Laura
9 listopada 2015
Szacowany czas lektury: 5 min
Absolutny debiut. Kiedyś napisałem to opowiadanko, no i puszczam do oceny. Jeżeli się spodoba, to jeszcze coś w moich archiwach mam :) Komentujcie :)
Laura, jak co wieczór stała za ladą dworcowego baru. Co za pogoda pomyślała. Jesienne wieczory zawsze ją przygnębiały. A zwłaszcza od czasu, gdy rozwiodła się. Przykro jest być samym - pomyślała. Na szczęście za chwilę będę mogła zamknąć. Cieszyła się na powrót do domu. Zwłaszcza, że na półeczce leżała nowa, pożyczona przez przyjaciółkę, niedawno wydana książka znanego amerykańskiego autora. Koleżanka śmiała się z niej, że nie wie jak sobie poradzi będąc samotną. Na myśl o tym Laura poczuła lekkie ciepło w podbrzuszu, a na jej ustach pojawił się nikły uśmiech. W barze został tylko jeden, znajomy z widzenia klient. Był to mężczyzna w wieku około czterdziestu paru lat. Zapamiętała go, gdyż wyróżniał się eleganckim strojem, a z jego ruchów i postawy emanowała pewność siebie. Szczupły o wysportowanej sylwetce, był on w typie człowieka sukcesu. Mężczyzna ten zazwyczaj zamawiał kawę lub herbatę, wypijał i szybko wychodził. Dzisiaj, jakoś dziwnie przygaszony i wyciszony od kilku godzin siedział przy stoliku i wolno sączył napój.
- Proszę pana, za chwilę zamykamy...
- Aha, widocznie zmartwił się mężczyzna
- Nie ma pan gdzie iść? – zapytała Laura
- Tak, uciekł mi pociąg, a następny mam dopiero jutro w południe
- Niech pan pójdzie do mnie - powiedziała, sama nie wiedząc dlaczego...
- Nie, tak nie można, odpowiedział. Co na to pani mąż?
- Nie mam męża, mieszkam sama - krótko stwierdziła
- Tak? To jeżeli nie sprawi to pani kłopotu, to bardzo chętnie skorzystam.
- Za chwilę zamykam - powiedziała.
Chciał wziąć taksówkę, ale odmówiła. To było małe powiatowe miasto, a Laura mieszkała blisko dworca. Faktycznie, po kilku minutach wchodzili już do odrapanej klatki starej kamienicy. Trochę go zmroził bałagan na klatce schodowej i lekko wyczuwalny zapach moczu. Jednak mieszkanie, mimo że malutkie, było ciepło i gustownie urządzone.
- Mam na imię Laura, a pan? - zapytała
- Ah, przepraszam. Marek, Marek Aromat.
- Napije się pan czegoś? - zapytała.
- Nie, proszę sobie nie robić kłopotu, i tak można powiedzieć – uratowała mnie pani.
W tym mężczyźnie coś było. Laura nie wiedziała co, ale czasem zdarza się, że ktoś ma takie nieuchwytne „to”.
- Proszę iść wziąć prysznic, zaraz przyniosę ręcznik – powiedziała wycofując się do pokoju.
- Nie, naprawdę proszę sobie nie robić kłopotu, nie trzeba... - lekko oponował.
- Ależ proszę, to żaden problem... naprawdę
- Nie, no, ależ, wie pani. Na pewno jest pani zmęczona - tak jakoś ciepło stwierdził...
I znowuż, sama nie wiedząc dlaczego, Laura powiedziała trochę nie wierząc, że wypowiada te słowa. – Jeśli pan weźmie prysznic, to ja wezmę panu... do buzi...
Mężczyzna poczerwieniał na twarzy, a jego oczy lekko się rozszerzyły. Boże, co ja mówię pomyślała Laura, a jednocześnie poczuła, że gwałtownie twardnieją jej sutki.
- Przepraszam, sama nie wiem, dlaczego to powiedziałam. Przepraszam. Chyba dlatego, że dawno nie miałam mężczyzny.
Stała tak przed nim, a ta kłopotliwa dla niej sytuacja, paradoksalnie jeszcze powiększała jej podniecenie.
- Tak? - zapytał lekko chropawym głosem mężczyzna.
- Tak, odpowiedziała Laura, a następnie wyzywająco spojrzała na niego i oblizała wargi.
- Poproś, powiedział...
Gdy usłyszała tym chropawym męskim głosem wydaną ni to prośbę, ni to rozkaz - następna fala podniecenia zalała jej umysł.
- Proszę, bardzo proszę...
- Błagaj suczko, krótko stwierdził
- Błagam, proszę, pozwól mi obciągnąć...
- Pokaż mi teraz jak to będziesz robić - powiedział
Laurze kołowało się z tego wszystkiego w głowie. Posłusznie jednak zamknęła oczy i stojąc przed nim, imitowała ssanie penisa. Ta lekko upokarzające pomyślała, ale ta myśl jeszcze bardziej ją podnieciła. Jej cienkie majtki od dawna były mokre, a teraz poczuła lepką strużkę śluzu płynącą jej po udzie. Już nie chciała, by mężczyzna szedł się kąpać. Chciała poczuć w ustach jego grubego kutasa, teraz, natychmiast. Otworzyła oczy i opadła na kolana. Mężczyzna miał wyraźnie widoczne wybrzuszenie w spodniach. Gdy tylko rozpięła jego rozporek wysunął się z niego dosyć duży, ciepły, o miłym kolorze skóry penis. Wzięła do ręki koniuszek i delikatnie odsunęła napletek. Jej oczom ukazała się różowa gładka żołądź. Jego męski zapach dodatkowo ją podniecił. Polizała go lekko, a na czubku pojawiła się kropelka, którą natychmiast zlizała. To podnieciło ją tak bardzo, że myślała tylko o jednym – chciała ssać penisa. Nie, nie... nie... ona chciała by penis zerżnął ją w usta, by mężczyzna złapał ją za włosy i zrobił z nią co chce.
Wzięła obie jego dłonie w swoje ręce, a za chwilę wplotła w nie włosy. Jakby chciała mu zasugerować, co ma robić, złapała go za pośladki i zaczęła lekko przyciągać i popychać jego ciało. Jej rozpalona cipka pulsowała z rozkoszy, a po nogach spływały już nie strużki, ale prawdziwe potoki. Mężczyzna pieprzył ją w usta, co jakiś czas wsuwając członka aż do nasady a następnie prawie całkiem wysuwając go z jej ust. Co się ze mną dzieje, co się, do cholery, ze mną dzieje... myślała Laura. Po chwili poczuła, że członek mężczyzny gwałtownie pulsuje na jej języku. Odsunęła się trochę, tak że w ustach została jej tylko sama główka jego penisa. Lekko chwytała ją ustami. Chciała czuć w ustach jego nasienie. Ten silny ciepły wytrysk. Mężczyzna chyba zrozumiał jej intencję, gdyż teraz poruszał się lekko w jej ustach samą główką. Z penisa sączył się zwiastujący wytrysk śluz. Jej usta otulały go ciepło... zasysały się na całej jego długości, centymetr po centymetrze. Po chwili jęknął, wyprężył się mocno, a potężna fala gorącego, lekko gorzkiego nasienia zalała usta Laury. Czuła jego spazmy, pracę mięśni. Słyszała głośny oddech przechodzący prawie w jęk podczas wytrysku. Delikatnie, tak by nie uronić nawet kropelki wyjęła członka z ust. Wzięła go za rękę, którą położyła na swoim gardle, tak by poczuł jak przełyka. Gdy połknęła, spojrzała mu w oczy i wysunęła język, na dowód, że nie została w buzi nawet kropelka. Oczy mężczyzny znowu zamigotały.
- Czy byłam grzeczną dziewczynką? – zapytała.
- Yhym - mruknął
- To zasłużyłam teraz na to, byś poszedł wziąć prysznic...
- Yhym znowu mruknął. Tu... zostało jeszcze trochę, wskazał dłonią na naprężony nadal członek...
- U dobrej gospodyni nic się nie zmarnuje – z uśmiechem powiedziała Laura. Mrużąc oczy zaczęła zlizywać resztę spermy z penisa. Co za fantastyczny wieczór pomyślała...