Edukacja Aleksandra (II)

10 marca 2010

Opowiadanie z serii:
Edukacja Aleksandra

Szacowany czas lektury: 52 min

Część II - Intryga (luty)

- Wiesz co, Edytko, jestem coraz bardziej sfrustrowana. Chyba zaczynam mieć początki depresji.

Edyta spojrzała na siostrę. Rzeczywiście, wyglądała nieciekawie. Blada cera, podkrążone oczy. Siedziały właśnie w śródmiejskiej kawiarni. Za oknami drzewa uginały się pod ciężarem białego puchu, w zapadającym zmroku na nieodległej parkowej górce tabuny dzieciaków z sankami cieszyły się zimą. Był początek lutego, czas ferii w szkołach i końcówka przerwy dla studentów.

Po południu Danka, młodsza od siostry dwa lata, zadzwoniła do Edyty i zapytała, czy mogłaby wpaść. Nauczycielka była akurat w mieście, więc naturalną koleją rzeczy umówiły się na spotkanie w tym właśnie miejscu. Musiała to być naprawdę wyjątkowa sprawa, skoro siostra, tak bardzo opanowana, była w trakcie rozmowy telefonicznej zupełnie roztrzęsiona. Edyta nie pamiętała jeszcze jej w takim stanie.

- Co się stało siostrzyczko? Coś w pracy?

- Nie, to nie to... - Danusia zawiesiła głos.

- To o co chodzi?

- Wiesz, nie mam się kogo poradzić... Ty jesteś jedyną osobą... Chodzi o Jacka.

- Dzwonił do Ciebie? Coś mu się stało? - Edyta przestraszyła się nie na żarty.

Jacek był mężem Danki. Trochę od niej starszy, z zawodu inżynier budowlany, pracował przy nowej linii metra. Wspólnie wychowywali trzyletnią córkę Natalię i uchodzili, przynajmniej tak się wydawało, za idealną, kochającą się rodzinę. Edyta nieraz, zwłaszcza przez ostatnie ponad dwa miesiące zazdrościła w skrytości serca młodszej siostrze. Kiedyś, dawno temu, jak to w życiu bywa, Andrzej i Jacek byli konkurentami. Wybrała Andrzeja i patrząc na szczęśliwy związek siostry uważała teraz, że popełniła błąd.

Na początku tygodnia Jacek z Natalią wyjechał do rodziny, nad morze. Danusia, będąca kustoszem muzeum archeologicznego, nie mogła, w związku z przygotowywaną dużą wystawą, wziąć urlopu, została więc w mieście. Mąż i córka mieli wrócić za dwa dni.

- Nieee... nic - Danka ukryła twarz w dłoniach - Edyta, ja już nie wytrzymam... Moje małżeństwo... Nie ma go...

- Co ty wygadujesz! Ty i Jacek?.. Przecież... - Edyta patrzyła na siostrę z rosnącym przerażeniem.

- Siostro posłuchaj mnie... To bardzo trudne dla mnie, ale muszę ci to powiedzieć. Od trzech lat, od chwili, kiedy urodziłam Natalkę, Jacek kompletnie stracił mną zainteresowanie. Najpierw myślałam, że to przejściowe, że minie, ale... Zawsze, kiedy próbowałam go rozbudzić, uwierz mi, robiłam wszystko, żeby zainteresował się mną, odpowiadał, że jest zmęczony, że jego libido wysiadło, że to z powodu pracy. Rzeczywiście wracał coraz później, mówił, że to problemy na budowie... Cały czas mówił, że kocha mnie jako żonę, ale jako mężczyzna... Staliśmy się "białym małżeństwem"...

- Danusiu, a nie próbowaliście pójść z tym do lekarza, psychologa, poradzić się?

Danka podniosła załzawione oczy.

- Edytko, o czym Ty mówisz? Przypomnij sobie swoje boje z Andrzejem. Opowiadałaś mi przecież... A poza tym, to nie wszystko...

Nauczycielka chwyciła siostrę za rękę i przytrzymała mocno.

- Danka... Czy chodzi o kobietę?

- Gdyby chodziło o jedną, gdyby... Gdyby miał kochankę, może jeszcze bym to jakoś zniosła... Edyta... kiedy Jacek z Natalką wyjechali, postanowiłam zrobić generalne porządki z jego ubraniami. Wiesz, przejrzeć, pocerować... Zupełnie przypadkiem z kieszeni marynarki... wypadła karta stałego klienta z agencji towarzyskiej... potem znalazłam jeszcze kilka... do tego rachunki... Ten łajdak cały czas mnie okłamywał! Jaki brak libido?! Przynajmniej dwa razy w tygodniu korzystał z usług... Kurwy!!! Jestem dla niego mniej warta niż zwykłe kurwy!!!

Ostatnie słowa pani kustosz wyrzuciła z siebie z krzykiem. Ludzie siedzący przy sąsiednich stolikach odwrócili głowy i spojrzeli z zainteresowaniem pomieszanym z dezaprobatą. Edyta z całej siły ścisnęła rękę siostry. Danusia rozpłakała się.

Przez dłuższą chwilę panowało milczenie. Edyta przyglądała się siostrze ze współczuciem. Z figury podobna do niej, blondynka o krótkich włosach, niebieskich oczach i obfitym (większym nawet niż jej) biuście, mogła podobać się i niewątpliwie podobała się mężczyznom. Cóż z tego, kiedy jako archeolog oddana była w całości swojej pracy i w zasadzie dotychczas nie widziała świata poza muzeum i wykopaliskami, córką i mężem. Nauczycielce zaświtał w głowie pomysł.

- Danka, Danusiu do cholery... uspokój się...

- Już... zaraz... przepraszam... - siostra ocierała oczy chusteczką - już dobrze...

- Danka, posłuchaj mnie - uścisk dłoni był prawie bolesny - Danka, pieprzyć Jacka... To też masz prawo do własnego życia... Skoro nasi faceci tacy są... Andrzej i Jacek... Danka, miej to w dupie. Też znajdź sobie kochanka.

- Edytko, o czym ty mówisz - Danusia otworzyła szeroko oczy - Ja? Kochanka???

- Siostrzyczko, wiem, co mówię - nauczycielka lekko się uśmiechnęła - Jak myślisz, dlaczego tak szybko otrząsnęłam się w listopadzie, po tym, jak Andrzej odszedł?...

- Ty???

- Nie mówiłam Ci tego, tak samo, jak Ty mnie o swoich problemach... Spójrz...

Edyta wyjęła z torebki telefon i pokazała siostrze zdjęcie Aleksandra. Zrobiła mu je w grudniu, w czasie wspólnego wypadu do opery.

- No wiesz?... - Danka była kompletnie zaskoczona - Jest... jest bardzo przystojny i... bardzo młody...

- Studiuje na pierwszym roku prawa. To kuzyn mojej sąsiadki, Marty. Mieszka u niej.

- I tak... od razu... go znalazłaś...

- Sam się znalazł - Edyta uśmiechała się - Bardzo mi wtedy pomógł. To dzięki niemu przełamałam swój wstyd, poszłam do ginekologa. I wiesz co się okazało? Zaburzenia jajeczkowania. To dlatego miałam takie problemy z miesiączką... Od miesiąca biorę hormony, a wyniki, wczoraj byłam u lekarza, są naprawdę obiecujące. To można było załatwić już dawno. Gdyby Andrzej nie był głupi, a ja taka uległa...

- Leczysz się... - Danka też zaczęła się uśmiechać - Siostro, czy Ty... czy wy... razem...

- Spotykamy się od czasu do czasu. W tajemnicy. To miły chłopak... Bardzo dobry kochanek. Taki młodziutki, jeszcze naiwny... I zakochany we mnie jak głupi. Nawet, zaraz po Nowym Roku, zaczął mówić o wspólnym zamieszkaniu... Musiałam go trochę ostudzić. A na razie go nie ma, wyjechał po sesji do matki, na Pojezierze. Wraca jutro wieczorem.

- A Ty... Też go?...

- Danusiu... - nauczycielka spoważniała - Jest bardzo kochany, bardzo mi pomógł. Ale to jeszcze młodzieniec. Ja potrzebuję mężczyzny, który da mi stabilizację, będzie odpowiedzialnym ojcem moich przyszłych dzieci, a nie dobrego, wrażliwego studenta... On będzie musiał iść w końcu swoją drogą, poznać dziewczynę w swoim wieku. Nasz związek nie ma szans. Piętnaście lat różnicy to za dużo. Lubię go bardzo, ale... Pomógł mi się podnieść, ale teraz muszę zacząć układać sobie życie.

Danusia pokręciła z niedowierzaniem głową. Starsza siostra już nie raz ją zaskakiwała i teraz uczyniła to po raz kolejny.

- Zawsze byłaś bardziej przebojowa ode mnie. Ja bym tak nie potrafiła. Może to co mówisz, to nawet dobre rozwiązanie, ale ja... nie umiem, tak jak Ty... Jacek był moim pierwszym facetem i... Wiesz, że nie umiem flirtować...

Edyta pokiwała głową. Oczywiście, jej siostra była zawsze cichą, spokojną "myszką", zagrzebaną po uszy w tej swojej "kulturze łużyckiej". A na starożytnych cmentarzyskach istotnie dość trudno o amanta, chyba, że takiego pra-amanta. A może... W jej głowie zaczęło się rodzić rozwiązanie.

Spojrzała na zegarek. Było już późno, a ona była jeszcze dziś umówiona.

- Mam pewien pomysł siostrzyczko - powiedziała - Może będę mogła Ci pomóc, jeżeli się zgodzisz. Zapłaćmy i chodźmy już. Opowiem Ci po drodze...

Donośny zgrzyt hamulców i nagłe szarpnięcie wyrwały Aleksandra z drzemki. Przetarł oczy i rozejrzał się wokoło. Jeszcze tylko trzy stacje. Trzy stacje i... Edyta. Czuł się wypoczęty i szczęśliwy. Przez ostatni tydzień odpoczywał od stolicy w rodzinnym domu, spacerował z psem nad zamarzniętym jeziorem, odwiedzał znajomych, spędzał czas z matką i siostrami. Cudowny tydzień leniuchowania. Cudowny i przepojony tęsknotą...

Aleksander był zakochany pierwszą, szaleńczą, młodzieńczą miłością. Kochał Edytę, jak nikogo dotąd, był gotów spełnić wszystkie jej pragnienia, rzucić jej świat do stóp, marzył o wspólnym życiu...

Wbrew obawom pierwsza wspólna noc nie zaowocowała konsekwencjami, których Aleksander mimo wszystko się obawiał. Nie chciał jeszcze komplikować sobie życia. Spędził wówczas z Edytą cudowne dni, aż do środy rano. Potem jednak wróciła Marta, zaś Aleksander, jakby nigdy nic, pojawił się w domu.

Nie, wtedy nie chciał tak wrócić. Chciał wykrzyczeć z siebie całe swoje uczucie, zwierzyć się Marcie, powiedzieć jej, jak cudowną kobietą jest ta, którą miał się opiekować. Chciał krzyczeć całemu światu, że kocha ją, kocha Edytę! Nie zrobił tego.

Edyta stwierdziła, że lepiej, aby ich związek na razie pozostał tajemnicą, przynajmniej do czasu, aż nie ureguluje swoich spraw. Spotykali się więc w tajemnicy, nawet przed Martą, kochając się za każdym razem namiętnie.

Trzy tygodnie temu Marta, robiąca błyskotliwą karierę w firmie, została wysłana na trzymiesięczny staż do centrali w Niemczech. Olek został w mieszkaniu sam. Od tej chwili wykorzystywał każdą wolną chwilę na spotkania z kochanką. Po ostatnim zdanym egzaminie, mając dwa tygodnie wolnego, chciał zostać w stolicy, spędzić cudowny czas z Edytą. Ona jednak przypomniała mu, że nie może zapomnieć o matce. Wyjechał zatem na tydzień do domu. Tylko na tydzień, aby mieć jeszcze czas dla ukochanej, zanim zaczną się zajęcia. Zostawił jej klucze od mieszkania, kwiaty przecież musiały być podlewane. A teraz właśnie wracał...

Pociąg zatrzymał się na stacji. Aleksander odetchnął głęboko, wstał i otworzył okno. Sama myśl o spotkaniu z Edytą budziła jego podniecenie, czuł to wyraźnie w spodniach. Musiał chwilę ochłonąć. Wejdzie do domu i... natychmiast rzuci się na nią. Zedrze z niej ubranie. Weźmie ją tak od razu, w przedpokoju, na podłodze...

- Przepraszam - usłyszał kobiecy, znajomy głos - czy będzie tu wolne miejsce?

Olek odwrócił się zaskoczony. W drzwiach przedziału stała Marzena, koleżanka z roku, jeszcze parę miesięcy temu, zanim poznał Edytę, przedmiot westchnień młodzieńca.

- Cześć - mruknął - jasne, wchodź.

- Oooo... Cześć Olek - uśmiechnęła się dziewczyna.

Marzena położyła torbę na siedzeniu i usiadła naprzeciw Aleksandra.

- Słyszałam, że sesja poszła Ci rewelacyjnie?

- Taaak, wszystko w terminie - Olek nie miał specjalnej ochoty na rozmowę. Że też musiała się teraz napatoczyć... Wyjął z plecaka książkę. Może w ten sposób ją zniechęci.

Dziewczyna przyglądała się koledze. Przystojny, szczupły, o ciemnych włosach... Do tego cholernie inteligentny, jeden z najlepszych na roku... Ciekawy facet.

"Szkoda, że wcześniej się nim nie zainteresowałam" - pomyślała.

Marzena nie miała oporów przed licznymi kontaktami z mężczyznami. Była nimfomanką, świadomą swych pragnień. Jej credo życiowe sprowadzało się do stwierdzenia - "Wyszaleć się teraz na maksa, potem przyjdzie czas na stabilne życie". Potem, to znaczy kiedy pozna statecznego, dobrze sytuowanego mężczyznę, który zapewni jej dostatek i życie na poziomie. Była jedynaczką, rodzice świetnie sytuowani, nie wyobrażała więc sobie innej przyszłości. A na razie... Nie miała skrupułów przed podrywaniem mężczyzn i porzucaniem ich, kiedy się znudzili. Zwłaszcza ciekawych mężczyzn... A ten chłopak, tak cichy i spokojny, budził jej zainteresowanie.

- Co czytasz - zapytała zaglądając Olkowi w książkę. Pochyliła się przy tym tak, aby poczuł zapach jej perfum. Stać ją było zawsze na najlepsze.

- "Zahira" Coelho - Olek oderwał wzrok od lektury.

- Hmm... Romantyczny jesteś... Lubisz takie książki?

- Taaak... W ogóle lubię literaturę południowoamerykańską... - dziewczyna ślicznie pachniała. Do tego przysunęła się blisko i patrzyła mu prosto w oczy.

"Cholera, ładna jest" - pomyślał Aleksander - "Zawsze mi się podobała".

Marzena wstała i zdjęła kurtkę.

- Strasznie grzeją w tym przedziale. Chyba zdejmę sweter - mówiąc te słowa ściągnęła golf przez głowę.

Na wprost oczu Olka ukazała się biała bluzeczka, opinająca średniej wielkości, kształtne piersi. Widać było wyraźnie sutki, zaznaczające się pod materiałem.

"Nie ma stanika" - uświadomił sobie Olek.

Wbrew sobie samemu poczuł ponownie rosnące podniecenie. Ona nadal na niego działała...

- Wiesz co, chciałam Ci coś powiedzieć - Marzena usiadła obok niego - Ale trochę się wstydzę...

- Aaaa... Nie ma czego... - dziewczyna przysunęła się blisko, bardzo blisko, wzięła go pod rękę. Byli sami w przedziale.

- Wiesz, zawsze mi się podobałeś. Ale nie wiedziałam, jak Ci to powiedzieć...

Przysunęła się jeszcze bliżej. Młodzieniec czuł, jak biodro koleżanki oparło się o jego udo. Złożył książkę i opuścił ją na dół, zasłaniając miejsce, gdzie spodnie wyraźnie się uwypukliły. Nie mógł jej przecież pokazać, że jest podniecony.

- Naprawdę?... Yyyy... Myślałem, że Tobie podobają się... No, bo nigdy nie zwracałaś na mnie uwagi...

- Od samego początku zwróciłam. Jesteś inny, niż większość chłopaków z roku. Subtelny, wrażliwy. Ja też taka jestem. A moje zachowanie to tylko pozory...

Jej twarz była coraz bliżej. Lekko rozchylone usta, oczy wpatrzone w niego... Olek zapominał o Edycie. Tu blisko miał dziewczynę, piękną dziewczynę, Marzenę, która tak bardzo mu się podobała..., zaraz... zaraz ją pocałuje... Pochylił się, zamknął oczy, rozchylił wargi...

W tym momencie zadzwoniła jego komórka.

Dzwonek z filmu "Love Story" mógł oznaczać tylko jedną osobę. Aleksander momentalnie otrzeźwiał. Boże! Jak mógł się tak zapomnieć! Zerwał się, przeprosił Marzenę i wyszedł na korytarz. Za oknem pociągu przelatywały przedmieścia stolicy, niechybny znak końca podróży.

- Cześć Kochanie! Co tam? Ja już dojeżdżam - powiedział, starając się, aby jego głos brzmiał normalnie.

- Witaj Olku! Słuchaj, mam problem - głos Edyty był wyraźnie zdenerwowany.

- Co się stało, Kochana?

- Słuchaj, zadzwonił do mnie mój dyrektor ze szkoły. Na tych zimowiskach w górach, które organizujemy dla dzieciaków, koleżance z pracy wydarzył się wypadek. Dzieciaki zostały bez dozoru, a jutro wracają. No więc... Poprosił mnie, żebym pilnie pojechała na tę jedną noc razem z kierowcą, autokarem... I jutro po południu, koło czwartej, wrócę razem z dziećmi...

- Nie mogłaś wcześniej zadzwonić? Przecież nie mam kluczy?

- Przepraszam Olku, to wyszło przed chwilą. Sprawa jest naprawdę pilna. Wzięłam tylko bieliznę na zmianę. Właśnie wsiadam do autokaru, pojechał po mnie pod dom.

- Edytko, Kochanie, to co ja mam zrobić - Aleksander zmartwił się nie na żarty. Nie uśmiechała mu się perspektywa spędzenia nocy na dworcu.

- Nic się nie martw Olku. Zadzwoniłam już do mojej siostry, Danusi. Przenocujesz u niej, nie ma problemu. Jej mąż i córka wyjechali do rodziny, więc miejsce się znajdzie. Obiecała, że zaraz wsiada w samochód i odbierze Cię z dworca. Ma czerwonego "Passata", blondynka, krótkie włosy. Na pewno się spotkacie.

- No dobrze, ale to nie będzie głupio wyglądało?... - Olek nie był przekonany.

- Daj spokój, nie przejmuj się. Jutro się zobaczymy, zrekompensuję Ci dzisiejszą noc, zobaczysz... Zadzwoń do mnie, kiedy będziesz wychodził od Danusi. Wiesz, na drogach może być różnie. Przepraszam Olku, ale muszę już jechać, kierowca się denerwuje. Pa!

Edyta się rozłączyła. Oszołomiony młodzieniec włożył telefon do kieszeni. To wszystko było bardzo dziwne. Jej nagły wyjazd... Załatwiła mu nocleg u siostry, a do niego zadzwoniła dopiero potem... Aż nieprawdopodobne...

"Niesamowity zbieg okoliczności" - pomyślał.

Wrócił do przedziału. Marzena, która w międzyczasie przesiadła się z powrotem na poprzednie miejsce, zauważyła jego zmieszanie.

- Jakiś problem? - zapytała.

- Nieee... Tam takie... Nic ważnego - Olek nie miał najmniejszej ochoty tłumaczyć - O! Już dojeżdżamy!

Dziewczyna była trochę zawiedziona. Ten cholerny telefon... Ale nic, spróbuje jeszcze raz...

- Wiesz co, Olku? Wydaje mi się, że jesteśmy pokrewnymi duszami. Podobne książki czytamy... Słuchaj, jestem sama do końca tygodnia w akademiku. Wiesz, poprawka, nie każdy ma szczęście za pierwszym razem - uśmiechnęła się zachęcająco - Może wpadłbyś do mnie... Pogadamy...

- Yyyy... To miłe, ale... Nie wiem, czy będę miał czas...

- Nie ma sprawy - wyjęła notes i długopis - Tu masz mój numer telefonu. Zadzwoń, proszę, bardzo chciałabym z Tobą pogadać. Jesteś świetnym chłopakiem.

Aleksander schował kartkę z numerem do kieszeni kurtki. Pociąg właśnie wjeżdżał na dworzec centralny. Pomógł Marzenie zabrać bagaż i wysiedli.

- Pa! Zadzwoń, proszę! - dziewczyna pocałowała go w policzek.

Olek patrzył za koleżanką, jak idzie peronem, zmysłowo kręcąc biodrami. Odwróciła się i pomachała mu z ruchomych schodów.

"Szkoda, że Edytka załatwiła już siostrę" - pomyślał - "Ale z drugiej strony... Ta rozmowa mogłaby się skończyć różnie... Ech, lepiej, że jest tak, jak jest"

Podniósł torbę, zarzucił na ramię plecak i skierował się do wyjścia.

Danuta była zdenerwowana. Zastanawiała się, czy dobrze robi. Początkowo na wczorajszą propozycję siostry zareagowała, trochę pod wpływem emocji, entuzjastycznie. Teraz jednak ogarniały ją coraz większe wątpliwości. Nie była pewna, czy robi dobrze. Nie mogła jednak się już wycofać. Była coraz bardziej zła na Edytę.

"I tak pewnie z tego nic nie będzie" - myślała - "Nie nadaję się do tego".

Stała jednak przy samochodzie, wypatrując Aleksandra. Tłum ludzi wysypywał się z wejścia, wyraźnie pociąg właśnie przyjechał. Zapadający wieczór i padający śnieg czynił sylwetki nierozpoznawalnymi, wszyscy, starzy i młodzi, wyglądali podobnie.

- Przepraszam, czy Pani jest może siostrą Edyty? - usłyszała za sobą miły męski głos.

Wzięła głęboki oddech i odwróciła się.

Stojący przed nią młodzieniec był bardzo przystojny. Wyglądał nawet lepiej, niż na zdjęciu w komórce. Sypiące płatki śniegu osiadały na jego ciemnych włosach, co wyglądało nawet zabawnie.

"Boże, jaki młody" - pomyślała.

- Taak, to ja. A Ty pewnie jesteś...

- Aleksander. Edyta dzwoniła do mnie kilka minut temu, powiedziała, że Pani będzie czekać. Tak się złożyło... Ja... Przepraszam za kłopot, jaki sprawiam, ale wie Pani pewnie, że Edyta musiała...

- Tak wiem wszystko - powiedziała szybko, nie chcąc kontynuować tematu - Tak się złożyło... Wsiadaj do samochodu. Nie będziemy rozmawiać w taką pogodę na dworze.

W trakcie jazdy wymieniali zdawkowe uwagi. Rozmawiali o jego podróży pociągiem, o pogodzie, warunkach na drodze... Aleksander obserwował ukradkiem Danusię. Był bardzo zaskoczony. Wiedział od Edyty, że jej dwa lata młodsza siostra jest archeologiem, że pracuje w muzeum, wyobrażał sobie więc ją jako typowego muzealnika, naukowca i pasjonata, w okularach, niemodnym ubraniu, pochyloną z pietyzmem nad każdą starożytną skorupą. Tymczasem była, wbrew jego oczekiwaniom, piękną kobietą, zadbaną pod każdym względem. Krótkie, proste blond włosy fantastycznie komponowały się z niesamowicie niebieskimi oczami, grzywka niesfornie opadała na czoło. Beżowy, dwurzędowy płaszczyk, idealnie skrojony, wyraźnie uwydatniał się na piersiach, jak mógł oczekiwać, co najmniej tak dużych, jak Edyty. Całości dopełniały jasne, zimowe kozaczki sięgające przed kolana, zakończone delikatnym futerkiem.

"Piękna kobieta" - pomyślał Aleksander - "Wcale nie wygląda na muzealnika. Gdybym miał wybór, Edyta i jej siostra... No nie wiem".

Nie powiedział jednak tego głośno. To byłoby oczywiście niestosowne.

Dojechali na miejsce. Danuta mieszkała w niedużym, jednorodzinnym domu w dzielnicy willowej. Zaparkowała samochód na podjeździe, otworzyła drzwi.

- Wejdź, proszę. Rozgość się, a ja zamknę bramę, zrobię herbatę i coś do jedzenia. Na pewno zmarzłeś i jesteś głodny.

Aleksander wszedł do salonu. Tak jak się spodziewał, tu także widać było dobry gust gospodyni. Jedną ze ścian zajmowała ogromna biblioteka, świadcząca wprost o domownikach, pozostałe meble były jednak starannie dobrane, tworząc niezwykle ciepły klimat pomieszczenia. Całości dopełniało przyćmione światło stojącej w rogu starej, mosiężnej lampy.

"Prawdziwy brytyjski dom kolonialny" - pomyślał Olek z podziwem.

Podszedł do biblioteki i przyglądał się tytułom. Odwrócony tyłem nie widział Danki, która obserwowała go z przedpokoju.

"Zabawne. Pierwsze, co zrobił, to podszedł do książek. Mało który młodzieniec tak się zachowuje. Rzeczywiście, Edyta miała rację - wyjątkowy chłopak. Tylko... czy ja będę umiała...".

Pełna wątpliwości poszła do kuchni.

Gdy wróciła po kilkunastu minutach z filiżankami gorącej herbaty i kanapkami na tacy, zastała Olka na kanapie, przeglądającego "Mitologię Słowian". Na jej widok odłożył książkę.

- Przepraszam, pozwoliłem sobie sięgnąć z półki bez pytania. Mam nadzieję, że się Pani nie gniewa...

- Nie ma sprawy - postawiła filiżanki na ławie i usiadła na przeciwko Olka - A tak w ogóle, to spokojnie możesz mówić mi po imieniu. Jestem Danka.

- Dzięki. A ja Olek - Aleksander uśmiechnął się do kobiety.

Następne pół godziny jedli przygotowaną na szybko przez kobietę kolację, rozmawiając o różnych sprawach. Danusia otworzyła butelkę wina, wypili kieliszek, potem drugi. Olek opowiadał o studiach, o swoich planach na przyszłość. Danka mówiła o swojej pracy, o ostatnim sezonie wykopaliskowym. Młodzieniec słuchał z zainteresowaniem, a jednocześnie przyglądał się kobiecie.

W mieszkaniu było ciepło. Danusia miała na sobie tylko bluzkę z krótkimi rękawami, pod którą wyraźnie uwidaczniał się obfity biust. Dodatkowo, obcisłe jasne spodnie podkreślały tylko jej zgrabną, szczupłą sylwetkę, opinając się kusząco na biodrach. Młodzieniec, wbrew sobie, musiał przyznać, iż Danka była atrakcyjniejsza od swojej starszej siostry. Całkowicie niezależnie od siebie pomyślał, co by się stało, gdyby... Nie, nie mógł o tym myśleć. To byłoby nie fair wobec Edyty.

Danusia zauważyła spojrzenie Aleksandra. Zauważyła, jak jego wzrok spoczął na jej piersiach, a potem prześlizgnął się w dół, na biodra. Spostrzegła delikatny rumieniec na twarzy chłopaka.

"Podobam mu się" - pomyślała.

Wstała, odłożyła książkę na półkę i przesiadła się na kanapę, obok Aleksandra.

- Wiesz - powiedziała, patrząc mu prosto w oczy - Edyta dużo mi o Tobie opowiadała.

- Słucham? - Aleksander zaskoczony otworzył szeroko oczy - Jak to opowiadała?

Ich związek przecież, na wyraźne życzenie Edyty, miał być tajemnicą. W związku z tym Olek, bardzo niechętnie, przestrzegał tych ustaleń. A tu jej siostra?...

- Rozmawiałyśmy ostatnio o Tobie - Danka uśmiechnęła się - Opowiedziałam jej o swoich problemach i stwierdziła, że jesteś osobą, która mogłaby mi trochę pomóc.

- Nnnnie bardzo rozumiem - wyjąkał Olek. Gdzieś w głębi duszy zaczął się rodzić niepokój. O co tu właściwie chodzi?

Danusia przysunęła się bliżej. Czuła, jak jej muszelka staje się coraz bardziej wilgotna. Podniecenie, zapowiedź nadchodzącej rozkoszy, przeszywała ją dreszczem. Tak długo nie czuła mężczyzny, tak długo była lekceważona przez męża. Teraz się odegra. Teraz... Jej poprzednie wątpliwości gdzieś zniknęły. Myśl o tym, że zaraz, z tym młodzieńcem... potęgowała jej żądzę... Była samicą, potrzebowała samca... A ten był tuż obok, patrzył jej w oczy...

Cudownie niebieskie oczy kobiety były tak głębokie, tak ciepłe... Olek poczuł, że gdzieś w głębi niego narastać, budzić się zaczyna podniecenie. Była tak blisko...

- Jesteś wspaniałym młodzieńcem, wiesz? - powiedziała kobieta patrząc na niego z uśmiechem.

Olek odruchowo odsunął się. Cała ta sytuacja była tak nierealna, tak dziwna, że wydawała się jedynie snem. Nie, musi się obudzić. Zaraz wstanie, zerwie się, krzyknie - "Co Pani sobie wyobraża?", odepchnie ją...

- Nie bój się mnie - powiedziała Danka miękko.

- Ale... - w głowie plątały mu się myśli. Ta kobieta, siostra Jego Dziewczyny... Nie może tego zrobić... Kocha Edytę, a ta kobieta... podnieca go...

- Posłuchaj! Jesteś cudownym chłopcem. Potrzebuję Cię. Mój mąż... mój mąż mnie zdradza. Zaniedbuje mnie. Od trzech lat... Pomóż mi.... Proszę...

- Jak... jak mam pomóc? - Olek w głowie zaczynał czuć pustkę. Wiedział doskonale, do czego Danka dąży. W zasadzie, gdyby nie Edyta... To jakiś koszmar, jakaś nieprawdopodobna historia! W listopadzie słyszał bardzo podobne słowa od Edytki, a teraz, jej siostra...

- Olek... - kobieta pochyliła się nad nim. Był teraz wciśnięty w oparcie kanapy. Dalej już nie mógł się odsunąć.

- T... tak?... Mmhmm...

Poczuł jej usta na swoich. Poczuł je, kiedy zatkała mu usta pocałunkiem. Chwyciła go mocno i przyciągnęła do siebie. Jej piersi oparły się o jego tors. Czuł wyraźnie ich miękkość przez materiał swojego swetra i jej bluzki. Była niesamowicie podniecona. Jej język wdarł się w jego usta gwałtownie, nawet zbyt gwałtownie. Wręcz rzuciła się na niego. Próbował się uwolnić, ale trzymała go mocno, przyciskając ramionami do siebie.

"Nie chcę tego!" - jego podniecenie narastało wbrew niemu, wbrew jego rozumowi usiłującemu panować nad sytuacją - "Nie... chcę tego! Nie, chcę tego!"

Przestał myśleć. Emocje wzięły górę. Odpowiedział na jej pocałunek.

Była tak gorąca, tak rozpalona, tak namiętna. Przylgnęła do niego całą sobą, wpijając się łapczywie w jego usta. Nie panując nad sobą wsunął dłonie pod jej bluzkę, poczuł jak drgnęła, kiedy objął jej nagie plecy. Przytuliła się do niego jeszcze mocniej. Nie myśląc o tym, co robi, wsunął dłonie pod zapięcie stanika i odpiął sprzączkę. Danka stęknęła i nie przerywając pocałunku uniosła się nieco, pozwalając opaść swobodnie piersiom. Przesunął dłonie do przodu i dotknął ich. Były takie duże, miękkie, sutki sterczały mocno, świadcząc wyraźnie o podnieceniu kobiety. Zaczął je pieścić. Czuł, jak jego członek w spodniach wypręża się, jak domaga się uwolnienia.

Danusia oderwała się od ust Olka, chwyciła brzeg jego swetra i szybkim ruchem ściągnęła przez głowę. Był teraz w samym t-shircie. Uniósł jej bluzkę i ujrzał cudownie duże, większe niż Edyty, piersi, swobodnie kołyszące się w rytm jej oddechu. Zbliżył usta i zaczął całować jej sutki. Jeden, potem drugi... Ssał, lizał je na przemian. Ścisnął jej piersi i językiem zanurzył się w rowek pomiędzy piersiami.

- Aaach... cudownie... - jęknęła kobieta.

Chwyciła jego głowę ręką i przycisnęła do swoich piersi. Drugą ręką sięgnęła do jego spodni. Przez chwilę masowała wyprężonego penisa przez materiał, po czym rozpięła spodnie i chwyciła go dłonią. Olek poczuł, jak jej palce dotknęły główki członka, przesunęła je w dół, do nasady, po czym powoli, delikatnie zaczęła nimi poruszać w górę i w dół.

- Jaki duży! - jęknęła - Jaki cudowny!

"Boże, to jest niewiarygodne! Napalona, prawie obca kobieta mnie gwałci! Muszę to przerwać!" - resztki zdrowego rozsądku krzyczały bezskutecznie gdzieś w głębi głowy młodzieńca. Olek wiedział, że dłużej nie zdoła pohamować swojej żądzy. Ostatnim wysiłkiem woli szarpnął się jednak, wyswobadzając głowę z jej uścisku.

- Danka, proszę, przestań... Nie możemy... Edyta... - miał zamiar wykrzyczeć te słowa, ale ściśnięte gardło sprawiło, że wypowiedział je szeptem.

- Cicho, głuptasie - kobieta ponownie go przytuliła, nie przestając drażnić wyprężonego członka - Możemy. Dziś możemy. Edyta nie ma będzie miała nic przeciwko temu. W listopadzie pomogłeś jej, kiedy... Cały czas jej pomagasz. A teraz ja... Jestem w bardzo podobnej sytuacji. Pomóż mi, proszę... Chcę znów poczuć się kobietą...

- Aaach... - resztki oporu młodzieńca zniknęły. Poddał się. Był rozpalony, pragnął jej, pragnął być uwiedziony przez młodszą siostrę swojej dziewczyny. Chwycił brzeg jej bluzki i zsunął razem ze stanikiem przez głowę. Ponownie wpił się w jej cudownie jędrne piersi, całując maksymalnie wyprężone sutki.

Pieszczoty piersi przyprawiały Dankę o dreszcze. Tak dawno tego nie czuła. Tak dawno... Płonęła z pożądania. Zapomniała o swoich obawach, o mężu, jego dziwkach... Była całkowicie mokra, jej muszelka domagała się spełnienia. Była gotowa oddać się temu młodzieńcowi teraz, tutaj, na podłodze. Wiedziała jednak, że tak nie chce. Upokorzy Jacka do końca. Zrobi to na górze, w sypialni. W ich wspólnym małżeńskim łożu. Pozwoli wejść w siebie napalonemu chłopcu, pozwoli spuścić mu się w jej wnętrze, wypełnić macicę jego młodym nasieniem. Nie bała się ciąży, wiedziała, że jest bezpieczna, dwa dni temu skończyła jej się miesiączka. Tak, pozwoli się zerżnąć... Ale jeszcze nie teraz... Jeszcze nie...

Oderwała się od Olka i zsunęła na kolana przed nim. Szybkim ruchem rozpięła spodnie młodzieńca do końca i zsunęła do kolan.

- Pozwól mi się nim zająć - wyszeptała patrząc w rozpalone oczy Aleksandra.

Dłonią cały czas pieściła wyprężonego członka. Zsunęła się jeszcze niżej i zaczęła całować wewnętrzną stronę ud Olka. Wsunęła język w pachwinę, a potem zaczęła drażnić twarde, naprężone jądra. Olek jęknął. Zamknął oczy i oparł dłonie na głowie kobiety, zanurzając palce w jej miękkich włosach. Było mu nieziemsko dobrze. Edyta nie raz już tak go pieściła, ale tym razem było to zupełnie inne doświadczenie, tak delikatne, tak subtelne, tak podniecające... Zawsze miał bardzo wrażliwe pachwiny, a pieszczoty Danki doprowadzały go na skraj orgazmu. Czuł, że zaraz nie wytrzyma. Czuł, prawie fizycznie, jak nasienie wrze w jądrach, jak za chwilę, w ogromnym skurczu popłynie na zewnątrz. Na czubku penisa gromadziły się pierwsze kropelki śluzu...

Danka czuła, że młodzieniec jest blisko. Przerwała pieszczoty i ścisnęła dłonią nasadę członka. Zbliżyła usta do główki penisa. Dotknęła ją delikatnie językiem, polizała, smakowała zupełnie inaczej niż penis męża. Czerwona, rozpalona... Chwilę ssała samą główkę, a potem, nie przerywając uścisku nasady, wsunęła członka w usta. Najpierw tylko trochę, cofnęła, potem głębiej, jeszcze głębiej w gardło. Jej usta dotknęły palców ściskających nasadę. Zaczęła ssać, drażnić żołądź, coraz mocniej, coraz szybciej...

- Dankaaa... aaach... - z ust Olka wydobył się skowyt. Rzucał głową na prawo i lewo. Dłonie zacisnął na włosach kobiety. Czuł, jak nasienie usiłuje wyrwać się z jąder, jak przemieszcza się do nasady i tak zatrzymuje blokowane silnym uściskiem. To uczucie było cudowne, a jednocześnie prawie bolesne.

Kobieta poczuła, jak członek młodzieńca drga. Wiedziała, że zaraz wytryśnie. Wysunęła go z ust i włożyła w rowek pomiędzy piersiami.

- Zrób to tak, tryśnij na nie - szepnęła.

Takiego uczucia Olek nigdy jeszcze nie doznał. Fantastyczna miękkość jędrnych, kobiecych piersi, otulających jego penisa, zamykających go, ściskających niczym w pochwie. Z Edytą nigdy tak nie próbował. To było zupełnie nowe, niesamowite...

Danka chwilę potrzymała członka nieruchomo, a potem zaczęła unosić się i opuszczać na piętach, drażniąc organ młodzieńca tkwiący pomiędzy piersiami. Puściła nasadę członka i ścisnęła piersi mocno poruszając się długimi powolnymi ruchami. Trwało to tylko krótką chwilę....

- Aaaaaaa... - krzyknął Aleksander, wyrzucając biodra do góry.

Potężny skurcz jąder wyrzucił salwę białego, gorącego nasienia wprost na twarz kochanki, na jej włosy... Potem drugi, trzeci... Nasienie spływało po policzkach, wargach, po szyi Danki, po jej piersiach... Członek drgał jeszcze chwilę, wyrzucając nasienie, coraz słabiej i słabiej... Aleksander opadł na kanapę, wciąż z zamkniętymi oczyma, ciężko oddychał...

Danusia wysunęła język i oblizała wargi. Po raz pierwszy spróbowała innej spermy niż męża. Była rzeczywiście inna, bardziej słodka. Pochyliła się i delikatnie possała tracącego swą sztywność penisa, tkwiącego cały czas pomiędzy jej piersiami.

- To było... to było niesamowite... - wyszeptał Olek.

- Podobało Ci się? - zapytała Danka, wypuszczając członka młodzieńca spomiędzy piersi.

Aleksander nie był w stanie odpowiedzieć. Skinął jedynie głową. Kobieta podniosła się i pocałowała go w usta. Poczuł na języku dziwny smak. Słodki, odrobinę kwaśny... Smak własnego nasienia...

- Strasznie tu nabrudziłeś - Danusia patrzyła na niego z uśmiechem - Chyba musimy się umyć. Rozbierz się i chodź do łazienki.

Wstała i pociągnęła Olka za rękę. Podniósł się i zsunął z siebie do końca spodnie i koszulkę. Było mu cudownie dobrze. Zapomniał w tej chwili o Edycie, o swoich wątpliwościach. Poszedł bezwolnie za kobietą...

Ciepła woda, spływająca z prysznica, przyjemnie chłodziła rozpalone ciała kochanków. Stali spleceni ze sobą całując się namiętnie. Aleksander trzymaną w ręku gąbką długimi, powolnymi ruchami masował ciało Danki, zmywając ślady własnego uniesienia. Jej nagie ciało było tak fantastyczne... Obfite, jędrne piersi, delikatnie zaokrąglony, bez śladu tłuszczu, brzuszek, a niżej cudownie okrągłe, dość szerokie, choć proporcjonalne, biodra. I te cudowne sterczące pośladki... Olek schodził gąbką coraz niżej i niżej. Dotknął łona kobiety, krótko przystrzyżonych, ciemnych włosków. Wsunął dłoń jeszcze niżej pomiędzy uda. Poczuł, jak drgnęła i rozchyliła uda. Puścił gąbkę i dotknął palcami rozchylonych płatków. Ociekały wilgocią.

- Uuuuch... - cichutko jęknęła Danka.

Pragnęła pieszczot. Rozkosz sprawiona Olkowi rozpaliła ją niesamowicie. Pragnęła poczuć go w sobie. Pragnęła... Oderwała się od młodzieńca i rozsunęła szerzej nogi.

Aleksander, wyczuwając pragnienia kobiety, osunął się na kolana. Dłonie oparł na jej pośladkach, pieszcząc i ugniatając je mocno. Ustami dotknął różowiutkiego, wyeksponowanego guziczka, chwilę possał, po czym wsunął język pomiędzy wilgotne wargi. Śluz wyciekał z wnętrza Danki zwilżając twarz młodzieńca. Zaczął lizać, zataczać koła, powracając co chwila do nabrzmiewającej coraz bardziej łechtaczki.

- Aaach, Bożeee... aach... - jęczała Danusia.

Jej biodra wyginały się w rytm pieszczot chłopaka. Obawiając się, że straci za chwilę równowagę, dłońmi oparła się o ściany kabiny. Jej kobiecość, uśpiona trzyletnim postem, wybuchła teraz z całą siłą, zawładnęła nią całkowicie, bez reszty. Tak dawno nikt jej w tym miejscu nie dotykał, nie całował...

To był moment. Absurdalnie krótka chwila od pierwszego dotyku ust Aleksandra do wybuchu żądzy, eksplozji rozkoszy. Wyposzczone ciało zareagowało gwałtownie. Danuta wygięła się w łuk, krzycząc głośno. Cała drżała, fale orgazmu przepływały przez jej ciało, nogi się trzęsły. Wilgoć popłynęła obfitą falą z jej muszelki, zalewając usta Aleksandra. Zaskoczony gwałtowną reakcją kobiety mężczyzna przerwał pieszczoty i przytrzymał ją mocno. Gdyby nie to, z pewnością runęłaby na ziemię...

Dłuższą chwilę trwali tak w milczeniu, dochodząc do siebie. On na kolanach, przytrzymując ją w pasie, ona skulona, pochylona do przodu, trzymając go za głowę. Drżenie ciała kobiety stopniowo ustępowało, fale rozkoszy były coraz słabsze, coraz łagodniejsze...

- Jesteś cudowny - wyszeptała - Jeszcze nigdy, z żadnym mężczyzną nie było mi tak...

Uniosła Aleksandra i pocałowała go głęboko w usta. Przytulił się do niej z całej siły. Poczuła, jak jego członek ponownie obudził się do życia, jak oparł się wyprężony o jej łono. Chwyciła Olka za pośladki i przycisnęła do siebie. Czuła wyraźnie jego męskość ocierającą się o nią, gotową zanurzyć się w jej wilgotnym wnętrzu, zespolić w odwiecznym akcie mężczyzny i kobiety. Ona też już była gotowa. Gotowa poczuć go, gotowa dopełnić zemsty...

- Nie tutaj, kochany - szepnęła, odrywając się od Aleksandra - Zróbmy to w sypialni...

Ogromne małżeńskie łóżko w sypialni przykryte błyszczącą, satynową pościelą w kolorze ciemnego wina wyglądało niesamowicie zachęcająco. Dwa narożne, mosiężne kinkiety, dawały delikatne światło, tworząc przytulną, bardzo erotyczną atmosferę. Danka wtuliła się w Aleksandra.

- Podoba Ci się? - zapytała.

- Jest... wspaniale...

- To specjalnie dla Ciebie. Chodź do mnie...

Pociągnęła go za sobą. Oboje nadzy opadli na pościel. Olek po raz kolejny tego dnia zatopił się w cudownych piersiach kochanki. Ugniatał je i lizał, jednocześnie pieszcząc ręką gładki brzuch kobiety. Schodził dłonią coraz niżej, do podbrzusza, gładził włosy łonowe, dotknął palcami muszelki...

Danka nie chciała dłużej czekać. Chwyciła dłonią wyprężonego, całkowicie przywróconego już do poprzednich rozmiarów członka mężczyzny i rozsunęła nogi.

- Zrób to... Teraz... Wejdź we mnie...

Olek nasunął się na kobietę. Leżała rozwarta, z wyeksponowaną muszelką ociekającą sokami, całkowicie gotowa na jego przyjęcie. Pochylił się i dłońmi chwycił jej piersi. Główka członka dotknęła wilgotnych warg. Powoli, delikatnie wsunął się kawałek do środka.

- Naprawdę chcesz tego? - gdzieś w umyśle Aleksandra, opanowanego całkowicie żądzą, błysnęła, przebiła się, ostatnia myśl o Edycie, o tym, co właśnie robi.

Zamiast odpowiedzi kobieta uniosła biodra, dłońmi chwyciła pośladki młodego mężczyzny i przyciągnęła je gwałtownie do siebie. Członek wszedł od razu głęboko, aż po same jądra, w wilgotne, gorące wnętrze.

- Aaaach....

Aleksander opadł na kobietę. Ich usta splotły się w pocałunku. Zaczął poruszać się w niej, z początku powoli, potem coraz mocniej, szybciej. Poczuł, jak wypełnia ją do samego końca, dotykając żołędziem w kolejnych posunięciach szyjki macicy. Wilgotna pochwa kobiety szczelnie otulała penisa, stymulując go dodatkowo.

Danka rozwarła jeszcze szerzej nogi, krzyżując stopy na plecach kochanka. Po raz pierwszy od tak długiego czasu czuła męskiego członka, czuła, jak ją wypełnia całkowicie, jak wbija się w nią z całą młodzieńczą siłą, głęboko, bardzo głęboko w jej wnętrze. Coraz mocniej i mocniej... Wiła się w pościeli w miłosnym uniesieniu. Czuła, że jeszcze chwila, jeszcze moment, a po raz kolejny sięgnie szczytów rozkoszy...

- Taaak... taaak... - jęczała.

Olek wbijał się już teraz w nią z całą siłą. Inna, niż Edyty, pochwa Danusi była nieco luźniejsza, być może po urodzeniu dziecka, ale właśnie dlatego stymulowała go jeszcze bardziej. Coraz szybciej i głębiej poruszał się w niej, czując nadchodzący orgazm.

- Zaraz... zaraz.... będę... - szepnął.

- Zrób to.... Tryśnij... We mnieee... - jęknęła Danuta.

Rozkosz nie mogła narastać w nieskończoność. Kobieta drżała czując nadchodzące skurcze orgazmu. Jej gorące wnętrze zaciskało się miarowo w skurczach na penisie mężczyzny. Aleksander poczuł, jak jego nasienie szalonym pędzie płynie kanalikami ku główce. Jeszcze dwa pchnięcia, jeszcze jedno...

- Ooooch....

Olek wbił się w Dankę najgłębiej jak potrafił, do samego końca, wypełnił ją całkowicie i znieruchomiał. Strugi gorącego, białego nasienia popłynęły w kolejnych wytryskach głęboko we wnętrze kobiety, do szeroko rozwartej szyjki macicy. Sperma wypełniła ją całą.

Danusia czując drgania członka sama nieomal straciła zmysły. Ogarnął ją potężny orgazm, większy nawet, niż ten poprzedni. Drżała cała z rozkoszy. Wiedziała, że jej kochanek trysnął w nią, że wypełnił ją życiodajnym płynem. Wiedziała i była szczęśliwa... Wreszcie znów czuła się kobietą...

Wyczerpani kochankowie leżeli obok siebie, delikatnie się pieszcząc. Nasienie Aleksandra wypływało, pomieszane z sokami Danki z jej obrzmiałej, zaspokojonej muszelki. Olek gładził włosy kobiety, obsypując jej szyję pocałunkami.

- Danusiu...

- Mmmhm... - mruknęła rozkosznie.

- Wiem, że to teraz może zabrzmi głupio, ale chciałbym... Chciałbym, żebyś powiedziała mi, dlaczego to zrobiłaś. Opowiedz mi o swoim mężu...

- Naprawdę chcesz wiedzieć? - kobieta uniosła się i przykryła ich kołdrą - To nie ma żadnego znaczenia.

- Nie mogę zrozumieć, jak można zdradzać, zaniedbywać Taką Kobietę. Jesteś cudowna.

- Naprawdę tak myślisz, głuptasie?

- Wiesz, myślałem o Tym od chwili, kiedy Cię poznałem... I chyba muszę Ci to powiedzieć... Jesteś piękniejsza od Edyty. Gdybym... gdybym nie był z nią... A tak, nie wiem, co teraz...

- Nie myśl o tym - pogładziła go po piersi - w ogóle nie myśl.

- Ale...

- Teraz jesteśmy tylko my dwoje. Teraz, tej nocy. Jutro wraca mój mąż i córka. Jutro wrócisz do Edyty... - Danka zamknęła usta Aleksandra pocałunkiem.

Aleksander zamknął oczy. Słowa kobiety nie uspokoiły go. Gdzieś w głowie kołatały się rodzące na nowo wątpliwości. Ale, tak jak powiedziała, starał się nie myśleć. Czuł się cudownie. Czuł ciepło jej ciała, miękkość jej piersi. Położył dłoń na jej biodrze i... zasnął.

Obudził się prawie w południe, wyspany i wypoczęty. Przez chwilę leżał nieruchomo z zamkniętymi oczyma, uświadamiając sobie gdzie jest. Szelest miękkiej pościeli, szczekanie psów za oknem... Przypomniał sobie wczorajszy wieczór. Miejsce obok niego było puste. Za oknem sypał śnieg, zimowe słońce blado oświetlało świat w niedzielny poranek. Przez chwilę jeszcze leżał, przypominając sobie szczegóły ostatniej nocy. To było takie niesamowite, takie nieprawdopodobne... Gdzieś w głębi duszy tliły się wyrzuty sumienia, ale Danka... Siostra Edyty była tak cudowna...

Drzwi do sypialni się otworzyły. Danusia wniosła tacę z parującymi filiżankami.

- Dzień dobry Panie Hrabio - powiedziała żartobliwie, stawiając tacę na stoliku - Ależ Pan długo spał? Na dole czeka śniadanie. A Marysia przyniosła kawę.

Wyglądała cudownie, ubrana jedynie w bordowy, aksamitny szlafrok, podkreślający jej figurę. Poły szlafroka, lekko rozsunięte, ukazywały jej ponętne uda, zaś góra rozchylała się, ledwie skrywając piękne piersi.

- Mmmhmm... Nie chcę jeszcze śniadania - mruknął Olek. Na widok kobiety jego lędźwia przebiegł znajomy dreszcz podniecenia, a skryty pod kołdrą penis ponownie zaczął budzić się do życia.

- To czego Pan Hrabia sobie życzy? - Danka usiadła na brzegu łóżka.

Wstała prawie dwie godziny temu i przez ten cały czas myślała o tym młodzieńcu, śpiącym na miejscu jej męża. Powinna czuć się podle, zdradziła przecież, pierwszy raz w życiu, Jacka. A jednak była szczęśliwa. Podniecało ją to, co się stało, podniecała ją świadomość, że potrafi się podobać, że podoba się temu młodzieńcowi, kochankowi jej siostry. Zaczęła nawet się zastanawiać, czy Edyta, chyba już nim trochę znudzona, nie mogłaby... Nie, to było niedorzeczne. Chociaż, co szkodzi porozmawiać z siostrą... I tak pewnie będzie ciekawa... Zadzwoni do niej wieczorem, tak, jak się umówiły, koło dziesiątej, na razie siostra też była bardzo zajęta...

Pochyliła się i pocałowała Aleksandra w usta. Poczuł delikatny zapach jej kosmetyków do kąpieli. Jego podniecenie powróciło. Była tak blisko, była jego, tak jak poprzedniej nocy. Nie myślał... nie chciał myśleć o Edycie... Co powiedziała mu Danka w nocy? "Jutro wrócisz do Edyty?" Wróci, ale najpierw... niech się dzieje, co chce. Chwycił kobietę w pół i przyciągnął do siebie.

- Eeech, Olek, przestań, co Ty wyprawiasz... - stęknęła, czując jak zapada się w pościel.

Zamknął jej usta pocałunkiem. Sprawnie rozwiązał szlafrok i rozsunął poły, zsuwając go z jej ramion. Pociągnął ją na łóżko. Upadła na bok. Jej duże piersi oparły się na torsie mężczyzny.

- Olek, śniadanie... kawa... - wydyszała.

Jego nagły atak zaskoczył ją. Był taki podniecony, gwałtowny... Rozpalał ją. Chciała tego, chciała jeszcze raz... Poddała się.

Aleksander obrócił ją na brzuch, przylegając piersiami do jej pleców. Poczuła jego wyprężony członek pomiędzy pośladkami, taki gorący, gotowy do boju. Jęknęła z rozkoszy. Jej muszelka ponownie, momentalnie stała się wilgotna. Odwieczny taniec hormonów... Była samicą, przygniataną przez samca... Chciała go poczuć w sobie, teraz...

Uniosła pośladki w geście oddania, ułatwiając penetrację. Olek uniósł się i przytknął czerwonego żołędzia do jej rozwartej muszelki. Ukląkł przy tym za nią, a ona oparła się na łokciach i uniosła na kolana, rozszerzając uda. Bez jednego słowa, bez żadnej gry wstępnej, wbił się w nią głęboko.

- Ooooch... - stęknęła kobieta, czując, jak wypełnił ją całą.

W tej pozycji penetracja była jeszcze głębsza, niż poprzednio. Aleksander poczuł, jak dotarł do samego końca, do zagradzającej drogę ścianki, cofnął się trochę i wbił ponownie. Czuł, jak wilgotne ścianki pochwy otulają jego penisa. Nie mógł się już dłużej hamować. Gwałtownie, pełen żądzy, zaczął posuwać kobietę.

Piersi Danki falowały w rytm pchnięć mężczyzny. Pochylił się i dłońmi chwycił jej sztywniejące sutki. Danusia czuła, jak jego jądra ocierają się o jej guziczek, stymulując go dodatkowo. To było niesamowite uczucie, wiedziała, że długo tak nie wytrzyma. Pochyliła się jeszcze bardziej, ułatwiając mu jeszcze głębszą penetrację. Aleksander wchodził w nią coraz szybciej, coraz mocniej... Oboje dyszeli ciężko. To była dzika, zwierzęca kopulacja samca i samicy, eksplozja odwiecznej żądzy kierującej światem... Bez słów, bez pieszczot... Pradawny taniec dwóch płci łączących się ze sobą...

Kobieta doszła pierwsza. Drżenie rozkoszy przebiegło przez jej ciało. Fale spełnienia przepływały przez nią, promieniując od mózgu, poprzez całe ciało, aż do muszelki i z powrotem, do głowy. Mięśnie pochwy zacisnęły się na penisie... Kolana ugięły się pod nią, nie wytrzymując rozkosznego drżenia. Z dzikim, zwierzęcym nieomal skowytem Danka upadła na pościel, pociągając za sobą Aleksandra. Trzęsła się cała, na plecach pojawiły się krople potu...

Olek czując, że kochanka znalazła się na szczycie, wbił się w nią jak najgłębiej. Leżała bezwolna pod nim, nadal wypinając do góry pośladki. Młody mężczyzna nie miał jeszcze dość. Doprowadził kobietę wysoko, wyżej niż wczoraj, ale sam także pragnął spełnienia. Wiedział czego chce. Parę tygodni temu spróbował tego raz z Edytą i teraz chciał ponownie...

Wyszedł z rozpalonej muszelki i rozchylił pośladki kochanki. Anus Danki był wilgotny, zwilżony sokami wypływającymi z niej. Nakierował dłonią członka i pchnął. Główka bez problemu zanurzyła się w mniejszym otworze kobiety.

Danusia drgnęła, czując penisa napierającego na jej odbyt. Nigdy jeszcze nikt nie posiadł jej w ten sposób. Poczuła, jak główka członka zanurza się w niej coraz głębiej...

- Nieeee... nie tam - jęknęła.

Aleksander był zbyt rozpalony, aby słuchać. Cofnął się nieco i naparł jeszcze raz, mocniej. Członek zanurzył się głębiej. Zaczął poruszać się w niej.

- Nieee... niee... przestań... Oleeek... - kobieta czuła, jak wnika w nią coraz dalej. Nie chciała tego, ale jednocześnie to doznanie, tak zupełnie dla niej nowe, przeszywało ją dreszczem. Nie było bolesne, jak się spodziewała. Było... było przyjemne...

- Aaaach... nie, nieee... - jęcząc słowa sprzeciwu, uniosła pośladki w geście oddania.

Była ciasna, bardzo ciasna. Mięśnie anusa zaciskały się na penisie, zanurzonym w niej już do połowy. To była dodatkowa stymulacja. Olek czuł, że zaraz, za chwilę... dojdzie. Wytryśnie w jej tyłek... Pochylił się jeszcze bardziej i zaczął poruszać się w niej coraz mocniej.

- Olek, Oleeek! Co Ty wyp... rawiaaasz... Ooooch...

Poczuła, jak członek młodzieńca w jej tyłku wchodzi głęboko, jak drga wbijając się w jej trzewia. Aleksander jęknął głośno z rozkoszy...

- Oleeeek.....

Potężna fala spermy trysnęła w głąb kobiety, o niej druga i kolejne, coraz słabsze. Nasienie zalało trzewia kochanki. Po raz pierwszy w życiu doświadczyła takiego uczucia. Było niesamowite. Zupełnie inne od wszystkiego, co dotychczas znała... Olek, drżąc z rozkoszy opadł na jej plecy...

Kochankowie powoli dochodzili do siebie. Zwiotczały penis mężczyzny wysunął się z kobiety. Cienka strużka nasienia wypływała z jej odbytu plamiąc satynową pościel. Danka leżała nieruchomo na brzuchu, Olek zsunął się obok niej, gładził delikatnie jej spocone plecy.

- Coś ty zrobił? - szepnęła kobieta, odwracając twarz do młodzieńca.

- Podobało Ci się? - Olek pochylił się i pocałował ją w usta.

- Yyyhm... To było niesamowite... Zupełnie inne...

Danka uniosła się na bok i spojrzała na młodzieńca. Był taki piękny...

"Gdyby był trochę starszy, a ja niezamężna" - pomyślała.

Podniosła rękę i pogładziła go po policzku.

- Jesteś cudownym kochankiem - powiedziała cicho - Dziękuję. A teraz chodźmy się umyć, śniadanie czeka, a niedługo pora obiadu. Nie możesz chodzić głodny. To wpłynie źle na Ciebie i niego - pogładziła zwiotczałego penisa - Obaj jesteście cudowni...

Zmierzchało. Minęła piąta. Cały czas sypał śnieg. Aleksander wracał do domu. Zostałby dłużej u Danki, zatrzymywała go zresztą po obiedzie, ale wkrótce, koło ósmej, miał wrócić jej mąż i córka. Danusia na pożegnanie ucałowała go gorąco i wręczyła karteczkę z numerem telefonu.

- Zadzwoń do mnie, kochanie - powiedziała - Za tydzień mój mąż wyjeżdża w delegację...

Szyby autobusu, brudne jak zazwyczaj, pokrywała z zewnątrz warstewka lodu. Teraz, kiedy zimowy chłód ostudził emocje dwóch ostatnich dni, powróciły wątpliwości. Aleksander był zły na siebie. Pozwolił się ponieść żądzy, wczoraj dał się uwieść siostrze swojej dziewczyny, a dziś zerżnął ją, nie myśląc o Edycie...

"Boże, co ja zrobiłem" - zastanawiał się - "Jak wytłumaczę się Edytce".

Przerażenie ściskało mu serce. Zdradził ją. Przespał się z jej siostrą. Co ma zrobić? Przyznać się? Tłumaczyć? Przepraszać? To było cudowne zapomnienie, cudowna przygoda, ale teraz... Co dalej?

Autobus zatrzymał się na jego przystanku. Wysiadł i brnął przez tworzące się zaspy. Im bliżej bloku, tym szedł wolniej. Teraz był już wściekły na siebie, wściekły na Dankę... Chciał wykrzyczeć swoją złość... Żałował, że nie ma Marty, gdyby była... Gdyby bała opowiedział by jej wszystko, poradził się... A tak...

Zdecydował, że powie wszystko Edycie. Poprosi ją o przebaczenie. Przyzna się... A potem... niech się dzieje co chce.

Dotarł do klatki i z wahaniem wcisnął guzik domofonu. Raz, potem drugi. Cisza. Zaskoczony cofnął się i spojrzał w okna swojej dziewczyny. Ciemno. Odetchnął z ulgą.

"Uff, widocznie jeszcze nie przyjechała".

Rozejrzał się po ulicy. Z pubu naprzeciwko dobiegała muzyka. Znał ten lokal, czasami wpadał tam na piwo.

"Trochę piwa nie zaszkodzi" - pomyślał - "Przecież nie będę tu stał".

Wszedł do pubu, wziął Lecha z nalewaka. Usiadł przy oknie, aby widzieć drzwi wejściowe do domu. W ten sposób zobaczy wracającą Edytę. W tym momencie przypomniał sobie, że przecież prosiła go o telefon, kiedy będzie wychodził od Danki. No tak, całkiem o tym zapomniał. Wyjął komórkę i wybrał jej numer.

- No, cześć! - głos Edyty był wyraźnie rozbawiony.

- Gdzie jesteś Kochana?

- Przepraszam Cię, Olku. Tu są straszne zaspy. Wiesz, mamy opóźnienie. Będę dopiero gdzieś koło siódmej, ósmej...

- Mogłaś zadzwonić.

- Oj, nie chciałam Ci robić problemu. Na pewno razem z Danusią świetnie się bawicie - w głosie Edyty brzmiał śmiech - Nie musisz się spieszyć z wychodzeniem.

- Ale... - Olek zaskoczony próbował wyjaśnić, gdzie się znajduje, jednak Edyta się rozłączyła.

Odłożył telefon na stolik i patrzył z niedowierzaniem.

"Świetnie się bawicie... O co tu chodzi?"

Postanowił zadzwonić jeszcze raz, wyjaśnić gdzie jest. Podniósł komórkę i odruchowo spojrzał w okno...

W świetle latarni zobaczył... Edytę. Zbliżała się do wejścia do domu. Nie była sama. Szła pod rękę z jakimś mężczyzną. Śmiejąc się powiedziała coś do niego... Przystanęli... On pochylił się i pocałował ją... Prosto w usta... Nie broniła się, nie wyrywała... Stali tak i całowali się na oczach osłupiałego Aleksandra...

Edyta oderwała się od nieznajomego, pociągnęła go za rękę. Zniknęli za drzwiami. Za chwilę w jej mieszkaniu zapaliło się światło...

Aleksander nie wierzył własnym oczom. Widok, który zobaczył kompletnie go sparaliżował. W głowie czuł pustkę. Siedział nieruchomo, gapiąc się w drzwi i zapalone w mieszkaniu Edyty światła. To co zobaczył kompletnie nie mieściło mu się w głowie...

"Okłamała mnie..." - to była pierwsza myśl, która się pojawiła - "Właśnie bezczelnie mnie okłamała".

Czuł, jak jego policzki płoną. Ciśnienie krwi skoczyło chyba do 150. Czuł, że musi coś zrobić, iść do niej, zrobić awanturę... Podniósł szklankę i duszkiem wypił całe piwo. Chłodny napój przyjemnie spływał po przełyku, przywracając jasność myślom...

"Kurwa mać. Kurwa, kurwa, kurwa..." - to jedyne słowa, jakie mu przychodziły do głowy.

Co tu było do wyjaśniania? Właściwie to oboje zachowywali się podobnie. On właśnie zerżnął Dankę, a ona... A ona prowadzała się z jakimś facetem... Z tą różnicą, że Olek miał wyrzuty sumienia, chciał powiedzieć jej prawdę, a ona... bez skrupułów go okłamywała...

Zamówił jeszcze jedno piwo i wrócił na miejsce. U Edyty wciąż się świeciło. Spojrzał na zegarek. Zbliżała się szósta. Mógłby teraz pójść, zadzwonić domofonem, przyłapałby ich razem... Tylko po co? I tak już wiedział prawie wszystko, a nie miał w tej chwili ochoty dowiadywać się reszty. Co by mu powiedziała? Jej prawdę? Nie miał ochoty wracać do domu... Nie miał ochoty jej oglądać... Nie teraz... nie po tym, co zobaczył...

Sięgnął do kieszeni po portfel. Pieprzyć to. Napije się jeszcze. Wyjmując rękę z kieszeni poczuł jak wierzchnia strona dłoni zaczepiła o kartki. Kartki z numerami Marzeny i Danusi. Wyjął je z kieszeni i przyjrzał się, jakby widział je pierwszy raz w życiu.

Wziął kolejne piwo. Oddech mu się prawie uspokoił. Już wiedział, co ma zrobić. Usiadł wygodnie, patrząc w okna Edyty i sącząc piwo wystukał numer Marzeny...

Za oknem wciąż padał śnieg. Biały puch przykrywał domy, drzewa, ludzi i zwierzęta. Zmarznięty i nastroszony Ciąg Dalszy przestępował z łapki na łapkę na gałęzi czekając niecierpliwie, aż Aleksander wyjdzie z pubu. W przeciwieństwie do Olka nic innego przecież nie mógł zrobić...

Ten tekst odnotował 45,863 odsłon

Jak Ci się podobało?

Średnia: 9.88/10 (49 głosy oddane)

Pobierz w formie ebooka

Z tej samej serii

Komentarze (9)

0
0
No nie sądziłem że tak to się potoczy, zobaczymy co będzie dalej
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
pisz pisz dobre 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Mam prośbę napisz jeszcze kontynuacje opowiadań 'Moniki'.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
no... po prostu klasa. Widać dobrą (kobiecą?) rekę w tym opowiadanku. ...można mapisać ładnie, bez wulgaryzmów.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
A kiedy ciąg dalszy, czekamy
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
No nie ma i nie ma... kiedy ciąg dalszy?
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Szanowni Czytelnicy. Komentarz Miśka zmotywował mnie do wydania oficjalnego oświadczenia. Projekt "Aleksander" został przeze mnie już kilka miesięcy temu zarzucony (z różnych względów). Ponieważ jednak rzeczywiście nie wypada pozostawiać niezakończonych spraw - wkrótce publikacja III części (ostatniej). A ponieważ lubię zaskakujące zakończenia...
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
Co za grafomaństwo!
I jeszcze jedno; jak pisze się opowiadania erotyczne, to należy trochę poczytać o fizjologii seksu. Chodzi mi o tą szeroko rozwartą szyjkę macicy podczas orgazmu. Widziałem kilkadziesiąt filmów z obrazem orgazmu kobiety zarejestrowanym przez kamerę umieszczoną w pochwie – żadne rozszerzanie się szyjki macicy nie następuje, nawet u wieloródek (termin medyczny).
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Doskonałe, samo życie! Proszę pisać dalej, bardzo dobre!
Zgadzasz się z tym komentarzem?

Dodaj komentarz

Zaloguj się

Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.