Mazurskie lato

8 lutego 2019

Szacowany czas lektury: 56 min

Dodaję kolejny tekst , ale żeby odpocząć trochę od Ali i jej męża, tematyka będzie troszeczkę odbiegać od poprzedniej serii. Inspiracją do napisania tego opowiadania były wakacje spędzone na Mazurach. Przyznam, że byłem tam pierwszy raz, ale jestem zauroczony tym regionem i znalazłem tam wiele pomysłów na nowe opowiadania. Mam nadzieję, że polubicie nowych bohaterów.

Tego pogodnego, czerwcowego dnia Kamil był w wyśmienitym humorze. Miał ku temu powody. Po pierwsze, kończył właśnie poważny remont domu u znajomego lekarza, co oczywiście wiązało się z sowitą wypłatą. Po drugie, otwierała się przed nim perspektywa długo wyczekiwanego urlopu jedynie w towarzystwie żony. Na razie nie wziął w pracy kolejnego zlecenia i jak dotąd nie pisnął jej o tym ani słowa. Chciał w ten sposób zrobić jej niespodziankę, ponieważ Ewa przyzwyczaiła się już, że w okresie wakacyjnym nie ma co liczyć nawet na krótki, wspólny wyjazd. W branży budowlanej lato to najgorętszy okres i największe zarobki. Do tej pory wszystko układało się po jego myśli. Udało mu się zakończyć w terminie roboty, prognozy dotyczące pogody były bardziej niż optymistyczne i właśnie dziś zamierzał zdradzić jej wakacyjne plany. Życie jednak potrafi płatać figle. Wieczorem usiedli z kolegą do lekkiej kolacji z butelką dobrego alkoholu. Kamil otrzymał ostatnią część wynagrodzenia i było całkiem miło, dopóki lekarz nie wspomniał o kolejnej robocie. Okazało się, że jego szef, który był zresztą nie byle kim, bo dyrektorem szpitala, potrzebuje dobrego fachowca, aby wykończyć dom letniskowy gdzieś na Mazurach. Kamil miałby wyłożyć glazurę w dwóch łazienkach oraz zamontować umywalki, prysznice, i całą resztę.

- Stary, nie mogę – odparł bez zastanowienia. - Wiesz, że chciałem wyjechać z Ewą.

Kumpel popatrzył na niego błagalnym wzrokiem. Nie mógł zrozumieć, jak można odrzucić okazję zarobienia niezłych pieniędzy. Dyrektor nie zamierzał się przecież targować, bo bardzo zależało mu na porządnym, zaufanym fachowcu.

- Ale to jest na Mazurach. Nie rozumiesz?! - powtórzył, kładąc nacisk na słowo oznaczające region kraju.

- No i co z tego?- Kamil wzruszył ramionami.

- Jak to, co z tego?- zaśmiał się. - Weź ze sobą Ewę. Będzie się opalać, a ty spokojnie zajmiesz się remontem. - Mieszkanie macie zapewnione, okolica jest przepiękna, co tu się zastanawiać?

Lekarz był jego serdecznym przyjacielem, więc Kamilowi ciężko było mu tak zwyczajnie odmówić.

- Muszę z nią najpierw porozmawiać — odrzekł po chwili zastanowienia.

- Zgodzi się, zobaczysz – powiedział kumpel i nalał mu kolejną szklaneczkę.

Trunek był wyśmienity, ale Kamil miał już do końca kolacji wyraźnie skwaszoną minę. Zupełnie inaczej to sobie wyobrażał. Nie potrzebował urlopu dla siebie. Był przyzwyczajony do ciężkiej pracy, ale nie chciał zaniedbywać żony. I tak w ciągu tygodnia nie było z niego większego pożytku. Gdyby w te wakacje miała ponownie zostać sama na pewno musiałby odmówić. Kamil pracował od 15 roku życia. Najpierw pomagał wujowi, który nauczył go fachu, a później sam przejął po nim firmę. W liceum był typowym średniakiem. Uczył się tylko języków i matematyki. Nudziła go teoria, a prawdziwą satysfakcję dawała mu porządnie wykonana, praktyczna robota. Pracy miał tyle, że nie zdecydował się pójść na studia. Po maturze firma pochłonęła go w zupełności, a szczęście mu dopisywało. Wbił się w boom inwestycyjny. Deweloperzy budowali tak dużo mieszkań, że ciągle brakowało fachowców do ich wykończenia. Jeszcze zanim się ożenił dorobił się sporych pieniędzy, których nawet nie miał kiedy wydać. Firma się rozrosła, ale paradoksalnie Kamil musiał ją zlikwidować. Pracownicy, którzy już nauczyli się zawodu, chcieli zarabiać coraz więcej, a do tego doszły problemy z niewypłacalnymi zleceniodawcami, co postawiło prowadzenie działalności na granicy opłacalności. Teraz pracował sam i uważał, że takie rozwiązanie wyszło mu na dobre, bo nie musiał z nikim dzielić się zyskami. Przy poważniejszych robotach pomagał mu ojciec lub teść. Kamil nigdy nie narzekał na brak zamówień. Był już szanowanym specjalistą, znanym z solidności i precyzji. Wyrobił sobie dobrą markę i mimo stawek z górnej półki, ludzie nigdy się nie targowali. Płacili mu tyle ile zażądał.

Kiedy wrócił do domu okazało się, że jego obawy były nieuzasadnione. Ewa natychmiast wygooglowała miejscowość, gdzie znajdował się dom i tak jej się spodobała okolica, że z miejsca napaliła się na wyjazd. Była nauczycielką, więc nawet dłuższy wyjazd w ciągu lata nie stanowił dla niej problemu.

- Ale to będzie miesiąc na jakimś mazurskim odludziu – studził zapał żony.

- I o to chodzi – nie dała się zniechęcić. - Mam tyle książek do przeczytania. Będę biegać, jeździć rowerem, a przede wszystkim opalać się i pływać. Przecież tam jest jezioro! - No i muszę się tobą opiekować – dodała po chwili zastanowienia. - Kto ci będzie gotował obiady jak nie ja?

Z marszu zajęła się organizacją i im dłużej myślała o wyjeździe, tym bardziej była podekscytowana. Odgrażała się tylko, że znajdzie sposób, żeby oderwać go od pracy, i na pewno nie pozwoli mu się przemęczać.

Kamil odetchnął z ulgą i sam szybko pogodził się z perspektywą wspólnych wakacji połączonych z pracą. Kolejny raz docenił jakim skarbem była jego żona. Nie potrzebowała dowartościowywać się w kurortach w Egipcie czy Turcji, żeby potem chwalić się znajomym na facebook’u. Ewa nadal zachowała ten dziewczęcy entuzjazm i praktyczne podejście do życia, bez szpanu i chęci imponowania innym.

Byli już cztery lata po ślubie i jak dotąd wszystko się im układało, a w oczach znajomych uchodzili za szczęśliwą parę. To jak się poznali było również niesamowite i można powiedzieć, że los sam popchnął ich ku sobie. Zaraz po studiach rodzice kupili Ewie kawalerkę. Takie pierwsze mieszkanko na dobry start. Dziewczyna szukała kogoś, kto mógłby ją wyremontować i w ten sposób poznała Kamila, którego poleciła jej znajoma. Tradycyjnie, nie miała dobrego zdania o tzw. fachowcach, dlatego odetchnęła z ulgą kiedy zamiast zakurzonego, cuchnącego papierosami majstra w drzwiach stanął przystojny, wysoki, uśmiechnięty blondyn. Skojarzenie ze słynnym, polskim hydraulikiem z francuskich plakatów było natychmiastowe. Kamil zaimponował jej nie tylko wyglądem, lecz również pomysłowością i praktycznym podejściem do życia. Dzięki kilku prostym rozwiązaniom, które jej subtelnie zasugerował, jej małe mieszkanko zyskało na funkcjonalności i optycznie się powiększyło. Kamil rozpoczął pracę w ustalonym dniu i nigdy nie zdarzyło się, żeby rano pojawił się spóźniony, kiedy to czekała na niego z filiżanką pachnącej kawy. Często towarzyszyła mu patrząc jak sprawnie i fachowo przykleja kolejne rzędy glazury lub nakłada na ściany gładź gipsową. Naprawdę doceniła jego fachowość kiedy pozwolił jej dla zabawy przykleić kilka płytek i oczywiście efekt jej pracy był zdecydowanie opłakany. Dużo rozmawiali i po kilku dniach zdała sobie sprawę, że pasują do siebie i nawet mogłaby go polubić. Przyzwyczaiła się już do jego towarzystwa, rozmów i wspólnej kawy. Przyłapała się na tym, że wcale nie czeka na koniec prac, ponieważ znalazła w tym młodym, przystojnym mężczyźnie podporę i bezpieczeństwo. Czuła, że musi zacząć działać, bo koniec remontu widać już było gołym okiem.

- Co zrobić, żeby go jeszcze zatrzymać? - zastanawiała się, ale na szczęście dla obojga, to Kamil przejął inicjatywę. W ostatni dzień pracy z rozbrajającym uśmiechem zaprosił ją do kawiarni. Zgodziła się bez namysłu i tak się zaczęło. Pobrali się rok później. Kilka miesięcy temu przeprowadzili się do własnego domu na przedmieściach Warszawy. Kupili okazyjnie stary „klocek” z czasów PRL-u, a Kamil przebudował go na wygodny, dom w nowoczesnym stylu. Na finanse nie musieli narzekać. Pieniądze za wynajem kawalerki starczały na spłatę kredytu. Ewa dostała pracę w renomowanym, prywatnym liceum, a po lekcjach dorabiała korepetycjami.

Kamil, mimo że bez wyższego wykształcenia, szybko wpasował się w nauczycielskie towarzystwo żony. Co więcej, wkrótce stał się obiektem zarówno tych skrywanych, jak i otwartych westchnień koleżanek Ewy. Praktyczne umiejętności i życiowa zaradność brały na co dzień górę nad dyplomami ich mężów. Kamil był przystojnym, szczupłym mężczyzną. Muskulatura wyrzeźbiona ciężką, fizyczną pracą nadawała mu nieco surowego wyglądu, ale w gruncie rzeczy był ciepłym, sympatycznym facetem. Dla odmiany Ewa była raczej drobnej budowy. Lekko pofalowane, blond włosy i jasna, gładka cera nadawały jej delikatności i niemal dziewczęcej urody. Na pewno nie wyglądała na swoje trzydzieści lat. Miała zgrabne, wysportowane ciało, ale od zawsze była zakompleksiona na punkcie piersi. Chociaż Kamil uważał, że są niezwykle kształtne i wielkością pasują do jej drobnej figury, według niej były za małe.

- Przynajmniej nie będą obwisłe – powtarzał za każdym razem, kiedy kokieteryjnie użalała się nad sobą.

- Ty to potrafisz pocieszyć! - Udawała oburzenie. - Kiedyś rzucisz mnie dla większych cycków – żartowała.

W rzeczywistości nie były aż tak małe, jak je przedstawiała. Ewa wiedziała, że Kamil przepada za nimi i wykorzystywała tę wiedzę na swoją korzyść. Po pracy zrzucała z siebie sztywne biustonosze i zazwyczaj nie nosiła już nic pod spodem lub zakładała tzw. „braletki”, noszone zazwyczaj przez nastolatki.

- Muszę im dać odpocząć – mawiała.

Braletki podkreślały ich piękny, naturalny kształt, a cienki, pozbawiony usztywniaczy materiał nie maskował brodawek, które zawsze odznaczały się na staniku wyraźnymi punkcikami. Kamil uwielbiał ten jej młodzieżowy styl, a Ewa doskonale wiedziała jakie wrażenie potrafi zrobić na mężu zakładając zwykłe szorty, w których jej zgrabny tyłeczek prezentował się wyjątkowo atrakcyjnie. W swoim gronie uchodzili za bardzo zgraną parę, chociaż koleżanki Ewy nie raz próbowały flirtować z Kamilem, a ich mężowie rozbierali ją wzrokiem. Ich związek był trwały i daleki od niewierności.

- Zabierasz ze sobą całą szafę? - zapytał widząc, że Ewa taszczy do samochodu już trzecią walizkę.

- Prawie całą – przyznała się z rozbrajającym uśmiechem na twarzy i podała mu ciężką torbę.

Pracowała w renomowanym liceum, więc na co dzień musiała ubierać się formalnie, ponieważ obowiązywał ją tzw. „dress code”. Jednocześnie kupowała masę innych ciuchów, które się jej podobały, ale nie miała wiele okazji, żeby się w nich pokazać. Teraz nadszedł odpowiedni moment na wyciągnięcie z szafy tych wszystkich seksownych spódniczek, spodenek i koszulek. Kiedy odgrażała się, że znajdzie sposób na oderwanie go od pracy, miała na myśli zawartość walizek, które z takim trudem taszczyła do samochodu.

- Nie narzekaj. Nie będziesz żałował – żartowała widząc jak mąż grymasi wpychając pakunki do bagażnika. - Jeszcze nie widziałeś mnie w takich ciuszkach.

Kamil nie narzekał. Miejsca było wystarczająco, bo i tak musiał do ciężkiej terenówki doczepić przyczepkę, do której załadował narzędzia.

Obładowani po sufit wyruszyli w drogę. Po trzech godzinach spokojnej jazdy nawigacja doprowadziła ich do sporej wioski w okolicach Olsztyna. Następnie, gruntową dróżką przejechali przez lasek i dotarli do celu. Posiadłość była położona pośród dzikich łąk porośniętych gdzieniegdzie kępkami drzew. Właściciel już na nich czekał. Okazało się, że domek letniskowy to tak naprawdę prawdziwe, mazurskie siedlisko składające się z trzech zabudowań: chaty, budynku gospodarczego, który został zamieniony na garaż oraz stodółki, w której miały być pokoje gościnne. Wszystkie budynki zbudowane były w technologi muru pruskiego, w połączeniu z kamieniem i były już z zewnątrz starannie odnowione. Całość sprawiała naprawdę miłe wrażenie. Kamil miał wykończyć łazienki w dawnej stodółce, która poza tym, nadawała się już praktycznie do zamieszkania. Dyrektor objaśnił mu zakres prac i odjechał pozostawiając im całe gospodarstwo do dyspozycji. Miał ułatwione zadanie, ponieważ wszystko było rozrysowane przez projektanta wnętrz, a wygląd pomieszczeń przedstawiony był na wizualizacjach. Nic, tylko zabierać się do pracy.

Kiedy zostali sami, Ewa rzuciła mu się w ramiona. - I ty nie chciałeś mnie tu zabrać? - spytała z wyrzutem w głosie. - Przecież tu jest cudownie! To będą wspaniałe wakacje. - Jak zwykle emocjonalnie wyrażała to, co miała na myśli.

Rzeczywiście, okolica była bajeczna: łąki, las i cisza. Jezioro było zaledwie kilkadziesiąt metrów za domem. Było otoczone gęstymi zaroślami, ale z zagrody można się było swobodnie dostać do niego szeroką polaną, zakończoną drewnianym pomostem. Zanieśli bagaże do chaty, która przez cały miesiąc miała być dla nich nowym domem. Budynek nie był zbyt obszerny, dlatego właściciel postanowił zamienić stodółkę na mieszkania dla ewentualnych gości. Na dole znajdował się spory salon z oddzielną kuchnią. Z pokoju dziennego wąskimi schodami wchodziło się na poddasze gdzie była sypialnia i łazienka. Wszystkie pomieszczenia wyposażone były w odrestaurowane, stylowe meble, a w salonie centralne miejsce zajmował prawdziwy, kamienny kominek. W okopconym palenisku leżały ogromne szczapy drewna gotowe do rozpalenia.

Ewa chciała się natychmiast opalać, więc nie czekając na męża pobiegła czym prędzej nad jezioro. Kamilowi zajęło jeszcze kilka minut, aby rozmierzyć ściany i sprawdzić, czy wszystko jest przygotowane do jutrzejszych prac. Kiedy przyszedł na brzeg w pierwszej chwili zdębiał. Ewa opalała się topless, tylko w dolnej części jaskrawo czerwonego bikini.

- Odważna z niej kobietka – pomyślał. Zaraz jednak odruchowo rozejrzał się wokół w obawie przed gapiami. Na szczęście wieś położona była nad większym jeziorem, o bardziej rozbudowanej infrastrukturze turystycznej. Tutaj brzeg był mniej dostępny i pewnie mało kto korzystał z tego dzikiego akwenu. Co prawda kilkadziesiąt metrów od ich zagrody stał drugi dom, również stylowo wykończony, ale wydawał się obecnie niezamieszkany.

Kamil zagwizdał z podziwu. - Co za odwaga! Nie boisz się, że ktoś cię podejrzy?

- Jak szaleć, to szaleć. Przynajmniej równo się opalę – odpowiedziała wypinając prowokująco nagi biust. - Dziewczyny będą mi zazdrościć. Nie podobam ci się? - drażniła się z zaskoczonym mężem.

Wskoczyli do wody, która była jeszcze dość chłodna, z uwagi na zimną wiosnę, ale im to nie przeszkadzało. Nagle poczuli się dziwnie swobodnie i beztrosko. Zebrało się im na figle. Przewracali jedno drugiego robiąc przy tym mnóstwo plusku i fontann. Kamil gonił żonę, żeby dotknąć ociekających wodą piersi. Podrażnione chłodem brodawki stwardniały i wyprężyły się bezwstydnie, co go bardzo nakręciło. Ewa ciągle się śmiała, a uciekając przed napastnikiem ściągnęła z siebie dół bikini i cisnęła w męża mokrą kulą materiału. Ten uchylił się ze śmiechem, a majtki wylądowały na pomoście.

- Zaraz ciebie też rozbiorę! – wykrzyknęła i zanurkowała w jego stronę. Kamil rzucił się do ucieczki. Pływał lepie, więc Ewa nie miała szans. Pierwszy dopłynął do pomostu, wspiął się na niego i siedząc z nogami w wodzie czekał na żonę.

Ewa zanurzona po pępek w jeziorze dotarła do pomostu i położyła głowę na kolanach męża, dysząc ze zmęczenia. Szczebiotali do siebie, jakby się dopiero poznali, a ona ciągle próbowała go rozebrać. Mimo udawanego oporu ze strony Kamila udało się jej wreszcie zerwać mokre szorty. Obydwoje byli teraz zupełnie nadzy. Ewa roześmiała się na widok skurczonego od niskiej temperatury penisa, który zwinął się w trąbkę i wcale nie wyglądał groźnie.

- Jaki zmarznięty – powiedziała z troską. - Zaraz go ogrzeję – dodała i bezceremonialnie wsadziła go sobie w usta. Kamil zadrżał z podniecenia. Odchylił mokre włosy, które rozsypały się jej po twarzy. Teraz widział wyraźnie rozradowane oczy żony i wysunięty nieprzyzwoicie język, którym lizała obnażoną żołądź. Była w tym dobra, chociaż nie zawsze kręcił ją seks oralny. Tym bardziej był zaskoczony, bo robiła to naga i w miejscu teoretycznie publicznym.

- Pani profesor! - udał oburzenie. - Co by na to powiedzieli pani uczniowie?

- Oni znają lepsze numery – odparła szelmowsko, wyjmując na chwilę penisa, który stał już na baczność. - Może spróbuję im dorównać – dodała i ponownie wetknęła go do ust pieszcząc, na przemian językiem i dłońmi. Pobudzony członek stał dumnie wyprostowany i był tak gruby, że delikatne palce Ewy ledwo go obejmowały. Podparł się wygodnie na łokciach i nie odrywał wzroku od żonki, która dogadzała mu z coraz większym zapałem. Uwielbiał, kiedy Ewa — stateczna pani nauczycielka, zmieniała się w dziką, wyuzdaną kochankę. W takich chwilach była szczególnie pobudzona i zdolna do naprawdę odważnych numerów. W końcu nie wytrzymał. Objął ją w biodrach i bez wysiłku wyciągnął na pomost. Chciał ją pocałować, ale ta natychmiast usiadła na nim okrakiem, dając do zrozumienia w jaki sposób będą się kochać.

- Ale z ciebie wojowniczka – powiedział.

- Zaraz zobaczysz, co twoja ukochana z tobą zrobi. Zajeżdżę cię, olbrzymie! – syknęła.

Nie bronił się. Pozwolił, by przejęła inicjatywę, a ta nie zamierzała dłużej zwlekać. Chciała mieć go w sobie natychmiast. Bez żadnych ceregieli jedną dłonią rozchyliła ociekające wodą fałdy sromu, a drugą nakierowała na szparkę błyszczącego od śliny penisa. Osunęła się na niego całym ciężarem ciała pozwalając, by wdarł się w nią aż po nasadę. Oboje westchnęli. Zaczęła ujeżdżać go jak ogiera, zaciskając uda na jego biodrach. Kamil poddał się jej zupełnie, czując jak Ewa energicznie unosi się, żeby zaraz opaść z całej siły, dociskając go bezlitośnie do desek pomostu. Jęczał z rozkoszy, a ona kochała go z taką wprawą, jakby tylko tym zarabiała na życie. Skupiona na odczuwaniu i dawaniu rozkoszy, patrzyła niewzruszonym wzrokiem na bezbronnego męża i coraz szybciej poruszała biodrami, ślizgając się po sztywnej, ale sprężystej męskości. Filigranowa kobietka zupełnie dominowała, ale w zamian ofiarowała mu niesamowitą rozkosz. W pewnym momencie złapał ją za pośladki i wyprężył. Ewa poczuła w pochwie pulsowanie i gorąco wypełniającego ją nasienia. Kamil dochodził, jęcząc głośno. Teraz przyszła kolej na nią. Odchyliła tułów i oparła dłonie za sobą na nogach męża. Wyprężona jak struna wypychała gwałtownie biodra zaabsorbowana własnym orgazmem, który wydawał się nie mieć końca. Wykorzystała to, że tkwił w niej ciągle sztywny, mimo że wytrysnął już jakiś czas temu. Dopiero kiedy penis zwiotczał i wysunął się z niej, wtuliła się w jego szeroki tors, z trudem łapiąc oddech.

- Nie poznaję cię, dzikusko – wyszeptał po chwili Kamil. - Zajeździłaś mnie.

- To ten mazurski klimat – odpowiedziała zmęczonym głosem. - Musisz mnie zanieść do domu, bo nie dam rady wstać.

Kamil troskliwie otulił ją ręcznikiem, wziął na ręce niczym małą dziewczynkę i ruszył w stronę zagrody. W pewnym momencie wydało mu się, że słyszy szelest liści. Obejrzał się zaniepokojony. Co prawda, gałązki jednego z krzaków porastających gęsto brzeg jeziora, jakby się poruszyły, ale nikogo nie dostrzegł. - Może to tylko ptaki – pomyślał.

Nazajutrz, wstał wcześnie rano. Nie chciał obudzić Ewy, więc szykował się do pracy, starając się przy tym zrobić jak najmniej hałasu. Popijał powoli kawę i podziwiał przez okno krajobraz, kiedy coś nagle przykuło jego uwagę. Zauważył jakiś ruch w sąsiednim siedlisku, które znajdowało się około stu metrów od ich zagrody. Z domu wyszedł młody mężczyzna ubrany w obcisły strój do joggingu i po kilkuminutowej rozgrzewce ruszył biegiem w kierunku lasu.

- A więc nie byli tu sami – przeszło mu przez głowę i zaraz skojarzył dziwny szelest w krzakach podczas wczorajszego seksu na pomoście. - A jeśli rzeczywiście ktoś ich podglądał? – pomyślał. Nie miał jednak pewności, równie dobrze mogła to być jakaś zwierzyna, więc odpuścił i zajął się pracą. Ewa pojechała na zakupy i przygotowała pyszny obiad. Dziś jeszcze nie chciała odrywać go od roboty, więc większość czasu spędziła z książką na pomoście. Nie przejęła się zbytnio rewelacjami męża, o tym, że mają sąsiadów, i – co gorsza – tym, że mogli być podglądani, ale dziś już nie opalała się topless. Kamil skończył prace bardzo późnym popołudniem, jednak był w dobrym humorze, ponieważ roboty szły zgodnie z planem, bez niespodziewanych komplikacji. Krzątał się jeszcze po podwórku myjąc narzędzia kiedy usłyszał zgrzyt otwieranej furtki.

- Witam sąsiada! - krzyknął ktoś.

Obejrzał się i dostrzegł wchodzącego na podwórko mężczyznę. Natychmiast rozpoznał w nim tego samego faceta, którego zobaczył rano podczas joggingu.

- Przyszedłem się przywitać, bo na tym odludziu miło jest zobaczyć jakieś nowe twarze – dodał i wręczył zaskoczonemu Kamilowi zgrzewkę piwa.

Kamil wskazał zapraszającym gestem werandę, gdzie zasiedli przy ciężkim, dębowym stole. Po chwili dołączyła do nich Ewa. Krzątała się właśnie przy kolacji, ale widząc przez okno męża popijającego piwo z nieznajomym, postanowiła osobiście zaspokoić ciekawość. Kiedy tylko pojawiła się w drzwiach na twarzy mężczyzny pojawił się dziwny grymas – coś w rodzaju uśmieszku. Nie spuszczał z niej wzroku. Zresztą trudno było mu się dziwić, bo w obcisłych dżinsowych szortach i luźnym topie z szerokim dekoltem wyglądała wyjątkowo intrygująco.

- Michał — przedstawił się, a ona uśmiechnęła się w ten swój słodki, zniewalający sposób. Widać było, że od razu wpadła mu w oko, ale to, co nastąpiło później sprawiło, że krew zagotowała mu się w żyłach. Kiedy potrząsnął dłonią, którą podała mu na powitanie, szeroka góra koszulki zsunęła się prawie do połowy ramienia, odsłaniając znaczny obszar dekoltu. Ewa w ogóle nie zwróciła na to uwagi. Tymczasem efekt, jaki zrobiła na mężczyznach był piorunujący. Obydwaj zareagowali podobnie — momentalnie skierowali wzrok na wyeksponowany przed nimi obszar kobiecego ciała. Oczywiście, zaraz dotarło do niej, że stała się obiektem szczególnego zainteresowania, bo mrugnęła konspiracyjnie do Kamila, ale koszulki nie poprawiła. Zresztą, była typu oversize, skrojona tak, by nosić ją właśnie w taki, frywolny sposób. To, co zaintrygowało ich bardziej, to fakt, że nie miała nic pod spodem. Na odsłoniętym ramieniu na próżno było szukać śladów tasiemki biustonosza. Ich rozbiegany wzrok spoczął natychmiast na tej części koszulki, gdzie spodziewali się dostrzec zarys piersi. Luźno spływający materiał maskował oczywiście skutecznie to, co się pod nim kryło, ale wtedy Kamil doznał kolejnego szoku. Na wysokości piersi widniał wyszyty literami w jaskrawym kolorze napis: „No bra club”.

- A to z niej figlara – pomyślał. - Ta to zawsze potrafi zwrócić na siebie uwagę. Z drugiej strony kręcił go jej filuterny styl. Niby poważna pani nauczycielka, a w jednej chwili potrafiła zamienić się również w uwodzicielską modliszkę. Byli przecież na wakacjach, gdzie nie trzeba aż tak bardzo przestrzegać konwenansów – uspokajał się, lubieżnie wpatrując się w w swoją seksowną kobietę.

Całe to przedstawienie trwało zaledwie kilka sekund, ale skutecznie zbudowało atmosferę na resztę wieczoru. Kamil był przyzwyczajony do podobnych wybryków żony, ale biedny Michał nie wiedział co począć z rozbieganymi oczami. Jedyne, co go zaskoczyło, to fakt, że jego Ewa zachowuje się tak nieskrępowanie przy obcym facecie, i to jeszcze w jego obecności. Co więcej, dotarło do niego, że nie jest na nią zły, a tym bardziej zazdrosny. Bawił się tak samo dobrze, jak ona i w głębi serca chełpił się tym, że ta atrakcyjna, flirciarska kobieta należy do niego. - Prowokuje go? - zadawał sobie w myślach pytanie.

Po kilku minutach poznawania się i wymianie grzeczności atmosfera wyraźnie się rozluźniła. Ewa ochoczo zabawiała rozmową Michała i dzięki jej wesołej paplaninie wkrótce zachowywali się niczym paczka dobrych znajomych.

- Masz szczęście, właśnie robiłam kanapki — zaproponowała mu kolację i natychmiast przyniosła z domu dodatkowe nakrycie.

- Nie chciałem wam sprawiać kłopotu – Michał próbował się grzecznie wykręcić, ale Ewa zaraz go zgasiła.

- Nie ma o czym mówić. Następnym razem zjemy u ciebie — roześmiała się.

Taka właśnie była: towarzyska i spontaniczna. Pociągnęła go trochę za język. Okazało się, że ich nowy sąsiad jest pracownikiem naukowym uniwersytetu i podczas wakacji zaszył się na wsi, aby ukończyć pracę doktorską. W mieście wszystko mu przeszkadzało, a tu w ciszy i spokoju mógł w pełni skoncentrować się na pisaniu. Zagroda, w której mieszkał była własnością rodziców. Byli prawnikami, a posiadłość kupili zarówno jako lokatę kapitału, jak i dogodne miejsce na szybkie wypady z miasta.

- Wygląda na to, że zakłóciliśmy ci spokój – zażartował Kamil.

- Nie przesadzaj. Mieszkam tu już dwa tygodnie i czuję potrzebę rozmowy – odpowiedział. - Cieszę się, że będę miał towarzystwo. Miłe towarzystwo – powtórzył i popatrzył na Ewę. Michał od dawna nie przebywał w obecności kobiet, tym bardziej był skory do przymilania się nowej sąsiadce.

W odpowiedzi Ewa zrobiła kolejną uwodzicielską minkę i dołożyła mu jeszcze kanapek. Ona również przyglądała mu się uważnie. Był w podobnym wieku do nich. Z krótkimi, kręconymi, czarnymi włosami i śniadą cerą prezentował iście południowy tryb urody. Nie można było mu również nic zarzucić, jeśli chodzi o sylwetkę. Był szczupły i widać było, że nie stroni od siłowni. Ewa od razu go polubiła. Z trzydniowym zarostem na twarzy wyglądał jak model z kolorowego magazynu.

- Niezłe ciacho — pomyślała. - Pewnie nie może opędzić się od studentek.

Ściemniło się i dopiero teraz powietrze zrobiło się przyjemnie chłodne. Dlatego pomimo zmroku, żadne z nich nie miało ochoty iść do domu. Kamil zapalił dla nastroju lampę naftową i wyniósł piwo, bo to przyniesione przez Michała dawno się skończyło. Obydwaj mężczyźni dostrzegli teraz, że nieskrępowane biustonoszem piersi Ewy również zareagowały na zmianę temperatury. Niewidoczne dotąd brodawki, podrażniane chłodem i ocierającym się o nie materiałem „wystrzeliły” do przodu i zaczęły przebijać się przez koszulkę. Kamil zadrżał z napięcia. Widział przecież zadowoloną minę siedzącego obok Michała, który omiatał jego żonę pożądliwym wzrokiem.

- Przynieść ci coś do okrycia, kochanie? - nie wytrzymał i zapytał z udawaną troską.

- Nie, nie trzeba. Chyba już starczy pogawędek na dziś – odmówiła i zaczęła zbierać talerze. Kamil odprowadził gościa do furtki i przyjął zaproszenie na jutrzejszą kolację.

Kiedy wszedł do kuchni Ewa zmywała talerze pochylona nad zlewem. Zaszedł ją od tyłu i przytulił się do niej. Położył dłonie na lekko rozkołysanym biuście i zaczął masować go przez koszulkę. Uwielbiał to robić najpierw przez ubranie, żeby po chwili wedrzeć się pod spód.

- Co robisz wariacie? - udała oburzoną.

- Nie wiedziałem, że przystąpiłaś do klubu „bez stanika” - wyszeptał, nawiązując do prowokacyjnego nadruku na jej koszulce.

- Tak? Też nie wiedziałam. Nie znam angielskiego – odpowiedziała niewinnym głosikiem, co było oczywiście nieprawdą. Odwróciła się do niego i zaczęła się tłumaczyć.

- Zdejmowałam bikini, kiedy przyszedł. Wrzuciłam na siebie cokolwiek. Byłam ciekawa kto to? – wyjaśniła.

- Ładne mi cokolwiek! Myślałem, że cię pożre wzrokiem – odpowiedział.

- Nie zauważyłam. Patrzył się na mnie? – ciągle się z nim drażniła. - Ale pod spodenkami też nic nie mam – dodała zaraz, niczym rozkapryszona dziewczynka i zsunęła jego dłonie na swój tyłeczek.

Kamil natychmiast wsunął je pod spód i natrafił na gołe pośladki, którymi pokręciła, zachęcając go do działania.

Tego wieczoru to on dominował, a Ewa posłusznie odegrała rolę uległej żonki. Nie broniła się, kiedy zerwał z niej ubranie i władczo obrócił zmuszając by wypięła bezwstydnie tyłek. Oddała mu się na stojąco, oparta o kuchenną szafkę. Trzymała się mocno blatu, żeby nie stracić równowagi, kiedy brutalnie wchodził w nią od tyłu. W kobiecym sprycie uświadomiła sobie, że Kamil musiał poczuć dziś rodzaj konkurencji i w ten sposób udowadnia, bardziej sobie niż jej, że ma przewagę nad konkurentem. Nie protestowała też, dlatego że nigdy wcześniej nie doznała podobnie intensywnych wrażeń. Zdominowana i sprowadzona niemalże do poziomu niewolnicy niespodziewanie odkryła zupełnie nowy wymiar odczuwania przyjemności z seksu. Później już, kiedy leżała wtulona w śpiącego męża ułożyła sobie strategię na kolejne dni. Dużo się dziś nauczyła i chciała wykorzystać to doświadczenie, żeby posunąć się dalej.

Kolejne dni przyniosły zacieśnienie przyjaźni z Michałem. Spotykali się co wieczór na grillu lub na zwykłej kolacji, często zakrapianej alkoholem. W ciągu dnia Kamil zajęty był pracą, ale Ewa znalazła sobie w nim towarzysza sportowych treningów. Obydwoje lubili biegać i jeździć rowerem, więc umawiali się po obiedzie na rajdy, które stawały się coraz dłuższe. Kamil nie miał nic przeciwko ich wspólnym wypadom. Rozumiał przecież, że Ewa musi się czymś zająć, podczas gdy on pracował. Nie był nawet zazdrosny, bo każdego wieczoru wynagradzała mu chwile rozłąki naprawdę wspaniałym, wyszukanym seksem.

Ewa nieoczekiwanie odkryła w sobie nową, wiecznie niezaspokojoną naturę. Sama nie wiedziała skąd się to wzięło. Czy była to magia wakacji, czy może nagłe oderwanie od szkolnych i domowych obowiązków? Tak czy siak, w ciągu kilkunastodniowego pobytu na Mazurach kochali się częściej niż przez ostatnie pół roku. Przyłapała się na tym, że jej myśli krążą wyłącznie wokół seksu. Była nieustannie pobudzona i jednocześnie sama chciała wzbudzać pożądanie. Stąd te wszystkie skąpe i obcisłe ciuszki, które starannie dobierała w zależności od sytuacji. Tutaj ostatecznie zrozumiała jaki efekt potrafi uzyskać w ogóle nie zakładając bielizny. Robiła tak czasami w domu, ale nigdy na zewnątrz i w dodatku w obecności innych mężczyzn. Tutaj też poczuła nowy dreszczyk emocji, bo bez stanika lub majtek pod sukienką czuła się jakby obnażona, jakby każdy mógł ją tam dotknąć. Kręciło ją to niesamowicie i sama dziwiła się swojej odwadze. W dodatku pojawił się Michał – facet, którego obecność miała duży wpływ na jej zachowanie. Nie wiedziała z początku jak zdefiniować układ, w którym się znaleźli. Na pewno nie uległa jego niewątpliwemu urokowi, chociaż dostrzegła, że otwarcie z nią flirtuje. Najpierw bawiło ją, że może zawrócić mu trochę w głowie, ale z czasem szczególne zainteresowanie jej osobą spowodowało, że zaczęła odczuwać jakieś dziwne pobudzenie. Skupiony na swoim ciele wzrok Michała odbierała niczym fizyczny dotyk, powodujący niekontrolowaną erekcję brodawek i mrowienie podbrzusza. Zaczęła nawet fantazjować o tym, że mogłaby pokazać mu się nago. Dlatego to na nim skupiła się jej twórcza inwencja odnośnie stroju. A miała ku temu mnóstwo okazji, ponieważ spędzali ze sobą coraz więcej czasu. W legginsach i koszulkach ściśle opinających jej zgrabne ciałko, nie pozostawiała mu wiele do wyobraźni. W wyjątkowo upalne dni odważyła się nawet biegać tylko w sportowym staniku, który w dodatku był mocno wycięty. Torturowała go pozami i dwuznacznymi odpowiedziami na jego zaczepki, które stawały się coraz bardziej bezpośrednie. Jednak najbardziej kręciło ją, kiedy na jego oczach wtulała się w silne ramiona Kamila lub całowała go niby ukradkiem, ale zawsze tak, by Michał mógł to zobaczyć. Świadomość, że jest obiektem pożądania tego faceta dawało jej poczucie władzy i jednocześnie niepoznane dotąd napięcie, które musiała rozładować z mężem, którego uwielbiała ponad wszystko. A przynajmniej tak jej się wtedy wydawało.

W międzyczasie robota Kamila posuwała się do przodu i mógł już nawet z dużą dokładnością określić czas jej zakończenia. W związku z tym postanowił zrobić sobie wolne w piątek i spędzić cały dzień z żoną. Siedzieli razem na werandzie popijając poranną kawę, kiedy ich spokój zakłócił szybko narastający ryk silnika. Na drodze pojawił się tuman kurzu, jak się zaraz okazało, wzniecony przez pędzące niczym błyskawica, podrasowane coupe. Samochód zatrzymał się przed domem Michała. Wysiadła z niego kobieta i czule się z nim przywitała. Ewa nagle spoważniała i zamilkła. Rzeczywiście poczuła się głupio. Facet flirtuje z nią przez trzy tygodnie, a teraz okazuje się, że ma partnerkę. Tym bardziej zaskoczyło ją, kiedy godzinę później obydwoje pojawili się na ich podwórku.

- Poznajcie moją siostrę – krzyknął z daleka Michał. - Rodzice wysłali ją na przeszpiegi. - Zażartował.

- Jestem Monika – przedstawiła się dziewczyna. Rzeczywiście, podobieństwo było uderzające. Z bliska nie było wątpliwości, że są rodzeństwem. Z obliczeń Kamila wynikało, że ma około dwudziestu lat, ponieważ dziewczyna skończyła dopiero pierwszy rok studiów. Od razu zwrócił uwagę na jej czarne jak węgiel, kręcone włosy i ciemną karnację. Była pociągająco zgrabna, chociaż miała zupełnie inną budowę ciała niż jego Ewa — pełniejsze kształty i obfity biust. Jej ciało wręcz kusiło krągłościami, które dziewczyna wyeksponowała z pełnym wyrachowaniem. W krótkiej, falbaniastej spódniczce i obcisłym topie mogła wzbudzić pożądanie. Zadziorności dodawał jej jeszcze sporych rozmiarów tatuaż na łydce. Doskonale wiedziała jak zwrócić uwagę facetów i nie pomyliła się. Kamil nie spuszczał z niej wzroku i z rosnącym zainteresowaniem przyglądał się dziewczynie.

- Miałam sprawdzić, czy braciszek sobie radzi, ale widzę, że jest w dobrych rękach – powiedziała z śmiechem i zerknęła ukradkiem na Kamila.

Ewa, nie wiedząc sama dlaczego, odetchnęła z ulgą i natychmiast odzyskała dobry humor. Zbyt pochopnie oceniła Michała. Wkrótce okazało się również, że Monika jest otwarta i tak samo gadatliwa, jak ona, więc od razu przypadły sobie do gustu. Kiedy już raz uderzyły w gadkę, ciężko było im przerwać. Tym razem to Kamil miał poważne trudności z utrzymaniem na wodzy rozbieganych oczu. Siostra Michała była typowym przedstawicielem młodego pokolenia — wyzwolona i pewna siebie. Bez żadnych kompleksów odnalazła się w starszym od siebie towarzystwie. Ona również dostrzegła zainteresowanie Kamila, ale w ogóle ją to nie peszyło. Wręcz przeciwnie, kiedy tylko ich spojrzenia spotykały się, nigdy pierwsza nie opuszczała wzroku, a kiedy rozmawiali Kamil czuł, że wiele kokieteryjnych uwag było adresowanych bezpośrednio do niego.

- Młoda, zaczepna bestyjka – szybko wyrobił sobie opinię o dziewczynie. - Ale niezła z niej laska.

- We wsi jest dziś potańcówka, idziemy? - zaproponowała Monika, kiedy już trochę się poznali. - Widziałam po drodze afisze.

- Jestem za – dołączyła do niej Ewa. - Was nawet nie pytam. I tak musicie z nami iść, prawda chłopcy? - Stwierdziła zalotnie i zatrzepotała pociesznie powiekami.

Sezon nad jeziorami był już w pełni, a do pobliskiej wioski najechało się wielu turystów, więc weekendowe festyny odbywały się praktycznie co tydzień. Postanowili zobaczyć jak wygląda taka wiejska potańcówka.

Ewa zamknięta w łazience szykowała się prawie przez godzinę.

- Muszę doprowadzić się do porządku! Zaniedbałam się tutaj! - krzyczała zza drzwi, kiedy Kamil zaczął się niecierpliwić. - Nie denerwuj się.

Skończyła jednak dopiero, kiedy Michał z siostrą czekali już na nich przed domem.

- I jak? - spytała kokieteryjnie. - Podoba ci się jeszcze twoja żoneczka? - Mówiąc to powoli się obróciła.

Kamil cmoknął zadowolony, ponieważ Ewa wyglądała... inaczej. Ostatnio malowała się delikatnie lub wcale, dlatego teraz z wyraźnym makijażem i jaskrawym lakierem na paznokciach mogła pobudzić zmysły. Strojem próbowała dorównać młodszej o dziesięć lat Monice, ponieważ zdecydowała się na białe, obcisłe, szorty i króciutki crop-top. Dół koszulki zwisał swobodnie odstając od ciała tuż nad pępkiem i mimo że spodenki były z wysokim stanem, i tak część talii pozostawała odkryta. W pierwszej chwili Kamil odniósł wrażenie, że sama prosi się o gwałt. W obcisłych spodenkach jej zgrabna dupka wprost wołała, żeby się nią zająć.

- Dla mnie bomba, ale chcesz, żeby cię ktoś obmacał?

- Przecież nie jesteś zazdrosny, a seks lubię – zażartowała, ale uważnie sondowała jego reakcję.

- Boję się, że możesz narozrabiać – odpowiedział, również żartując. Już sam fakt, że rozmawiali ze sobą w taki sposób był dla niego przyjemnie niepokojący.

Poszli do wioski na pieszo. Michał próbował jakoś taktownie skomplementować wygląd Ewy. Zaplątał się jednak trochę, bo szukał odpowiednich słów na to, co można było określić prosto: „kurewsko sexy”.

Festyn we wsi okazał się zwykłym koncertem discopolo. Tłum ludzi, w różnym wieku podrygiwał w rytm skocznych, prostych piosenek. Inni oblegali stoiska z piwem rozstawione gęsto wokół podestu z desek, na którym odbywały się tańce. Wypili szybko po jednym kuflu i dołączyli do tańczących.

- Wiocha full wypas – skwitował Michał i zaprosił Ewę na parkiet. - Nie będę przecież tańczył z własną, małoletnią siostrą - tłumaczył się Kamilowi sugerując, aby zaopiekował się dziewczyną.

Jemu też to w sumie odpowiadało. Pociągała go coraz bardziej i nie mógł się doczekać, kiedy wreszcie położy dłonie na jej niesamowitym ciele. Monika była świetną tancerką. Szybko dopasowali się do siebie i wspólny taniec sprawiał im dużo radości.

- Na pewno niezła z niej imprezowiczka – myślał, widząc jak doskonale sobie z nim radzi, a przecież znali się zaledwie od kilku godzin. Podczas wolnych piosenek byli niebezpiecznie blisko siebie. Pozwalała mu się objąć obiema rękami, a sama zarzucała ramiona na jego szyję. W takich momentach czuł na sobie przyjemny napór jej dorodnych piersi i odważniej błądził dłońmi po jej biodrach i plecach. Dotykał ją do woli, ale zawsze w granicach przyzwoitości. Jej młode, sprężyste ciało było dla Kamila zupełnie nowym doświadczeniem i przynosiło całkowicie odmienne odczucia niż „rozpracowane” w każdym calu drobniejsze ciałko żony.

- Jesteście wspaniałą parą – powiedziała w trakcie jednej z wolniejszych piosenek.

- Co masz na myśli? - spytał miło połaskotany komplementem.

- Cyba miałam inne wyobrażenie o małżeństwie – przyznała się. - Wy jesteście inni — tacy zgodni i otwarci. Nie jesteś o nią zazdrosny? - Spytała, patrząc mu prosto w oczy.

- Dlaczego miałbym być? Coś sugerujesz? – odpowiedział pytaniem.

- Ewa to niezła laska. Na pewno ma duże branie – wyjaśniła w swoim młodzieżowym slangu i tajemniczo się uśmiechnęła. - Nie zniosłabym, gdyby facet mówił mi co mogę robić, a czego nie. Ty jesteś właśnie inny. Dajecie sobie dużo luzu. - Wyznała dość odważnie.

Dziewczyna paplała otwarcie, to co myślała, ale mogło to być zwykłym podrywem. Kamil toczył ze sobą nieustanną walkę, żeby zachować, choć odrobinę dystansu. Trudno mu jednak było pozostać obojętnym, kiedy patrzyli na siebie z bliska, a ona co chwila rozchylała usta i trzepotała figlarnie pogrubionymi rzęsami. Kusiła go?

- Facet, opanuj się — karcił się w myślach. - Jest dziesięć lat młodsza.

W pewnym momencie gdzieś w tłumie mignęli im Ewa i Michał. Tańczyli dość czule wtuleni w siebie.

- Chyba wpadła mojemu bratu w oko. Lepiej uważaj! - zażartowała Monika.

- Ewa lubi się wyszaleć. Tak jak mówiłaś, dajemy sobie dużo swobody — wyjaśnił. Jednak wcale nie był spokojny. Żona ze swoim partnerem często się im gubili. Zżerała go niezdrowa ciekawość połączona z nerwami. Z jednej strony flirtowanie Michała z Ewą wprawiało go w ciągły stan podniecenia, które wprowadziło tyle żaru w ich miłość. Jednak w takich chwilach jak ta nie był pewny, czy to wszystko zmierza w dobrym kierunku. W normalnej sytuacji na pewno by zareagował, ale obecność Moniki skutecznie kierowała jego uwagę na inne tory. Spotkali się dopiero po kilkunastu piosenkach, ale żadnej z nich nie zatańczyli razem. Ewa śmiała się i żartowała, jednakże Kamil, który ją dobrze znał wiedział, że stara się ukryć emocje.

- Jak się bawisz kochanie? - spytał w pierwszej, dogodnej chwili.

- Dobrze, ale jestem już trochę zmęczona, wracamy? - odpowiedziała szybko.

Zbyt szybko – pomyślał Kamil. Był pewny, że coś musiało się wydarzyć, bo jego żonka tak łatwo nie rezygnowała z zabawy.

- Jak chcesz – zgodził się. Silił się na obojętny ton. Nie chciał, by zauważyła, że sobie coś wyobraża.

Co miała mu powiedzieć? Dłonie Michała kilka razy wsunęły się pod jej koszulkę, a dotyk jego palców sprawił, że dostała gęsiej skórki. Zrobił to niby przypadkiem — w tańcu, ale był to pierwszy raz, kiedy ktoś poza Kamilem dotknął ją w taki sposób. W dodatku te komplementy, które nieustannie szeptał jej do ucha. Próbował się kamuflować, ale z łatwością rozszyfrowała ich niedwuznaczne przesłanie. Nie przeszkadzało mu wcale, że jest mężatką. Wręcz przeciwnie – z tego powodu stanowiła dla niego bardziej atrakcyjną zdobycz. Była zła na siebie, za to, że pozwoliła mu się podejść. Do tej pory myślała, że to ona rozstawia pionki w grze, która zrodziła w niej tak niesamowite emocje, ale okazało się, że jest w błędzie. Czuła, że z każdym tańcem staje się coraz bardziej uległa i podatna na słowa Michała, który rozpracowywał ją po mistrzowsku. Powrót do domu wydawał się jedynym rozsądnym wyjściem.

- A ty? - spytała spokojniejszym już głosem.

- Opiekuję się Moniką, ale nie sprawiała żadnych kłopotów – zażartował głośno, i cała czwórka wybuchnęła śmiechem. Wypili jeszcze po dwie kolejki mocniejszego alkoholu na drogę i ruszyli z powrotem.

Weszli do domu dziwnie pobudzeni, a Ewa chciała się natychmiast kochać. Jeszcze, kiedy wracali włożyła mu rękę pod koszulę, szukając kontaktu z jego ciałem. Może chciała po prostu stłumić wątpliwości, które zrodziły się w jej głowie. Kiedy tylko zamknęły się drzwi, rzucili się na siebie. Kamil przyparł ją do ściany i bez żadnej gry wstępnej wdarł się między uda rozpalonej podnieceniem żony. Jak tylko ją uniósł, Ewa zaplątała nogi na jego biodrach, a ten, podtrzymując żelaznym chwytem jej pośladki kochał ją z całej siły na stojąco.

Godzinę później leżeli już w łóżku, ale żadne z nich nie miało ochoty na sen. Ewa wsparta na łokciu delikatnie całowała jego twarde ramiona i tors. Drugą dłonią miętosiła pod kołdrą penisa, który powoli powracał do stanu używalności.

- Co myślisz o Michale? - nie wytrzymał Kamil.

- Dlaczego pytasz teraz o niego, misiaczku? - wyszeptała mu wprost do ucha, ale serce zabiło jej mocniej.

- Spędzasz z nim tyle czasu, a dziś nawet ze mną nie zatańczyłaś – odpowiedział. - Boję się, że cię uwiedzie.

Ewa spodziewała się, że Kamil będzie zadawał pytania. Zresztą, sama czuła się dziwnie – miała poczucie, że w pewien sposób zdradziła męża, pozwalając Michałowi na tak wiele. Jeszcze w tej chwili wydawało się jej, że czuje na plecach jego palce, którymi delikatnie podszczypywał jej skórę. Najwidoczniej obydwoje myśleli teraz o nim.

- Niezłe ciacho i chyba mnie lubi – odparła, siląc się na lekceważący ton.

- Tylko lubi? - drążył Kamil.

- No, może trochę go pociągam. – Nie wiedziała jak sprecyzować układ, który się wytworzył między nimi. - Flirtuje ze mną i muszę przyznać, że robi to coraz odważniej. Nie gniewasz się przecież? - próbowała obrócić obawy w żart i zaczęła energiczniej poruszać dłonią zaciśniętą na jego męskości. Mimo wszystko obawiała się reakcji męża, ale mówiła szczerze, bo poza dreszczykiem emocji cała reszta była dla niej tylko zabawą — może ryzykowną, ale jednak zabawą.

Kamil odetchnął z ulgą. Widział przecież, że Michał coraz śmielej się do niej przystawia, ale Ewa potwierdziła wszystko. Pocieszał się tym, że nie starała się nic przed nim ukryć.

- Myślisz, że chce cię przelecieć?- spytał znienacka nakręcony jej pieszczotami.

Ewa zesztywniała zaskoczona obcesowym zachowaniem małżonka.

- Co to za pytanie? Zgłupiałeś? - zareagowała ostro.

- Nie udawaj. Przecież widzisz, jak się zachowuje – ciągnął dalej. - Myślisz, że chodzi mu tylko o miłą rozmowę?

- Daj spokój – próbowała zakończyć temat.

Wypity wcześniej alkohol i coraz mocniejszy masaż pod kocem sprzyjał jednak odważniejszym pytaniom. W innych okolicznościach nie rozmawialiby otwarcie na podobny temat, ale teraz wątek innego mężczyzny przystawiającego się do Ewy stanowił dodatkową podnietę. Oboje byli ponownie pobudzeni, a co za tym idzie bardziej śmiali. Palce Kamila buszowały pomiędzy jej udami. Ewa rozluźniła się i odważyła na wyznanie.

- To miłe, że go pociągam. Widać nie jestem jeszcze taka brzydka — chciała podrażnić męża.

- Przespałabyś się z nim? - wypalił Kamil. To, co żona wyczyniała z jego penisem sprawiło, że nie miał już żadnych zahamowań. Myśl o jego delikatnej kobiecie posuwanej przez faceta o wyglądzie modela nie dawała mu spokoju.

- Jak możesz? - spytała z wyrzutem. - Nigdy bym cię nie zdradziła.

- A gdybym ci pozwolił? - nie dawał za wygraną.

- Ty draniu! - rzuciła się na niego z pięściami. - Do czego mnie zachęcasz! Nie jesteś zazdrosny? - Ewa okładała go zaciśniętą dłonią po klatce, wymierzała kuksańce w żebra, ale ta naprawdę tylko udawała. Była tak samo podniecona, co zszokowana, że w ogóle poruszają kwestie seksu pozamałżeńskiego. Wykrzyczała jak bardzo jej przykro i odwróciła się mówiąc, że idzie spać.

Leżeli przez pewien czas w milczeniu. Napięcie spowodowane pieszczotami opadło. Kamil sam nie był pewny, po co w ogóle poruszył ten temat, ale prawdą było, że odkąd pojawił się Michał zaczął o nich fantazjować.

- Kurwa, coś jest ze mną nie tak – początkowo próbował się ganić, ale teraz kiedy poznał Monikę do jego fantazji wkradł się nowy wątek. Wciąż widział przed sobą tę młodą dziewczynę, która zawieszona na jego szyi oddawała mu swoje cudowne ciało. Zaczął nawet żałować, że nie wykorzystał jej zaproszenia w większym zakresie. Nie protestowałaby przecież gdyby ścisnął jej pośladki.

Był pewny, że Ewa również fantazjowała o Michale, choćby nawet hipotetycznie. Gdyby tak nie było, już dawno wykopałaby go z łóżka i śmiertelnie się obraziła. Wiedział, że tylko się z nim droczy i za to ją kochał.

Ewa także nie mogła zasnąć. Przewracała się z boku na bok. Nigdy wcześniej nie myślała o zdradzie, a co dopiero o zdradzie kontrolowanej – z przyzwoleniem męża. Owszem, zdawała sobie sprawę, że cieszy się powodzeniem wśród mężczyzn. Niejeden kolega zapominał przy niej o dobrych manierach ośmielony jej rezolutnym usposobieniem. Próbowali przecież obmacywać jej tyłek podczas tańca lub zajrzeć głębiej w dekolt. Zawsze jednak ustawiała ich do pionu. Napawała się powodzeniem, ale jednocześnie kierowała się silnymi zasadami. Poczucie wierności małżeńskiej tłumiło w niej wszelkie pokusy w zalążku i sprawiało, że była odporna na zaloty. Teraz miałoby się to zamienić? - ta myśl nie dawała jej spokoju. Jeśli Kamil zwalnia ją z przestrzegania zasad, może flirtować z Michałem do woli. Zżerała ją niezdrowa ciekawość, do czego mogłoby to doprowadzić. Ale to właśnie przy nim poczuła ten niesamowity dreszczyk emocji czując, że zbliża się do granicy, która wcześniej była dla niej nieprzekraczalna. Lubiła przecież być w centrum zainteresowania.

- Naprawdę nie miałbyś nic przeciwko temu, żeby mnie przeleciał? - spytała znienacka i ponownie odwróciła się twarzą do męża. Kamil bez trudu odczytał w jej drżącym głosie nutkę podekscytowania. Objął ukochaną kobietę i dotknął jej piersi. Naprężone, twarde sutki przyjemnie go podrażniły. Ewa położyła swoją dłoń na jego i przycisnęła mocniej do piersi.

- Chciałbyś, żeby zamiast ciebie to Michał je pieścił? - kontynuowała namiętnym szeptem.

Nie dała mu szansy na odpowiedź. Teraz przesunęła złączone dłonie między uda i przycisnęła do rozchylonych płatków sromu.

- Chciałbyś, żeby dotykał moją wydepilowaną cipkę?

Podniecenie ponownie wzięło górę nad rozsądkiem. Kamil zamknął jej usta pocałunkiem i palcami spenetrował jej wilgotną, gorącą szparkę.

- Tak! Chcę, żeby się z tobą pieprzył! – z trudem udało mu się wyartykułować pragnienia, które zrodziły się pod wpływem ostatnich wydarzeń, bo nagłe pożądanie popchnęło ich do drugiego tej nocy stosunku.

Obudził się późno, zmęczony i niewyspany. Czuł ogromnego kaca, ale nie z powodu alkoholu, lecz przez to, co powiedział wczoraj w nocy. Teraz kiedy nie był już seksualnie pobudzony, myśląc na trzeźwo, nigdy nie zdobyłby się na aż tak odważne sugestie względem żony i jej skrytego adoratora.

- Co ona sobie teraz myśli? - było mu głupio. - Co, jeśli uważa, że ją już nie kocha?

Ewa krzątała się na dole w kuchni, ale niedługo pojawiła się z kubkiem gorącej kawy.

- Obudziłeś się wreszcie, kochanie? Spałeś jak suseł – powitała go z uśmiechem.

W przeciwieństwie do męża tryskała humorem, ale dostrzegł w jej oczach jakiś dodatkowy, filuterny błysk. Wręczyła mu kubek i uśmiechnęła się wyjątkowo serdecznie.

- No co? - nie wytrzymał.

- Pamiętasz, na co się wczoraj zgodziłeś, misiaczku? - spytała wprost i wcale nie wyglądała na urażoną. Torturowała go swoim radosnym nastawieniem.

- Przepraszam cię, Ewuniu – tak mnie pobudziłaś, że mógłbym się wczoraj zgodzić na wszystko.

- Taaak? Jaka jestem rozczarowana. - Zrobiła minkę zasmuconego dziecka. - A miałam już pewne plany – udała rozmarzenie. Widziała jego głupią minę i bawiła się z nim bezlitośnie.

- Ale warto było pomarzyć. Wczoraj cudownie mnie kochałeś – powiedziała już całkiem serio i czule go pocałowała. Na tym zakończyli temat.

Minął ostatni tydzień pobytu na Mazurach. Kamil zakończył już wszystkie roboty i właściwie „dopieszczał” tylko pomieszczenia, które na żywo wyglądały o niebo lepiej niż na wizualizacjach architekta. W każdym razie wszystkim bardzo podobał się końcowy efekt. Szczególnie Monika nie kryła podziwu dla jego umiejętności i kunsztu, i często zaglądała do „stodółki” w trakcie końcowych prac. Nieuchronnie nadszedł też ostatni dzień wspólnych wakacji. Niedziela była wyjątkowo upalna i duszna, a do tego wszystkim udzielił się jakiś dziwny, melancholijny nastrój. Świadomość rychłego rozstania i powrotu do codziennych obowiązków mogła rzeczywiście wydawać się depresyjna, bo przecież spędzili tu cztery, beztroskie tygodnie. Nic dziwnego, że cała czwórka postanowiła jeszcze zaszaleć. Już od samego rana we wsi odbywały się koncerty, a na wieczór jak zwykle zaplanowano potańcówkę. Tym razem zdecydowali się wziąć samochód, ponieważ wszystkie serwisy ostrzegały przed gwałtownymi burzami po południu. W powietrzu czuć było duchotę, a niebo było jakby zamglone. Monika miała prowadzić, bo jako najmłodsza, zgodziła się nie pić alkoholu. Zresztą nie oponowała, bo jak sama mówiła, nie przepadała za piwem czy wódką, preferując bardziej szlachetne drinki. Przed samym wyjazdem podkusiło jeszcze Kamila, aby uprzątnąć przyczepkę z narzędziami i szybko tego pożałował. Nie wiadomo jak to się stało, ale poczuł drapanie w oku. Coś musiało mu wpaść i dokuczliwie podrażniało siatkówkę. Dziewczyny natychmiast go obejrzały, ale nie znalazły żadnego obcego ciała. Dolegliwości jednak nie ustąpiły. Perspektywa ostatniego, wspólnego wieczoru była na tyle kusząca, że mimo łzawienia nie zrezygnował z wyjścia na festyn.

We wsi panowała już atmosfera pikniku i zabawy, dlatego z trudem znaleźli kawałek cienia, w którym jako tako schronili się przed lejącym się z nieba żarem. Siedzieli rozleniwieni na trawie, popijając zimne piwo i byli dla siebie bardziej wylewni niż zazwyczaj. Wiedzieli przecież, że to ostatnia impreza razem. Dziewczyny wyglądały jak zwykle niesamowicie. Obie były ubrane na biało: Ewa nosiła krótką, lnianą sukienkę, a Monika swój ulubiony zestaw w postaci falbaniastej spódniczki, ledwo zakrywająca tyłek, i obcisłej koszulki na ramiączkach. Teraz kiedy siedziały na kocu, z wyprostowanymi nogami, mimowolnie odsłoniły niemal całe uda, z czego oczywiście skorzystali panowie, gapiąc się na nie spod ciemnych okularów. Kamil został wkrótce ukarany za swoją niezdrową ciekawość. Chore oko zaczęło intensywnie łzawić i piec.

- Musisz jechać na pogotowie. To chyba coś poważniejszego – powiedziała Ewa, kiedy ponownie go obejrzała. - Monika, zawieziesz go? - zwróciła się z pytaniem do koleżanki, która jako jedyna w ich towarzystwie mogła prowadzić.

- Pewnie – zgodziła się bez wahania. - Zaczekajcie tu na nas. Nie odpuszczę dzisiaj tańców. - Dodała i pociągnęła Kamila w kierunku samochodu.

Wewnątrz pojazdu Kamil poczuł się o wiele lepiej. Włączona klimatyzacja i przyciemniane szyby złagodziły dolegliwości i żałował tylko, że to lewe oko było chore, bo mógłby wtedy częściej spoglądać na jej ponętne nogi. Monika w swoim szalonym stylu jazdy złamała chyba wszystkie obowiązujące przepisy, ale dzięki temu dotarli do szpitala w pół godziny. Odstali swoje w kolejce do gabinetu zabiegowego, jednak płukanie oka przyniosło natychmiastową ulgę. Pani doktor usunęła skrawek waty szklanej, który wbił się w siatkówkę, przyłożyła opatrunek i poleciła krople, które Kamil miał zakraplać co kilka godzin.

Kiedy Monika z Kamilem dojeżdżali do Olsztyna, pogoda nad jeziorami zaczęła się już psuć. Słychać było coraz głośniejsze grzmoty, a niebo zaciągnęło się ciemnymi chmurami.

- Nie wygląda to ciekawie, lepiej wracajmy, zanim nadejdzie ulewa – zasugerowała zaniepokojonym głosem Ewa.

Michał zgodził się i ruszyli spacerkiem do domu. W połowie drogi zaczęło już kropić. Przyspieszyli kroku, bo z każdą chwilą padało intensywniej i zerwał się wiatr,

Ostatnie sto metrów przebiegli już w strugach ulewnego deszczu. Zrobiło się ślisko, więc Michał objął ją w talii i robił co mógł, by nie upadli. Bardziej chodziło mu o to, by poczuć bliskość Ewy niż pomóc jej biec. W każdym razie znalazł doskonały pretekst, żeby się do niej przytulić, a ona nie protestowała. Dopadli do domu przemoczeni do suchej nitki. Ewa wyjęła z torebki klucz i przez chwilę walczyła z zacinającym się zamkiem. Michał sprytnie wykorzystał ten moment, ponieważ przesiąknięta wodą sukienka i stanik przylgnęły do ciała, a cienki materiał stał się teraz całkowicie przezroczysty. Przez moment zobaczył ciemniejszy kształt piersi i sterczące sutki, które przebijały się przez przyklejoną do nich tkaninę.

- No wreszcie! – krzyknęła, bo drzwi ustąpiły. - Chodź, musisz się wysuszyć. - Powiedziała zapraszającym głosem i podniosła wzrok na jego zaintrygowaną twarz.

Teraz dostrzegła, że Michał stara się ukryć zainteresowanie jej ciałem, ale nie dała nic po sobie poznać. Mimo chłodu i wilgoci poczuła falę gorąca przechodzącą od stóp do głowy. Wiedziała, że zawsze próbował ją podejrzeć, ale teraz, niechcący otrzymał o wiele więcej. Przekorna natura Ewy natychmiast wzięła górę nad przyzwoitością. Pociągnęła go za sobą do środka i w pełni świadomie pozwoliła mu jeszcze przez chwilę nacieszyć się sobą. Niespiesznie zapalała świeczki i lampę naftową, ponieważ próby włączenia świateł spełzły na niczym. Najwidoczniej wichura pozrywała linie energetyczne, pozostawiając ich na pastwę natury. Niepokojący szum lejącego się z nieba potoku oraz trzaski łamanych gałęzi pobliskich drzew sprawił, że towarzystwo Michała było zbawieniem.

- Rozpal w kominku. Zaraz przyniosę ci coś do przebrania – powiedziała i weszła po schodach do sypialni. Michał odprowadził ją wzrokiem tym razem wgapiony w tyłek, którym powabnie zakręciła, wspinając się na górę. Nasiąknięta wodą sukienka przylgnęła do pośladków podstępnie, zdradzając ich cudownie zaokrąglony kształt. W pewnej chwili zorientował się, że na jej tyłeczku nie odznacza się wcale brzeg majtek. - Czyżby cały czas była pod spodem bez bielizny? - przebiegło mu przez myśl i natychmiast poczuł wzwód.

Wróciła po dłuższej chwili. W pokoju robiło się ciepło i nastrojowo, ponieważ duże szczapy drzewa z suchym trzaskiem błyskały w kominie coraz większym płomieniem. Zeszła powoli wycierając włosy, a w drugiej dłoni trzymała ręcznik dla niego. Michał stał oparty o kominek, nie odrywając od niej wzroku. Wyglądała niemiłosiernie kusząco. Miała na sobie obszerną bluzę z kapturem, która kończyła się kilkanaście centymetrów poniżej pośladków, ale nogi nie były niczym okryte. Czy tak bardzo spieszyła się, czy celowo chciała go wyprowadzić z równowagi? - Mógł się tylko domyślać. Nieważne, jakie były jej prawdziwe intencje — wywarła na nim piorunujące wrażenie.

- Ale zrobiłeś nastrój! – pochwaliła go i zaraz kazała mu ściągnąć przemoczoną koszulę.

Michał ochoczo rozpiął guziki i odrzucił ja na bok, a wtedy Ewa zarzuciła mu ręcznik na ramiona. Nie wypuściła z go jednak z rąk, lecz sama zaczęła go wycierać. Stali tak blisko siebie, że ich ciała niemal się stykały. Powolnymi, ruchami przesuwała miękki materiał po jego ramionach i torsie, jakby chciała przeciągnąć tę czynność w nieskończoność. Michał dotknął jej dłoni, a wtedy ich oczy spotkały się i nic nie mogło powstrzymać tego, co i tak było nieuniknione. Przywarli do siebie w pocałunku, dając upust emocjom, które od dawna się w nich gromadziły. Michał objął jej wąską talię i przyciągnął do siebie, ale rozbiegane dłonie zaraz zsunęły się niżej. Tyle razy wyobrażał sobie, jak masuje jej seksowną dupeczkę, że teraz nie mógł już dłużej odmówić sobie tej przyjemności. Ne zawiódł się. Kiedy tylko poczuł przyjemne krągłości nachalnie, wsunął dłonie pod bluzę. Ewa nie miała na sobie majtek. Jęknął tylko, bo moment, w którym zupełnie nieoczekiwanie zetknął się z nagą skórą, zaowocował niemalże arytmią serca, które tłukło się, jakby miało rozerwać mu pierś. Ewa założyła mu ręce na szyję i jeszcze mocniej przywarła wargami do jego ust. Bez opamiętania masował ją i ściskał na przemian, a kiedy kobieta uniosła się na palcach, żeby ułatwić mu nieco to przyjemne zadanie, natychmiast wsunął dłoń pomiędzy pośladki. Rozchylił je i zaraz dotarł do jej gorącej szparki. Była lepka od śluzu, przez co z łatwością wsunął do środka palec. Ewa przymknęła oczy, odchyliła się i naparła na niego biodrami, a Michał wdarł się w nią głębiej.

- Ooooh! Cudownie mnie pieścisz, kochany – usłyszał jej cichy, przerywany głos.

- Chciałem tego ... od dawna. - Był szczęśliwy. Jeszcze nie wierzył, że to się naprawdę dzieje.

Ewa ochłonęła troszeczkę, ponieważ dotarło do niej, że cały czas ociera się łonem o twardą jak skała męskość, ściśniętą w mokrych szortach. Opuściła dłonie na jego biodra i sprawnie rozprawiła się z rozporkiem. Teraz uwolniła się od jego natarczywych pieszczot i uklękła, żeby ściągnąć z niego spodenki. Zsunęła je razem ze slipami. Była na kolanach, twarzą na wprost sterczącego w pełnym zwodzie penisa. Gdzieś w zakamarkach umysłu przemknęło jej, że nie jest tak gruby, jak „narzędzie” Kamila, ale za to wyraźnie dłuższy. Dziwne, ale naprawdę pierwszy raz w życiu patrzyła na obcego członka. Ścisnęło go, a palcami drugiej dłoni zsunęła powoli napletek, odsłaniając wilgotny, „zaostrzony” żołądź. Naciągnęła go z powrotem, i powtórzyła ten manewr kilka razy, nie mogąc napatrzyć się na modelowo uformowane przyrodzenie. Kolejny raz obciągnęła mu już ustami. Zacisnęła wargi na błyszczącym czubku i wsuwając go coraz głębiej w usta, rozpoczęła powolny masaż. Michał oparł się o stół, ponieważ kolana ugięły się pod nim, jakby Ewa wysysała z niego całą energię. Pieściła go powoli i zmysłowo, wkładając w każdy ruch tyle uczucia i zaangażowania jakby chciała zaimponować mu swoimi umiejętnościami.

- Uaaaa – wymamrotał Michał. - Cudownie to robisz.

Odczytała to jako zachętę — złapała go za jądra i zaczęła ugniatać cenną zawartość szorstkiego w dotyku worka.

Michał wyprężył się i bezwolnie zaczął wypychać biodra, wbijając się głębiej w jej zaciśnięte usta. Ciągle nie mógł uwierzyć, że kobieta, którą niedawno podglądał w namiętnym seksie z mężem, robi mu teraz laskę ustami.

- Wystarczy – powiedziała, z trudem łapiąc oddech. - Teraz twoja kolej.

Podniosła ramiona, a Michał zerwał z niej bluzę i cisnął niedbale na podłogę. Wziął ją na ręce. Przez moment rozglądał się, gdzie mogliby się kochać i pierwsze co rzuciło mu się w oczy to stół. Położył ją na blacie, tak aby pod plecami miała miękki ręcznik. Ewa oparła stopy o krawędź i rozchyliła nogi – nie mogła się doczekać, kiedy poczuje między nimi jego gorące, wygłodzone usta. Już pierwszy dotyk sprawił, że krzyknęła. Michał rozchylił językiem zlepione śluzem płatki i sprawnie odnalazł łechtaczkę, którą zajął się po mistrzowsku. Jej mała perełka była już wyczuwalnie twarda, więc lizał ją raz z jednej, raz z drugiej strony. Ewa odruchowa zwarła uda i zacisnęła je na głowie Michała. Nie mogła zapanować nad biodrami, które poruszały się energicznie w rytm wibrującego w niej języka. Mężczyzna widział, jak bardzo spragniona jest jego ust, więc zaczął ją teraz po prostu ssać. Ewa złapała palcami krawędź blatu i wygięła się jak struna wciąż zawieszona nogami na jego ramionach. Orgazm nadchodził w podobny sposób do dzisiejszej burzy – najpierw odezwał się nieśmiało, żeby zaraz przerodzić się w gwałtowny wybuch. Słyszała go w łomotaniu serca i czuła w potężnych, paraliżujących skurczach brzucha. Język Michała dosłownie szalał wokół nabrzmiałej łechtaczki, a kiedy poczuł, że Ewa dochodzi, podniósł się i wsunął w nią penisa, tak głęboko, aż poczuł opór. Krzyknęła, bo długi kutas uderzył w zakończenie pochwy, ale ona poczuła, jakby przeszył ją aż do gardła. Nie czuła bólu — kiedy zaczął ją regularnie posuwać, podrażniał każdą komórkę w jej pochwie. Michał nie folgował. Był tak spragniony wijącej się przed nim kobiety, że zadarł w górę jej nogi, położył je sobie na ramionach i zaczął walić w nią biodrami z regularnością automatu. Popatrzyła mu w oczy i uśmiechnęła się z wysiłkiem. Jej emocje już opadały, ale Michał z grymasem na twarzy i żyłami na wierzchu penetrował jeszcze jej pochwę, zbliżając się do finału. Widziała, jak otworzył usta i przestał się poruszać. Zaraz jednak ponownie zaczął się w nią wbijać, ale tym razem zatrzymywał się na dłużej. Z każdym pchnięciem wyrzucał z siebie potężną porcję nasienia, które lądowało wprost w jej macicy. Kiedy skończył, położył głowę na jej piersiach. Dyszał ze zmęczenia, ona włożyła mu we włosy palce i zaczęła go czule gładzić. Odpoczywali chwilę w milczeniu. Potem Michał wziął ją na ręce – była praktycznie bezwładna, i położył ją delikatnie na kanapie przed kominkiem. Sam usiadł obok i oparł głowę o jej brzuch. Przez jakiś czas patrzyli w milczeniu na przygasające płomienie, bo cokolwiek by powiedzieli, i tak nie miało sensu.

- Nie planowałam tego – pierwsza przerwała milczenie Ewa.

- Pragnąłem tego! Od momentu, kiedy cię zobaczyłem – odpowiedział i popatrzył jej w oczy. - Co ty w sobie masz Ewuniu? Zburzyłaś mój cały porządek.

- Może dlatego, że nie mogę być twoja? - odpowiedziała po chwili zastanowienia.

- Wiesz…

- Cicho. Nic nie mów – przerwała mu. - Cokolwiek powiesz, to i tak to nic nie zmieni.

- Ale przecież …

- Proszę, idź już – znowu mu przerwała. - Idź, proszę!

- Jesteś pewna? - zapytał rozgoryczonym głosem. - Kocham cię!

- Wyjdź! - Tym razem prawie krzyknęła i odwróciła się do niego plecami.

Michał pozbierał swoje rzeczy, ubrał się i wyszedł, zamykając cicho drzwi.

Kiedy została sama, rozpłakała się. Łzy lały jej się po policzkach i skapywały na piersi. Wstała w poszukiwaniu ubrania. - Co ja zrobiłam? - to pierwsza myśl, która się w niej zrodziła, kiedy opadło podniecenie. - Co ja najlepszego zrobiłam? - powtarzała już na głos, targana wyrzutem, który palił jak świeża rana. Poczuła łaskotanie na wewnętrznej stronie uda. Kiedy spojrzała, zobaczyła białą strużkę nasienia wydostającą się ze szparki i spływającą po skórze. Czym prędzej złapała papierowy ręcznik, wytarła się dokładnie i ze wstrętem rzuciła papier w ogień. Natychmiast pobiegła do łazienki, by wziąć prysznic.

Kiedy opuszczali szpital burza znad jezior docierała do miasta. Niebo stało się sine od nisko zawieszonych chmur, a porywiste podmuchy wiatru zaczynały wyłamywać co słabsze gałęzie.

- Pojedziemy do mnie – Monika, próbowała przekrzyczeć świst wichury. - Musimy to przeczekać.

Kamil skinął głową i pobiegli w stronę samochodu. Dziewczyna musiała przyciskać rękami spódniczkę, bo inaczej wiatr poderwałby ją do góry. Wkrótce okazało się, że mieszka w nowoczesnym apartamencie na strzeżonym osiedlu. Oczywiście mieszkanie było sfinansowane przez rodziców, żeby się usamodzielniła, ale dziewczyna nadal była na ich utrzymaniu. Z podziemnego garażu pojechali windą wprost na ostatnie, najbardziej atrakcyjne piętro budynku.

- Mieszkasz jak żona szejka – zażartował, ponieważ wnętrze było imponujące i mogło zrobić na każdym ogromne wrażenie. Ogromny salon połączony z aneksem kuchennym, dwa dodatkowe pokoje, dwie łazienki i przestronny korytarz. Wszystko to urządzone w nowoczesnym, minimalistycznym stylu, stwarzało wrażenie luksusu i elegancji.

Kamil rozlokował się na miękkiej kanapie z puszystymi poduchami zamiast oparcia, a Monika uklękła tuż przy nim.

- Zapuszczę ci kropli – powiedziała i bez skrępowania pochyliła się nad nim z buteleczką lekarstwa. Ich usta dzieliły jedynie centymetry. Kamil poczuł na sobie miłe ciepło jej oddechu i obezwładniający zapach rozgrzanego ciała. Bał się, że dziewczyna dostrzeże jego podniecenie, bo w żaden sposób nie mógł utrzymać na wodzy sztywniejącego penisa. Monika wcale mu tego nie ułatwiała. Kiedy powolutku wkraplała lekarstwo w obolałe oko, to drugie o mało nie wyskoczyło z orbity. Pochyliła się i mimowolnie pozwoliła mu zajrzeć w najgłębsze zakamarki dekoltu, co zresztą skrzętnie wykorzystał. Jej piersi omal nie rozerwały biustonosza, bo z każdym oddechem napierały na koronkowy materiał i rozciągały go do granic możliwości.

- Opanuj się facet! – tłumił w myślach pokusę. Kusiło go, żeby je dotknąć i posmakować, i tylko resztką przyzwoitości utrzymywał w ryzach dłonie. Nie przeczuwał wcześniej, że pozwoli się jej tak otumanić.

- Założę ci jeszcze opatrunek – powiedziała, kiedy skończyła z kropelkami, ale wcale nie było jej z tym spieszno. Najwidoczniej nie chciała się od niego odsuwać. Prowokowała go. Obydwoje zdawali sobie chyba jasno sprawę, że czekają jedynie na pretekst — jeden nieostrożny gest, który zapoczątkowałby wybuch narastającej w nich żądzy. Powstrzymał ich telefon. Kamil wyjął z kieszeni smartfona. Migająca dioda sygnalizowała nadejście smsa. Monika odsunęła się dyskretnie i sięgnęła po gazę i plaster. Zerknął zakłopotany na ekran, przeczytał szybko wiadomość i wyłączył urządzenie.

- Od Ewy? - spytała.

Potwierdził, kiwając głową. - Pisze, że burza rozpętała się tam na dobre, i że mamy poczekać aż osłabnie wichura.

- Może nie powinni zostać sami? - powiedziała, udając troskę. - Nie zauważyłeś, że obydwoje zachowują się jakoś dziwnie? - Popatrzyła na niego uważnie.

Kamil w duchu podziwiał jej przenikliwość. - Dość niespotykana umiejętność jak na tak młodą osobę – pomyślał i poczuł nagłą falę gorąca, a krtań zacisnęła się, jakby ktoś go dusił. Zostawił Ewę w towarzystwie flirtującego z nią przystojniaka, a sam ledwo się powstrzymywał od przelecenia tej smarkuli.

- A może chcieli tam zostać bez nas? - zapytał i natychmiast pożałował tych słów. Kochał Ewę, ale pożądanie stłumiło w nim rozwagę. Mówiąc to, sprowokował tylko Monikę i wiedział, że nie będzie już odwrotu.

- To dlatego Ewcia kazała mi się tobą zaopiekować – powiedziała cicho, niby do siebie, ale tak, żeby usłyszał i ponownie pochyliła się nad nim z opatrunkiem. Błyskawicznie poskładała wszystkie elementy tej gry i zaczęła działać. Usiadła na nim okrakiem, a dalej wszystko potoczyło się spontanicznie.

Przylgnęli do siebie ustami — najpierw ostrożnie, jakby poznając się, żeby za chwilę złączyć się w głębokim, niekontrolowanym pocałunku. Dłonie Kamila od razu znalazły się na jej dorodnych piersiach. Mógł je teraz do woli ściskać i pieścić. Zrobił to najpierw przez biustonosz, muskając kciukami sztywniejące sutki, które wydały mu się wręcz ogromne. Monika nacisnęła na zatrzask z przodu biustonosza, a kiedy naprężone miseczki odskoczyły na bok, tuż przed twarzą Kamila zakołysały się nagie piersi – ciężkie i kształtne, dokładnie takie jak sobie wyobrażał.

- Podobają ci się? - spytała namiętnym szeptem, ale nie zaczekała na odpowiedź. Uniosła się, oparła dłonie o ścianę i podsunęła mu je niemal pod same usta. Kamil przywarł wargami do ciemnych brodawek, które pobudzone wcześniej, sterczały w gotowości, domagając się kolejnej porcji pieszczot. Lizał je i kąsał niczym wygłodniały pies, a jego ręce momentalnie znalazły się pod spódniczką. Błądził przez chwile po udach dziewczyny, ale zaraz obłapił ją za pośladki i posadził na sobie, tak żeby poczuła przez majtki twarde wybrzuszenie czającej się pod spodenkami męskości. Monika ściągnęła z niego koszulę i uklękła, wciskając się między jego uda. Rozsunęła rozporek i bezceremonialnie sięgnęła po członka. Wygolony, z napęczniałymi na wierzchu żyłami przeraził ją swoim rozmiarem i kształtem. Zaraz jednak odważnie wzięła go w usta i pomagając sobie dłonią, rozpoczęła namiętne „tortury”. Dogadzała mu, zmieniając co chwilę tempo i intensywność ruchów, jakby chciała mu pokazać, że jest w tym naprawdę dobra. Kamil osunął się niżej i z błogością pozwalał jej na wszystko, co chciała z nim zrobić. Unosił machinalnie biodra, dopasowując się do rytmu jej ust i dłoni.

- Gdzie się tego nauczyłaś? - wyjęczał z podziwem.

- Dużo ćwiczę - odpowiedziała, wyjmując na chwilę z buzi członka. Zabrzmiało to nieco komicznie, ale widać było, że nie jest nowicjuszką.

Jak na swój młody wiek Monika miała już spory bagaż doświadczeń. Nie była cnotką. Szybkie numerki na imprezach i kilka przelotnych romansów uczyniły z niej niemal ekspertkę. Wiedziała jak czerpać przyjemność z seksu i doskonale znała swoje potrzeby. Jednak mimo sporej praktyki, do tej pory mało kto zdołał ją w pełni usatysfakcjonować. Jej kochankami byli głównie „chłopcy” - delikatni, wymuskani lalusie, którzy szybko dochodzili, a Monikę trudno było zaspokoić. Oczekiwała czegoś więcej: finezji, żaru i zaskoczenia. Dziś poczuła, że nareszcie ma przy sobie prawdziwego mężczyznę, a nie chłopca. Doświadczonego i silnego samca, przy którym poczuła się słaba i bezbronna. O takim kochanku właśnie marzyła. Nie mogła przestać go dotykać, bo ciało Kamila wyrzeźbione ciężką pracą, było twarde i surowe, ale jednocześnie dawało jej poczucie bezpieczeństwa i troski. Tego właśnie oczekiwała od mężczyzny i była gotowa dać mu całą siebie — udowodnić, że nie jest byle podlotkiem.

Kamil czytał w jej myślach. Złapał ją za włosy i przyciągnął do siebie, żeby znów nacieszyć się jej ustami, ciągle spragnionymi pocałunków. Sturlali się na podłogę, a on ściągnął z niej resztę ubrania. Rozumieli się doskonale, jakby kochali się ze sobą wiele razy. Monika usiadła na kanapie i rozsunęła nogi. Ciemne, wygolone płatki sromu połyskiwały już od wilgoci. Kamil rozchylił je delikatnie i przywarł do nich ustami, jakby zamierzał z niej wyssać wszystkie soki. Sprężysty i ruchliwy język rozpanoszył się w jej młodziutkim skarbie. Pojękiwała jedynie w odpowiedzi na dotyk, który jednocześnie parzył i paraliżował. Mógł z nią robić co chciał — dziewczyna była kompletnie uległa. Nawet nie zauważyła, kiedy zmusił ją, żeby uklękła na kanapie, a on stanął z tyłu i potarł twardą główką nabrzmiałego kutasa o jej szparkę. Oprzytomniała dopiero wtedy, kiedy wciskający się w nią monstrualnej grubości, sprężysty penis podrażnił w jej pochwie miliony wrażliwych punkcików. Opadła bezsilnie na łokcie, przez co jeszcze bardziej wypięła tyłek. Wyglądała teraz naprawdę wyzywająco. Kamil patrzył lubieżnie na te cudownie obłe pośladki, między którymi rządził się jego władczy kutas. Wszystko to wydawało mu się wprost niewiarygodne — poza Ewą nie kochał się z inną kobietą i nadal miał wrażenie, że ogląda tylko jakieś cholernie realistyczne porno, a Monika ze swoją zjawiskową figurą była w nim jedynie mega sex gwiazdą. W przeciwieństwie do niego dziewczyna doskonale wiedziała, czego chce. Pożądała go i czerpała pełną garścią z tego, co oferował jej nowy kochanek. Kamil brał ją od tyłu, a każde pchniecie przynosiło ogromną dawkę doznań, które kumulowały się, przybliżając ją do upragnionego spełnienia. Po kilkunastu bardziej kontrolowanych ruchach przyspieszył, a to, co odczuwała do tej pory, zlało się nagle w potężną erupcję. Jak przez ścianę słyszała suche klaśnięcia, kiedy silne biodra Kamila obijały się o jej wypięte pośladki. Potem nastąpiły gwałtowne skurcze, których nie mogła do niczego porównać. Było jej dobrze jak nigdy i czuła, że dała mu to samo.

Minęło już kilka minut od szalonego finału, a oni nadal tulili się ciągle spragnieni dotyku i pieszczot. Kamil starał się w myślach na spokojnie ogarnąć to, co się wydarzyło przed chwilą. Dotarło do niego, że właśnie zdradził żonę, ale nie potrafił zrozumieć, dlaczego nie czuje wyrzutów sumienia. Co więcej, nadal pragnął Moniki. Jej ciało było stworzone do seksu, a on w żaden sposób nie potrafił oprzeć się pokusie czerpania z tego, co mu oferowała ta młoda, bezpruderyjna bestyjka. Poczuł, że urósł, że się sprawdził w nowej roli. To nie był przecież rutynowy seks z zakochaną w nim i uległą partnerką. Był bezwzględnym samcem, który zaspokoił właśnie wymagającą kochankę. Obydwoje wiedzieli, że to tylko przedsmak tego, co mogliby ze sobą przeżyć.

- Zazdroszczę jej – wyszeptała mu wprost do ucha.

- Czego?

-Że ma ciebie. Że może czuć cię w sobie, kiedy tylko zechce – odparła z żalem i złością. Miała ochotę na Kamila już od pierwszego spotkania, ale z czasem poczuła, że mogłaby się w nim nawet zakochać na dłużej. Jej przeczucia sprawdziły się w zupełności. Nie było jej tak dobrze z żadnym innym facetem, a kiedy wreszcie znalazła takiego, niestety był już zajęty.

Godzinę później Kamil stał już pod drzwiami domu i z dłonią zwieszoną nad klamką zastanawiał się, jak będzie wyglądało powitanie z Ewą. Nacisnął ją po minucie wahania i wszedł do środka. Kilka zdawkowych uwag odnośnie chorego oka, burzy i jutrzejszego wyjazdu – to wszystko, na co było ich stać. Obydwoje unikali kontaktu, jakby obawiali się, że ta bliskość pozwoli zajrzeć w głąb ich myśli i zdradzi uczynki, o których woleliby na razie nie wspominać.

Ten tekst odnotował 57,966 odsłon

Jak Ci się podobało?

Średnia: 9.86/10 (125 głosy oddane)

Pobierz w formie ebooka

Komentarze (6)

0
0
Gdzie Jesteś? i tylko echo załkało, w ciemnym schowane lesie, wśród uderzeń pejcza dało się usłyszeć rwane na strzępy powietrze, i kobiecego pióra brakowało, by te okruszki ulotnych doznań mogły się tułać po świecie. dłoń pisarki skrupulatnie łączy słowa w zdania, pochyla się nad gestem i chwilą co spływa jak potok górski, co rozbryzguje się na kamieniach by znów ze zdwojoną siłą ulecieć... a może pozostać, przerwać , poczuć, doznać, gdy dotykał Jej piersi czuł jak pod jego dotykiem twardniały, z jej ust unosił się szept i te kurwiki w oczach, i rodzi się pytanie gdzie Jesteś kobieto z moczar, byś swoją subtelnością języka i słów znów pobudziła duszę do drgania... gratuluję autorce pomysłowości.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Wspaniałe opowiadanie! A czy jest jeszcze nadzieja na dalsze losy Ali?
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Mam nadzieję, że będzie druga część 😉
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
Dzięki za pozytywny odbiór i oceny. Mam już gotowe pomysły na kolejne części tego opowiadania i serii o Ali. Muszę tylko znaleźć czas, żeby je spisać. Obecnie pracuję nad czymś "lżejszym" - tak dla odmiany. Sam jestem ciekawy co z tego wyjdzie. Pozdrawiam.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Ostatnio przeglądam portal i nadrabiam zaległości. Przyjemnie się czyta takie opowiadania jak Twoje, @koko. Czekam na więcej erotyki w Twoim wydaniu.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
Super się czytało, fajna, lekka erotyka na letnie leniuchowanie. Szkoda, że nie ma drugiej części, bo potencjał jest.
Zgadzasz się z tym komentarzem?

Dodaj komentarz

Zaloguj się

Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.