Moda polska (III)

4 stycznia 2014

Opowiadanie z serii:
Moda polska

Szacowany czas lektury: 12 min

Alicja

Alicja zapada się w miękkim obiciu sofy. Światło ją razi, tłum przeraża. Czuje się jak w dniu, w którym rodziła Patryka: ostre światło skierowane prosto w twarz, obnażenie, wokół tylko obce, beznamiętne twarze. Czuje na sobie taksujące spojrzenia mężczyzn, wzrok pod którym staje się nagle naga i słaba. Nawet Radek wydaje jej się odpychająco obcy: patrzy po przybyłych kobietach, źrenice ma rozszerzone, na skroni pulsuje drobna błękitna żyłka. Jest jak drapieżny kot, który zwietrzył łup, wygląda ohydnie, zwierzęco i Alicja odwraca twarz. Nagle drzwi sali zamykają się i Alicja widzi Damiana – zna go ze zdjęć na blogu. Ma na sobie garnitur i krawat, obok stoi jego partnerka, postawna blondynka. Gdzieś w tle strzelają korki szampana, a po chwili kelnerki zaczynają roznosić pomiędzy sofami tace z musującym napojem.

- Witajcie moi drodzy – zaczyna Damian, mistrz ceremonii – Cieszę się, że spotykamy się w stałym gronie, ale cieszę się także ogromnie, że widzę pośród nas nowe twarze.

Wzniósł kieliszek szampana w stronę Alicji i Konrada, wszystkie spojrzenia kierują się na nich.

- Dowodzi to niezbicie, że w naszym szarym i zniewolonym społeczeństwie są jeszcze ludzie szukający prawdziwej wolności: bezpruderyjni, otwarci, ciekawi i lubiący dreszczyk emocji. Tacy jak wy.

Rozlegają się brawa. Ci ludzie się znają i wiedzą czego mają się spodziewać. Alicja jest tu pierwszy raz i jedyne co czuje, to narastająca panika. Duszkiem pije swojego szampana, a kiedy przechodzi obok nich kelnerka z tacą, sięga po więcej.

- Nie będę przeciągał, reguły gry jak zwykle przybliży wam moja asystentka, Izabela. Niech to będzie dla nas wszystkich niezapomniana noc!

Damian siada w asyście oklasków, teraz w centrum staje jego asystentka.

- Szanowni państwo. Reguły naszej zabawy są już zapewne państwu doskonale znane, ale muszę z nimi zapoznać także naszych drogich nowoprzybyłych. – Izabela mówiąc gestykuluje, w czym przypomina stewardessę usiłującą nauczyć pasażerów samolotu trudnej sztuki zapinania pasów. – Jest jedna zasada: wszystkie chwyty dozwolone... - znacząco zwiesza głos – pod warunkiem, że wszystkie strony wyrażają na nie zgodę. Jeśli ktoś uzna, że potrzebuje prywatności – udaje się za zasłonę.

Izabela pokazuje szereg wnęk ukrytych dyskretnie za parawanami.

- Zapewniam jednak, że nic co ludzkie nie jest nam tutaj obce.

Zgromadzeni śmieją się.

- Jeśli ktoś nagle stwierdzi, że ma dość – kontynuuje Iza – udaje się za zasłonę. Jeśli macie zamiar bawić się naprawdę ostro, ustalcie miedzy sobą miękkie hasła, bo w ferworze walki różne rzeczy mogą się zdarzyć... Moje koleżanki rozdają prezerwatywy, ale to czy z nich skorzystacie, czy nie, to już wasza sprawa. Wszyscy jesteśmy dorośli i odpowiedzialni, prawda?

Odpowiadają jej śmiechy i gromkie „taaak!”

- Jeśli zdarzy się tak, że ktoś zostanie bez towarzystwa... Do państwa dyspozycji mamy... profesjonalistów, którzy chętnie się państwem zajmą w razie takiej potrzeby. To chyba tyle. Życzę wszystkim ekscytującej nocy! Bawmy się!

Powoli przygasają światła, a w tle rozlega się przyciszona muzyka. Alicja i Konrad nie ruszają się ze swego miejsca.

- No cóż... - Ala opuszcza wzrok i wpatruje się w swoje ciasno splecione dłonie – To chyba już. Baw się dobrze...

- Ala, zaczekaj. Nie chcę żebyś...

- Przepraszam państwa najmocniej – Izabela dyskretnie podsuwa im jakieś papiery – Ale konieczne są państwa podpisy.

- Co to takiego? – pyta Konrad lekko zdenerwowany.

- Oświadczenie, że są tutaj państwo z własnej i nieprzymuszonej woli oraz są państwo świadomi faktu iż nie bierzemy odpowiedzialności ze ewentualne... następstwa tej nocy...

W chwili kiedy Konrad przegląda oświadczenie, Alicja podpisuje swoje i odchodzi bez słowa.

Konrad

Konrad podpisuje machinalnie i wodzi wzrokiem za żoną. Alicja zmierza w stronę wnęki za parawanem. Świadomość, że ona zamierza spędzić tę noc sama jest jak kopniak w brzuch. Dziwka. Tym sposobem przerzuca całą odpowiedzialność na niego, sama wyjdzie z tej rozgrywki czysta jak dziewiczy śnieg. On będzie tym, który zdradzi i z tą świadomością będzie musiał żyć. Bezwiednie zaciska pięści, nie wie co ma dalej robić.

- Jakiś problem? – pyta Izabela, odbierając jego podpisane oświadczenie.

- Skąd. Jestem po prostu trochę zagubiony – odpowiada Konrad.

- Wszyscy kiedyś byliśmy – dziewczyna śmieje się. Głos ma niski i zmysłowy.

Konrad patrzy na nią. Dziewczyna ma góra dwadzieścia pięć lat i jest oszałamiająco piękna, jak modelka. Zastanawia się, czy nie widział jej na jakimś plakacie, bo jej twarz wydaje mu się nagle znajoma.

- Pańska żona... – Izabela zerka do oświadczenia - ... Konradzie, jest trochę spięta, prawda?

- Obawiam się, że postanowiła zrezygnować.

Konrad odwraca wzrok, nie chce, by nieznajoma dostrzegła jego wściekłość i żal. Piękna asystentka, jakby znając jego myśli pochyla się w jego stronę i czule klepie go po ramieniu.

- Ależ proszę się tak nie martwić! – mówi wesoło – Żona jest w dobrych rękach, na pewno nie wyjdzie stąd niezadowolona!

- Co to znaczy? – pyta Konrad, patrząc na piękną dziewczynę podejrzliwie.

- To znaczy, że będzie dobrze, a ty powinieneś przestać się boczyć i zaszaleć trochę!

Izabela macha do przechodzącej niedaleko kelnerki, prosi o więcej szampana. Po chwili na stoliku obok stoi cała butelka zanurzona w wiaderku z lodem.

- Chyba, że masz ochotę na coś innego? Mamy tutaj prawie wszystko...

Konrad nie może oderwać wzroku od Izy. Ubrana jest w rodzaj damskiego garnituru, w którym wygląda niezwykle elegancko i zadziornie zarazem. Długie jasne włosy miękko okalają jej twarz, w niebieskich oczach błyskają filuterne ogniki. Wygląda, pachnie i mówi jak dama, ale coś w wyrazie jej twarzy każe sądzić, że w ciągu kilku chwil mogłaby przeobrazić się w ladacznicę.

- Czy ty...? – zaczyna Konrad, przełykając ślinę – Też bierzesz udział w... tym?

W odpowiedzi dziewczyna śmieje się odrzucając w tył głowę, błyskają diamentowe kolczyki w jej zgrabnych uszkach.

- Jestem tu po to, byś czuł się dobrze mój drogi... - dziewczyna przysuwa się bliżej, rękę kładzie tuż obok jego uda, patrzy znacząco.

- Pytam, bo myślałem, że jako towarzyszka mistrza ceremonii...

W odpowiedzi dziewczyna przysuwa się jeszcze bliżej, a potem delikatnie całuje go w usta. Konrad zastyga z przejęcia. Ten delikatny pocałunek przejął go głębokim dreszczem, poczuł jednocześnie zalewającą go falę podniecenia. Ona jest taka piękna, delikatna, zmysłowa, czy to możliwe, że mógłby z nią..?

- Głuptasie. – mówi dziewczyna czule – Wszyscy tu jesteśmy jak jedna wielka rodzina, nie ma jakiejś hierarchii i każdy jest dla każdego.

Podaje mu kieliszek szampana, piją powoli patrząc sobie w oczy. Gdzieś w tle Cilla Black przeszywającym na wskroś głosem śpiewa „Anyone who had a heart” i Konrad mimowolnie rozgląda się po sali. Alicji nigdzie nie widać, ale tuż obok siedzi najpiękniejsza dziewczyna jaką w życiu spotkał i najwyraźniej ma na niego ochotę... Jakby na potwierdzenie jego słów Iza kolejny raz pochyla się i całuje go, ale tym razem Konrad czuje jej zwinny, penetrujący język i bez namysłu odpowiada tym samym. Smakuje szampanem, jej dłonie oplatają mu szyję, dziewczyna wpija się w niego z siłą, o którą jej nie podejrzewał.

- Masz farta, kowboju – kiedy wreszcie odrywają się od siebie, dziewczyna ociera usta zmysłowym gestem i znacząco kładzie mu dłoń na kolanie – Dzisiaj jest twój dzień, możesz prosić o co zechcesz.

Konrad opiera się o wezgłowie sofy. To sen. To musi być tylko sen. Obok siedzi królowa piękności i proponuje mu zabawę w siedem życzeń. Szampan szumi mu w głowie, przytłumiona muzyka kołysze zmysły. Zupełnie zapomniał, że jest tutaj ponieważ zapłacił ciężkie pieniądze za wstęp. Nie myśli o tym, że Izabela nie robi tego za darmo – co z tego zresztą? Ona zachowuje się tak kusząco i wygląda tak pięknie, że czuje jakby uchyliły mu się wrota raju.

- Taaak? – Konrad podejmuje grę – W takim razie rozbierz się dla mnie. Tylko powoli.

W odpowiedzi dziewczyna wstaje wolno i przeciąga się jak kot. Nie odrywając wzroku od jego utkwionych w niej oczu rozpina górny guzik marynarki. Potrząsa głową, śmieje się. Kołysze biodrami w takt muzyki lejącej się z głośników. Potem drugi guzik i kolejne. Strząsa z siebie marynarkę, pod nią jest naga. Konrad czuje, że jego członek wypręża się na widok najdoskonalszej pary piersi jakie w życiu widział. Są jak dwa dorodne, opalone melony, z pewnością poprawiane, ale co za widok..! Dziewczyna gładzi sutki, podszczypuje je lekko aż zaczynają znacząco sterczeć.

- Podobam ci się? – pyta swoim zmysłowo niskim głosem.

- Och, żebyś wiedziała jak bardzo...! – Konrad poprawia się na sofie, bielizna robi się coraz ciaśniejsza.

Izabela tańczy toples w rytm muzyki – przed nim. To jest coś, o czym nigdy nawet nie marzył, co mu się nigdy nawet nie śniło. Najgorętsze sceny z filmów porno blakły przy tym, ponieważ to działo się n a p r a w d ę...

Dziewczyna rozpina guzik spodni, waha się, patrzy na Konrada zalotnie. Potem nie przestając kołysać biodrami rozpina rozporek i zsuwa spodnie do kostek. Występuje z nich. Teraz ma na sobie tylko szpilki i diamentowy naszyjnik. Konrad z wrażenia traci oddech. Jego osobista tancerka obraca się, potrząsa burzą blond włosów, kołysze się i przeciąga. Gładzi swoje idealne piersi, wkłada dłoń między uda. Kiedy melodia dobiega końca zbliża się powoli i staje nad nim.

- I jak? – pyta kładąc mu dłoń na ramieniu – Podobało się?

- Jesteś moją boginią... - Konrad nieśmiało dotyka jej biodra. Ciągle jeszcze nie może uwierzyć w to wszystko. Gładzi dziewczynę delikatnie, jakby bał się, że od mocniejszego dotyku rozwieje się jak mgła.

- Coś ci pokażę!

Dziewczyna staje okrakiem nad jego kolanami, a potem unosi nogę i stopę opiera na oparciu sofy tuż obok jego twarzy. Ma przed sobą jej łono, brazylijską depilację, czuje jej ciepły, zawiesisty, kobiecy zapach. Patrzy na nią: na jej młodą, jędrną, nieskalaną porodem, różową jak słodki lizaczek cipkę i krew uderza mu do twarzy. Jęczy i wypręża się, nie wie co ma zrobić z rękami, cały rwie się do niej...

- No dalej – mówi Izabela – Dotknij mnie.

Bierze dłoń Konrada w swoją, podnosi i wkłada do ust jego palce. Drugą ręką rozchyla delikatnie swoje jedwabiste płatki, a potem prowadzi tam jego rękę, wsuwa w siebie, w swoje gorące, ciasne, atłasowe wnętrze. Porusza się na jego palcach w górę i w dół, a jego powoli szał zaczyna ogarniać: członek zdaje się rozsadzać spodnie, czuje na ręce jej słodki ciężar, jej kleistą wilgoć i ma ochotę wpić się w nią, wbić, poruszać się w niej aż do końca.

- Przystopuj mała, bo zaraz wystrzelę w spodnie... - rzęzi przez zaciśnięte zęby, usiłując jednocześnie przyciągnąć ją bliżej swych głodnych ust.

Dziewczyna wymyka się ze śmiechem, klęka na podłodze i wprawnie rozpina mu rozporek. Konrad ssie palce przesycone jej smakiem, kiedy ona wreszcie uwalnia jego obrzmiały aż do bólu oręż. Bierze go w usta. Jego ciało przeszywa spazm. To raj, siódme niebo. Nie czuł tego od... kilkunastu lat? To jest seks przez duże „s”, taki co sprawia, że człowiek czuje się tak, jakby jakaś siła wywracała go na drugą stronę, wyrywała mu ziemię spod nóg. Zamyka oczy i z głębokim westchnieniem poddaje się temu, rozwala się na sofie, oddaje się cały w usta swej wytrawnej czarodziejki. Zamienia się w dotyk.

Nagle, poprzez złocistą watę, która spowija jego umysł słyszy, że ktoś go woła.

„Radek!”

Niechętnie otwiera oczy, dotyk ust Izabeli jest jak powolna pieszczota dłonią w satynowej rękawiczce. W pomieszczeniu panuje półmrok, przez chwilę widzi tylko ruchome zarysy, nierozpoznawalne powidoki. Po przeciwnej stronie sali jakiś zupełnie nagi, postawny mężczyzna przyciąga do siebie głowę blondynki w czarnych majteczkach. Konrad uśmiecha się ze zrozumieniem, gładzi po włosach Izabelę, tamci robią dokładnie to samo, jak odbicie w lustrze. Tylko, że tamta blondynka jest tęższa i ma krótkie włosy. Kogoś mu przypomina, nie może sobie przypomnieć... Zalewa go fala rozkoszy, kiedy Iza zaczyna turlać w dłoni jego klejnoty.

- Och taaak...

Wtedy para po drugiej stronie zmienia nieco pozycję i Konrad widzi nagle profil nieznajomej. Potężny członek wybrzusza jej policzek, musi go czuć aż w gardle, bo jej twarz stężała w napięciu. Jej twarz... Konrad nagle spina się cały, a z jego ust wyrywa się nieartykułowany jęk. Ciemnowłosy playboy o nieco melancholijnym obliczu i ciele wyrzeźbionym na siłowni na podobieństwo greckiego posągu, to Damian. Przyciąga raz po raz głowę partnerki do swoich lędźwi tak, że jego członek w całości chowa się w jej ustach. Alicja oczy ma zamknięte, jej nieduże piersi podrygują w takt rytmicznych ruchów.

Co on jej robi???!!! Ten przeklęty bydlak gwałci jego żonę, podczas kiedy on... Wtedy Alicja i tamten przerywają na chwilę: on mówi coś do niej i gładzi jej twarz, ona patrzy na niego do góry, jak w tęczę i jej twarz rozjaśnia uśmiech. Damian podnosi jego żonę z klęczek, całuje jej usta, szyję, piersi. Kładzie ją na sofie i zdejmuje jej majtki. Całuje wnętrza ud, potem zaczyna pieścić jej szparkę. Ona zarzuca mu nogi na szyję, łydki krzyżuje na plecach mężczyzny, Konrad nawet tu słyszy jej jęki...

- Hej, co jest? – Izabela już od jakiegoś czasu męczy się na próżno. Członek Konrada przypomina pomarszczoną glistę, jest sflaczały i bezużyteczny. – Mamy jakiś problem z hydrauliką?

Konrad nie spuszcza wzroku z tamtych. Alicja zaczyna się wić pod ustami Damiana, a potem rozlega się jej perlisty śmiech. Ona zawsze tak się śmiała, kiedy... Konrad czuje, że tonie we wrzącej smole. Wszystko jest czarne, a on oszalały z zazdrości nie widzi nic, tylko blade łydki Alicji, tylko jej falujący brzuch. Znowu ten śmiech: jakby dzwoniły srebrne dzwoneczki, kiedy orgazm jest tuż, tuż... Skręca się, ma ochotę rwać włosy z głowy.

- Spieprzaj! – syczy do klęczącej ciągle na podłodze Izabeli.

- Konrad, no coś ty...

- Spierdalaj mówię!!

Dziewczyna zbiera rzeczy z podłogi i odchodzi nadąsana.

- Burak! Głupi chuj! – rzuca jeszcze na odchodne.

Izabela podchodzi do pary naprzeciwko, mówi coś do Damiana, a potem rzucając Konradowi mściwy uśmiech przyłącza się do gry. Zaczyna całować piersi jego żony, a ta nie protestuje... Odwracają Alicję na klęczki i asystentka pomaga wprowadzić członka Damiana do jej oczekującej pochwy. Bawią się nią jak dwa koty myszą, a ona się temu poddaje, śmiejąc się od czasu do czasu perliście.

Konrad podnosi się chwiejnie i brnie w stronę drzwi. Dopiero teraz widzi co dzieje się na sali: wszędzie wiją się splecione nagie ciała, powietrze jest ciężkie od dymu i wyziewów. Pot, sperma, wnętrzności, seks. Tuż obok dystyngowany pan z brzuszkiem wpycha pięść w odbyt jakiejś kobiety, która krzyczy przeraźliwie. Nieco dalej dwie kobiety wiją się na podłodze w pozycji 69. Mija rozkraczoną otyłą damę, której młodszy od niej o przynajmniej piętnaście lat kochanek gmera wibratorem w zarośniętej na czarno szparce. Wszędzie ręce, nogi, cipy i kutasy – szał i upadek. Od wszechobecnego odoru spoconych ciał Konrada nagle mdli. Drogę zastępuje mu jakaś naga lady z kolczykiem w pępku, ale na widok jego twarzy odsuwa się pospiesznie. Gdzieś tam z tyłu jego żona śmieje się coraz częściej i coraz bardziej krystalicznie. Konrad próbuje przyspieszyć, musi, musi się stąd jakoś wydostać... Z tego piekła na ziemi, w którym wszystko gnije za życia... Widzi drzwi, ale potyka się o czyjeś nogi i pada. Zanim zdołał się podnieść, słyszy, że Alicja śmieje się ostatni raz. Potem już tylko jęczy, jęczy coraz głośniej. Dopada klamki, kiedy dogania go jej rozdzierający krzyk:

- Tak, tak..! Taaaak..!!!

Koniec części III.

Cdn.

Ten tekst odnotował 38,696 odsłon

Jak Ci się podobało?

Średnia: 9.85/10 (49 głosy oddane)

Pobierz w formie ebooka

Z tej samej serii

Komentarze (3)

0
0
Kocham Twoje opowiadania. Dawaj szybko nastepne czesci
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Wow! Rewelacja! Przeczytałam jednym tchem i czuje niedosyt! Chce jeszcze!🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Ooo, po takie coś warto tu zaglądać!
Zgadzasz się z tym komentarzem?

Dodaj komentarz

Zaloguj się

Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.