Marta

25 kwietnia 2009

Szacowany czas lektury: 15 min

Z Martą poznałyśmy się już drugiego dnia urlopu, ponieważ razem siedziałyśmy przy stoliku. Jakoś od początku, jak to się mówi, kleiła się nam rozmowa. Dowiedziałam się, że prowadzi w Warszawie pracownie krawiectwa miarowego (stąd krawcowa). Wydawałoby się, że przy tej ilości różnego rodzaju sklepów można już wszystko kupić. Okazuje się, że nie zawsze. Są osoby, szczególnie panie, ale również panowie, którzy potrzebują coś ekstra, czego na pewno nie kupi się w sklepie. I wówczas idą do pracowni Marty.

Marta, jak się później dowiedziałam, ma 50 lat, a więc prawie rówieśniczka i jest bardzo zgrabną kobietą. Przy swoim wzroście ok. 175cm ma 94cm w biodrach, 80cm w talii i 102cm w biuście. Jest to ten typ kobiety, co to się mówi, że ma nogi aż po same pachy. Na dodatek jest bardzo wysportowana, grała w tenisa, w siatkówkę oraz bardzo dobrze pływa, co miałam możliwość wielokrotnie widzieć. Wpadała na basen, robiła nurka i zaczynała "młócić" wodę tym swoim kraulem lub delfinem, kończąc żabką. Ja też umiem pływać kraulem i na grzbiecie, ale gdzie mi tam do niej, a już ze swoim żabkowaniem nie miałam się co z nią równać.

Kontakty między nami ograniczały się do wspólnego chodzenia na tańce, bardzo dobrze tańczyła. Pewien przełom nastąpił praktycznie w połowie turnusu. Była to środa, pogoda nie najlepsza, przy obiedzie zaprosiłam Martę na kawę do siebie. Ale po godzinie gadania znudziły nam się ploty i postanowiłyśmy iść na basen. Ubrałam się w kostium, założyłam "dyżurną" sukienkę i poszłam się kąpać. Dyżurna sukienka, to sukienka z cienkiej bawełny, ciemna, z krótkim rękawem, mocno wycięta pod szyją, przez co można ja swobodnie zakładać w każdej sytuacji.

Była o tyle wygodna, że wychodząc z basenu, zakładałam górę i mogłam swobodnie zdjąć mokry staniczek i majteczki, systematyczne zsuwając je w dół. Tym sposobem mogłam się swobodnie przebrać w każdej sytuacji, miałam to wypraktykowane ze swojego chodzenia na basen.

Pływałyśmy może z godzinę, wyszłyśmy z basenu, w szatni miałyśmy szafki obok siebie. Absolutnym zbiegiem okoliczności okazało się, że w szatni nie ma nikogo, więc zarówno ja, jak i Marta zdjęłyśmy mokre kostiumy, będąc przez moment nago. Spojrzała na mnie, dziwiąc się, że jestem całkiem wygolona, na co ja jej odpowiedziałam, że po co jej ten "czarny kołtun". Rzeczywiście, miała bardzo ciemne owłosienie. "Ubierasz się w skąpe kostiumy, a te włosy wystają, jak robactwo z ziemi". Popatrzyła na mnie, mówiąc, że tak jest seksi. Wyjaśniłam jej, że seksi to będzie wówczas, kiedy z pod jej majteczek będzie przebijała czarna kępka, a nie będzie wyłaziło "robactwo". Zapytała, to co ja mam zrobić, odpowiedziałam - obciąć. To ona mówi, że jeszcze tego nie robiła, na co ja - to ja ci to zrobię. I na tym stanęło.

Ubrałam się w swoja sukienkę, Marta w dres i poszłyśmy do swoich pokoi. Przebrałam się, wzięłam swoją dużą kosmetyczkę i poszłam do Marty. Popatrzyła na mnie, mówiąc, że na trzeźwo tego nie przeżyje. Nalała po dobrym łyku wódeczki, popiłyśmy soczkiem i poprosiłam ją, aby położyła się na łóżku, podłożyła pod biodra ręcznik i szeroko rozsuwając nogi. Będąc kiedyś w Kopenhadze kupiłam taką małą maszynkę do strzyżenia włosów. Ma ona 2 cm szerokości i 3 nakładki. Pierwsza gruba, do przerzedzania, druga, średnia do strzyżenia dłuższego i trzecia, gęsta do strzyżenia bardzo dokładnego.

Najpierw ostrzygłam ją nożyczkami, następnie tą średnią maszynką obcięłam całą. Przy tej maszynce pozostają włoski długości około pół centymetra. Następnie wzięłam kredkę od powiek i wyrysowałam jej na wzgórku łonowym bardzo zgrabną łezkę. Tu zostały te dłuższe włosy, a resztę wystrzygłam tą trzecią maszynką. Zostawia ona taki meszek, który nie kłuje. Kiedy skończyłam, poprosiłam, aby poszła do łazienki i umyła się. Wyszła spod prysznica spojrzała na siebie i śmiejąc się do mnie stwierdziła, że wygląda to "bombowo".

I w tym momencie padły słowa, które zabrzmiały dziwnie - Ciekawe, co na to powiedzą moje chłopy. Słysząc to, zapytałam, chłopy czy chłop. Spojrzała, po czym powiedziała - ubiorę się i pogadamy. Okazało się, że ten zakład prowadziła kiedyś ze swoim mężem, ale w 1990 roku jedna bogata klientka poderwała go i wywiozła do Ameryki. Od tego czasu jest sama, a seks uprawia z kilkoma wybranymi partnerami, którzy, jak to określiła, muszą mieć coś więcej niż norma w majtkach. Ja się w tym momencie znacząco uśmiechnęłam, komentując rok 1990, bo przecież właśnie w tym roku ja też się rozwiodłam.

Marta zauważyła ten uśmiech, więc "wyśpiewałam" jej swoją historię życia, mówiąc, że owszem, sprawiają mi satysfakcję takie czy inne zbliżenia, ale najbardziej atrakcyjne są te, z tymi "dużymi" pałkami. Wówczas Marta stwierdziła, że muszę przyjechać do niej, to zafunduje mi "duże rżnięcie". Zapytałam, czy tutaj w ośrodku coś już poderwała. Powiedziała, że tak, już miała zbliżenia z trzema, ale to są amatorzy, a ona potrzebuje profesjonalistę. Ja jej też powiedziałam, że chodzę z Karolem, ale jak na razie nic, mam jednak nadzieję, że coś z tego będzie.

I praktycznie na tym ta nasza rozmowa się skończyła. Życie turnusowe toczyło się dalej, widywałyśmy się na basenie i pokazywała mi, że jest "OK" jeśli chodzi o przezroczystość majteczek, kiedyś szepnęła mi, że spędziła noc z dwoma, ale to i tak nie to, co ona potrzebuje. Turnus się skończył, zostawiła mi swoją wizytówkę, prosząc o przyjazd. Ja wizytówkę schowałam, obiecując, że skorzystam.

No i nie trzeba było czekać zbyt długo. W czwartek, 28 września dowiedziałam się, że na piątek, 29 muszę być w Warszawie. Więc zaraz zadzwoniłam do Marty i umówiłyśmy się, że jak tylko skończę sprawy służbowe, to ona po mnie przyjedzie i mną się zajmie.

Tak też było, przyjechała, pojechałyśmy do niej do domu, drobny obiad, po czym poinformowała mnie, że ona ma zaprzyjaźniona "firmę męską" z której usług systematycznie korzysta, więc zadzwoniła, umawiając nas na dwudziestą. Stwierdziła - wiesz, zadzwoniłam i zapytałam szefa, ilu będzie miał chłopców. Powiedział, że sześciu, to wynajęłam "wszystkich" Trochę się zdziwiłam, pytając, czy rzeczywiście zamówiła sześciu mężczyzn, potwierdziła, że tak, mówiąc, że jest to po trzech na jedną. Stwierdziłam, no dobrze, pomyślałam sobie, bywało lepiej, ale w tym momencie nie wzięłam pod uwagę, że mamy do czynienia z zawodowcami.

O 19:30 przyjechał służbowy samochód z firmy i zawiózł nas na miejsce. Był to niewielki hotel na obrzeżach miasta, o wysokim standardzie, taki, jakie się teraz buduje na potrzeby różnych szkoleń i konferencji. Zostałyśmy zaproszone na drugie piętro, gdzie był duży hol, ze stołem i fotelami, kanapą pod ścianą, pod drugą ścianą mini bar. Tam przywitał nas "szef" zakładu oraz "załoga" i wówczas okazało się, że panów jest nie sześciu, a ośmiu. Wyszło po czterech na jedną.

Zostałyśmy zaproszone do stołu, poczęstowane dobrym drinkiem, po czym każda z nas poszła do swojego pokoju. Były to pokoje jednoosobowe, na środku duże łóżko, po bokach jakieś szafki, z drugiej strony szafa hotelowa i wejście do łazienki. Pierwsze, co sprawdziłam, to była łazienka, była ona dosyć duża, z dużą kabina natryskową. Wróciłam do pokoju, rozpakowałam swoją torbę, przebrałam się w szlafroczek i wyszłam po następnego drinka.

Ale już nie wróciłam sama. Już towarzyszył mi mój pierwszy partner. Tutaj trzeba zaznaczyć, że "szef" naszykował nam niezłą ekipę. Wszyscy panowie to byli dosyć wysocy, dobrze zbudowani mężczyźni, w przedziale wiekowym 25 - 30 lat. Można się było spodziewać, że argumentem ich był nie tylko wygląd zewnętrzny. W tym czasie, kiedy szliśmy do pokoju już się podnieciłam na tyle, że Cipka była już mokra. Po wejściu do pokoju ja zdjęłam szlafroczek, on szorty i już wszystko było jasne. Był już gotów, aby we mnie wejść.

Położyłam się wygodnie na łóżku, szeroko rozsuwając nogi. Za chwilę on już był przy mnie i poczułam, jak jego pałka lokuje się w Dziurce. Moment i już był w środku. Wyrzuciłam ręce do góry głośno jęcząc, bo poczułam go wyjątkowo mocno. A on tylko się poprawił, zrobił nade mną namiot ze swojego korpusu i zaczął swój taniec. Wsuwał się i wysuwał, a ja jęczałam coraz głośniej. Przyszedł moment przyspieszenia, a po nim wspaniały moment spełnienia. Przez chwile leżał na mnie, ale po chwili wstał i wyszedł. Ja jeszcze przez dobrą chwilę leżałam zwinięta w fasolkę, ale też uniosłam się i poszłam do łazienki. Łazienka była naszym azylem, gdzie nie wolno było im wchodzić, bo każde inne miejsce było dozwolone, aby odbyć ze mną zbliżenie.

Umyta wyszłam po następnego drinka i zaraz "zaopiekował" się mną mój drugi partner. Po wejściu do pokoju zażyczył sobie pozycje od tyłu. Weszłam na łóżko i wypięłam Pupę. Widać było, że są to zawodowcy, bo za chwile już siedział we mnie, chwycił za boki i rozległ się ten charakterystyczny odgłos odbijanych od siebie bioder. Ja podnieciłam się bardzo szybko, ale on był dosyć wytrzymały i "obijał" mi mocno Cipkę swoimi biodrami. Jęczałam, czując, jak się systematycznie we mnie zbija, aż przyszedł moment przesilenia, poczułam, jak tężeje, jęcząc mocno przyjęłam w siebie wytrysk jego soków namiętności.

Lubię tę pozycję, ale po tym zbliżeniu miałam świadomość, że jeszcze kilka takich zbliżeń, zbliżeń będę miałam nieźle "sklepaną" Cipkę. I nie pomyliłam się. Następne dwa zbliżenia, z trzecim i czwartym partnerem były właśnie w tej pozycji. Czułam, że moje wargi sromowe zaczynają być coraz bardziej wrażliwe na dotyk. Nie wiem, czy tak jest u wszystkich kobiet, ale moje wargi sromowe, w chwili podniecenia robią się jak balony. To też kiedy są obijane o męskie biodro, czuje je bardzo mocno.

Wyszłam z pokoju po następnego drinka, a tam "szczepił" mnie piąty, był to pierwszy Marty, miał już czas odpocząć. Siedział na fotelu z rozłożonymi nogami, a miedzy nimi sterczała jego pałka. Dał mi znać, abym na niej usiadła. Podtrzymywana przez niego stanęłam na oparciach fotela i wysuwając nogi na bok osunęłam się prosto na jego pałkę. Mając swobodnie nogi w górze, wbiłam się od razu do końca, czując, jak wypełnia mnie wewnątrz bardzo mocno.

On chwycił mnie za biodra, unosząc się w górę i w dół, wbił mnie jeszcze mocniej, po czym chwyciwszy moje pośladki, zaczął wypinać i opuszczać swoje biodra. Przy tej dysproporcji ciał ewidentnym było, że fruwałam w górę i opadałam z całą mocą na jego pałkę. Czułam ja bardzo głęboko, bliżej im bliżej był spełnienia, tym głośniej jęczałam bliżej narastającym podnieceniu. Aż przyszedł ten moment spełnienia, kiedy wyrzucił mnie bardzo wysoko, a kiedy opadłam, poczułam, jak mnie wypełniają jego soki.

Myjąc się, już czułam trochę Cipkę, ale posmarowałam ją kremem i poszłam ponownie na hall po drinka. Tam, na drugim fotelu czekał na mnie szósty, drugi Marty. Wysunął się mocno z fotela, pokazując, abym usiadła na nim tyłem. Poczułam go równie mocno, jak w poprzedniej pozycji, ale teraz zaczęła się inna zabawa. Od przodu podszedł mój pierwszy i dostawił mi do ust swoja pałkę, już nieźle podnieconą. Spojrzałam na niego, chwyciłam ją ręką i przystawiłam do ust. W tym momencie zaczęła się już zabawa na "dwie dziurki" Jeden w jena stronę, drugi w drugą, siedzący w górę, stojący w dół, wpychając mi swoja pałkę coraz mocniej w usta. Ten tandem doświadczonych "zawodników" doprowadził w krótkim czasie, najpierw do wytrysku od dołu, a po chwili, od góry. Czując, że za chwile wystrzeli, wysunęłam jego pałkę z ust, kierując ją na swoje piersi. Długa chwilę patrzyłam, czując wewnętrzne zadowolenie, jak po nich spływa. Tym razem dłuższą chwilę spędziłam w łazience, wykorzystując ją na chwilowy odpoczynek. Wróciłam do hallu, tym razem czekała na mnie pewnego rodzaju niespodzianka.

Powitali mnie siódmy i ósmy, trzymając w ręku szklaneczki, jedną również dla mnie. Kiedy wypiłam ponad połowę, siódmy pokazał mi, że mam klęknąć na brzegu kanapy, rozsuwając nogi i wystawiając Pupę. Nie było to zbyt wygodne, bo kanapa była dosyć miękka, ale przy ich pomocy po chwili byłam w odpowiedniej pozycji, tak, ze siódmy mógł płynnie we mnie wejść.

Oparłam ręce na oparciu kanapy, lekko się zapierając, a on już systematycznie wbijał się we mnie. Zaraz zaczęłam się podniecać pojękując, a on dalej, wbijał się we mnie coraz mocniej i mocniej. Ja już dobrze jęczałam, bo Cipka była już dobrze zmęczona, ale on robił swoje, aż doszedł do swojego maksymalnego podniecenia, wypełniając mnie do końca. Jęknęłam z ulgą, gdy to poczułam, ale zbyt wcześnie, bo tym razem zaraz za siódmym wszedł we mnie ósmy, chwycił za biodra i wrzucił we mnie tę swoją pałkę z obłędną mocą.

Zaczął się rozchodzić bardzo głośny odgłos odbijanych bioder od Cipki, a ja zaczęłam coraz mocniej jęczeć, czując, jak wewnątrz rozklepuje mi Szyjkę. To podniecenie narastało proporcjonalnie do szybkości jego uderzeń, aż zwolnił, ale za to chyba podwoił siłę, bo wbił się trzy razy bardzo mocno i poczułam błogi stan wypływu. Wysunął się, a ja osunęłam się na kanapę, dłuższą chwilę odpoczywając.

Poszłam do pokoju i spojrzałam na zegarek. Było już po północy. Umyta ponownie wróciłam do holu, ale idąc już dobrze czułam Cipkę. Łapczywie wypiłam zawartość swojej szklanki, ale nie było czasu na dłuższe posiedzenie, bo wrócił do mnie mój pierwszy. Poszliśmy do pokoju, ale okazało się, że owszem, jest podniecony, ale niezbyt mocno. Więc usiadł na brzegu łóżka, dając mi do zrozumienia, że powinnam się nim zająć. Przyklęknęłam i opierając się przedramieniami o jego uda, wzięłam tę pałeczkę w usta, lekko wsuwając ja w głąb.

Wysunęłam, języczkiem podrażniłam dziurkę i ponownie wsunęłam. Pieszcząc go tak przez pewien czas osiągnęliśmy pożądany efekt usztywnienia pałki. Wówczas wsunął się na łóżko, pokazując, że mam na nim usiąść. Kiedy pieściłam go ustami Cipka podnieciła się, więc nie było większego problemu. Wsunął się we mnie, a ja unosząc się na udach, wysuwałam się i ponownie wsuwałam.

Czując, że jest już odpowiednio mocny, przejął on inicjatywę, chwycił za biodra i unosząc się, coraz mocniej wbijał ja we mnie. Przy tym jego kość łonowa mocno obijała moje wargi sromowe, które były już mocno sklepane. Efekt był taki, że już bardzo mocno jęcząc wyrzuciłam ręce nad głowę, prostując się na nim. Niestety, w tej pozycji jeszcze mocniej czułam moment dociskania jego bioder do Cipki, przez co coraz głośniej jęczałam.

Przyszedł moment, kiedy zaczął dochodzić do swojego szczytu, bo ja byłam wyrzucana coraz wyżej, a opadając, coraz mocniej się o niego obijałam, aż po którymś wyrzucie strzelił we mnie swoimi sokami. Opadłam na niego i tak przez chwilę leżeliśmy, po czym osunęłam się na bok, a on wstał i wyszedł. Dłuższą chwile tak leżałam, ale w którymś momencie musiałam wstać i iść się umyć.

Ogólny stopień zmęczenia i ilość wypitego alkoholu spowodował, że wychodząc z łazienki nie poszłam już na hall, ale położyłam się na łóżku. Nie wiem jak długo leżałam, ale widocznie za długo, bo pojawił się w drzwiach mój trzeci. Widząc mnie na łóżku nawet przez moment nie zastanawiał się, tylko podszedł, rozsuwając mi nogi na boki. Poprawiłam się, a on już wsuwał się we mnie. Stopień zmęczenia Cipki był już tak duży, że w momencie, kiedy się wsuwał, już mocno jęczałam. Ale kiedy już wszedł i coraz to mocniej wbijał się we mnie, zaczęłam się wręcz drzeć, czując go wyjątkowo mocno w środku i wewnątrz.

Ale to go chyba jeszcze bardziej podniecało, bo jeszcze mocniej się we mnie wbijał, aż osiągnął swój szczyt. Wyszedł, a ja opadłam już prawie bez sił. Trzeba tak powiedzieć, że już prawie zwlokłam się z łóżka, umyłam, ponownie położyłam, zastanawiając się, co będzie dalej.

Nie musiałam się zbyt długo zastanawiać. W drzwiach stanęli mój drugi i czwarty. Poprosili mnie, abym odwróciła się na kolana. To byłam w stanie zrobić.

Wypięłam Pupę i po chwili poczułam ból wdzierającej się ośrodka pałki. A kiedy wbił się cały, wrzasnęłam, czując, jak dobija zewnętrzną część Cipki. Ale ten wrzask poskutkował tym, że chwycił mnie mocniej za biodra i zaczął coraz to mocniej wbijać się we mnie. W pewnym momencie, chyba na skutek bólu, wygięłam się, lekko obniżając brzuch. Ale tym sposobem mocniej wypięłam się do niego, on to wykorzystał, jeszcze mocniej wbijając się we mię. Poczułam, jak ściska moje biodra, zatrzymał się, ale po chwili dostałam dwa wyjątkowo mocne pchnięcia.

Osiągnął swój szczyt. Wysunął się, ale mój czwarty tylko wytarł mnie ręcznikiem i teraz on wsuwał się we mnie. Już byłam bardzo zmęczona, bo wręcz krzyczałam przy każdym jego ruchu.

A on, jakby mi na złość, wolno, ale bardzo mocno wbijał się, powodując te charakterystyczne odgłosy odbijanych od siebie bioder. Jednak ten stan nie trwał zbyt długo, poczułam, jak ściska moje biodra i przyspiesza. Ja już prawie wyłam, kiedy on doszedł do swojego szczytu. Oczywiście był to wyraz zarówno bólu powodowanego zmęczeniem, jak i osiągniętym orgazmem. Kiedy się wysunął, stwierdziłam, że na dziś już dość. Była prawie druga w nocy.

W tak krótkim okresie czasu miałam dwanaście zbliżeń. Umyłam się i niezbyt pewnym krokiem wyszłam na hall. Była tam też już Marta, ona była w trochę lepszej kondycji, ale też uznała, że wystarczy. Poszłam do pokoju, ubrałam się, a kiedy żegnaliśmy się Marta stwierdziła, że to spotkanie było dla mnie, ona ich nadal będzie odwiedzała, tak, jak do tej pory, ale w lutym przyszłego roku, to ona kończy 50-tkę, wówczas się spotkamy i będzie to "zabawa, aż do upadłego". Popatrzyłam na nią, a ona do mnie, że czuj się już teraz zaproszona.

Nie skomentowałam tego, tylko wolniutko zeszłyśmy te dwa piętra, wsiadłyśmy w samochód i zostałyśmy odwiezione do domu. W domu ja już jak najprędzej chciałam położyć się do łóżka. Marta przyniosła po małej lampce koniaku i podając mi ją stwierdziła - za udane duże rżnięcie. Wypiłam z przyjemnością, Marta poszła do swojego pokoju spać, a ja zostałam sama. Nie wiem, jak długo leżałam, za nim zasnęłam. Ale kiedy obudziłam się w sobotę rano nie mogłam się wyprostować, tak bolało mnie podbrzusze, a do toalety szłam "marynarskim krokiem". To opowiadanie pisze z dwóch powodów:

- po pierwsze z powodu kronikarskiego. Praktycznie wszystkie moje "niecodzienne" spotkania dokumentuje w postaci opowiadań, po drugie, że nareszcie i u nas pojawiają się "profesjonalne" firmy, w których kobieta może odbyć odpowiadające jej zbliżenie warunkach odpowiadającymi jej partnerami i w odpowiednich warunkach lokalowych i sanitarnych.

Kończę, standardowym stwierdzeniem. Opowiadanie to jest relacją moich osobistych doznań i przeżyć. Jakakolwiek zbieżność faktów lub sytuacji jest absolutnie przypadkowa i niezamierzona.

Ten tekst odnotował 27,496 odsłon

Jak Ci się podobało?

Średnia: 4.09/10 (12 głosy oddane)

Pobierz w formie ebooka

Komentarze (1)

0
0
Jak dla mnie świetne. Mnóstwo opisów uczuć, to lubię.
Zgadzasz się z tym komentarzem?

Dodaj komentarz

Zaloguj się

Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.