Moda polska

29 grudnia 2013

Opowiadanie z serii:
Moda polska

Szacowany czas lektury: 16 min

"Kto sieje wiatr, zbiera burzę"

Teraz

Alicja stoi przy kuchennym zlewie. Płucząc talerze i polerując łyżki prawie nie odczuwa mijającego czasu, miętowa pianka i szum cieplej wody uspakajają ją. Może tak powinno być już zawsze? Dżinsy, T-shirt, żółte gumowe rękawiczki po łokcie – oto nowoczesna Alice from Magic Land, znak naszych czasów, współczesna kobieta udomowiona. Cały szkopuł w tym, że to nie jest jej dom, jej kuchnia, ani nie jej zlew: w pokoju obok siedzi matka pochłonięta telenowelami, a Alicja jest od miesiąca w nieformalnej separacji z mężem, ponieważ jej związek z dnia na dzień przestał istnieć. Nie – już nie płacze i nie rozpacza, to minęło jakiś czas temu, zresztą ile można się mazać? Stan w jakim się obecnie znajduje jest bliski katatonii: je, śpi i myje gary. Niejasno dociera do niej, że cierpi na szok pourazowy, czuje się trochę jak ofiara cudem wyratowana z jakiejś strasznej katastrofy. Odczuwa bezbrzeżną ulgę i żal jednocześnie.

- Ala! – z letargu wyrwa ją głos matki – Ala, chodź tu szybko! Strzelanina na Woli była!

Alicja posłusznie zakręca kran i nie zdejmując rękawic drepcze do matki. Staruszka ma prawie siedemdziesiąt lat, telenowele i wiadomości na TVP1 to cały jej świat.

- To gdzieś niedaleko was chyba? – starsza pani aż unosi się z fotela – No sama zobacz, co się wyrabia!

Nie od razu młodsza z kobiet podnosi wzrok na ekran; najpierw musi zadbać o rękawice kuchenne, z których na dywan leje się woda z pianą. Zresztą aż tak bardzo nie interesują jej przestępstwa, choćby miały miejsce tuż za progiem. Co innego ostatnio zaprząta jej umysł, cała reszta jest nieistotnym szumem w tle.

- Boże, Boże..! – jęczy matka Alicji, podkręcając fonię – Tyle ludzi... Co to się dzieje na tym świecie..!

Kiedy Ala wreszcie patrzy na ekran, obezwładnia ją scena rodem z amerykańskiego thrillera: jakiś dom w ciemności, kordon Policji, żółte taśmy, ciała pod białymi prześcieradłami ułożone rzędem na trawniku. Podniecona dziennikarka (niesforny wiatr burzy jej staranną fryzurę, co zupełnie niestosownie do sytuacji wywołuje uśmiech na bladych ustach Alicji) zdyszanym sopranem relacjonuje zajście: dziewięć ofiar, motyw nieznany, sprawca ujęty...

W tym samym momencie w drzwiach okazałego budynku ukazuje się grupka policjantów wyprowadzająca skutego kajdankami człowieka w worku na głowie.

- I to już u nas takie rzeczy! – przejęta starsza pani kręci głową z niedowierzaniem – Co za potwór mógł zrobić coś takiego?

Alicja ledwie zdążyła stwierdzić, że wyprowadzany przez policjantów szaleniec ma na sobie identyczne spodnie, jak te, które kupiła Konradowi przed ich ostatnim wspólnym wyjściem, kiedy rozdzwania się jej komórka.

Dwa miesiące wcześniej

Konrad

Alicja jak zwykle stoi przy kuchennym zlewie. Ma na sobie T-shirt z napisem „FUN” biegnącym w poprzek piersi i dżinsy niezbyt korzystnie podkreślające jej figurę gruszki. Aha – i pomarańczowe rękawice po łokcie - boi się, że detergent zniszczy jej delikatne dłonie. Konrad ziewa i skupia wzrok na gazecie. Nie pamięta, w którym momencie ich wspólnego życia Ala zupełnie przestała się starać.

Próbuje czytać, jak zawsze po kolacji, kiedy ma chwilę wolnego przed wieczorną sesją przy komputerze, jednak zupełnie wbrew jego woli myśli uporczywie biegną w kierunku krzątającej się przy zlewie żony. Niewesołe myśli. Musi przyznać sam przed sobą, że ich związek od jakiegoś czasu przypomina równię pochyłą. Niby żyją razem, ale zupełnie „mimo”, mijają się, nie rozumieją się, prawie ze sobą nie rozmawiają. Sytuacja jeszcze się pogorszyła, kiedy ich jedyny syn skończywszy osiemnastkę właściwie na dobre wyprowadził się do swojej dziewczyny. Wcześniej to on był „spoiwem” tego podupadającego związku, dla niego się starali, o nim rozmawiali przy kolacji. Kiedy zabrakło Patryka, w domu na dobre zapanowała cisza. W sumie nie jest to może aż takie złe, ciągle słyszy o gderających wiecznie żonach kumpli z pracy, o ich kłótniach o wszystko, awanturach bez powodu. On jest wolny od tego typu zmartwień – co by nie mówić o Ali, ona nigdy swarliwą żoną nie była. Jej spokój jest powalający: Konrad nie przypomina sobie, by kiedykolwiek podniosła na któregoś z nich głos. A czasami zasługiwali, oj zasługiwali! Zarówno on, jak i Patryk mieli natury wiecznych chłopców, a co za tym idzie, nie byli facetami łatwymi w pożyciu. Alicja ich najzuchwalsze wybryki potrafiła skwitować pełnym politowania westchnieniem: „ech chłopaki... i co ja mam z wami zrobić?” Nigdy się nie irytuje, nigdy nie krzyczy, nigdy nie robi wymówek... Konrad ze zdumieniem stwierdza, że na samą myśl o opanowaniu żony zaczyna się jeżyć. Po latach wspólnego życia ta wydawało by się cudowna cecha jej charakteru zaczyna mu doskwierać... drażnić... Przyłapuje się ostatnio na tym, że umyślnie usiłuje wyprowadzić Alę z równowagi – bezskutecznie. Nie ma na nią mocnych, jak ona to robi? Doprowadzona do ostateczności po prostu przestaje się odzywać, on traci punkt zaczepienia i coraz bardziej się wścieka... Słowem – zaklęty krąg.

- Dobra, skończyłam – mówi w tym momencie Ala i zdejmuje te swoje ohydne rękawice – Pójdę się wykąpać.

- Umyć ci plecy? – Konrad odkłada gazetę. Patrzy na żonę i uśmiecha się krzywo.

- Dzięki kotku, sama sięgam – odpowiada bez cienia złośliwości, czy przekory. Jest to po prostu stwierdzenie faktu – Alicja ma tak giętkie ramiona, że jest w stanie sama sobie umyć plecy.

- Mogłabyś raz dla odmiany powiedzieć „tak” – mówi Konrad, chociaż ma świadomość, że Ala już go nie słyszy.

Odkłada gazetę i wychodzi z posprzątanej na błysk kuchni. Siada przy komputerze. Z początku zajmuje się formalnościami związanymi z firmą: jakieś rachunki, faktury, służbowa poczta. Chociaż zatrudnia księgową lubi trzymać rękę na pulsie, a przynajmniej co do rzeczy, na których się zna. Po jakiejś pół godzinie zamyka „firmę” i przechodzi na „rozrywkę”. Internet to dla niego ciągle nowy i zaskakujący świat. Sport, emocje, celebryci, piękne kobiety eksponujące co krok swoje nieskazitelne ciała. Nie jest naiwny, zdaje sobie doskonale sprawę, że to wszystko ułuda i ustawki pod paparazzi. Jednak jest to świat fascynujący, życie za jakim tęskni, którego nigdy nie miał. Alicja była jego... trzecią dziewczyną? Nigdy nie zdołał pojąć, dlaczego się wtedy nie zabezpieczyła? Jej ciąża była jak grom z jasnego nieba, musiał wszystko rzucić, całkowicie przewartościować swoje życie. Na świat przyszedł Patryk, ona miała zaledwie dziewiętnaście lat, on o cztery więcej. Konrad musiał porzucić marzenia o karierze sportowej i wziąć się do roboty. Założył firmę – najpierw jednoosobową, nawet nie miał wtedy samochodu! Na montaż dojeżdżał na rowerze, ale utrafił w jakąś niszę i teraz, po latach, zatrudniał w porywach do dwudziestu pracowników. Wiodło mu się. Jednak za żadne skarby nie przyznałby nawet sam przed sobą, że przynajmniej częściowo zawdzięcza ten sukces Alicji.

Konrad zaczyna przeglądać „różowe” stronki. Dziewczyny w pończochach i paskach, w śmiałych pozach, wyluzowane i kuszące jak diabli... Pomimo swoich czterdziestu kilku lat nie ma swojej męskości nic do zarzucenia. Pornografia jest na porządku dziennym i nigdy go nie nudzi. Żeby tak Ala choć raz... Kiedy ona taka była? Bo przecież była, dawno temu, dziwne, że prawie o tym zapomniał. Kiedyś była jak te dziewczyny – no prawie. Pamiętał jej świetliste długie włosy, jasne oczy, prześwitujące łaszki, które zakładała do łóżka. Nigdy nie była wyuzdana, ale potrafiła się przymilać i podlizywać jak kotka, uwielbiał to... Nawet po urodzeniu dziecka: pamiętał, jak raz patrzył kiedy ona karmiła piersią ich synka. Gdy mały się najadł, spojrzała Konradowi w oczy tak jakoś miękko, po czym wstała i podała mu do ust swoją drugą ciepłą i pełną pierś. Nigdy w życiu nie próbował niczego słodszego...

Przełącza szybko okienka, kiedy w łazience cichnie szum wody. Po chwili drzwi się otwierają i staje w nich Alicja w wersji today. Biały podkoszulek i spodnie od piżamy. Włosy krótko i praktycznie ostrzyżone, w drodze do sypialni wklepuje resztki kremu w swoje delikatne dłonie.

- Dobranoc kochanie. Nie siedź za długo.

Luz. Konradowi nawet nie chce się odpowiadać, macha tylko ręką, nie odrywając wzroku od ekranu. Kiedy żona znika za drzwiami na pocieszenie włącza sobie ostre rżniecie na Sex Ocean.

Alicja

Alicja wklepuje w dłonie jakąś nowość od Garniera i kładzie się do łóżka. Ma zamiar trochę poczytać, ale zamiast tego zamyka oczy i myśli w ciszy. Pod powiekami ma obraz Konrada przy komputerze: w mieszkaniu jest ciepło, więc siedzi w samej koszulce i bokserkach. Oponka przelewa mu się przez gumkę od majtek, kiedy garbi się nad ekranem. Wionie od niego piwem i testosteronem, ale w końcu jest mężczyzną i ma prawo do odrobiny luzu po ciężkim dniu pracy. Alicja już nie pamięta, w którym momencie ich wspólnego życia zupełnie przestał się starać.

Ze smutkiem myśli o tym, w co zamieniło się ich małżeństwo. Od kiedy Patryk zamieszkał ze swoją dziewczyną właściwie nie mają o czym rozmawiać. To znaczy ona bardzo by chciała, ale odnosi wrażenie, że każde jej odezwanie się wzbudza w Radku irytację. Nie rozumie tego i stara się milczeć. Stara się być dobrą żoną, ale coraz trudniej jej to przychodzi. Zaczyna dopuszczać do siebie myśl, że jej poświęcenie, oddanie domowi, sprzątanie, gotowanie, bycie „perfect wife” przynosi skutek odwrotny do zamierzonego. Najgorsze jest to, że nie wie tak naprawdę czego Radek od niej oczekuje? Niby wszystko w nim krzyczy „zaskocz mnie”, ale jednocześnie żadna osoba, którą Ala zna nie jest równie przeciwna zaskakiwaniu. Każde odstępstwo od normy wyprowadza jej męża z równowagi – on żyje według jakiegoś własnego planu, który jest dobry, jedyny i najwłaściwszy. Na nowości reaguje histerycznie. Alicja nigdy nie zapomniała pewnego poranka, kiedy znudzona rutyną w łóżku, postanowiła męża zaskoczyć. Wśliznęła się do łazienki, kiedy on jak co rano się golił, przytuliła się do jego pleców i bezceremonialnie wsunęła mu dłoń w majtki.

- Ala... no coś ty... - maszynka do golenia wypadła mu z dłoni i wylądowała w umywalce – Przestań, spóźnię się do pracy! – wybucha i zwyczajnie żonę z łazienki wyprasza.

Kiedy minął pierwszy szok Alicja zrozumiała, że jej mąż najzwyczajniej w świecie boryka się z kompleksem niższości. Zrozumiała, że nie chciał jej umyślnie urazić, odtrącić, ale ma tak niskie poczucie własnej wartości, że każda nowa sytuacja deprymuje go i wprawia w panikę. Radek tak bardzo bał się „źle wypaść”, że wolał zamaskować zmieszanie agresją. Postanowiła więcej go nie denerwować. Ze szkodą dla siebie, oczywiście.

Alicja tęskni za dawnymi czasami, kiedy jeszcze potrafili sobie wprost powiedzieć, czego chcą. Kiedy on miał swoje pasje – prawdziwe pasje, nie takie z Internetu. Kiedy wspólnymi siłami pracowali na sukces jego firmy. Nigdy nie dość mu podziękowała za to, że został z nią, kiedy wpadli. Radek był jej pierwszym w życiu facetem. Myślała, że on wie, co robi, nie sądziła, że to może stać się tak... za pierwszym razem. Jej ciąża była szokiem, gromem z jasnego nieba. Starała się nie tracić głowy i do niczego go nie zmuszać – o ciąży wspomniała jakby mimochodem, od niechcenia, tuż po karczemnej awanturze w domu... walizki miała już spakowane... Kiedy Radek z nią został, wszystko rzucił dla niej i ich nienarodzonego dziecka, zrozumiała, że kocha go bezgranicznie i nigdy nie zdoła się odwdzięczyć.

Konrad

Koło północy Konrad wyłącza komputer i wchodzi po cichu do sypialni. Przed oczyma ma jeszcze sceny z filmu, który obejrzał; przód spodenek wybrzusza mu gigantyczna erekcja. Alicja leży na boku z otwartą książką pod głową, mruczy coś niewyraźnie, kiedy kładzie się obok. Jej delikatne protesty budzą w nim zwierzę: wkłada rękę pod jej koszulkę i ściska pierś, drugą ręką zsuwa z jej pośladków piżamę i naprowadza nabrzmiałego członka. Ona udaje, że śpi, ale nic z tego moja mała, dzisiaj się nie wywiniesz! Najgorsze jest to, że ona jest tak irytująco sucha... Jakby to, że on, jej wierny i prawowity małżonek właśnie w nią wchodzi, nic a nic jej nie wzruszało! Co za zimna suka... Konrad czuje wściekłość i podniecenie – mieszankę, która nieodmiennie doprowadza go do błyskawicznego wytrysku. Kiedy kończy, odwraca się na drugi bok, ale coś każe mu jeszcze raz spojrzeć na żonę. Ala oczy ma otwarte, nie śpi, ale jej twarz nie wyraża niczego.

- Mogłabyś chociaż poudawać, że jest ci ze mną dobrze, głupia cipo! – syczy.

Alicja

Trochę po północy gaśnie światło w pokoju Radka i Alicja wie, że on zaraz wejdzie do sypialni. Wie, co się stanie, co zawsze się dzieje. On podjarany pornosami, w nosie ma czy ona śpi, czy nie śpi. Zawsze to samo: nie zaproponuje jej nawet czegoś tak prozaicznego, jak zmiana pozycji, nie mówiąc o czułości, jakiejś choćby szczątkowej grze wstępnej. Kiedy się w nią bezceremonialnie wbija, Ala nie czuje nic. Jedynie wyrzut w stosunku do samej siebie, ponieważ nadal kocha tego człowieka. Jednak zupełnie nie jest przygotowana na to, co dzieje się później, na jego pełne nieskrywanego jadu słowa: postaraj się bardziej, głupia cipo! Alicja zrywa się i z głośnym szlochem wybiega z sypialni.

Tydzień później

Po scenie w sypialni Alicja i Konrad nie odzywają się do siebie. Ona ma żal, on jest przerażony tym, co zrobił. Chciałby przeprosić, ale nie potrafi, czuje, że wszystko zaszło za daleko. Pierwszy raz w życiu widział łzy żony – to znaczy łzy smutku, bo Ala płakała nieraz jak coś ją bolało. Jednak tak z emocji – nigdy wcześniej. Dlatego to jest dla niego takie trudne, jest bezradny wobec jej smutku, tak jak wcześniej był bezradny wobec jej spokoju ducha. Milczy więc i czeka. Z ulgą zaczyna dostrzegać, że ona się powoli otrząsa, już nie odwraca twarzy na jego widok, a po tygodniu odzywa się do niego pierwszy raz.

- Słuchaj skarbie, muszę Ci coś pokazać – zaczyna mówić przy kolacji. Rumieni się i spuszcza wzrok – Po naszej ostatniej... rozmowie postanowiłam....

- Ala, ja nie wiem... - Konrad próbuje się tłumaczyć, ale żona ze zniecierpliwieniem macha ręką i nie daje mu dokończyć.

- Dużo o tym wszystkim myślałam. Wszystko się popsuło między nami, od jakiegoś czasu jest coraz gorzej. Nie wiem, czy jest jeszcze co ratować, ale nie mogę tak po prostu przekreślić dziewiętnastu lat naszego życia... - waha się. Widać wyraźnie, jak walczy z sobą zanim zaczyna mówić dalej – Kiedyś znalazłam coś w sieci. Blog, forum, nie wiem, jak to nazwać, nie znam się na tym za bardzo. O modzie. Pisany przez jakąś parkę, taki na zasadzie przekomarzania się. Nazywa się to „Moda polska”, wysłałam ci na maila link.

- Nie bardzo rozumiem.

- Teraz ten blog nie ma już z modą nic wspólnego. Autorzy zgromadzili wokół siebie gromadkę fanów i ograniczyli dostęp. Teraz zajmują się... organizowaniem seks party dla par. Takich z wymianą partnerów.

Konrad nie wierzy w to, co słyszy. Siedzi z otwartymi ustami i gapi się na zarumienioną i podnieconą Alicję, jakby widział ją pierwszy raz w życiu.

- Ala, ty nie mówisz tego poważnie..?

- Zanim uznasz to za wariacki plan, sprawdź ten link. Wejdź na mój login i hasło. Zastanów się. Przemyśl to dobrze. Wiem, że jesteś znudzony, że życie ze mną już dawno przestało być podniecające... Może to jest jakaś szansa?

Konrad wstaje od stołu i zaczyna się przechadzać po kuchni.

- Czy ty proponujesz, żebyśmy my... poszli na spotkanie, na którym prześpimy się z kimś innym?! – pod koniec nieświadomie podnosi głos – Tego właśnie chcesz? Nowego faceta do rżnięcia?!!

- Nie! Nie. Tylko że ja już nie wiem, co robić. – kobieta zwiesza głowę – Myślę o tym od jakiegoś czasu. Może to ożywi nasz związek. Kiedy spróbuje...my czegoś nowego.

Konrad zamyślony siada naprzeciwko żony. Nigdy by się nie spodziewał, że ta cicha, spokojna i zrównoważona kobieta wpadnie na coś takiego. Nie wie co o tym myśleć. Czy to jakiś żart? Chociaż ich związek od pewnego czasu kulał, nigdy na poważnie nie rozważał kwestii znalezienia sobie kochanki. Oczywiście, jeśli wierzyć w zdradę psychiczną zdradzał Alę z wieloma panienkami – ale takimi z sieci. Realnie nie było nikogo.

- Myślę, że to beznadziejny pomysł – mówi wreszcie – Cokolwiek o mnie myślisz, ja nigdy... Ala, nigdy nie było nikogo innego. Nie chcę innej kobiety. Nie potrzebujemy tego. Damy sobie radę bez takich... eksperymentów.

Alicja podnosi głowę. Jej twarz, oczy, cała jaśnieje jak opromieniona wschodzącym słońcem. Wstaje i pada Konradowi w ramiona, przytula go, całuje w policzki jak za dawnych dobrych lat.

- Tak, masz rację – mówi zduszonym ze wzruszenia głosem – Damy sobie radę. Kocham cię i tylko to się liczy.

Konrad

Dalsza część wieczoru przebiega bez niespodzianek, to znaczy Alicja idzie do łóżka o swojej zwykłej porze, a Konrad siada przed komputerem. Czuje ulgę po pojednaniu z żoną i jest dumny z tego co powiedział. Słowa popłynęły prosto z serca, jak za dawnych lat. Zaczyna wierzyć, że jeszcze wszystko może być dobrze, przecież wszystkie związki przechodzą kryzysy, załamania, ale to nie oznacza jeszcze końca. Dziewiętnaście lat to kawał czasu, nie jest w stanie teraz pojąć, że kiedykolwiek mógł rozważać kwestię przekreślenia tego... Ostatecznie ich związek nigdy nie był jakoś szczególnie namiętny: od kiedy pamiętał jego pożycie z Alą opierało się o drobne chwile szczęścia, szczególiki pełne ciepła i słodyczy poprzeplatane miesiącami znoju i szarej rzeczywistości. Przecież nadal mogło tak być – mogli cieszyć się chwilami, a nie wzdychać beznadziejnie do czegoś, czego nigdy nie było...

Przegląda od niechcenia pocztę, kiedy natrafia na mail od Alicji. Zaznaczony pogrubioną czcionką, jeszcze nie otwierany. Ręka zawisa w próżni. Wewnętrzny głos podpowiada mu stanowczo: skasuj! Mimo to klika, przecież nic się nie stanie, że spojrzy na ten link. Link, jak link. I prawie nic poza nim nie licząc loginu i hasła, Ala nawet pisząc maile była oszczędna w słowach, zresztą wyjaśniła mu wszystko przy kolacji. A skoro i tak już wszystko na ten temat wie, to przecież nie zaszkodzi zobaczyć jakie blogi odwiedza jego żona. Klika więc raz jeszcze i ląduje na stronie „Mody polskiej”. Od razu widzi, że to nie jego bajka: tytuł mruga tandetną czerwienią, strona ma białe tło czego nie cierpi i ma stanowczo zbyt wiele zakładek, ozdobników i reklam. Typowy blog o modzie, ciuchach, kosmetykach, takie coś dla bab. Konrad pamięta jednak, że ciekawie ma być dopiero po zalogowaniu się. Trochę się waha zanim wklepie dane Ali – to tak, jakby otwierać cudzy list, nigdy świadomie by czegoś takiego nie zrobił. Jednak skoro mu sama to hasło podała... Wpisuje więc „Alicja” i „pat920517” (data urodzin Patryka, jakżeby inaczej) i nagle wpada w jakiś zupełnie inny wymiar...

Po zalogowaniu strona diametralnie się zmienia, kolory są miękkie i stonowane, wita go napis „Witaj Alicjo!”, który rozsypuje się na tysiąc kolorowych iskierek, jak w jakiejś bajce. Tutaj nie ma wyskakujących okienek, mrugających reklam. To rodzaj forum, autor opisuje coś, co potem jest komentowane przez fanów – oczywiście tylko tych z dostępem. Jest w tej stronie coś... przyzywającego, kuszącego; jak strona porno, tylko bez golizny. Nie wiadomo w czym to tkwi: może to te kolory, a może blade zarysy w tle? Konradowi kojarzą się z kobiecymi kształtami, tu piersi, tam pośladki... a tak naprawdę to tylko złudzenie, zmysłowa gra cieni. Zaczyna czytać teksty i momentalnie zalewa go fala podniecenia. Ludzie piszą tu bez ogródek o tym, co działo się na tym, czy innym spotkaniu. Nie może uwierzyć... Archiwum obejmuje jakieś dwa lata i z tego co na pierwszy rzut oka widać, „party” odbywają się średnio raz w tygodniu. Są nawet jakieś zdjęcia: uśmiechnięte pary i grupki ludzi w różnym wieku, na ognisku, na kuligu, na jakimś bankiecie... Wygląda to jak cała infrastruktura wcale nie ograniczająca się tylko do przygód „łóżkowych”. Były wyjazdy integracyjne i bale, a nawet wspólne urodziny – słowem jedna wielka, szczęśliwa rodzina...

W wypowiedziach gości na każdym kroku rzucają się w oczy zwroty typu: „cudownie”, „super”, „coś nowego, czego jeszcze nie znałem”, „fascynujące doznania”, itp. Konrad jest w szoku. Jest zgorszony. Czy można tak bez ogródek robić to z kim popadnie i być szczęśliwym? Nie ma dla tych ludzi żadnego tabu, żadnej świętości? Na myśl o tym, że jego żona czytała te świństwa krew uderza mu do twarzy: szuka po omacku jakiegoś jej wpisu, ale nie ma nic. Wreszcie rozumie: tylko dla par. Oddycha z ulgą. Ala po prostu nie miała z kim pójść. Autorzy tego szatańskiego pomysłu zabezpieczyli się nie zezwalając na udział singli – samotna kobieta, albo samotny facet mogli namieszać, zdumiewająca perfidia. Odszukuje pierwszy wpis w archiwum i zaczyna czytać.

C.d.n

Ten tekst odnotował 23,116 odsłon

Jak Ci się podobało?

Średnia: 8.31/10 (25 głosy oddane)

Pobierz w formie ebooka

Z tej samej serii

Komentarze (7)

0
0
to w końcu Radek czy Konrad? 😉
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Tez wlasnie nad tym sie zastanawiam...
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Już mniejsza o to, jak on miał na imię🙂 opowiadanie bardzo mi się podobało, czekam na ciąg dalszy.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Radek to zdrobnienie od Konrad. Ja za to nie wiedziałem co to są łaszki, chociaż dobrze mi się skojarzyło z fatałaszkami 😛 A co do bohaterów - szykuje się trudna historia, właściwie to już im współczuję, chociaż rozwoju akcji można się trochę domyślać.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Hmm raczej Radek to zdrobnienie od imienia Radosław. 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Konrad zwany przez żonę zdrobniale Radkiem. Tak jak Ala może być zdrobnieniem od Alicja, albo Alina, albo jak się kto uprze nawet Aldona🙂 Pozdrawiam i dziękuję za oceny i komentarze.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Suravi, od Konrad też i to nawet ma sens: Konrad -> Konradek -> Radek 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?

Dodaj komentarz

Zaloguj się

Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.