Jak poznałem Edytę (V)
20 maja 2020
Jak poznałem Edytę
Szacowany czas lektury: 10 min
Po krótkim seksie poszliśmy pod prysznic. Czułem się zajebiście dobrze, mając przy sobie Edytę. Tylko do tej pory jest mi głupio, że ten numer tak szybko się skończył. Wchodząc do łazienki ostrzegłem dziewczynę, że kabina może być ciasna dla dwojga, ale nie wyglądała na przejętą. Wpuściłem ją pierwszą, oferując, że poczekam aż skończy, żeby było wygodniej, jednak dosłownie złapała mnie za jaja i wciągnęła pod prysznic stwierdzając, że mam nie pierdolić o ciasnocie. Nigdy wcześniej nie kąpałem się w tak gorącej wodzie, jaką puściła Edyta. To było straszne… Ona nic sobie z tego nie robiła, a mi niemal skóra odchodziła od ciała. Z drugiej strony, oglądanie jak jej ciało nabierało czerwieni od ciepła lejącego się ze słuchawki było zbyt przyjemne, by z tego rezygnować. Niestety, miałem trochę racji w sprawie ciasnoty i staliśmy tak blisko siebie, że bez przerwy dotykałem albo jej, albo ściany. Nabrałem trochę żelu w rękę i bez uprzedzenia zacząłem rozprowadzać go po skórze Edyty. Najpierw na piersiach, ze szczególnym uwzględnieniem sutków, później ręce i każdy palec z osobna, dalej brzuch, uda, pośladki. Później musiałem już przykucnąć, bo schylić się nie byłem w stanie. Dokładnie zatroszczyłem się łydki i stopy, znów myjąc każdy palec z osobna. Przy okazji dowiedziałem się, że miała silne łaskotki. Gdy się podniosłem, Edyta sięgnęła po żel, mówiąc, że teraz jej kolej. Namydliła mnie całego, dokładnie tak jak ja ją i wróciła na wysokość krocza, gdy zacząłem się spłukiwać. “Myślisz, że coś z tego dzisiaj będzie?” zapytała, z wolna poruszając dłonią wzdłuż mojego członka. To było zbyt oczywiste, że tak, żeby odpowiadać. Pomimo tego, że od seksu minęło może dziesięć minut, już czułem jak mi penis stawał na samą myśl, że miała nadarzyć się okazja do drugiej rundy. Po paru sekundach, Edyta miała w ręku twardego, nabrzmiałego penisa, gotowego, by raz jeszcze się w niej zanurzyć. Kucnęła, przyciskając mnie do ściany i nic nie mówiąc wzięła go tak głęboko do ust, jak tylko mogła. Nie śmiałem protestować, bo było to zbyt wspaniałe. Drażniła główkę językiem, ciągle ssąc całość, a do tego z każdym kolejnym jej ruchem miałem wrażenie, że jestem w jej ustach głębiej i głębiej. Powiedziałem jej, żeby się podniosła, to dokończymy to w łóżku, ale odmówiła, zaciskając lekko dłoń na moich jądrach. Stwierdziła, że zanim się ruszymy, mam umowę do wypełnienia i wróciła do połykania penisa. Docisnąłem ją do siebie, jednak puściłem, słysząc jak się krztusi. Gdy jednak na chwilę ją puściłem odezwała się z wyrzutem “Dawid, albo mnie dociskasz i rżniesz w usta aż dojdziesz, albo przestań naciskać na trzy sekundy!” To mówiąc zacisnęła się nieco mocniej na jądrach. “Jesteś pewna?” zapytałem. “Nie... Ale chcę spróbować!” stwierdziła, podając mi do rąk swoje włosy podzielone w dwie kitki i znów biorąc główkę do ust. Wydaje mi się, że chciała coś jeszcze powiedzieć, ale uniemożliwiłem jej to przyciągając do siebie i pchając się głębiej niż kiedykolwiek. Czułem jak próbowała się odsunąć, jednak pozwoliłem jej tylko do połowy długości fiuta, po czym znów wepchnąłem się prawie do końca. Próbowała mnie zatrzymać ręką, ale jej na to nie pozwalałem - w końcu o to prosiła. Poruszyłem się tak jeszcze kilka razy, aż poczułem, że choćby nie wiem co, nie wszedłbym głębiej. Po tym docisnąłem ją do ściany i przez kilka sekund byłem w jej gardle. Gdy ją puściłem, kaszlała dosyć długo, i spojrzała w moim kierunku uśmiechnięta. Jak tylko kaszel ustał, bez słów zaczęła mi dalej obciągać, tym razem bez mojej pomocy dociskając się do granic możliwości. Złapałem ją za barki i przyciągnąłem do siebie. Ucałowałem krótko i chwytając w talii uniosłem ją, sadzając na swoich biodrach. Edyta natychmiast oplotła się wokół mnie dokładnie, a ja jedną ręką nakierowałem przyrodzenie na jej rozgrzaną i mokrą cipkę. Szybkim ruchem znów znalazłem się w jej wnętrzu. Równomiernie do tego jak się w nie zagłębiałem, czułem jak wbijała swoje paznokcie w moje plecy, a cichy jęk odbija się od kabiny. “kochaj się ze mną. Kochaj się ze mną całą noc” szeptała mi do ucha, podskakując rytmicznie na moich biodrach. Wiedziałem, że nie było na to szans - nawet z moim libido mogłem dojść kilka razy, ale później się męczyłem i potrzebowałem chwili przerwy. Poza tym, było mi w niej tak rozkosznie dobrze, że to nie mogło trwać długo. Przycisnąłem jej plecy do ściany i natarłem mocniej. Ból na plecach podpowiadał mi, że skóra przegrała starcie z ostrymi pazurami. Przy okazji musieliśmy przekręcić kurek ciepłej wody, bo wrzątek na plecach był nie do wytrzymania. Nie przerywając stosunku wgryzłem się w jej szyję, symetrycznie do poprzedniej malinki, robiąc następną. Trzymałem Edytę za pośladki jedną ręką, a drugą, korzystając z tego, że przyciśnięta o ścianę i tak nie zjeżdżała mi z bioder, próbowałem zmniejszyć temperaturę wody. Było mi duszno, gorąco i tak cholernie dobrze. Znałem jednak możliwości swojego ciała, a nie widziało mi się omdlenie podczas stosunku. Nie chciałem stracić z tego nawet sekundy, więc nie mogłem sobie pozwolić na urwanie filmu. Chwilę później, odrobina chłodu koiła moje pocięte plecy. “Nogi mi się męczą. Wracajmy do łóżka” zaproponowałem, ale Edyta odmówiła. Ześlizgnęła się wzdłuż mnie i kucnęła z twarzą na wysokości fiuta. Z wrodzonym talentem chwyciła go w rękę i zaczęła trzepać, mówiąc, że chce mnie skosztować. “Sukkub z ciebie” stwierdziłem, wodząc kciukiem po jej wargach. Uśmiechnęła się jedynie, prosząc, bym był łaskaw nakarmić demona. Kazałem się jej uszykować i przejąłem penisa w swoją rękę. Ruszałem nią szybko, z pełnią sił, by jak najszybciej spełnić jej prośbę. Klęknęła, otwierając szeroko usta, i nadal lekko się uśmiechając podstawiła ręce pod brodę na wypadek, gdyby coś miało skapnąć nie tam gdzie trzeba. Nie było jednak o tym mowy, bo czując, że dochodzę wsadziłem przyrodzenie do jej ust i strzeliłem prosto w gardło. Lekko się zakrztusiła, ale połknęła wszystko i chwilę jeszcze zabawiała się językiem, dokładnie mnie oczyszczając z ostatnich kropli nasienia. “Zboczeniec” podsumowałem i przyciągnąłem ją do siebie, po czym ucałowałem w usta. “Jakby ci to przeszkadzało” skwitowała, już bardziej pewna siebie niż wcześniej. Po tym jeszcze raz się umyliśmy dokładnie, bez skrępowania się o siebie ocierając.
Gdy wyszliśmy spod prysznica dochodziła dziewiąta. Wytarliśmy się w ręcznik i nago wróciliśmy do pokoju. Tam usiedliśmy na kanapie, przytuleni do siebie i włączyliśmy jakiś film. Ostatecznie znów daliśmy się podejść morfeuszowi i obudziliśmy się dopiero w sobotę o dziesiątej. Na pobudkę dostałem całusa, który przerodził się w długi pocałunek. Natychmiast krew odpłynęła mi w stronę krocza, gdzie powędrowała również ręka Edyty. To byłby piękny początek dnia, ale zadzwonił jej telefon. Znów matka, tym razem przypominając, że młodszy brat Edyty ma urodziny i przydałoby się, żeby już wracała, bo mieli jechać do zoo. Przy okazji wypomniała jej jeszcze, że pewnie nic dla niego nie ma, jak zwykle. Żadne z nas nie było z tego zadowolone, ale za to, że pozwoliła jej zostać na noc, nie mogliśmy robić problemów. Edyta zapytała tylko, czy po tym może jeszcze raz wpaść do Kamili, ściemniając coś o projekcie do szkoły i plotkach. Matka oczywiście się zgodziła i przed rozłączeniem raz jeszcze pogoniła dziewczynę, że ma mało czasu. Edyta ubrała się w kilka sekund i razem poszliśmy na przystanek. Po drodze jeszcze pomogłem jej ułożyć włosy tak, żeby nie było widać malinek, a ona stwierdziła, że będzie musiała po prostu szybko znaleźć jakiś golf. Pojechałem z nią na sam koniec trasy, prosto pod jej mieszkanie. Ucałowałem w usta na pożegnanie i wróciłem do siebie, pisząc z nią całą drogę i słuchając muzyki.
Wracając do siebie, postanowiłem, że może być zabawne wpaść na siebie “przez przypadek” w zoo. Przebrałem się w niebo bardziej wyjściowy strój i dopytałem, o której mają być w Zoo. Edyta wspomniała, że właśnie wyjeżdżali, czyli jakoś o dwunastej mieli być przed bramą. Na szczęście miałem o wiele bliżej i zdążyłem dotrzeć tam pierwszy. Na miejscu kupiłem jeszcze maskotkę Lwa, bo Edyta mówiła, że młody je uwielbiał i właśnie je chciał oglądać w zoo. Przeszedłem przez bramkę i kręciłem się chwilę przy wejściu, powoli spacerując zatłoczonymi alejkami. Mijający mnie ludzie gapili się jak zawsze (to też się nie zmieniło. Wystarczy założyć cylinder, a każdy od razu ma cię za dziwaka) a ja byłem wpatrzony w telefon, wczytując się w relację Edyty o tym gdzie w danej chwili szli. W końcu udało mi się na nią wpaść przy Flamingach. “O, tu jesteś! zawołałem do Edyty, śmiało podchodząc do całej rodziny. Nie miałem nawet jak porządnie się jej przyjrzeć, bo poczułem na sobie wścibskie spojrzenia jej rodziców. Jednak od razu rzucił mi się w oczy czarny golf i nieco jaśniejsze, popielate dżinsy, chowające się w wysokich glanach. Skinąłem głową do rodziców i znów odezwałem się do dziewczyny “Kamila do mnie pisała, mówiąc, że jesteś w zoo. Też chciałem wpaść, więc prosiła, żebym ci coś dał. Podobno zapomniałaś wczoraj od niej zabrać.” To mówiąc przekazałem jej pluszaka, tak, żeby młody nie widział. Edyta uśmiechnęła się i dziękowała mi, mocno mnie ściskając. Kucnęła przy swoim bracie i wręczyła mu Lwa, mówiąc, że bardzo przeprasza, że zapomniała go ze sobą zabrać. Młody i tak się bardzo ucieszył i do końca dnia nie rozstawał się z maskotką, ściskając ją w ramionach. Zdziwienie na twarzy matki było cudowne. Kobieta autentycznie nie dowierzała, że Edyta mogła pamiętać o bracie i się przygotować. “Przepraszam, że na ciebie naskoczyłam rano, ale dlaczego nie mówiłaś, że kupiłaś mu prezent?” zapytała, na co Edyta wzruszyła ramionami. “A uwierzyłabyś, mamo?” skwitowała krótko. Nim ktokolwiek zdążył coś dodać postanowiłem skupić na sobie uwagę i rozluźnić atmosferę. Zagadałem głośno do młodego, że to w takim razie o nim Edyta musiała ostatnio opowiadać i życzyłem mu wszystkiego najlepszego z okazji urodzin. Przy okazji zapytałem, czy byłoby problemem, gdybym przyłączył się do zwiedzania, bo samemu w zoo to nie to samo. Widziałem, że matka dziewczyny nie była zbyt chętna, ale ojciec przejął pałeczkę i zgodził się. Swoją drogą, był to sporawy facet w białej koszuli zapiętej na ostatni guzik. Nie pamiętam dokładnie co wtedy na sobie miał, ale ta koszula od tamtej pory została w moich oczach jego znakiem rozpoznawczym. Miał również krótkie włosy sterczące po bokach głowy i bardzo, ale to bardzo... wysokie czoło, żeby nie mówić rozrośniętą łysinę. By też gruby, i to przez duże “G”. Jednak wydawał się sympatyczny i od razu zagadał, że Edyta nigdy nie wspominała, że ma innych znajomych niż Kamilę. Wyjaśniłem natychmiast, że poznaliśmy się niedawno, pod kinem, więc nic dziwnego, że nie miała okazji się mną chwalić. Starałem się być uśmiechnięty i miły, a jednocześnie stresowałem się jak cholera, bo nie wiedziałem co o uprzednim dniu opowiadała Edyta i nie chciałem palnąć czegoś sprzecznego z jej zeznaniami. Nic takiego się jednak nie stało. Matka zajęta była młodym, a my z ojcem rozmawialiśmy o koncertach, woodstocku i tym podobnych tematach. Facet był świetny i znał chyba każdy zespół o którym mówiliśmy, a z połową z nich pił, jarał, albo jedno i drugie. Nawet zapłacił za moje lody, gdy całą ekipą stwierdziliśmy, że jest gorąco i potrzebujemy czegoś na ochłodę. Gdy skończyliśmy zwiedzać zoo dochodziła siedemnasta. Rodzina zbierała się ku wyjściu, a mi do głowy przyszedł głupi pomysł. “Panie Piotrze” zawołałem do ojca Edyty “To trochę staroświeckie, ale czy mogę porwać pana córkę na jakąś randkę?”. Facet miał z tego niezły ubaw i stwierdził, że cieszy się, że ktoś w końcu się za to zabiera. Jednak Edyta stwierdziła, że tego dnia miała iść na noc do Kamili. Spojrzała na rodziców, pytając, czy mogłaby zrezygnować z poniedziałkowego wyjazdu do dziadków, żeby gdzieś ze mną wyjść. Jakież było nasze szczęście, gdy się zgodzili. Pożegnaliśmy się, a ja wróciłem na przystanek, by tam czekać na piękność jadącą do mnie na “naukę i plotki”
brak komentarzy