypialni. Wracam do domu po pracy a tu proszę, wielka czekoladowa pała dynda przed twoim nosem.
- I te włochate łydki... brrr...
Ciekawe. Postanowiłam iść za ciosem.
- A ty mi nie powiesz, że dwie laski w sypialni to zły pomysł. Wszyscy faceci o tym marzą.
- Pewnie. Tylko sęk w tym, że dwie laski to trzeba umieć obrobić. To raz. A dwa, i tu wrócę do serialu – naprawdę trzeba mieć w głowie poukładane, by utrzymać to na czysto seksualnym poziomie. Poza tym ostatnio proboszcz...
Zaśmialiśmy się oboje. Już na końcu języka miałam moją słodką tajemnicę ale postanowiłam nie przeginać. I tak rozmowa potoczyła się w obiecującym kierunku. Zmieniając pozycję poczułam krocze i zdecydowanie miłe wybrzuszenie.
- O, mmmm, widzę że mamy gościa – zamruczałam.
- Gadamy o seksie, ładne laski na ekranie to co się dziwisz? - Maciek udawał obruszonego.
- To może się nim zajmę?
Maciek już nic nie odpowiedział tylko mocniej rozkraczył się na kanapie a głowę odchylił do tyłu tracąc zainteresowanie telewizorem. W spodniach czekał penis gotowy do akcji. Bez zbędnych ceregieli zsunęłam mu je w dół. Oczom moim ukazał się ulubiony element mojego chłopaka. A przynajmniej w tym momencie. W dodatku – pięknie wypielęgnowany. Maciek pod prysznicem postanowił dokonać stosownej depilacji. Wiedział, że ja to uwielbiam a i on nie miał z tym jakiegoś problemu.
Tuż przed moim nosem połyskiwały pięknie wygolone jajeczka, bez ani jednego włoska. Pozostałe były przystrzyżone do niezbędnego minimum. Maciek lubił sobie zawsze zostawić trochę na górze bym miała co głaskać. Tam gdzie mógł wydepilował też okolice swojej pupy. Gdy kiedyś spytałam go czemu w zasadzie to robi to powiedziała, że wtedy jego wacek wydaje się większy. A poza tym skoro wsadzam go sobie do ust to nie widzi powodu bym miała potem wyjmować sobie jego kłaki z zębów. Dosadne, ale urocze.
Ujęłam jedną dłonią jądra, drugą złapałam penisa u nasady lekko go ściskając a resztę wpakowałam sobie do ust. Maciek nie był jakimś wielkim fanem delikatnych pieszczot, mówił, że go to łaskocze. A ja dzięki temu nie musiałam w nieskończoność obrabiać mu gały tylko przechodziłam od razu do rzeczy. Gdy tylko objęłam ustami nasadę Maciek westchnął głęboko i położył dłoń na moim karku.
Przez chwilę trzymałam napęczniały klejnot w ustach zasysając się na nim coraz mocniej. Jesu, jaki on twardy... Język zaczął krążyć w środku, a usta wypełniły się coraz większą ilością śliny. Maciek zacisnął dłoń na szyi i docisnął moją głowę. Zaczął poruszać nią w górę i w dół masturbując się mną bez pytania o zdanie. Robił to delikatnie, ale stanowczo, dając mi instrukcje jakie tempo w tym momencie najbardziej mu odpowiada.
Przez chwilę oddałam się całkowicie jego dyspozycji. Maciek jednak wiedział, że moja wręcz bezgraniczna miłość do fellatio skutkowała natychmiastową reakcją w mojej cipce. Poczułam jak po wnętrzu zaciśniętych ud zaczyna ciec stróżka soku - wszak byłam tylko w nocnej koszulce.
Po dłuższej chwili wyswobodziłam się z uścisku Maćka i siadłam z jego boku. Pochylając się znowu nad kutasem wypięłam tyłek do góry i przysunęłam w jego stronę. Ten wiedział oczywiście co ma robić. Jego prawa ręka powędrowała wprost do cipki, w której bez zwłoki wylądowały dwa palce.
Jęknęłam jednocześnie z pasją kontynuując obciąganie. W pewnym momencie Maciek wyciągnął palce i pełne mojego śluzu wsadził sobie do ust. To było takie potajemnie wyznanie – on smakujący moje soki, ja połykająca jego spermę. Jego dłoń wróciła do cipki skupiając się na nabrzmiałej łechtaczce. Już wiedziałam jak to się skończy.
Zrzuciłam go z kanapy na podłogę. Ułożył się na plecach, a moja cipka wylądowała wprost przed jego nosem. Zwarliśmy się w 6 na 9, która choć nie byłą naszą ulubioną pozycją (ciężko się skupić...) to w tym momencie wydawała się najbardziej odpowiednia. Jego język wszedł głęboko w moją pochwę a delikatny zarost łaskotał łechtaczkę.
Złapał mnie rękoma za biodra i jeszcze mocniej docisnął do siebie. Musiałam przerwać moje zadanie, bo wiedziałam, że:
- Zaraz... zaraz dojdę...!
- Dajesz maleńka! – Maciek jeszcze mocniej przywarł do łechtaczki, na którą spadła kanonada języka. Różnorodność jego ruchów zamieniła się w jednostajny, szybki, mocny... Podniosłam się do góry a moje pośladki objęły jego twarz, która całkowicie zniknęła w moich obu dziurkach. Zaczęłam tarmosić swoje sutki potęgując doznania. W dole sterczał siny od podniecenia penis, moja nagroda... jego nagroda... nasza nagroda...
Orgazm przeszył mnie od bioder do ust, które wypełniło moje pojękiwanie. Maciek czując, że to już jeszcze mocniej złapał mnie za biodra. Wiedział, że zacznę się wyrywać, by przestał, jak szczytuje. Nic z tego – w tej pozycji, na kolanach byłam bezradna. Dochodząc tylko czułam jak język odbiera moje spazmy a z cipki wypływa potok wprost w usta mojego kochanka. Po kilkunastu sekundach wreszcie uwolnił łechtaczkę, opadłam na ramiona i ciężko dysząc czekałam na ostatnie skurcze.
- Wie... wiesz palancie, że... że... kiedyś dostanę przez ciebie...ciebie zawału...?
- Młoda dupa jesteś...
Skubany nie dał mi odpocząć. Stanowczym ruchem podsunął mi kutasa pod nos. Czując jeszcze w sobie resztki orgazmu zapakowałam go w usta. Maciek oparł stopy na podłodze i uniósł lekko biodra do góry. Dał mi znak udami, bym unieruchomiła głowę. Ustawiłam się wygodnie na przedramionach a on zaczął regularnie posuwać mnie w usta.
Główka jego penisa obijała mi się o tył gardła a coraz szybsze ruchy zmierzały ku finałowi. Złapałam go za pośladki i mocno je rozsunęłam. Hmm... a gdyby tak... Mój niecny plan przerwał wytrysk i rozlewająca się po całym gardle sperma. Biodra wygięły się do góry, a ja cała na nich. Moja cipka znowu wylądowała na jego ustach, ale w tym momencie już nie mogłam liczyć na obsługę. Gdy połykałam spermę pouczyłam jeszcze dwa mocne klapsy. Mógł sobie baran przypomnieć wcześniej. Co ja jestem, jakaś klacz? :)
***
Gdy leżeliśmy wtuleni na dywanie oglądając końcówkę kolejnego odcinka wiedziałam już, że mój plan ma szansę wejść w kolejną fazę. Pozostał tylko dylemat: pan czy pani?