Kochanka z najśmielszych snów
12 sierpnia 2020
Szacowany czas lektury: 4 min
Seks z nieznajomą jest fantazją pobudzająca zmysły każdego, lecz dlaczego nie doceniamy stosunku z kim, kogo znamy najlepiej w świecie?
Mieliśmy sześć lat związkowego stażu. Ileż to było stosunków, kończonych kilkukrotnymi orgazmami albo odbywanymi na szybcika w biurze. Setki razy pieściła mojego fiuta, i ja setki razy poświęcałem się zabawie jej łechtaczką. Setki wytrysków. Tysiące miłosnych okrzyków, które za wszelką cenę chciała powstrzymać, żeby nie dotarły do jej rodziców (przez pierwszy rok mieszkaliśmy z jej rodzicami).
To przekleństwo, zamiast o rozkoszy myśleć o hałasującym łóżku. Sprężyny lubowały się w złośliwych symfoniach. To dlatego często przenosiliśmy się na podłogę. Moja Magda kładła się wtedy na grubym kocu, i mogłem posuwać ją we względnym komforcie. Obfite kształty chroniły ją przed twardymi klepkami drewnianej podłogi.
Obfite kształty to zdecydowanie zbyt mało powiedziane. Madzia jest rasową przedstawicielką PAWG. Potężna pupa usadowiona na zgrabnych nogach. Wąski pas, na którym kładłem dłonie, ilekroć się bzykaliśmy. Piersi miseczka A. Niewielkie, ale sterczące; ciekawscy wpiszą „perky tits”, i zrozumieją.
W dodatku te cudowne wydatne wargi, idealne do loda, przenoszące do raju. Duże zielone oczy, którymi wpatrywała się we mnie, ciągnąc mi na kolanach. Długie blondwłosy zakrywające biust. Przed oralem lubiła związywać je w kitkę; wolałem jednak, kiedy były rozpuszczone. W wakacje je farbowała. Była już wiewiórą, i platynową blacharą. Zawsze ssała z identyczną pasją.
„Na dole” zawsze była perfekcyjnie świeża. Goliłem ją tam osobiście, a potem wklepywałem najdelikatniejszy, zapachowy balsam. Najczęściej pachniała kokosem. Zresztą, po goleniu, kładła się z szeroko rozłożonymi nogami, żeby uniknąć podrażnień. Lizałem ją wtedy, nie spiesząc się, będąc jej zupełnie oddanym.
Choć nie wspominam tamtych lat z rozrzewnieniem, to wiem, jak wiele wniosły w nasze życie erotyczne. Przecież potrzeba matką wynalazków, to oczywista prawda. Ostrożność zmuszała nas do bycia kreatywnymi, z korzyścią dla naszego późniejszego pożycia. Nie mogliśmy po prostu zaścielić łóżka i pieprzyć się. Zresztą, obawa przed nakryciem mobilizowała do zmiany pracy i w ogóle przemodelowania swojego wygodnego dotychczas życia.
Przez tych sześć lat chciałem z niej uczynić kochankę doskonałą. To była banalna aspiracja, zrobić tak, żeby mieć w domu „full opcję”: klasyk, oral, anal, z pewnego źródła, od miłej dziewczyny.
Do perfekcji opanowała robienie laski. Na mokro, tak, jak lubię. Głęboko i z pieszczotami okolic. Z użyciem języka, którym wodziła wokół główki, trzymając całego kutasa w ustach.
Od początku znajomości prosiła o głębokie gardło. Pamiętam, jak po miesiącu znajomości kazała mi stanąć na łóżku, i ukucnąwszy przede mną, pochłonęła całego mojego fiuta. Wkrótce potem rozkochała mnie w sobie, pozwalając na throatfuck niczym z produkcji zza wielkiego oceanu. Uwielbiała się krztusić; prosiła, bym wsuwał go jeszcze głębiej. Błyszcząc od śliny i spermy, doprowadzała mnie do ekstazy.
Przywykła nawet do wytrysku na twarz, i później wręcz błagała o finał na jej zarumienionej buźce. Nie mogła za to przemóc się, bym kończył w jej ustach. Połykała sporadycznie, krzywiąc się przy tym; chyba że była podpita, wtedy wysysała spermę do ostatniej kropli. Niekiedy po strzepaniu podciągała mi napletek i bez zawahania spijała moje nasienie.
Kochałem ją.
Była ciasna, więc klasyk przybliżał do nieba. Wilgotno i ciepło. Obejmowała mnie nogami. Miała silne uda, spod których nie potrafiłem się wyswobodzić. Zresztą, nawet gdyby miała być modliszką i mnie pożreć, zaryzykowałbym.
W ogóle, alkohol ją rozochocał. Wyuzdana kotka stawała się jeszcze bardziej zboczona. Pragnęła więcej i dawała więcej. Pierdoliła się całą sobą. Była artystką.
Konsekwentnie wzbraniała się tylko przed analem. Skrzywdziła mnie, bo wcześniej jeden jedyny raz pozwoliła mi być „tam”, a potem okrutnie kazała obchodzić się smakiem.
Jeżeli kochacie seks, będziecie zdolni wyobrazić sobie moje zaskoczenie, gdy zapowiedziała, że chce spróbować czegoś nowego. Pomyślałem, że zobaczyła na pornosie jakąś nową pozycję seksualną, i chciałaby popisać się swoją gibkością (była gimnastyczką). Tymczasem, nie mówiąc ani słowa więcej, wypięła się, podając lubrykant, i poprosiła:
- Przygotuj mnie tam. – A sama zaczęła pokrywać żelem swój różowy wibrator.
Nie pożałowałem durexa. Rozprowadziłem go wokół jej odbytu, do którego chwilę później ostrożnie wsunąłem palec. Cicho zajęknęła. Choć pragnąłem jej „tam” włożyć, zapytałem:
- Jesteś pewna? – I przybliżyłem się do niej.
Potaknęła bez zawahania, lecz jej entuzjazm był przemieszany ze świadomością poświęcenia.
- Wsadź mi – zażądała po kilku minutach.
Spełniłem jej prośbę. Wsuwałem go powoli, obserwując reakcje Magdy, i wsłuchiwałem się w jej odgłosy. Gdy wbiłem go już po same jaja, uruchomiła wibrator, który chwilę wcześniej włożyła sobie głęboko
Wspaniale się bawiłem, i to nie tylko z powodu fizycznej przyjemności. Najzwyczajniej w świecie byłem dumny z dziewczyny, której parę miesięcy wcześniej się oświadczyłem.
Przypomniały mi się słowa kolegi: podstawa to dobra dupa w domu. Cóż, miał rację.