Daniel... (III)
7 stycznia 2016
Daniel...
Szacowany czas lektury: 9 min
Wyszłyśmy ze sklepu, taksówką pojechałyśmy do hotelu. Po drodze rozmawiałyśmy o wszystkim i o niczym. Czuć było między nami rozkoszne spełnienie i pragnienie.
- Przyjedziesz wieczorem do nas? Na kolację. Będzie wprawdzie kilku znajomych, ale totalny luz - powiedziała Anna.
- Dobrze.
- Załóż ten garnitur, koniecznie - pocałowała mnie w usta... i odjechała.
- Pomóc pani? - zapytał młody chłopak w hotelowej liberii.
- Tak, proszę.
Wsiedliśmy do windy. Był ładnym chłopcem. No, dorosłym chłopakiem, ale czuć było w nim, jego ruchach, twarzy, spojrzeniu coś takiego... chłopięcego? Jakby jeszcze był w okresie dorastania, gdy chłopcy sprawiają wrażenie trochę zagubionych w swojej orientacji seksualnej.
I pachniał młodością i czymś jeszcze. Kojarzyłam sobie ten "zapach", ale był tak ulotny.
Otworzyłam drzwi do pokoju, pokazałam gdzie ma położyć torby. Kiedy się nachylił stojąc do mnie tyłem, zobaczyłam opiętą spodniami kształtną pupę. W moim podbrzuszu coś załaskotało. Wyprostował się i odwrócił do mnie przodem. Marynarka trochę uniosła mu się do góry i zobaczyłam, że w jego obcisłych spodniach coś się z przodu wybrzuszyło. Ciekawe. Byłam w garniturze... Spojrzałam na niego, zaczerwienił się i szybko poprawił marynarkę. Usiadłam celowo na fotelu, otwierając torebkę. Noga założona na nogę, lekko pochylona do przodu, by rozchylił się dekolt bluzki. Pod spodem nie miałam stanika, więc z jego perspektywy mogłam wyglądać płasko.
Wyjęłam z torebki banknot i nie wstając wyciągnęłam rękę w jego stronę. Podszedł jakimś dziewczęcym krokiem, co spowodowało, że mój kutasik "mrygnął".
Wykorzystałam jego bliskość i moja dłoń, pozbawiona już banknotu niby niechcący dotknęła jego wybrzuszenia na spodniach. Znieruchomiał i zaczerwienił się. Ta chwila niezdecydowania wystarczyła mi. Podniosłam się i pocałowałam go w usta. Gdzie tam - pocałowałam. Wsunęłam mu język tak głęboko, że poznałam jego migdałki.
Nie wiedział co zrobić. Odwzajemnił mi pocałunek, ale się cofnął. Śmielej dotknęłam jego... nie już nie wybrzuszenia, tylko wielkiego namiotu na spodniach, wypełnionego czymś wspaniale drżącym.
- Nie, proszę pani, ja... - wyszeptał z trudem łapiąc oddech.
- Nie martw się, zadzwonię do recepcji i powiem, że pomagasz mi w rozpakowywaniu zakupów.
- Nie, to nie to proszę pani...
- Jesteś prawiczkiem? Z tym też damy sobie radę, nie bój się - przysunęłam się bliżej.
- Nie. Ja... wolę mężczyzn proszę pani.
- Rozumiem - nie wiedział, jaką mogę sprawić mu niespodziankę - a co wolisz? Ssać ich kutaski i spijać soczki? Czy dawać do ssania? A może jedno i drugie?
- Tak, jedno i drugie, proszę pani.
- A wolisz im podsuwać tyłeczek, żeby z twojego otworka robili sobie cipkę, czy może sam lubisz ich bzykać?
Chłopak był kompletnie zagubiony.
- Uwielbiam, żeby oni mnie... ale sam też chętnie czasem lubię ładnego chłopca bzyknąć.
To jesteśmy w domu, pomyślałam sobie, nawet nie wiesz chłopcze jakiego masz farta.
- Rozumiem - powiedziałam - i nigdy z kobietą? Nawet nie chciałbyś spróbować?
- Chyba nie proszę pani - powiedział trochę bardziej zdecydowanym głosem.
- Tak... rozumiem... teraz masz jednak mały problem ze swoim peniskiem, prawda? Może jakoś temu jednak zaradzimy.
- Jakoś dam radę...
- Mam dla ciebie niespodziankę - postanowiłam zagrać va bank. Moje podbrzusze zaczynało "skowytać", mój kutasik znowu się obudził, a do tego moja dziurka zapragnęła jakiegoś gościa w sobie.
Chwyciłam jego rękę i dotknęłam siebie. Jego dłoń musiała poczuć mojego nabrzmiałego kutasa. Jego oczy wyglądały jak księżyca Marsa - wielkie i zamglone.
- Pani...? Jest...?
- Jestem tym, na co masz ochotę.
Szybko i zdecydowanie rozpięłam jego marynarkę i koszulę i zdjęłam, odrzucając jak najdalej. Żeby nie zdążył zebrać.
Przejechałam dłońmi po jego gładkim leciuteńko umięśnionym zgrabnie ciałku. Moje dłonie powędrowały zdecydowanie w stronę jego spodni. Raz, guziczek rozpięty, dwa, suwak na dole, trzy spodnie zsunięte do kolan. U licha. Oni tutaj nie noszą bielizny!!!!
Przed moimi oczami prężył się śliczny, młodzieńczy kutas. Był trochę mniejszy niż mój, ale był śliczny.
Ujęłam go dłonią, przesunęłam w stronę delikatnych jąderek. Był wydepilowany. Pobawiłam się chwilę jego kulkami patrząc mu w oczy, potem przesunęłam palce aż do czubka. Nie był wilgotny. Był cały mokry tą swoją podniecającą wilgocią. Palce powędrowały do moich ust. Cóż za słodycz, jak mus sezamowy.
Stał trochę zagubiony. Zdecydowanymi ruchami zdjęłam marynarkę i bluzkę. Pozbawione stanika piersi, gdy się nieco naprężyłam, stały się jakby elementem męskiej klatki.
Potem rozpięłam spodnie i szybko je zsunęłam. Też jakoś zapomniałam w sklepie założyć majtki.
Oczom chłopaka ukazał się zatem mój wyborny jastrząb. Widziałam podziw w jego oczach i chęć. Ruszył w moja stronę, ale zaplątał się w spuszczone do kolan spodnie, potknął i dłońmi dotknął mojej klatki, zsunął po brzuchu i podbrzuszu. Przez moje ciało przebiegł spazm. Podtrzymałam go jednak, ale tak, by jego usta znalazły się na wysokości mojej męskości.
Uklęknął i wziął go do ust. Pieścił językiem, wsuwał i wysuwał, ujmował dłońmi, całował jądra, korzeń, lizał. Bosko. Znał się na rzeczy... Ale przecież wiedział co i jak. Sam miał podobny instrument rozkoszy, więc nieobce mu były szczegóły. A jednak chciałam mu dać więcej przyjemności. Wysunęłam go z jego ust. Dałam mu chwilę, by zdjął spodnie i buty. Wstał.
Przytuliłam go mocno do siebie, tak by nasze sutki się o siebie ocierały, nasze biodra zwarły. I nasze kutasy dotykając się wzajemnie wcisnęły w podbrzusza. czułam jak na jego podbrzuszu zostawiam ślady wilgoci, a jego na moim. To było takie ekscytujące. całowaliśmy się namiętnie.
W chwili oddechu pchnęłam go delikatnie w stronę łóżka. Położył się na plecach. Wzrokiem dałam mu znać, by położył się na brzuchu i cały na łóżku. Jakie śliczne plecy, łopatki i te kuszące gładziutkie pośladki. Kutasek był pod nim. Położyłam się obok, zaczęłam całować i pieścić jego ciało. Drżał z rozkoszy. Skupiłam się na jego pośladkach, głaskałam, udając, że przez przypadek moje palce wędrują w jego rowku. raz, drugi, aż zatrzymałam się na jego otworku. Lekki skurcz. Zaczęłam palcem dotykać okolice jego dziurki, która jakby stała się większa. Włożyłam palec do ust i mocno naśliniłam. Rozchyliłam lekko jego nogi i wsunęłam palec w dziurkę. Drgnął, jęknął, ale z rozkoszą. Wsunęłam i zaczęłam szukać czułych punktów jego wnętrza. Coś przecież sama o nich wiedziałam.
Nie musiałam długo czekać, by jego ciało zaczęło drżeć, a biodra lekko się kołysać. Wzięłam poduszkę i podsunęłam pod jego biodra. Pupa uniosła się do góry, a kutasek figlarnie leżał na poduszce między jego nogami.
Ten widok mnie podniecił na maksa. Wsunęłam dwa palce zaczęłam poruszać, by dać mu przyjemność ale i by rozszerzyć jego wnętrze. Po chwili trzy... Wił się i jęczał. Wyjęłam palce.
- Proszę... - westchnął.
Tymczasem ja sięgnęłam do szuflady nocnej szafki, gdzie ukryty był lubrykant . Prze chwilę się zastanawiałam, potem mocno nasmarowałam swoje palce i wsunęłam. Jeszcze kropelka...
Leżał z uniesioną pupą, lekko wysuniętym kutaskiem. Usiadałam między jego nogami, pochyliłam się do przodu i wsunęłam najpierw sam czubek. Jego pupa skoczyła do góry, a on jęknął. Opadł.
Ja na niego ale teraz już odważniej wchodząc swoją lancą. Powoli, delikatnie, aż moimi jądrami dotknąłem jego pośladków. Jęczał, ale nie z bólu tylko rozkoszy. Dwa razy nie trzeba mi było powtarzać. Zacząłem ujeżdżać jego tyłek. Biodra unosił i opadał.
Miał ciasno w środku, ale tak ciepło, tak przyjemnie. Wysunęłam się, słysząc delikatne westchnienie zawodu. Tymczasem chwyciłam jego biodra i podniosłem. Zrozumiał i szybko uklęknął i oparł się łokciami o łóżko. Jego kutas zwisał między rozchylonymi udami, a jego otworek świecił wilgocią i lubrykantem. Boskie pośladki.
Ruszyłem do natarcia waląc jądrami o jego pośladki. Jęczał, wił się, wysuwał pupę w moją stronę gdy nacierałem i cofał, gdy wychodziłem. Pocałowałem go w łopatki, potem masowałem jego pupę, biodra, podbrzusze, brzuch. Kutaskowi też nie przepuściłem. Wypuścił tyle smakowitych soków, że mogłem je pić z dłoni.
Przerwałem, przewróciłem go na plecy, podciągnąłem jego nogi, zarzucając je sobie na ramiona. Moim oczom ukazało się całe jego ciało, ale szczególnie wzrok przykuł jego różowiutki otwór, gotowy na kolejne natarcia. I nad nim, leżące na jego podbrzuszu delikatne, różowiutkie jądra i kutas z obsuniętym napletkiem.
Zacząłem natarcie, raz, za razem. On jęczał z rozkoszy, drżał, podskakiwał w rytmie moich wejść, jego kutasik tak tanecznie podskakiwał na różne strony uderzając o jego uda, podbrzusze, zostawiając wszędzie mokre plamy.
Nagle wiedziałem, że to już. Przyspieszyłem, tracąc oddech, czułem, że uniosę się za chwilę. On się zorientował i przyspieszył podawanie mi swojej pupy.
- Ooooooooo - krzyknąłem wyrzucając pierwszy strumień spermy w samym środku jego jaskini.
On mruczał, mruczał, mruczał z przymkniętymi oczami i uśmiechem rozkoszy przyjmując kolejne ładunki mojej ciepłej spermy w sobie.
Kiedy ostatni raz eksplodowałem w nim, musiałem złapać oddech. Oczy miałem zamknięte, poczułem jego dłonie delikatnie pieszczące moje ciało. I przycisnął moje biodra do siebie, bym pozostał w nim jak najdłużej.
Po długiej chwili wysunąłem się z niego. Położyłem obok, pieszcząc jego uda i brzuch. Myślałem, że natrafię na jego spermę rozlaną po ciele... Nie, nic takiego.
Wiedziałem więc i delikatnie wziąłem jego kutasika do ręki, popieściłem, a potem objąłem ustami. Nie był olbrzymi, więc pochłonięcie go nie sprawiło mi trudności. Jęknął, a kutas zaczął rosnąć w moich ustach, ale był w sam raz.
Pieściłem, całowałem, wypijałem z czubka jego sok. Po chwili zorientowałem się, że chce mnie przelecieć w usta. Dałem mu szansę. Zostawiłem tyle swobody, by mógł unosić i osuwać swoje biodra, wbijając swoje kutasa w moje usta. Swoje ruchy głowy dostosowałem do ruchów jego bioder.
Zaczął jęczeć, kręcić kółka. A ja czułem miłe podniecenie w podbrzuszu. Nagle wiedziałem, że dochodzi. Chciał w ostatniej chwili wysunąć się, ale nie dałem mu szans. Opuściłem głowę tak, by musiał wystrzelić mi w usta. W rozkoszy jego biodra skoczyły do góry, jego podbrzusze głaskało mój nos i czoło. A w środku, w ustach, na języku poczułem gwałtownie wyrzucane ciepłe lawiny jego spermy. Połykałem czując jej smak. Migdałowo - poziomkowy z domieszką lekkiej goryczki.
Kiedy przestał, ssałem delikatnie jego kutaska, aż nie było już kropli i zaczął leciutko mięknąć.
Wysunąłem z ust. Zaczęliśmy się całować i głaskać swoje ciała.
- Jak masz na imię?
- Adam, a ty?
- Daniela albo Daniel, jak wolisz...
- Czy...?
- Jeżeli chcesz możesz zajrzeć do mnie dzisiaj w nocy, chyba, że nie możesz.
- Mogę, pracujemy na całodobowe zmiany...
Wstał lekko, pocałował mnie w usta, potem moją lancę, dłużej pieszczotliwie. Pogłaskałam go po jego kutasku, biodrach i pupie.
- Idź już - powiedziałam.
Ubrał się i wyszedł. Cicho.
Rany, przecież seks wypełnia mnie całą. Całego. Kocham seks. Kocham bzykać i być bzykanym, kocham ssać i dawać do ssania...