Dwa zimowe światy
27 lutego 2017
Szacowany czas lektury: 9 min
Wyglądam przez okno na zewnątrz. Jest mroźny wieczór. Gdyby był śnieg, gdyby do tego świeciło słońce, albo księżyc... Wtedy widok przez okno byłby ładny, wręcz świetlisty, lśniący, iskrzący. Wszystko byłoby takie jasne, świeże i czyste, aż chciałoby się na to patrzeć. Dzisiaj nie ma śniegu i jest całkiem inaczej. Jest mróz, a on tak wysusza powietrze i rośliny. Niemal widać, jak za chwilę, gałązki złamią się z powodu swojej kruchości. Na dodatek, po złamaniu będą tak niebezpieczne i ostre jak igły. Już sam ten widok sprawia, że czuję, jak wbijają się one głęboko, raniąc i sprawiając ból. Niemal widzę, jak z gołych stóp, przebitych przez te ostre, lodowate szpikulce, sączy się krew, zostawiając na zmarzniętej trawie krwistoczerwone ślady. Podnoszę wzrok. Spoglądam na rzekę i jej leniwie płynące wody. Unoszą się na niej wielkie kry. Widok całkiem ładny, ale tak lodowaty, aż ciarki przechodzą mnie po całym ciele. Patrzę trochę w bok, gdzie słońce chowa się i za chwilę zniknie za wzniesieniem. I wtedy nastanie długa, zimna noc. Jak dobrze, że w domu jest ciepło, a wszystko to dzieje się za szybą okna.
Zamyślam się. Wyrywają mnie z tego ciche dźwięki włączonej właśnie muzyki. Głos saksofonu wprowadza dodatkowe ciepło do pokoju.
Niemal bezgłośnie podchodzisz, obejmujesz swoimi ramionami i przytulasz się do mnie. Przez cienką koszulkę czuję twoje mokre i rozgrzane, dopiero co wziętą kąpielą, ciało. Ta wilgoć mi nie przeszkadza. Wprost przeciwnie. Mokry na plecach materiał przyjemnie klei się do ciała i powoduje, że mocniej czuję dotyk męskiego ciała.
Twoje dłonie czule dotykają mojego brzucha przez cienką tkaninę. To przyjemne. Pomału przesuwają się coraz wyżej. Sięgają moich piersi. Zaczynają je masować. Palce dotykają guzików i rozpinają kolejno jeden po drugim. Poły bluzki rozchylają się, odsłaniając moje niemal nagie ciało. Teraz już nic nie przeszkadza w zetknięciu się Twoich ciepłych dłoni z moją skórą. Wkładasz je pod materiał i pieścisz mnie. Przyjemne ciepło rozchodzi się po całym ciele, niemal sięgając wnętrza. Nachylasz się jeszcze bardziej nade mną. Twoje usta muskają mi kark. Dotykasz nimi mojego ucha i wraz z ciepłym oddechem wlewają się w niego słowa:
- Chcę ciebie tu i teraz, taką zamyśloną i wpatrzoną w mroźny krajobraz za oknem.
Ponownie nachylasz się i namiętnie całujesz mnie po karku, po ramionach, plecach, zsuwając całkiem ze mnie, przemoczoną tkaninę. Dłonie przesuwają się po ramionach gładząc je czule. Chwytasz za łokcie i naciskając zmuszasz, abym oparła się nimi o parapet. Chwytasz w pasie, ujmujesz w mocny uścisk i zdecydowanym szarpnięciem odciągasz od okna.
Stoję tak, oparta na łokciach i mocno wypięta w twoją stronę. Zadzierasz brzegi spódniczki i pomału układasz mi ją na plecach, jakby w tej chwili, to była najważniejsza czynność. Chwilę napawasz się widokiem pośladków skrytych pod materiałem fig. Gładzisz dłońmi, a ja nie mogę się już doczekać, kiedy wreszcie zdejmiesz je ze mnie.
- O tak - szepczę cicho, kiedy chwytasz palcami moje majtki i zsuwasz je wolno, jakby wcale nie zależało ci na ich usunięciu.
Opadają na podłogę. Teraz wyraźnie czuję, że jesteś przepasany ręcznikiem, który w międzyczasie zdążył się już mocno poluzować. Wyczuwam pod nim twoją nabrzmiałą męskość. Dotykasz moich nagich pośladków. Jeszcze są napięte, ale pod wpływem dotyku rozluźniają się. Nachylasz się i zaczynasz je całować. Długo i namiętnie. Po moich nogach osuwa się puszysty, wilgotny ręcznik.
Stoisz za mną nagi, podniecony, z pulsującym penisem, którym ocierasz się o mnie.
Twoje dłonie opuszczają się niżej i przez pończochy pieszczą moje uda. Wsuwasz je pomiędzy nie i naciskając, rozsuwasz. Stoję teraz w szerokim rozkroku, wypięta, wyczekująca. Przysuwasz do mnie, bardzo blisko, swoje biodra. Bierzesz w dłoń penisa i dotykasz nim moich pośladków. Przesuwasz po nich zostawiając lekko wyczuwalny, wilgotny ślad. Delikatnie nim napierasz wsuwając pomiędzy pośladki i przesuwasz pomiędzy nimi, coraz niżej. Docierasz do warg. One czekają już na pieszczoty. Wilgotne, nabrzmiałe, gotowe przyjąć go do swego wnętrza. Powolnym ruchem rozsuwasz je i główką dotykasz łechtaczki. Drażnisz się z nią, ze mną. A ja, tak bardzo pragnę poczuć cię już w sobie. Tak bardzo, że mam ochotę wyszeptać błagalnie: wejdź we mnie mocno tak, jak tylko ty to potrafisz. Nic jednak nie mówię, tylko wypinam się jeszcze bardziej. Jeszcze mocniej rozsuwam nogi, aby jak najbardziej ułatwić tobie wniknięcie we mnie. W końcu nadchodzi ten upragniony moment. Nieśpiesznie, lekko naciskając, wsuwasz się we mnie, rozpierając ścianki pochwy. Łapiesz mnie mocno za biodra i zdecydowanym ruchem przyciągasz do siebie. Jesteś cały we mnie! Chwilę odczekujesz, pozwalając nam obojgu, nacieszyć się tą chwilą. Następnie, powolnymi ruchami przyciągasz i odpychasz moje biodra od siebie. Przy każdym przyciągnięciu coraz mocniej napierasz na mnie. Z każdym takim ruchem nasila się we mnie pożądanie. Czuję, jak fala gorąca przechodzi przez moje ciało. Jak rośnie we mnie chęć zaspokojenia tej żądzy i dania nam obojgu spełnienia. Kiedy jesteśmy tego bliscy, delikatnie wycofujesz się i wychodzisz ze mnie. Jestem tym trochę zaskoczona.
- Dlaczego? - wyszeptuję zawiedziona, robiąc przy tym minę niezadowolenia.
Nie odpowiadasz, jakbyś nie dosłyszał mojego pytania. Obracasz mnie i stajemy przed sobą wpatrując się w nasze roznamiętnione twarze. Całujesz mnie, a ja z ochotą oddaję każdy pocałunek.
Siadasz na dywanie.
- Chodź do mnie - mówiąc to, chwytasz mnie rękami i przyciągasz do siebie.
Klękam, rozsuwając szeroko kolana, abyś zmieścił się miedzy nimi. Pieścisz mi piersi, brzuch, delikatnymi ruchami głaszczesz uda. Opuszczam się niżej siadając na tobie. Zachęcającym ruchem dłoni ustawiasz sterczącego kutasa wprost na wyczekującą, spragnioną cipkę. Osuwam się na niego czując, jak twardy i nabrzmiały wnika w nią głęboko. Lekko podnoszę się i znów opadam. Patrzę w twoją twarz. W twój wzrok namiętnie wpatrzony we mnie, w moją twarz, w moje rozpalone ciało. Moje piersi, przy każdym ruchu falują, więc chwytasz je dłońmi, dodając sobie i mi dodatkowych bodźców. Zaczynam jęczeć. Jest mi dobrze, coraz lepiej. Fale gorąca docierają do każdej cząsteczki mojego ciała. Łapiesz mnie za biodra i gwałtownymi przyciągnięciami, nadajesz coraz szybsze tempo moim ruchom. Mam ochotę krzyczeć. Jestem już bliska osiągnięcia finału. Jeszcze kilka ruchów, kilka pchnięć i będę na szczycie... Kolejny raz przyciągasz mocno do siebie, a ja mam wrażenie, że swoim kutasem przebijesz mnie na wylot. Przytrzymujesz mnie, abym nie uniosła się więcej.
Chcę ponownie zacząć nabijać się na nabrzmiałą męskość. Nie pozwalasz mi jednak. Twoje silne dłonie skutecznie blokują każdy mój ruch.
- Już chciałaś skończyć? Tak szybko? - pytasz mnie, udając zagniewanie.
Zsuwasz mnie z siebie i pchnięciem powodujesz, że teraz ja leżę na plecach. Wyczekuję kolejnego twojego ruchu. Klękasz obok mnie i zaczynasz uważnie przyglądać się, jakbyś zastanawiał się, co dalej.
- Nie drocz się ze mną... Zerżnij mnie w końcu - niemal błagam, nie mogąc doczekać się finału.
- Wszystko w swoim czasie. To ja zdecyduję, kiedy osiągniesz metę.
Każesz unieść mi biodra i jednym pociągnięciem zdzierasz ze mnie spódniczkę. Zdejmujesz pończochę gładząc jednocześnie nogę od uda po same palce stopy. Podnosisz moją rękę wysoko nad głowę i nakazujesz złapać nogę stojącego za mną krzesła. Następnie zdjętą przed chwilą pończochą przywiązujesz mocnym supłem. Po czym zdejmujesz kolejną i tak samo unieruchamiasz drugą rękę. Uśmiechasz się. Nie wiem tylko, czy do mnie, czy bardziej ciesząc się z efektu swojego dzieła. Uważnie obserwuję twoje ruchy. Sięgasz dłonią po leżący obok ręcznik, który jeszcze nie tak dawno otulał twoje ciało. Zasłaniasz mi nim twarz, pozostawiając odsłonięty nos i usta, abym mogła oddychać. Po chwili jednak zdejmujesz go i odrzucasz.
- Pozwolę ci patrzeć i widzieć, co dla ciebie wymyśliłem - mówiąc to, uśmiechasz się do mnie tajemniczo.
Wstajesz i podchodzisz do szafki. Obserwuję twoje nagie ciało, szerokie plecy, jędrne pośladki. Sięgasz do szuflady i wtedy słyszę metaliczny dźwięk. Już wiem, co wymyśliłeś na dzisiaj. Moje sutki reagują natychmiastowo na wspomnienie bodźców, których za chwilę ponownie doświadczą. Wracasz do mnie, a ja jak zahipnotyzowana wpatruję się w sterczącego penisa, który przy każdym kroku kołysze się na boki.
Jak ja pragnę cię w tej chwili, a ty bawisz się moim pożądaniem - myślę, ciągle cię obserwując. - Czasami potrafisz być okrutny! - mam wielką ochotę wykrzyczeć. Ty przecież doskonale wiesz o tym. Taki jest cel twojego zachowania - drażnić się ze mną. Trzymać mnie w tym stanie tak długo, aż będę gotowa zgodzić się na każdą twoją zachciankę, bylebyś w końcu mnie zerżnął.
Ponownie siadasz przy mnie i kładziesz między piersiami chłodny, metalowy łańcuch, po obu stronach zakończony klamerkami. Wzdrygam się, jednocześnie odczuwając kolejną falę podniecenia. Zabawiasz się piersiami uciskając je, naciągając brodawki.
- Masz piękne sutki. W sam raz do zapięcia na nich klamerek - mówisz z satysfakcją w głosie.
Ujmujesz je i naciągasz, a następnie na każdym mocujesz metalowy zacisk. Czuję ból, o którym szybko zapominam. Brodawki stają się jeszcze bardziej wrażliwe na dotyk, a ty wargami i językiem nie ustajesz w dostarczaniu im kolejnych podniet. Chwytasz łańcuch i mocujesz do oparcia krzesła. Moje piersi są mocno naciągnięte. Brodawki sterczą, jak nigdy wcześniej. Każdy, najmniejszy nawet ruch z mojej strony powoduje, że coś, jak prąd przebiega przez moje ciało od sutek po pośladki, a kolejny dociera do łona.
Niesamowita stymulacja - myślę, jednocześnie zastanawiając się, ile jeszcze jestem w stanie powstrzymywać się. Czuję, że jestem już bliska finału. Wtedy wchodzisz we mnie mocno, zdecydowanie. Słyszę twój przyśpieszony oddech. I ja oddycham ciężko. Każde twoje pchnięcie powoduje, że łańcuch napina się coraz bardziej. Coraz mocniej szarpie sutki, a to wywołuje kolejną falę bólu i rozkoszy przeszywającą moje ciało.
- Nie przestawaj! Mocniej! O tak! - wykrzykuję ostatkiem sił.
Jednym silnym pociągnięciem zrywasz klamerki. Krzyczę z bólu. Jednocześnie kolejny prąd przeszywa moje ciało. Wywołuje orgazm, którego dłużej nie jestem w stanie powstrzymać. Moje ciało pulsuje, ścianki pochwy miarowo zaciskają się na rozpychającym je penisie. Gwałtownym ruchem wychodzisz ze mnie i po chwili czuję, jak ciepłe strumienie spermy spadają mi na piersi, brzuch, łono. Wtedy słyszę twój gardłowy jęk. Długi, przeciągły. Zamykam oczy - chcę wraz z Tobą przeżywać każdy ułamek sekundy wspólnego uniesienia. Na chwilę, na mgnienie powiek, świat wokół mnie przestaje istnieć. Jesteśmy tylko my, tylko ty i ja i nasze orgazmy połączone w jedno.
Po chwili otwieram oczy. Widzę Twój wzrok wpatrzony we mnie. Koniuszki Twoich ust lekko się podnoszą. Uśmiechasz się do mnie, a ja odwzajemniam ten uśmiech. Uwalniasz mnie z więzi, więc idę wziąć szybki prysznic. Kiedy wracam, leżysz już na łóżku i zachęcającym gestem zapraszasz.
- Chodź do mnie. Grzeję tu miejsce dla ciebie.
Podchodząc do łóżka mijam okno. Chwilę spoglądam przez nie.
Dwa różne światy po dwóch stronach tego samego okna - nasuwa mi się myśl. - Tamten... zimny, mroźny, wręcz odpychający i ten tu... ciepły, chwilami gorący, przytulny, zachęcający, kuszący. Zdecydowanie wybieram ten z tobą.
Kładę się obok ciebie i wtulam w twoje opiekuńcze ramiona. Jest cudownie. Jesteśmy tylko MY. Ten mroźny, zimowy świat za oknem, w tym momencie, przestaje dla nas istnieć.